piątek, 31 sierpnia 2012

Rozdział 58

Gdy tylko Draco wyszedł z pociągu, zobaczył na peronie dawno nie widzianego przyjaciela. Wraz z jego rodzicami i Azazelem oraz jakimś nowym, którego nigdy wcześniej nie widział, ale po spodobie, w jaki obejmował on Daga, zorientował się, że to Elvern, jego drugi towarzysz.  Przystojny i jakby nie ziemski, tak jak anioł, chociaż niczym w sumie się nie wyróżniał.
Przyjaciel musi mu wszystko jeszcze raz opowiedzieć. To było naprawdę bardzo ciekawe i niezwykłe.

-Draco!- Daga podbiegł do niego i rzucił mu się na szyję.
-Hej!- Draco objął wciąż jeszcze bardzo małego przyjaciela.- Dobrze, że jesteś.- dosunął go od siebie na długość ramienia i ocenił, że troszkę zmężniał, ale wciąż jeszcze za mało. Nadal przypominał bardziej dziecko niż nastolatka, ale był bardzo szczęśliwy,a to było przecież najważniejsze.
-Oczywiście, że jestem. Pozwolili nam wrócić na święta, więc jestem.- uśmiechnął się do niego zadowolony.- Chodź, poznasz Ela.- pociągnął go za rękę w stroną małego tłumu, który po niego przybył.

-El, to jest właśnie Draco.- Daga z uśmiechem przedstawił towarzyszowi przyjaciela.
-Witaj, Daga dużo o tobie mówił.- uśmiechnął się do chłopaka.
-A ja czytałem sporo o tobie.- popatrzył na niego w taki sposób, że elf wiedział, że Daga pisze mu o  wszystkim co się działo.
-Jesteście więc dobrymi przyjaciółmi.- Elvern nie dał się zbić z tropu.
-Najlepszymi.- zapewnił Draco.
-Chyba powinniśmy już iść.- wtrąciła Narcyza rozglądając się po peronie. Kilkoro ludzi zaczęło się im dziwnie przyglądać.
-Tak.- Lucjusz poparł żonę. Nie chcieli kłopotów, a te zbliżały się coraz bardziej w postaci Artura Weasley'a.
-Skarbie.- Azazel podążył wzrokiem tam, gdzie patrzył Malfoy i bez ostrzeżenia wziął chłopca na ręce i objął Elverna.
Było jednak za późno, bo Weasley'owie już stali przed nimi.
-Wiem, że to twoja sprawka.- Artur skrzyżował ręce na piersiach i łypał groźnie na Lucjusza.
-Obawiam się, że nie wiem, o czym mówisz.- powiedział zimno blondyn.
-Dumbledore.- załkała Molly.- To był taki dobry człowiek. A ty go zniszczyłeś!
-Molly.- zaczęła łagodnie Narcyza, nim któryś z towarzyszących jej mężczyzn zaatakował.- To nie Lucjusz odprowadził do aresztowania....
-Nie oficjalnie.- przerwała jej.- Ale dobrze wiem, dla kogo pracujecie, a to coś- wskazała na Daga.- powinno być dawno zgładzone.


Azazel z prędkością światła przekazał chłopca Elvernowi i zaatakował kobietę. Nikt nie był w stanie go powstrzymać. Powalił ją na ziemię i wykonał jeden precyzyjny cios. Nie zabił jednak. Tego już nie robił. Nie gdyby musiał splamionymi krwią dłońmi dotykać ukochanych.
Molly leżała na ziemi nieprzytomna i zakrwawiona. A on zwrócił się do Artura takim głosem, że Daga i Elvern  przeszedł dreszcz.
-Radzę ci trzymać ją na jakiejś smyczy.- warknął i zranił również jego, gdy zobaczył, że sięga po różdżkę.
-Dość!- Krzyknął Elvern i anioł odwrócił się w jego stronę.
To, co zobaczył, wcale mu się nie spodobało. Elf był wściekły i przerażony, a Daga zaciskał oczy, z których płynęły łzy. Owszem, obelga była nieprzyjemna, ale nienawidził, gdy ukochany zachowuje się w ten sposób. Bardzo się w tedy bał.
-Myślę, że już wystarczy.- Lucjusz powiedział ostrożnie. Zrobili widowisko, a tego chciał uniknąć.
-Tak, uciekaj! Minister się o tym dowie!- Krzyczał Artur i tym razem to Malfoy rzucił na niego zaklęcie Drętwota- Niech ktoś zajmie się bałaganem!- Krzyknął do ludzi na peronie i wraz z całą grupą deportował się do dworu.

Gdy tylko się tam znaleźli, Draco podszedł do Elverna.
-Daga?- szepnął do przyjaciela- Wszystko dobrze?
-Tak.- odszepnął z niewyraźnym uśmiechem.
-Chłopcy, może idźcie do salonu.- zasugerowała Narcyza.- Przyślę wam kakao.- uśmiechnęła się do nich.
-Dobrze, mamo.- El puścił chłopca, ale przed tym go pocałował. powoli i delikatnie. Chciał mu przekazać, że wszystko dobrze i może na niego liczyć.- Chodź, opowiem ci o tym, co się działo ostatnio w Hogwarcie.
-Już idę, idę.- Daga roześmiał się i obaj pobiegli do salonu zostawiając dorosłych w korytarzu.

-Azazelu.- Elvern zwrócił się do ukochanego.- Kochany, chodź ze mną.- wziął go delikatnie za rękę, musiał się nim teraz zająć.
-On znów mnie nienawidzi.- szepnął anioł.
-On cię kocha.- pocałował go.- I ja także.- pociągnął go w stronę ich sypialni.

-To było straszne.- Daga przytulił się do przyjaciela.
-To Azazel, mały.- uśmiechnął się do niego Draco.
-Tak, ale już prawie zapomniałem.-westchnął.
-Opowiesz mi o tym?- Draco domyślał się, że anioł zrobił coś strasznego.
-Komuś muszę, a ty nikomu nie powiesz.- wziął do ręki kubek gorącego kakao i zaczął opowiadać o tamtym wydarzeniu.

Elvern napuścił ciepłej wody do wanny i dodał bąbelków. Rozebrał się do naga i wrócił do sypialni.
-Kochany, chodź ze mną.- szepnął zmysłowo do ucha anioła, który siedział wpatrując się w przestrzeń, ale to go obudziło.
-Ty wiesz, skarbie, jak mnie pocieszyć.- uśmiechnął się i wziął elfa na ręce.

środa, 29 sierpnia 2012

Rozdział 57b

Daga wybiegł z sypialni, gdy tylko się ubrał, nie było sensu zostawać.
Na jakiś czas to mu wystarczy, a może wieczorem dla odmiany podrażni ich obu. Tego jeszcze nigdy nie robił i może być ciekawie. Sny bardzo mu pomagały w tych jego małych zemstach, a miał nadzieję, że razem z Draco wymyśli jeszcze coś ciekawego.
Pisał o nich przyjacielowi, a i on wspomniał, że też je ma. Oczywiście te jego dotyczyły dziewczyn, głównie jednej, ale miło było wiedzieć, że nie przechodzi przez to sam.

-Synku, gdzie twoi mężczyźni?- Zapytał tata, gdy tylko wszedł do kuchni.
-W łóżku.- odpowiedział z niewinną miną i nalał sobie kakao.
-Daga...- Zaczął Tom, ale w tym momencie do kuchni wszedł Lucjusz z uśmiechem na twarzy.
-Ten dzień przejdzie do historii.- powiedział i wciąż się uśmiechając usiadł obok Remusa, który podniósł głowę znad książki. Ostatnio dużo czytał i Syriusz zastanawiał się, czy wszystko z nim w porządku.
-Więc powiesz, o co chodzi?- Zniecierpliwił się Severus. Jego przyjaciel czasem zachowywał się jak aktor dramatyczny i chciał jak najdłużej zwracać na siebie uwagę innych. To bardzo irytująca cecha.
-Gdy tylko będą wszyscy.- odpowiedział blondyn i zaczął pić kawę.
-No naprawdę...- westchnął Regulus.
Na szczęście w tej chwili weszli Azazel i Elvern zajmując miejsca, jeden po prawej a drugi po lewej stronie ukochanego. Za nimi weszli Marut i Rebastan obaj trzymając się za ręce.
-Teraz jesteśmy już wszyscy.- Tom ponaglił przyjaciela. On jako jedyny z nich był obecny na procesie, a wolał wiedzieć wcześniej niż z gazet.
-Tak, no więc wyrok był niemal jednogłośny. Nawet Knot glosował, że jest winny.- powiedział Lucjusz napawając się informacją.
-Więc Dumbledore nie żyje?- Upewnił się Regulus.
-Tak... Znaczy dostał Pocałunek, ale to też dobrze i sądzę że i tak go zabiją, żeby nie cierpiał.- wyjaśnił.
-Teraz rozpęta się chaos.- Tom był zadowolony i już knuł intrygę, by być w Hogwarcie. Teraz nic nie stoi na przeszkodzie.- A jak się zachowywał?
-Chyba w końcu postradał zmysły do reszty. Krzyczał, że nie wie, co się dzieje, że nic nie zrobił i że nie jest żadnym Dumbledorem.- Mlafoy zamyślił się na chwilę.- Co mnie dziwi to to, że Knot go nie bronił.
-Może uznał, że nie warto poszukać sobie lepszego obrońcy.- Syriusz nigdy nie miał za grosz szacunku do ministra.
-Być może.- powiedział Severus.- Tom, co z tym o czym ci mówiłem?
-To nie jest zły pomysł, ale czy masz kogoś na myśli?- Zapytał łypiąc groźnie na Azazela, który karmił jego syna.
-Jeszcze nie, ale dam ci znać, jeśli ktoś się wyróżni.- nie sądził, że pójdzie mu tak łatwo. Z medykami zwykle były problemy, bo muszą pomagać wszystkim, nie tylko jednej stronie.
-Wujku?- odezwał się dotąd milczący Daga.- Mogę iść z tobą i ciocią na peron?
-Sam nie pójdziesz.- jednocześnie odezwali się Tom i Azazel.
-Ale przecież nie będę sam.- przecież on też znał magię i mógł się bronić, gdyby coś się działo. Czy oni tego nie widzą?
-Tom ma rację.- Lucjusz zastanawiał się jak z tego wybrnąć.- Ale myślę że będzie dobrze, jak weźmiemy ochronę. Azazelu, co ty na to?- Zwrócił się do anioła.
-Oczywiście.- wtrącił się Elvern.- Ja nigdy nie byłem na peronie i chętnie go zobaczę.- w prawdzie mieli inne plany, ale nieszczęśliwa minka Daga bardzo mu się nie podobała.
-Tak.- Azazel zgodził się sam znajdując wiele plusów sytuacji.
-Kochany- Syriusz zwrócił się do Toma.- my też mamy wieści prawda?
-Oczywiście.- pocałował go, ukochany go rozpraszał i to bardzo umiejętnie, bo majstrował ręką przy guzikach jego rozporka z tak kamienną twarzą, że miał ochotą całować go bez opamiętania i wziąć na stole tu i teraz.- To może być dla niektórych zaskoczenie, ale w wakacje ja i Syriusz bierzemy ślub. Tym razem prawdziwy, z przyjęciem i ceremonią.
-To wy?- Daga nie wiedział, co powiedzieć. Był pewny że jego rodzice są małżeństwem, przecież mieli obrączki.
-Na swój sposób tak.- uśmiechnął się Syriusz.- Sami złożyliśmy przysięgę i pobłogosławiliśmy obrączki, ale nigdy nam się nie udało, nie w  tamtych czasach.- Chciał, żeby syn zrozumiał i nie był zły, czy zawiedziony.
Chłopiec zamyślił się na chwilę z nieprzeniknioną miną.
-To co ja będę musiał robić?- Zapytał w końcu z uśmiechem.
-Wszystko ci wyjaśnimy.- Tom też był zadowolony, że syn tak dobrze to przyjął.
-Dobrze.- kiwnął głową wciąż uśmiechając się do rodziców. Uwielbiał widzieć ich szczęśliwych.- El, wiesz może gdzie jest mój płaszcz?- Zwrócił się do ukochanego, bo widział, że Azazel ma dość dziwną minę i nie bardzo chciał być w pomieszczeniu, gdy ten wybuchnie z sobie tylko znanego powodu.
-Tak.- Lucjusz spojrzał na zegarek, był w szoku, pewny że Tom i Syriusz dawno są po ślubie, ale cieszył się ich szczęściem.- Wyruszamy za pół godziny.- na te słowa Azazel wstał i wziął chłopca na ręce, a elf ze zdumioną miną wyszedł za nimi z kuchni.

-Azazelu!- Elvern stanął nagle przed mężczyzną i skrzyżował ręce na piersi.- Straszysz Daga.- miał rację, już zapomniał, jak anioł czasem potrafił się zachowywać i jak bardzo tego nie lubił.
-Kochanie.- szepnął mężczyzna stawiając chłopca na dywanie.- Wybacz tylko twój ojciec...
-Aza, dość!- Daga zrozumiał.- Tata nic nie wie, nikt nie wie.... Ale dajesz mu podstawy do domysłów. Ja wiem, że cię nie lubi, Ale tak go nie przekonasz. Tata wierzy w moc i siłę, ale nie jeśli chodzi o jego rodzinę. Tu musisz być inny. Zwłaszcza teraz...
-Elverna przyjął.- przerwał mu anioł.
-Tak, bo wie, że go nie poniesie. A ty możesz wybuchnąć w każdej chwili.- Daga przytulił się do niego.- Kocham cię i proszę napraw to.
-Postaram się, skarbie.- pocałował go w czubek głowy obejmując. Nie chciał mu mówić, co Tom przekazał mu w myślach.
-A teraz zbierajmy się, bo coś mi się wydaje, że wujek nie jest dziś sobą.- chłopiec wziął za rękę jednego i drugiego i poszedł zadowolony do sypialni. On już był myślami na dworcu razem z przyjacielem.

