Azazel bardzo powoli rozbierał Elverna. Chciał się z nim
podroczyć, chociaż wiedział, że seksem nie załatwi sprawy, w każdym razie nie na
długo.
Było jednak prawdą, że na to mieli ostatnio mało czasu, a
jego ciągnęło do Daga z taką siłą, że za każdym razem, gdy robili coś we trójkę,
hamował się jak tylko mógł, co nie wychodziło zbyt dobrze. Dlatego też, mimo wszystko, zaczął
dostrzegać plusy wyjazdu ukochanego.
El wyglądał wspaniale, gdy tak leżał cały rozpalony,
czekający na niego. Uśmiechał się lekko i patrzył na niego z taką wielką miłością,
że jego serce zabiło jeszcze szybciej i było jak nigdy bliskie wyskoczenia mu z
piersi. On też odwzajemnił uśmiech. Miał tak nieprawdopodobne szczęście, że
znalazł ich obu. I nigdy nie chciał żadnego stracić. Dlatego postanowił poprawić swoje zachowanie.
-Kochany, powiedz, czego chcesz.- szepnął elfowi do ucha, liżąc
je niespiesznie.
-Tak...- machnął ręką i ubrania Azazela zniknęły niemal w całości.
Poza jego bokserkami.- Ale najpierw daj mi...- uniósł się i dotknął twardego
członka kochanka przez materiał.
-Cokolwiek zechcesz.- przekręcił ich tak, że teraz on leżał wygodnie
na pościeli, a El siedział pomiędzy jego rozchylonymi nogami i delikatnie
dotykał opuszkami palców kształtnego brzucha kochanka. Sam był bardzo
podniecony, ale nie miał się co spieszyć. Tak było lepiej i zabawniej. Azazel
bardzo chciał wszystko przyspieszyć, ale cierpiał w milczeniu i tylko jęczał
cicho, trochę zawstydzony. Nigdy chyba nie przyzwyczaiłby się do tego, że to nie
on jest panem sytuacji i zabawnie było czasem pokazać mu, że jest inaczej.
El patrząc mu w oczy powoli zsuwał delikatny materiał z
nabrzmiałej, bolesnej erekcji kochanka i podmuchał na jej czubek. Mężczyzna zadrżał wydając z siebie gardłowy pomruk. To, co się stało później, zaskoczyło
ich obu. Azazel złapał ukochanego za biodra i trochę brutalnie znów zmienił ich
pozycję. Ponownie był na górze.
-Wybacz, skarbie.- szepnął mu prosto w usta.- Ale nie mogę tak, nie dziś.
-Wspaniale.- przejechał mu ręką po kręgosłupie i wpił się w
jego usta łapczywie. Anioł sięgnął między nich i złapał sztywny członek
kochanka swoją silną, chłodną dłonią.
El jęknął przeciągle i przymknął oczy.
Azazel pracował coraz szybciej i pewniej. Usta błądziły po
szyi i twarzy ukochanego. Jedna ręka wciąż powoli ściskała członek Elverna. Druga rozchylała jego pośladki. Był niecierpliwy i już nie mógł się doczekać,
gdy w końcu będzie w ciepłym ciele.
-Aza, możesz mnie zranić.- wiedział, że kochanek tego chce.-
Zrób to.- położył nogi na ramiona anioła, unosząc pośladki.
-Jesteś pewny?- Mężczyzna popatrzył mu w oczy z obawą, ale i głębokim pożądaniem, że elfowi zabrakło tchu.
-Po prostu mnie użyj, obaj tego chcemy.- wyszeptał raz jeszcze. Serce przestało mu bić, gdy twardy członek wbił się w niego z pełną siłą, bez
żadnego przygotowania.
-W porządku?- Azazel zamarł na chwilę, szukając oznak bólu na
twarzy kochanka.
-Idealnie- i tak było, miał szczęście, że użył teraz zaklęcia
rozciągająco- nawilżającego, bo inaczej chyba by zemdlał. Ale było
wspaniale i czuł się jak nigdy. Do tego, mimo szorstkiego wejścia, dłonie
przesuwały się po jego ciele bardzo delikatnie, z uczuciem. Usta dosięgały tych
szczególnie wrażliwych miejsc na klatce piersiowej i szyi- Proszę, porusz się.
-Z przyjemnością.- Azazel cofnął biodra, niemal całkowicie wyciągając członek z ciepłego wnętrza, by pchnąć znów z taką siłą, że Elvern
był pewny, że dojdzie, gdy anioł zrobi to jeszcze raz. Na dodatek zimna dłoń kochanka
zacisnęła się na jego członku i rozpoczęła leniwą pieszczotę.- Jesteś wspaniały, kochany. Zawsze chętny, taki ciasny, ciepły.- szeptał mu do ucha, poruszając się
szybko. Doprowadzał go do szału.- Kocham cię, tak bardzo cię kocham.- przyspieszył
ruchy ręką, zamknął oczy i odchylił głowę do tyłu. Był już tak blisko, że nic
innego się dla niego nie liczyło. Elvern powstrzymywał swój orgazm.
