czwartek, 16 sierpnia 2012

Rozdział 53

Od tamtego wybuchu Daga, który zaskoczył ich wszystkich, sytuacja między towarzyszami zmieniła się nie do poznania i ciągle, z dnia na dzień, było lepiej.
Właściwie to wszystko inne też było w jak najlepszym porządku. Wiadomości z domu napawały całą trójkę optymizmem.
To, że Dumbledore jest w więzieniu, pozwoliło im odetchnąć, ale Daga najbardziej cieszył się ze ślubu rodziców. I ostatnio tylko o tym myślał. Sny zdarzały się mu średnio raz czy dwa w tygodniu, ale gdy minęło pierwsze zaskoczenie, nauczył się nimi cieszyć i tylko jedno przysłaniało mu uczucie bezgranicznego szczęścia.
Zbliżały się święta, a oni nie mogli wrócić do domu. Przez granicę między światami mogły przechodzić tylko listy. Nawet Azazel stracił tą umiejętność, chociaż nie raz próbował.

-Skarbie, co się dzieje?- El objął go ciepłym ramieniem i przyciągnął go swojej klatki piersiowej.
-Nic. Po prostu tęsknie za domem.- powiedział odwracając się do niego.
-Wiem, kochanie.- pocałował go w policzek.- Dlatego Azazel poszedł do pani dyrektor. Być może jemu uda się ją namówić do zmiany zasad.- smutek w oczkach chłopca sprawiał mu fizyczny ból.
-A jeśli nie?- Zapytał cicho.
-Wszystko będzie dobrze.- pogłaskał go z uśmiechem.- Sam chciałbym poznać twoją rodzinę.
-Czasem zapominam, że nigdy tam nie byłeś.- El już dawno był dla niego tak ważny jak Aza i sam się nieraz zastanawiał, jak udało im się przeżyć bez niego.
-I myślę, że twój tata mnie nie polubi.- zmiana tematu to jedyne, co mógł teraz zrobić dla ukochanego.
-Czemu?- Daga wiedział, że tata ma problem z akceptacją anioła, ale może to dlatego, że mieli podobne charaktery.
-Azazel mówił mi kiedyś, że Tom wciąż jest wam przeciwny. A teraz, mimo że o mnie wie, to mam wątpliwości co do tego, że będzie patrzył przychylniejszym okiem na mnie. Jesteś jego małym synkiem, a już masz dwóch towarzyszy i on nie wie, że jeszcze się nie połączyliśmy.- Daga uśmiechnął się na te słowa. Czasem tak trudno było mu udawać że nie jest świadomy, a przynajmniej nie do końca.
-El.- Daga pociągnął go na fotel.- Tata i Aza są do siebie podobni, ale tata wie, że żaden z was mnie nie skrzywdzi i że jestem szczęśliwy, a to jest dla niego ważne. Bardziej się martwię o ciocię Belle. Ona ma takie dziwne poczucie humoru, nawet Aza się rumieni.- uśmiechnął się i przytulił do mężczyzny.
-Tak, malutki, o tym też słyszałem.- nie mógł się powstrzymać przed zasypaniem ukochanego chłopca pocałunkami.
Jakiś czas temu Azazel uświadomił mu, że będzie im trudniej, bo Daga zaczął dorastać, teraz już całkiem wyraźnie. Obaj wiedzieli o snach ukochanego, ale żaden z nich nic nie powiedział, chociaż anioł raz czy dwa obserwował, co się w nich dzieje, a opowieści jakimi go raczył zostawiały go w takiej potrzebie, że kochali się po nich dwa razy namiętniej niż normalnie i za każdym razem mdlał gdy dochodził.
Nagle zrobił się twardy. Same myśli o tym były tak bardzo podniecające. Mimowolnie oblizał usta i w tej samej chwili drzwi się otworzyły ukazując zadowolonego Azazela.
-Aza?- Daga wstrzymał oddech i wstał z kolan elfa by podejść do anioła.
-Kochanie, nie tylko możemy wrócić na święta do domu, ale mamy też tydzień wolnego po nich, a portal otwiera się jutro o 14 więc trzeba się spakować.- porwał chłopca w ramiona i pocałował namiętnie nie spuszczając oczu z Elverna. Ten się denerwował, nawet po latach anioł nie został dobrze przyjęty przez wszystkich, a on jest całkiem nowy.
-To ja się spakuję.- powiedział roześmiany, nie zdawał sobie sprawy jak bardzo tak naprawdę tęsknił za rodziną.- A ty porozmawiaj z Elem, bo on bardzo się martwi. - i po tym jak musnął wargami policzek mężczyzny zeskoczył na dywan i pobiegł do sypialni zostawiając ukochanych. Teraz bardziej rozumiał ich potrzebę fizycznej bliskości.

-Długo zamierzasz mnie tu trzymać?- Zapytał Albus, gdy tylko zobaczył Knota.
-Właśnie po to przyszedłem.- powiedział siadając na przeciw starszego czarodzieja- Albus Dumbledore nie może wyjść z wiezienia. Ma odbyć się proces i jest więcej niż pewne, że go skarzą. Ale możemy przecież zrobić eliksir, zaklęcie...
-To oddali mnie od szkoły.- przerwał mu.
-Albusie, przecież nawet go tam nie ma.- minister wiedział, że musi trzymać się blisko niego i nawet ratować mu życie za wszelką cenę.
-Ale tyle możliwości.- szepnął sam do siebie.- Tyle młodych, niewinnych duszyczek.- uśmiechnął się do siebie jak szaleniec i przez chwilę kiwał głową na boki.- Kiedy jest rozprawa?- Tym razem był całkiem przytomny.
-Po świętach.- może to nie był taki dobry pomysł.
-Więc wróć do mnie z czymś za 2 dni.- i przestał zwracać na niego uwagę zatopiony we własnych myślach i cichym mamrotaniu.
Knot wiedział, że Dumbledore nie jest szalony, po prostu coraz trudniej było mu przypomnieć sobie tą wiedzę, gdy na niego patrzył.

Gdy 2 godziny później Daga wyszedł z sypialni spodziewał się zastać obu mężczyzn śpiących nago na kanapie. Dlatego był bardzo zaskoczony, gdy okazało się, że nie dość, że są kompletnie ubrani, to jeszcze rozmawiali cicho. Azazel trzymał Elverna na kolanach i głaskał go uspokajająco po plecach.
-Wszystko dobrze?- Zapytał zmartwiony podchodząc do nich.
-Oczywiście, aniołku.- uśmiechnął się do niego elf.
-Tak, skarbie.- zapewnił Azazel.- El po prostu martwi się, że Tom nie przyjmie go dobrze.
-El.- Daga przytulił się do mężczyzny.- Nie martw się, tata nic nie zrobi, a jakby chciał, to masz mnie i Aza. My mu powiemy, co trzeba.- i pocałował ukochanego.
Azazel zawsze był rozbawiony taką odwagą chłopca. Tym bardziej, że ich kochanie było okropnie rozpieszczone i te deklaracje były tak słodkie, że sprawiały, że jego serce topniało jeszcze bardziej i jego instynkt opiekuńczy robił się jeszcze większy. Byleby tylko nigdy nie musiał na prawdę być odważny, bo to było jego zadanie.