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rozdział 57a

Daga obudził się dziś w pełni szczęśliwy.
Po pierwsze był w domu, a po drugie był pewny, że rozmowy przyniosły efekt. Obaj mężczyźni jeszcze spali, a on usiadł i przyglądał im się z delikatnym uśmiechem na twarzy. Miał szczęście, obaj byli wspaniali i przystojni, chociaż każdy inaczej i dzięki temu podobali mu się jeszcze bardziej. Chociaż każdy na inny sposób.
-Dzień dobry, kochanie.- Azazel usiadł i pocałował chłopca w usta.
-Aza.- przytulił się do niego.- Nie chciałem cię obudzić.
-Nic nie szkodzi, malutki.- anioł był podniecony jak zawsze rano, a ciałko wtulające się w niego kusiło coraz bardziej.- Ale dajmy Elowi spać, dobrze?
-Oczywiście.- Daga uśmiechnął się do niego i usiadł mu na kolanach świadomy tego, co robi.- Dzisiaj przyjeżdża Draco.
-A to oznacza, że nie zobaczymy cię przez najbliższe dwa dni.- polizał ukochanego po szyi.
-Chyba.- pokręcił tyłeczkiem i w duchu uśmiechnął się z satysfakcją. Tęsknota za dotykiem Azazela paliła go już od dłuższego czasu. Ale teraz to się skończy.- Aza, idę pod prysznic.- wstał nagle patrząc, jak mężczyzna przełyka ślinę.
-Nie musisz się spieszyć.- raz jeszcze go pocałował i położył się z powrotem bijąc z myślami. Z jednej strony nie zrobi nic złego i to nie byłby pierwszy raz. Ale nie był pewny, czy uda mu się powstrzymać i świadomość tego, że mógłby go skrzywdzić raz jeszcze sprawiała, że fizycznie czuł się nie dobrze. Gdy zamknął oczy i wyobraził sobie jak ślicznie małe ciałko wygląda całe mokre, jak ciemne włoski opadają na twarzyczkę. Jak krople wody dotykają pełnych czerwonych ust. Jak biegną po klatce piersiowej, po brzuchu i coraz niżej.
Sam nie wiedział kiedy powędrował dłonią ku nabrzmiałej erekcji i zaczął powoli poruszać ręką w górę i w dół przymykając oczy, by nie stracić tego wspaniałego obrazu.

Daga tymczasem czekał. Był pewny, że się nie pomylił i że Azazel się zjawi. Już nie chodziło mu o zemstę na Elvernie, ale gdyby elf się obudził to też byłby dodatkowy plus.
Teraz nie pozostało mu nic, jak tylko rozkoszować się ciepłą wodą na skórze i ćwiczenie zaskoczonej reakcji, gdy ukochany się pojawi.

-Idź do niego- Azazel usłyszał Elverna i gwałtownie otworzył oczy.
-Słucham?- Popatrzył na kochanka.
-Obaj wiemy, że tego chcesz.- uśmiechnął się do niego całując namiętnie, ale nie dotykając.- A jak wrócisz, zajmiesz się mną.- elf położył się na swoim dawnym miejscu i wziął z szafki książkę, którą usiłował skończyć od 3 miesięcy. Może, gdy tamci się pogodzą, skończy i z czystym sumieniem dołączy do zabawy.
-Wiesz, jak sexownie teraz wyglądasz?- Anioł wychrypiał mu do ucha.
-O nie.- usiadł.- Nie możesz go ciągle unikać. Ja POCZEKAM.- ostatnie słowo wypowiedział wolno patrząc ukochanemu w oczy.- Czuję jak bardzo tego chcesz. Za każdym razem, gdy jest blisko, twoja skóra płonie, pożądanie jest niemal namacalne. Co oczywiście mi bardzo się podoba.- uśmiechnął się.- Ale jeśli nic z tym nie zrobisz, ja nie będę twoją nagrodą pocieszenia...
-El, jak możesz?- to, co mówił elf, nie mieściło mu się w głowie.- Ja nigdy bym... Kocham cię tak samo jak Daga, nie jesteś nagrodą pocieszenia, jesteś pierwszą.- objął go.
-Wiem, kochany.- wtulił się w niego.- I nie robisz tego świadomie, ale twój upór znów nas zgubi, a Daga nie przeżyje czegoś takiego raz jeszcze.
-Jak ty sobie radzisz?- Zapytał podnosząc się w końcu.
-Ja nie odczuwam jeszcze aż tak silnej potrzeby.- powiedział i wrócił do lektury kątem oka przyglądając się, jak Azazel zrzuca bokserki i znika w łazience.

Daga był świadom otwierania drzwi i słyszał powolne kroki, ale się nie odwrócił. Nie drgnął nawet, ignorowanie opanował do perfekcji i niewielu było ludzi potrafiących odgadnąć to, czego chce najbardziej.
I teraz, nawet gdy drzwi do kabiny się otworzyły, zamknął tylko oczy i gdy Azazel go objął, drgnął zaskoczony.
-Aza.- uniósł głowę by na niego spojrzeć. Ten wyraz twarzy był tym, za czym tęsknił. Czyste pożądanie połączone z miłością.
-Cii, skarbie.- szepnął i pocałował go w usta zlizując krople wody z warg. Daga jęknął i pozwolił, by język mężczyzny wsunął się do jego chętnej buzi. Jednocześnie jedna dłoń mężczyzny objęła go mocniej i przysunęła bliżej do piersi, druga sięgnęła do widocznie gotowego członka. Gdy tylko musnął go palcami, ciałko ukochanego drgnęło i stracili kontakt. Azazel pochylił się i całował szyję Daga rozkoszując się jękami wydobywającymi się z jego gardła.
Ręka przesuwała się coraz szybciej, a Daga nie potrafił ustać już spokojnie drżał i wyrzucał biodra przed siebie. Druga obejmująca go dłoń przesuwała się po jego klatce piersiowej drażniąc jego sutki i bardzo delikatnie przesuwając palcami po żebrach i kościach biodrowych, co jeszcze bardziej go podniecało.
-Aza!- Dag  nagle doszedł i opadł na posadzkę. Anioł usiadł obok całując chłopca po twarzy.
-Wszystko dobrze, kochanie?- Zapytał obejmując go.
-Tak, dziękuję.- przytulił się do niego bardziej.- Ale...
-Maleńki, byłeś cudowny.- szepnął mu do ucha.- Już zapomniałem, jak szybko i pięknie reagujesz, jak bardzo twoje ciało jest wrażliwe. A ja przecież żyję by sprawiać ci przyjemność.- jeszcze raz go pocałował.
-Kocham cię.- powiedział Daga patrząc mu w oczy.
-I ja ciebie kocham.- pomógł mu wstać- A teraz już prawie pora na śniadanie.
-Tak.- uśmiechnął się.- Zgłodniałem.
-I bardzo dobrze, chudzinko.- klepnął go w tyłeczek i wyszedł z kabiny.

-Albusie, wszystko gotowe.- Knot wszedł do celi ciągnąc za sobą nieprzytomnego młodego człowieka.
-To dobrze, jutro przecież proces.- wstał z fotela.- A to kto?
-To Zarus Rohn, jest medykiem, świeżo po studiach, ale już zaczyna mieć dobrą reputację.
-Niech będzie.- Dumbledore podszedł do nieprzytomnego.- Trochę młody, ale może dzięki temu uda mi się szybciej.- wymamrotał.
-Nie mamy dużo czasu. Rohn ma się stawić w szpitalu za godzinę.- Knot spojrzał na zegarek.
-I będzie tam.- Dumbledore stał już w ubraniach młodego medyka.- Podaj eliksir.- Minister zrobił to, co mu kazał i patrzył jak dokonuje się przemiana.
Trwało to może 5 minut i po niej to Dumbledore był nieprzytomny, a Rohn stał i przeglądał się w lustrze.
-Dopilnuj, by zginął.- zwrócił się do Knota wskazując na bezwładne ciało.
-Z tym nie będzie problemu. Chodźmy już.- nie chciał tu być dłużej niż to koniecznie.
-A więc nowe życie wzywa.- Dumbledore wyszedł pierwszy z uśmiechem na twarzy. Wygrana znów majaczyła mu na horyzoncie i tym razem nie spocznie, dopóki jej nie otrzyma.
Rohn zwróci na siebie uwagę Czarnego Pana już jutro, a później już łatwo będzie wejść w jego łaski i zabić chłopaka jeszcze w tym roku szkolnym.



################################################################################
Chyba ostatnio to, co piszę wcale się wam nie podoba:( Czekam na 10 komentarzy i dopiero wstawię nową notkę. Nie ma sensu pisać, gdy tylko jedna, czy dwie osoby wyrazi opinię.






czwartek, 23 sierpnia 2012

Rozdział 56

Azazel znalazł chłopca na kanapie w salonie.
Był sam i oglądał nowy obraz wiszący obok kominka. Wyglądał bardzo niewinnie i na dużo mniej lat niż ma w rzeczywistości. Bo przecież za pół roku skończy 13, a każdy, kto go nie zna, dałby mu 10. Do tego minka jaką robił: głowa przekręcona w bok i zmrużone oczka. Aż dziw brał, że tak na prawdę to mały diabeł z twarzą najpiękniejszego anioła.
-Skarbie?- Przekroczył próg pokoju.
-Tak, Aza?-  zapytał, ale nie odwrócił się do niego. Mimo to mężczyzna usiadł obok.
-Zamierzasz w końcu przestać mnie karać?
-Może.- w końcu na niego spojrzał. Był świadomy, że po tym, co zrobił, przyszła jego kolej. Nigdy się do tego nie posunął i w jakimś stopniu obawiał się tego, co się stanie.
-Kochanie, a czemu stałeś się tak okrutny?- Wziął go za rękę.
-Bo się boję. -przyznał cichutko spuszczając wzrok.
-Boisz?- Azazel rozumiał coraz mniej z tego co mówił i z jakiegoś powodu wcale mu się to nie podobało.
-Że znowu nas... mnie- poprawił się po chwili.- zostawisz. Ja wiem, że wiecie o moich snach i czy któryś z was coś zrobił? No i dużo czytałem o relacjach towarzyszy. Biblioteka w Akademii jest bardzo pomocna. Jestem tym uległym i znam swoje zadania....
-Chwileczkę.- Azazel nie mógł uwierzyć jak bardzo on i Elvern byli głupi i to nie po raz pierwszy. A przecież obiecał chłopcu, że przestanie go traktować jak dziecko. A co robił? Dokładnie to samo. A teraz ukochany się na nim mści. Ile to razy gdzieś go wysyłali, gdy chcieli się kochać? Albo wymykali się w nocy do łazienki czy salonu?- Więc to nie było przez tamto? Tylko dlatego, że jesteśmy idiotami, którzy obiecują i nie dotrzymują słowa... Chciałeś, żebym poczuł to, co ty za każdym razem... Kochanie...
-Aza, ja wiem, że nie chcesz....- Zaczął ostrożnie.
-Nawet nie masz pojęcia jak bardzo chcę. Obaj chcemy, ale jesteś za młody.
-Nie na wszystko.- szepnął znów spuszczając wzrok.
-Masz rację, aniołku.- posadził go sobie na kolanach.- Tylko boję się, że, gdy zacznę, już się nie powstrzymam.
-Widziałem was raz.- popatrzył mu w oczy.- Wtedy, gdy wróciłeś.- Azazel uśmiechnął się do niego trochę smutno.
-Skarbie, ja naprawdę nie wiem, co zrobić.- westchnął.- Dorastasz i tak bardzo bym chciał... Nawet nie wiesz, jak bardzo jesteś piękny. Jak za każdym razem, gdy odkrywasz chociaż trochę tej wspaniałej, białej skóry, chcę ją naznaczyć. I ten zapach. Zmienił się, już nie jest dziecinny, ale nie do końca gotowy. Dlatego...
-A El?- Przerwał mu Daga.
-Tak, jemu jest z jednej strony łatwiej. Bo zna cię od niedawna i nie wie jak pachniałeś kiedyś. Ale on również nie może i to nie dlatego, że jest moim uległym towarzyszem. Bo to znaczy, że jest twoim dominującym. Tylko dlatego, że obaj boimy się stracić kontroli....
-Ale ja nie.- Daga znów zaczął się denerwować.
-Powinieneś, kochanie. Nie dojrzałeś jeszcze do tego.- pocałował go delikatnie w usta i przytulił.- Nie każ mnie więcej, zrozumiałem.
-A jeśli nie, to wiem jak cię dręczyć.- uśmiechnął się złośliwie i wtulił się w ciepłą pierś mężczyzny.
-Tak wiesz i robisz to zawodowo.- roześmiał się i zamknął oczy, by cieszyć się bliskością ukochanego jeszcze przez kilka chwil w spokoju.

Dumbledore zastanawiał się kogo poświęcić dla sprawy i najchętniej zabiłby Knota, ale ten będzie mu potrzebny. Wiedział, że musi być to ktoś, kto wzbudzi zaufanie Riddla i wejdzie do jego kręgu. Tylko że nie bardzo wiedział, kogo wybrać. Nikt nie wydawał mu się odpowiedni, a czas uciekał.
Nie chciałby też być kimś nieznaczącym, bo musiałby pracować na wszystko, co miał od początku, a na to nie miał już siły.
Dopiero tu, w celi, zdał sobie sprawę, jak stary jest na prawdę i że ma ostatnią szansę na osiągnięcie sukcesu. Szansę, która powoli uciekała mu przez palce.
I nagle wszystko stało się jasne. Przecież Snape nie był medykiem, a muszą tam kogoś takiego mieć .To, że Voldemort jest zły nie znaczy, że nie dba o swoje sługi.
Ten plan w końcu wydawał mu się idealny i żałował, że pomyślał o tym dopiero, gdy jego życie było zagrożone.
-Knot.- powiedział do lustra wiszącego na ścianie.
-Albusie, witaj.- nerwowy uśmiech.- Więc podjąłeś decyzję?
-Tak. Przyślij mi tu medyka, kogoś dobrego, ale nieznanego i weź ze sobą eliksir.
-Dobrze.- kiwnął głową.- Jutro rano się tym zajmę.- i zniknął mu z pola widzenia.
Jeśli to się nie powiedzie, to podda się w końcu, bo to będzie oznaczało, że bachora chronią jakieś wyższe siły, a nie był przygotowany na walkę z czymś takim.
A na razie zadowoli się tym, że jutro opuści w końcu celę i zacznie nowe życie, a Albus Dumbledore jeszcze w tym tygodniu zginie.

