poniedziałek, 25 czerwca 2012

Rozdział 45c

Elvern bardzo chciałby się mylić, ale gdy poczuł ukłucie w sercu już wiedział, że Azazel odszedł. I najpierw  myślał że umrze, z żalu i smutku., ale gdy spojrzał na Daga nagle ogarnęła go wściekłość.

Bo jak można było tak postąpić. Samo zostawianie jego i to po połączeniu było złe i niebezpieczne, ale ten maluszek nie powinien dodatkowo cierpieć a będzie.
-Skarbie- odezwał się ochrypniętym od hamowanych łez głosem
-Tak El?- Spojrzał na niego, tymi swoimi błękitnymi dużymi oczkami, mężczyzna uśmiechnął się lekko na to zdrobnienie
-Chodź tu bliżej- wyciągnął ku niemu rękę i przyciągnął go swojej klatki piersiowej sadzając go na kolanach- kochanie... Aza musiał na jakiś czas odejść- nie był w stanie spojrzeć mu w oczy
-Ale..- Daga nagle zaczął płakać, niczego nie rozumiejąc, nie znosił tak się czuć, jakby był małym dzieckiem, któremu nikt nigdy nic nie mówi
-Kochanie proszę nie płacz- Elvern przytulił go do siebie i nic  wiele nie mógł zrobić, sam okrutnie cierpiał
-To przeze mnie?- Usłyszał cichy głosik
-Nie maluszku- zaprzeczył szybko ocierając łzy z policzków chłopca
-Myślałem, że teraz jest mu lepiej- wyszeptał zdezorientowany
-Czemu tak myślałeś?- Zdziwił się nagle
-Bo ty tu jesteś i też go kochasz i jesteś starszy to możecie robić różne rzeczy...
-Kochanie, Azazel postąpił okrutnie, względem nas obu. I masz rację, tylko nie zawsze sex cokolwiek gwarantuje..- tu się zapędził, ale Daga kiwnął głową że rozumie
-Tylko że jesteśmy towarzyszami. Więc dlaczego?- przytulił się do niego szukając oparcia
-Nie wiem- ucałował go - ale  nie martw się. Poradzimy sobie- uśmiechnął się do niego delikatnie
-Dobrze, ale nie zostawiaj mnie- poprosił, wciąż jeszcze mając łzy w oczach
-Nigdy bym tego nie zrobił- i to była prawda, nie ważne jak ona sam cierpiał Daga był ważniejszy. Jego maluszek. Tylko czy tak do końca jego? Gdy Azazel tu był nie czul zazdrości. Ale teraz to całkiem inna sprawa. Te potrójne połączenia były ciężkie. Może dlatego zdarzały się tak rzadko. A to miało jeszcze inne przeszkody. On jednak nigdy nie będzie tak okrutny. Kochał chłopca i mimo że nie będzie łatwo nie odejdzie, prędzej by się zabił. Udowodni samemu sobie, że jest go wart- Kochanie, a może nie pójdziesz dzisiaj na lekcje, miałeś wystarczająco dużo wrażeń- zaproponował po jakimś czasie
-Chętnie... A ty idziesz?- Zapytał niemal histerycznie
-Nie odejdę od ciebie nawet na krok- ucałował go ale tym razem już mniej niewinnie. Polizał dolną wargę tych słodkich usteczek, które natychmiast się otworzyły.
Fala przyjemności zalała ich oboje.
To było takie inne niż cokolwiek co przeżywali z Azaelem a zarazem w dziwny sposób podobne. Pasja i miłość.
Daga jęknął w ramionach ukochanego obejmując go za szyję i czując na udzie rosnącą męskość elfa. Elvern miał jeszcze lepiej  bo chłopiec raz po raz się o niego ocierał. Teraz jego ręce błądziły po niewielkim ciałku. Ciesząc się każdym jękiem każdym dreszczem. Daga nie pozostał mu dłużny, kierował swoje rączki od ramiona przez klatkę piersiową coraz niżej...
I nagle to się stało. Zostali od siebie brutalnie oderwani i ciało Elverna zaczęło płonąć. To połączenie dawało o sobie znać zaklął cicho i wziął kilka głębokich oddechów
-Wszystko dobrze kochanie?- Zapytał Daga gdy już się uspokoił. Chłopiec tym czasem zdążył wyjść z wanny nagle zrobiło mu się zimno
-Tak- uśmiechnął się, choć oczy nadal miał smutne i mężczyzna będzie musiał do tego przywyknąć- Ale może już wyjdziemy, chcę zagrać w szachy- robił dobrą miną do złej gry i normalny obserwator nie zobaczył by różnicy. Elvern jednak wiedział bo czuł to samo. Pustkę i złość. To minie przynajmniej w pewnym stopniu za jakiś czas.
A kto wie, może Azazel jednak się opamięta nim zgubi ich wszystkich.
-Już tylko najpierw się ubierzmy- on też wstał i z cichym westchnieniem zaczął się ubierać.

Azazel leżał na pustyni. Wszystkie mięśnie i kości go bolały.Skór paliła od środka Cierpiał. Ale był pewien że postąpił słusznie. Oni będą mieli lepiej. Elvern był tym którego Daga potrzebuje, delikatniejszy i spokojniejszy elf. Do tego widać było że nie zawiedzie w ochranianiu chłopca, czego on nie mógł powiedzieć, bo tak często go narażał. Daga również w końcu zrozumie, że był tylko przeszkodą i zapomni.

Ból był nie do zniesienia. Płakał w bezsilności i samotności. Jego serce umysł i ciało rwało się do powrotu, musiał użyć pozostałej mocy by to w sobie zwalczyć. Wiedział że niedługo umrze

-Coś ty zrobił!!?- Usłyszał nad sobą Lilith
-To nie twoja sprawa- wyszeptał
-Jak możesz być tak egoistyczny- zawtórował jej Balam i podniósł go z piasku
-Niczego nie rozumiecie....- zaczął się tłumaczyć
-Jest ciężko, nikt nie mówił że będzie inaczej, ale ty zostałeś podwójnie pobłogosławiony Azazelu masz jeszcze czas- tym razem Lilith mówiła łagodnie
-Nie, podjąłem już decyzje- nie patrzył na nią
-Ale my nie- Balam złapał go mocniej-  Nie wrócisz do naszego świata- warknął zły- Nie umrzesz! Choćbym miał zawlec się do nich siłą zrobię to...
-Nie...- Azazel mówił coraz ciszej i był taki słaby
-Połączyłeś się z jednym, a później odrzuciłeś ich obu- Lilith podparła przyjaciela- to znaczy że masz szansę, ale teraz musisz się ukryć- położyła mu rękę na czole i ogarnęła go ciemność.

