sobota, 5 stycznia 2013

Rozdział 90

Daga od samego rana niecierpliwie czekał na Severusa.

Nie był to dobry dzień. Nigdy wcześniej niczego nie musiał i koniec końców od chwili, gdy otworzył oczy, był bardzo zdenerwowany. Obaj mężczyźni starali się jak mogli i byli bardzo zdziwieni jego zachowaniem niczym przecież nie spowodowanym.

-Skarbie, coś się dzieje?- łagodne oczy Elverna patrzyły na niego ze zdziwieniem i troską.

-Nie, nic.- odpowiedział, ale odwrócił wzrok.

-Kochanie...- zaczął Azazel, obejmując go od tyłu i przytulił go do swojego gorącego torsu.

-Ja...- zaczął niepewnie.- Idę się wykąpać.- to była niezdarna wymówka i gdyby nie to, że obaj mężczyźni od razu się podniecili, kłamstwo nie uszłoby mu płazem.

-Pójdziemy z tobą.- chłopak poczuł erekcję anioła, budzącą się powoli do życia za jego plecami. Oczy elfa płonęły teraz innym blaskiem.

-Dziękuję.- uśmiechnął się tylko lekko.- Ale mój tyłek chyba jeszcze nie przywykł, niech odpocznie.- wstał w końcu.

-Na pewno?- El brzmiał na zawiedzionego. Bardzo chciałby być z młodszym towarzyszem, ale ten jakby nie wydawał się zainteresowany. Nie ma oczywiście powodów do narzekań, ale marzyło mu się kiedyś być sam na sam z chłopcem. Daga zobaczył to wszystko przez ułamek sekundy i wdrapał mu się na kolana, by go przytulić.

-Jutro wieczorem.- wyszeptał mu do ucha, chociaż to wcale nie było konieczne, bo Azazel uśmiechał się tylko do nich bez słowa.

-Dziękuję ci, kochanie.- pocałował go namiętnie, z uśmiechem i Daga w końcu wstał. Naprawdę musiał pobyć sam, bo było mu bardzo głupio, że ich okłamuje, ale nie chciał wywoływać niepotrzebnej paniki. Miał nadzieję, że wujek szybko się z nim skontaktuje i będzie miał jakieś wieści.

-To daj swojej ślicznej pupci odpocząć.- Azazel już przysuwał się do Elverna. - Ale za kilka minut masz iść na śniadanie, ostatnio dość schudłeś.- Daga tylko pocałował go radośnie i poszedł do łazienki. Dał im trochę prywatności. Miał przecież inne sprawy na głowie.




Severus zostawił wycieńczonego kochanka jeszcze przed świtem. Idąc do labolatorium,   wstąpił jeszcze do pokoju dzieci i przez chwilę obserwoał je w milczeniu, nie chcąc ich obudzić.

W końcu udał się do pracowni. Miał też nadzieję, że usłyszy coś od swojego informatora. I nie pomylił się. Gdy tylko wszedł, nad jego głową przeleciała sowa z listem.

To, co przeczytał, niemal wytrąciło go z równowagi. Nie chciało mu się wierzyć, że mogą mieć w domu szpiega. Nie miał też pojęcia, kim ten mógł być. Od dawna przecież przebywa tu tylko najbliższa rodzina Daga i te osoby, które przez lata zdobywały tą godność. Nikt z nich nie mógłby... chociaż ten barman jakby na nich czekał... i przecież, gdyby ktoś bez osłony i przygotowania... Podszedł do szafki z eliksirami. Nie była zamykana na klucz, bo dzieci nie miały tu wstępu, ale jego przypuszczenia potwierdziły się. Ktoś się tu zakradł i... aż zazgrzytał zębami.

Jedyną dobrą wiadomością było to, że Dadze nic nie jest, ale jakoś nie uśmiechało mu się mówić o tym komukolwiek. A już na pewno nie chłopakowi. Będzie musiał skłamać i sam się tym zająć. Może poprosi Maruta o pomoc, jest dobry w odnajdywaniu ludzi i robi to bardzo dyskretnie.

-Coś wcześnie dziś wstałeś.-usłyszał za sobą Syriusza.

-Nie ładnie się tak skradać.- odpowiedział zgrzytając zębami.

-Więc co się dzieje?- nalał sobie burbona stojącego na stole.

-Nie za wcześnie na picie?- usiadł jednak na przeciw niego.- Mamy jeszcze jeden i kolejny problem.- westchnął.

-Więc?-zachęcił go do mówienia.

-Mamy tu szpiega.- po chwili wahania i on sobie nalał.- Musimy go zdemaskować, nim zrobi coś jeszcze....

-A co już zrobił?- Severus zdał sobie sprawę, że Syriusz go przesłuchuje i robi to w perfidny sposób, którego nauczył się od Toma.

-Syriuszu, naprawdę wolałbym ci tego nie mówić.

-Niech będzie na twoje.- dopił alkohol.- Ale jeśli mojemu synowi coś się stanie, to przestanie mnie obchodzić, że jesteś moim szwagrem.

-Wiem, Panie.- wstał i zabrał się do pracy. Black na szczęście wyszedł. Miał tylko nadzieję, że ten nie doniesie Tomowi. Ostatnio odezwała się w nich dawna wrogość, a może to tylko zmęczenie, które starym zwyczajem wyładowywali na sobie.




Elvern przy śniadaniu był myślami całkiem gdzie indziej i nikt nie miał mu tego za złe. A już na pewno nie Azazel. Wiedział, że teraz nadeszła jego kolej, a Daga mimo braku doświadczenia, jest bardzo dobrym kochankiem. Wszyscy trzej towarzysze nagle wpadli w całkiem dobry nastrój i nawet Daga przez chwilę przestał się martwić o to, co powie mu wujek, który raz po raz na niego spoglądał.

Atmosfera w ogóle była dziwna, ale że chłopak siedział dziś na kolanach elfa, nie mógł powstrzymać chichotów, gdy któryś z towarzyszy przelał mu jakąś myśl bądź wizję. W zasadzie dziś Aza oddał w tym prowadzenie Elvernowi, a jego wizje były bardziej delikatne, chociaż miał też kilka dość perwersyjnych myśli.

Żaden z nich nie zauważył, że Syriusz przygląda się synowi ze smutkiem. Domyślał się, że Severusowi właśnie o niego chodziło. Nie tylko Mistrz Eliksirów ma swoich szpiegów. Dobrze wiedział o zajściu w klubie, niestety niczego jeszcze nie ustalił i to bolało. Dodatkowo starał się utrzymywać Toma w niewiedzy. Nie to, że mu nie ufał, po prostu nie chciał nigdy powrotu Lorda. Tak było lepiej.

Daga teraz zaśmiał się już na cały głos i wszyscy spojrzeli na niego. Niestety, sekundy później w drzwiach pojawił się Marut z jakimś nieznanym im mężczyzną.

-Mów.- warknął do niego i niemal rzucił nim o ziemię.

-Miałem go porwać... ale on jest nienormalny.... jest nagroda....- i nie skończył, bo uderzyła go nie jedna, a dwie wiązki zielonego światła. Mężczyzna padł nieżywy, a wszyscy spojrzeli zaskoczeni na Severusa i Syriusza, którzy stali z wyciągniętymi różdżkami i mierzyli się wzrokiem.

-Dziękuję.- w końcu odezwał się Daga i obaj mężczyźni uśmiechnęli się do niego.

Za to Tom, Reg, Azazel i Elvern mieli miny, które wskazywały na to, że niezwłocznie domagają się wyjaśnień.