poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Rozdział 50

Azazel nie był zadowolony.
Elvern mimo późnej pory nie wracał i nie był w stanie nigdzie go wyczuć, co oznaczało, że sam tego nie chce, a to już było powodem do złości. Dodając do tego smutek Daga, który przecież tyle już wycierpiał, sprawiało że nie miał dobrego wieczoru.
Jak miał im cokolwiek wynagrodzić, skoro obaj nie chcą z nim przebywać dłużej niż to konieczne? A miał taki dobry plan, widać będzie musiał poczekać na lepszą chwilę

-Skarbie?- położył rękę na ramieniu chłopca.- Może się już położysz?- Zasugerował delikatnie.
-Nie, chcę poczekać.- i zaczął raz jeszcze wpatrywać się w ciemne niebo, mimo że wiedział, że nie zobaczy tam elfa nawet, gdyby ten miał już wracać.
-Kochanie, El przecież wróci.- spróbował jeszcze raz, chociaż bez większej nadziei.
-Tak jak ty nigdy miałeś nas nie zostawiać?- znowu ten zimny, pozbawiony emocji, dorosły głos, którego tak nienawidził. Odwrócił chłopca twarzą do siebie. Płakał, a to bolało. Odzwyczaił się od tego i teraz czuł ze zdwojoną siłą jego ból smutek i czyżby... strach?
-Wiem, aniołku, że cię zawiodłem- patrzył mu w oczy- i z przyjemnością poddaje się twojej karze.- uśmiechnął się lekko- Ale El nie jest taki jak ja, może siostra go zatrzymała, a może już wraca. On cię nie zostawi, kochanie. A i ja już nigdy nie opuszczę cię na krok.- zdobył się na pocałunek w czoło, chociaż jego ciało płonęło i domagało się nawet najmniejszego dotyku. Zacisnął wargi i wziął go na ręce, zrobi wszystko, żeby ukochany się położył.
-Jeśli usnę, obudzisz mnie?- Zapytał mimo wolnie ziewając. Miał za sobą przyjemnie ciężki dzień i teraz chciał, by ukochany go do siebie przytulił. Ten jednak był nieobecny i musiał się najwyraźniej zadowolić tym, co mu zostało.
-Oczywiście, że tak.- nie ufał sobie na tyle, żeby położyć się obok. Nie po takim czasie. Więc, gdy tylko Daga przytulił się do poduszki, usiadł w fotelu i znów zaczął szukać Elverna modląc się w duchu, żeby i on nie zawiódł chłopca. Daga by tego nie przeżył.

Tom, po przeczytaniu wieści od Severusa i artykułów w Proroku czuł, że wszystko się układa i nie była to jego zasługa. Właściwie, to od paru miesięcy robił niewiele.
Wcześniej bardzo zaniedbywał dopiero co odzyskanego męża i musiał mu to wynagrodzić. Co robił z ogromną przyjemnością od września. Oczywiście wiadomość o tym, że syn ma nie jednego, ale dwóch towarzyszy, troszkę zbiło go z tropu, ale po przeczytaniu wielu książek na  ten temat uspokoił się. A dzisiaj cały jego dom świętował. Na razie tylko połowiczne zwycięstwo, ale to zawsze krok na przód. Dziś Syriusz dostanie coś wyjątkowego.
Wszedł do sypialni i zobaczył ukochanego czytającego gazetę.
-Kochany?- szepnął stając przed nim i gdy ten w zamyśleniu podniósł na niego wzrok, ukląkł- Wiem, że zawsze chciałeś prawdziwej ceremonii ślubnej, a ja nie byłem ci w stanie tego dać za pierwszym razem.- wyjął z kieszeni małe czarne pudełeczko- Światło Mego Życia, Miłości Moja, czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie, tym razem tak jak trzeba?
-Tak.- nie musiał czekać na odpowiedź, ukochany rzucił mu się na szyję w chwili gdy tylko skończył mówić. Był wzruszony i miał w oczach łzy.- A teraz zabierz mnie do łóżka.- powiedział gorącym szeptem prosto do jego ucha.
Tego nie trzeba mu było dwa razy powtarzać.

