sobota, 25 lutego 2012

Rozdział 24a

Syriusz i Tom siedzieli razem na tarasie i czekali aż skrzaty podadzą im obiad.
-Już zapomniałem jak piękne jest słońce- szepnął urzeczony Syriusz patrząc w niebo. Tom w odpowiedzi ścisnął jego dłoń
-Nigdy więcej- powiedział cicho po jakimś czasie
-Wiem kochany, już wszystko jest dobrze- posłał mu lekki uśmiech i znów zwrócił twarz ku niebu

-Daga proszę cię nie biegaj- Azazel wiedział że to i tak nie pomoże, czuł się bardzo zmęczony, natomiast jego ukochany miał w sobie niewyczerpane pokłady energii
-Aza, ale muszę znaleźć tatów, na pewno będą źli
-Skarbie...No dobrze biegnij wrócę do sypialni i się położę- podszedł do niego i przytulił mocno do siebie
-Aza ty ciągle jesteś zmęczony. Coś się stało?
-Nie, kochanie...Nie wiem...
-Martwię się- Daga zrobił smutną minkę
-Wybacz- wziął go na ręce- Idź poszukać rodziców. Ja spróbuję się dowiedzieć co się ze mną dzieje- złożył delikatny pocałunek na ustach chłopca i postawił go z powrotem na ziemi
-Dobrze. Ale...
-Idź już- uśmiechnął się do niego. Daga wspiął się na palcach i złożył szybki pocałunek na piersi mężczyzny bo nawet stojąc na palcach tylko tam mógł dosięgnąć
-Wrócę za godzinę i zrobimy kąpiel- uśmiechnął się zadowolony ze swojego pomysłu
-Cokolwiek tylko zechcesz kochanie
-Dobrze

Daga biegał po domu zaglądając do każdego pokoju szukając rodziców. I oczywiście gdy wybiegał zza zakrętu wpadł na kogoś
-Synku- podniósł wzrok i spojrzał na ojców uśmiechających się do niego
-Szukałem was wszędzie- odwzajemnił uśmiech
-My ciebie też. Nie było cię na obiedzie, ten twój....
-Tom- przerwał mu Syriusz ostrzegawczo- Daga...Wiem że ty i Tom już się  trochę poznaliście, też bym chciał mieć tą szanse- dokończył bardziej łagodnie
-Tak!- Daga rzucił się tacie na szyje. Wzruszony Tom miał łzy w oczach zresztą nie tylko on Syriusz  też płakał
-Zrobiłem coś nie tak?- Odsunął się od nich chłopiec
-Nie synku, wszystko dobrze- Syriusz raz jeszcze wziął go w ramiona i pozwolił Tomowi objąć ich obu
-A możemy coś zjeść?- Daga zaczął boleć brzuch z głodu
-Nawet powinieneś- tym razem to Tom wziął go na ręce- A gdzie Azazel?
-W sypialni coś jest z nim nie tak- zrobił znów smutną minkę a do oczu napłynęły mu łzy
-Jestem pewny że nic mu nie będzie- uśmiechnął się do syna Syriusz. Tom nie powiedział nic, dla niego ta sytuacja była o tyle dobra że mógł się go pozbyć na jakiś czas. Tylko widok  smutku na twarzyczce syna odbierał mu satysfakcję.
-Chodźmy. Musisz nabrać siły. Obaj musicie- odezwał się po chwili i poprowadził ich z powrotem na taras

Tym czasem Azazel znalazł to czego szukał. Przyczyna jego zmęczenia była całkiem śmieszna. Był sflustrowany. Bliskość towarzysza i niemoc jego dotykania.
Uśmiechnął się z ulgą że to nic groźnego i położył na łóżku. Zamknął oczy i czekał. Nie trwało to długo. Sen przyszedł po kilku minutach.
Komnata oświetlona była setkami świec. Na środku stało ogromne łóżko zasłane czerwoną satynową pościelą. Mężczyzna stojąc w drzwiach uśmiechnął się lekko. Czekał na tą noc tyle czasu. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Teraz wystarczyło tylko czekać na ukochanego. Daga był jeszcze w łazience. I chociaż Azazel bardzo chciał do niego dołączyć chłopiec mu na to nie pozwolił. Wiedział że Daga jest zdenerwowany. Pierwszy raz zawsze był trudny. Nawet jeśli obaj bardzo się kochają.
Z zamyśleń wyrwał go dźwięk otwieranych drzwi. Przeniósł wzrok w tamtą stronę. Drzwi do łazienki zaczęły się powoli uchylać. Azazel niespiesznym krokiem szedł w stronę łóżka.  Zatrzymał się jednak gdy tylko ujrzał chłopca. Jego włosy ułożyły się miękko na ramiona i plecy. Blada skóra okryta tylko cieniutkim szlafrokiem nie do końca zawiązanym więc mógł podziwiać nagą pierś ukochanego. W świetle świec wyglądał przepięknie.
Mężczyzna podszedł wolno do chłopca i położył mu rękę na ramieniu w uspokajającym geście
-Wszystko dobrze kochanie?- Wyszeptał patrząc mu w oczka
-Tak- uśmiechnął się do niego słabo
-Skarbie jeśli nie chcesz....
-Chcę wiesz jak bardzo- przytulił się do niego i odetchnął głęboko gdy Azazel nagle go podniósł. Przeszedł niedużą odległość dzielącą ich od łóżka i powoli delikatnie ułożył chłopca na posłaniu, ciągle patrząc mu w oczy. Położył się obok niego i zaczął go całować. Najpierw po twarzy omijając usta. A później lizał niespiesznie jego szyjkę uśmiechając się za każdym razem gdy usłyszał pomruk rozkoszy.
-Aza- szepnął całkiem już rozluźniony Daga
-Słucham kochanie- oderwał się od obojczyka i przeniósł spojrzenie na zarumienioną twarzyczkę chłopca
-Ja..To znaczy...- zawstydzony odwrócił wzrok
-Kochanie czy tego chcesz?- Zapytał drażniąc przez materiał lekko już stojący członek ukochanego. Ten w odpowiedzi tyko skinął głową- Popatrz na mnie- dotknął dłonią ciepłego policzka i gdy Daga odwrócił głowę patrzył urzeczony w piękne zamglone oczka ukochanego teraz były przymknięte ale gdy poczuł na sobie wzrok mężczyzny otworzył je i ten utonął. Ręka wciąż spoczywała na na członku i delikatnie przesuwała się w górę i w dół ciągle przez materiał. Zniżył się i pewnie odsłonił gorący penis. Nie czekając ani chwili dłużej wziął go całego do ust. Nie spuszczając przy tym wzroku z kochanka. Daga przeżywał prawdziwą rozkosz. Ciepłe mokre usta i utalentowany język które teraz z takim zaangażowaniem pracowały nad tym by było mu dobrze i zapomniał o strachu działały cuda. Jego biodra wyrywały się do przodu. Z ust raz po raz wydobywał się cichy krzyk. Ręce Azazela odwiązały materiał i teraz swobodnie błądziły po jego skórze. Sam też zdjął z siebie szlafrok i Daga mógł teraz podziwiać jak wspaniale był zbudowany. Mięśnie grały pod opaloną skórą na ciele nie było ani jednego włosa. Wyrzeźbiony brzuch. Azazel był wspaniałym mężczyzną i należał tylko do niego.
Nagle Daga poczuł że coś jest niebezpiecznie blisko jego dziurki. Natychmiast sie spiął
-Spokojnie kochanie wszystko będzie dobrze- uspokajający szept tuż przy uchu i namiętny pocałunek. Teraz już palec Azazela dotykał delikatnie otworu nie wchodząc jeszcze ale masując. Niespodziewanie zrobił się mokry i naparł. Daga chciał się wyrwać ale Azazel nie pozwolił mu na to przytulił do siebie i całował- Nie skrzywdzę cię. Proszę rozluźnij się- Po chwili Daga to zrobił i kiwnął główką. Azazel delikatnie wsadził mały palec do środka i czekał patrząc na chłopca. Ponowne skinięcie i zaczął powoli ruszać wyciągając niemal do końca i coraz szybciej wkładając. Po chwili zdecydował się dołączyć drugi palec. Bardzo powoli. Kanał był ciasny co nie wróżyło nic dobrego bo był bardzo obdarzony. Nie chciał tego robić ale wyjął palce i wypowiedział w myślach zaklęcie
-Kochanie, wiem że to nie tak miało być ale nie byłbym w stanie cię przygotować- Daga przytaknął. Rozumiał Nie raz widział go przecież nago. Azazel przeniósł się między rozchylone nogi kochanka  i położył je sobie na ramionach. Jego własna erekcja był ciężka i bolała. To nie potrwa długo.

