poniedziałek, 26 marca 2012

Rozdział 29

Do pierwszego września zostały tylko 2 tygodnie. Daga dostał listy z kilku szkół. W tym też ku wielkiemu zdziwieniu z Hogwartu.
Azazel co chwila próbował za namową Toma odwieść go od decyzji powrotu pod oko Dumbledora. I mimo że wiedział, iż działa samolubnie, czasem, chciał zatrzymać ukochanego całkiem dla siebie, po prostu zamknąć go w sypialni z dala od świata.
Jedyna jasna strona jaką ostatnio widział, to pozbycie się Maruta. To co mu przekazał okazało się bardzo przydatne. No i całkiem zabawnie było widzieć go całkowicie zapatrzonego w kogoś innego niż tylko siebie i swoją zemstę. Nie wybaczył mu oczywiście, ale miał teraz ważniejsze sprawy na głowie.

Była ciemna i dość zimna noc a on siedział na parapecie i patrzył na śpiącego chłopca. W świetle księżyca wyglądał jeszcze piękniej niż zwykle. Blada skóra zdawała się odbijać światło, czarne włosy tak ciemne, że pod odpowiednim kontem błękitne. Śliczne usta czerwone delikatnie wykrojone. Rzęsy dające cień szczupłym policzkom. spał na brzuchu z jednym ramieniem wyciągniętym przed siebie a drugim ułożonym pod sobą. Nogi miał zabawnie wykrzywione, zawsze tak spał gdy był sam. A teraz zdarzało się to często. Mężczyzna nie mógł ostatnio spać. Zwykle siadał na parapecie i przyglądał się temu małemu aniołkowi i dziękował Losowi.
Daga zaczął się poruszać niespokojnie. Azazel uśmiechnął się, musiał mieć jakiś przyjemny sen, bo odgłosy jakie wydawał, były po dziecinnemu zabawne ale też i pełne przyjemności. Podszedł bliżej łóżka i przysłuchiwał się zafascynowany cichym szeptom. Twarzyczkę miał całkiem zrelaksowaną i raz po raz się uśmiechał.
Tylko że kilka minut później. Uśmiech zniknął a pojawił się strach i ból.
-Daga- Azazel wziął go w ramiona- Kochanie obudź się- głaskał go delikatnie po buzi , próbując wybudzić z koszmaru- Maleńki, proszę- potrząsnął za ramię, ale chłopiec tylko mu się wyrwał i zaczął kopać- Skarbie- nie zrezygnował i jeszcze raz przysunął go do siebie- Marut!- Sam nie był sobie z stanie poradzić
-I czego wrzeszczysz w środku nocy- mężczyzna pojawił się w oka mgnieniu
-Coś jest nie tak- zacisnął uścisk by Daga mu się nie wyrwał. W tym stanie mógłby zrobić sobie krzywdę
-Dumbledore- szepnął Marut, wpatrując się w chłopca
-Nie myślisz?
-Tak, właśnie, on wie, że odzyskuje moc- spuścił głowę we wstydzie
-I nie mogę sie do niego dostać. Wiem, że nie jesteśmy przyjaciółmi....
-I na pewnie nigdy  nie będziemy. Ale mamy wspólnego wroga, może przecież zaatakować Rebastana- Azazel zdobył się na delikatny uśmiech i zrobił mu miejsce obok. Marut usiadł obok i czekał na pozwolenie.

Zmienił się bardzo przez ten krótki czas, i postanowił teraz przestrzegać wszystkich obowiązujących praw. Od czasu połączenia Rebastan nie pozwolił mu się dotknąć. Ciągle jeszcze mu nie ufał. A to bolało. Nie tylko to zresztą. Wciąż jeszcze był sekretem i nie raz musiał znosić całe dnie bez widzenia ukochanego. Dlatego też pracował na jego zaufanie, a to był jeden z wielu sposobów.

Azazel wyraził zgodę na to by mu pomógł gdy Daga boleśnie kopnął o w kostkę. Jak na niedużego chłopca miał zaskakująco dużo siły.
Obaj położyli ręce na głowie, Azazel nie przestawał go do siebie przytulać i zamknęli oczy.
Bariery były bardzo silne i Marut już miał się poddać, gdy przyszedł mu do głowy dość ryzykowny pomysł. Bez zgody Azazela zaczął powoli sączyć swoje jeszcze do niedawna brutalne i perwrsyjne wizje do umysłu dziecka. I bariery pod ich wpływem zaczęły powoli pękać.
Tylko że Azazel był coraz bardziej wściekły, musiał zabezpieczyć się przed jego atakiem, bo to co teraz robi jest nie dopuszczalne. Prawdopodobnie uratowało go tylko to że Daga się budził.

