czwartek, 22 marca 2012

Rozdział 28*

Marut siedział spokojnie na łóżku i patrzył zafascynowany na swojego towarzysza. Rebastan był cudowny. Te płomienno rude włosy i szare oczy teraz pełne złości ale i strachu.
-A więc mówisz poważnie i chciałeś zabić Daga
-Nie zabić...-spuścił głowę
-Tak mówiłeś! I nie mogę, nie obchodzi mnie że jestem twoim towarzyszem!
-Nie mówisz tego poważnie- wstał i podszedł do niego- Rozumiem że...
-Nie. Wróciłem do domu z pierwszym poważnym mężczyzną i co się dowiaduje...
-Przekonam cię do siebie- i po tych słowach objął go bez ostrzeżenia
-Odejdź ode mnie- próbował się wyrwać
-Wiesz, że nie mogę. Połącz się ze mną a dostaniesz to co zechcesz- polizał go po policzku
-Nie, nie chce- tylko że pod wpływem gorącego języka jego ciało zaczęło reagować
-Nie zrobię tego jeśli nie chcesz ale nie okłamuj mnie- teraz delikatnie podgryzał jego szyje
-Nie zostawisz mnie? Nie będziesz chciał zabić Azazela?
-Musiałbym umrzeć żeby cię zostawić. Azazel ani jego mały już mnie nie interesują- rozpinał powoli koszulę Rebastana
-Ja...- zawsze marzył o takiej miłości jaką widział w rodzinie, on jeden nie miał szczęścia. Wiedział że dużo ryzykuje, ale może było warto. Upadłe anioły nie mogły skrzywdzić swoich towarzyszy. A ten tu nie udawał. W mgnieniu oka podjął decyzje- Będziesz robił to co zechce, jedno potknięcie i sam cię zabije- wychrypiał już na granicy pożądania, bo ręce Marut nie przestały dotykać jego klatki piersiowej w bardzo umiejętny sposób pobudzając jego sutki, a i jego penis domagał się uwagi. W mgnieniu oka Marut podniósł go i położył na łóżku. Przez chwilę patrzył na niego  miłością w oczach. Trochę się tego wystraszył, ale gdy tylko usta drugiego mężczyzny zetknęły się z jego przestał myśleć o czym wszystkim, tylko skupił się na odczuwaniu przyjemności. Całował wspaniale. Delikatnie popchnął język do jego ust, ręce bawiły się jego już nabrzmiałymi sutkami.
Poruszył się pod nim niecierpliwie i Marut spojrzał na niego
-Czego sobie życzysz kochany?- ten cichy wibrujący głos tuż przy jego uchu, przeszły go dreszcze
-Obiecaj- miał trudności z oddychaniem, jedna z rąk gładziła przez materiał spodni wybrzuszenie w kroku, coraz bardziej gorące i bolesne
-Dam ci świat jeśli tylko powiesz slowo. Rozluźnij się. Nie zrobię ci krzywdy- pogładził go po włosach
-Wiem- wyszeptał cicho Rebastan i powoli wyciągnął rękę by dotknąć policzka drugiego mężczyzny. Jego skóra była przyjemnie chłodna i miękka w dotyku., tego się nie spodziewał. Był naprawdę zaskakująco miły w dotyku, i patrzył na niego jak jeszcze nikt nigdy. Drżącą dłonią powoli zaczął rozpinać jego koszule nie przerywając kontaktu wzrokowego. Marut uśmiechał się do niego i podziwiał zaróżowioną twarz i klatkę piersiową. Rebastan był jedną z tych osób które rumienią się na całym ciele.
Obaj zostali tylko w spodniach. Raz po raz ocierali się o siebie. Ale żaden nie powiedział już ani słowa.
Powietrze stawało się coraz cięższe, gęstsze. Z gardła Rebastsana co chwilę wydobywał się jęk rozkoszy. Marut mimo że nie przestawał się do niego uśmiechać też był na skraju, a przecież tak naprawdę nic jeszcze nie robili.
Rebastan doceniał jego delikatność i cierpliwość , ale perspektywa dojścia od samych pocałunków i ocierania się do tego jeszcze w spodniach wcale mu się nie podobała. To nie był jego pierwszy raz. Śmiało sięgnął więc do paska spodni kochanka i nie czekając na zaproszenie po prostu je rozpiął.
-Tak chcesz się bawić?- Marut zdziwił się trochę ale był zadowolony
-Nie jestem nastolatkiem- uśmiechnął się do niego i bardzo powoli wsunął rękę w bokserki tamtego, a gdy swoją chłodną dłonią dotknął gorący narząd partnera aż pociemniało mu w oczach. Nie tylko jemu zresztą. Marut zwykle był tym który przejmuje inicjatywę nad całym zbliżeniem. Głównie biorąc partnerów gwałtem lub czymś równie gwałtownym. Nie czekał już dłużej i niemal siłą ściągnął spodnie Rebastana. Na to ten tylko uśmiechnął się zadowolony. Marut upewnił się, że robi wszystko po myśli  towarzysza i nie czekał już na nic więcej. Jakimś magicznym sposobem pozbawił ich obu odzieży i całował teraz podbrzusze kochanka trzymając w żelaznym uścisku jego biodra. Chciał, po raz pierwszy od wieków żeby i ktoś inny czerpał z tego przyjemność.
