Azazel udał się do dyrektorki, a w sypialni znów pojawił się Elvern, by sprawdzić co dzieje się z jego ukochanym.
Chłopiec spał sobie słodko, ale w powietrzu unosił się zapach sexu, co wcale mu się nie podobała a z drugiej strony z jakiegoś powodu uspokajał. Był śliczny, i taki niewinny. I nie czuł się wcale zazdrosny, tylko smutny, bo ten do którego teraz należał nie zajmował się nim odpowiednio i ta myśl nie dawała mu właśnie spokoju.
Pochylił się nad nim ale zanim pocałował coś go odepchnęło
-Czego tu szukasz?- Odwrócił się i stanął twarzą w twarz ze wściekłym aniołem, który musiał wrócić wcześniej
-Jest też mój- wyszeptał nie chcąc robić kłopotów
-O czym ty mówisz!- Krzyknął zły
-Cii.. obudzisz go- raz jeszcze ostrożnie podszedł do łóżka- Zobacz- pocałował chłopca w policzek
-Nie...- Azazel był bardzo zdziwiony, nie czuł bowiem zazdrości tyko spokój
-Właśnie ten maluszek nie jest tylko twój- tym razem podszedł do mężczyzny i pocałował go w usta. Anioł od razu go objął. Elf miał rację, oni też byli ze sobą związani. Tylko jak?
-To nie możliwe- wyszeptał gdy się od siebie oderwali- nigdy przez te wszystkie lata..
-Bo ja dopiero się przebudziłem, nie mogłeś wiedzieć wcześniej- uśmiechnął się do niego
-Jeszcze porozmawiamy- podszedł do łóżka i pogłaskał Daga- muszę coś załatwić
-Nic mu się przy mnie nie stanie- obiecał kładąc rękę na sercu
-Wiem o tym- przelotnie dotknął jego twarzy i znów opuścił sypialnie. Miał mętlik w głowie, przecież coś takiego nigdy się nie zdarzało.
Idąc korytarzem przypomniał sobie jeden taki przypadek z przed tysiąca lat. Lancelot miał dwóch towarzyszy, to jednak nie skończyło się zbyt dobrze.
Dlatego on postanowił zrobić wszystko żeby ta tragedia się nie powtórzyła. Po za tym już lubił tamtego mężczyznę a pocałunek smakował tak jak każdy z Dagą, więc może wszystko w końcu im się ułoży.
Tymczasem Daga zaczął się przebudzać. Wiercił się po posłaniu aż natrafił na ciepłe ciało. Przytulił się do niego nie otwierając oczu. Elvern uśmiechnął się głaszcząc delikatnie ukochaną główkę.
Był bardzo szczęśliwy. Anioł nie zrobił kłopotów i był całkiem przyjazny. Na pewno go polubi
-Aza- chłopiec wyszeptał wdrapując się mu na kolana, wciąż jeszcze nic nie widząc
-Nie całkiem skarbie- wyszeptał i na te słowa chłopiec przestraszony otworzył oczy i usiadł
-Odejdź!- Krzyknął z mocą o jaką nikt go nie podejrzewał
-Spokojnie, nic ci nie zrobię, twój anioł wie że tu jestem- instynktownie odsunął się od niego
-Wie? Ale czemu?- Daga znowu nic nie rozumiał
-Popatrz mi w oczy, wpuszczę cię teraz do mojego umysłu...
-Nie chcę. Gdzie Aza?- Zapytał cicho a w jego głosie było słychać zbliżające się łzy
-Proszę cię nie płacz- w mgnieniu oka był obok i przytulił go do siebie- Spójrz na mnie- powiedział delikatnie.
Tym razem chłopiec posłuchał i chwilę później nastała cisza. Elvern pokazywał mu wszystko co wie, a gdy doszedł do tej części w której ujawnił prawdę o sobie poczuł małą rączkę na swojej. Daga go zaakceptował, a przynajmniej dał mu szanse. Bo jeśli będzie musiał odejdzie.
