środa, 24 października 2012

Rozdział 69


Jeszcze przez kilka minut wrzawa w sali była ogromna, ale gdy tylko Voldemort wstał z tronu i klasnął w ręce, wszyscy zamilkli i spojrzeli na niego.
- To jednak nie znaczy, że wojna się skończyła.- przemówił zimnym, cichym głosem.- Prędzej czy później ktoś odkryje prawdę i musimy być na to gotowi.
-Nie dasz nam nawet świąt spędzić w spokoju?- Zapytał zrezygnowany Severus.
-Sev ma rację, kochany.- Syriusz też wstał.- Na dziś już koniec.- uśmiechnął się do zebranych.- Azazelu, Elvernie, zostańcie.-Tom nie był jednak do końca zadowolony. Nie miał mimo to prawa głosu, bo obiecał ukochanemu, że zmieni nastawienie. Usiadł więc z cichym westchnieniem i patrzył, jak wszyscy powoli, we wspaniałych nastrojach opuszczają salę.

Remus stał na skraju lasu i obserwował Norę. Zapach jego Towarzysza doprowadzał go do szału. Nie mógł znieść rozłąki, a sowy już nie nadążały z pocztą.
Czuł coraz większą chęć posiadania. Tylko jak to zrobić? Wiedział, że później nie spuści go z oka przez rok, takie jest prawo i natura.
A  może by tak? Warknął cicho i nadstawił uszu. Musi to zrobić, inaczej zginie lub kogoś zabije.
Czekał, ale na szczęście nie długo. Jego szczeniaczek wraz z bratem bliźniakiem  zmierzali w stronę lasu z miotłami w rękach. Teraz miał szansę.
Zakradł się cicho, jeszcze bliżej i bez ostrzeżenia złapał Georga w pasie. Nim jego brat zdążył zareagować, porwał ukochanego i biegł ile sił w nogach.
-Remi!- Chłopak w końcu nie wytrzymał.
-Ci... muszę...nie wytrzymam.- tyle udało mu się wykrztusić.
-Ale porwałeś mnie.- jakoś udało mu się wyswobodzić.
-Nie potrzebujesz szkoły, możesz się uczyć we Dworze, a brat może cię odwiedzać.- stanął przed nim i patrzył błagalnie w jego oczy.
-Remi.- szepnął George i przytulił się do niego znienacka.- Już przecież jestem twój, ale trochę poczekaj. Daj mi czas do wakacji.- wspiął się na palcach i pocałował go w policzek.
-A co ze szkołą?- Wilkołak wciąż nie był do końca przekonany.
-Przecież Hagrid jest z wami, porozmawiaj  z nim. Muszę wracać, ale spotkajmy się jutro w wiosce, dobrze?- Chłopak wziął go za rękę.
-Dobrze, kochany.- Remus przyciągnął go do siebie i wpił się zachłannie w jego usta. Postara się nad sobą zapanować, ale nie jest pewny, czy mu się to uda do końca. Dla chłopaka jednak spróbuje. Przecież ten go nie odtrąca, a to najważniejsze.- Odprowadzę cię.
-Nie trzeba.- uśmiechnął się do niego.
-Tu nie jest bezpiecznie.- warknął cicho, ale oboje wiedzieli, że przesadza, bo lasek był niewielki i mogła go zaatakować najwyżej wiewiórka.
-Dobrze, Remi.- Zgodził się jednak George. On także się stęsknił, chociaż nie do końca chciał to pokazać.