-Skarbie teraz oddychaj. Jeśli będziesz chciał żebym przerwał powiedz
-Wiem, ufam ci- objął go za szyję i pocałował. Po czym opadł na poduszki. Azazel bardzo ostrożnie popchnął swój członek w przygotowany otwór. Mimo to Daga krzyknął z bólu
-Wybacz. Teraz zostanę tak i poczekam na to aż się przyzwyczaisz i będzie mniej bolało- słowa jednak do niego nie dotarły. Owszem czół ból ale i coś jeszcze. Niewyobrażalna bliskość drugiej osoby i miłość. Po chwili kiwnął głową i Azazel zaczął się powoli poruszać. Najpierw Daga nie czół przyjemność tylko ból ale nagle członek ukochanego otarł się o jakieś miejsce w środku i zobaczył gwiazdy
-Jeszcze raz- poprosił cicho i gdy prośba została spełniona  nie czół już bólu tylko przyjemność tak wielką że niemal go rozsadzała. Azazel był bliski spełnienia. Złapał na nowo sterczący penis kochanka i poszać nim szybko. Pochylił się i pocałował namiętnie. Zaczął się też szybciej poruszać w środku
-Dojdź teraz- szepnął i sam spuścił się w ciasnym kanale kochanka. Daga podążył za nim`sekundę puźniej z głośnym krzykiem. Azazel opadł na chłopca zmęczony i spocony. Daga przytulił go tak samo zmęczony.
Gdy mężczyzna zdołał opanować oddech przekręcił się biorąc chłopca w ramiona
-Dziękuję- pocałował spocone czółko- Kocham cię
-Ja też cie kocham- Daga zamknął oczka i wtulił się jeszcze bardziej w kochanka. Azazel po kilku minutach również zasnał.
Sen który właśnie miał był tak obrazowy że nim jeszcze otworzył oczy był pewnie że to właśnie się stało. Mylił się jednak, choć nie był do końca zawiedziony. Teraz wiedział do czego musi się porównać sen był niemal idealny

-No no nie wiedziałem że jesteś aż taki obrazowy- usłyszał czyjś znajomy znienawidzony głos. Otworzył oczy i usiadł. Przed oczami miał swego znienawidzonego pobratymca Maruta.




##################################################################################
Przed napisaniem Tej sceny miałam stracha. Mam nadzieje że wyszła jako tako:) czekam na opinie:)






czwartek, 23 lutego 2012

Rodzdział 23

Azazel niósł Daga przez korytarz raz po raz dmuchając mu w karczek i liżąc policzek. Chłopiec śmiał się głośno i kręcił w jego ramionach
-Aza przestań bo spadnę- Daga opanował śmiech na tyle by to powiedzieć
-Nie pozwolę ci na to skarbie- zacisnął uścisk i przelotnie pocałował go w policzek po czym znowu zaczął iść w jakimś nieznanym kierunku
-Aza gdzie ty mnie w ogóle niesiesz?- Zainteresował się nagle Daga
-Niespodzianka kochanie- z tymi słowami zatrzymał się przy jednych w dużych ciemnych drzwiach z wyrzeźbionymi celtyckimi znakami- Zamknij oczka- poprosił i gdy upewnił się że chłopiec spełnił prośbę otworzył je i wszedł do środka.
Pokój w którym się znajdowali był biały i nie było w nim kompletnie niczego. Nawet okna. Azazel mimo to uśmiechnął się i przymknął oczy.
Nagle ściany, a raczej to powinno być ścianami pokryło się najróżniejszymi kolorami, sufit rozjaśnił słoneczny blask i widać było przelatujące co jakiś czas ptaki.
-Już skarbie- szepnął mu do uszka i postawił na ziemi nie zwalniając uścisku. Daga otworzył oczy i odwrócił się do ukochanego z zachwytem
-Ale mówiłeś że będzie gotowy dopiero na urodziny
-Zasłużyłeś na to kochanie- ukląkł przed nim i ujął obie malutkie dłonie w swoją dużą i ucałował delikatnie najpierw każdy drobny paluszek, a następnie wnętrze rączki ,liżąc je przez chwile aż Daga wyrywał mu się ze śmiechem. Ten jednak trzymał go mocno teraz przenosząc usta na bardzo czułą szyjkę.
-Aza- szepnął chłopiec czując że za chwilę upadnie- Przestań proszę chcę o coś zapytać
-Oczywiście maleńki- usiadł i posadził go sobie między nogami- Co się dzieje?
-Nic. Po prostu chciałbym wrócić do szkoły.
Wiem skarbie. I na pewno będziesz mógł
-Tak ale nie chcę do Hogwartu, boję się. Co jeśli nie będziesz mógł być ze mną albo jak on znowu mi coś zrobi?
-Kochanie, nie pozwolę ci zrobić nic złego nigdy więcej- ukrył twarz w czarnych włoskach chłopca
-Wujek Severus kiedyś mówił.....- Daga zawiesił głos i wpatrywał się w przestrzeń
-Co mówił, kochanie?-Azazel odezwał się po kilku minutach kompletnej ciszy
-Właściwie to kłócił się z ciocią Narcyzą- westchnął cicho- Będę musiał go zabić prawda?
-Tak mówią- odezwał się smutno głaszcząc uspokajająco nóżkę chłopca- Ale będę przy tobie i jeśli będzie to możliwe sam to zrobię
-Ale jak, nie mam to zrobić, przecież nawet nie mam mocy
-Wszystko w swoim czasie skarbie. Teraz nie powinieneś się tym martwić. Po prostu się zrelaksuj- dał mu szybkiego całusa w policzek i zamknął oczy
-Kocham cię Aza- szepnął i przytulił się bliżej do mężczyzny
-Ja ciebie też skarbie

