poniedziałek, 23 stycznia 2012

Rozdział 17

Tom Riddle stanął w swojej starej sypialni. Po raz pierwszy od 10 lat. Mimo że dawno nikt tu nie był gdy zamknął oczy i głęboko wciągnął powietrze, czół jeszcze zapach ukochanego.
Tęsknota była w tym chyba najgorsza. Nie tylko zresztą za mężem, ale też za synem którego teraz musiał poznać i przekonać do siebie. A to zadanie utrudniał mu towarzysz Daga. Nie miał oczywiście nic przeciw niemu osobiście. Ale niebezpieczny upadły anioł jako kochanek jedynego dziedzica, nie był dobrym omenem.
W końcu postanowił obejrzeć się w lustrze.
Był szczupłym bardzo wysokim bladym mężczyzną o fioletowych oczach i czarnych krótkich włosach. Odkąd spoglądał na swoje odbicie przybyło mu kilka zmarszczek a silne kiedyś ciało nie było już w tak dobrej formie. To jednak wcale nie oznacza że wyglądał gorzej, był jednym z tych szczęśliwców którzy z wiekiem wyglądają znacznie lepiej.
Przebrał się w niezbyt dobrane czarne spodnie i założył czarny cienki sweter. Mimo że czuł się zmęczony było jeszcze wiele rzeczy do zrobienia.
Przemierzał ciemne ciche korytarze bez pośpiechu napawając się tym co widzi. Dom został zachowany wspaniale. Był również zadowolony, że nikt mu nie przeszkadzał. Nie był jeszcze w stanie stanąć na przeciwko ludzi. Lata samotności wyryły trwałe piętno na jego świadomości. Nie bał się ludzi, po prostu nauczył się być sam ze sobą i nie był w stanie stanąć przed dużą grupą ludzi, chociaż wiedział ,że na niego czekają. Teraz jednak musiał zobaczyć syna.
Sypialnia chłopca była jednak pusta. I dopiero teraz Tom się wściekł. Jeśli nie śpi w swoim łóżku, musi być w pokoju obok. Otworzył szybko drzwi i już miał rzucić zaklęcia na mężczyznę, ale i tu nikogo nie zastał. Opuścił różdżkę i wyszedł.
Zaczął teraz biegać szybciej otwierając każde drzwi, ale nigdzie go nie było. Dopiero gdy był blisko strychu poczuł energię mężczyzny i wiedział że Daga jest z nim. Nie zastanawiając się dużej niemal wyważył drzwi
-Ty!!- różdżka wycelowała w śpiącego mężczyznę
-Nie waż się- głos Azazela był spokojny i cichy
-Odejdź od niego- i on zniżył głos
-Mam do tego prawo...
-Nie odbieram ci go- Tom był na tyle inteligentny żeby wiedzieć , że może go zabić nie ruszając się z miejsca- Jestem jego ojcem i mam prawo
-Tak- podniósł się z chłopcem na rękach - Daj mu jednak spać
-Pozwól mi go nieść- nie był dobry w proszeniu, jednak było to konieczne.
Azazel wolno podszedł do mężczyzny, złożył delikatny pocałunek na usteczkach śpiącego ukochanego i przekazał go ojcu. Jednocześnie czując pustkę, od lat to on miał wyłączność na trzymanie Daga w ramionach.
-Dziś to ja zostanę z nim ty możesz spać u siebie- odezwał się Tom już przy sypialni syna. I nie czekając na odpowiedź otworzył drzwi i wszedł zamykając je przed nosem Azazela.
Położył syna na łóżku i przykrył, po czym wyczarował sobie wygodne krzesło i usiadł wygodnie. Niedługo później sam zasnął spokojnym snem od wielu wielu lat.

Daga budząc się był bardzo zdziwiony. Pierwsze co przyszło mu do głowy, to to że leży w łóżku, ale nie jest to łóżko Azazela. Drugie to że ukochanego przy nim. Trzecia to to że ktoś go obserwował i że nie było to niepokojące jak powinno być.
Otworzył oczy i zobaczył przed sobą mężczyznę
-Daga, to ja- uśmiechnął się do niego
-Tata?- Zrobił wielkie oczy i usiadł szybko na łóżku
-Tak, wczoraj się udało- Daga szybko przebiegł przez pokój i przytulił się w końcu do ojca. Nigdy nikomu o tym nie powiedział ale zawsze o tym marzył i często myślał.
-Jak?- Daga płakał szczęśliwymi łzami
-Dzięki Severusowi. Ale nie mówmy  teraz o tym.
-Dobrze. Czemu tu jestem?
-To twój pokój
-Tak, ale zawsze śpię z Azazelem
-Proszę?
-No tak
-Daga jesteś dzieckiem, jeśli on....
-Tato to nie tak- roześmiał się- Po prostu jestem przy nim bezpieczny
-Niech będzie temu przeciwny jeśli to prawda, ale jeśli dowiem się że to coś innego...
-Wiem tato wujek Lucjusz wyjaśnił dlaczego możesz być zły- dał mu jeszcze szybkiego całusa w policzek i pobiegł do łazienki.
Tom wyszedł z sypialni syna i udał się do własnej.

Azazel nie spał już wcale. Wiadomości z domu były niepokojące ale nie one spędzały mu sen z powiek.
Wiedział że teraz wszystko się zmieni. Tom nie pozwoli mu być z Daga tak jak by tego chciał. Był świadom, że skończyło się spanie razem pocałunki i okazjonalna zabawa. Musiał to jednak przetrwać dla ukochanego
-Aza?- Z zamyślenia wyrwał go głos zza drzwi
-Wejeć skarbie- uśmiechnął się lekko.  Ledwo Daga przekroczył próg i zamknął drzwi już był w jego ramionach- Tęskniłem za tobą w nocy
-Ja za tobą też Aza ale tata, on wrócił
-Wiem, na pewno bardzo się cieszysz
-Tak. Tylko- posmutniał nie zacznie
-Tylko?
-Nie chce żebyście się nie lubili. On jest moim tatą
-Wiesz, że dla ciebie zrobię wszystko. Pogodziłem się z wilkołakiem. Twój tata nie powinien stanowić problemu- pocałował go namiętnie i usiadł z chłopcem na kolanach na najbliższym fotelu. Całowali się bez pośpiechu. Zapominając o całym świecie. Gdy już zabrakło im powietrze Azazel zaczął lizać i kąsać szyjkę chłopca. Daga bawił się guzikami koszuli mężczyzny i raz po raz pojękiwał z rozkoszy. Azazel miał ręce na na ciepłym brzuszku Daga i powoli głaskał coraz wyżej. Wiedział, że jest twardy i był świadom że Daga również i chociaż bardzo chciał znów go posmakować musiał zachować rozsądek, zwłaszcza teraz.
-Kochanie...Daga
-Dlaczego przerwałeś- chłopiec był niezadowolony
-Nie możemy, tata będzie cię szukał
-Ale ja chce
-Ja też maleńki ja też- pocałował go i zsadził z siebie- Ale to nie jest ten czas
-Moje 12 urodziny- przytulił się do niego i popatrzył prosząco
-Dobrze. A teraz muszę się doprowadzić do porządku- popatrzył na chłopca- I ty też skarbie
-Tak- jeszcze jeden szybki pocałunek i Daga zniknął z sypialni mężczyzny.
Azazel długo siedział bez ruchu. Zdał sobie sprawy, że Daga nie jest już tak niewinny jak by tego chciał i wini za to siebie. Jakoś będzie trzeba to ukrócić bo może z tego wyjść nieszczęście.