-Kocham cię.- wyszeptał
elf i w tym momencie doszedł tak mocno, jak jeszcze nigdy wcześniej. Błogi uśmiech nie schodził mu z twarzy, gdy po
kilku sekundach poczuł ciepłą substancje rozlewającą się w jego ciele. Azazel
opadł na niego, próbując złapać oddech. Objął go i pogładził po długich,
czarnych włosach. Te chwile lubił najbardziej, gdy anioł był, bądź co bądź, zdany
na kogoś innego. Za każdym razem był dumny i szczęśliwy, że to on jest tą
osobą.
Tom był w tym momencie tak bardzo szczęśliwy. Wiedział, że
Syriusz jest tylko jego, ale bał się. Sam ze sobą nie wytrzymałby długo, zwłaszcza
przez brak czasu, a jego ukochany brał z wdzięcznością wszystko, co mu dawał i
nie narzekał. A teraz, gdy stał nagi przed nim, nic innego się nie liczyło. Objął
jego wciąż młode ciało i dziękował losowi, że go ma.
-Nigdy nie wypuszczę cię z rąk.- szepnął mu do ucha i sięgnął
ku jego członkowi.- Nigdy, jesteś i zawsze będziesz mój.- ścisnął jego penisa
mocno, może zbyt mocno. Syriusz jęknął, ale nie próbował się wyrwać, tylko przywarł
do niego jeszcze ciaśniej i przymknął
oczy.
-Pokaż mi, że jestem twój.- zażądał stanowczo i odwrócił się
twarzą do niego, patrząc mu z wyzwaniem w oczy.
-Na łóżko, kochanie i na czworaka.- uśmiechnął się do
niego czule i pogłaskał po policzku.
-Tak.- Syriusz ucieszył się niemal jak dziecko, pobiegł do łóżka i wykonał polecenie.- Weź mnie, panie. Jestem twoim wiernym
sługą.- powiedział i pochylił głowę, układając ją wygodnie na poduszce. Usłyszał
za sobą głośnie warczenie i kilka chwil później silne ramiona znów oplotły go
w talii. Czuł ciepły oddech tuż przy uchu i twardy jak skała członek wbijał się
między pośladki.
-Nie zapomnij kto jest twoim panem, niewolniku.- te zimne słowa
łagodził ciepły, łagodny ton głosu.
-Nigdy, panie.- przytaknął i pokręcił pupą.
-Przysięgasz mi posłuszeństwo?- Zapytał, powoli wsuwając jeden
palec do ciasnego ciała.
-Na zawsze.- przygryzł wargi i uśmiechną| się jeszcze szerzej.
Było mu wspaniale. Uwielbiał, gdy Tom nie jest rozproszony czymś innym i skupia
uwagę tylko na nim. Drugi palec dołączył, gdy poczuł na karku i ramionach
pocałunki. Teraz już wszystko było w porządku.- Proszę, szybciej.- niemal
zapłakał.
-Chcę i będę się z tobą droczył. - Tom zaśmiał się cicho. Tego
mu brakowało....
Na początku żaden z nich nie zdawał sobie sprawy, że ktoś
puka do drzwi. Ale gdy stało się to nie do zniesienia, musieli przerwać. Tom
narzucił na siebie szlafrok i wściekle otworzył, wcześniej upewniając się, że
Syriusz jest dobrze zakryty.
-Wybacz.- powiedział Lucjusz.- Mam niepokojące wieści, które nie
mogą czekać.
-Zwołaj wszystkich za pięć minut.- warknął Tom i zatrzasnął mu
drzwi przed nosem.- Kochanie.-zwrócił się do Syriusza, który już się ubierał.
-Wiem, ale masz mi to wynagrodzić na wyjeździe. - powiedział
tamten spokojnie.
-Zrobię to, przysięgam.- ucałował go namiętnie w usta i ze
smutkiem nałożył spodnie.
Gdy Daga wrócił do sypialni i zobaczył towarzyszy śpiących
razem, uśmiechnął się czule. W powietrzu wciąż unosił się charakterystyczny
zapach seksu. Wyraz twarzy Ela był tak błogi, że nie można było się pomylić, co do tego, co tu się działo.
Bez namysłu rozebrał się do bokserek i wślizgnął między nich ziewając. Nim jeszcze
dobrze zdążył się ułożyć, cztery silne ramiona oplotły jego ciało i znalazły
wygodną pozycję. Wtulił się więc plecami w klatkę piersiową Azazela,
a głowę ułożył na piersi Elverna. Zasnął szczęśliwy i bezpieczny po kilku
sekundach.