Daga stał przy oknie i patrzył przed siebie. Tak bardzo bolało go serce. Nie mógł zrozumieć dlaczego mężczyzna którego kocha najbardziej na świecie odszedł bez słowa. I to po tym jak dołączył do nich Elvern. Przez chwilę nawet chciał go obwiniać, ale to nie była by prawda, bo i on cierpiał.
-Skarbie, a może chcesz gdzieś polecieć?- W jego myśli wdarł się głos ukochanego
-Zaskocz mnie- pobiegł w jego ramiona. Stracił Azazela ale Elvernowi nie pozwoli odejść , choćby musiał o niego walczyć z nim samym
-Chyba wiem co poprawi ci humor- pocałował go. Mężczyzna postanowił że zastąpi mu anioła i będzie też sobą. No i bycie z chłopcem uśmierzało ból- Zamknij oczka- Daga przytulając się do niego jeszcze mocniej zrobił o co go poprosił.



notka

Z okazji moich urodzin troszkę obrzakóe, mam nadzieję że się spodobają:) I dziękuję wam wszystkim za czytanie mojego coraz dziwniejszego opowiadania:) I sobie samej życzę jeszcze więcej komentarzy i nowych czytelników, a Wam przyjemności czytania:)





piątek, 22 czerwca 2012

Rozdział 45b

Daga walczył z większym i silniejszym przeciwnikiem.
I niestety przegrywał. Starszy chłopak, nie tylko go całował, teraz w szyję ale też zaczął dotykać. Ręce błądziły po klatce piersiowej a ogon drażnił krocze i ku wielkiemu przerażeniu Daga, jego ciało zaczęło reagować.
Z początku oczywiście się bronił, ale tamten unieruchomił go szybkim zaklęciem, nie był w stanie też krzyczeć. To co się działo dosłownie go paraliżowało
-No już- szeptał tamten- Przecież będziesz musiał się czegoś nauczyć- udało mu się rozpiąć mu rozporek- Niedoświadczonego nikt nie zechce. A ja sprawie, że poczujesz się tak dobrze, że nie będziesz miał mnie dość- raz jeszcze nakrył jego usta swoimi, a Daga zamknął oczy w duchu raz po raz przeklinając własną głupotę, ale i zdawał sobie sprawę, że nawet gdyby użył magii nic by to nie dało, bo tamten był starszy i wiedział więcej.
Był tak beznadziejnie bez szans.
I nagle wszystko się skończyło. A on poczuł że oplatają go czyjeś silne ramiona. Nim otworzył oczy wiedział, że to Elvern
-Azazelu przestań!- Krzyknął elf i Daga wciąż się w niego wtulając, trzęsąc się jeszcze otworzył oczy i zobaczył że jego ukochany atakuje lisołaka. Popatrzył też na Elverna, który również przeniósł na niego wzrok
-Nic ci nie jest skarbie?- Zapytał cicho głaszcząc go po policzku
-Już nie- ale nie potrafił zdobyć się na nawet najmniejszy uśmiech
-Azazelu!- Elvern, mimo że był wojownikiem, był honorowy i jemu wystarczyło, że miał ukochanego w ramionach i że nic mu się nie `stało, nie szukał krwawej zemsty. Daga, odwrócił wzrok i nagle wpadł na pewien pomysł.
-El, daj mi rękę- poprosił i poprowadził go do anioła. Bardzo ostrożnie położył ich obie dłonie na skrzydle ukochanego. Ten drgnął i puścił, bitego chłopaka, który z jękiem upadł na ziemie. Azazel tym czasem odwrócił się do nich i powoli zaczął łagodnieć. Oczy przybierały zwykłą żółtą barwę, a skrzydła i malały.
-Kochany- szepnął i porwał go w ramiona. Elvern odetchnął z ulgą, bo przecież mógł go zabić, a wtedy nie byłoby tu dla nich miejsca. No i nie mógłby z tym żyć. Poczuł silą  rękę na ramieniu i Azazel przyciągnął go do uścisku
-Przepraszam- załkał Daga
-Maleńki nie masz za co przepraszać- powiedział Azazel
-Ale, powinienem był zaczekać- próbował się usprawiedliwić
-Azazel ma rację kochanie- pocałował go w czoło- A to on zawinił- z obrzydzeniem popatrzył na odchodzącego bardzo powoli chłopaka- Nikt nie miał prawa- tak na prawdę wciąż jeszcze się bał
-Dlaczego nie pozwoliliście mi...- Zaczął anioł
-Bo to nie jest odpowiedni widok, dla nikogo- nad głową chłopca popatrzył mu w oczy i zrozumiał
-Możemy wrócić?- Daga wciąż jeszcze nie ,mógł się uspokoić
-Skarbie nie płacz- Azazel zaczął go delikatnie całować, po twarzy, Elvern przytulał go do siebie- Chodźmy już, musisz się przebrać i wykąpać- obu drażnił inny zapach na ukochanym
-Ale z wami- po raz pierwszy pozwolił sobie na mały uśmiech
-Jeśli tego chcesz- Elvern był bardzo podekscytowany mimo wszystko. On miał to zrobić po raz pierwszy. Za to Azazel zamyślił się chwilę, pewnie zastanawiając się jak powstrzymać swoje rządze, choćby przy chłopcu.
Bo co do tego byli zgodni. Daga był za młody.

Gdy znaleźli się w ich pokojach Azazel w końcu postawił Daga ale nie wypuszczał go z objęć. Ta sytuacja nie powinna mieć miejsca. Wszystko przez połączenie. Ale nie winił Elverna tylko siebie.
Patrzył teraz na drugiego mężczyznę z mieszaniną smutku i uwielbienia. Może lepiej byłoby gdyby odszedł. Przecież sobie poradzą.
-Aza- Daga pociągnął go za rękaw- Co z tą kąpielą?
-Już aniołku- uśmiechnął się do niego raz jeszcze pocałował i poszedł do łazienki
-Jest zły?- Chłopiec popatrzył na elfa
-Nie skarbie, tylko smutny- przytulił go do siebie i ukrył twarz w jego włosach. Miał nadzieję że się myli bo wyczuwał strach i rezygnację mężczyzny
-Nie chciałem...
-Ci... to nie jest twoja wina kochanie- ucałował te śliczne usteczka- Azazel miał dużo na głowie i teraz gdy wszystko się układa nie wie co zrobić- to może nie było najbardziej wesołe stwierdzenie ale ukochany dał sobie spokuj z dalszymi pytaniami
-Zimno mi- poskarżył się. A Elvern uniósł go i przeniósł do innego pomieszczenia.

W łazience pachniało wanilią i bzem. Było też bardzo ciepło. Ale Azazlel nie czekał w wannie tylko siedział na podłodze.
Gdy weszli uśmiechnął się i wstał.
-Chodź pomogę ci skarbie- Wziął Daga z ramion Elverna i pocałował namiętnie i długo. Aż obu zabrakło tchu. Postawił go na miękkim dywanie i powoli niemal z namaszczeniem ściągał Z niego ubranie- Kocham cię- powiedział nim wsadził go do wanny
-Ja ciebie też- przytulił się do niego na krótko, po czym zanurzył w ciepłej pachnącej wodzie.
Azazel tym czasem podszedł do Elverna i jego też zaczął rozbierać i całować
-Ciebie też kocham- i złączył ich usta w namiętnym pełnym pasji pocałunku. Był niemal desperacki ale żaden nic nie powiedział
-Kocham cię jak nikogo- wyszeptał Evlern zanim go puścił
-Skarbie- anioł zwrócił się do Daga- niedługo wrócę, muszę coś załatwić
-Tylko szybko- uśmiechnął się do niego chłopiec.

Azazle nie odwrócił się już. Wolnym krokiem opuścił łazienkę i dopiero teraz pozwolił sobie na łzy. Tak będzie lepiej dla nich wszystkich. Oni sobie poradzą. To on jest problemem. Daga jest w dobrych rękach a i Elvern w końcu będzie zadowolony.
Kochał ich obu i dlatego nie mógł zostać by nie stanowić jeszcze większego zagrożenia dla swoich dwóch towarzyszy.

Płacząc zniknął by już nigdy ich nie zobaczyć.