Elvern spał przez jakieś dwie godziny i wcale się nie zdziwił, gdy obudził się sam.
Właściwie to był nawet z tego zadowolony, bo miał chwilę czasu, żeby przemyśleć tą wojnę podjazdową, którą prowadzili jego towarzysze. Zdawał sobie sprawę z tego, że za tym stoi coś więcej niż tamto wydarzenie i on też miał poczucie winy. A z drugiej strony i on był dominujący i miał prawo do chwili samolubnego myślenia, zresztą jako uległy też, nawet więcej. Więc z której strony by na to nie spojrzeć, mógł to wykorzystać, ale z umiarem, bo relacja Aazazela i Daga była jeszcze nie do końca stała.
Już wychodząc spod prysznica podjął decyzję, że to musi się skończyć, chociaż może jeszcze przez tydzień czy dwa wyciśnie z tego co najlepsze, a później przejmie rolę rozsądnego mediatora i zażegna spór.

środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział 55

-Nawet nie wiesz jak bardzo chciałem do was podejść.- wyszeptał Azazel powoli rozbierając ukochanego.
-I co byś zrobił?- Zapytał Elvern całując go po szyi.
-Posadziłbym cię na kolanach i wszedł w ciebie powoli.- elf leżał teraz pod nim całkiem nagi i więcej niż gotowy.
-Bogowie...- szepnął  El sięgając do rozporka anioła.- Chcę cię poczuć, teraz!
-A może mam się z tobą podroczyć?- jedną ręką dotknął jego sutka, a druga powędrowała do znów pobudzonego penisa.
-Nie!- Niemal krzyknął.- Proszę!- Elvern nie miał zamiaru cierpieć w wojnie swoich towarzyszy. On był tu całkiem niewinny. Azazel pochylił się i pocałował go zachłannie.
-Wyglądaliście tak wspaniale.-  sam zaczął się rozbierać jednocześnie pieszcząc go dłonią.- Daga na kolanach taki niewinny i słodki, a ty cały rozgrzany, gotowy, proszący o więcej.- był już nagi i przesunął rękę na pośladki kochanka.
-Wejdź we mnie.- szepnął elf podnosząc się lekko na łokciach i całując jego klatkę piersiową.
-Niecierpliwy.- uśmiechnął się głaszcząc go po policzku i kładąc się obok- Wskakuj, skarbie.- on sam był boleśnie sztywny, nie przywykł do tryskania w spodnie i to wcale go nie satysfakcjonowało. Elvern popatrzył na niego przez chwilę, jakby nie do końca zrozumiał, ale gdy jego wzrok spoczął na czerwonej erekcji, gotowej w każdej chwili wystrzelić, wiedział już co robić. Podniósł się i i kucnął kilka centymetrów nad nim. Dłonie Azazela spoczęły na jego biodrach, ale nie robiły nic. Elf, nie zamykając oczu, bardzo powoli opadał w dół biorąc go w siebie milimetr po milimetrze, pojękując chicho z przyjemności. Anioł uwielbiał to, jak bardzo jego kochanek jest ciasny. On też nie zamykał oczu. Jedna z jego dłoni przyciągnęła ukochaną twarz do pocałunku.
-Kocham cię.- wyszeptał, po raz pierwszy unosząc biodra. El westchnął przeciągle i przymknął oczy. Było mu wspaniale i wynagradzało to to, jak bardzo wcześniej się droczył.
-Ja ciebie też.- i powoli zaczął kręcić kółka biodrami, raz po raz zamykając oczy i przygryzając wargi. Azazel poruszał biodrami w górę i w dół, najpierw nie śpiesznie, rozkoszując się widokiem. Jedna ręka wciąż spoczywała na biodrze ukochanego, a drugą miał splecioną z dłonią elfa. Elvern nagle przyspieszył ruchy i pochylił się do pocałunku. Azazel natychmiast przytulił go do siebie i sam również przyspieszył. Czuł erekcje ukochanego wbijającą mu się w brzuch, była już lepka i wilgotna. Słyszał jęki kochanka tuż przy uchu, co podniecało go jeszcze bardziej.
-Razem.- wychrypiał uderzając to specjalne miejsce w  ciele elfa z taką siłą, że na chwilę zabrakło mu oddechu. Po sekundzie Elvern doszedł przygryzając aniołowi ucho. Azazel zalał wnętrze kochana w tym samym czasie.
El opadł na posłanie ciągle oddychając nie równo, ale nagle zaczął się śmiać.
-Sam nie wiem, czy dobrze wyjdę na tym, że jestem w samym środku tej waszej wojny. Szybko może mi braknąć sił.
-To się nie stanie, skarbie.- pocałował go i wstał.- odpocznij, ja doprowadzę się do porządku i znajdę tego diabełka.
-Dobrze.- przekręcił się na bok i zamknął oczy.

Daga w tym czasie znalazł się w sypialni wujka Regulusa, w której nie było jednak dorosłych. W dziecięcym łóżeczku leżały bliźniaki, chłopczyk spał smacznie, ale dziewczynka miała otwarte oczka i cichutko do siebie gaworzyła. On sam nie był przyzwyczajony do małych dzieci i przez kilka minut nie wiedział, czy powinien odejść, czy zostać i patrzeć, co się stanie. Jednak, gdy mała się do niego uśmiechnęła, wyciągnął rękę by ją pogłaskać.
-Syriusz mówił, że wróciłeś.- usłyszał za sobą Severusa.
-Cześć, wujku.- podszedł do niego i przytulił się.
-Witaj w domu.- uśmiechnął się i pogłaskał go.- Chcesz ją potrzymać?
-Nie, ja nie wiem...- zaczął, ale mężczyzna już trzymał córeczkę w ramionach.
-Nic jej nie zrobisz.Ona tobie też nie.- uśmiechnął się podając mu dziecko. Daga niepewnie wziął je w ramiona. Miał szczęście, bo mała była wyjątkowo grzeczna i się nie wierciła.
-Kochanie, ślicznie wyglądasz.- do pokoju wszedł Azazel.
-To już?- Daga zdziwił się, bo po pierwsze chciał pobyć sam, a po drugie teraz jego czeka kara.
-Tak bardzo mnie podnieciłeś.- szepnął mu do ucha tak, by Severus nie słyszał.- Marut przekazał mi bardzo ciekawe informacje.- zwrócił się do mężczyzny.
-Tak, dużo się tu działo.- przytaknął biorąc córkę na ręce i z powrotem kładąc ją do łóżeczka.- Ale o tym później.- spojrzał wymownie na Daga.
-Kto jeszcze jest w domu?- Zapytał chłopiec.
-Bella ma być za kilka minut. Jestem pewny, że chcesz się z nią zobaczyć.- Severus uniósł brew, coś między nimi było nie tak. Czemu Książę tak bardzo nie chciał przebywać z towarzyszem?
-To ja pójdę do salonu i poczekam na ciocię.- uśmiechną się do nich i wybiegł, zanim zdążyli zrobić cokolwiek.
-Chcesz mi coś powiedzieć?-Snape uniósł brew.
-Nie.- odpowiedział zimnym głosem.- Wszystko jest jak trzeba.
-Tylko czemu ja ci nie wieżę?- Nie spuszczał z niego wzroku.
-To już nie mój problem.- odwrócił się i wyszedł. Wiedział, że już nie dogoni chłopca, ale może Bella jeszcze nie przybyła.
Musiał szybko porozmawiać z ukochanym, zanim ktoś jeszcze zacznie coś podejrzewać.


################################################################################
Wiem krótko:(
Kochani, proszę o komentarze. Codzienne pisanie nie jest łatwe i chciałabym znać opinię na temat mojej ciężkiej, ale bardzo przyjemnej pracy:)

wtorek, 21 sierpnia 2012

Rozdział 54c

Elvern zapukał do drzwi, ale wszystko, co słyszał to oszalałe bicie własnego serca.
A to wcale mu się nie podobało. Nie był stworzony do takich stresów, ale nie było innej rady. I było jeszcze coś, co Daga powiedział przed wyjściem. Ta prośba. Od dawna nie prosił o coś takiego, dawał im czas i przebywał z nimi oboma nie udając, że któregoś kocha bardziej, bo tak nie było.
-Proszę.- W jego myśli wdarł się głos dochodzący z zamkniętego pomieszczenia. Chwycił za klamkę i wszedł.

Na kanapie siedziało dwóch przystojnych mężczyzn i Elvern w końcu miał pełny obraz tego, skąd Daga miał swój piękny wygląd. Był ich idealnym połączeniem. Od razu wiedział też, który jest który i nie dla tego, że to wyczytał, albo zgadł po sposobie w jakim siedzieli. To było po prostu  czuć.
-Dawno nie miałem przyjemności przebywać w obecności elfów. - odezwał się ten wyższy.
-Tak, od jakiegoś czasu się nie pokazujemy.- przyznał siadając.
-Tom, proszę cię.- zanim ten zdążył coś jeszcze powiedzieć, wtrącił się młodszy.- Ja jestem Syriusz.- uśmiechnął się.- Daga dużo nam pisał o tobie.
-To wyjątkowy chłopiec.- rozmarzył się Elvern.
-A Azazel?- Tom nie dał się tak szybko zbyć, chociaż wiedział, że ukochany ma już wyrobione zdanie.
-Też jest wspaniały. Ale tak, bywa z nim ciężko.- przyznał szczerze.- Co nie znaczy, że dobro Daga nie jest dla niego najważniejsze, a ja kocham ich obu tak samo, chociaż jestem, dominującym dla Daga a uległym dla Azazela...
-Więc mój syn jest podwójnie uległy?- Czego jak czego, ale tego Tom się nie spodziewał.
-Tak, to jednak nie jest nic złego. - odpowiedział szybko.
-Oczywiście.- poparł go Syriusz.- Często się zdarza, że to uległy towarzysz ma większą moc.
-I tak jest- kiwnął głową.- nie tylko nad nami. To przecież wasz syn...
-Nie zrozumieliście mnie obaj.- Tom po raz pierwszy się uśmiechnął, ale nie rozwinął myśli.- Daga powiedział, że ty i Azazel się połączyliście. To oczywiście nie wpływa na waszą relację z Daga?
-Nigdy.- tego był pewny.- Ale rozumiem, że się pan...
-Tom.- przerwał mu.- A gdybym ja miał wybrać kogoś odpowiedniego, to byłbyś ty- wyciągnął do niego rękę, którą elf z ulgą potrząsnął.- Co nie znaczy, że do końca ci ufam, jesteś jednak bezpieczniejszy...
-Tom.- tym razem to Elvern mu przerwał.- Azazel jest najwspanialszym towarzyszem, jakiego można sobie wymarzyć.- musiał bronić ukochanego.- Tylko on jest w stanie obronić nas obu...
-Elvernie, wiesz że nie o to się martwię, ale teraz, gdy...
-Myślę, że to wystarczy.- przerwał im Syriusz.- Kochany, wiesz, że to nie zależy od ciebie i już się z tym pogodziłeś, więc nie szukaj dziury w całym. Daga jest bezpieczny i kochany, czego jeszcze chcesz?- Usiadł mu na kolanach w razie, gdyby miało się zdarzyć coś nieprzewidzianego.
-Masz rację, skarbie.- Tom uwielbiał czuć kochanka na kolanach przytulonego do niego. Wtedy był w stanie zapomnieć o wszystkim.- Witaj w rodzinie.- i na tym zakończył rozmowę, a Evlern zadowolony, że poszło tak gładko, wyszedł z pokoju zostawiając całujących się mężczyzn.