-Absolutnie nie!- Azazel był wściekły, kiedy Tom opowiedział mu o planach wyjazdu.
-Azazelu!- Elvern wstał i popatrzył na kochanka, tego się nie spodziewał.
-To mój syn!- Tom instynktownie złapał za różdżkę.
-Nie pozwolę....- Zaczął anioł, ale Daga złapał go nagle za rękę.
-Aza … ja... chciałbym pojechać.- powiedział cicho i nawet na niego nie patrzył, jakby bał się, że zrani go tymi słowami.- To moi rodzice i chcę z nimi spędzić czas.
-Skarbie... – ukląkł obok niego.- I ja chcę, żebyś spędzał czas z rodzicami, ale wyjazd... a co jeśli...
-Azazelu, wystarczy.- elf  był wściekły, jak jeszcze nigdy.- Tom i Syriusz są dorosłymi, potężnymi czarodziejami i potrafią obronić własnego syna.- ciemnowłosy mężczyzna otworzył usta.- A Daga jest ostatnią osobą, która zrobiłaby coś nieodpowiedniego.- powiedział dobitnie.
-El ma rację.- Syriusz był tym wszystkim trochę rozbawiony.- No i czy nie chcecie czasu dla siebie, skoro Daga jest za mały, żeby do was dołączyć?- Mrugnął do Azazela, ignorując wściekłe spojrzenie ukochanego. Na niego ma swoje sposoby.
-Tata ma rację.-  Daga przytulił się do anioła i pocałował go w policzek. Ten od razu go objął i już wiedział, że się zgodzi. Nie potrafił odmówić mu niczego i nigdy tego nie zrobi.
-Ale masz się meldować rano i wieczorem.- westchnął po chwili.- I uważaj na siebie jak....
-Kochanie, a gdzie mój buziak?- Przerwał mu Elvern i Daga z uśmiechem przytulił się teraz do niego. Nad głową chłopca mierzyli się wzrokiem trzej wściekli mężczyźni, czwarty miał z tego dobrą zabawę.
Syriusz jako Black wiedział, że jego syn zawsze wyląduje na 4 łapach. No i mały ma tak dużo z Toma, że ich troska była zbyteczna. Wiedział, że ma sprzymierzeńca w postaci Elverna. Myśleli podobnie. Ale i elf był wściekły na kochanka, bo zareagował zbyt gwałtownie. Tak, będzie tęsknił za chłopcem, ale rozumie czemu ten chce to zrobić.
Tom nie mógł się pogodzić z tym, że ktoś chce mu dyktować, co ma, a czego nie. robić z własnym dzieckiem. Azazel przekroczył granicę.
Anioł tymczasem nie chciał znów rozstawać się z chłopcem, nawet jeśli tym razem nie było w tym nic złego. Nie uważał też Toma za najlepszego rodzica, ale to tylko jego opinia.
-Aza, pomożesz mi się pakować?- To niewinne proszące spojrzenie. Od razu zmiękły mu kolana.
-Oczywiście, że tak, malutki.- uśmiechnął się do niego i popatrzył przepraszająco na Elverna. Oczy kochanka jednak mówiły, że dyskusja jeszcze się nie skończyła i szybko do końca nie dojdzie. Westchnął więc cicho i podniósł się z kucek.
-Kochany.- Tom zwrócił się do Syriusza.- Mamy jeszcze coś do omówienia, prawda?
-O tak.- na twarzy młodszego mężczyzny pojawił się błogi uśmiech. Na dziś też zafunduje mu jakąś historyjkę, bo ostatnio polubił, gdy Tom bierze go ostro, zły i zazdrosny.
- A ja idę do Draco- Daga nie przestając się uśmiechać szybko opóścił pomieszczenie, słyszeli tylko, że coś sobie podśpiewuje.
- My nie skończyliśmy.- Elvern wciąż był zły i wyszedł za chłopcem w stronę biblioteki. Azazel wiedział, że ma kłopoty, ale miał też pomysł, jak przeprosić ukochanego.

czwartek, 18 października 2012

Rozdział 68b