-Pomogłem ci- powiedział i wstał
-Idź już i nie pokazuj mi się więcej- warknął Azazel
-Sam mnie wezwałeś!- Zirytował się
-Porozmawiamy później- skierował swoją uwagę na ukochanego, który zaczął powoli otwierać oczka.
-Aza- wyszeptał wtulając się w niego jeszcze bardziej
-Jestem kochanie- pocałował spocone czoło
-Miałem koszmary
-Nie, to był Dumbledore, wie że odzyskujesz moce- przykrył ich obu szczelniej
-Dlaczego on chce mnie zabić?
-Skarbie, on się ciebie boi. Jesteś jednym z najpotężniejszych czarodziei na świecie, o ile nie najpotężniejszym
-Ale ja nie....
-Wiem kochanie, wszystko się ułoży zobaczysz- miał świadomość że teraz bardziej uspokaja siebie niż jego
-No i jeszcze, puźniej śniło mi się...
-Wiem, ale jego już nie musisz się obawiać
-Zabiłeś go?- Podniósł się by spojrzeć mężczyźnie w twarz
-Nie, Marut po prostu znalazł  towarzysza i nie jest mu łatwo- uśmiechnął się z satysfakcją
-Tak? Kogo?- Daga wyraźnie się zainteresował, nie było w nim zła więc nie pytał złośliwie, chciał tylko dowiedzieć się kto uwolnił go od kłopotu
-Tylko musisz obiecać że nikomu nie powiesz- Daga pokiwał głową- To Rebastan
-Ale jest już dorosły
-Powiedzmy, że Marut nie jest zwykłym aniołem- uśmiechnął się niemal wrednie
- I będzie dobry dla wujka?
-Kochanie, nie może być inaczej- pocałował go najpierw w policzek a następnie w usta
-No to dobrze- położył głowę na piersi mężczyzny- Już podjąłem decyzje
-Porozmawiajmy o tym rano- poprosił niezbyt zadowolony
-Chcę teraz- zacięcie na twarzy chłopca było nawet zabawne, gdyby nie powaga sytuacji
-Dobrze skarbie, wiesz że zrobię jak zechcesz- ujął jego drobną rączkę i ucałował
-Wracam do Hogwartu, już rozmawiałem z Draco i mówił że mam przyjaciół w każdym domu, no i będzie wujek Severus..
-Kochanie, ostatnio....
-Teraz będzie inaczej, obiecuje i ty pojedziesz ze mną
-Wszystko już osbie obmyśliłeś?- Uśmiechnął się do niego
-Tak- ziewnął nagle
-Rano, obiecuję że porozmawiamy jeszcze o tym- położył go na sobie i objął jedną ręką
-Dobrze- Daga uniósł głowę i polizał dolną wargę mężczyzny, na co ten zamruczał cicho
-Aniołku...
- No dobrze, ale już nie odchodź nigdzie, odstraszasz koszmary- ułożył się wygodnie
-Nie odejdę. Dobranoc kochanie
-Dobranoc Aza.

Albus Dumbledore, znów był wściekły, ten dzieciak wkrótce wpędzi go do grobu. Zaczął się zastanawiać, czy to ma jeszcze jakiś sens. Za każdym razem gdy się do niego zbliżał coś mu przeszkadzało.
Był mimo to niemal pewny, że Marut załatwi sprawę, a jeśli i temu się nie powiedzie to ma jeszcze jeden plan Weasleyowie będą do tego najlepsi. Molly jeśli chodzi o manipulacje dziećmi jest nie zawodna i w końcu cała rodzina ma u niego dług, to dzięki niemu są jeszcze czarodziejami.
Mała Weasley'ówna skutecznie zajmie się chłopakiem gdy ten wróci, ma obsesje a nic nie jest tak niebezpieczne jak zakochana i odrzucona kobieta nawet gdy ma 11 lat.
Z tymi myślami było mu trochę lepiej. Wszystko i to z każdej możliwej strony było całkowicie zabezpieczone. Po raz kolejny uzbroił się w cierpliwość tym razem wszystko się uda. Bachor zginie albo jeszcze przed wrześniem, a w najgorszym razie przed świętami.