-El!- Daga biegł ku niemu i wpadł mu prosto w ramiona.- I jak? Wszystko dobrze?- Zapytał zaniepokojony.
-Oczywiście, że tak.- pocałował te kuszące usteczka.- Gdzie Aza?
-Rozmawia z Muratem, ale to dobrze, bo chciałem przecież pobyć z tobą sam.- Daga wziął go za rękę.
-Z przyjemnością, malutki.- uśmiechnął się, ale miał pewność, że chłopiec coś zaplanował, tylko że nic konkretnego nie przychodziło mu do głowy.
Daga otworzył drzwi do ich sypialni i pokiwał głową z zadowoleniem. Było czysto i paliło się kilka świec tworząc półmrok.
-Skarbie?- Elf zatrzymał się w progu, coś mu się nie podobało, a z drugiej strony obrazy, jakie pojawiały się w jego głowie, coraz bardziej go pobudzały.
-El.- szepnął Daga prowadząc go do łóżka.- Jest coś, co chcę zrobić, a z tobą jeszcze nigdy...- spłonął rumieńcem.- znaczy ty tak, ale ja nie...
Elvern w końcu zorientował się, o co chodzi i oszołomiony pozwolił posadzić się na brzegu łóżka.
-Kochanie...- Zaczął niepewnie.
-Chcę.- przerwał mu.- Ty nigdy nie straciłeś cierpliwości.- ukląkł między jego nogami.- nigdy nie odszedłeś.- dotknął na wpół twardej erekcji przez materiał spodni.- i za to chcę ci podziękować.- rozpiął jeden guzik, a Elvern jęknął cicho.
Daga sam nie wiedział, skąd ma tyle odwagi. Może to przez te sny. W każdym razie rozpinał powoli spodnie mężczyzny i patrzył na jego twarz. Przymknięte oczy i odchylona do tyłu głowa, to w jakimś stopniu uspokajało jego nerwy.
Uporał się ze spodniami i wyjął twardy już członek. Elvern popatrzył na niego z góry i niemal doszedł. Daga był piękny, a na kolanach, delikatnie dotykający jego penisa, był to najwspanialszy, najbardziej podniecający widok na świecie.
Daga pochylił się i polizał główkę, co spowodowało drżenie bioder mężczyzny. Ale nie spieszył się, miał przecież plan. Teraz powoli pieścił go dłonią raz po raz trącając językiem i wsłuchując się w ciche pomruki i jęki, jakie wydawał mężczyzna. On sam też zaczął się podniecać i gdzieś, jakby z oddali, usłyszał dźwięk otwierania drzwi. Daga odwrócił się z uśmiechem i popatrzył prosto w oczy zaskoczonego anioła, nie przerywając pieszczenia członka kochanka.
-Nie wolno ci podejść.- szepnął.- Ani się dotknąć.- i po tych słowach powoli wsunął sobie erekcję do ust. Zaczął niespiesznie ssać pieszcząc dodatkowo ręką, bo był dla niego za duży.
Azazel patrzył na to zahipnotyzowany, świadomy tego, że jego spodnie robią się coraz ciaśniejsze. Ale postanowił posłuchać Daga, bo on wyraźnie to zaplanował.
 Elvern też poczuł obecność anioła i otworzył oczy, by na niego spojrzeć. Był podniecony i oddychał z trudem. Erekcja była aż za dobrze widoczna. Powędrował wzrokiem za wzrokiem Azazela i aż zagryzał usta, by nie krzyknąć. To, co Daga robił z ustami i językiem, było niesamowite, ale gdy jeszcze na to patrzył, całkowicie się zatracił. To doprowadziło go do wytrysku, na co kochanek nie odsunął się, tylko przyspieszył ruchy. Oderwał się od niego dopiero, gdy jego penis zaczął powracać do normalnego stanu. El od razu pociągnął go na kolana i zaczął całować, grając dalej w ignorowanie Azazela. A ten osunął się na kolana i złączył nogi. Jak mógł nie dojść, gdy dwie ukochane osoby wyglądają tak seksownie? A to, co robili, było wspaniałe.
-Dziękuję, kochanie.- szepnął Elvern uśmiechając się do chłopca. Teraz to on miał przymknięte oczy od pocałunku, jakim go obdarzył.
-Nie ma za co.- przytulił się do niego i  popatrzył na anioła.- Aza, podobała ci się kara?
-Ty mały diabełku.- wstał powoli i pozbył się plamy na spodniach, po czym podszedł do łóżka.- Kochanie, ty nas jeszcze wykończysz.- pocałował Daga, który wciąż jeszcze smakował elfem.
-Taki mam plan.- roześmiał się niewinnie, wyplątał się z objęć obu mężczyzn i wyszedł spokojnie z sypialni.

-Ciebie raczej wykończy.- Elvern zaczął rozpinać koszulę ukochanego, wciąż było mu mało.- Ale ja nie narzekam.
-Gotowy na więcej?- Azazel popchnął go na pościel.
-Zawsze, kochanie.- uśmiechnął się El i pociągnął go bliżej do pocałunku.

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Rozdział 54b

-....Cała szkoła jest bardzo jasna i żeby zrobić noc, trzeba zaklęć. Nasz pokój, a właściwie mieszkanie, ma salon, łazienkę i sypialnię. Zwykle uczniowie mają tylko sypialnię połączoną z salonem i łazienkę. No i sama nauka, tam nikt nie używa różdżki, tylko magii z głębi, tak o tym mówią. Na początku wcale mi nie szło, ale z czasem było coraz lepiej i teraz jestem jednym z najlepszych uczniów na moim roku. Udało mi się zdobyć kilku przyjaciół, ale tęsknię za Draco i żałuję, że zostało mi aż pół roku przed powrotem.- Daga przerwał na chwilę, miał szczęście, że rodzice mu przerywali, bo zbliżała się ta najcięższa część opowieści. Wziął głęboki oddech i znów zaczął.- Ale wiem, że najbardziej chcielibyście wiedzieć o Elvernie.- na twarzach obu mężczyzn zobaczył nie pohamowaną ciekawości i troskę, ale żaden się nie odezwał, czekali- To było bardzo dziwne, on po prostu się pojawił i na początku myślałem, że to wszystko kłamstwo, przecież mam Azę, ale on wiedział od razu. El jest elfem- to wywołało wyraz ulgi, przynajmniej na twarzy Syriusza.- I jest taki dobry.- chłopiec się uśmiechnął.- Daje mi dużo swobody, i nie jest tak zazdrosny...
-Daga.- przerwał mu Tom.- Powiedz czy...?- Zaczął i chociaż on w młodości robił wiele szalonych, nie do końca moralnych rzeczy, to myśl o jego jedynym synu w takiej sytuacji...
-Tato, nie martw się.- Daga wiedział, o co mu chodzi. To był jeden z powodów jego nienawiści do Azazela, teraz w końcu to zrozumiał,- To znaczy oni się połączyli, ale ja jeszcze nie.- upadający kamień z serca starszego mężczyzny było niemal słychać. Odkąd dowiedział się, że jest jeszcze jeden obawiał się, że anioł może nie dotrzymać słowa. Ale wiedział, że syn mówi prawdę i to był powód do szczęścia.
-Więc gdzie teraz są?- Zapytał Syriusz biorąc ukochanego za rękę.
-W sypialni. El się trochę obawiał, bo nie lubicie Azazela.- przyznał Daga i on był szczęśliwy, że rozmowa poszła tak gładko.
-Synku, to nie tak..- zaczął Tom.- Wies,z że oboje się o ciebie martwimy, a to dorośli mężczyźni. Osobiście, gdyby Azazel nie był twoim towarzyszem, nie przeszkadzałby mi wcale.
-Wiem tato, ale ja ich kocham i będę z nimi cokolwiek powiecie.- Daga wstał. Ludzie naprawdę muszą zobaczyć, że dawno już przestał być słodkim pięciolatkiem i zaczął dorastać
-A my niczego ci nie zabronimy.- zapewnił Syriusz.- Ale musimy z nim porozmawiać, żeby go poznać.
-Tak.- Daga wiedział że jego ma po swojej stronie, nie ważne co by się działo, a jednocześnie widział, jak bardzo się kochają i nie chciał im przysparzać kłopotów wszczynając niepotrzebną kłótnię- To ja go zawołam - nie czekając na odpowiedź wyszedł z pokoju.

Azazel starał się ze wszystkich sił rozproszyć uwagę ukochanego, jego strach i niepewność były tak namacalne, że on sam też to czuł.
Dlatego też delikatnie ułożył go na łóżku i całował. Po prawdzie Elvern nie reagował na to zbyt entuzjastycznie, ale też bardzo powoli się uspokajał.
-Aza.- szepnął, gdy anioł na kilka sekund oderwał swoje usta od jego.
-Tak, kochanie?- Zapytał głaszcząc go po włosach.
-Wiem, co chcesz zrobić.- uśmiechnął się do niego.- Ale to nie działa.- westchnął.- Wiesz, że nie zniosę jeśli...
-Ci...- położył mu palec na ustach.- Wiesz, że Tom ma powód, żeby mnie nienawidzić, ale ty jesteś inny i jestem pewny, że Daga powie im o naszym połączeniu, a to daje mam 2 do 3 lat, gdy nie musimy jeszcze brać trzeciego towarzysza.
-Tak... Tylko, że to przecież Voldemort....
-Skarbie, to co mówią nie jest prawdziwe. Powiedz, czy Daga ma w sobie coś złego?- elf przecząco pokręcił głową.- Wiec masz odpowiedź. Owszem zabija, ale tylko tych, którzy mu zagrażają.- raz jeszcze go pocałował. Elvern był ostatnio bardzo wrażliwy i nie raz chciał sprawdzić czy nie jest czasem w ciąży. To oczywiście byłoby cudowne, ale nie gdyby to El był w ciąży. To przywilej Daga, ale cała ich sytuacja była na tyle nietypowa, że w sumie wcale by się nie zdziwił.
-Po prostu nie chcę kłopotów. Nie po tym co się działo.- przyznał i drzwi się otworzyły.
-El, Aza.- Daga podbiegł do łóżka i przytulił się do obu mężczyzn z uśmiechem. Te święta będą wspaniałe.
-Widzę, że wszystko poszło dobrze.- anioł posadził sobie ukochanego na kolanach.
-Tak.- bawił się palcami elfa.- Ale, El, chcą cię poznać jeszcze dzisiaj.- na to mężczyzna przełknął głośno ślinę.- Ale nie martw się, tatuś nie da tacie stracić równowagi.- pocałował jego dłoń.
-Sam mam tam iść?- Daga tylko kiwnął głową.
-Kochanie, wszystko będzie dobrze.- Azazel pocałował go namiętnie.
-Tak, Aza ma racje.- chłopiec teraz przeniósł się na kolana Elverna.- Tylko chcą z tobą porozmawiać, wiedzą, że jesteście połączeni. Ale nie mówiłem im o tym wydarzeniu.- tak Daga zaczął nazywać odejście Azazela, było mu łatwiej.
-I nie mogą się dowiedzieć.- Elvern nie chciał katastrofy, a gdyby rodzice Daga się dowiedzieli, to straciliby dominującego towarzysza, bo ten ciągle czuł się winny, co było zrozumiałe. A i on sam chciał, by Azazel czuł to piekło jak najdłużej.
-El.- Daga nagle szepnął mu do ucha.- Jak wrócisz, chcę pobyć z tobą sam.
-Skarbie?- Elf odsunął go od siebie i popatrzył na niego uważnie.
-Proszę.- te oczka, którym nikt nie był w stanie się oprzeć.
-Dobrze, malutki.- pocałował go posadził obok i wstał.  Teraz obowiązek, nagroda później.
-Kochany, nic się nie martw.- Azazel znów go pocałował i przytulił.
-Życzcie mi szczęścia.- uśmiechnął się do nich, gdy był przy drzwiach. Nie było sensu odwlekać nieuniknionego. A tak po prawdzie to wszystko, o czym myślał, to prośba chłopca. Miał niejasne wrażenie, że ten mały diabełek coś knuje.
Raz jeszcze wziął głęboki oddech i ruszył do pokoi przyszłych teściów.

-Skarbie, powiesz o co chodziło?- Zapytał Azazel, gdy zostali sami.
-Czyli?- Daga zrobił niewinną minkę.
-Ty i El sami.- nie bardzo dał się nabrać na tą nagłą niewinność.
-Tak tylko.- wzruszył ramionami i wziął ze stolika książkę. Daga może mu już wybaczył, ale wciąż pamiętał, a nie często zdarzało się że mógł go w jakiś sposób ukarać, tak jak teraz, więc korzystał i wiedział, że anioł to rozumie, nie musi się godzić, ale rozumie i przyjmuje z pokorą.


piątek, 17 sierpnia 2012

Rozdział 54a

Syriusz siedział przy oknie w sypialni i przyglądał się jak pada śnieg.
Zawsze lubił zimę. Z jakiegoś powodu go uspokajała i była piękniejsza niż kolorowe lato. Tym razem jednak to nie pomagało. Coraz bardziej tęsknił za synem, a i Severus wcale nie poprawił mu humoru, bo potwierdził jego podejrzenia. Daga zostanie jedynakiem i nie ma sposobu ani magicznego, ani żadnego innego, żeby temu zapobiec. Więzienie zrobiło po prostu swoje.
-Kochany?- Tom wszedł do pomieszczenia.
-Tak?- Uśmiechnął się w jego stronę, by nic nie podejrzewał. Mężczyzna podszedł do niego i objął go czule.
-Wiem, że tęsknisz i ja też,- pocałował go w kark.- ale nie możesz być tak smutny, Daga jest bezpieczny, a tego chcieliśmy.
-Wiem Tom, tylko że to są święta, powinien tu być.
-W przyszłym roku, skarbie.- odwrócił go twarzą do siebie i już miał pocałować, gdy do sypialni wbiegł ich syn.
-Wróciłem!- oznajmił ze śmiechem.

Kilka godzin wcześniej Daga obudził się podekscytowany. Elvern jeszcze spał, ale Azazel obserwował go bystrymi żółtymi oczami.
-Szczęśliwy, skarbie?- Zapytał i pocałował go w policzek.
-Bardzo.- uśmiechnął się do niego.- Aza, myślisz, że tata go przyjmie?- Popatrzył na elfa.
-Oczywiście, kochanie.- jeszcze jeden pocałunek.- Tom po prostu chce twojego szczęścia..
-Ale ciebie nie lubi.- przypomniał chłopiec.
-To przez moją naturę. Boi się, że mogę cię skrzywdzić.- zamilkł na chwilę.- I niestety się nie pomylił.- pogłaskał ukochanego.
-Nie chcę o tym mówić.- powiedział i odwrócił się w stronę drugiego mężczyzny.- El.- szepnął dotykając jego ramienia. To oczywiście nie przyniosło żadnego skutku, więc przysunął się bliżej do niego i pocałował delikatnie w usta i na to dopiero otworzył oczy.
-Milutko.- uśmiechnął się do chłopca i przyciągnął go do siebie.- Ktoś tu jest zadowolony.- pocałował go w ucho, wzrokiem zapraszając Azazela, by przysunął się bliżej. Co ten też zrobił i zamknął ich obu w swoich ramionach.
-El, Aza, nie ma na to czasu.- zaprotestował nieumiejętnie, ale obaj mężczyźni mimo to zrozumieli.
-Masz rację, kochanie.- anioł głaskał go po brzuchu i lizał po szyjce.- Trzeba się spakować i jeszcze pozałatwiać różne sprawy...
-A jest już 11.- dodał nieprzytomnie Elvern poddając się pieszczocie drugiej ręki Azazela i ciesząc się, że może całować Daga. Jednak, gdy tylko to powiedział, zdał sobie sprawę, że chłopiec ma rację, Prawda dotarła też do anioła.
Dlatego własnie cały wyjazd z Akademii odbył się w takim pośpiechu, że nikt nie zdążył zawiadomić rodziny Daga, że mają się w ogóle zjawić nie mówiąc o tym, że ma to być dzisiaj.