Daga wiedział, że tata ma rację. Nie spędza z nimi zbyt dużo czasu. Miał nadzieję, że rodzice to rozumieją. Chociaż jemu samemu trudno było to pojąć. Po prostu wciąż jeszcze ciężko było mu się przyzwyczaić, że ma ich oboje. Zwłaszcza, że był przecież przez większość czasu poza domem.
Mimo to bardzo cieszył się na te święta. I nawet na śniadanie z rodzicami.
Tom szedł obok syna i przyglądał mu się co jakiś czas. Sam przed sobą nie chciał przyznać, że obawia się jego dorastania. Po pierwsze chłopiec jest od niego silniejszy. Nie to jednak spędza mu sen z powiek. To jego towarzysze i to, że w każdej chwili mogą go im zabrać. Mają do tego prawo. Azazel zwłaszcza, dlatego postanowił odbudować relacje z synem i to już dziś, bo wystarczy jedno słowo Daga, a może już nigdy go nie zobaczyć. Tego obawiał się bardziej niż śmierci.
-Tato, podobno mogę dziś być na zebraniu.- syn popatrzył na niego poważnie.
-Tak, dziś opowiemy wszystkim, co się stało z naszym medykiem.- posłał mu delikatny uśmiech.
-Będę musiał o tym opowiadać?- Daga nie był zadowolony.
-Nie chcesz, prawda?- Tom przystanął i kucnął przed chłopcem.
-Nie.- pokręcił smutno głową.- Tato, ja nawet do końca nie wiem, co się stało. Cieszę się, że to koniec, ale Azazel i Elwern wiedzą o tym więcej. Ale chcę być na spotkaniu, tęsknie za wujkami i ciociami.- to ostatnie zdanie wypowiedział z lekkim uśmiechem i przytulił się do rodzica. Riddle ze zdumieniem i ulgą objął syna. Chłopiec był małym manipulantem i nie mógł być z niego bardziej dumny.
-Dobrze, niech tak będzie.- musnął ustami czoło Daga i podniósł się.- A teraz chodźmy, bo tata na pewno już zaczął jeść.
Nie pomylił się. Syriusz nie czekał na nich i gdy weszli, był w trakcie jedzenia swojej jajecznicy. Mimo to uśmiechnął się do nich i wstał.
-Daga, to ty nie śpisz?- Poczochrał mu włosy.- Mam nadzieje, że Tom cię nie obudził. Bo jeden z nas cierpi z tego powodu wystarczająco.- tu uniósł rozanielone spojrzenie na ukochanego i usiadł z powrotem.
-Nie.- Daga roześmiał się. Uwielbiał, gdy tata tak się zachowywał. Jak by był nie wiele starszy od niego.- Już nie spałem. Lubię czasem wcześnie wstać.- usiadł obok Syriusza i nałożył sobie na talerz kilka kanapek.
-Jak Tom.- Syriusz nie miał takich obaw jak jego ukochany. Może dlatego, że bardziej rozumiał połączenie syna z mężczyznami jego życia, a może dlatego, że robił wszystko, by nie prowokować Azazela. Tom, jako partner dominujący, przy aniele czuł się w pewien sposób zagrożony i wszelkimi sposobami chiał umocnić swoją pozycję. Co on sam uznawał za niepotrzebne i bezsensowne, ale miał na tyle oleju w głowie, żeby głośno o tym nie mówić. Wystarczająco dużo już spędził samotnych nocy.- Daga, co powiesz na świąteczny wypad w góry? Wiem, że lubisz takie wędrówki. - zmienił temat.
-Bardzo chętnie, ale czy możemy pojechać tylko we troje?- Nawet nie przemyślał pytania. Wydawało mu się całkiem właściwe.
-Bez Azazela i Elverna?- Tom nie mógł powstrzymać zdziwienia.
-Tak, bo wiecie, oni chcą pobyć sami.- tu oczywiście spłonął rumieńcem i spuścił zawstydzony wzrok.
-Skoro tak...- Syriusz wtrącił szybko.- to mi podoba się jeszcze bardziej.- przytulił do siebie syna i posłał ukochanemu ostrzegawcze spojrzenie. Przecież on też może go wyrzucić z łóżka, gdy ten przesadzi.