-On jest całkiem nieodpowiedzialny!- Tom był zły, zbliżała się pora obiadu a jego syna nikt nie widział od rana
-Podobno mu ufasz- odezwał się spokojnie Syriusz
-Bo tak jest, po prostu nie lubię jak zajmuje mu cały czas- usiadł obok męża
-Ty się nigdy nie zmienisz- uśmiechnął się- Byłeś taki sam ze mną
-Ciągle jestem-pocałował go delikatnie- Po prostu on się z nim wychował, ani ja ani ty tego nie mieliśmy
-Nadrobimy to. A teraz jestem głodny
-Wybacz kochany. Zaniedbuję cię- jeszcze jeden pocałunek
-Chcę wyjść i zobaczyć dom- poprosił Syriusz
-Jeśli tego chcesz- wstał i wziął mniejszego mężczyznę w ramiona-Gdzie chciałbyś zjeść?
-W dużej jadalni i koniecznie otwórz okno- wtulił się w ukochanego i przymknął oczy z zadowolenia
-Jak sobie życzysz najdroższy

Na leśnej polanie zmaterializowała się jakaś postać. Człowiek był odziany w ciemną pelerynę z której nie było widać kim jest.
Przez chwilę stał i czekał
-Ty musisz być Dumbledore- odezwał się głos za jego plecami
-Tak, witaj Marut- uśmiechnął się do niego z błyskiem w oku starzec
-Na twoim miejscu okazał bym szacunek- zagrzmiał jasnowłosy mężczyzna
-Oczywiście wybacz- uśmiech jednak nie zniknął mu z twarzy
-Podobno mamy wspólnego wroga. Dlatego tu jestem
-Azazel- na dźwięk tego imienia Marut zawarczał głośno
-Ponoć się ukrywa
-Nie. Wiem gdzie jest i mam interes żeby go usunąć
-Czemu człowiek tego chce?
-Przeszkadza mi w planach.
-Ludzkie sprawy mnie nie obchodzą chcę go dostać a skoro wiesz gdzie jest to mi wystarczy- już chciał odejść
- Jest coś czego nie wiesz- to przykuło jego uwagę- Ma towarzysza i chcę go dostać
-Towarzysza? To zmienia postać rzeczy. Dostaniesz go ale najpierw się trochę zabawie- lubieżnie oblizał usta
-Chcę mieć go żywego reszta mnie nie interesuje- Dumbledore był z siebie bardzo zadowolony. Wiedział że 
Marut wykona za niego brudną robotę i przed końcem wakacji dostanie dzieciaka.


-Aza- mała rączka dotykała jego lewego sutka a usteczka były niebezpiecznie blisko prawego

-Skarbie,co robisz?- Otworzył oczy i patrzył na śmiejącą się buzię chłopca
-Budzę cię. Próbowałem inaczej. Ale spałeś i spałeś- zrobił śmieszną minkę
-Wybacz kochanie ostatnio jestem bardzo zmęczony
-Nie szkodzi. Ale teraz już chodźmy jestem bardzo bardzo głodny- poderwał się na równe nogi i próbował pociągnąć go za rękę
-Tak kochanie już dawno czas na obiad- powiedział zamyślony również wstając. Coś było nie tak i musiał skontaktować się z Balamem lub Lilith.
-Aza znowu się zamyśliłeś
-Już idziemy- uśmiechnął się i wziął go na ręce.




#################################################################################
Jakoś mi ten rozdział nie wyszedł mam blokadę weny. więc proszę o jak najwięcej komentarzy:)