################################################################################
Znowu krótko ale następna notka będzie szybko:)

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Rozdział 45a

Blaise Zabini wiedział, że coś jest nie tak. Zwykle niczym się nie przejmował. A koszmary miał tylko raz jeszcze jako małe dziecko, gdy zobaczył śmierć ukochanego dziadka i już wtedy zorientował się, że ma złe sny gdy dzieje się coś nie dobrego.
Ale najgorsze było to że nie mógł sobie przypomnieć co to jest. Bo niby wszystko było w porządku, poza może ogólnym, przygnębieniem przyjaciół, z powodu usunięcia ze szkoły Daga, ale to nie uruchomiło koszmarów. Po za tym ciągle był zmęczony i obolały.
Tego ranka też, chociaż Draco przysięgał, że nie ruszał, się z łóżka, przyjaciel miał bardzo lekki sen i wiedziałby gdyby było inaczej.
Obserwował Wielką Salę w milczeniu, nie jedząc prawie. Z początku, niczego nie zobaczył, bo też nie zwracał duże uwagi na stół nauczycieli. Do czasu, gdy w oczy rzucił mu się wzrok  Lockharta.
Poznał go od razu, tak samo patrzył 3 mąż jego mamy.
Nagle wszystko stało się jasne. Ale nie zaczął płakać, nie było potrzeby. Teraz chciał się zemścić i zrobi to , musiał tylko zawiadomić odpowiednie osoby.
Wstał, nie zwracając uwagi na wzrok przyjaciół, którzy nie mieli pojęcia co się dzieje i którzy, byli coraz bardziej zaniepokojeni.
To jednak było coś o co musiał zatroszczyć się sam.

Rubrus Hagrid powoli dochodził do siebie. Ostatnie co pamiętał, to Voldemort podający mu rękę i Syriusza rzucający się mężczyźnie na szyje z uśmiechem. Ta sytuacja nie była normalna.
Teraz stwierdził, że leży na czymś miękkim i że otacza go jeszcze więcej ludzi niż widział wcześniej. Gwałtownie otworzył oczy.
Był w salonie a otaczało do jakieś 14 osób.

-W końcu do nas wróciłeś- zobaczył przed sobą Lucjusza Malfoya
-Tak...- nie przywykł do omdleń
-Remus już nam powiedział, że chcesz do nas dołączyć- głos ponownie zabrał Voldemort, a gdy odwrócił się ku niemu Hagrid zobaczył Syriusza siedzącego mu na kolanach w błogim uśmiechem na twarzy- To bardzo dobrze, przyda nam się ktoś jeszcze w Hogwarcie....
-Jeszcze nie wiem- przerwał mu wstając
-To zrozumiałe, tyle co o nas wiesz to kłamstwa Dumbledora- Czarny Pan uśmiechnął się do niego całując męża za  uchem- Dlatego właśnie wyprowadzimy cię z błędu.... Kochany proszę nie ma na to czasu- ostatnie zdanie wypowiedział do Syriusza i ujął jego nad aktywne dłonie
-Hagridzie, wiem czego się obawiasz. Ja jestem...byłem tu tylko ze względu na moją przyjaźń z Syriuszem... Gdy dowiedziałem się z kim się spotyka, przyznaje chciałem donieść Albusowi, ale dałem mu szanse przekonać mnie że nie powinienem i zrobił to. Przyznam na początku nie było łatwo. Ale Daga znasz go. Nic mu nie jest, Draco czy każde inne dziecko. Im nic tu nie zagraża, a przecież wiesz, że Harry Potter miał stać się narzędziem, hodowanym do walki...
-Tak wiem o tym, ale przepowiednia...
-Nigdy nie naraziłbym jedynego syna- Voldemort zabrał głos- To Dumbledore boi się i słusznie walczyć ze mną, to on dąży doi naszego odkrycia. Czy wiesz co by sie działo gdyby mugole o nas wiedzieli? No i czy ktoś kto w walce zasłania się dzieckiem jest naprawdę taki szlachetny....
-Masz rację- przyznał olbrzym i zdecydował się- Chcę ci służyć- wstał gwałtownie
-Nie musisz- wstał z ukochanym na rękach posadził go na fotelu i podszedł do Hagrida- Jesteś wolny. Proszę cię tylko o kilka informacji. Ale bądź ostrożny Dumbledore nie może mieć cienia podejrzeń
-Nie będzie miał...
-Tom Voldemort to wymysł " Jasnej Strony"- raz jeszcze podał mu rękę. Tym razem nie zemdlał. Tylko posłał mu delikatny uśmiech wywołując serię wiwatów i okrzyków szczęścia.

Daga obudził się dziś bardzo wcześnie Azazel i Elvern spali jeszcze, dlatego wyplątał się z ich objęć. Zanim jednakposzedł do łazienki pocałował obu mężczyzn w usta i opuścił na palcach sypialnię.
Nie był pawny dlaczego nie mógł spać, na szczęście wyspał się i głowa go nie bolała. Był też świadom tego że powinien dać im czas sam na sam, to go smuciło, ale było konieczne.
Wziął więc szybki prysznic ubrał się i wyszedł. Może zwiedzi jeszcze raz ogród, bo nawet w domu nie widział nic tak wspaniałego.

Szedł sobie spokojnie przez puste korytarze i nie był świadom że ktoś go obserwuje. Był zdeterminowany zachowywać się naturalnie mimo tego że wiedział, że jego towarzysze wykluczają go z połączenia. Więc gdy to się będzie nasilało nie da im spokoju. Teraz jednak nie chciał zachowywać się jak rozpieszczony maluch. A to uśpi ich czujność.
-Daga- stanął przed nim Saxend lisołak który nie mógł oderwać od niego oczu
-O cześć- zarumienił się- Myślałem że będę sam
-Kłopoty w raju?- Powoli do niego podchodził
-Nie wszystko dobrze- z jakiegoś powodu zaczął się niepokoić
-To gdzie twoi towarzysze- stał teraz przed nim niemal go dotykając
-Śpią- zaczął się cofać
-Pewnie są zmęczeni- wyciągnął dłoń i dotknął jego policzka- Jak to jest że ukochani cię nie chcą?
-To nie prawda- natrafił na mur i nie miał już drogi ucieczki
-Jeśli chcesz mogę cię nauczyć co zrobić żeby ich zadowolić- położył ręce po obu stronach przestraszonego chłopca, nogi unieruchomił mu ogonem i brutalnie go pocałował nie zważając na protesty

-Daga!- Obaj mężczyźni obudzili się gwałtownie. Żaden nie powiedział już nic więcej. Nie zdążyli się nawet dobrze ubrać. Azazel rozłożył skrzydła i rozbijając okno wyleciał na zewnątrz a Elvern rozpoczął swój szalony bieg byle tylko znaleźć ukochanego, nim ktoś wyrządzi mu jeszcze większą krzywdę.


wtorek, 12 czerwca 2012

Rozdział 44

Azazel i Elvern leżeli w ciszy delektując się własną bliskością i udanym połączeniem. Elf zasypiał powoli wtulony w pierś kochanka gdy nagle ten zerwał się  niemal na równe nogi
-Daga!- Krzyknął przerażony
-Azazelu- popatrzył na niego z niepewną miną, przecież ich ukochany miał być bezpieczny
-Ja zapomniałem- wyznał mu płacząc niemal
-Kochany, obaj wiemy że nic mu nie jest- powiedział spokojnie chociaż z nutką żalu w głosie
-Musimy natychmiast po niego iść- wstał i zaczął się ubierać
-Tak zrobimy- ucałował go w ramię i zaczął szukać spodni
-Jak ja mogłem... Jak ty....- mamrotał anioł
-To nie nasza wina, Daga musi mieć też trochę swobody
-Co ty tam wiesz!- Teraz był zły- To twoja wina!
-Azaelu! Opanuj się!- Elvern też krzyczał ale i był smutny, jego dominujący towarzysz jest na niego zły. Coś takiego nie powinno się wydarzyć
-Wybacz mi- dostrzegł na reszcie ból w oczach drugiego mężczyzny i wziął go w ramiona- Po prostu Daga zawsze był dla mnie najważniejszy, a teraz....
-Wiem, nie martw się, to że kochasz też mnie niczego nie zmieni i Daga też o tym wie- pocałował go lekko- A teraz już chodźmy, robi się późno a wszyscy musimy wcześnie wstać- ujął go za rękę i wyprowadził powoli z sypialni na korytarz.