-Na czym to skończyliśmy?- Azazel uśmiechnął się do kochanka głaszcząc delikatnie jego biodro.
-Chyba jeszcze pamiętam.- Elvern pocałował go zachłannie i przejechał palcami po jego nodze, uwzględniając szczególnie wewnętrzną stroną ud, dzięki czemu mężczyzna zadrżał z przyjemności.
-Zaczekaj, kochany.- Azazel podniósł się nagle.- Mam coś dla ciebie.- wstał i przeszedł wolno przez pokój rozkoszując się tym, jak kochanek na niego patrzy. W swojej skrytce miał ukrytą nową zabawkę, którą już od jakiegoś czasu chciał wypróbować.
Tylko że, gdy już wracał z pakunkiem w ręku, nagle coś zobaczył. Podszedł do kąta i podniósł małą, czerwoną książeczkę.
-Aza?- Elvern również wstał i zbliżył się do mężczyzny.- Co to?- Zapytał stając obok.
-Myślę... to chyba... pismo Daga- sam nie wiedział, co ma na to powiedzieć, bo to wyglądało na pamiętnik, ale nie taki zwykły. Czyżby ich maluszek miał aż taką wybujałą wyobraźnie? Albo... nie, to ostatnie nawet nie do końca dotknęło jego umysłu, gdy wyrzucił myśl ze świadomości.
-Kochany, pokaż mi to. – elf był zaniepokojony miną ukochanego. Wyjął mu delikatnie książeczkę z ręki. Od razu poznał, co to może być i nie mógł powstrzymać uśmiechu.
-To jego sny, prawda?- Anioł czytał mu przez ramię.
-Na to wygląda. Jak my mogliśmy tego nie zauważyć?- doszedł właśnie do końca pierwszego wpisu i nawet on się zarumienił.
-Wynagrodzimy mu to.- Azazel pocałował ukochanego w kark.- Chodź, poczytam ci.- podniósł go i zaniósł do łóżka.
-Tylko rób to powoli.- pocałował go w policzek i usiadł wygodnie przytulając się do niego. Jedna z jego dłoni powędrowała do sztywniejącego członka. Nie zdziwił się, gdy Azazel zrobił to samo.
 Słońce padające na opalone ciało Azazela sprawiło, że jego skóra nabrała złotego blasku. Ja sam byłem zawsze blady. Teraz jednak doskonale widziałem, jak nasze ciała pasują do siebie. Jak wspaniale się uzupełniają. Byliśmy sami, ale Aza nie dał mi ani chwilę odczuć tego, jak bardzo tęsknię za Elem. Teraz właśnie tulił mnie do siebie i pieścił delikatnie pocałunkami.
Było mi coraz przyjemniej. Mimo że wciąż miałem na sobie spodnie, byłem świadomy, że robię się coraz bardziej podniecony. Azazel ocierając się o mnie zdradził to samo.
-Kochanie, zamknij oczy.- wyszeptał mi do ucha. Spełniłem jego prośbę od razu. Byłem ciekaw, co zamierza zrobić. I nagle do jego ust i dłoni dołączyło coś jeszcze. Jakby delikatne muśnięcie źdźbła trawy na moich sutkach. Nie myliłem się. Gdy uchyliłem powieki, to właśnie miałem przed sobą. Silna dłoń powędrowała do wnętrza moich spodenek i nie mogłem powstrzymać jęku rozkoszy i wyczekiwania.
-Aza.- szepnąłem pospieszając go tym. To oczywiście mi się nie udało. Bo, owszem, dotykał mnie, ale z premedytacją omijał ten jeden, czuły punkt, który wyrywał się ku niemu.
-Cii.. mamy czas. Rozluźnij się, skarbie.- ale w końcu musnął kciukiem czubek mojego penisa, a ja zacisnąłem wargi tłumiąc krzyk. Uniosłem biodra do góry i pozwoliłem się mu rozebrać. Nie chciałem jednak być do końca bierny i próbowałem się podnieść, by też go dotknąć. Nic jednak nie wskórałem, bo poczułem jego ciało na swoim. Otworzyłem oczy, by spojrzeć w jego. Ten uśmiech, ten wzrok sprawił, że zadrżałem. Dodatkowo jego erekcja wbijająca się w moje udo...- Po prostu naciesz się moim dotykiem.- pocałował mnie delikatnie i namiętnie. Nie zdążyłem jednak do końca zareagować, bo zniknął. Na szczęście tylko po to, by wziąć mojego penisa w usta. Tym razem nie powstrzymałem krzyku. Nie chciałem. To było wspaniale. Za każdym razem. Teraz jednak coś było inne. Nie miałem jednak do tego głowy.....”
Azazel przerwał, bo ktoś zapukał do drzwi. Musiał wziąć głęboki oddech. Elvern wymruczał jakieś przekleństwo po elficku i przykrył się zły. Ile można im przerywać i to jednego dnia?
-Proszę.- odezwał się w końcu.
-Wybaczcie, nie chciałam wam przeszkadzać- odezwała się od progu Narcyza.- ale wszyscy już są i nikt nie wie o co chodzi....
-Już idziemy.- Azazel westchnął znudzony. Może powinni zrobić sobie krótki wyjazd, albo chociaż zabezpieczyć sypialnię.
Narcyza miała rację. Takiego tłumu nie było we Dworze już dawno. Niektórych z nich nigdy jeszcze nie widzieli.
Niemniej jednak wszyscy zajęli swoje miejsca przy stole, jak za starych, dobrych czasów. U szczytu stołu stały trzy puste jeszcze trony, a obok tego po lewej dwa puste krzesła.
-Siadajcie.- powiedział Lucjusz. Po jego prawej stronie siedział Severus. Za nim Narcyza. Wszyscy patrzyli na siebie wyczekująco, ale nikt nie rozmawiał. Czuło się tu też podniecenie i zaniepokojenie.
W końcu po kilku minutach do sali wszedł Tom z Syriuszem za rękę. Za nimi szedł Daga i uśmiechał się zadowolony. Zajął swoje miejsce i ujął dłoń Azazela. Był spokojny i szczęśliwy. Może aż za bardzo.
-Moi drodzy.- Tom zabrał w końcu głos.- Dziś mamy powód do świętowania. Dlatego jestem wdzięczny wszystkim za przybycie. Niektórych nie widziałem od lat... Ale do rzeczy. Jak wiecie, Albus Dumbledore to największy wróg naszej sprawy... Jednakże nie stanowi już zagrożenia. Chciałem, by mój ukochany syn opowiedział wam o tym, co się stało. On jednak wyraził inne życzenie. Dlatego proszę o zabranie głosu Azazela i Elverna, jego ukochanych towarzyszy.- usiadł i dał Azazelowi znak dłonią, by wstał.
-Lord Voldemort chce, żebym wam opowiedział o śmierci Dumbledora....- po tych słowach nikt z zebranych nie potrafił powstrzymać okrzyku ulgi. Zebranie momentalnie przerodziło się w okrzyki i wiwaty.