poniedziałek, 20 lutego 2012

Rozdział 22*

Tom patrzył przez chwilę za odchodzącymi z lekkim uśmiechem
-Ja też na początku tego nie akceptowałem- zwrócił się do Syriusza
-Jeśli tylko będzie się nim opiekował, nie mam nic przeciwko. Sam zresztą pamiętam jak to jest- uśmiechnął się i przyciągnął Toma do pocałunku. Mężczyzna oddawał go uszczęśliwiony przez kilka minut. Gdy nagle się odsunął. Syriusz miał bardzo zawiedzioną minę
-Kochany, dopiero wyszedłeś nie jesteś jeszcze...
-To miło, że się martwisz, ale czekałem tyle lat, śniłem o tym że znów bierzesz mnie w ramiona- ucałował go przelotnie
-Tak pięknie mówisz i ja też o tym śniłem ale...
-Rozmumiem- Syriusz bardzo powoli z grymasem bólu odwrócił się do ściany
-Nie mów tak. Proszę- pogłaskał plecy ukochanego
-A jak mam to rozumieć. Wiem jak teraz wyglądam. Nie dziwie się...- reszta zdanie zniknęła w namiętnym wyczekiwanym pocałunku. Tom położył się obok niego i zaczął rozpinać koszulę bardzo powoli ciągle patrząc mu w oczy.
-Tak bardzo za tobą tęskniłem- przeniósł się nad niego
-I ja za tobą- Syriusz również zaczął pozbawiać męża odzieży.
Tom był twardy od chwili gdy pocałowali się po raz pierwszy a teraz mając pod sobą ukochane ciało.
Syriusz natomiast jeszcze nie co można było odebrać za zły znak. On jednak wcale się tym nie przejął i całując męża po klatce piersiowej i brzuchu powoli ściągał mu spodnie.
-Dziś kochany tylko dla ciebie- uśmiechnął się i powoli wziął ciągle jeszcze leżący członek w swoje ciepłe usta. Syriusz w tej samej sekundzie wydał z siebie pomruk zadowolenia- Nie ukrywaj się kochany- szepnął do niego i powrócił do lizania teraz już na wpół stojący członek. A gdy chwilę później wziął go całego, Syriusz już nie ukrywał swojego zadowolenia i krzyknął w ekstazie, próbując wyrwać się z mocnego uścisku kochanka. Ten jednak tylko zacisnął mocniej ręce na jego biodrach i przyspieszył ruchy głowy. Lizał i podgryzał delikatnie coraz bardziej nabrzmiały i drżący z pożądania członek
-Tom już- udało mu się wyszeptać między jednym westchnieniem rozkoszy a drugim
-Więc zrób to dla mnie- ujął nabrzmiały członek w dłonie i lizał jego nasadę. To zawsze doprowadzało go do obłędu. Tak było i tym razem
-Tom!!!!!-Syriusz doszedł z głośnym krzykiem
-Pyszne- pocałował go w usta pozwalając mu się skosztować- Już nigdy cię nie wypuszczę nawet na chwilę
-To dobrze- przytulił się do niego i sięgnął ręką do boleśnie nabrzmiałej erekcji- A co z tobą?
-Jesteś gotowy na drugą rundę?- odgarnął mu mokre włosy ze spoconego czoła
-Na ciebie zawsze- osunął się w dół i całował blade podbrzusze kochanka wywołując uśmiech zadowolenia na wargach kochanka.
-Kochany chodź do mnie- poprosił go chicho. Syriusz niezadowolony spełnił prośbę- Mówiłem ci dziś wszystko dla ciebie- ułożył go z powrotem na poduszkach. Sam rozłożył mu nogi i przesunął się między nie. Syriusz ujął dłoń ukochanego i włożył palce do ust nawilżając je śliną. Tymczasem Tom całował raz jeszcze skórę wokół jego penisa starannie omijając miejsce które najbardziej domagało się uwagi.
Gdy place były już mokre Tom delikatnie wsunął najmniejszy z nich w ciasny otwór kochanka. Spotkał się jednak z protestem i mięśnie zacisnęły się wokół niego boleśnie
-Rozluźnij się kochany- ucałował go przelotnie w usta a drugą rękę powoli pobudzał penis męża by tylko odciągnąć jego myśli od bólu .
Syriusz powoli przyzwyczajał się do uczucia rozciągania i po kilku głębokich oddechach kiwnął głową na znak zgody. Tom poruszał palcem coraz szybciej i dodał drugi. Syriusz był już całkowicie pobudzony a i on nie mógł się już niemal powstrzymać. Dołożył trzeci palec a drugą ręką zerwał z siebie spodnie. Całował ukochanego po twarzy i szyi. W końcu zabrał palce i bardzo powoli wszedł w niego zatrzymując się co chwilę by nie sprawiać mu bólu.
-Mocniej- usłyszał szept kochanka tuż przy uchu i wszedł już całkiem ocierając się o prostatę co wywołało gardłowy okrzyk
-Właśnie tak, pozwól mi o siebie zadbać- z każdym słowem poruszał się szybciej i gwałtowniej. Wiedział też że nie wytrzyma długo dlatego chciał to zrobić jak najlepiej.
Syriusz niemal stracił głos bo Tom doprowadzał go do krzyk przy każdym pchnięciu. Objął go więc za szyje i pozwolił wprawnej ręce kochanka zatroszczyć się o jego potrzeby. Uścisk na penisie w pewnej chwili się wzmocnił. Ruchy stały się gwałtowniejsze głębsze i szybsze.
-Kocham cię- Tom szepnął mu do ucha  i przygryzł je dość boleśnie. Syriusz odchylił głowę do tyłu zamknął oczy i doszedł. Nie mając już siły krzyczeć wbił paznokcie w plecy kochanka. Tom doszedł sekundy później opadając zmęczony na niego. W sypialni słychać było już tylko ich przyspieszone oddechy. Tom ochłonął na tyle by móc przewrócić się na bok i wziął mniejszego mężczyznę w objecie
-Dziękuję ci- szepnął Syriusz
-Nie masz za co kochany. A teraz śpij. Na pewno jesteś zmęczony
-Ty też. I nie martw się już. Jestem z tobą nic złego nie może się stać- Tom tylko go pocałował w odpowiedzi i obaj zamknęli oczy ciesząc się nareszcie odzyskaną bliskością.


##################################################################################
Rozdział specjalny dedykowany  Yaoi Hime i wszystkim tym którzy czekali na jakąś gorętszą akcje:)



środa, 15 lutego 2012

Rozdział 21b

Tom wstrzymał oddech i spoglądał raz na męża raz na syna.
-Daga- Syriusz odezwał się słabo i próbował podnieść rękę
-Tak kochany to masz syn- uśmiechnął się do niego Tom- Ale teraz odpocznij
-Tatuś- Daga płakał dla niego to było za dużo. Najpierw odzyskał jednego ojca, później on i Azazel pokonali przeszkody, a teraz jeszcze odzyskał drugiego tatę.
-Daga, może damy Syriuszowi jeszcze odpocząć- Tom uśmiechnął się do obu
-Dobrze, poszukam Aza- raz jeszcze wzruszony popatrzył na ojców i wyszedł cicho z pokoju.

Daga nie poszedł jednak od razu do swojej sypialni tylko wybiegł do ogrodu. Musiał ochłonąć. Zatrzymał się dopiero po kilku minutach i usiadł przy jeziorze.
Na szczęście było ciepło bo nie miał wiele na  sobie.

Azazel był zły. Daga miał tylko wstąpić na chwilę do Toma a nie było go już ponad godzinę. Nie chciał podpaść Czarnemu Panu, bo odzyskał jego zaufanie dopiero całkiem niedawno ale sprawa z powrotem Syriusza Blacka nie dawała mu spokoju.
Postanowił jednak sam zobaczyć co się dzieje. I już miał wychodzić gdy drzwi otworzyły się z trzaskiem
-Gdzie Daga?- Zapytał zły Lucjusz- Tom po niego posłał Syriusz czuje się już lepiej i chcą z nim porozmawiać
-Nie widziałem go odkąd wyszedł. Myślałem że on i Draco wyszli nad jezioro
-Draco i Narcyza odwiedzają jej przyjaciół we Francji
-Powiedział...
-Cokolwiek mu zrobiłeś lepiej go znajdź i napraw to powiem Tomowi że wyszliście do ogrodu i będziecie za godzinę
-Dziękuję- ominął drugiego mężczyznę i szybkim krokiem opuścił dom, instynktownie kierując się w stronę jeziora.

Daga spał w najlepsze kołysany delikatnym lekkim wietrzykiem. Nie wiedział oczywiście, że wszyscy w domu go szukają. Był w swoim własnym idealnym świecie. Śniło mu się że obok niego leży jego ukochany, ale on sam jest starszy i obaj obserwują małe dzieci. Uśmiechnął się.
I tak właśnie znalazł go Azazel. Usiadł obok niego.
-Kochanie- pogłaskał go delikatnie
-Aza- szepnął i przysunął się do niego
-Maleńki, obudź się
-Nie śpię, ale mi dobrze- mężczyzna wziął go w ramiona i pocałował w wilgotne usteczka
-Dlaczego tu śpisz skarbie?
-Chciałem pomyśleć- usiadł wygodniej- Przepraszam, że uciekłem
-Nie uciekłeś. Ale wiem co się stało...
-Tak, tatuś wrócił- uśmiechnął się szeroko
-I szukają cię obaj
-Na prawdę?- wstał pociągając ukochanego za rękę- Chodźmy
-Skarbie, może pójdziesz sam
-Ale...
-Kochanie, Syriusz jeszcze nie doszedł do siebie. I na pewno chcę cię poznać a nie mnie
-Aza jesteś dla mnie ważny i chcę żebyś był przy mnie. To ważne
-Dobrze, wiesz, że zrobię dla ciebie wszystko- raz jeszcze go ucałował i podniósł co wywołało szczery śmiech chłopca
-Nie musisz mnie nieść- mimo tych słów wtulił się w ramiona ukochanego i zarzucił mu ręce na szyje
-Cichutko skarbie. Po prostu tego potrzebuje- jeszcze jeden namiętny pocałunek i ruszył z ukochanym w ramionach w stronę domu.