W tym samym czasie Daga bawił się świetnie z nowymi znajomymi. Bardzo dobrze czuł się wśród tylu magicznych stworzeń i chociaż kilka z nich na pierwszy rzut oka wyglądały groźnie to nikt nie chciał zrobić mu nic złego i tylko jeden lisołak przyglądał mu się dziwnie ale szybko zaczął go ignorować
-To ci dwaj przystojniacy to twoi towarzysze?- Zapytał smokołak Fil
-Tak, Aza znam od dziecka a El właśnie się pojawił- wyszczerzył do niego zęby
-Ty to masz szczęście- odezwała się jakaś nimfa wodna, której jeszcze nie znał z imienia
-A mam- przyznał patrząc teraz trochę tęsknie w okno. Wiedział że nie może im przeszkadzać, ale chciał zobaczyć jak na prawdę wygląda takie połączenie. Co innego książki, a co innego zobaczyć coś takiego.
-Hej co jest?- Fil trącił go lekko w ramię, zachowaniem bardzo przypominał mu Draco
-Nie nic- znów się uśmiechnął- To co wy tu robicie dla zabicia czasu?- Zmienił szybko temat.

-Nie żałujesz?- Odezwał się nagle Elvern, gdy schodzili po schodach
-Nigdy- wzmocnił uścisk- przykro mi że tak zareagowałem...
-Nie mówmy już o tym. To tu- zatrzymali się przed dużymi błękitnymi drzwiami. Azazel otworzył je szybko i nim zdążyło się zdarzyć cokolwiek innego ich mały ukochany znalazł się w jego ramionach
-Chyba dobrze się bawiłeś co?- Zapytał rozbawiony miną anioła elf, był naprawdę nadopiekuńczy aż tak, że było to niemal paranoiczne
-Tak, ale chcę już iść- przyznał chłopiec tym razem wyciągając ręce do niego
-Na pewno wszystko dobrze?- Azazel nie był przekonany i z trudem przekazał ukochanego Elvernowi
-Aza- Daga pocałował go jeszcze w policzek i przytulił się do drugiego mężczyzny po czym ziewnął obficie
-Nie sądzisz, że lepiej będzie jeśli nasz maluszek pójdzie już spać?- Zasugerował elf i on był coraz bardziej zmęczony
-Masz rację kochany- uświadomił sobie że właśnie dopada go jego zwykła paranoja, a nie chciał psuć tego wieczoru jeszcze bardziej niż było to konieczne.
Z tymi słowami odwrócił się i wyszedł z głośnego pomieszczenia. Obaj jego ukochani potrzebowali teraz opieki i bardzo cieszyło go to że mógł pomóc.

Gdy znaleźli się już w swoich pokojach ich mały skarb spał słodko w ramionach Elverna. Azazel zabrał go od kochanka i delikatnie położył na łóżku
-Wygląda tak ślicznie- wyszeptał elf
-Tak, to piękny chłopiec- przyznał drugi z nich ściągając z chłopca ubranie. Elvern patrzył zachwycony, na każdy skrawek nowo odkrytej skóry marząc by jej dotknąć tak prawdziwie.  Był świadom, że Azazel myśli o tym samym i obaj zdali sobie sprawy że ich połączenie nie ułatwiło im sprawy, tylko w jakimś stopniu pogorszyło
-My też powinniśmy się kłaść- Azazel pierwszy wyrwał się z transu, miał już trochę doświadczenia
-Tak masz rację- oderwał wzrok od Daga i pocałował anioła, był taki szczęśliwy. Powoli ściągał z siebie ubranie, był rannym ptaszkiem wykąpie się o świcie
-Kocham was obu- wyszeptał Azazel kładac się obok chłopca i całując go w policzek, na co ten przysunął się do niego
-Ja was również- Elvern zrobił to samo, ale ułożył się za plecami maluszka, obaj mężczyźni złączyli ręce na brzuszku chłopca i zasnęli niemal jednocześnie gdy tylko zamknęli oczy.

Tymczasem Rubeus Hagrid stanął z niedowierzaniem przed obliczem Lorda Voldemorta, ale nie to było przerażające, w każdym razie nie tak bardzo. To czego się obawiał to to że Voldemort się uśmiecha i to nie złośliwie czy kpiąco tylko ciepło i przyjaźnie. Wyglądał też na niewiele więcej niż 30 lat, co również wydawało mu się mało prawdopodobne
-Witaj w moim domu Hagridzie- odezwał się podchodząc do niego z wyciągniętą w geście powitania ręką- cieszę się że zdecydowałeś się do nas przyłączyć.
Olbrzym oszołomiony, potrzasnął ofiarowaną rękę a wtedy Syriusz, rzucił się na szyję Czarnego Pana z niemal dziecięcym okrzykiem " A nie mówiłem! ", ten tylko objął go i pocałował i w tej samej chwili Hagrid zrobił coś co nie udało się chyba żadnemu olbrzymowi- zemdlał.


##################################################################################
Wiem krótko, ale już nie mam siły a musiałam to z siebie wyrzucić, bo moja wena ostatnia jak widać szaleje:)



piątek, 8 czerwca 2012

Rozdział 43b

Do sali jadalnej nie było daleko, dlatego też całą drogę przebyli szybko i przy dźwiękach chichotów Daga. Azazel nie przestawał lizać go w kark, co zawsze doprowadzało go do takiego stanu.

Sama sala była wspaniała, miała ściany ze szkła i taki sam sufit. Stoły były mniejsze niż te  Hogwarcie, ale było ich więcej. Podłoga zrobiona była ze świeżej trawy. Co do samych uczniów i nauczycieli to ani Daga ani nawet Azazel nigdy nie widzieli takiej zbieraniny magicznych stworzeń od maleńkich wróżek do wielkich smoków i olbrzymów.
Ale to co było najlepsze to to że nikt nie zwracał na nich uwagi. No może poza dyrektorką
-Moi kochani- podniosła głos  by uciszyć gwar i wszyscy zwrócili się ku niej- Proszę was byście ciepło przyjęli nowego ucznia Daga Riddla i nowego profesora historii starożytnej oraz towarzysza Daga, Azazela upadłego anioła- po jej słowach cała sala zaczęła klaskać i wiwatować.
Daga zawstydził się i ukrył twarzyczkę w ramieniu ukochanego. Za to mężczyzna wyprostował się dumnie i obejmując chłopca mocniej warknął groźnie tylko po to by odstraszyć kliku tych którzy mimo wszystko patrzyli na jego ukochanego zafascynowani.
-Azazelu zapraszam do mnie- uśmiechnęła się do nich i zrobiła im miejsce obok siebie. Przy stole Nefres siedziało 2 nauczycieli i 3 uczniów. Mężczyzna nie wypuszczając ukochanego z objęć podszedł do nich i usiadł
-Nie musisz się bać- zwróciła się do Daga
-Nie boję się- popatrzył na nią ale nie przestawał wtulać się w mężczyznę
-Skarbie zjedz coś- pogłaskał go po buzi ale sam nie miał ochoty na nic, to wszystko oszałamiało go spokojem i brakiem zagrożeń, przynajmniej tych dużych, bo już zobaczył dużego lisa oblizującego lubieżnie wargi ilekroć Daga spojrzał w jego stronę. Co na szczęście nie  było akie częste, ale ściągał wzrokiem jego wzrok
-Nie jestem głodny- wojowniczo sierdził chłopiec i sięgnął tylko po kubek mleka
-Kochanie proszę cię- pocałował go w policzek, ale wiedział już że tą bitwę przegrał, Daga znów zaczął nie jadać
-Nie- stwierdził ale na znak że się nie gniewa polizał mu podbródek
-Dobrze ale później zjesz- szybko dał za wygraną i spojrzał na chłopca z troską i miłością
-Tak- uśmiechnął się do niego i żeby zrobić mu na złość zmienił pozycję i siedział teraz tyłem do niego nabijając się tyłeczkiem na coraz bardziej twardniejący członek
-A może teraz poprzytulasz się do nie?- Obok stanął Elvern wyczuwając niemoc i rozpacz jednego towarzysza i to że drugi bezczelnie bawił się jego kosztem i nie winił ani jednego ani drugiego
-Tak El- wyciągnął do niego rączki  ten zabrał go siadając obok i jedną ręką obejmując Daga drugą ujął Azazela. I on nie mógł doczekać się dzisiejszej nocy.
Kilkoro osób na sali popatrzyło na tą scenę ze zdziwieniem ale gdy Nefes się uśmiechnęła nikt nie śmiał nic powiedzieć. Przyjęli ten stan rzeczy już bez pytania.
-Mam tylko 2 zajęcia i to po południu więc potowarzyszę ci na wszystkie inne- Elvern zwrócił się do ukochanego
-A możesz tak?- Zdziwił się Daga
-Oczywiści to moje prawo, obowiązek i przywilej- ujął jego dłoń  pocałował
-To dobry pomysł, te dwa zajęcia masz gdy ja już kończę- Azazel dopijał właśnie kawę i był bardzo zadowolony z takiego obrotu spraw bo nie chciał zostawiać ich maleństwa samego
-A wiec postanowione- uśmiechnęła się Nefes- a teraz Azazelu wybacz ale muszę cię prosić na słowo
-Oczywiście- wstał i najpierw pocałował Elverna a po min Daga
-Jesteś bardzo nie grzeczny- wyszeptał elf do uszka chłopca
-Nie prawda- oburzył się
-Tak, wiem że ty i Azazel robicie już pewne rzeczy- chłopiec zarumienił się obficie- Ale wam nie wolno, nie drażnij go proszę cię
-Wiem tylko....- zaczął zawstydzony
-Nic się nie martw wszystkiego cię nauczę- tym razem pocałunek nie był niewinny bo Elvern od razu chociaż powoli wsunął język do gorących warg ukochanego. Daga przysunął się bliżej do niego czując znajomą wypukłość w spodniach mężczyzny i zarzucił mu ręce na szyję. Całowali by się dłużej gdyby nie dzwonek obwieszczający początek zajęć
-Skończymy to wieczorem- obiecał Elvern i wstał z chłopcem uwieszonym u szyi.
-Mam nadzieję- zaplótł nogi na jego biodrach i śmiejąc się lizał szyję mężczyzny.  Ten jednak nie miał jej tak bardzo wrażliwej więc bez najmniejszych problemów zabrał go do klasy.