piątek, 12 października 2012

Rozdział 68a

Daga obudził się w świąteczny poranek z dość dotkliwym bólem głowy.
Wczoraj on i Draco zakradli się do barku Lucjusza i mimo że żaden z nich nie wypił wiele, bo obawiali się reakcji dorosłych, to chłopiec nieprzyzwyczajony do alkoholu miał trudności ze staniem. A na dodatk słońcie, które mimo zimy świeciło zadziwiająco jasno, utrudniało mu widzenie.
-Skarbie, wszystko dobrze?- Elvern popatrzył na niego nie podnosząc się z posłania.
-Tak.- posłał mu niewinny uśmiech.- Tata mówił coś o zebraniu.- zmienił szybko temat ciesząc się w duchu, że Azazel jeszcze śpi, bo jego nie dało się tak łatwo zbić z tropu.
-Kochanie, Tom chce powiedzieć wszystkim o tym, co się stało, więc nie będzie to zebranie tylko świętowanie, a ty jesteś honorowym gościem.- przysunął go do siebie i pocałował.- A teraz idź umyć zęby. Nie powiem nikomu.- uśmiechnął się do chłopca i ponownie zamknął oczy.
-Dziękuję.- Daga pocałował go w policzek i wyślizgnął się z łóżka. 
Po tym, jak zniknął w łazience, Azazel otworzył oczy i spojrzał na kochanka.
-El, kochany....- zaczął głaszcząc go po policzku.
-Nic nie mów. Daga końcu musi posmakować życia. Ty i Tom nie możecie go wiecznie trzymać pod kloszem.- jednocześnie wypowiadając te słowa bardzo powoli zjeżdżał ręką w dół torsu ukochanego.
-Ty wiesz, jak mnie przekonać.- anioł trochę zbyt brutalnie przysunął go do siebie i zawisł nad nim w ułamku sekundy.- Jakieś życzenia?- Szepnął mu tuż przy ustach.
-Pospiesz się.- Elvern z jakiegoś powodu był podniecony tego ranka jeszcze bardziej niż zwykle.
-Teraz, kochany?- Azazel lizał już szyję kochanka, a jedna z jego rąk wślizgnęła się pod pośladki mężczyzny. W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi i nim zdążyli odpowiedzieć, czy w ogóle ruszyć się z miejsca, do sypialni wszedł Tom.
-Macie szczęście, że Daga nie ma w pokoju.- widać było, że czarodziej jest w nienajlepszym humorze.
-Co cię tu sprowadza?- Azazel usiadł na łóżku zakrywając nagi tors kochanka.
-Chyba wolno mi spędzić czas z własnym synem, zwłaszcza w święta?- Tom mówił spokojniej, co oznaczało, że jest coraz bardziej wściekły.
-O której mamy zebranie?- Elvern nie miał zamiaru zapobiegać jeszcze jednej kłótni, zwłaszcza między kochankiem a teściem i to w święta.
-O 11.- odpowiedział Tom przenosząc w końcu wzrok na niego, a jego oblicze od razu złagodniało, ale jeszcze nie całkiem.
-O, tata.- Daga wyszedł w końcu z łazienki ubrany tylko w koszulę Azazela, która sięgała mu do kostek.- Coś się stało?
-Nic, synku, ale ja i tata tęsknimy za tobą.- teraz mężczyzna już się uśmiechał.
-Ja za wami też.- przytulił się do niego i wszyscy trzej mężczyźni na chwilę zapomnieli, że stoi przed nimi nastolatek z ogromną mocą. Widzieli dziecko, ale to właśnie Daga chciał, żeby widzieli. Teraz nie ma ochoty być starszy, niż jest. Towarzysze dotrzymują obietnicy i nie ma im już nic do zarzucenia, więc czemu nie pobyć chociaż przez jakiś czas dzieckiem? Obaj ojcowie wciąż jeszcze chcą wynagrodzić mu stracony czas, więc ich uszczęśliwi i będzie uosobieniem niewinności.
-Może zjesz z nami śniadanie?- Tom przez chwilę był zbity z tropu, ale nie dał tego po sobie poznać. Jego syn po prostu wyrasta na wspaniałego mężczyznę, który osiągnie to, czego zapragnie. A jeśli okaże się manipulatorem, to nic złego, jeśli odpowiednio wykorzysta swoje zdolności, na co się właśnie zapowiada.
-Bardzo chętnie.- ucieszył się chłopiec i jednym szybkim ruchem ściągnął z siebie ubranie. Tom odetchnął z ulgą, gdy zobaczył, że Daga ma na sobie bokserki.- El, podasz mi spodnie?- Zapytał okręcając się kilka razy wokół własnej osi, wyraźnie czegoś szukając.
-Proszę, skarbie.- rzucił mu ciuch, który z nieznanych powodów leżał na nocnej szafce. Tom starał się o tym nie myśleć.
-Aza, widziałeś może moją bluzę?- Anioł wstał z łóżka. Miał na sobie spodnie od dresu.
-Malutki, ostatnio bardzo bałaganisz.- posadził Daga na fotelu i ukląkł przed nim, by nałożyć mu skarpetki, co wywołało chichot chłopca i pełne irytacji westchnienie jego ojca.
-Nie moja wina.- Daga dał się ubrać mężczyźnie, mimo że wiedział, że częściowo to pokaz dla jego taty. Zresztą lubił być tak rozpieszczany, a Azazel dawno tego nie robił. Najwyraźniej uznał, że już z tego wyrósł.
-Bądź grzeczny, aniołku.- mężczyzna w końcu pocałował go w policzek i wrócił do łóżka, ale Daga podążył za nim i z uśmiechem przytulił się do Elverna.
-Nie wolno nikogo zaniedbywać.- i pocałował też mężczyznę.- Tato, jestem gotowy.- odwrócił się w końcu do rodzica.
-Tak, chodźmy, tata już na pewno czeka.- Tom po raz pierwszy zobaczył, jak Daga radzi sobie z dwoma mężczyznami i był bardzo dumny, czego, w tej dziedzinie życia syna, nigdy mu nie przyzna. Pogodził się już z Losem, ale gdyby tu był, nie dopuściłby Azazela do syna, gdy ten był dzieckiem. Jeśli to od niego by zależało, obaj czekaliby jeszcze przez kilka lat.