-Tom. Czegoś mi nie mówisz- Syriusz ciągle był słaby ale udało mu się nakłonić męża do zwierzeń
-Jest tego tak dużo, kochany wszystko w swoim czasie- dotknął jego policzka
-O naszym synu- mimo wszystko Syriusz był troszkę zirytowany
-Daga, miał ciężki rok...
-Tak i wiem że temu zaradzisz- położył dłoń na jego dłoni- Tylko widzę że coś jest nie tak. Tom dopiero cię odzyskałem, nie odtrącaj mnie- prośba trafiła prosto do serca mężczyzny
-Kochany, Daga ma towarzysza
-Ale to tylko chłopiec Tom!- Syriusz zerwał się do siadu
-Spokojnie. Ja też tego nie lubię ale tak jest lepiej
-Nie mówisz tego poważnie
-Ufasz mi kochany?
-Wiesz, że tak
-Więc zaufaj mi też co do tego- ucałował delikatnie dłoń ukochanego i przytulił go do siebie
-Jeśli tak sądzisz, to ci ufam. Ale jeśli...
-Wiem, już został o tym poinformowany- dalszą rozmowę przerwało ciche pukanie do drzwi
-Proszę- Tom wstał i pomógł Syriuszowi znowu się położyć
Do sypialni wszedł Daga. Przez chwilę stał nie zdecydowany przenosząc wzrok z jednego mężczyzny na drugiego. I dopiero gdy Syriusz uśmiechnął się do niego on też odwzajemnił tym samym
-Tatuś- podbiegł do niego i przytulił
-Jak ty wyrosłeś-Syriusz płakał, jako ten który go urodził czuł z synem większy związek niż Tom- Tyle czasu...
-Tato, wszystko dobrze, wiem dlaczego cię nie było- usiadł obok i wziął Toma za rękę
-Wiesz?- Syriusz uniósł brwi
-Tak- pokiwał głową- Tata mi powiedział i wiem że jesteś chory
-To prawda synku- pogłaskał go po główce- Daga wyrósł na wspaniałego chłopca
-A ja pomogę ci wyzdrowieć-  determinacja na twarzy ich syna była tak wielka że obaj musieli się roześmiać.
-Oczywiście- odpowiedział Tom blisko łez i przytulił do siebie najważniejszych ludzi w jego życiu
-Aza!- Krzyknął Daga po chwili ciszy.
Drzwi znów się otworzyły i do środka wszedł Azazel
-Więc ty musisz być towarzyszem Daga- Syriusz brzmiał groźnie
-Tak- zamknął za sobą drzwi i przeszedł bliżej łóżka
-Wiem że jesteś tu od lat i opiekujesz się nim
-Oczywiście to sama przyjemność- uśmiechnął się delikatnie do ukochanego
-Więc...-popatrzył na syna który przyglądał mu się trochę ze strachem-  Rób tak dalej- uśmiechnął się w stronę mężczyzny
-Dziękuję- szepnął Daga i podbiegł do ukochanego który od razu złapał go i podniósł uśmiechając się do uradowanego chłopca.
-Kocham cię maleńki- wyszeptał i ucałował go namiętnie
-Ja ciebie też- przytulił głowę do jego ramienia i zamknął oczka
Azazel skinął głową Tomowi i Syriuszowi i wyniósł ukochanego z pokoju.







wtorek, 14 lutego 2012

notka





Życzę wam wszystkiego najlepszego w dniu św. Walentego. 
Dużo miłości w życiu i żeby każdy znalazł swoją drugą połówkę

piątek, 10 lutego 2012

Rozdział 21a

Tom siedział  bez ruch już od kilku godzin i obserwował ukochanego mężczyznę.
Nie mógł uwierzyć że to ten sam człowiek którego znał 11 lat temu. Że jest ojcem jego ukochanego syna. Mężczyzną dla którego mógł zrobić wszystko.

Azazel również przyglądał się ukochanemu. Zaczął wspominać minione lata i zmiany jakie zaszły w jego życiu. I był pewien że to nie koniec, wyczuwał w domu kogoś nowego. Delikatnie odsunął od siebie chłopca, ucałował i wstał. Ubrał się cicho i wyszedł.
Dom był cichy, ale atmosfera z jakiegoś powodu była dobra. Nie miał więc powodów do niepokoju
-Węszysz- odezwał się Remus wychodząc z ciemnego kąta
-Ty też- przystanął
-Nie muszę- uśmiechnął się
-Co wiesz?- Azazel był coraz bardziej zirytowany
-Syriusz Black...
-Ojciec Daga
-Tak, nie wiem jak, ale wrócił tej nocy
-Musisz być zadowolony- powiedział z kpiącym uśmiechem
-I ty też powinieneś- po tych słowach Azazel uniósł brwi ze zdziwienia- Jeśli jest ktoś kto może przemówić Tomowi do rozsądku to jest to Syriusz
-Skoro tak twierdzisz- odszedł powoli

Tom stał przy oknie, był zmęczony i zły. Syriusz zapadł jakby w śpiączkę, ale może to dobrze. Nagle usłyszał odgłos od strony łóżka i znalazł się przy ukochanym
-Syr- szepnął dotykając rozpalonego czoła mężczyzny. Ale ten odsunął się od dotyku- Spokojnie już jesteś bezpieczny. Kochany otwórz oczy- prosił cicho. To jednak nic nie dało bo Syriusz uciekał od jego dotyku i głosu
-Tom- w drzwiach stanął Severus
-Nie mogę...- głos mu się załamał
-Będzie dobrze, przyszedłem żeby ci to dać- położył na stoliku obok mały flakonik- Daj mu 3 krople, a za godzinę znowu to pomoże
-A jeśli nie?
-Mężczyzna który owinął sobie wokół palca Czarnego Pana musi być silny- posłał mu pocieszający uśmiech i wyszedł.
Tom bardzo delikatnie nie zważając na nieme protesty podniósł go do pozycji siedzącej i wlał w usta trzy krople szmaragdowego płynu i ułożył raz jeszcze na posłaniu.