-To jest właśnie nasz pokój.- Elvern rozejrzał się po pomieszczeniu. Był zachowany w taki sposób, jakby Daga i Azazel nigdy nie wyjeżdżali. Na to musiał się uśmiechnąć. Widać było, że go tu kochają.
-W domu są tylko twoi rodzice.- odezwał się Azazel zastanawiając się czy Marut się wyprowadził. Chociaż było to w sumie mało prawdo podobne, nie lubił on nowych miejsc. A musiał z nim pilnie porozmawiać. Na pewno miał wieści z domu, no i nikt jeszcze nie był w stanie wytłumaczyć jego przymusowego powrotu. Nie, żeby teraz się nie cieszył, ale to wciąż była zagadka.
-Ciekawe, czy się spodziewają.- Daga podniósł z podłogi zapomniany komiks i uśmiechnął się do siebie.
-Raczej nie, kochanie.- Azazel objął Elverna, on wciąż był niepewny.
-Daga, malutki.- elf chciał zwrócić na siebie uwagę pochłoniętego  pokojem chłopca.
-Tak?- Zapytał w końcu odwracając głowę w stronę mężczyzn. Azazel uśmiechał się czule, ale El był zdenerwowany.
-Może ty pójdziesz najpierw zobaczyć się z rodzicami?- zaproponował El.
-Dobrze.- wychodząc pocałował jeszcze uspokajająco elfa i wyruszył na poszukiwanie rodziców.

-Ale jak?- Zapytał Syriusz odzyskując mowę. Daga wyrósł troszkę i miał dłuższe włosy. Poza tym nie zmienił się wcale.
-Pozwolili nam wrócić na święta i tydzień po nich.- wyjaśnił z uśmiechem.
-Chodź tu, synku.- Tom był wzruszony i szczęśliwy, a gdy mógł przytulić dwoje ukochanych osób nie mógł powstrzymać jednej, niewielkiej łzy.
-Mam wam tyle do opowiedzenia.- Daga po kilku minutach udało się wyrwać z ramion rodziców.
-Oczywiście, synku.- wszyscy usiedli na wygodnej kanapie, a przed nimi na stoliku pojawiła się ciepła herbata i ciastka.
-No więc.....


################################################################################
Wybaczcie, ale mój wen ma dzisiaj depresję spowodowaną małą ilością komentarzy. A ja mam depresję razem z nim, ale to już z innego powodu.

czwartek, 16 sierpnia 2012

Rozdział 53

Od tamtego wybuchu Daga, który zaskoczył ich wszystkich, sytuacja między towarzyszami zmieniła się nie do poznania i ciągle, z dnia na dzień, było lepiej.
Właściwie to wszystko inne też było w jak najlepszym porządku. Wiadomości z domu napawały całą trójkę optymizmem.
To, że Dumbledore jest w więzieniu, pozwoliło im odetchnąć, ale Daga najbardziej cieszył się ze ślubu rodziców. I ostatnio tylko o tym myślał. Sny zdarzały się mu średnio raz czy dwa w tygodniu, ale gdy minęło pierwsze zaskoczenie, nauczył się nimi cieszyć i tylko jedno przysłaniało mu uczucie bezgranicznego szczęścia.
Zbliżały się święta, a oni nie mogli wrócić do domu. Przez granicę między światami mogły przechodzić tylko listy. Nawet Azazel stracił tą umiejętność, chociaż nie raz próbował.

-Skarbie, co się dzieje?- El objął go ciepłym ramieniem i przyciągnął go swojej klatki piersiowej.
-Nic. Po prostu tęsknie za domem.- powiedział odwracając się do niego.
-Wiem, kochanie.- pocałował go w policzek.- Dlatego Azazel poszedł do pani dyrektor. Być może jemu uda się ją namówić do zmiany zasad.- smutek w oczkach chłopca sprawiał mu fizyczny ból.
-A jeśli nie?- Zapytał cicho.
-Wszystko będzie dobrze.- pogłaskał go z uśmiechem.- Sam chciałbym poznać twoją rodzinę.
-Czasem zapominam, że nigdy tam nie byłeś.- El już dawno był dla niego tak ważny jak Aza i sam się nieraz zastanawiał, jak udało im się przeżyć bez niego.
-I myślę, że twój tata mnie nie polubi.- zmiana tematu to jedyne, co mógł teraz zrobić dla ukochanego.
-Czemu?- Daga wiedział, że tata ma problem z akceptacją anioła, ale może to dlatego, że mieli podobne charaktery.
-Azazel mówił mi kiedyś, że Tom wciąż jest wam przeciwny. A teraz, mimo że o mnie wie, to mam wątpliwości co do tego, że będzie patrzył przychylniejszym okiem na mnie. Jesteś jego małym synkiem, a już masz dwóch towarzyszy i on nie wie, że jeszcze się nie połączyliśmy.- Daga uśmiechnął się na te słowa. Czasem tak trudno było mu udawać że nie jest świadomy, a przynajmniej nie do końca.
-El.- Daga pociągnął go na fotel.- Tata i Aza są do siebie podobni, ale tata wie, że żaden z was mnie nie skrzywdzi i że jestem szczęśliwy, a to jest dla niego ważne. Bardziej się martwię o ciocię Belle. Ona ma takie dziwne poczucie humoru, nawet Aza się rumieni.- uśmiechnął się i przytulił do mężczyzny.
-Tak, malutki, o tym też słyszałem.- nie mógł się powstrzymać przed zasypaniem ukochanego chłopca pocałunkami.
Jakiś czas temu Azazel uświadomił mu, że będzie im trudniej, bo Daga zaczął dorastać, teraz już całkiem wyraźnie. Obaj wiedzieli o snach ukochanego, ale żaden z nich nic nie powiedział, chociaż anioł raz czy dwa obserwował, co się w nich dzieje, a opowieści jakimi go raczył zostawiały go w takiej potrzebie, że kochali się po nich dwa razy namiętniej niż normalnie i za każdym razem mdlał gdy dochodził.
Nagle zrobił się twardy. Same myśli o tym były tak bardzo podniecające. Mimowolnie oblizał usta i w tej samej chwili drzwi się otworzyły ukazując zadowolonego Azazela.
-Aza?- Daga wstrzymał oddech i wstał z kolan elfa by podejść do anioła.
-Kochanie, nie tylko możemy wrócić na święta do domu, ale mamy też tydzień wolnego po nich, a portal otwiera się jutro o 14 więc trzeba się spakować.- porwał chłopca w ramiona i pocałował namiętnie nie spuszczając oczu z Elverna. Ten się denerwował, nawet po latach anioł nie został dobrze przyjęty przez wszystkich, a on jest całkiem nowy.
-To ja się spakuję.- powiedział roześmiany, nie zdawał sobie sprawy jak bardzo tak naprawdę tęsknił za rodziną.- A ty porozmawiaj z Elem, bo on bardzo się martwi. - i po tym jak musnął wargami policzek mężczyzny zeskoczył na dywan i pobiegł do sypialni zostawiając ukochanych. Teraz bardziej rozumiał ich potrzebę fizycznej bliskości.

-Długo zamierzasz mnie tu trzymać?- Zapytał Albus, gdy tylko zobaczył Knota.
-Właśnie po to przyszedłem.- powiedział siadając na przeciw starszego czarodzieja- Albus Dumbledore nie może wyjść z wiezienia. Ma odbyć się proces i jest więcej niż pewne, że go skarzą. Ale możemy przecież zrobić eliksir, zaklęcie...
-To oddali mnie od szkoły.- przerwał mu.
-Albusie, przecież nawet go tam nie ma.- minister wiedział, że musi trzymać się blisko niego i nawet ratować mu życie za wszelką cenę.
-Ale tyle możliwości.- szepnął sam do siebie.- Tyle młodych, niewinnych duszyczek.- uśmiechnął się do siebie jak szaleniec i przez chwilę kiwał głową na boki.- Kiedy jest rozprawa?- Tym razem był całkiem przytomny.
-Po świętach.- może to nie był taki dobry pomysł.
-Więc wróć do mnie z czymś za 2 dni.- i przestał zwracać na niego uwagę zatopiony we własnych myślach i cichym mamrotaniu.
Knot wiedział, że Dumbledore nie jest szalony, po prostu coraz trudniej było mu przypomnieć sobie tą wiedzę, gdy na niego patrzył.

Gdy 2 godziny później Daga wyszedł z sypialni spodziewał się zastać obu mężczyzn śpiących nago na kanapie. Dlatego był bardzo zaskoczony, gdy okazało się, że nie dość, że są kompletnie ubrani, to jeszcze rozmawiali cicho. Azazel trzymał Elverna na kolanach i głaskał go uspokajająco po plecach.
-Wszystko dobrze?- Zapytał zmartwiony podchodząc do nich.
-Oczywiście, aniołku.- uśmiechnął się do niego elf.
-Tak, skarbie.- zapewnił Azazel.- El po prostu martwi się, że Tom nie przyjmie go dobrze.
-El.- Daga przytulił się do mężczyzny.- Nie martw się, tata nic nie zrobi, a jakby chciał, to masz mnie i Aza. My mu powiemy, co trzeba.- i pocałował ukochanego.
Azazel zawsze był rozbawiony taką odwagą chłopca. Tym bardziej, że ich kochanie było okropnie rozpieszczone i te deklaracje były tak słodkie, że sprawiały, że jego serce topniało jeszcze bardziej i jego instynkt opiekuńczy robił się jeszcze większy. Byleby tylko nigdy nie musiał na prawdę być odważny, bo to było jego zadanie.

środa, 15 sierpnia 2012

Notka

Kochani
Ostatnio doszłam do wniosku, że prowadzenie 6 blogów i dodawanie codziennie notatek to jednak za dużo, niestety nawet jak dla mnie.
Dlatego postanowiłam na jakiś czas zawiesić 4 z nich i na prawdę nie chciałam tego robić, ale jest tego po prostu za dużo.
Notki pojawią się oczywiście jak skończę z tymi które zostawiam albo jak wena mnie dopadnie.
A więc teraz wyczekujcie notki na:
Harry Potter i Najsilniejsza Magia
Xander Harris to czego nikt się nie spodziewał
i ewentualnie jeszcze jeden ale wybór zostawiam wam
A cała reszta musi poczekać.
Wybaczcie i mam nadzieje że te zmiany pozwolą mi pisać lepiej.
Pozdrawiam i miłej lektury, bądźcie ze mną cierpliwi

wtorek, 14 sierpnia 2012

Rozdział 52*

Daga bardzo powoli i niepewnie wszedł do sypialni. Ani Azazela ani Elverna nie było jeszcze w pomieszczeniu, a to dawało mu trochę czasu, żeby wszystko przygotować.
Nie mógł już dłużej czekać i postanowił sam zając się uwiedzeniem towarzyszy. Był po wielu bardzo przydatnych lekturach. No i po troszkę krępujących zakupach z Draco. 
Ale wiedział, że to co się wydarzy będzie tego warte. 
Łóżko już czekało przygotowane. Pięknie zasłane czarnym jedwabnym prześcieradłem i czerwonym poduszkami.
Obok chłodził się szampan i leżała czekolada. Cały pokój był przyciemniony i tylko kominek dawał niewielkie światło. Daga uśmiechnął się sam do siebie. Tak, to musi się udać.
Nie zwlekając ani minuty dłużej poszedł do łazienki, miał może trochę czasu, ale z drugiej strony wcale nie tak dużo, jakby chciał.
Stał pod prysznicem próbując uspokoić nerwy. Bo nie ważne ile by przeczytał, to ciągle coś mogło pójść nie tak. A tego by nie chciał. Spojrzał na zegarek. Miał jeszcze tylko 15 minut przed powrotem towarzyszy. 
Ubranie, które wybrał razem z Draco, wisiało na wieszaku przy drzwiach i im dłużej na nie patrzył, tym bardziej wydawało mu się głupie.
Składało się z błękitnych koronkowych stringów i przeźroczystej koszuli sięgającej do ud. Był wściekły na samego siebie, że dał się na coś takiego namówić.
Niestety nie miał już czasu. Odrzucił ręcznik i szybko się ubrał, po czym stanął przed lustrem i zaczął czesać swoje długie, ciemne fale. Dopiero niedawno pokochał te włosy i teraz były jednym z jego największych atutów, były mocne miękkie i błyszczące.
Zostało 8 minut. Po raz ostatni przejrzał się krytycznie w lustrze i uśmiechnął do swojego odbicia. Musiał przyznać, że wygląda bardzo dobrze.
Wrócił do sypialni i położył się na łóżku. Teraz już tylko czekał.