-Już wszystko dobrze?- Zapytał mężczyzna ostrożnie
-Lepiej- posłał mu nieśmiały uśmiech- Aza jeszcze nie wrócił?
-Nie maluszku- głaskał go po ręce- Ale już nie długo wróci zobaczysz
-Wiem- położył się z powrotem- Poczytasz mi?- Bo dlaczego nie wykorzystać takiej okazji. Już nie jeden wspaniały mężczyzna będzie robić wszystko tylko dla niego ale dwóch
-Z przyjemnością- uśmiechnął się do chłopca i wybrał jedną z leżących na stoliku obok książek
-Wejdź Azazelu- usłyszał kobiecy głos zza drzwi
-Masz dobry słuch- uśmiechnął się do niej
-Staram się- podeszła do niego z kartką w reku- Tu masz plan zajęć i wszystkie reguły
-Jest jeszcze Elf- nawet nie spojrzał na to co mu podała
-O czym mówisz?
-Jeden z Białych o ile się nie mylę. Nastąpiło w nim przebudzenie i...
-To wspaniały dar- uśmiechnęła się do niego kładąc rękę na jego ramieniu
-Obyś miała racje. Masz jakieś książki?
-Przyślę ci je...Powiedz mi czy Balam zawsze był tak zajęty?
-Porozmawiaj z nim, był pracowity, ale masz racje ostatnio zaczął przerażać, a teraz ma ciebie
-No właśnie- posmutniała. A Azazelowi przez ułamek sekundy wydawało się że widzi ukochanego z taką samą smutną minką
-Dziękuję ci- przytulił pocieszająco- Powinienem już wracać
-Tak- znów była tak wesoła jak wcześniej- Nie zapomnij o tym co ci dałam to ważne
-Nie zapomnę- i wyszedł szybkim krokiem z gabinetu.
Azazel był już w swoim salonie gdy usłyszał nowy głos w sypialni, tak to był ten Elf jego nowy pomocnik i sprzymierzeniec a fakt że stanie się jego kochankiem mógł tylko pomóc.
Nie był może tak wspaniały jak Daga ale skoro Los ich ze sobą związał będą się przyjaźnić i kto wie może któregoś dnia zdoła go pokochać.
-Widzę że tu wszystko dobrze- uśmiechnął się gdy zobaczył ukochanego siedzącego na kolanach mężczyzny, który czytał mu jedną z jego ulubionych opowieści. I wtedy to poczuł. Przebudzenie drugiego mężczyzny dotarło i do jego serca i chociaż nigdy nie będzie dla niego ważniejszy niż pierwszy towarzysz to i on nim był
-Aza-Daga wybiegł z posłania i rzucił mu się w ramiona
-Dobrze się spało?- Zapytał całując go delikatnie
-Tak, a to jest Elvern- przywołał go do siebie- On też mnie kocha?
-Tak aniołku- popatrzył na drugiego mężczyznę i znalazł zrozumienie w jego oczach. Tak stało się coś niezwykłego ale i cudownego zarazem.
-Dobrze- wyplątał się z jego uścisku niecierpliwy chłopiec- Co chciała pani dyrektor?
-Dała mi tylko potrzebne materiały- odpowiedział siadając w fotelu i obserwując tamtych, Elvern trzymał rękę na ramieniu ukochanego, ale nie wykonał żadnego innego ruchu. Co oznaczało że był mu poddany i gdyby chciał mógłby go odesłać i zapomnieć o całej tej sprawie. Na ich szczęście nie chciał, przynajmniej na razie
-Może zajmiesz się tym przez chwilę?- Odezwał się w końcu- Zabiorę Daga na spacer
- Mogę Aza?- Przyłączył się do niego chłopiec
-Daj mi tylko buzi i możecie iść- uśmiechnął się i wyciągnął rękę do ukochanego. Nie trzeba mu było dwa razy powtarzać bo szybko znalazł się w jego ramionach całując deliktanie po twarzy
-Tylko bądź grzeczny- powiedział poważnie gdy już się od siebie oderwali a on sam wyciągnął drugą rękę ku mężczyźnie. Ten podszedł do niego i złożył szybki pocałunek na jego ustach.