Azazel wrócił do sypialni w chwili gdy Daga otworzył oczy
-Cześć kochanie- usiadł obok chłopca i pocałował go delikatnie
-Miałeś zostać- powiedział ze smutkiem
-Po prostu musiałem coś sprawdzić skarbie, ale już jestem- posadził go sobie na kolanach i przytulił go siebie mocno
-Aza wszystko dobrze?- Zapytał Daga po chwili
-Tak, czemu pytasz?- Popatrzył na ukochanego
-Bo mnie dusisz- uśmiechnął się do niego
-Wybacz maleńki- rozluźnił uścisk- Co chcesz dzisiaj robić?
-Ja i Draco mieliśmy iść nad wodę
-Pójdę z wami, teraz już cię nie zostawię-  posadził go tak że byli twarzami do siebie i zaczął całować twarzyczkę chłopca. Delikatne pocałunki, jak muśnięcie skrzydeł motyla. Mężczyzna delektował się ciepłą aksamitną skórą ukochanego. A Daga cieszył się z bliskości towarzysza. Im dłużej się znali tym bardziej ciągnęło ich do siebie.
-Aza?- Udało mu się wyszeptać
-Tak kochanie?- Oderwał usta od szyjki
-Wykąpiesz się ze mną?- Zapytał z nadzieją w glosie
-Oczywiście- wstał z chłopcem na rękach i zaniósł go do łazienki.
Azazel posadził towarzysza na szafce i zaczął przygotowywać kąpiel. Sprawdzał czy woda miała odpowiednią temperaturę i wlał aromatyczny olejek
-Aza jesteś zdenerwowany- poczuł małą rączkę na ramieniu
-Nie, może troszkę zmęczony i zatroskany- odwrócił się do chłopca i uśmiechnął delikatnie- Unieś rączki- poprosił i zaczął unosić koszulkę piżamki ukochanego. Robił to bardzo powoli ciesząc oko każdym nowym kawałkiem odkrytej skóry. Ale nie dotykał. Gdy w końcu był na wpół nagi. Podniósł go i już szybciej pozbawił spodenek i bez słowa delikatnie posadził w wannie- Dobrze ci kochanie?- Zapytał klękając obok
-Nie- odpowiedział odwracając się od mężczyzny
-Co się dzieje skarbie?- Zapytał zdezorientowany
-Chcę się wykąpać z tobą a nie ty mnie- odpowiedział
-No dobrze kochanie- Azazel wstał i szybko rozebrał się do naga po czym usiadł za chłopcem biorąc go raz jeszcze w ramiona- Teraz dobrze?- Szepnął
-Tak- Daga wtulił się w niego i zamknął oczy

-Sev mógłbyś przestać kręci mi się w głowie- Regulus przyglądał się krążącemu po pokoju kochankowi
-Wybacz- przystanął i podszedł do niego- Nie rozumiem jak możesz się nie denerwować
-Bo mi na to nie pozwalasz- przyciągnął go do pocałunku
-I mam rację już kilka razy straciłeś przytomność, nie chcę żeby tobie lub dziecku coś się stało- popatrzył na niego z troską
-Nic nam nie będzie kochany. A teraz opowiedz jak on...
-Jest źle- usiadł obok mężczyzny i przytulił go do siebie- Obawiam się, że twój brat może nigdy nie odzyskać sił
-Zabije Dumbledora...
-Sam bym to zrobił, lat z Demertorami nie życzyłbym nikomu. Ale Tom i Daga się nim zaopiekują
-Daga- Regulus wstał szybko- Czy on wie?
-Nie, i na razie nie powinien
-Będzie taki szczęśliwy
-Tak- Severus ułożył głowę na brzuchu ukochanego słuchając czy dziecko się nie porusza.

Tom podał drugą dawkę i czekał. Zmiany już były widoczne. Syriusz zaczął lepiej oddychać i leżał spokojnie ale ciągle nie otwierał oczu
-Zapłaci za to co zrobił naszej rodzinie- szepnął gładząc zapadnięty policzek mężczyzny, odsunął rękę gdy tamten się poruszył.
-T...-ledwo słyszalny ale wyraźny szept
-Nic nie mów- wziął go za rękę- Już jesteś w domu, jesteś ze mną
-Nie...
-To prawda otwórz oczy- poprosił cicho. Przez chwilę nic się nie działo. Ale w końcu Tom mógł spojrzeć w błękitne niemal pozbawione życia oczy ukochanego- Widzisz jesteś ze mną to nie sen- znów płakał
-Jak?...
-Nie teraz kochany, odpoczywaj- ucałował go w czoło
-Zostań...
-Oczywiście- nie miał zamiaru odchodzić nawet na krok.
W pokoju zrobiło się cicho. Tom prawie usnął na siedząco. Gdy drzwi się otworzyły
-Tato!- Daga wbiegł uradowany do pokoju
-Podejdź tu synku- uśmiechnął się do niego i wyciągnął rękę. Chłopiec posłusznie zrobił co mu kazano
-Kto to?- Przyglądał się zmizerniałemu mężczyźnie
-Daga to jest twój tata- Tom posadził sobie syna na kolanach
-Na prawdę?- Spojrzał na ojca
-Tak, w nocy udało nam się go uwolnić
-Ale nic mu nie jest?
-Nie wiem o tym zdecyduje czas- i właśnie w tym momencie Syriusz otworzył oczy.



poniedziałek, 6 lutego 2012

Rozdział 20b

Azazel miał bardzo przyjemny sen. Śniło mu się ,że Daga delikatnie całuje go po twarzy a małe rączki chłopca przesuwały się w górę i w dół po jego klatce piersiowej i brzuchu
-Hej Aza- pocałował go w usta
-Skarbie co ty tu....
-Zostałeś ze mną- przytulił się do niego. Azazel właśnie przypomniał sobie co stało się wczoraj
-Kochanie wszystko dobrze? Boli cię coś?- Usiadł zaniepokojony
-Wszystko dobrze- uśmiechnął się do mężczyzny- Wracasz do siebie?
-Nie ja i Tom wyjaśniliśmy sobie pewnie sprawy- ucałował go w czółko
-Czyli mogę z tobą być?
-Tak maleńki- posłał mu ciepły uśmiech
-Dobrze. A teraz mnie pocałuj- przysunął się do niego
-Z przyjemnością- ucałował najpierw oba policzki, układając ukochanego z powrotem wygodnie na posłaniu. Zawisł nad nim i z uśmiechem patrząc w oczka powoli rozpinał piżamkę. Raz po raz całując odkryty skrawek lekko opalonego ciałka. Rozebrał w końcu ukochanego do bokserek i sam również ściągnął koszulę
- Kochanie pamiętaj że nic ci nie zrobię i zawsze możesz powiedzieć nie. Nawet jeśli mnie to zaboli
-Wiem-objął mężczyznę za szyję i przyciągnął go do pocałunku
Azazel całował powoli i namiętnie ciesząc się ciepłem ukochanych usteczek i dotykiem skóry pod sobą. Daga nie mógł uwierzyć że jego marzenie się spełnia. Skupił się na całujących go ustach które przyssały się teraz do jego szyi całując liżąc i delikatnie gryząc. Daga czół wbijający się w jego nogę nabrzmiały członek ukochanego, chciał sięgnąć do niego ręką ale Azazel podniósł obie nad jego głową
-Zrobimy to inaczej- szepnął i przygryzł płatek uszka co wywołało drżenie na ciele chłopca. Mężczyzna całował teraz klatkę piersiową i brzuch specjalnie omijając sutki i pępek. On również czół erekcję w bokserkach ukochanego
-Ja już...- chłopcu zabrakło tchu
-Ci skarbie, za chwilkę- przekręcił ich oboje i ułożył tak że ich erekcje się stykały i powoli zaczął poruszać biodrami  ocierając się o Daga. Obaj byli już blisko. Azazel całował go coraz namiętniej raz po raz odbierając mu dech. Ruchy jego bioder stały się coraz szybsze i w końcu odchylając głowę do tyłu doszedł krzycząc imię ukochanego. Daga w tej samej sekundzie zrobił to samo opadając na pierś mężczyzny
-Kocham cie Daga- ucałował raz jeszcze spocone czółko i zamknął oczy
-Ja ciebie też- przytulił się do niego i też zamknął oczy- Aza?
-Tak maleńki?
-Co powiedział tata?
-Ze nie miał racji i że rozumie to że jesteśmy razem
-To dobrze tak bardzo za tobą tęskniłem
-Ja też kochanie. Może jeszcze się prześpisz?- Zasugerował delikatnie
-Ale już nigdy mnie zostawiaj
-Nie dobrowolnie- zamknął oczy i objął chłopca mocniej
-Śpiący...- Daga ziewnął i w pokoju zrobiło się cicho. A kochankowie usnęli spleceni w miłosnym uścisku

