sobota, 15 września 2012

Rozdział 62


Zarówno Elvern jak i Azazel przez kilka chwil stali nieruchomo wpatrując się w drzwi, które zamknęły się z trzaskiem za chłopcem.
-Czy on..- elf w końcu odważył się odezwać.
-Tak.- Azazel usiadł ciężko na łóżku ukrywając twarz w dłoniach. Teraz odejście wydawało mu się całkiem miłą perspektywą, bo będzie bardzo ciężko.
-Kochany.- Elvern podszedł do niego i usiadł mu na kolanach.- Musisz się opanować... wiesz, że Rohn jest gdzieś w zamku....
-Nie dotknie go.- Warknął nagle i wziął głęboki oddech. Dał się podejść chłopcu, ale też wiedział, że nie jest w tym sam. Elf także wyczuwał silną chęć połączenia, którą musi zepchnąć głęboko, aż Daga dojrzeje. Przytulił więc kochanka do siebie wdychając jego kojący zapach- I co teraz?
-Nic się nie martw.- pocałował anioła delikatnie.- Zajmę się tobą.. i naszym maluszkiem też...
-El, ty też to czułeś. Jak...?
-Poradzę sobie.- wstał i zaczął nasłuchiwać sprawdzając, czy Daga jest bezpieczny i nie pakuje się w jakąś niestosowną sytuację.

Daga był tymczasem wściekły. Owszem, może nie całkiem jeszcze dorósł do połączenia, ale miał nadzieję, że przestaną traktować go jak dziecko. Niestety pomylił się i to dość boleśnie. Teraz czuł się trochę upokorzony. Po Azazelu spodziewał się czegoś takiego. Owszem, kochał go, ale ostatnio często łapał się na tym, że nie pamięta dlaczego. Wierzył jednak, że to chwilowe, bo są sobie przeznaczeni. Ale reakcja Elverna zabolała. Teraz dopiero obaj poznają, do czego jest zdolny. A plan już zaczął wcilać w życie, bo zobaczył na korytarzu Remusa. Uśmiechnął się przebiegle i pobiegł za ulubionym wujkiem.

-Remi!- Krzyknął i objął go mocno.
-Daga, witaj malutki.- podniósł go na ręce i przytulił jego policzek do swojego. Remus czuł zapach sexu na ciałku chłopca, ale nic nie powiedział. To nie jego sprawa.
-Tęskniłem.- roześmiał się lekko.- Może zrobimy coś razem?- Spojrzał na niego dużymi błękitnymi oczami prosząc bezgłośnie, by go nie odrzucał.
-A na co masz ochotę?- mimowolnie przełknął ślinę. Było po pełni i jego zmysły jeszcze nie do końca wróciły do normy. A chyba nie było na świecie nikogo, kto mógłby być ślepy na czar chłopca. Jego wilk też domagał się znalezienia towarzysza, a że był bisexualny, było mu trudniej. 
-Może...- Daga przygryzł jeden palec.- O, wiem!  Zagramy w karty, ale nauczysz mnie pokera.- jeszcze bardziej się w niego wtulił sprawiając, że Remus zamruczał cicho. Po świętach rozpocznie poszukiwania, obiecał sobie.
-A gdzie twoi mężczyźni?- Nie maił ochoty stawiać czoła rozwścieczonemu aniołowi.
-W łóżku... Remi, oni często mnie wypraszają z sypialni i wracają tak późno, że już dawno śpię.- poskarżył się układając usta w podkówkę. 
-Daga...- Lupin już wiedział w czym problem, ale nie potrafił opowiedzieć się za żadną ze stron, bo obie miały rację.- Więc poker, tak?- Zmienił temat.
-Tak.- Daga uśmiechnął się i klasnął w dłonie. A Remusowi nagle zrobiło się żal obu mężczyzn.

Albus rozglądał się po dużej bibliotece z uśmiechem na ustach. Poszło niesłychanie łatwo i już przy pierwszym spotkaniu udało mu się zdobyć cenne informacje, bo byli wszyscy poza bachorem. Ale uznał, że nikt go tu nie prowadzi na ważne zebrania. O wielu poplecznikach Voldermora nie wiedział wcześniej, a już zdążył się zorientować, że jest to bliższy krąg Śmieciożerców. Co go zaskoczyło to to, że zdawali się być szczęśliwi i bardzo się lubić, prawie jak rodzina. Ale nie dał się zwieść. Na razie będzie tańczył, jak mu zagrają.
W oddali usłyszał jakieś głosy, więc usiadł na jednym z foteli i zaczął czytać.

