piątek, 17 sierpnia 2012

Rozdział 54a

Syriusz siedział przy oknie w sypialni i przyglądał się jak pada śnieg.
Zawsze lubił zimę. Z jakiegoś powodu go uspokajała i była piękniejsza niż kolorowe lato. Tym razem jednak to nie pomagało. Coraz bardziej tęsknił za synem, a i Severus wcale nie poprawił mu humoru, bo potwierdził jego podejrzenia. Daga zostanie jedynakiem i nie ma sposobu ani magicznego, ani żadnego innego, żeby temu zapobiec. Więzienie zrobiło po prostu swoje.
-Kochany?- Tom wszedł do pomieszczenia.
-Tak?- Uśmiechnął się w jego stronę, by nic nie podejrzewał. Mężczyzna podszedł do niego i objął go czule.
-Wiem, że tęsknisz i ja też,- pocałował go w kark.- ale nie możesz być tak smutny, Daga jest bezpieczny, a tego chcieliśmy.
-Wiem Tom, tylko że to są święta, powinien tu być.
-W przyszłym roku, skarbie.- odwrócił go twarzą do siebie i już miał pocałować, gdy do sypialni wbiegł ich syn.
-Wróciłem!- oznajmił ze śmiechem.

Kilka godzin wcześniej Daga obudził się podekscytowany. Elvern jeszcze spał, ale Azazel obserwował go bystrymi żółtymi oczami.
-Szczęśliwy, skarbie?- Zapytał i pocałował go w policzek.
-Bardzo.- uśmiechnął się do niego.- Aza, myślisz, że tata go przyjmie?- Popatrzył na elfa.
-Oczywiście, kochanie.- jeszcze jeden pocałunek.- Tom po prostu chce twojego szczęścia..
-Ale ciebie nie lubi.- przypomniał chłopiec.
-To przez moją naturę. Boi się, że mogę cię skrzywdzić.- zamilkł na chwilę.- I niestety się nie pomylił.- pogłaskał ukochanego.
-Nie chcę o tym mówić.- powiedział i odwrócił się w stronę drugiego mężczyzny.- El.- szepnął dotykając jego ramienia. To oczywiście nie przyniosło żadnego skutku, więc przysunął się bliżej do niego i pocałował delikatnie w usta i na to dopiero otworzył oczy.
-Milutko.- uśmiechnął się do chłopca i przyciągnął go do siebie.- Ktoś tu jest zadowolony.- pocałował go w ucho, wzrokiem zapraszając Azazela, by przysunął się bliżej. Co ten też zrobił i zamknął ich obu w swoich ramionach.
-El, Aza, nie ma na to czasu.- zaprotestował nieumiejętnie, ale obaj mężczyźni mimo to zrozumieli.
-Masz rację, kochanie.- anioł głaskał go po brzuchu i lizał po szyjce.- Trzeba się spakować i jeszcze pozałatwiać różne sprawy...
-A jest już 11.- dodał nieprzytomnie Elvern poddając się pieszczocie drugiej ręki Azazela i ciesząc się, że może całować Daga. Jednak, gdy tylko to powiedział, zdał sobie sprawę, że chłopiec ma rację, Prawda dotarła też do anioła.
Dlatego własnie cały wyjazd z Akademii odbył się w takim pośpiechu, że nikt nie zdążył zawiadomić rodziny Daga, że mają się w ogóle zjawić nie mówiąc o tym, że ma to być dzisiaj.

-To jest właśnie nasz pokój.- Elvern rozejrzał się po pomieszczeniu. Był zachowany w taki sposób, jakby Daga i Azazel nigdy nie wyjeżdżali. Na to musiał się uśmiechnąć. Widać było, że go tu kochają.
-W domu są tylko twoi rodzice.- odezwał się Azazel zastanawiając się czy Marut się wyprowadził. Chociaż było to w sumie mało prawdo podobne, nie lubił on nowych miejsc. A musiał z nim pilnie porozmawiać. Na pewno miał wieści z domu, no i nikt jeszcze nie był w stanie wytłumaczyć jego przymusowego powrotu. Nie, żeby teraz się nie cieszył, ale to wciąż była zagadka.
-Ciekawe, czy się spodziewają.- Daga podniósł z podłogi zapomniany komiks i uśmiechnął się do siebie.
-Raczej nie, kochanie.- Azazel objął Elverna, on wciąż był niepewny.
-Daga, malutki.- elf chciał zwrócić na siebie uwagę pochłoniętego  pokojem chłopca.
-Tak?- Zapytał w końcu odwracając głowę w stronę mężczyzn. Azazel uśmiechał się czule, ale El był zdenerwowany.
-Może ty pójdziesz najpierw zobaczyć się z rodzicami?- zaproponował El.
-Dobrze.- wychodząc pocałował jeszcze uspokajająco elfa i wyruszył na poszukiwanie rodziców.

-Ale jak?- Zapytał Syriusz odzyskując mowę. Daga wyrósł troszkę i miał dłuższe włosy. Poza tym nie zmienił się wcale.
-Pozwolili nam wrócić na święta i tydzień po nich.- wyjaśnił z uśmiechem.
-Chodź tu, synku.- Tom był wzruszony i szczęśliwy, a gdy mógł przytulić dwoje ukochanych osób nie mógł powstrzymać jednej, niewielkiej łzy.
-Mam wam tyle do opowiedzenia.- Daga po kilku minutach udało się wyrwać z ramion rodziców.
-Oczywiście, synku.- wszyscy usiedli na wygodnej kanapie, a przed nimi na stoliku pojawiła się ciepła herbata i ciastka.
-No więc.....


################################################################################
Wybaczcie, ale mój wen ma dzisiaj depresję spowodowaną małą ilością komentarzy. A ja mam depresję razem z nim, ale to już z innego powodu.