Tom spędził długie godziny przygotowując sypialnie. Chciał żeby wszystko było jak najlepsze. Kilka godzin i znów zobaczy ukochanego męża. Wciąż jeszcze pamiętał dzień  gdy Syriusz dowiedział się kim jest naprawdę:
-Tom! Jesteś tu!?- Do drzwi w jego mieszkaniu w Hogsmeade od kilku minut dobijał się jego kochanek. Niestety nie mógł otworzyć był zajęty- Tom do cholery otwórz!
Przez chwilę nic się nie działo i nagle drzwi po prostu wypadły z zawiasów
-Syriuszu co tu robisz?- Odezwał się spokojnym ale zimnym głosem
-Śmierciożercy, nie słyszałeś?- Objął go
-Syr nie teraz- odsunął go od siebie delikatnie ale stanowczo
-Tom kochany co się stało?
-Po prostu nie mam czasu
-Masz tam kogoś?- Zapytał przechodząc obok niego do sypialni. Był szybszy i otworzył drzwi. Nie tego się spodziewał. W sypialni był ktoś ale nie inny mężczyzna tylko jego kuzynka Bella i jej mąż
-Syr...- Tom położył mu rąkę na ramieniu
-Kim ty do cholery jesteś!?- Odwrócił się do niego i odsunął na krok
-Syriuszu, ty o niczym nie wiesz?- Odezwała się Bella
-Czego ja nie wiem?
-Zostawcie nas- Tom zwrócił się do pozostałych- Kochany Dumbledore to ukrywa...
-Wiem że to zły człowiek!
-Tom Riddle to moje prawdziwe imię ale nie wielu go zna. Jestem bardziej znany jako Lord Voldemort
-Nie...- Syriusz opadł na kolana
-Wybacz, zrozumiem jeśli...
-Nic nie mów. Tylko obiecaj mi coś- nie podniósł się z podłogi ale przysunął się na kolanach do kochanka- Obiecaj że mnie nie odrzucisz. Jestem twój i bez względu na wszystko będę
-Wstań kochany- wziął go w ramiona- Nigdy należymy do siebie ale...
-Nie przeszkadza mi to jesteś tym kim jesteś nikt nie jest idealny
-Ty jesteś- pocałował go- Bałeś się wybacz
-To nie to nie mówmy o tym. Weź mnie do łóżka za 2 godziny muszę wrócić
-Ty jeden jesteś w stanie rozkazywać Lordowi Voldemortowi- Zaśmiał się i podniósł go oplatając nogami ukochanego swoje biodra.
Tom uśmiechnął się na samo wspomnienie. Syriusz zawsze był jego światłem, tak brutalnie mu odebranym. Dlatego też teraz sam bez pomocy elfów dbał o wszystko. Spojrzał na zegarek. Lucjusz powinien już zacząć wykonywać swoje zadanie.


Lucjusz nienawidził tego miejsca. Azkaban go przerażał. Ale tylko on mógł to zrobić. Wszedł w bramy więzienia oddychając głęboko. Dementorzy latali obok niego jak sępy chcąc wyssać wszystko. Nie miał pojęcia jak pracujący tu czarodzieje to wytrzymują.
-Malfoy- powiedział do dziury w ścianie
-Więzień 56248?
-Tak. 20 minut, polecenie ministra
-Oczywiście. Jeszcze tylko kontrola- to było najtrudniejsze.
Na szczęście wszystko się udało i po krótkiej chwili szedł już dalej. Cela w której znajdował się jego krewny znajdował się na końcu długiego korytarza. Tu krzyki więźniów były najstraszniejsze. Smród i pleśń przyprawiała go o odruch wymiotny.
Drzwi otworzyły  się i wszedł do środka niewielkiego pomieszczenia. Kilka lat temu Syriusz był w opłakanym stanie. Teraz był po prostu straszny. Wychudzony,tak blady że jego skóra niemal świeciła. Włosy i broda sięgały ziemi. I ten obłęd w oczach. Nie miał siły nawet się poruszyć
-Syriuszu- na dźwięk swojego imienia zatrząsł się i skulił jeszcze bardziej- Wiem że mnie słyszysz- zaczął powili do niego podchodzić- Teraz stąd wyjdziemy..
-Nie- ochrypły szept tym razem to jego przyprawił o dreszcze
-Tak twój syn i mąż na ciebie czekają ale musimy się spieszyć- stał już przy nim- Wstań- mężczyzna jednak nie poruszył się.
Lucjusz  pochylił się i podnosząc go jakby tamten nic nie warzył co za pewne było prawdą. Posadził go na pryczy i wyjął niewielki flakonik. W środku była lepka substancja którą naznaczył czoło ręce klatkę piersiową plecy i nogi mężczyzny kreśląc na nich niezrozumiałe znaki. Po czym wziął go na plecy i wyprostował się. Z kieszeni wyjął zmniejszone ciało i ułożył je w kącie celi tam gdzie znalazł Syriusza. I po prostu wyszedł.
Uczucie mdłości mieszało mu się teraz ze strachem. Ale szedł dalej. Dementorzy nie zatrzymali go ani razu. On sam przystanął raz jeszcze nie opodal bramy
-Więzień nie żyje. Zabił się roztrzaskując sobie głowę o mur
-To dobrze to ścierwo przeżyło i tak już za długo- wzruszył ramionami tamten.
Lucjusz odszedł szybkim krokiem i gdy tylko znalazł się w bezepiecznej odległości natychmiast deportował się do dworu.

