piątek, 11 stycznia 2013

Rozdział 98

Jakoś udało im się dotrzymać sekretu przez kolejne dwa tygodnie. Ale Daga zaczął się tym męczyć. Pancy wróciła do rodziców, wujek był zajęty ciążą swojego męża, a jego towarzysze stali się nieznośni. Na początku nawet mu się podobało to, że nie odstępują go na krok i bez narzekań spełniają jego zachcianki, ale w końcu zaczęło już go to denerwować. Wiedział, że co niektórzy członkowie rodziny zaczynają coś podejrzewać. Chłopak nie mógł juz nawet chodzić, gdzie chciał, a gdy co rano widział nowe książki, chciało mu się po prostu płakać. Obaj jego kochankowie tak bardzo przejęli się tym, że będą ojcami, że zapomnieli o wszystkim innym. Dzisiejszy poranek jednak okazał się dla Daga bardzo szczęśliwy. Udało mu się obudzić przed mężczyznami i nawet jakoś wyplątać się z ich objęć. Wiedział, że tata chce zobaczyć się z Azazlem i najlepiej będzie, jak usunie się na jakiś czas, bo inaczej nic z tego. A Tom zaczął się niecierpliwić. On nie był jeszcze gotowy na to, by ktoś zaczął zadawać pytania. Po cichu poszedł więc do łazienki i równie po cichu ubrał się, zostawiając obu, wyczerpanych ciągłym spełnianiem jego nawet nie wypowiedzianych życzeń, mężczyzn. I postanowił odwiedzić Draco. Może dziś w końcu wyjawi mu swój sekret. Przyjaciel spał jeszcze wraz ze swoją długoletnią dziewczyną, Megi i Daga był wdzięczny losowi, że oboje są ubrani. Nawet przez chwilę, gdy tak stał i na nich patrzył, zaczął się zastanawiać, jak by to było być z dziewczyną. Szybko jednak odrzucił te myśli, stwierdzając, że to przecież całkiem nie dla niego.
- Wstawajcie! - Krzyknął w końcu, gdy zrobił się niecierpliwy.
- Co? Jak? - Pierwszy poderwał się Draco. - Kurde Daga, chcesz żebym zszedł na zawał? Myślałem, że to tata. Co tu robisz?
- Wiesz, właśnie zdałem sobie sprawę, że to moje ostatnie tygodnie wolności.- usiadł na łóżku. - Możemy się wybrać do Hogwartu, chcieliście tam iść ostatnio.
- Ostatnio....- Draco był jeszcze mocno zaspany i przemowa przyjaciela w ogóle do niego nie dotarła. - Daga. Książę, o czym ty mówisz?
-Teraz wam coś powiem, ale cicho sza - oboje ze zdumieniem pokiwali głowami. - Jestem w ciąży i to bardzo mnie cieszy, ale Aza i El... mam ich dość, za bardzo się tym przejmują.
- Ok. - zaczął wolno Draco. - Chcesz iść z nami. A co z nimi? Daga, jak oni się obudzą i ciebie nigdzie nie będzie...
- Zostawiłem notkę. – przerwał. - Przecież mogę wychodzić.
- Dobrze. - Draco w końcu się zgodził. - Ale idź, chociaż powiedz tacie. Może i nie ma już zagrożenia, ale....
-Idę. - Nie bardzo mu się to uśmiechało, ale wiedział, że przyjaciel na rację.

Żadne z nich nie pamiętało takiego Hogwartu. Daga miał stamtąd najmniej wspomnień, ale teraz zamek wydawał mu się bardzo opuszczony i zimny. A nawet nie weszli do środka. Na ich spotkanie wyszedł Hagrid i Minerwa.
- Witajcie. - oboje uśmiechali się do nich, kobieta lekko i niepewnie.
- Zmieniło się tutaj. - Draco od razu przejął przywództwo.
- Tak. - kobieta westchnęła. - Ale mamy już plany....
- I dużą pomoc z waszej strony. - dodał Hagrid. - Co chcecie zobaczyć?
- Zamek. - odpowiedzieli zgodnie całą trójką. Daga po prawdzie nie czuł się tu najlepiej, ale cieszył się, że mógł uciec z pod słodkiej kurateli kochanków. Aza jakoś ociągał się z obrączkami, a to było jego zadanie. Wiedział, że obaj będę wściekli. Tylko że przecież on potrzebował trochę swobody.
- Strasznie tu. - szepnęła Megi, gdy weszli do środka.
-Tak... Draco, przepraszam cię, ale ja wracam. - zrobiło mu się niedobrze.
- Jesteś pewny? - Przyjaciel popatrzył na niego z troską. - Może pójdziemy z tobą?
- Nie.- posłał mu słaby uśmiech. - Zróbcie sobie randkę. - zniknął. Na swoje nieszczęście zamiast pojawić się w oranżerii, wpadł prosto do swojej sypialni, czując, że tą wycieczką kierowało dziecko.
- Masz kłopoty, kochanie. - Azazel podszedł do niego i wziął na ręce.
- Wiesz, jak się martwiliśmy, kiedy nie mogliśmy cię znaleźć? - wtórował mu El.
- Myślę, że trzeba cię ukarać.- anioł posadził go na fotelu i jednym ruchem ręki pozbawił ubrań. - na to Daga uśmiechnął się, a w jego głowie zrodził się ciekawy plan.
- Macie rację, zasługuję na karę. - przyznał i rozsiadł się wygodniej. - Od was obu.
- I tak będzie. - El zbliżył się do nich.