wtorek, 21 sierpnia 2012

Rozdział 54c

Elvern zapukał do drzwi, ale wszystko, co słyszał to oszalałe bicie własnego serca.
A to wcale mu się nie podobało. Nie był stworzony do takich stresów, ale nie było innej rady. I było jeszcze coś, co Daga powiedział przed wyjściem. Ta prośba. Od dawna nie prosił o coś takiego, dawał im czas i przebywał z nimi oboma nie udając, że któregoś kocha bardziej, bo tak nie było.
-Proszę.- W jego myśli wdarł się głos dochodzący z zamkniętego pomieszczenia. Chwycił za klamkę i wszedł.

Na kanapie siedziało dwóch przystojnych mężczyzn i Elvern w końcu miał pełny obraz tego, skąd Daga miał swój piękny wygląd. Był ich idealnym połączeniem. Od razu wiedział też, który jest który i nie dla tego, że to wyczytał, albo zgadł po sposobie w jakim siedzieli. To było po prostu  czuć.
-Dawno nie miałem przyjemności przebywać w obecności elfów. - odezwał się ten wyższy.
-Tak, od jakiegoś czasu się nie pokazujemy.- przyznał siadając.
-Tom, proszę cię.- zanim ten zdążył coś jeszcze powiedzieć, wtrącił się młodszy.- Ja jestem Syriusz.- uśmiechnął się.- Daga dużo nam pisał o tobie.
-To wyjątkowy chłopiec.- rozmarzył się Elvern.
-A Azazel?- Tom nie dał się tak szybko zbyć, chociaż wiedział, że ukochany ma już wyrobione zdanie.
-Też jest wspaniały. Ale tak, bywa z nim ciężko.- przyznał szczerze.- Co nie znaczy, że dobro Daga nie jest dla niego najważniejsze, a ja kocham ich obu tak samo, chociaż jestem, dominującym dla Daga a uległym dla Azazela...
-Więc mój syn jest podwójnie uległy?- Czego jak czego, ale tego Tom się nie spodziewał.
-Tak, to jednak nie jest nic złego. - odpowiedział szybko.
-Oczywiście.- poparł go Syriusz.- Często się zdarza, że to uległy towarzysz ma większą moc.
-I tak jest- kiwnął głową.- nie tylko nad nami. To przecież wasz syn...
-Nie zrozumieliście mnie obaj.- Tom po raz pierwszy się uśmiechnął, ale nie rozwinął myśli.- Daga powiedział, że ty i Azazel się połączyliście. To oczywiście nie wpływa na waszą relację z Daga?
-Nigdy.- tego był pewny.- Ale rozumiem, że się pan...
-Tom.- przerwał mu.- A gdybym ja miał wybrać kogoś odpowiedniego, to byłbyś ty- wyciągnął do niego rękę, którą elf z ulgą potrząsnął.- Co nie znaczy, że do końca ci ufam, jesteś jednak bezpieczniejszy...
-Tom.- tym razem to Elvern mu przerwał.- Azazel jest najwspanialszym towarzyszem, jakiego można sobie wymarzyć.- musiał bronić ukochanego.- Tylko on jest w stanie obronić nas obu...
-Elvernie, wiesz że nie o to się martwię, ale teraz, gdy...
-Myślę, że to wystarczy.- przerwał im Syriusz.- Kochany, wiesz, że to nie zależy od ciebie i już się z tym pogodziłeś, więc nie szukaj dziury w całym. Daga jest bezpieczny i kochany, czego jeszcze chcesz?- Usiadł mu na kolanach w razie, gdyby miało się zdarzyć coś nieprzewidzianego.
-Masz rację, skarbie.- Tom uwielbiał czuć kochanka na kolanach przytulonego do niego. Wtedy był w stanie zapomnieć o wszystkim.- Witaj w rodzinie.- i na tym zakończył rozmowę, a Evlern zadowolony, że poszło tak gładko, wyszedł z pokoju zostawiając całujących się mężczyzn.

