piątek, 16 listopada 2012

Rozdział 72


Tom szedł wściekły obok Lucjusza. Mężczyzna z jakiegoś powodu nie chciał mu powiedzieć, o co chodzi w korytarzu. A on był podniecony i zły, że wyrwał go ze słodkich ramion Syriusza. To nie była najlepsza kombinacja.
-Powiesz mi w końcu, o co chodzi?- Warknął, gdy znaleźli się w gabinecie.
-Oczywiście, Tom.- Malfoy usiadł w fotelu.- Po prostu nie chciałem świadków... zwłaszcza w postaci Syriusza....
-Lucjuszu, kończy mi się cierpliwość.- wysyczał groźnie.
-Tom, mój człowiek dowiedział się...- mężczyzna westchnął głęboko i na chwilę przymknął oczy. Wydawał się starszy niż był i tak bardzo zmęczony-... Regest, on żyje.- dokończył cicho. Tom nawet się nie poruszył. Zdawało się, że zamarł, a w jego oczach pojawił się cień strachu.
-Jesteś pewny?- Zapytał po chwili.
-Jeszcze to sprawdzamy. Nie chciałem przy Syriuszu, on chyb...
-Nic nie wie.- dokończył Riddle.- Daj mi znać, czy plotki są prawdziwe i dziękuję za informacje.
-To mój obowiązek, Panie.- powiedział, wstając- A swoją drogą, twój ukochany ma pośladki niemal tak kształtne, jak moja żona.- na twarz mężczyzny wpełzł wredny uśmiech, odmładzając go o jakieś dwadzieścia  lat, ale gdy tylko te słowa wyszły z jego ust, pożałował, że w ogóle o tym pomyślał. Tom wyglądał na wściekłego i gotowego do ataku.
Malfoy musiał uciekać. Miał szczęście, że Tom nie miał przy sobie różdżki, ale nie chciał oberwać też w mugolski sposób. Sam nie potrafił się tak bić. A Czarny Pan był w tym całkiem dobry..
Lucjusz nie mał jednak dziś szczęścia i Tom w końcu dogonił go przy drzwiach do biblioteki.
-Nigdy więcej nie waż się...- Riddle  nadal był wściekły. Siedział na jasnowłosym mężczyźnie i już miał go uderzyć, gdy usłyszeli za sobą kroki.
-Co się tu dzieje?!- To była Narcyza.
-Nic, kochana- Lucjusz uśmiechnął się do niej.- Ja i Tom wdaliśmy się tylko w kłótnię.
-I musicie uciekać się do tak barbarzyńskich metod?- Uniosła brew.- Dorośli mężczyźni...
-Wybacz, Narcyzo.- Odezwał się w końcu Tom i bez ostrzeżenia uderzył Malfoya, łamiąc mu nos.- Nic ci nie powiem, moja droga.- zszedł z mężczyzny i podszedł do kobiety.- Zapytaj męża, może on wyjaśni ci wszystko.- powiedział i odszedł uśmiechając się do Narcyzy.

Syriusz miał wyjść za ukochanym, ale zrezygnował z pomysłu. Gdyby chciał, sam poprosiłby go ze sobą.
Mieli problemy i to od jakiegoś czasu. Kilka zbliżeń lub pół zbliżeń. Czuł się pusty. Zaręczyny miały coś zmienić i troszkę coś ruszyło. Tylko znów zaliczali klęskę. Wyjazd był dla niego ostatnią szansą, nie był jednak w stanie powiedzieć o tym Tomowi.
Po tym jak ubrał na siebie bokserki znów się położył. Udowadniał mu tyle razy, że jest jego, ale czy to miało sens? Westchnął głęboko, przymknął oczy i położył ręce pod głowę rozrzucając długie, czarne włosy na jasnej poduszce.
Wiedział, że wygląda wspaniale. Jeszcze młody, z pięknym zregenerowanym ciałem. Kochał Toma najbardziej na świecie, ale jego cierpliwość wisiała na włosku.
-Skarbie?- Riddle wszedł do sypialni.
-Tak?- Zapytał nie patrząc w jego stronę.
-Kochany mój- Tom podszedł do łóżka i usiadł, głaszcząc go po policzku. - Wiem, że jesteś na mnie zły...
-Nie... znaczy tak...- odwrócił się do niego.- Dlaczego wciąż jesteśmy razem?- Patrzył na niego poważnie.
-Kocham cię, wiesz o tym.- mężczyzna był przerażony tym pytaniem, ale mógł je zrozumieć. - Udowodnię ci to, przyrzekam.- ujął  jego dłoń i pocałował.
-A jak?- Zapytał z nadzieją w oczach.
-Nic ci nie powiem, skarbie.- uśmiechnął się do niego i pochylił się, by nakryć usta kochanka swoimi.
-Pokaż mi, że jeszcze chcesz być ze mną... ja tak bardzo chcę być tylko twój.- szepnął Tomowi do ucha.
-Jesteś i zostaniesz.- w końcu go pocałował - Jesteś jeszcze moim niewolnikiem?- Tym razem to on zapytał z nadzieją.
-Nie.- odpowiedział Syriusz.- Ale ty możesz być moim.
-Z przyjemnością, kochany.- Tom już kiedyś próbował, jak to jest. Zrobiłby wszystko dla ukochanego, którego tak bardzo ostatnio zaniedbywał. Wiedział, jak naprawić sytuację i to zrobi. Nie pozwoli, żeby ktokolwiek inny go miał.Ta myśl sprawiała, że czuł się fizycznie chory.
-Więc połóż się wygodnie.- szeptał mu zmysłowo do ucha. Młodszy mężczyzna usiadł na biodrach kochanka i bardzo powoli zaczął go całować, biorąc jego ręce i magicznie unieruchamiając je nad jego głową.- Jesteś zdany tylko na mnie i to tak długo, jak będę chciał. Nie ważne kto i czego będzie od ciebie chciał. Tylko Daga może nam przerwać.- zassał prawy sutek Toma, a ten zadrżał pod nim,
-Tak, kochanie. - wychrypiał i zamknął oczy.
Syriusz czuł pod sobą pęczniejącego penisa, ale tylko pokręcił się nieznacznie, uśmiechając lekko. Tom będzie jego przez kilka godzin, jak tylko będzie mu się to podobało. Powoli i z rozmysłem, tak, jak często on był torturowany, tak jak by sobie tego życzył...