-Daga, kochanie, jesteś tu?- Usłyszał Elverna, ale wiedział, że wrócili oboje.
-Tak, w sypialni.- odpowiedział na tyle głośno, żeby go usłyszeli, ale na tyle cicho, żeby nie popsuć efektu.
Zanim weszli, ułożył się na boku, podparł głowę ręką i zgiął jedną nogę w kolanie. W tym momencie drzwi się otworzyły.
-Skarbie, czemu się...- Azazel już nigdy nie dokończył tego pytania. Obaj mężczyźni zaniemówili przyglądając się chłopcu oczami pełnymi pożądania.
-Czy coś nie tak?- Zapytał Daga niewinnie. 
-Maleńki.- Azazel przełkną ślinę- Po co to wszystko?
-Chcę się z wami połączyć.- szepnął rumieniąc się i wstał. W jednej chwili El był obok niego dotykając miękkiej tkaniny jego koszuli.
-Skarbie, jesteś pewny?- Zapytał elf poważnie, gotowy w każdej chwili się wycofać.
-Tak.- wyszeptał i stając na palcach pocałował go przelotnie w usta. Azazel stał za nim i całował go po szyi.
-Czy chcesz najpierw połączyć się z Azazelem?- Zapytał Elvern sadzając go aniołowi na kolanach.
-Z wami na raz.- i zarumienił się jeszcze bardziej. Mężczyźni popatrzyli na siebie nad jego głową i jednocześnie podjęli decyzje. Elvern przysunął się do nich i wpił się w usta Azazela jednocześnie ściągając koszulę Daga. Anioł jedną ręką objął elfa, a drugą masował ramiona chłopca. Daga był zachwycony. Przed sobą miał wspaniałe szczupłe ciało Elverna, a za sobą wspaniale umięśnioną klatkę piersiową Azazela.
I nagle leżał na pościeli w samych stringach, z jednej strony całował go Aza, a z drugiej El. On też chciał odwzajemnić pieszczotę i poruszył się pod nimi.
-Kochanie, to jest dla ciebie.- szepnął Azazel uśmiechając się do niego i złożył na jego ustach pełen miłości pocałunek. El tym czasem całował jego podbrzusze i raz po raz swoim szczupłym długim palcem trącał rosnący w małych majteczkach członek. Aza, nie przerywając pocałunku, jednym ruchem pozbawił dumnie prężącą się erekcje ukochanego z tego więzienia, a Daga po raz trzeci tego wieczoru oblał się rumieńcem. Elvern zrobił miejsce Azazelowi i gdy ten wziął członek do ręki, zaczął się bardzo powoli rozbierać.
-Skarbie, nie zamykaj oczu.- szepnął do Daga dotykając jego policzka.- patrz na mnie.- pocałował go i guzik po guziku rozpinał koszulę. Azazel najpierw powoli przesuwał dłonią w górę i w dół drugą pieścił podbrzusze i z uśmiechem obserwował towarzyszy. Daga drżał i wił się pod jego dotykiem przygryzając wargi, by nie krzyczeć.
Elvern był już nagi, a jego członek wymagał uwagi. Zajął miejsce obok Azazela i on wziął Daga do buzi w całości. Młody kochanek jęknął i poderwał biodra do góry. Azazel ukląkł za Elvernem i całował go po szyi i ramionach, on pozbawił się ubrania zaklęciem. Nagle sięgnął jedną dłonią do członka elfa, który zamruczał powodując, że Daga niemal doszedł. A druga ręka anioła bardzo powoli powędrowała do wejścia najmłodszego kochanka. Gdy ten poczuł w sobie palec, najpierw zesztywniał i chciał się wyrwać, ale Elvern przyspieszył ruchy języka i tylko jęknął zadowolony. Z drugim poszło już znacznie lepiej, bo Azazel odnalazł prostatę chłopca, w którą raz po raz uderzał. Elvern nagle zamienił ich pozycje i teraz to on leżał na pościeli, a Daga na nim twarzą do Azazela, który przejął w dłoń nabrzmiały członek i bardzo wolno go pobudzał niemal do samego końca.
-Skarbie, gotowy?- Zapytał cicho.
-Tak.- wyszeptał Daga zaciskają ręce na dłoniach obejmującego go elfa. Azazel położył sobie nogi kochanka na ramionach i bardzo wolno wszedł w ciepłe, ciasne ciało niemal dochodząc.
Daga krzyknął, ale nie z bólu, dawno przestał odczuwać coś takiego, teraz był w krainie przyjemności, a gdy Azazel zaczął się w nim poruszać, musiał walczyć z całej siły, żeby nie dojść za szybko.
-Kochanie, masz miejsce dla mnie?- Jak przez mgłę usłyszał Elverna i tym razem zdołał tylko pokiwać głową i poczuł, że drugi członek, troszkę mniejszy, wchodzi w niego ostrożnie. Aza całował go po twarzy i szyi a El po ramionach i obaj odnaleźli wspólny rytm. 
-Teraz!- Rozkazał Azazel i wszyscy troje doszli w tej samej sekundzie tak głośno i gwałtownie, że gdyby nie czary wyciszające, byłoby ich słychać w całym domu. Tęczowe światło rozbłysło z ogromną siłą...

Daga obudził się nagle cały spocony z przyspieszonym oddechem i po raz pierwszy w życiu z bolącą erekcją domagającą się uwagi. Miał szczęście, że było południe i był sam w łóżku. Wstał i niemal biegiem udał się do łazienki starannie zamykając za sobą drzwi. Musiał pobyć sam.



################################################################################
Mój pierwszy trójkąt. Mam nadzieje że wyszedł mi znośnie. Dla wszystkich zboczuszków a zwłaszcza dla Maruchan (leniuszku zmobilizuj się do nowych rozdziałów) i Strega Bianca z podziękowaniem

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Rozdział 51c

Daga z jakiegoś powodu zaczął być wściekły.
A w zasadzie to znał powód, ale nie wiedział, że jest w nim tyle złości.
-Wytłumaczyć?- Zapytał cicho patrząc na Elverna. Azazel ciągle boleśnie ściskał jego ramię nie pozwalając się ruszyć. Elf pokiwał potwierdzająco głową- A więc dobrze. Po pierwsze, wy dwaj. Jesteście dorośli i się kochacie, dobrze, to wasze prawo przecież, ale czy któryś z was pomyślał o mnie? Cieszę się, że się połączyliście co nie znaczy, że mnie nie boli to, że zapomnieliście o mnie. Po drugie, ja nawet nie wiem czy jestem przystojny.- El otworzył usta, żeby mu przerwać.- Nie!- Chłopiec tupnął nogą.- Teraz ja mówię. Jesteście ze mną, kochacie mnie, ale to nie jest do końca naturalne. Ja was kocham obu, ale już nie wiem nawet, czy mnie lubicie. Ty Azazelu doszedłeś, a obaj cię potrzebowaliśmy i wiem, że gdyby nie to, że coś cię tu ściągnęło, to byś nie wrócił. Jak mam się z tym czuć? El, ty zostałeś i tak, byłem nieznośny, ale się poddałeś bez walki, byliśmy nieznajomymi współlokatorami. Teraz, gdy on wrócił, czy dotknąłeś mnie dłużej, niż ja tego chciałem? Azazelu, na ciebie nawet nie chcę patrzeć, jeszcze nie, ale czy to jest powód, żeby nie pokazywać mi, że mnie kochasz? I tak, to, co zrobiłem, było głupie i wiem, że was zraniłem, ale było to jednorazowe. Wy nieświadomie ranicie mnie od dłuższego czasu.- zakończył patrząc teraz na ziemię, jakoś udało mu się nie rozpłakać.
-Kochanie moje,- Elvern ukląkł przed nim. Daga miał rację, ale wcześniej jakoś o tym nie pomyślał.- wybacz, ja po prostu....
-Chciałeś mieć to, czego ja nie mogę ci dać, jeszcze...- dokończył za niego.- i cieszę się tylko...
-Byliśmy tak zajęci, skarbie.- i do Azazela to dotarło. Nie winił Elvena, nie do końca w każdym razie.- że ty myślałeś..- teraz już go puścił i również bardzo zawstydzony upadł na kolana obok elfa.
-A mnie z nim nic nie łączy, chciałem tylko...- zaczął, teraz to jemu zrobiło się dość głupio.
-To nasza wina.- Elvern wiedział, że na jednych przeprosinach się nie skończy i tym razem to także on był tym złym i to go bolało.
-Aniołku?- wtrącił się Azazel.- Czy jest coś, co pomoże ci nam wybaczyć?- Jak mógł być tak głupi? Kiedy Daga tak bardzo się zmienił, omal znów go nie stracił i połączenie czy nie, nie był też w stanie zatrzymać Elverna. Był idiotą i teraz widział to bardzo dokładnie.
-Nie wiem.- przyznał chłopiec, teraz i on miał łzy w oczach. Czemu nie mógł im o tym powiedzieć wcześniej? Czemu musiał narazić przyjaciela? Czemu musiał całować kogoś innego?- Może... -zaczął niepewnie.- Aza pocałuj mnie.- poprosił w końcu cicho, niemal niesłyszalnie. I już znalazł się z ramionach ukochanego. Tak dawno tego nie czuł, taki spokój i miłość bijąca z twarzy mężczyzny. Azazel przez krótką chwilę patrzył w oczy chłopcu bojąc się, że ten w ostatniej chwili się wycofa, ale nic takiego się nie stało i z lekkim uśmiechem pochylił twarz ku ślicznej buźce ukochanego i bardzo powoli złączył ich usta. Skrzywił się nieznacznie, gdy poczuł inny zapach tak blisko chłopca, ale tylko przez sekundę, bo po niej nastąpiła eksplozja uczuć. Już chyba obaj zapomnieli jak to jest, gdy są tak blisko. Początkowo miał być to krótki pocałunek, ale Azazel nie mógł się powstrzymać i polizał wargi chłopca. Ten rozsunął je bez protestu i anioł wsunął język w chętne usta pogłębiając pieszczotę.
Elvern nie mógł już tego znieść. Teraz wiedział jak czuł się Daga. Był zły i smutny, że zostawili go samemu sobie, a jednocześnie pogodzenie się towarzyszy napawało go radością. Wstał więc z kolan i objął chłopca od tyłu całując jego szyję.
-Przepraszam.- szepnął Daga, gdy już się od siebie oderwali.
-Ci..- Azazel pogłaskał go po policzku.- Po prostu nigdy więcej...
-Jeśli i ty obiecasz.- wtrącił się chłopiec dotykając jego włosów.
-Przyrzekam.- szepnął z uśmiechem.
-El?- Daga odwrócił się teraz do niego.
-Nie jestem zły kochanie.- objął go mocniej.- I teraz ty jesteś najważniejszy, obiecuję.
-To...- chłopiec nie był do końca pewny, czy o to mu chodziło, przecież nie chce, żeby byli smutni.
-Kochanie, to nie znaczy, że nie będziemy...
-To dobrze.- Daga uśmiechnął się, być może uda im się odbudować relacje.- Bo nie chcę żebyście cierpieli.- pocałował jednego i drugiego w policzek.
-Więc na co masz ochotę?- Zapytał Elvern urzeczony szczerym uśmiechem chłopca.
-Zostać tu i popływać.- powiedział zdecydowanie.
-Dobrze, kochanie.- Azazel miał bardzo zadowoloną minę. Teraz w końcu uwierzył że będzie dobrze.

Syriusz siedział razem z Regulusem na tarasie obserwując bawiące się na kocu dzieci.
-Reg, wiesz, że Tom poprosił mnie o rękę?- zaczął po chwili ciszy.
-Przecież jesteście małżeństwem.- zdziwił się jego brat.
-To była szybka ceremonia, przecież nawet cię tam nie było.- przypomniał.
-Takie czasy, teraz jest lepiej.- powiedział i on nie miał ślubu, nie zdążyli z tym nigdy.
-Dlatego chcę cie prosić o to, byś był moim drużbą.
-Ja?- Reg był dość zdziwiony, chociaż właściwie nie był pewnie dlaczego.
-Oczywiście, braciszku.- uśmiechnął się do niego.- No, chyba że nie chcesz...
-Chyba żartujesz.- przerwał mu szybko.- Oczywiście, że będę twoim drużbą. A kiedy?
-Wakacje, wtedy Daga wróci do domu.- uśmiechnął się nieznacznie, tęsknił za synem.
-Dobrze.- Reg uśmiechnął się do brata, podczas gdy ten znów miał nieobecny wyraz twarzy.

Daga obserwował mężczyzn pływających w jeziorze i uśmiechał się błogo. Było mu dobrze i ciepło. Po raz pierwszy od dłuższego czasu.
Nie wybaczył jeszcze do końca Azazelowi, ale nie mógł znieść tego, co było wcześniej, a po tamtym wyznaniu wiedział, że obaj będą się starać. Obiecał sobie, że będzie leszy.
-Kochanie?- usłyszał Elverna.
-Tak?- Nawet się nie zorientował, kiedy mężczyzna podpłynął tak blisko.
-Chciałeś popływać, prawda?- objął go i podniósł.
-Tak.- zachichotał i nagle znalazł się w wodzie.
-Jeszcze będziesz miał za swoje.- roześmiał się i odpłynął jak najdalej mógł, nim któryś z mężczyzn zdołał się zorientować, co się dzieje.


