niedziela, 30 grudnia 2012

Rozdział 84

Artur Wesley siedział w swoim gabinecie i patrzył zmęczonym wzrokiem za okno.
Gdy to wszystko się zaczęło, miał całkiem inną wizję lepszego świata i do końca nie był pewny, gdzie i kiedy ktoś popełnił błąd. Być może była to noc, w której stracił niemal całą rodzinę. A może później. Nie podobało mu się jednak to, co osiągnęli. On i jego żona od dawna ze sobą nie rozmawiają. Nie był na ślubie trzech synów. Jego mała, ukochana córeczka.... o niej nawet nie mógł myśleć.
I te wszystkie rozlewy krwi. Znał tych ludzi, z niektórymi chodził nawet do szkoły. A teraz musiał stać i przyglądać się, jak giną. Owszem, on sam kiedyś był obiektem drwin i tego chciał oszczędzić swoim dzieciom, ale cena była zbyt wysoka i w końcu to zrozumiał.
Usiadł przy biurku i zaczął pisać.

                                      
                                                    Dzieci
  
   Zrozumiem, jeśli nie będziecie chcieli się ze mną spotkać, ale jeśli któryś w Was zmieni zdanie będę czekał na Świstoklika, na wzgórzu za domem dziś wieczorem.
    Jestem gotów by ujrzeć prawdę.

                                                                         Tata


Miał nadzieję, że chociaż jeden z jego synów odpowie na list. Bardzo za nimi tęsknił i zrozumiał swoje błędy. No i nie kochał już Molly od wielu lat. Czas, żeby wziąć życie w swoje ręce.



Daga siedział z Fredem i Georgem w bibliotece, grając w Eksplodującego Durnia. Oczywiście, że dobrze się bawił, ale nie mógł się pozbyć uczucia smutku. Towarzysze wciąż, mimo że są połączeni, traktowali go jak małe dziecko.
-Daga, młody, twoja kolej.- George szturchnął go w ramię.
-A tak.- uśmiechnął się do niego.- Czy... Jak traktuje cię wujek?- Zapytał trochę zmieszany.
-Musisz im pokazać, że jesteś dorosły.- chłopak od razu zrozumiał. Sam miał kiedyś podobny problem, ale Daga był młodszy. Rozumiał też Azazela i Elverna.
-Jak?-Zainteresował się.
-Wiedzą, że jesteś potężnym magiem i że jesteś dzielny.... uwiedź ich, mimo że jesteście połączeni, to czasem dorosłym jest trudno to zobaczyć.- uśmiechnął się do niego.
-A teraz wracamy do gry.- wszedł im w słowo Fred i zabawa zaczęła się na nowo, a Daga nagle przypomniał sobie słowa Draco. Ciąża pokarze wszystkim, że jest dorosły i odpowiedzialny, ale nie zaszkodzi też uwieść mężczyzn, tyle że każdego z osobna. Zdaje sobie sprawę, że z ich dwojgiem nie dałby sobie rady i zabawniej będzie przetestować ich zazdrość. A zwłaszcza Azazela, był ciekawy, czy coś by zrobił, widząc ukochanych zajmujących się tylko sobą. Na jego usta wpełzł złośliwy uśmiech.
-Fred, George?- do pomieszczenia wszedł Billy.- Musimy porozmawiać.
-Teraz?- Zapytali obaj jednym głosem.
-Tak.- uśmiechnął się do Daga.- Tylko chwilę.
-To nic.- wstał. - Ja muszę jeszcze coś sprawdzić.- miał nadzieję, że będą tu jakieś książki o tym, jak szybko zajść w ciążę.

Elvern uśmiechnął się lekko, gdy wszedł do umysłu młodszego kochanka. I on często myślał o dziecku. Azazel także tego chciał. Już od kilku lat o tym myśleli. Wiedział też, że tylko Daga może im to dać. Tylko czy jest na to gotowy? W każdym razie on postanowił zacząć traktować go bardziej jak dorosłego. Jeśli zrobią to źle, pozostaną bez potomka. To bardzo delikatny temat. Może powinien porozmawiać z chłopakiem.
-Kochany.- do jego gabinetu wszedł Azazel.
-Też to poczułeś?- Zapytał, wstając.
-Ile razy jeszcze spieprzę?- Zapytał biorąc kochanka w ramiona.
-Wszystko będzie dobrze.- elf pocałował go delikatnie.- Może zabierzemy go.... W każdym razie teraz jesteś jego kochankiem, nie tylko opiekunem, a jeśli ma....
-Cii...Będziemy ostrożni. Ale masz rację, będzie bezpieczny z nami.- anioł już miał plan. Skoro Daga zasmakował w alkoholu, to czemu nie mieliby zabrać go do jakiegoś baru, ale lepiej mugolskiego. To przecież nic złego.
-I w końcu mówisz z sensem.- Elvern poprowadził go na kanapę.- A teraz zwróć swój umysł do mojego.- wyszeptał mu do ucha i chwilę później znalazł się nagi pod nim.
-Uwielbiam twoje myśli.- Azazel zatopił swoje usta w jego i nie myślał już o niczym innym, tylko o sprawieniu przyjemności kochankowi.

-Ja chcę się z nim zobaczyć.- George odezwał się w końcu.
-A jeśli to pułapka?-Charlie nie był przekonany.
-Wiec spotkajmy się z nim u mnie.- Percy też tęsknił za ojcem.- I tak się przenoszę.
-Dobrze, więc postanowione?- Billy raz jeszcze zapytał braci, a wszyscy pokiwali głowami. Być może uda im się odzyskać chociaż jednego rodzica i trochę spokoju.

Daga siedział z wypiekami na twarzy między książkami i chłonął wszystko, co było o męskiej ciąży. Nie wiedział, że nie jest sam w pomieszczeniu.
-Skarbie?- gdy usłyszał głęboki głos Azazela, podskoczył i odwrcił się do nich.
-Tak?- Zapytał robiąc niewinną minę.
-Musimy porozmawiać.- Elvern podszedł do niego i siadł obok. Chłopak od razu wspiął mu się na kolana.
-O czym?- Zapytał patrząc na niego bardzo uważnie, nie rezygnując z miny niewiniątka.
-O ciąży.- Azazel usiadł obok. - Ja wiem, że znów spieprzyłem....
-Nie, Aza.- przerwał mu.- Chcę być traktowany jak dorosły....
-I będziesz, ale nie myśl jeszcze o dziecku.- pocałowali go obaj.- Mamy pomysł.
-Przebierz  się i poczekaj na nas w salonie.- Elvern już miał przed oczami wizję tego, co będzie.
-W co mam się przebrać?- Chłopak wstał uszczęśliwiony.
-W coś bardzo seksownego.- wyszeptał mu do ucha anioł.
-Już biegnę.- i jakby na potwierdzenie tych słów zniknął w mgnieniu oka. Był bardzo ciekawy, co wymyślili jego kochankowie i bardzo podekscytowany. Mieli przecież opuścić posiadłość, tego był pewny.