-Daga. Elvern witajcie- na środku dużej klasy stał centarł i odczytywał jakąś lisę
-Leuvercie witaj- mężczyzna postawił ukochanego i przywitał się z kolegą po fachu- Maluszku zajmij miejsce
-Dobrze- posłał obu śliczny uśmiech i odwrócił się w stronę uczniów
-Usiądź ze mną- powiedziała jakaś różowo włosa nimfa i wysunęła krzesło
-Jeśli chcesz- z wdzięcznością zajął miejsce i zwrócił się ku tablicy
-...A więc jak mówiłem, cały regulamin dostaniecie dziś do pokoi ale nie wiele mieniło się. Dla tych którzy są tu nowi. To jest nasza klasa, każdy nauczyciel będzie tu do was przychodził. Na końcu klasy są drzwi, za nimi znajdują się wszystkie wasze materiały na ten rok. Ja jestem waszym opiekunem i jestem dla was zawsze  moim gabinecie albo na korytarzu. Nie bójcie się ze mną rozmawiać na każdy temat. Ja sam uczę run. Na koniec semestru będzie test który zaważy na waszej ocenie. Odpytywania co lekcję. Czy są jakieś pytanie?- Zakończył z uśmiechem, ale nikt się nie odezwał- No więc Mefi wyjmij książki- zwrócił się do nimfy siedzącej obok Daga. Ta podniosła się i niemal biegiem wykonała zadanie.

Okazało się że Daga nie jest wcale taki najgorszy i ogólnie wszystkie lekcje były przyjemne. Cały czas siedział z Mefi nie zwracając prawie uwagi na innych uczniów, Elvern był z niego bardzo dumny, bo powoli przełamywał swoją nieśmiałość i zarobił już kilka plusów do nauczycieli.
Azazel zjawił się w sali dopiero w czasie obiadu
-Wszystko dobrze kochanie?- Zapytał całując Daga
-Tak, bardzo mi się tu podoba- odwzajemnił pocałunek i przytulił się do niego
-Bardzo nie to cieszy- posadził go na ławce- A teraz zjedz aniołku- podał mu kanapki, co ten przyjął z wdzięcznością
-Elv kochany może i ty coś zjesz?- wrócił się z troską do drugiego mężczyzny
-Nie dziękuję- pocałował go w policzek
-Musisz mieć siłę- powiedział twardo głaszcząc go po włosach
-Mam- uściskał jego dłoń i obaj obserwowali ukochanego.

Tak przyjemnie i bez problemów minął cały dzień. Daga i Mefi byli niemal nie rozłączni co ucieszyło obu mężczyzn, bo nie stanowiła zagrożenia i chłopiec nie czuł się samotny.
-Aza mogę iść do Mefi?- Zapytał ukochanego gdy  wracali do pokoi
-Teraz?- Zapytał ściskając mocniej jego dłoń
-Proszę- spojrzał na niego z taką minką że nie był  stanie mu domówić
-Dobrze, ale poczekaj na mnie albo Elverna nie wracaj sam- pochylił się i pocałował go
-Dobrze bawcie się dobrze- posłał mu niewinny uśmiech i już go nie było.

Azazel wrócił do sypialni z zaczął wszystko przygotowywać. Od tak dawna z nikim nie uprawiał sexu ale dzisiaj będzie po raz pierwszy w życiu się kochać.
-Zdenerwowany?-  Usłyszał za sobą Elverna
-A ty nie?-Zwrócił się do niego i zamknął dzielący ich dystans biorąc mniejszego mężczyznę w ramiona
-Jestem z tobą- pocałował go delikatnie
-Tak i już nikt nigdy cię dotknie- Azazel zaatakował szyję mężczyzny, rozpinają jego koszulę. Elvern drżącymi z pożądana i tęsknoty dłońmi robił to samo
-Azazelu- westchnął gdy ten pozbawił go ubrania i całował teraz obojczyk schodząc coraz niżej zaznaczają swoją drogę małymi śladami
-Cierpliwości kochany- pomógł mu uporać się z własnym ubraniem i wolno prowadził go w stronę łóżka. Usieli obok siebie i Azazel jednym prostym zaklęciem pozbawił ich obu spodni i bielizny. Teraz Elvern przejął inicjatywę. Opadł na kolana  przed kochankiem i ujął jego męskość w obie ręce nie spuszczając wzroku z jego twarzy. Azazel syknął z przyjemności i odchylił głowę do tyłu poddając się rozkoszy. Elf po kilku ruchach zmienił taktykę i zaczął lizać czubkiem języka pulsujący członek Azazela. Jedną ręką ujął i masował jego jądra. Drugą bardzo powoli zaczął się przygotowywać. Anioł był już na granicy wytrzymałości. Samo czekanie tak bardzo zaostrzyło mu apetyt. Elvern, nie przestawał swoich tortur do chwili gdy Azazel pociągnął go ku sobie i złączył ich usta w namiętnym gorącym pocałunku. Oderwali się od siebie z braku powietrza
-Jesteś gotowy?- Wszeptał mu do ucha liżąc jego płatek
-Dla ciebie zawsze- z tymi słowami usiadł powoli na gorącym twardym członku. Krzyknął z przyjemności i bólu
-W porządku- Azazel przestał się poruszać, chociaż było mu tak wspaniale. Kochanek był taki ciasny i ciepły
-Powoli- wyszeptał złączając ich usta raz jeszcze. Azazel ujął jego biodra i bardzo powoli poruszał nimi w przód i w tył cały czas całując ukochanego. Po kilku chwilach Evlern sam zaczął się poruszać w górę i w dół coraz szybciej. Azazel przycisnął go do siebie i sam również się ruszał. Złapali wspólny rytm i całe pokój wypełniły jęki i ciche przerywane okrzyki
-Razem?- Wyszeptał anioł
-Teraz!- Krzyknął Elvern i doszedł krzycząc głośno. Azazel skończył w tej samej sekundzie a całe pomieszczenie wypełniło błękitne światło. Byli złączeni.
-Dziękuję ci kochany- wyszeptał Azazel układając kochanka na poduszce
-Ja tobie również- nie pozwolił mu odejść smakując krople potu na piersi mężczyzny
-Kocham cię nie zapomnij o tym- ucałował go w czoło i okrył ich coraz bardziej zimne ciała kocem
-I ja ciebie- zamknął oczy i zasnął. Azazel tym czasem przyglądał mu się z leniwym uśmiechem.
Tak życie na  reszcie się ułożyło tak jak powinno być zawsze.