#################################################################################
Kochani, proszę o komentarze:) Teraz mogę mieć poślizgi z dodawaniem notek, ale mam nadzieję, że chociaż po jednej w tyg. napiszę. Rozdział krótki, za co przepraszam, ale kolejny będzie dłuższy, to mogę obiecać.

poniedziałek, 8 października 2012

Rozdział 67

Tom wysłuchał opowieści ukochanego o tym, co stało się w sypialni ich syna, w całkowitej ciszy.
Nawet kilka minut później nie był w stanie znaleźć odpowiednich słów. Z jednie strony był niesamowicie dumny z chłopca, a z drugiej poczuł, że zawiódł. To on jako ojciec powinien mu pomóc. A przede wszystkim nie powinien był dopuścić do takiej sytuacji. Ale stało się i zagrożenie, przynajmniej w dużej części, minęło.
-Tom, kochany?- Syriusz podniósł głowę z jego piersi i spojrzał mu w oczy.
-Wybacz, skarbie, zamyśliłem się.- posłał mu delikatny uśmiech.- Powinniśmy wszystkich zawiadomić.
-Zgadzam się, ale jeszcze nie teraz.- młodszy mężczyzna zawisł nad nim.- Mogę?- Zapytał tuż przy jego uchu.
-Lubię jak jesteś taki nienasycony.- Tom uśmiechnął się do niego i przekręcił ich tak, że to on górował nad kochankiem. Już się pochylił, gdy ktoś zapukał do drzwi.- Cholera.- zaklął i wstał.- Kto tam?
-Severus. Mogę wejść?- Odezwał się mężczyzna zza drwi.
-Wróć za godzinę!- Odkrzyknął Syriusz, nim Tom zdążył otworzyć usta, ale ukochany wypowiedział jego słowa na głos.- Nie uciekniesz mi teraz.- Black podszedł do kochanka.- Nie mam zamiaru dłużej tęsknić.- stanął przed nim nagi i jakby bezbronny, ale oczy mu płonęły.- Jestem jeszcze młody i wiem, że się podobam.- krok bliżej.- Gdy byłem na zakupach, jeden z mężczyzn złapał mnie za pośladki i wiesz, mam jego adres... a ty jesteś taki zajęty...- to podziałało. Tom warknął  i przyciągnął kochanka do siebie z taką siłą, że niewiele brakowało, aby oboje się wywrócili. Stał jednak mocno na nogach i patrzył na niższego mężczyznę.
-Pośladki, mówisz?- Głos miał cichy i spokojny, a jednocześnie przerażający. Syriusz w odpowiedzi pokiwał głową. Może posunął się za daleko.- Skoro tak, to może powinienem im przypomnieć, do kogo należą, długo i mocno.- szepnął mu do ucha.- Czego jeszcze ktoś dotknął?
-Niczego.- szepnął Black. Tak, posunął się za daleko, ale nie było już odwrotu.- Tylko ty...- Nie skończył, bo zachłanne usta zaatakowały go z taką siłą, że poczuł smak krwi. Tom uniósł go i podszedł do łóżka, ale nie wykonał żadnego ruchu.
-Jaki był?- Zapytał cicho.
-Przystojny, trochę podobny do Lucjusza.- Syriusz nie mógł się powstrzymać. Jeśli ma znów mieć tak długą przerwę, to teraz wykorzysta maksymalnie czas, jaki poświęca mu ukochany.
-Lucjusza?- Warknął znów Tom.- To teraz nie wolno ci zamknąć oczu, a jedyne co wydobędzie się z twoich ust to moje imię.- rzucił mężczyznę na posłanie.- Jesteś mój i nie pozwolę ci o tym już nigdy zapomnieć. Piękny i mój, może i cały świat potrzebuje przypomnienia.- pochylił się nad nim.
-Proszę- szepnął Syriusz, a następnie krzyknął z przyjemności i bólu, bo Tom wdarł się w niego zbyt gwałtownie, ale to mu nie przeszkadzało.