Wedle instrukcji znalazł się w przygotowanym wcześniej pomieszczeniu. Tom stanął naprzeciwko niego gdy tylko się zmaterializował
-I?- Zapytał
-Udało się- Lucjusz podszedł do fotela najbliżej kominka. Delikatnie opuścił ciało i  starł znaki
-To...- głos Toma po prostu się załamał, nie często zdarzało mu się płakać teraz jednak nie mógł się powstrzymać
-Będzie dobrze- Lucjusz delikatnie objął przyjaciela- Teraz śpi nie wystrasz go tylko gdy się obudzi i bądź cierpliwy. Syriusz zawsze był silny i  tego wyjdzie
-Miejmy nadzieję nie mogę go stracić. Dziękuję ci
-Drobiazg- posłał mu pocieszający uśmiech i wyszedł.
Tom wziął ukochanego na ręce i przeniósł na łóżko przykrył i usiadł obok wpatrując się w wciąż jeszcze młodą twarz na której nie było widać już tego co tak kochał. Był jednak zdeterminowany by to odzyskać

piątek, 3 lutego 2012

Rozdział 20a

Minął już tydzień letnich wakacji.
Daga wydawał się być szczęśliwszy i bardziej beztroski. Azazel obserwował obu chłopców z okna swojej sypialni z której ostatnio wychodził tylko w czasie posiłków. Wiedział, że mógłby zrobić coś złego Tomowi lub komuś innemu. Wciąż jeszcze nie mógł pogodzić się z decyzją Voldemorta. Co nie znaczyło że postanowił za wszelką cenę nie dotrzymać danego na torturach słowa.
Słyszał śmiech dochodzący z ogrodu. I niczego bardziej nie pragnął jak znaleść się na dworze i być tym który wywołuje śmiech ukochanego. Nie było oczywiście zazdrosny o Draco, po prostu o to że każdy mógł być przy  chłopcu, nawet jeśli nikogo innego nie było. To co zostało mu zabrane.
Nagle śmiech na zewnątrz ucichł i to przykuło jego uwagę. Chłopców nie było nigdzie widać. Nie czekając na dalszy bieg wydarzeń otworzył okno i rozwijając skrzydła miękko wylądował w ogrodzie.
Ciągle jeszcze nie widział ukochanego i zaczął się niepokoić. Z oddali dostrzegł biegnącego Draco
-Azazelu Daga spadł z miotły!- nie czekał aż chłopiec do niego dobiegnie. Sam ruszył w jego stronę
-Gdzie jest?
-Za laskiem. Szybko. On się nie rusza- Azazel nie czekał już, po prostu pobiegł w tamtą stronę. Serce wyrwało mu się z piersi. A gdy zobaczył leżące na ziemi bezwładne ciałko ukochanego serce przestało mu bić na kilka sekund.
Podbiegł do niego i zobaczył że z główki leci mu krew miał połamane nogi i ręce
-Nie wiem...- Draco dobiegł do nich
-Wiem, wszystko dobrze, to  nie twoja wina- jakimś cudem udało mu się powiedzieć to spokojnie. Ostrożnie podniósł ciałko i ucałował zakrwawione usteczka- Biegnij do domu.
Nie trzeba było powtarzać tego Draco dwa razy. Pobiegł przed nimi ciągle zalewając się łzami
-Wybacz kochanie- sam miał łzy w oczach. Zycie było niesprawiedliwe. Daga był słodkim małym który nie zasługiwał na to co cały czas mu się przytrafiało. Azazel obwiniał tym razem nie siebie tylko jego ojca. Gdyby Tom pozwolił mu być z ukochanym nic złego by się nie stało.
Doszedł już do zamku gdy zobaczył biegnących ku nim ludzi
-Co się stało?!- Tom dobiegł do nich pierwszy
-Spadł z miotły- zawarczał i przytulił chłopca bliżej do siebie
-Jak? Kiedy?- Pytał Regulus
-To moja...- Draco płakał w ramionach matki
-Na pewno nie- uspokoił go Severus
-Ktoś musi zająć się moim synem!- Uciął wszystkie rozmowy i pobiegł za oddalającym sie mężczyzną.

-Poczekaj- Tom dogonił Azazela na schodach
-Winię ciebie- odezwał się tamten nawet na niego nie patrząc
-Mnie?- Stanął przed mężczyzną
-Wiem, że tego nie akceptujesz ale twój syn jest ze mną bezpieczny. Ty czułbyś to samo gdyby chodziło o twojego męża
-Masz racje- doszli do sypialni Daga- Chcę się nim zająć
-Nie zostawię go
-Więc się odsuń- dalszą dyskusję przerwało wejście Severusa
-Azazelu połóż Daga na łóżku i odsuń się, Tom ty też- spokojny głos przybyłego mężczyzny załagodził, przynajmniej na jakiś czas spór.
Severus zabrał się za opatrywanie ran i leczenie nieprzytomnego chłopca. Obaj dumni mężczyźni stali pod ścianą   czekali.

Pół godziny później Severus odsunął się od łóżka
-Już wszystko dobrze. Daga teraz śpi. A wy dwoje musicie porozmawiać- po tych słowach wyszedł
-Severus ma racje- odezwał się Tom- Byłem nie w porządku.
-Więc?
-Daga cię kocha i potrzebuje. Jestem przyznaję trochę o to zazdrosny. Ale to nie znaczy że miałem rację.
-Mogę z nim zostać?
-Tak i wybacz mi
-Potrafię to zrozumieć-Azazel podszedł do łóżka i usiadł obok śpiącego chłopca. Tom zrobił to samo, pochylił się i ucałował syna w czółko.
-Opiekuj się nim- poprosił cicho
-Będę- obiecał i patrzył jak mężczyzna wychodzi
-Wystraszyłeś nas wszystkich skarbie- szepnął,  położył się i wziął chłopca w ramiona- Już nigdy więcej, przyrzekam
-To dobrze- usłyszał głos ukochanego
-Kochanie?- popatrzył na twarzyczkę chłopca, miał otwarte oczka
-Jestem śpiący. Przytul minie- wtulił się w wytęsknione ciało i natychmiast zasnął.

Tom siedział w bibliotece i delektował się kieliszkiem wina
-Znalazłem!- Do pomieszczenia wbiegł Lucjusz
-Co takiego?- uniósł brwi
-Sposób na uwolnienie Syriusza. Jutro w nocy to jedyny odpowiedni czas
-Jak chcesz to zrobić?- Wstał
-Myślałem o podmianie ale ostatnio zwiększyli ochronę. Całkowity szturm też odpada. Ale jest zaklęcie. I potrafię je wykonać nawet przy zabezpieczeniach...
- Zrób to więc. Dziękuję Lucjuszu
-Oczywiście. Sam chciałbym odzyskać Narcyzę w takiej sytuacji
-A ja zrobiłbym wszystko żeby ci pomóc. A teraz pójdę przygotować wszystko na jutro- usmiechnął się delikatnie. Zażegnał konflikt z przyszłym zięciem i jutro odzyska ukochanego męża. Zycie powoli zaczynało się całkiem dobrze układać