środa, 24 października 2012

Rozdział 69


Jeszcze przez kilka minut wrzawa w sali była ogromna, ale gdy tylko Voldemort wstał z tronu i klasnął w ręce, wszyscy zamilkli i spojrzeli na niego.
- To jednak nie znaczy, że wojna się skończyła.- przemówił zimnym, cichym głosem.- Prędzej czy później ktoś odkryje prawdę i musimy być na to gotowi.
-Nie dasz nam nawet świąt spędzić w spokoju?- Zapytał zrezygnowany Severus.
-Sev ma rację, kochany.- Syriusz też wstał.- Na dziś już koniec.- uśmiechnął się do zebranych.- Azazelu, Elvernie, zostańcie.-Tom nie był jednak do końca zadowolony. Nie miał mimo to prawa głosu, bo obiecał ukochanemu, że zmieni nastawienie. Usiadł więc z cichym westchnieniem i patrzył, jak wszyscy powoli, we wspaniałych nastrojach opuszczają salę.

Remus stał na skraju lasu i obserwował Norę. Zapach jego Towarzysza doprowadzał go do szału. Nie mógł znieść rozłąki, a sowy już nie nadążały z pocztą.
Czuł coraz większą chęć posiadania. Tylko jak to zrobić? Wiedział, że później nie spuści go z oka przez rok, takie jest prawo i natura.
A  może by tak? Warknął cicho i nadstawił uszu. Musi to zrobić, inaczej zginie lub kogoś zabije.
Czekał, ale na szczęście nie długo. Jego szczeniaczek wraz z bratem bliźniakiem  zmierzali w stronę lasu z miotłami w rękach. Teraz miał szansę.
Zakradł się cicho, jeszcze bliżej i bez ostrzeżenia złapał Georga w pasie. Nim jego brat zdążył zareagować, porwał ukochanego i biegł ile sił w nogach.
-Remi!- Chłopak w końcu nie wytrzymał.
-Ci... muszę...nie wytrzymam.- tyle udało mu się wykrztusić.
-Ale porwałeś mnie.- jakoś udało mu się wyswobodzić.
-Nie potrzebujesz szkoły, możesz się uczyć we Dworze, a brat może cię odwiedzać.- stanął przed nim i patrzył błagalnie w jego oczy.
-Remi.- szepnął George i przytulił się do niego znienacka.- Już przecież jestem twój, ale trochę poczekaj. Daj mi czas do wakacji.- wspiął się na palcach i pocałował go w policzek.
-A co ze szkołą?- Wilkołak wciąż nie był do końca przekonany.
-Przecież Hagrid jest z wami, porozmawiaj  z nim. Muszę wracać, ale spotkajmy się jutro w wiosce, dobrze?- Chłopak wziął go za rękę.
-Dobrze, kochany.- Remus przyciągnął go do siebie i wpił się zachłannie w jego usta. Postara się nad sobą zapanować, ale nie jest pewny, czy mu się to uda do końca. Dla chłopaka jednak spróbuje. Przecież ten go nie odtrąca, a to najważniejsze.- Odprowadzę cię.
-Nie trzeba.- uśmiechnął się do niego.
-Tu nie jest bezpiecznie.- warknął cicho, ale oboje wiedzieli, że przesadza, bo lasek był niewielki i mogła go zaatakować najwyżej wiewiórka.
-Dobrze, Remi.- Zgodził się jednak George. On także się stęsknił, chociaż nie do końca chciał to pokazać.

-Absolutnie nie!- Azazel był wściekły, kiedy Tom opowiedział mu o planach wyjazdu.
-Azazelu!- Elvern wstał i popatrzył na kochanka, tego się nie spodziewał.
-To mój syn!- Tom instynktownie złapał za różdżkę.
-Nie pozwolę....- Zaczął anioł, ale Daga złapał go nagle za rękę.
-Aza … ja... chciałbym pojechać.- powiedział cicho i nawet na niego nie patrzył, jakby bał się, że zrani go tymi słowami.- To moi rodzice i chcę z nimi spędzić czas.
-Skarbie... – ukląkł obok niego.- I ja chcę, żebyś spędzał czas z rodzicami, ale wyjazd... a co jeśli...
-Azazelu, wystarczy.- elf  był wściekły, jak jeszcze nigdy.- Tom i Syriusz są dorosłymi, potężnymi czarodziejami i potrafią obronić własnego syna.- ciemnowłosy mężczyzna otworzył usta.- A Daga jest ostatnią osobą, która zrobiłaby coś nieodpowiedniego.- powiedział dobitnie.
-El ma rację.- Syriusz był tym wszystkim trochę rozbawiony.- No i czy nie chcecie czasu dla siebie, skoro Daga jest za mały, żeby do was dołączyć?- Mrugnął do Azazela, ignorując wściekłe spojrzenie ukochanego. Na niego ma swoje sposoby.
-Tata ma rację.-  Daga przytulił się do anioła i pocałował go w policzek. Ten od razu go objął i już wiedział, że się zgodzi. Nie potrafił odmówić mu niczego i nigdy tego nie zrobi.
-Ale masz się meldować rano i wieczorem.- westchnął po chwili.- I uważaj na siebie jak....
-Kochanie, a gdzie mój buziak?- Przerwał mu Elvern i Daga z uśmiechem przytulił się teraz do niego. Nad głową chłopca mierzyli się wzrokiem trzej wściekli mężczyźni, czwarty miał z tego dobrą zabawę.
Syriusz jako Black wiedział, że jego syn zawsze wyląduje na 4 łapach. No i mały ma tak dużo z Toma, że ich troska była zbyteczna. Wiedział, że ma sprzymierzeńca w postaci Elverna. Myśleli podobnie. Ale i elf był wściekły na kochanka, bo zareagował zbyt gwałtownie. Tak, będzie tęsknił za chłopcem, ale rozumie czemu ten chce to zrobić.
Tom nie mógł się pogodzić z tym, że ktoś chce mu dyktować, co ma, a czego nie. robić z własnym dzieckiem. Azazel przekroczył granicę.
Anioł tymczasem nie chciał znów rozstawać się z chłopcem, nawet jeśli tym razem nie było w tym nic złego. Nie uważał też Toma za najlepszego rodzica, ale to tylko jego opinia.
-Aza, pomożesz mi się pakować?- To niewinne proszące spojrzenie. Od razu zmiękły mu kolana.
-Oczywiście, że tak, malutki.- uśmiechnął się do niego i popatrzył przepraszająco na Elverna. Oczy kochanka jednak mówiły, że dyskusja jeszcze się nie skończyła i szybko do końca nie dojdzie. Westchnął więc cicho i podniósł się z kucek.
-Kochany.- Tom zwrócił się do Syriusza.- Mamy jeszcze coś do omówienia, prawda?
-O tak.- na twarzy młodszego mężczyzny pojawił się błogi uśmiech. Na dziś też zafunduje mu jakąś historyjkę, bo ostatnio polubił, gdy Tom bierze go ostro, zły i zazdrosny.
- A ja idę do Draco- Daga nie przestając się uśmiechać szybko opóścił pomieszczenie, słyszeli tylko, że coś sobie podśpiewuje.
- My nie skończyliśmy.- Elvern wciąż był zły i wyszedł za chłopcem w stronę biblioteki. Azazel wiedział, że ma kłopoty, ale miał też pomysł, jak przeprosić ukochanego.