Daga nie musiał długo czekać na towarzyszy. Ledwo skończył pisać i ukryć pamiętnik, gdy tamci wyszli z łazienki w bardzo dobrych humorach.
-Aza, co się stało?- Daga przybrał niewinny wyraz twarzy i patrzył na obu mężczyzn z wyczekiwaniem.
-Skarbie, jak się czujesz?- Anioł usiadł obok i wziął go na kolana.
-Dobrze, ale...- zaczął, gdy Elvern położył mu palec na ustach.
-Niczego nie pamiętasz?- Zapytał elf klękając przed nim.
-Nie, a co powinienem?... Zaraz ten pan, Rohn... Czy coś mu się stało?- Chłopiec wciąż nie potrafił połączyć ze sobą wszystkich faktów.
-Malutki, teraz posłuchaj.- Azazel odwrócił go twarzą do siebie, a Elvern usiadł obok obejmując go.- Rohn nigdy tu nie był. Ty mu nie ufałeś.- Daga pokiwał głową.- No właśnie i miałeś rację. Szedłeś do biblioteki, gdy ktoś cię zaatakował... Zaklęcie było tak silne, że dzięki niemu Elvern poznał prawdę...
-Tak i wybacz, że nie zrobiłem tego wcześniej.- wtrącił się elf i pocałował go w policzek.
-To był Dumbledore.- Azazel w końcu przeszedł do sedna.- Byłeś tak bliski śmierci, jak jeszcze nigdy, miał przecież twoją moc... I jeszcze raz to El wpadł na pomysł rozwiązania sprawy. Nasze połączenie, obaj mamy tyle mocy, że to przekazanie mogło się udać. Elficka magia może to zrobić. Nam nie wolno. Więc przekazaliśmy ci moc... w zasadzie to złączyliśmy ją z tą, która ci pozostała potrajając ją.... Skarbie, chcę, żebyś to zrozumiał, nie ty go zabiłeś. Nie do końca. Zrobiliśmy to my, ale użyliśmy twojego ciała. Ty nie masz  krwi na rękach....
-Więc to już koniec?- Daga zapytał po chwili.
-Albus nie żyje, ale to jeszcze niestety nie koniec.- Elvern przyglądał się chłopcu uważnie, ale nie zobaczył nic niepokojącego.
- Wy go zabiliście?- Daga spojrzał na swoje dłonie.
-Tak, ale twoja moc była do tego potrzebna.- Azazel nie wiedział, jak mu to wyjaśnić. Teoretycznie to Daga zabił. On był ujściem mocy. Ale tak naprawdę tylko tym. Tylko czy będzie w stanie to zrozumieć.
-Aniołku.- El odwrócił buzię chłopca ku swojej.- Rozumiesz to?
-Nie do końca.- przyznał Daga strapiony.- Ale wy byliście ze mną, a z wami jestem bezpieczny.- posłał im słaby uśmiech.
-Tak, nie pozwolimy, by stała ci się krzywda.- Azazel pocałował go w czoło- Jeśli masz pytania...
-A moja moc?- Przerwał mu w pół zdania.
-Masz ją całą. Z czasem staniesz się najpotężniejszym czarodziejem w historii.- Elvern wciąż nie mógł się nadziwić, że taka mała istotka ma w sobie tyle magii.
-Czy ktoś wie?- Chłopiec zaczął się odprężać, ale był zły na siebie, że zapytał. Mógł jeszcze jakiś czas żyć w nieświadomości.
-Syriusz był tu z nami.- Azazel wszedł w myśli ukochanego i uspokajał jego umysł, bo tam panował chaos.
-Tata wie.- szepnął Daga.
-Tak i jest z ciebie bardzo dumny.- El zabrał go z kolan anioła.- A co powiesz na czekoladowe ciasteczka? I, kochanie, nie musisz się przejmować, jeśli chcesz pokarzę ci co dokładnie się stało.
-To najpierw ciasteczka.- zdecydował Daga i humor od razu mu się polepszył.- I to, co zrobiliście w łazience. Dziękuję.- wziął ich obu za ręce i wyprowadził z sypialni. Da im się martwić o wszystko do końca świąt, a później powoli dojrzeje do przemyślenia tego, co się stało.
Nic nie zepsuje mu tych świąt, bezwzględu na wszystko.

środa, 3 października 2012

Rozdział 66*

        Kochani, wróciłam:) Niestety nie wiem na jak długo:( Widzę też, że niewiele jest komentarzy:( 
       proszę o jak najwięcej
#################################################################################