Elvern wiedział, że będzie miał kłopoty, ale musiał zostać u siostry możliwie jak najdłużej nie łamiąc danego słowa. Już od progu czuł zmianę atmosfery i to dało mu nadzieję. Jednocześnie wiedział, że Daga jest bardzo smutny, ale w związku między nim a Azazelem dokonał się jakiś pozytywny przełom.
-Miałeś wrócić szybko.- Azazel stanął w drzwiach sypialni.
-Sądzę, że ty nie masz prawa o tym mówić.- powoli zbliżał się do niego.-  Tu chyba lepiej, prawda?- Stał teraz na przeciw niego i z uniesioną głową patrzył mu w oczy.
-Troszkę tak- zakręciło mu się w głowie od zapachu towarzysza, był stanowczo za blisko
-To dobrze, obaj wiemy że Daga ci wybaczy.- szepnął niemal zmysłowo.
-A ty?- Przełknął głośno ślinę.
-Jesteś na dobrej drodze.- objął go za szyję i przysunął się całym ciałem do muskularnego torsu.
-El?- szepnął słabo i spojrzał mu w oczy, by znaleźć odpowiedź na niezadane pytanie. I nie pomylił się. Znalazł w nich tylko miłość. Dlatego też zaczął go delikatnie całować po twarzy, a za nimi na środku salonu pojawiło się łóżko.- Kocham cię.- szepnął nim jednym zaklęciem pozbawił ich obu odzieży. Mało to romantyczne, ale oszczędzało cenny czas.
Elvern wziął go za rękę i poprowadził do łóżka. W milczeniu położył się na nim w najbardziej uległej pozie i czekał. Obaj wiedzieli, że ten raz będzie właśnie taki i to im odpowiadało. Azazel ukląkł obok i zaczął go dotykać samymi opuszkami palców obserwując reakcje. Ukochany wił się pod nim i cicho kwilił prosząc o więcej. Ale Azazel chciał tym razem zrobić to powoli. Dlatego pochylił się i całował teraz jego klatkę piersiową bardzo delikatnie trącając językiem oba sutki.
-Aza, pragnę cię.- szepnął nabierając tchu.
-I ja ciebie. ale bądź cierpliwy- trącił kciukiem nabrzmiałą erekcje, a ta zadrżała niespokojnie, natomiast ciało kochanka wygięło się w łuk i stłumił krzyk. Anioł uśmiechnął się pod nosem. To będzie lepsze niż za pierwszym razem. Elf wyciągnął rękę by go dotknąć, ale unieruchomił go zaklęciem.- Kochanie, to jest dla ciebie.- szepnął nim złączył ich usta w pełnym ognia i pasji pocałunku. Jednocześnie przeniósł się nad kochanka i bardzo powoli zaczął rozchylać jego pośladki. Za każdym razem, gdy tylko dotknął ciasnego wejścia, ciało pod nim wyrywało się ku niemu.
-Zrób coś, proszę.- El był na skraju, bolesna erekcja pulsowała, a on nie mógł się ruszyć. Ta słodka tortura musi dobiec końca, bo inaczej eksploduje.
-Ci...- wsunął jeden palec do środka.- Przecież robię.- i skupił się na całowaniu i lizaniu jego wrażliwych uszu, jednocześnie nie przestając go rozciągać. Elvern tym razem nie pozostał bierny i napierał na palce kochanka tak, jak tylko mógł. Pilnując jednocześnie, by nie doszedł.
Azazel wiedział, że ukochany jest gotowy, gdy miał w nim trzy palce. Mimo że wciąż był ciasny, to ostrożnie wysunął palce i pomógł mu założyć nogi na swoje ramiona. Sam omal nie doszedł, gdy spojrzał w te zamglone oczy.
-Gotowy?- Zapytał napierając powoli i wsuwając w gorące wnętrze sam czubek własnego czerwonego i nabrzmiałego penisa. El kiwnął potakująco głową i zsunął się jeszcze troszkę przyjmując go całego.
-Bogowie!- Krzyknęli obaj niemal jednocześnie. Tego żaden z nich się nie spodziewał. Dla Azazela było to jak powrót do domu. A Elvern znów poczuł się cały, jakby nic mu nie brakowało. Anioł powoli zaczął się poruszać ciągle patrząc ukochanemu w oczy. Nie wytrzyma długo, dlatego robił to powoli.
-Aza, pozwól mi dojść.- poprosił kręcąc tyłeczkiem powodując, że ten musiał zagryźć wargi aż do krwi
-Daj mi chwilę.- teraz poruszał się coraz szybciej, co chwila trafiając na prostatę kochanka.
Niestety nie udało mu się zatrzymać tego uczucia, bo to on doszedł pierwszy, ale tylko o kilka sekund. Raz jeszcze wbił się w ciało kochanka z całą miłością i siłą, na jaką było go stać. Odchylił głowę do tyłu i doszedł z głuchym warknięciem. Elf otworzył oczy, by przez krótką chwilę napawać się widokiem kochanka i wystrzelił z ogromną mocą.
Azazel opadł na spocone ciało pod sobą próbując złapać oddech, co okazało się dość trudne. Tak bardzo mu tego brakowało.
-Teraz połączenie się dopełniło. Między nami dwoma.- powiedział Elvern gdy tylko odnalazł własny głos.
-I dziękuję ci za tą szansę, kochany- pocałował go jeszcze i zszedł z ukochanego, by przytulić go do siebie i raz jeszcze pocałować- Śpij już.
-Tak, tylko chwilę, zaczyna mi brakować Daga.- uśmiechnął się lekko. Znów wszystko wracało do normy.
-Mi też, kochany, mi też- jeszcze jeden krótki pocałunek i obaj zamknęli oczy.
Żaden z nich nie był świadomy, że przez jakiś czas byli obserwowani. Daga nie widział dużo, ale samo to, że jego towarzysze połączyli się w pełni, było powodem do uśmiechu. Jednak z nim Azazelowi nie pójdzie tak łatwo.
Z tą myślą wrócił do łóżka, znów był zmęczony.