-Daga, malutki, co myślisz o ślubie rodziców?- Remus bardzo lubił rozmowy z chłopcem. Jak na swój wiek był on bardzo mądry. Miał wrażenie, że wielu ludzi nie zwraca na to uwagi.
-Nigdy nie byłem na ślubie. Opowiedz o tym.- bawił się palcami mężczyzny, bo ten prowadził go za rękę.
-No cóż...- weszli do biblioteki.- Rohn, witaj.- nowy przybysz był dla niego zagadką, ale nie ufał mu do końca.- Nie poznałeś jeszcze syna Toma i Syriusza.- podszedł z chłopcem do niego.- To nasz Książę, Daga.
-Dzień dobry panu.- Mały uśmiechnął się do niego i zarumienił. 
-Nie wiedziałem, że Tom ma syna.- skłamał Dumbledore.- Witaj, chłopcze.- wyciągnął do niego rękę, którą ten ujął z miną Riddla, ale po chwili przytulił się do niego ufnie szokując obu mężczyzn. 
-Co tata kazał panu robić?- Zapytał pakując mu się na kolana z niewinną miną.
-Jestem medykiem.- odpowiedział po chwili odrywając od niego wzrok.

-Jak wujek Severus?- Zmarszczył nosek. W nim mężczyzna również nie wzbudził zaufania, ale był na tyle dobrym aktorem, że nikt się tego nie domyśli. Może namówi Draco na szpiegowanie.
-Chyba tak.- Albus był w coraz większym szoku. Nie tego się spodziewał. Chłopak był całkiem milutki, ale nie był wart nawet zachodu, by stać się jego zabawką.
-Malutki, Rohn na pewno ma dużo pracy, a my mieliśmy zagrać.- Remus czuł zbliżających się towarzyszy chłopca i nie miał ochoty na scenę, jaką za chwilę zobaczy.
-Nie przeszkadzam panu, prawda?- Daga popatrzył na niego szczenięcymi oczami i coś bardzo delikatnie drgnęło w sercu starca, ale zniknęło szybko, a zamiast tego pojawiła się złość.
-Oczywiście, że nie.- uśmiechnął się lekko do niego i w tym momencie do pomieszczenia wpadło dwóch wściekłych mężczyzn.
-O Aza, El.- Daga uśmiechnął się słodko do towarzyszy.
-Skarbie, chodź do mnie.- elf nie był zaskoczony tym, że chłopiec siedzi na kolanach nowego.
-Nie.- odwrócił głowę obrażony, ale za chwilę znalazł się w ramionach anioła, który warczał głośno.
-Wiedziałem, że jest powód, dla którego ci nie ufam.- wysyczał do Albusa.
-Daga to bardzo przyjazny młody mężczyzna.- nie dał się zbić z tropu.
-Jest nasz.- objął Daga jeszcze mocniej i podszedł do Elverna.
-El, chcę zagrać z Remim w pokera.- ułożył usta w podkówkę i wyciągnął do niego ręce. Azazel musiał dostać większą karę.
-Ja mogę cię nauczyć.- Azazel był wściekły i wciąż jeszcze podniecony, a to niebezpieczna mieszanka.
-Nie chcę.- nawet na niego nie patrzył, anioł musi i będzie się męczyć.- Ty idź gdzieś z Elem. 
-Kochanie.- elf zrozumiał w końcu plan chłopca i musiał przyznać, że jest genialny.- Ty i Remus grajcie.- zdecydował.
-Dziękuję.- uśmiechnął się do Elverna i zarumienił słodko, a Azazelowi wystawił język i zręcznie wyplątał się z jego ramion, by przytulić się do elfa i obsypać go drobnymi pocałunkami.- Chodź, Remi, zagramy w kuchni, tam jest cieplutko.- zaskoczony wilkołak dał się wyprowadzić z biblioteki pod wściekłym spojrzeniem anioła.
-Zabije nas.- Azazel opadł ciężko na fotel.
-Tak, ale ty umrzesz pierwszy.- Elvern westchnął. Ta wojna między jego ukochanymi musi się skończyć, bo może doprowadzić do tragedii.


################################################################################
Średnio jestem zadowolona z tej notki, ale może Wam spodoba się bardziej. Komentujcie:)