piątek, 10 sierpnia 2012

Rozdział 51b

-Pozwalasz mu chodzić nie wiadomo gdzie i z kim!- I Azazel się podniósł.
-Daga ma 12 lat! Nie możesz ciągle trzymać go przy sobie!
-To lepiej, żeby jakiś bachor go przeleciał!- I po tych słowach upadł na łóżko. Elvern znów go uderzył, tym razem dużo silniej niż poprzednio. Nie spodziewał się takiej reakcji.
-Nie masz prawa!- Krzyknął elf unieruchamiając go pod sobą- Ty odszedłeś. Ta obsesyjna zaborczość nic ci nie dała!
-Chroniłem go, był szczęśliwy.- Azazel zaczął się podniecać, a to był nieodpowiedni czas. Jednak ciała nie potrafił kontrolować
-Do czasu aż złamałeś mu serce.- Elvern oddychał szybko i zaczął sobie zdawać sprawę z dwuznaczności tej sytuacji.
-Zrobiłem to.- Azazel ciągle nie potrafił się z tym do końca uporać. To był jego błąd, a nie może cofnąć czasu.
-No i dobrze wiem gdzie i z kim jest.- El uśmiechnął się do niego nieśmiało.
-Wiesz?- Zainteresował się.
-Oczywiście.- pochylił się, by pocałować mężczyznę.- Nigdy nie spuszczam z niego oka.- szepnął.
-Wybacz mi.- anioł przyciągnął ukochanego do siebie.- To wszystko jest nie tak....
-Ci..Daga jest bezpieczny i wie, jak bardzo potrafisz być zazdrosny. Nie zrani cię w ten sposób.
-Jak ty to robisz? Jak możesz być tak spokojny?- głaskał go po plecach uspokajając bardziej siebie niż jego.
-Bo wiem, że obaj mnie kochacie i Daga też to wie. To ty jesteś nie pewny, a nie powinieneś.- dotknął ręką jego sutka, a druga powędrowała do spodni.- I teraz ci to pokażę- szepnął i zaczął całować jego klatkę piersiową powoli schodząc w dół.
Azazel zamknął oczy. Tego nigdy nie będzie miał dość.
Elvern całował go nie spiesząc się. Jedna z jego rąk wślizgnęła się w spodnie dotykając drżącymi palcami na wpół twardej erekcji.
-Kochany, nie baw się ze mną.- Azazel pozbawił ich obu resztek ubrania zaklęciem, ale nie zrobił nic więcej. Elf tym czasem polizał członek kochanka bardzo nieśmiało i uśmiechnął się, gdy ten ze świstem wciągnął powietrze. Bez ostrzeżenia wziął go całego do buzi i zaczął delikatnie ssać przytrzymując biodra partnera w żelaznym uścisku.
Azazel tak zatracił się w przyjemności, że niemal nie spostrzegł, że tym razem on niczym nie kieruje. Zdał się na łaskę ukochanego i wcale nie było to takie straszne, jak kiedyś myślał. On, dominujący towarzysz, pozwalający zrobić ze sobą wszystko. Może jeszcze kiedyś odwróci tak role...
Nie pomyślał już o niczym, bo język Elverna zaczął robić się coraz zwinniejszy, a jedna ręka zaczęła pieścić jego pośladki.
-El, kochany, co ty robisz?- Podniósł go tak, że patrzyli sobie w oczy.
-Pokazuje, że cię kocham.- szepnął i polizał jego wargi.
-Tylko palce, dobrze?- pogłaskał go całując po szyi.
-Dobrze.- jeszcze jeden pocałunek i elf wrócił na swoje poprzednie miejsce. Tym razem ruchy jego warg były coraz szybsze, a język coraz śmielszy. Azazel miał trudności z zachowaniem resztek godności, a gdy szczupły palec wślizgnął się w jego wejście, nie wytrzymał i z głuchym krzykiem doszedł wprost do buzi kochanka. Ten tylko się uśmiechnął i połknął nasienie.
-El...
-Nie chcesz tego, prawda?- Popatrzył na niego.
-Jeszcze nie teraz.- przyznał i zmienił pozycję. Teraz to Elvern leżał pod nim. Elf rozsunął nogi w zapraszającym geście. Azazel nie musiał pytać, nie musiał prosić. Pocałował go tylko namiętnie kosztując siebie w ukochanych ustach i bez chwili namysłu wziął go do ust.
-Bogowie!- Elf był bardzo wrażliwy, a im bardziej uległy towarzysz, tym jest wrażliwszy, więc Daga będzie krzyczał przy najmniejszym dotyku.
-Ci...- wyczarował przepaskę i zawiązał usta kochanka.- Teraz ja się pobawię.- uśmiechnął się do niego i wrócił do lizania i ssania jego członka.
Wiedział, że El nie wytrzyma długo i dlatego chciał to wykorzystać. Nie przyspieszał jednak tępa. Bez pośpiechu wodził językiem po stojącym członku, lepkim i wrażliwym. Elf wydawał z siebie słodkie odgłosy mimo knebla, który bynajmniej nie przeszkadzał mu cieszyć się z tego, co się dzieje.
Azazel po raz ostatni polizał czubek penisa ukochanego i przyjął jego nasienie. Smakował wspaniale.
Podniósł się i przytulił go do siebie.
-Nie kłóćmy się już.- poprosił anioł po kilku minutach.
-Postaram się.- El zaczął być głodny. Jednak nagle stwierdził, że to, co robił Daga, nie bardzo mu się podobało.

Chłopcy zmęczeni skokami do wody i pływaniem położyli się na trawie. Resy miał 15 lat i był jednym z niewielu wyglądających całkiem ludzko uczniów.
-Więc co teraz zrobisz?- Zapytał młodszego przyjaciela.
-Skoro Aza tak mnie traktuje, to chyba to proste.- wzruszył ramionami.
-A El?- chłopak lubił elfa, tak samo jak Daga, wiec był jakby po środku tego sporu.
-No własnie.- westchnął.- Dlatego wybrałem ciebie.
-Daga mały...- to mu pochlebiało, ale nie bardzo chciał zakończyć życie z ręki zazdrosnego anioła.
-Nie zrozumiałeś mnie.- roześmiał się serdecznie.- Po prostu spędzaj ze mną dużo czasu. El mu wyjaśni.
-No bo już się bałem, że będziesz chciał mnie uwieść.- to mógł zrobić, będzie zazdrosny, ale bez wyraźnego dowodu jest bezpieczny.
-A myślisz, że bym nie potrafił?- Daga popatrzył na niego urażony.
-Myślę, że mógłbym ulec.- szepnął niby sam do siebie, ale przyjaciel i tak go usłyszał.
-Naprawdę?- Zdziwił się.
-Przecież jesteś taki śliczny.- pogłaskał go po policzku. Chłopiec spłonął rumieńcem i zrobił coś, o co nawet sam siebie by nie podejrzewał. Pocałował przyjaciela i to nie w policzek, tylko w usta. Krótka pieszczota, |edwo muśnięcie nawet praktycznie nie poczu|i nic mimo że miła, utwierdziła go w przekonaniu, że nie kocha nikogo poza swoimi towarzyszami.
Nie zdążył jednak tego powiedzieć, bo nagle dwóch wściekłych mężczyzn rozdzieliło chłopców.
-Resy, wracaj do szkoły.- szepnął pełen wściekłości elf. Tego nie trzeba mu było dwa razy powtarzać. Uśmiechnął się do Daga przepraszająco i zniknął.
-Teraz przesadziłeś.- Azazel wściekle zacisnął uścisk na ramieniu chłopca.
-Wyjaśnij.- El miał ten sam wyraz twarzy. Założył ręce na piersi i patrzył z uporem na Daga. Teraz będzie musiał z nimi porozmawiać, nie było innego wyjścia.


czwartek, 9 sierpnia 2012

Rozdział 51a

Elvern dawno nie miał tak dobrego poranka.
Obudził się w łóżku z obojgiem ukochanych, a wspomnienia wczorajszej nocy ciągle były tak świeże, że czuł Azazela z sobie, nawet gdy się nie poruszał.
Co do Anioła, to ten leżał z otwartymi oczami przyglądając się z troską chłopcu. Ta sprawa wciąż jeszcze nie była załatwiona, a miał przeczucia, że powinien się spieszyć.
-Dzień dobry, kochany.- podniósł się i go pocałował.- Dobrze się czujesz?
-Jak nigdy.- uśmiechnął się do niego.- Daga wciąż jest zły?
-Nie mogę do niego dotrzeć.- głaskał chłopca po głowie z czułym uśmiechem.
-Wiesz, że zraniłeś go bardziej niż mnie.- szepnął dotykając twarzy Azazela.
-Wiem i teraz.... Jest całkiem na mnie zamknięty, jego serce, jego umysł, dusza...
-Daj mu czas, ale ja ci nie pomogę, bo wiem, że ma racje.- wstał powoli, nie spodziewał się, że będzie tak obolały, ale nie żałował..
Co musiał teraz zrobić, to zostawić Azazela i Daga, może uda im się jeszcze porozmawiać. Zresztą on sam zasługuje na długą gorącą kąpiel.

Albus Dumbledore siedział w dość wygodnej celi. Co jednak wcale nie poprawiało mu humoru. Knot okazał się tchórzem, który pod naciskiem i tak już dość złej opinii publicznej postanowił, przynajmniej na jakiś czas go nie wypuszczać, czekając za pewne na to, aż ludzie zmienią zdanie.
Tymczasem wszystko nad czym pracował obróciło się w nicość, bo nie było nikogo, kto dokończyłby za niego rytuał i młody Riddle znów uszedł z życiem, a następna taka szansa zdarzy się dopiero za 3 lata. Mógł mieć tylko nadzieję, że wtedy w końcu mu się uda i zdobędzie to czego tak pragnął przez długie lata życia.

Daga obudził się z własnym planem. I przez kilka minut uważał go za całkiem dobry, ale wiedział też, że się łamie i że Azazel jest dosłownie na wyciągnięcie ręki, ale musiał być silny. Zwłaszcza teraz, gdy ma Elverna, sprawi, że anioł będzie musiał o niego walczyć, zawsze był bardziej zazdrosny niż elf i teraz to będzie jego bronią.
Wiedział też że El zrozumie i poprze go w duchu, ale nie chciał stawiać go w  jeszcze gorszej pozycji niż był do tej pory. To nie było sprawiedliwe
-Dzień dobry, skarbie.- Azazel uśmiechał się do niego, a ten odwzajemnił niewinny, dziecinny uśmiech, który mężczyzna tak uwielbiał.
-Cześć, Aza.- podniósł się.- Gdzie El?
-Kąpie się.- przyznał wpatrując się w ukochaną twarz, tak dawno nie widział tego uśmiechu.- Masz dziś jakieś plany?
-Tak, mój przyjaciel Resy i ja idziemy nad rzekę.- powiedział niby od niechcenia szukając czystych ubrań w szafie.
No i jeszcze to, pomyślał Azazel. Czy Elvern nie zdaje sobie sprawy, że takie samotne wyprawy z chłopcami są niebezpieczne. Czy to nie był powód jego odejścia? Będzie musiał przemówić ukochanemu do rozsądku, bo tak dalej być nie może.
-Cześć, skarbie.- z łazienki wyszedł Elvern ubrany tylko w stare spodnie od dresu wciąż próbując osuszyć ręcznikiem włosy.
-El.- Daga od razu rzucił mu się w ramiona i gdy mężczyzna go podniósł, pocałował go namiętnie. Azazel warknął, ale nie z zazdrości, tylko dlatego że musiał walczyć sam ze sobą, by nie spróbować tych wytęsknionych usteczek, no i naga klatka piersiowa wcale nie pomagała. Był niemal całkowicie rozproszony, a otrząsnął się, gdy El podawał chłopcu ręcznik, zamrugał kilka razy i skupił się na tym, co się dzieje, a nie na swoich fantazjach.
-Resy wie, że nie możesz wypływać za daleko?- Zapytał elf.
-Tak, nie martw się, El, wszystko będzie dobrze.- uśmiechnął się do ukochanego.
-I masz wrócić na obiad,- upomniał go.- nie tak jak ostatnio.
-Przecież i tak przyszedłeś.- przytulił się do niego.
-Bo się martwiłem.- pocałował go w policzek- Ale następnym razem po prostu cię nie wpuszczę.
-Nie prawda.- pokazał mu język.- Za bardzo mnie kochasz. Idę, do obiadu.- jeszcze raz się pocałowali.
-Do zobaczenia, Aza.- posłał mu całusa i wybiegł z sypialni.
-A teraz chodź tu.- warknął na ukochanego.
-O, znowu masz ochotę?- Zapytał i w mgnieniu oka znalazł się na kolanach anioła, całując jego szyję.
-To też.- zamknął go tak w uścisku, żeby ten nie mógł się ruszyć- Ale najpierw wyjaśnij mi coś kochany.- polizał jego wargi, by poczuć jak ten drży. Był jego czas na trochę zabawy.
-Wszystko, kochanie.- przymknął oczy.
-Co ty sobie myślisz, puszczając go samego? Nie zależy ci?- Teraz go puścił, nie ważne jak bardzo chciał się z nim kochać, to było równie ważne.
-Co, proszę?!?!- Elvern zerwał się na równe nogi.


poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Rozdział 50

Azazel nie był zadowolony.
Elvern mimo późnej pory nie wracał i nie był w stanie nigdzie go wyczuć, co oznaczało, że sam tego nie chce, a to już było powodem do złości. Dodając do tego smutek Daga, który przecież tyle już wycierpiał, sprawiało że nie miał dobrego wieczoru.
Jak miał im cokolwiek wynagrodzić, skoro obaj nie chcą z nim przebywać dłużej niż to konieczne? A miał taki dobry plan, widać będzie musiał poczekać na lepszą chwilę

-Skarbie?- położył rękę na ramieniu chłopca.- Może się już położysz?- Zasugerował delikatnie.
-Nie, chcę poczekać.- i zaczął raz jeszcze wpatrywać się w ciemne niebo, mimo że wiedział, że nie zobaczy tam elfa nawet, gdyby ten miał już wracać.
-Kochanie, El przecież wróci.- spróbował jeszcze raz, chociaż bez większej nadziei.
-Tak jak ty nigdy miałeś nas nie zostawiać?- znowu ten zimny, pozbawiony emocji, dorosły głos, którego tak nienawidził. Odwrócił chłopca twarzą do siebie. Płakał, a to bolało. Odzwyczaił się od tego i teraz czuł ze zdwojoną siłą jego ból smutek i czyżby... strach?
-Wiem, aniołku, że cię zawiodłem- patrzył mu w oczy- i z przyjemnością poddaje się twojej karze.- uśmiechnął się lekko- Ale El nie jest taki jak ja, może siostra go zatrzymała, a może już wraca. On cię nie zostawi, kochanie. A i ja już nigdy nie opuszczę cię na krok.- zdobył się na pocałunek w czoło, chociaż jego ciało płonęło i domagało się nawet najmniejszego dotyku. Zacisnął wargi i wziął go na ręce, zrobi wszystko, żeby ukochany się położył.
-Jeśli usnę, obudzisz mnie?- Zapytał mimo wolnie ziewając. Miał za sobą przyjemnie ciężki dzień i teraz chciał, by ukochany go do siebie przytulił. Ten jednak był nieobecny i musiał się najwyraźniej zadowolić tym, co mu zostało.
-Oczywiście, że tak.- nie ufał sobie na tyle, żeby położyć się obok. Nie po takim czasie. Więc, gdy tylko Daga przytulił się do poduszki, usiadł w fotelu i znów zaczął szukać Elverna modląc się w duchu, żeby i on nie zawiódł chłopca. Daga by tego nie przeżył.