################################################################################
1) jeśli w tekście jest np. lis chodzi mi oczywiście o to że jest to magiczna istota o cechach tego zwierzęcia z wyglądem przypominającym człowieka. nie bardzo wie mem jak to wyjaśnić:)
Co do rozdziału to na reszcie długi ale chyba taki sobie. Zwłaszcza ostatnia część. Dajcie znać.
W dalszym ciągu szukam bety




środa, 6 czerwca 2012

Rozdział 43a

Rubeus Hagrid wiedział zwykle więcej niż ktokolwiek się tego spodziewał.
Dlatego też ze smutkiem patrzył jak Albus Dumbledore staje się zły, ale do tej pory nic z tym nie robił, bo po pierwsze nie wiedział co a po drugie nie wiedział jak, czy też może nie był w stanie.
Aż do tego dnia gdy na Pokątnej spotkał Remusa Lupina, który według słów dyrektora przebywał za granicą i nie ,miał zamiaru wracać do kraju i ku jego wielkiemu zdziwieniu bardzo znajomego dużego czarnego psa.
Nie widzieli go więc postanowił ich śledzić, co nie było takie łatwe bo był przecież pół-olbrzymem. Mimo to poszedł za nimi na Nokturna do obskurnej knajpy która wyglądała jakby lada chwila miała runąć
-Hagridzie- spokojny głos Remusa zawsze go uspokajał nawet gdy ten był jedenastolatkiem
-Widziałeś mnie?- Zarumienił się pod gęstą brodą
-To nie było trudne- uśmiechnął się do niego i wskazał na krzesło na przeciwko- Ale co cię tu sprowadza?
-Albus- olbrzym opadł ciężko na siedzenie i popatrzył na mężczyznę
-A tak- on również westchnął, jeszcze dawno temu jako dziecko wierzył starcowi
-Ja wcześniej....- zaczął
-Nie wiedziałeś- przerwał mu rozglądając się po pomieszczeniu- Jak jest teraz?
-Naraża dzieci...ten nowy nauczyciel....i Komnata
-Tym ostatnim się nie martw- na ostatnim wolnym krześle nagle pojawiła się postać w tak bardzo naciągniętym kapturze że aż opadał mu na twarz
-Syriusz...- wyszeptał Hagrid, zawsze był przekonany o jego niewinności
-Tak- głos na chwilę zabrzmiał wesoło by po sekundzie spoważnieć- Tom nie ma zamiaru nic z tym robić a Dumbledore nie ma takiej mocy na szczęście no i Daga nie ma już w Hogwarcie
-To na prawdę twój syn- Rubeus znał odpowiedź po prostu to wszystko ciągle wydawało mu się nie prawdopodobne
-Tak mój i Toma ale jest teraz bezpieczny. Wracając do Hogwartu...
-Chcę wam pomóc Voldemort wydaje się być lepszym wyborem
-Tylko go tak nie nazywaj nie lubi tego- powiedział Syriusz ze śmiechem. Hagrid popatrzył na Remusa, on również się uśmiechał
-Tak po prostu mi ufacie?- Zdziwił się szczerze
-Nie mamy powodu żeby tego nie robić- Remus świdrował go swoim spojrzeniem jednocześnie używając swoich zmysłów by wyczuć ewentualny postęp
-Pamiętasz?- Głos Syriusza był łagodny i cichy jakby dochodził z oddali- Tej nocy gdy byłem przekonany że skończy się moje życie. W końcu udało mi się odnaleźć mojego synka. Tak bardzo za nim tęskniłem, ale było już za późno. Gdy cię z nim zobaczyłem, miałem jeszcze nadzieje, że mi go oddasz, że jeszcze nie wszystko stracone...
-Syriuszu ja...- Hagrid chciał coś powiedzieć, ale mówiący uciszył go gestem
-Nie obwiniam cię, chociaż chciałem. Tak może byłoby łatwiej. Ale robiłeś to co uważałeś za słuszne. Chciałeś go chronić, za każdą cenę i dlatego właśnie mogę...możemy ci wybaczyć. No i bardzo man się przydasz- dokończył już głośniej
-Zrobię wszystko- podjął jedyną w tej sytuacji słuszną decyzję
-A więc ruszamy- odezwał się Remus i obaj wstali
-Ruszamy?- Zdziwił się Hagrid
-Tak, do Twierdzy- Syriusz złapał go za ramie
-Nie powiedziałeś mu?- Domyślił się Remus i spojrzał na przyjaciela rozbawiony
-Nie bardzo- zmieszał się tamten i raz jeszcze pociągnął olbrzyma za ramię zniecierpliwiony. Hagridowi nie pozostało nic innego tylko dać się wyprowadzić mężczyzną z budynku i przenieść w nieznane

