niedziela, 4 grudnia 2011

Rozdział 9a

Draco w milczeniu pakował rzeczy przyjaciela.  Blaise zaoferował pomoc, ale jej nie przyjął pomocy.
-Draco, daj spokój  z tym co dyrektor  i tak by tu nie został a w domu twoja mama i ciocia mogą go ochraniać
-Wiem o tym! Po prostu to nie fer, Daga powinien być w Hogwarcie, jest w końcu dziedzicem Salazara Slytherina
-Tak, ale bez mocy Dumbledore, mógłby go łatwo zabić
-A może...
-Draco, nie to nie nasze zadanie poza tym żaden z nas nie rzucić porządnego zaklęcia- Blaise miał trochę więcej rozsądku niż przyjaciel.
-Porozmawiam z Pansy- czarnoskóry chłopak wyszedł z dormitorium kręcąc głową z rezygnacja

Tymczasem, w prywatnym pokoju Severusa, Daga nie mógł usiedzieć na miejscu. Azazel przygądał się chłopcu ze swojego ulubionego fotela przy oknie
-Skarbie, usiądź- Wyciągnął do niego rękę
-Aza czemu Draco jeszcze nie ma?- podszedł do mężczyzny i dał się posadzić na jego kolanach
-Nie wiem- przytulił go do siebie
-Jeśli nie chcesz wrócić..
-Kochanie, twoja rodzina może cię chronić ale to moja praca
-Czemu zawsze to mówisz?- Daga spojrzał w oczy towarzysza
-Do to prawda- ujął twarzyczkę w obie dłonie i posmakował usteczek chłopca, tym razem Daga zarzucił mu ręce na szyje i sam pogłębił pocałunek. Azazel przez chwilę był bardzo zaskoczony ale szybko przejął inicjatywę. Daga poczuł dłonie na plecach na brzuchu. Sam próbował dotykać mężczyzny ale ten nie pozwalał mu na to.
-Skarbie- Azazel znów powstrzymał się w porę- Jak wrócimy do domu, będę musiał na jakiś czas wyjechać- na te słowa Daga zaczął się wyrywać- Proszę wysłuchaj mnie
-Nie kochasz mnie bo nie mam mocy, idź sobie- Daga zaczął drapać ramiona Azazela
-Maleńki, to nie tak- mimo tego że był podrapany nie puszczał go
-A jak?- ani na chwile nie przestał się wyrywać
-Teraz jeszcze bardziej chce być z tobą a nie możesz się obronić, a ja nie chcę.. nie mogę zrobić ci krzywdy
-Nie zrobisz- Daga w końcu spojrzał w oczy mężczyzny
-Mógłbym, a ty jesteś tylko dzieckiem- złożył delikatny pocałunek na jego włosach- Ja wiem że nie powinienem..
-A wrócisz?- położył rączkę na policzku mężczyzny
-Nawet śmierć mnie nie powstrzyma kochanie- ucałował go w policzek i w końcu wypuścił
-Ale krótko
-Oczywiści 2 dni- Daga objął go mocno, ten zrobił to samo

-Daga przyszliśmy!- Daco, Pansy i Blaise wpadli do pokoju 20 minut później, znajdując obu śpiących na fotelu
-Ale to słodkie- Pansy wpatrywała się jak urzeczona w Daga i Azazela
-Tak, ale tata będzie tu za chwile- Draco odważnie podszedł do przyjaciela- Daga?- Ten jednak nie poruszył  się nawet
-A może obudzisz Azazela- Blaise ze strachem patrzył na postawnego mężczyznę
-No.. Tego- Draco cofnął się szybko.
Na szczęście do pokoju wszedł Lucjusz
-Są gorsi od Severusa i Regulusa- potrząsnął głową i przełknął ślinę podchodząc do Azazela- Już czas
-Nie- Otworzył żółte oczy
-Tak, jeśli nie opuścimy zamku w ciągu 10 minut Dumbledonr będzie miał prawo zabrać Daga- ostatnie słowa zaowocowały tylko tym że przytulił chłopca jeszcze mocniej
-Daga, kochanie twoi przyjaciele chcą się z tobą pożegnać- wyszeptał mu do ucha
-Już- otworzył zspane oczka
-Tak, ale nie ma czasu- wstał stawiając ukochanego na ziemi
-Hej, nie martw sie będe pisał codziennie i widzimy się na święta- Draco objął przyjaciela
-No pewnie, szybko minie- Blaise poklepał go po ramieniu i po chwili też go objął
-Przypilnuje żeby pisali- Pansy otarła łzy z oczu
-Odezwę się- Daga spuścił głowę i zaczął płakać
-No spróbujesz nie- Draco udawał oburzonego
-Książę musimy już iść- Lucjuszowi serce pękało że musiał to zrobić
-Tak, wiem- Daga nie podnosząc głowy stanął obok Azazela, który od razu go objął.
W mgnieniu oka znaleźli się w Twierdzy Cieni, gdzie w salonie zebrali się wszyscy członkowie rodziny i przyjaciele.

Gabinet dyrektora, wyglądał jakby przeszło przez niego tornado, Albus wiedział już że dzieciak przeżył i był świadom że Tom też żyje jeśli się spotkają chłopak odzyska moc i to będzie jego kres.
-To jeszcze nie koniec!- Zacisnął pięści- Znajdę sposób żeby cię dorwać, jesteś bezsilny!