Tom, po przeczytaniu wieści od Severusa i artykułów w Proroku czuł, że wszystko się układa i nie była to jego zasługa. Właściwie, to od paru miesięcy robił niewiele.
Wcześniej bardzo zaniedbywał dopiero co odzyskanego męża i musiał mu to wynagrodzić. Co robił z ogromną przyjemnością od września. Oczywiście wiadomość o tym, że syn ma nie jednego, ale dwóch towarzyszy, troszkę zbiło go z tropu, ale po przeczytaniu wielu książek na  ten temat uspokoił się. A dzisiaj cały jego dom świętował. Na razie tylko połowiczne zwycięstwo, ale to zawsze krok na przód. Dziś Syriusz dostanie coś wyjątkowego.
Wszedł do sypialni i zobaczył ukochanego czytającego gazetę.
-Kochany?- szepnął stając przed nim i gdy ten w zamyśleniu podniósł na niego wzrok, ukląkł- Wiem, że zawsze chciałeś prawdziwej ceremonii ślubnej, a ja nie byłem ci w stanie tego dać za pierwszym razem.- wyjął z kieszeni małe czarne pudełeczko- Światło Mego Życia, Miłości Moja, czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie, tym razem tak jak trzeba?
-Tak.- nie musiał czekać na odpowiedź, ukochany rzucił mu się na szyję w chwili gdy tylko skończył mówić. Był wzruszony i miał w oczach łzy.- A teraz zabierz mnie do łóżka.- powiedział gorącym szeptem prosto do jego ucha.
Tego nie trzeba mu było dwa razy powtarzać.

Elvern wiedział, że będzie miał kłopoty, ale musiał zostać u siostry możliwie jak najdłużej nie łamiąc danego słowa. Już od progu czuł zmianę atmosfery i to dało mu nadzieję. Jednocześnie wiedział, że Daga jest bardzo smutny, ale w związku między nim a Azazelem dokonał się jakiś pozytywny przełom.
-Miałeś wrócić szybko.- Azazel stanął w drzwiach sypialni.
-Sądzę, że ty nie masz prawa o tym mówić.- powoli zbliżał się do niego.-  Tu chyba lepiej, prawda?- Stał teraz na przeciw niego i z uniesioną głową patrzył mu w oczy.
-Troszkę tak- zakręciło mu się w głowie od zapachu towarzysza, był stanowczo za blisko
-To dobrze, obaj wiemy że Daga ci wybaczy.- szepnął niemal zmysłowo.
-A ty?- Przełknął głośno ślinę.
-Jesteś na dobrej drodze.- objął go za szyję i przysunął się całym ciałem do muskularnego torsu.
-El?- szepnął słabo i spojrzał mu w oczy, by znaleźć odpowiedź na niezadane pytanie. I nie pomylił się. Znalazł w nich tylko miłość. Dlatego też zaczął go delikatnie całować po twarzy, a za nimi na środku salonu pojawiło się łóżko.- Kocham cię.- szepnął nim jednym zaklęciem pozbawił ich obu odzieży. Mało to romantyczne, ale oszczędzało cenny czas.
Elvern wziął go za rękę i poprowadził do łóżka. W milczeniu położył się na nim w najbardziej uległej pozie i czekał. Obaj wiedzieli, że ten raz będzie właśnie taki i to im odpowiadało. Azazel ukląkł obok i zaczął go dotykać samymi opuszkami palców obserwując reakcje. Ukochany wił się pod nim i cicho kwilił prosząc o więcej. Ale Azazel chciał tym razem zrobić to powoli. Dlatego pochylił się i całował teraz jego klatkę piersiową bardzo delikatnie trącając językiem oba sutki.
-Aza, pragnę cię.- szepnął nabierając tchu.
-I ja ciebie. ale bądź cierpliwy- trącił kciukiem nabrzmiałą erekcje, a ta zadrżała niespokojnie, natomiast ciało kochanka wygięło się w łuk i stłumił krzyk. Anioł uśmiechnął się pod nosem. To będzie lepsze niż za pierwszym razem. Elf wyciągnął rękę by go dotknąć, ale unieruchomił go zaklęciem.- Kochanie, to jest dla ciebie.- szepnął nim złączył ich usta w pełnym ognia i pasji pocałunku. Jednocześnie przeniósł się nad kochanka i bardzo powoli zaczął rozchylać jego pośladki. Za każdym razem, gdy tylko dotknął ciasnego wejścia, ciało pod nim wyrywało się ku niemu.
-Zrób coś, proszę.- El był na skraju, bolesna erekcja pulsowała, a on nie mógł się ruszyć. Ta słodka tortura musi dobiec końca, bo inaczej eksploduje.
-Ci...- wsunął jeden palec do środka.- Przecież robię.- i skupił się na całowaniu i lizaniu jego wrażliwych uszu, jednocześnie nie przestając go rozciągać. Elvern tym razem nie pozostał bierny i napierał na palce kochanka tak, jak tylko mógł. Pilnując jednocześnie, by nie doszedł.
Azazel wiedział, że ukochany jest gotowy, gdy miał w nim trzy palce. Mimo że wciąż był ciasny, to ostrożnie wysunął palce i pomógł mu założyć nogi na swoje ramiona. Sam omal nie doszedł, gdy spojrzał w te zamglone oczy.
-Gotowy?- Zapytał napierając powoli i wsuwając w gorące wnętrze sam czubek własnego czerwonego i nabrzmiałego penisa. El kiwnął potakująco głową i zsunął się jeszcze troszkę przyjmując go całego.
-Bogowie!- Krzyknęli obaj niemal jednocześnie. Tego żaden z nich się nie spodziewał. Dla Azazela było to jak powrót do domu. A Elvern znów poczuł się cały, jakby nic mu nie brakowało. Anioł powoli zaczął się poruszać ciągle patrząc ukochanemu w oczy. Nie wytrzyma długo, dlatego robił to powoli.
-Aza, pozwól mi dojść.- poprosił kręcąc tyłeczkiem powodując, że ten musiał zagryźć wargi aż do krwi
-Daj mi chwilę.- teraz poruszał się coraz szybciej, co chwila trafiając na prostatę kochanka.
Niestety nie udało mu się zatrzymać tego uczucia, bo to on doszedł pierwszy, ale tylko o kilka sekund. Raz jeszcze wbił się w ciało kochanka z całą miłością i siłą, na jaką było go stać. Odchylił głowę do tyłu i doszedł z głuchym warknięciem. Elf otworzył oczy, by przez krótką chwilę napawać się widokiem kochanka i wystrzelił z ogromną mocą.
Azazel opadł na spocone ciało pod sobą próbując złapać oddech, co okazało się dość trudne. Tak bardzo mu tego brakowało.
-Teraz połączenie się dopełniło. Między nami dwoma.- powiedział Elvern gdy tylko odnalazł własny głos.
-I dziękuję ci za tą szansę, kochany- pocałował go jeszcze i zszedł z ukochanego, by przytulić go do siebie i raz jeszcze pocałować- Śpij już.
-Tak, tylko chwilę, zaczyna mi brakować Daga.- uśmiechnął się lekko. Znów wszystko wracało do normy.
-Mi też, kochany, mi też- jeszcze jeden krótki pocałunek i obaj zamknęli oczy.
Żaden z nich nie był świadomy, że przez jakiś czas byli obserwowani. Daga nie widział dużo, ale samo to, że jego towarzysze połączyli się w pełni, było powodem do uśmiechu. Jednak z nim Azazelowi nie pójdzie tak łatwo.
Z tą myślą wrócił do łóżka, znów był zmęczony.

czwartek, 2 sierpnia 2012

Rozdział 49

Azazel nie posiadał się ze szczęścia.
Daga postanowił dać mu drugą szansę i teraz był zdecydowany zrobić wszystko, żeby już nigdy go nie zawieść, nie zniósł by tego.
Teraz siedział w fotelu przy oknie przyglądając się z uśmiechem, jak ukochany odrabia lekcje i już nie mógł się doczekać wieczoru, gdy wróci Elvern, przecież jego też musi przeprosić i wznowić ich połączenie.
-Skarbie, wszystko dobrze?- Zapytał z troską, gdy zobaczył że masuje sobie czoło i wykrzywia buzie w grymasie bólu.
-Tak, tylko boli mnie głowa.- mężczyzna znalazł się przy nim w tej samej sekundzie i nie czekając na nic uniósł jego twarz i przytrzymał w obu dłoniach wpatrując się w źródło bólu.
Daga w pierwszej chwili chciał się odsunąć, ale nie mógł. Tęsknił i było mu cudownie być w  ramionach ukochanego, nawet jeśli ten tylko sprawdzał, co mu jest. Sam jego dotyk doprowadzał go niemal do utraty nieprzytomności.
Azazel czuł teraz podobną rozkosz i chęć zamknięcia chłopca w ramionach, by już nigdy nie opuścić go na krok. Tęsknił za tymi jego dużymi, błękitnymi oczkami, bladą cerą i czerwonymi, pełnymi, chętnymi usteczkami.
Co go podkusiło do tego, co zrobił? Chyba nigdy tego nie zrozumie.
-Kochanie, często tak masz?- Zapytał po jakimś czasie.
-Czasem.- odpowiedział zgodnie z prawdą. Już dawno nauczył się, że nie potrafi kłamać.
-Czy El wie?- Przecież nie mógł , nie byłby w stanie, tego przed nim ukryć.
-Nie.- spuścił wzrok.
-Jak to?- W to nie był w stanie uwierzyć, bo przecież był tu i jako jego towarzysz musiał...
-Nie przebywaliśmy ze sobą.- przerwał jego potok myśli Daga i wstał- Ale to już wiesz- anioł spuścił wzrok we wstydzie
-Czy mogę ci pomóc?- Zapytał, z drżącym sercem, bo przecież teraz wszystko zależało od decyzji chłopca, który znów był na niego zły.
-Tak, proszę- wyszeptał i przytulił się do niego. Azazel wziął go na ręce i posadził wygodnie w fotelu.
Jedyna dobra rzecz, jaka wynikła z tego co zrobił była taka, że jego magia się wzmocniła. O ironio!
-Zamknij oczka.- powiedział, zanim położył dłoń na czole i delikatnie zaczął je masować opuszkami palców mrucząc coś cicho.
Daga czuł, jak ból go opuszcza i nie mógł powstrzymać uśmiechu ulgi. A gdy mężczyzna pocałował go lekko, zrobiło mu się tak błogo, że przez chwilę zapomniał o swoim postanowieniu.
-Kocham cię, aniołku- wyszeptał Azazel i to przywróciło go do rzeczywistości.
-Tak, wiem.- odpowiedział. Chociaż w myślach krzyczał, że też go kocha, odepchnął go i wstał.- umówiłem się z przyjaciółmi. Ale dziękuję.- posłałmu przelotny, trochę nerwowy uśmiech i wyszedł pospiesznie.
Azazel opadł na podłogę, nie tego się spodziewał, ale to nie wina chłopca.

Dumbledore był szczęśliwy, tak szczęśliwi, że kilkoro jego bliskich współpracowników zaczęło się go obawiać. Powodem jego szczęścia był list, który otrzymał z Akademii Słońca. Jego szpieg doniósł mu, że chłopak stracił silniejszego towarzysza, a z tym drugim nic praktycznie go nie łączy, a jeśli nawet, to był tylko elfem, a one są silne tylko miłością swoich towarzyszy, wiec był teraz jak dziecko we mgle.
A on sam zakończył wszystkie, troszkę spóźnione przygotowania do ostatecznego ataku. Za tydzień mały Riddle zginie i nikt już go wtedy nie powstrzyma.

Nie był świadom tego, że na jego planie pojawiło się kilka rys, a jedną zrobiła bardzo nieistotna osoba, jaką był drugoroczny Ślizgon, Zabini. To on odkrył, czym zajmuje się nowy nauczyciel obrony i to on za sprawą matki i znajomości z Malfoyami sprowadził do szkoły Aurorów.
-Albusie Dumbledore, jesteś aresztowany.- jeden z nich spętał go jakimś zaklęciem, gdy tylko wszedł do Wielkiej Sali, kątem oka zobaczył, że Lockhart też ma kłopoty, to jednak obchodziło go mniej.
-Nie macie prawa.- powiedział najspokojniej jak mogł.
-Mamy, Dumbledore, przyzwalałeś na molestowanie uczniów, mamy dowody.- gdy Albus chciał coś powiedzieć ten zaczął znowu.- Do wyjaśnienia zostaniesz w celi i lepiej nic nie mów, nie bez sędziego.
Dumbledore przez kilka sekund rozważał swoje opcje i postanowił poddać się bez walki, a później powrócić jako ofiara niesprawiedliwych oskarżeń, to lepsze dla publiki. Spuścił więc głowę i w milczeniu dał się wyprowadzić. Słyszał w oddali krzyki tego idioty, który prawdopodobnie zostanie stracony za to, co robił i nie będzie mu się kręcił pod nosem.

Azazel spędził resztę dnia samotnie nudząc się w czterech ścianach i tęskniąc za towarzyszami. I gdy już się ściemniało w końcu drzwi się otworzyły i wszedł Daga. Nigdy nie pozwalałby mu na tak długą samotną nieobecność. W pierwszym odruchu chciał porwać go na ręce i wycałować, ale tego nie zrobił. Uśmiechnął się tylko.
-Jest już El?- Zapytał chłopiec odwzajemniając uśmiech.
-Jeszcze nie.- żałował, że nie ma dla niego lepszych wiadomości.
-To nic.- podszedł do szafy i wyjął jakąś mugolską grę.- Może zagrasz ze mną?- Zapytał z nadzieją w głosie.
-Oczywiście kochanie.- musiał brać to, co Daga będzie chciał mu ofiarować i błagać wszystkie wyższe siły, żeby ukochany szybko mu  wybaczył.


#################################################################################
Znowu mało komentarzy:( Ale mam nadzieje, że to, w jakim kierunku rozwija się ta historia, podoba się chociaż niektórym z was:) Dajcie znać, może tym razem znów uzbiera się ponad 10 wpisów. Ściskam was serdecznie:)