Daga nie otwierał jeszcze oczu chociaż wiedział że jest już rano i wiedział że dziś pierwszy dzień nowej szkoły. Ale to nie dlatego ociągał się ze wstaniem. Było mu po prostu tak dobrze, że nie ruszałby się z łóżka już nigdy.
Leżał przytulony do piersi Azazela jak zwykle zresztą a z drugie strony po raz pierwszy obejmował go ktoś jeszcze jego nowy ukochany Elvern.
Zwykle nie lubił gdy ktoś jeszcze próbuje wedrzeć się między niego a Azazela, ale jego zaakceptował bardzo szybko i nawet polubił, pewnien też pokocha nawet może za kilka dni. Teraz jednak cieszył się ich ciepłem i bliskością. Nie wiedział że obaj mężczyźni obserwują go już od jakiegoś czasu
-Zawsze tak robi?- Wyszeptał Elvern
-Tak- Azazel spojrzał na mężczyznę z delikatnym uśmiechem, głaszcząc przy tym chłopca
-Jak wytrzymujesz?- Chciał wiedzieć gdy Daga poruszał tyłeczkiem
-Muszę- ale obaj wiedzieli że było mu ciężko, dlatego Elvern położył swoją mniejszą dłoń na jego dużej opalonej, chcąc dodać mu otuchy i przekazać że teraz ma przecież jego, a oni mogą się połączyć w każdej chwili- Skarbie otwórz oczka- zwrócił się do ukochanego. Elf głaskał jego plecy
-Nie tu mi dobrze- odpowiedział z bezczelnym uśmiechem i zakopał się pod kołdrę
-Kochanie chyba nie chcesz się spóźnić do szkoły- Elvern ściągnął z niego przykrycie
-Chcę- zacisnął mocniej powieki i ukrył twarzyczkę  w poduszce.
Azazel gdyby mógł pozwoliłby mu spać, wyglądał przecież tak słodko, ale miał obowiązki. Strapiony popatrzył na drugiego mężczyznę ale ten pokręcił przecząco głową i sam wziął chłopca na ręce
-Hej! Chcę spać!- próbował mu się wyrwać, ale nie chcąc go upuścić trzymał go mocno
-Maluszku proszę posłuchaj, przecież chciałeś tu być- powiedział mu do uszka przygryzając lekko jego płatek
-No dobrze- dał za wygraną rumieniąc się obficie- Aza  kąpiel?
-Już się robi- pocałował go w policzek i poszedł do łazienki żeby napełnić wannę ciepłą wodą. Daga był okrutnie rozpuszczony ale to właśnie w nim kochał, uwielbiał spełniać jego zachcianki.
Elvern niósł chłopca przytulonego ciasno do jego ciała i chłonął ten wspaniały zapach, podziwiał piękno i niewinność towarzysza. Obaj byli tacy różni. On sam stanowił jakby połączenie ich obu. Niemal tak wysoki jak Azazel. Z krótkimi brązowo błękitnymi włosami, tęczowymi oczami oraz zieloną skórą. Był zupełnie innej budowy. Wydawał się być dużo delikatniejszy, jego ciało było gładkie i gibkie niemal bez żadnych mięśni. Mimo to był niesłychanie silny. I choć nie był tak niewinny jak Daga nie miał w sobie też wiele z Azazela bo ten niewinność miał już wieki za sobą co wydawało się być groźne i powodowało jego gwałtowność.
Wszedł do łazienki i stanął nie zdecydowany bo zobaczył jak anioł wchodzi do wanny
-El, wanna- wyrwał go z zamyślenia głos chłopca
-Już kochanie- podszedł do Azazela i przekazał mu Daga- Ja nie muszę się spieszyć- ale nie mógł oderwać wzroku od wspaniałego opalonego muskularnego ciała
-Daga skarbie musisz się pospieszyć- Azazel patrzył jak chłopca który podejrzanie powoli ściągał z siebie piżamkę
-Już już- odburknął i niemal zerwał z siebie spodnie, po czym obrażony wszedł do wanny jak najdalej od mężczyzny i zaczął siź myć nie zwracając na nikogo uwagi/
Evlran wycofał się po kilku chwilach, on jeszcze nie mógł tu być.
Azazel obserwował ukochanego
-Aniołku jesteś zły?- Nie wytrzymał w końcu i zapytał ze strachem
-Nie, tylko nie chcę...- zaczął
-Ci.. wszystko będzie dobrze- przysunął się do niego i posadził sobie na kolanach
-Na pewno?- Zapytał patrząc mu w oczy
-Oczywiście- złączył ich usta w namiętnym pocałunku. Powoli wsuwając język w chętne usteczka ukochanego. Daga objął go za szyję i również dołączył swój język do gorącego tańca. Ale Azazel szybko się odsunął
-Musimy wyjść, bo się spóżnimy- wyjaśnił gdy chłopiec zrobił nieszczęśliwą minkę
-Wiem- uśmiechnął się do niego i pozwolił owinąć się ręcznikiem, po czym opuścił łazienkę
-Skarbie załóż to- Elvern podał mu ubranie, tu nie było szat, mógł nosić co tylko chciał. Dlatego też przygotował mu koszulę w kolorze morskim i ciemne obcisłe spodnie oraz wysokie buty
-Dziękuję- Daga przytulił się do niego a ten tuląc go do siebie wcale nie chciał go wypuścić
-No już, bo śniadanie za 10 minut- pocałował go w czoło i wolną ręką podał mu ubranie. Azazel już dawno był gotowy. Daga zabrał ubranie i zamknął się w sypialni
-Chodź tu- zwrócił się do niego Azazel, a gdy tylko do niego podszedł objął go i przytulił do siebie- Dziś w nocy- wyszeptał całując go w przymknięte powieki
-Dobre- uśmiechnął się do niego i musnął wargami jego usta
-No to jak idziemy?- Zapytał Daga rozbawionym głosem, widok obu mężczyzn bardzo mu się podobał
-Tak kochanie- Azazel wziął go na ręce i wyszli  z salonu zostawiając Elverna samego, on miał jeszcze czas do rozpoczęcia zajęć.





piątek, 1 czerwca 2012

Rozdział 42

Azazel udał się do dyrektorki, a w sypialni znów pojawił się Elvern, by sprawdzić co dzieje się z jego ukochanym.
Chłopiec spał sobie słodko, ale w powietrzu unosił się zapach sexu, co wcale mu się nie podobała a z drugiej strony z jakiegoś powodu uspokajał. Był śliczny, i taki niewinny. I nie czuł się wcale zazdrosny, tylko smutny, bo ten do którego teraz należał nie zajmował się nim odpowiednio i ta myśl nie dawała mu właśnie spokoju.
Pochylił się nad nim ale zanim pocałował coś go odepchnęło
-Czego tu szukasz?- Odwrócił się i stanął twarzą w twarz ze wściekłym aniołem, który musiał wrócić wcześniej
-Jest też mój- wyszeptał nie chcąc robić kłopotów
-O czym ty mówisz!- Krzyknął zły
-Cii.. obudzisz go- raz jeszcze ostrożnie podszedł do łóżka- Zobacz- pocałował chłopca w policzek
-Nie...- Azazel był bardzo zdziwiony, nie czuł bowiem zazdrości tyko spokój
-Właśnie ten maluszek nie jest tylko twój- tym razem podszedł do mężczyzny i pocałował go w usta. Anioł od razu go objął. Elf miał rację, oni też byli ze sobą związani. Tylko jak?
-To nie możliwe- wyszeptał gdy się od siebie oderwali- nigdy przez te wszystkie lata..
-Bo ja dopiero się przebudziłem, nie mogłeś wiedzieć wcześniej- uśmiechnął się do niego
-Jeszcze porozmawiamy- podszedł do łóżka i pogłaskał Daga- muszę coś załatwić
-Nic mu się przy mnie nie stanie- obiecał kładąc rękę na sercu
-Wiem o tym- przelotnie dotknął jego twarzy i znów opuścił sypialnie. Miał mętlik w głowie, przecież coś takiego nigdy się nie zdarzało.
Idąc korytarzem przypomniał sobie jeden taki przypadek z przed tysiąca lat. Lancelot miał dwóch towarzyszy, to jednak nie skończyło się zbyt dobrze.
Dlatego on postanowił zrobić wszystko żeby ta tragedia się nie powtórzyła. Po za tym już lubił tamtego mężczyznę a pocałunek smakował tak jak każdy z Dagą, więc może wszystko w końcu im się ułoży.

Tymczasem Daga zaczął się przebudzać. Wiercił się po posłaniu aż natrafił na ciepłe ciało. Przytulił się do niego nie otwierając oczu. Elvern uśmiechnął się głaszcząc delikatnie ukochaną główkę.
Był bardzo szczęśliwy. Anioł nie zrobił kłopotów i był całkiem przyjazny. Na pewno go polubi
-Aza- chłopiec wyszeptał wdrapując się mu na kolana, wciąż jeszcze nic nie widząc
-Nie całkiem skarbie- wyszeptał i na te słowa chłopiec przestraszony otworzył oczy i usiadł
-Odejdź!- Krzyknął z mocą o jaką nikt go nie podejrzewał
-Spokojnie, nic  ci nie zrobię, twój anioł wie że tu jestem- instynktownie odsunął się od niego
-Wie? Ale czemu?- Daga znowu nic nie rozumiał
-Popatrz mi  w oczy, wpuszczę cię teraz do mojego umysłu...
-Nie chcę. Gdzie Aza?- Zapytał cicho a w jego głosie było słychać zbliżające się łzy
-Proszę cię nie płacz- w mgnieniu oka był obok i przytulił go do siebie- Spójrz na mnie- powiedział delikatnie.
Tym razem chłopiec posłuchał i chwilę później nastała cisza. Elvern pokazywał mu wszystko co wie, a gdy doszedł do tej części w której ujawnił prawdę o sobie poczuł małą rączkę na swojej. Daga go zaakceptował, a przynajmniej dał mu szanse. Bo jeśli będzie musiał odejdzie.
-Już wszystko dobrze?- Zapytał mężczyzna ostrożnie
-Lepiej- posłał mu nieśmiały uśmiech- Aza jeszcze nie wrócił?
-Nie maluszku- głaskał go po ręce- Ale już nie długo wróci zobaczysz
-Wiem- położył się z powrotem- Poczytasz mi?- Bo dlaczego nie wykorzystać takiej okazji. Już nie jeden wspaniały mężczyzna będzie robić wszystko tylko dla niego ale dwóch
-Z przyjemnością- uśmiechnął się do chłopca i wybrał jedną z leżących na stoliku obok książek

