Daga walczył z większym i silniejszym przeciwnikiem.
I niestety przegrywał. Starszy chłopak, nie tylko go całował, teraz w szyję ale też zaczął dotykać. Ręce błądziły po klatce piersiowej a ogon drażnił krocze i ku wielkiemu przerażeniu Daga, jego ciało zaczęło reagować.
Z początku oczywiście się bronił, ale tamten unieruchomił go szybkim zaklęciem, nie był w stanie też krzyczeć. To co się działo dosłownie go paraliżowało
-No już- szeptał tamten- Przecież będziesz musiał się czegoś nauczyć- udało mu się rozpiąć mu rozporek- Niedoświadczonego nikt nie zechce. A ja sprawie, że poczujesz się tak dobrze, że nie będziesz miał mnie dość- raz jeszcze nakrył jego usta swoimi, a Daga zamknął oczy w duchu raz po raz przeklinając własną głupotę, ale i zdawał sobie sprawę, że nawet gdyby użył magii nic by to nie dało, bo tamten był starszy i wiedział więcej.
Był tak beznadziejnie bez szans.
I nagle wszystko się skończyło. A on poczuł że oplatają go czyjeś silne ramiona. Nim otworzył oczy wiedział, że to Elvern
-Azazelu przestań!- Krzyknął elf i Daga wciąż się w niego wtulając, trzęsąc się jeszcze otworzył oczy i zobaczył że jego ukochany atakuje lisołaka. Popatrzył też na Elverna, który również przeniósł na niego wzrok
-Nic ci nie jest skarbie?- Zapytał cicho głaszcząc go po policzku
-Już nie- ale nie potrafił zdobyć się na nawet najmniejszy uśmiech
-Azazelu!- Elvern, mimo że był wojownikiem, był honorowy i jemu wystarczyło, że miał ukochanego w ramionach i że nic mu się nie `stało, nie szukał krwawej zemsty. Daga, odwrócił wzrok i nagle wpadł na pewien pomysł.
-El, daj mi rękę- poprosił i poprowadził go do anioła. Bardzo ostrożnie położył ich obie dłonie na skrzydle ukochanego. Ten drgnął i puścił, bitego chłopaka, który z jękiem upadł na ziemie. Azazel tym czasem odwrócił się do nich i powoli zaczął łagodnieć. Oczy przybierały zwykłą żółtą barwę, a skrzydła i malały.
-Kochany- szepnął i porwał go w ramiona. Elvern odetchnął z ulgą, bo przecież mógł go zabić, a wtedy nie byłoby tu dla nich miejsca. No i nie mógłby z tym żyć. Poczuł silą rękę na ramieniu i Azazel przyciągnął go do uścisku
-Przepraszam- załkał Daga
-Maleńki nie masz za co przepraszać- powiedział Azazel
-Ale, powinienem był zaczekać- próbował się usprawiedliwić
-Azazel ma rację kochanie- pocałował go w czoło- A to on zawinił- z obrzydzeniem popatrzył na odchodzącego bardzo powoli chłopaka- Nikt nie miał prawa- tak na prawdę wciąż jeszcze się bał
-Dlaczego nie pozwoliliście mi...- Zaczął anioł
-Bo to nie jest odpowiedni widok, dla nikogo- nad głową chłopca popatrzył mu w oczy i zrozumiał
-Możemy wrócić?- Daga wciąż jeszcze nie ,mógł się uspokoić
-Skarbie nie płacz- Azazel zaczął go delikatnie całować, po twarzy, Elvern przytulał go do siebie- Chodźmy już, musisz się przebrać i wykąpać- obu drażnił inny zapach na ukochanym
-Ale z wami- po raz pierwszy pozwolił sobie na mały uśmiech
-Jeśli tego chcesz- Elvern był bardzo podekscytowany mimo wszystko. On miał to zrobić po raz pierwszy. Za to Azazel zamyślił się chwilę, pewnie zastanawiając się jak powstrzymać swoje rządze, choćby przy chłopcu.
Bo co do tego byli zgodni. Daga był za młody.
Gdy znaleźli się w ich pokojach Azazel w końcu postawił Daga ale nie wypuszczał go z objęć. Ta sytuacja nie powinna mieć miejsca. Wszystko przez połączenie. Ale nie winił Elverna tylko siebie.
Patrzył teraz na drugiego mężczyznę z mieszaniną smutku i uwielbienia. Może lepiej byłoby gdyby odszedł. Przecież sobie poradzą.
-Aza- Daga pociągnął go za rękaw- Co z tą kąpielą?
-Już aniołku- uśmiechnął się do niego raz jeszcze pocałował i poszedł do łazienki
-Jest zły?- Chłopiec popatrzył na elfa
-Nie skarbie, tylko smutny- przytulił go do siebie i ukrył twarz w jego włosach. Miał nadzieję że się myli bo wyczuwał strach i rezygnację mężczyzny
-Nie chciałem...
-Ci... to nie jest twoja wina kochanie- ucałował te śliczne usteczka- Azazel miał dużo na głowie i teraz gdy wszystko się układa nie wie co zrobić- to może nie było najbardziej wesołe stwierdzenie ale ukochany dał sobie spokuj z dalszymi pytaniami
-Zimno mi- poskarżył się. A Elvern uniósł go i przeniósł do innego pomieszczenia.
W łazience pachniało wanilią i bzem. Było też bardzo ciepło. Ale Azazlel nie czekał w wannie tylko siedział na podłodze.
Gdy weszli uśmiechnął się i wstał.
-Chodź pomogę ci skarbie- Wziął Daga z ramion Elverna i pocałował namiętnie i długo. Aż obu zabrakło tchu. Postawił go na miękkim dywanie i powoli niemal z namaszczeniem ściągał Z niego ubranie- Kocham cię- powiedział nim wsadził go do wanny
-Ja ciebie też- przytulił się do niego na krótko, po czym zanurzył w ciepłej pachnącej wodzie.
Azazel tym czasem podszedł do Elverna i jego też zaczął rozbierać i całować
-Ciebie też kocham- i złączył ich usta w namiętnym pełnym pasji pocałunku. Był niemal desperacki ale żaden nic nie powiedział
-Kocham cię jak nikogo- wyszeptał Evlern zanim go puścił
-Skarbie- anioł zwrócił się do Daga- niedługo wrócę, muszę coś załatwić
-Tylko szybko- uśmiechnął się do niego chłopiec.
Azazle nie odwrócił się już. Wolnym krokiem opuścił łazienkę i dopiero teraz pozwolił sobie na łzy. Tak będzie lepiej dla nich wszystkich. Oni sobie poradzą. To on jest problemem. Daga jest w dobrych rękach a i Elvern w końcu będzie zadowolony.
Kochał ich obu i dlatego nie mógł zostać by nie stanowić jeszcze większego zagrożenia dla swoich dwóch towarzyszy.
Płacząc zniknął by już nigdy ich nie zobaczyć.
################################################################################
Znowu krótko ale następna notka będzie szybko:)