Rebastan był przyzwyczajony do bardziej brutalnego traktowania dlatego też teraz miał łzy w oczach. Wybrał właściwie, i z czasem na pewno go pokocha. Teraz rozkoszował się przyjemnością. Marut omijał sprytnie to miejsce które najbardziej domagało się dotyku. Wsunął za to jedną dłoń pa plecy kochanka i bez pośpiechu pokierował ją ku jago pośladkom.
Ściskał je i masował delikatnie nie przestając całować klatki piersiowej ciesząc się za każdym razem gdy  Rebastan próbował z marnym skutkiem powstrzymać krzyk rozkoszy. Dopiero z nim zaczął a już otrzymywał takie rezultaty. To będzie wspaniały kochanek.
Bardzo powoli wsunął pierwszy palec w ciasny otwór. Tym razem nie otrzymał jednak tego co chciał usłyszeć. Podniósł głowę zaalarmowany
-To nie jest....?-Zaczął
-Nie, ale nie wszyscy byli delikatni- wyszeptał tamten zawstydzony. Marut postanowił zająć się tym później. Nie podobało mu się to co usłyszał, ale nie był w stanie teraz normalnie myśleć. Jeśli się nie pospieszy nic z tego nie będzie.
Wypowiedział cicho jakieś zaklęcie i palce oraz członek pokryły się nawilżającą substancją. Pocałował kochanka namiętnie i powrócił do przygotowywania go. Tym razem było już lepiej. Rebastan szybko przyzwyczaił się do uczucia czegoś w środku i sam poruszał się by zwiększyć przyjemność. Marut dodał jeszcze dwa palce tym razem szybciej i gwałtowniej jednocześnie uderzając o prostatę towarzysza by tamten nie czół bólu. Poruszał palcami coraz szybciej i drugą dłoń powoli przesuwała się w górę  i w dół po penisie mężczyzny pod nim
-Teraz- szept Rebastana wyrwał go letargu, był nim po prostu zafascynowany. Los wybrał mu dobrze
-Na pewno?- upewnił się jeszcze
-Tak. Ale nie w ten sposób. Jeszcze ci nie ufam tak bardzo- z tymi słowami przekręcił się na brzuch i wypiął w jego stronę
-Jeśli tak chcesz to zrobić- pocałował obie łopatki kochanka- Podnieś cię jeszcze- Zrobił to i czekał. Marut kilka sekund napawał się widokiem po czym objął go w pasie i bardzo powoli zaczął w niego wchodzić. Rebastan wstrzymał oddech, nie był przyzwyczajony do tak dobrze obdarzonych kochanków. Po kliku dobrych minutach był już cały w nim. To mu niemal wystarczyło by dojść. Był ciasny i ciepły niemal jakby był jego pierwszy raz
-W porządku?- Zapytał po upływie jeszcze kilku chwil
-Tak. Już możesz- odwrócił głowę i uśmiechnął się do niego. Marut tylko na to czekał. Złapał jedną ręką biodro kochanka, a drugą jego wciąż nabrzmiały członek i zaczął powoli poruszać się w środku, pamiętając żeby co kilka razy potrzeć prostatę. Nie przyspieszał tępa, powoli doprowadzał ich obu do orgazmu.
-Jestem blisko- usłyszał kochanka
-Jeszcze chwila- ucałował bark mężczyzny i nieznacznie przyspieszył tępo- Teraz!- Zamknął oczy i doszedł. Rebastan wystrzelił w tej samej sekundzie.
Żaden z nich nie zauważył, że cała sypialnia wypełniła się błękitnym światłem symbolem połączenia anioła i jego towarzysza.
Marut opadło obok kochanka i objął go zaborczo. Rebastan nie miał nic przeciwko, jeszcze bardziej wtulił się w ramiona mężczyzny
-Teraz jesteś tylko mój- odezwał się Marut gdy jego oddech powrócił do normy
-Cieszę się- Rebastan ziewnął przeciągle
-Spij już. Porozmawiamy rano- pocałował go w czoło i przykrył ich nagie ciała kocem.
W milczeniu przyglądał się towarzyszowi, tego się nie spodziewał. Nie tu i nie teraz. Ale go znalazł i teraz być może odkupi swoje winy- kocham cię i sprawie że pewnego dnia ty też to poczujesz- wyszeptał w stronę śpiącego mężczyzny i pocałował delikatnie te kuszące usta. Przez chwilę jeszcze się mu przyglądał, po czym zamknął oczy i usnął zmęczony ale i szczęśliwy po raz pierwszy do wieków.




################################################################################
Moja wena nadal cierpi ale już jej lepiej:) zostawiajcie swoje ślady:)