Azazel zaniósł Daga do łazienki, gdzie w ciepłej, pachnącej różami wodzie siedział już Elvern. Obaj spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Ich maluszek zasługiwał na długo oczekiwany pokaz.
-Skarbie, ja i El postanowiliśmy dziś dać ci nagrodę.- anioł posadził go na muszli klozetowej.
-Nagrodę?- Daga starał się brzmieć jak najniewinniej, ale był pewny, o czym mówi mężczyzna i nie mógł się już doczekać. Był podniecony i szczęśliwy.
-Tak.- Elvern przysunął się bliżej i wyciągnął ku niemu ręce. Nie wychodząc z ogromnej wanny zaczął rozpinać guziki piżamy chłopca. Azazel rozebrał się szybko i ukląkł obok całując elfa po szyi i ramionach. Daga nie mógł się już doczekać, obaj byli tacy przystojni. Wstał i skopał z siebie spodnie, po czym, nie spuszczając z nich obu wzroku, zanurzył się niemal po szyję w ciepłej wodzie, która niestety tylko potęgowała jego podniecenie.
Nic jednak nie powiedział, tylko siedział i czekał, chłonąc scenę przed sobą roziskrzonymi, coraz bardziej niecierpliwymi oczami.
Azazel przejął kontrolę nad ciałem kochanka już po kilku pocałunkach i delikatnych ruchach dłoni błądzącej po brzuchu i klatce piersiowej mężczyzny. Wszedł do wody pozwalając elfowi wziąć swoją męskość do ust. Tych ciepłych wilgotnych ust stworzonych dla niego. Ustawili się tak, by Daga miał na nich dobry widok. Anioł przymknął oczy, gdy Elvern zwiększył nieznacznie tępo. Elf za to nie spuszczał wzroku z ich trzeciego towarzysza i gestem zaprosił go bliżej. Położył jedną z jego rąk na nabrzmiałym penisie i pozwolił mu powoli go pieścić. On sam lizał i całował klatkę piersiową Azazela.
Daga zwolnił tępo, jakie wcześniej narzucił elf i teraz drażniąc się niemiłosiernie, powoli przesuwał dłoń w górę i w dół wspaniałego członka.
-Kochanie, już czas.- Elvern pocałował go namiętnie tylko trzy minuty później i odsunął go stanowczo na bok. Azazel kucnął obok Daga i ich usta również bardzo powoli złączył w pocałunku. Na dodatek błądził rękami po ciele ukochanego, jednocześnie patrząc Elvernowi prosto w oczy. Elf ułożył się wygodnie przy jednej ze ścian wanny i bardzo powoli zaczął się przygotowywać. Kocha, gdy Azazel to robi, ale nie mógł wytrzymać patrząc na swoich dwóch ukochanych całujących się namiętnie. Po prostu musiał dojść szybko, bo był niemal na skraju, a był zbyt słaby, by udało mu się to dwa razy pod rząd.
-Kochany.- wyszeptał zwracając na siebie uwagę Azazela. Ten z uśmiechem powoli odsunął się od Daga.
-Aniołku, teraz patrz uważnie i dotykaj się.- szepnął do ucha oszołomionemu chłopcu i znalazł się przy elfie w mgnieniu oka.
Znów zaczął go całować i dotykać, zapominając przy tym o wszystkim innym. Liczyło się tylko ciało pod nimi i ciche jęki rozkoszy. Ich połączenie za każdym razem robiło się coraz silniejsze i teraz emocje zlewały się w jedno, powodując zawroty głowy. Azazel uniósł nogi kochanka na swoje ramiona i zsunął lewą dłoń z biodra na pośladki. Wiedział, że Elvern jest już gotowy, ale nie mógł się powstrzymać, żeby przez chwilę się nie podrażnić. Bardzo delikatnie zaczął zataczać kółeczka wokół rozciągniętej dziurki i z satysfakcją patrzył, jak mężczyzna pod nim drży i zagryza wargi.
-Dłużej nie mogę.- wychrypiał w końcu elf, a Azazel pochylił się nad nim i pocałował niemal brutalnie, gryząc dolną wargę kochanka aż do krwi. Jednocześnie zabrał rękę i znów położył ją na biodrze, ale palec zastąpił czymś większym i gorętszym. Elvern jęknął głośno, gdy nabrzmiały członek wbił się w jego ciało szybkim ruchem. Zamknął oczy i przełożył dłonie na szyję Azazela, by ten nie oddalał się za bardzo.
Daga nie mrugał. Nie był w stanie. Owszem, już kiedyś to widział, ale wtedy był intruzem i miał później wyrzuty sumienia. Dodatkowo teraz znajdował się niemal na wyciągnięcie ręki od sceny przed nim. Nie przysunął się jednak bliżej. Sam wyznaczył zasady, a to i tak był duży krok na przód. Mimo tego że woda i całe jego ciało było ciepłe, to gdy dotknął swojego penisa, jego dłoń wydawała się chłodna i przynosiła zbawienną ulgę gorączce, która trawiła jego ciało.
Azazel na początku poruszał się powoli rozkoszując każdym ruchem, każdym jękiem, ale po kilku chwilach i on był podniecony do granic. Przeniósł usta na szyję kochanka i zaczął ją lizać. Elvern uwielbiał to, tak samo jak i Daga. Ręce elfa powędrowały ku swojemu penisowi. Nogi oplotły kochanka w talii. Anioł uniósł się, tym razem poruszając się coraz szybciej. Elf odchylił głowę do tyłu, gdy poczuł dłoń Azazela na swojej i gdy ten prowadził jego szybciej po nabrzmiałym członku. Jeszcze jedno uderzenie w prostatę i doszli obaj oddychając ciężko i całując się namiętniej niż kiedykolwiek.
Daga doszedł w tej samej chwili, co obaj mężczyźni i opadł zmęczony niemal na dno wanny. Został jednak wyciągnięty przez Elverna, który przytulił go do siebie.
-Podobała ci się nagroda, kochanie?- Zapytał go, obserwując jak Azazel namydla swoje wspaniałe ciało.
-Bardzo.- uśmiechnął się.- Dziękuję, El.- pocałował go i wstał chociaż nogi wciąż mu się chwiały.- Dziękuję, Aza.- i jego pocałował, po czym wyszedł z wanny, otulił się ręcznikiem i wrócił do łóżka .
Teraz należało dać im prywatność, a samemu opisać w sekretnym dzienniku, w którym opisywał swoje erotyczne sny, to co stało się przed chwilą.


#################################################################################
Kochani, 10 komentarzy, albo wen sobie pójdzie i zabierze internet ze sobą:)
\