Daga przyglądał się temu z zadowoleniem, było mu może troszkę dziwnie w tej sytuacji ale czuł się bezpiecznie a to było najważniejsze
-Chodź kochanie- Elvern wziął go na ręce i wyszedł z nim z sypialni zostawiając ich towarzysza by tamten raz jeszcze pozbierał myśli.
-Marucie?- Rebastan miał już dość ciszy panującej w ich sypialni
-Tak kochany?- Popatrzył na niego
-Co się stało?- Usiadł mu na kolanach
-Nic...Nie martw się- ale był rozkojarzony, dlatego też młodszy mężczyzna nagle przywarł do niego całym ciałem i wyszeptał do ucha- Więc czemu mnie nie pieprzysz? Chcę tego, szybko i mocno
-Rebastanie!- Wstał gwałtownie upuszczając go na miękki dywan
-No co? To chociaż zadziałało- odezwał się obrażony wstając
-Wybacz, masz rację zmieniam się w Azazela a jego nie ma tylko kilka godzin- objął go i położył obie ręce na jego pośladkach- Boli?
-Nie, miałem miękkie lądowanie- uśmiechnął się do niego i pocałował- no a moja propozycja jest dalej aktualna- wyminął go zręcznie i położył się na łóżku wypinając pośladki
-Na prawdę tego chcesz?- Marut podszedł do niego i klepnął delikatnie
-Tak- wyszeptał patrząc mu prosto w oczy
-Żyję by spełniać twoje zachcianki- pocałował go w kark i ściągnął z siebie ubranie. Rebastan poruszył się niecierpliwie.
Tylko że ten nie zamierzał się spieszyć, ukląkł za nim i bardzo powoli drażnił wejście kochanka językiem, trzymając jego biodra by ten mu się nie wyrywał
-M proszę!- krzyknął w pewnym momencie rozbudzony już mężczyzna
-Tego chcesz?- Przywarł do niego całym ciałem, jedną rękę położył na bolesnym członku Rebastana, a drugą przytrzymywał wciąż jego biodro, a jego penis drażnił już całkiem rozluźnione, chociaż wciąż tak wspaniale ciasne wejście
-Tak! Zrób coś!- Sam nie był w stanie się poruszyć
-Czego tylko chcesz- z tymi słowami wdarł się w ciało kochanka, i nagle zdał sobie sprawy że go nie do końca przygotował- Wszystko dobrze?- Zapytał przestraszony że może to było za dużo
-Tak- wychrypiał cicho- Nie przestawaj- i sam nieznacznie się na niego nabił. To mu wystarczyło. Sam zaczął się poruszać najpierw powoli słuchając symfonii jęków rozkoszy. A za chwilę przyspieszył tępo ale wypuścił pulsującą erekcję Rebastana. Nie było to potrzebne.
Raz po raz ocierał się o jego prostatę. Ich jęki stawały się coraz głośniejsze i przeradzały się w krzyki. Rebastan był juz bardzo blisko. Marut wyczuwając to przyspieszył jeszcze i on sam doszedł z głośnym okrzykiem. Sekundy później Rebastan dołączył do niego w ekstazie.
-Kocham cię- pocałował towarzysza i opadł na posłanie obok niego
-Ja ciebie też- odpowiedział i przytulił sie do niego.
Zasnęli po chwili zasłużonym snem. I nawet Marut zapomniał o tym co wcześniej tak bardzo go rozpraszało.
#################################################################################
Nie jestem całkiem pewna czy dobrze robię dodając nową postać. A co wy myślicie? Komentujcie i dajcie mi znać:)