-El!- Daga biegł ku niemu i wpadł mu prosto w ramiona.- I jak? Wszystko dobrze?- Zapytał zaniepokojony.
-Oczywiście, że tak.- pocałował te kuszące usteczka.- Gdzie Aza?
-Rozmawia z Muratem, ale to dobrze, bo chciałem przecież pobyć z tobą sam.- Daga wziął go za rękę.
-Z przyjemnością, malutki.- uśmiechnął się, ale miał pewność, że chłopiec coś zaplanował, tylko że nic konkretnego nie przychodziło mu do głowy.
Daga otworzył drzwi do ich sypialni i pokiwał głową z zadowoleniem. Było czysto i paliło się kilka świec tworząc półmrok.
-Skarbie?- Elf zatrzymał się w progu, coś mu się nie podobało, a z drugiej strony obrazy, jakie pojawiały się w jego głowie, coraz bardziej go pobudzały.
-El.- szepnął Daga prowadząc go do łóżka.- Jest coś, co chcę zrobić, a z tobą jeszcze nigdy...- spłonął rumieńcem.- znaczy ty tak, ale ja nie...
Elvern w końcu zorientował się, o co chodzi i oszołomiony pozwolił posadzić się na brzegu łóżka.
-Kochanie...- Zaczął niepewnie.
-Chcę.- przerwał mu.- Ty nigdy nie straciłeś cierpliwości.- ukląkł między jego nogami.- nigdy nie odszedłeś.- dotknął na wpół twardej erekcji przez materiał spodni.- i za to chcę ci podziękować.- rozpiął jeden guzik, a Elvern jęknął cicho.
Daga sam nie wiedział, skąd ma tyle odwagi. Może to przez te sny. W każdym razie rozpinał powoli spodnie mężczyzny i patrzył na jego twarz. Przymknięte oczy i odchylona do tyłu głowa, to w jakimś stopniu uspokajało jego nerwy.
Uporał się ze spodniami i wyjął twardy już członek. Elvern popatrzył na niego z góry i niemal doszedł. Daga był piękny, a na kolanach, delikatnie dotykający jego penisa, był to najwspanialszy, najbardziej podniecający widok na świecie.
Daga pochylił się i polizał główkę, co spowodowało drżenie bioder mężczyzny. Ale nie spieszył się, miał przecież plan. Teraz powoli pieścił go dłonią raz po raz trącając językiem i wsłuchując się w ciche pomruki i jęki, jakie wydawał mężczyzna. On sam też zaczął się podniecać i gdzieś, jakby z oddali, usłyszał dźwięk otwierania drzwi. Daga odwrócił się z uśmiechem i popatrzył prosto w oczy zaskoczonego anioła, nie przerywając pieszczenia członka kochanka.
-Nie wolno ci podejść.- szepnął.- Ani się dotknąć.- i po tych słowach powoli wsunął sobie erekcję do ust. Zaczął niespiesznie ssać pieszcząc dodatkowo ręką, bo był dla niego za duży.
Azazel patrzył na to zahipnotyzowany, świadomy tego, że jego spodnie robią się coraz ciaśniejsze. Ale postanowił posłuchać Daga, bo on wyraźnie to zaplanował.
 Elvern też poczuł obecność anioła i otworzył oczy, by na niego spojrzeć. Był podniecony i oddychał z trudem. Erekcja była aż za dobrze widoczna. Powędrował wzrokiem za wzrokiem Azazela i aż zagryzał usta, by nie krzyknąć. To, co Daga robił z ustami i językiem, było niesamowite, ale gdy jeszcze na to patrzył, całkowicie się zatracił. To doprowadziło go do wytrysku, na co kochanek nie odsunął się, tylko przyspieszył ruchy. Oderwał się od niego dopiero, gdy jego penis zaczął powracać do normalnego stanu. El od razu pociągnął go na kolana i zaczął całować, grając dalej w ignorowanie Azazela. A ten osunął się na kolana i złączył nogi. Jak mógł nie dojść, gdy dwie ukochane osoby wyglądają tak seksownie? A to, co robili, było wspaniałe.
-Dziękuję, kochanie.- szepnął Elvern uśmiechając się do chłopca. Teraz to on miał przymknięte oczy od pocałunku, jakim go obdarzył.
-Nie ma za co.- przytulił się do niego i  popatrzył na anioła.- Aza, podobała ci się kara?
-Ty mały diabełku.- wstał powoli i pozbył się plamy na spodniach, po czym podszedł do łóżka.- Kochanie, ty nas jeszcze wykończysz.- pocałował Daga, który wciąż jeszcze smakował elfem.
-Taki mam plan.- roześmiał się niewinnie, wyplątał się z objęć obu mężczyzn i wyszedł spokojnie z sypialni.

-Ciebie raczej wykończy.- Elvern zaczął rozpinać koszulę ukochanego, wciąż było mu mało.- Ale ja nie narzekam.
-Gotowy na więcej?- Azazel popchnął go na pościel.
-Zawsze, kochanie.- uśmiechnął się El i pociągnął go bliżej do pocałunku.