Azazel powoli się budził i z uśmiechem wtulił się w małe ciałko przed sobą. Tego chciał i za tym tęsknił. Obaj jego ukochani tak blisko. Zapachy mieszały się ze sobą tworząc wspaniały aromat, którym mógł się napawać do woli.
Elvern masował stopą jego krocze, również lekko się uśmiechając przez sen. Jedna z jego dłoni bardzo powoli przesuwała się po klatce piersiowej Daga. Chłopak spał jednak smacznie, cieplutki i zaróżowiony.
-Aza.- elf szepnął cicho jakby przez sen. Anioł podniósł głowę i spojrzał na niego uważnie. Scena przed nim była wspaniała, a stopa na nabrzmiałym penisie pobudzała coraz bardziej i nie mógł się powstrzymać przed cichym jękiem.
-Kochanie.- w końcu wyszeptał. – El, Daga jest z nami.
-Wiem.- elf w końcu otworzył oczy, ale nie zaprzestał pieszczoty.- Dołącz do mnie, tylko troszkę. Kochany, Daga tego chce, zobacz. Wejdź do jego umysłu.
-El.- Azazel westchnął z rezygnacją, ale nie mógł powstrzymać uśmiechu. Miał rację i on to czuł coraz wyraźniej.
-Umowa.- wziął go za rękę.- Jestem tu, nie zranisz go. Wyładujesz wszystko na mnie, chcę tego, bardzo chcę.- powoli przesuwał jego rękę ku penisowi chłopaka, ale i też ku swojemu.
-Powstrzymaj mnie.- poprosił jeszcze Azazel, nim dotknął czegokolwiek.
-Z największą przyjemnością, kochany.- uśmiechną się i pocałował mężczyznę, nim zamknął oczy. Duża dłoń na penisie pobudziła go od razu.
Daga spał jeszcze, gdy jego ukochani zaczęli zabawę. Jednak, gdy tylko sen zaczął mieszać się z jawą, ostrożnie otworzył oczy, by zobaczyć, że mężczyźni całują się nad jego głową, a on jest podniecony niemal do granic możliwości. Dwie ręce pieściły powoli jego nabrzmiałą erekcję, która uwięziona była między dwiema większymi. Ocierały się o siebie w szalonym tańcu.
-Dołączysz do nas, maleńki?- Zapytał Elvern, uśmiechając się do niego czule.
-Tak.- odwzajemnił uśmiech i bardzo chętnie wyciągnął ręce, by dotknąć mężczyzn. Prawa ręka dotykała brzucha i sutków Azazela, lewa tak samo pieściła Elverna. Mężczyźni pochylili głowy i całowali go powoli po ramionach twarzy.
Anioł przyspieszył pieszczotę. Elvern odchylił głowę do tyłu i jęknął. Daga zrobił to samo. Azazel uśmiechnął się, gdy to zobaczył. Obaj byli wspaniali, a on tak bardzo ich kochał. Elf miał rację, to był dobry pomysł.
Daga doszedł z głośnym jękiem. Poczuł, że Elvern robi to samo. W tej samej chwili spermy połączyły się ze sobą na dłoni i brzuchu anioła. Nie mógł się powstrzymać i on również doszedł. Opadł na posłanie i przyciągnął kochanków do siebie. Pocałował obu namiętnie.
-Jak było?- Zapytał El Daga.
-Wspaniale, dziękuję wam- tym razem to chłopak uniósł się i pocałował każdego z nich bardzo powoli i z czule.
-To my ci dziękujemy.- Azazel położył go sobie na piersi, a Elverna przysunął jeszcze bliżej, byli teraz niemal jednością.- śpij jeszcze, malutki.
 Tak.- zgodził się chłopak i ziewnął. Jutro miał wyjechać i mimo że jeszcze się nie spakował, nie mógł przepuścić takiej okazji, żeby być blisko ukochanych.
 Spakuję cie, dobrze?- Zapytał elf bawiąc się jego włosami.
 Dobrze, El. - wyszeptał i zamknął oczy, ukojony delikatnym dotykiem, biciem serc i ciepłem zasnął niemal od razu.
Za bardzo go rozpieściłeś.- pokręcił głową Elvern.
A ty w cale nie przyłożyłeś do tego ręki.- roześmiał się Azazel i on też zamknął oczy.- Później go spakujemy, chodź tu jeszcze.- nie pozwolił, by mężczyzna umknął mu z ręki.
Nigdzie się nie wybieram.- obiecał elf i zaklęciem uśpił siebie i kochanka. Chociaż na godzinę. Należało im się.