-Wejdź Azazelu- usłyszał kobiecy głos zza drzwi
-Masz dobry słuch- uśmiechnął się do niej
-Staram się- podeszła do niego z kartką w reku- Tu masz plan zajęć i wszystkie reguły
-Jest jeszcze Elf- nawet nie spojrzał na to co mu podała
-O czym mówisz?
-Jeden z Białych o ile się nie mylę. Nastąpiło w nim przebudzenie i...
-To wspaniały dar- uśmiechnęła się do niego kładąc rękę na jego ramieniu
-Obyś miała racje. Masz jakieś książki?
-Przyślę ci je...Powiedz mi czy Balam zawsze był tak zajęty?
-Porozmawiaj z nim, był pracowity, ale masz racje ostatnio zaczął przerażać, a teraz ma ciebie
-No właśnie- posmutniała. A Azazelowi przez ułamek sekundy wydawało się że widzi ukochanego z taką samą smutną minką
-Dziękuję ci- przytulił pocieszająco- Powinienem już wracać
-Tak- znów była tak wesoła jak wcześniej- Nie zapomnij o tym co ci dałam to ważne
-Nie zapomnę- i wyszedł szybkim krokiem z gabinetu.

Azazel był już w swoim salonie gdy usłyszał nowy głos w sypialni, tak to był ten Elf jego nowy pomocnik i sprzymierzeniec a fakt że stanie się jego kochankiem mógł tylko pomóc.
Nie był może tak wspaniały jak Daga ale skoro Los ich ze sobą związał będą się przyjaźnić i kto wie może któregoś dnia zdoła go pokochać.
-Widzę że tu wszystko dobrze- uśmiechnął się gdy zobaczył ukochanego siedzącego na kolanach mężczyzny, który czytał mu jedną z  jego ulubionych opowieści. I wtedy to poczuł. Przebudzenie drugiego mężczyzny dotarło i do jego serca i chociaż nigdy nie będzie dla niego ważniejszy niż pierwszy towarzysz to i on nim był
-Aza-Daga wybiegł z posłania i rzucił mu się w ramiona
-Dobrze się spało?- Zapytał całując go delikatnie
-Tak, a to jest Elvern- przywołał go do siebie- On też mnie kocha?
-Tak aniołku- popatrzył na drugiego mężczyznę i znalazł zrozumienie w jego oczach. Tak stało się coś niezwykłego ale i cudownego zarazem.
-Dobrze- wyplątał się z jego uścisku niecierpliwy chłopiec- Co chciała pani dyrektor?
-Dała mi tylko potrzebne materiały- odpowiedział siadając w fotelu i obserwując tamtych, Elvern trzymał rękę na ramieniu ukochanego, ale nie wykonał żadnego innego ruchu. Co oznaczało że był mu poddany i gdyby chciał mógłby go odesłać i zapomnieć o całej tej sprawie. Na ich szczęście nie chciał, przynajmniej na razie
-Może zajmiesz się tym przez chwilę?- Odezwał się w końcu- Zabiorę Daga na spacer
- Mogę Aza?- Przyłączył się do niego chłopiec
-Daj mi tylko buzi i możecie iść- uśmiechnął się i wyciągnął rękę do ukochanego. Nie trzeba mu było dwa razy powtarzać bo szybko znalazł się w jego ramionach całując deliktanie po twarzy
-Tylko bądź grzeczny- powiedział poważnie gdy już się od siebie oderwali a on sam wyciągnął drugą rękę ku mężczyźnie. Ten podszedł do niego i złożył szybki pocałunek na jego ustach.
Daga przyglądał się temu z zadowoleniem, było mu może troszkę dziwnie w tej sytuacji ale czuł się bezpiecznie a to było najważniejsze
-Chodź kochanie- Elvern wziął go na ręce i wyszedł z nim z sypialni zostawiając ich towarzysza by tamten raz jeszcze pozbierał myśli.


-Marucie?- Rebastan miał już dość ciszy panującej w ich sypialni
-Tak kochany?- Popatrzył na niego
-Co się stało?- Usiadł mu na kolanach
-Nic...Nie martw się- ale był rozkojarzony, dlatego też młodszy mężczyzna nagle przywarł do niego całym ciałem i wyszeptał do ucha- Więc czemu mnie nie pieprzysz? Chcę tego, szybko i mocno
-Rebastanie!- Wstał gwałtownie upuszczając go na miękki dywan
-No co? To chociaż zadziałało- odezwał się obrażony wstając
-Wybacz, masz rację zmieniam się w Azazela a jego nie ma tylko kilka godzin- objął go i położył obie ręce na jego pośladkach- Boli?
-Nie, miałem  miękkie lądowanie- uśmiechnął się do niego i pocałował- no a moja propozycja jest dalej aktualna- wyminął go zręcznie i położył się na łóżku wypinając pośladki
-Na prawdę tego chcesz?- Marut podszedł do niego i klepnął delikatnie
-Tak- wyszeptał patrząc mu prosto w oczy
-Żyję by spełniać twoje zachcianki- pocałował go w kark i ściągnął z siebie ubranie. Rebastan poruszył się niecierpliwie.
Tylko że ten nie zamierzał się spieszyć, ukląkł za nim i bardzo powoli drażnił wejście kochanka językiem, trzymając jego biodra by ten mu się nie wyrywał
-M proszę!- krzyknął w pewnym momencie  rozbudzony już mężczyzna
-Tego chcesz?- Przywarł do niego całym ciałem, jedną rękę położył na bolesnym członku Rebastana, a drugą przytrzymywał wciąż jego biodro, a jego penis drażnił już całkiem rozluźnione, chociaż wciąż tak wspaniale ciasne wejście
-Tak! Zrób coś!- Sam nie był w stanie się poruszyć
-Czego tylko chcesz- z tymi słowami wdarł się w ciało kochanka, i nagle zdał sobie sprawy że go nie do końca przygotował- Wszystko dobrze?- Zapytał przestraszony że może to było za dużo
-Tak- wychrypiał cicho- Nie przestawaj- i sam nieznacznie się  na niego nabił. To mu wystarczyło. Sam zaczął się poruszać najpierw powoli słuchając symfonii jęków rozkoszy. A za chwilę przyspieszył tępo ale wypuścił pulsującą erekcję Rebastana. Nie było to potrzebne.
Raz po raz ocierał się o jego prostatę. Ich jęki stawały się coraz głośniejsze i przeradzały się w krzyki. Rebastan był juz bardzo blisko. Marut wyczuwając to przyspieszył jeszcze i on sam doszedł z głośnym okrzykiem. Sekundy później Rebastan dołączył do niego w ekstazie.
-Kocham cię- pocałował towarzysza i opadł na posłanie obok niego
-Ja ciebie też- odpowiedział i przytulił sie do niego.
Zasnęli po chwili zasłużonym snem. I nawet Marut zapomniał o tym co wcześniej tak bardzo go rozpraszało.



#################################################################################
Nie jestem całkiem pewna czy dobrze robię dodając nową postać. A co wy myślicie? Komentujcie i dajcie mi znać:)