piątek, 10 sierpnia 2012

Rozdział 51b

-Pozwalasz mu chodzić nie wiadomo gdzie i z kim!- I Azazel się podniósł.
-Daga ma 12 lat! Nie możesz ciągle trzymać go przy sobie!
-To lepiej, żeby jakiś bachor go przeleciał!- I po tych słowach upadł na łóżko. Elvern znów go uderzył, tym razem dużo silniej niż poprzednio. Nie spodziewał się takiej reakcji.
-Nie masz prawa!- Krzyknął elf unieruchamiając go pod sobą- Ty odszedłeś. Ta obsesyjna zaborczość nic ci nie dała!
-Chroniłem go, był szczęśliwy.- Azazel zaczął się podniecać, a to był nieodpowiedni czas. Jednak ciała nie potrafił kontrolować
-Do czasu aż złamałeś mu serce.- Elvern oddychał szybko i zaczął sobie zdawać sprawę z dwuznaczności tej sytuacji.
-Zrobiłem to.- Azazel ciągle nie potrafił się z tym do końca uporać. To był jego błąd, a nie może cofnąć czasu.
-No i dobrze wiem gdzie i z kim jest.- El uśmiechnął się do niego nieśmiało.
-Wiesz?- Zainteresował się.
-Oczywiście.- pochylił się, by pocałować mężczyznę.- Nigdy nie spuszczam z niego oka.- szepnął.
-Wybacz mi.- anioł przyciągnął ukochanego do siebie.- To wszystko jest nie tak....
-Ci..Daga jest bezpieczny i wie, jak bardzo potrafisz być zazdrosny. Nie zrani cię w ten sposób.
-Jak ty to robisz? Jak możesz być tak spokojny?- głaskał go po plecach uspokajając bardziej siebie niż jego.
-Bo wiem, że obaj mnie kochacie i Daga też to wie. To ty jesteś nie pewny, a nie powinieneś.- dotknął ręką jego sutka, a druga powędrowała do spodni.- I teraz ci to pokażę- szepnął i zaczął całować jego klatkę piersiową powoli schodząc w dół.
Azazel zamknął oczy. Tego nigdy nie będzie miał dość.
Elvern całował go nie spiesząc się. Jedna z jego rąk wślizgnęła się w spodnie dotykając drżącymi palcami na wpół twardej erekcji.
-Kochany, nie baw się ze mną.- Azazel pozbawił ich obu resztek ubrania zaklęciem, ale nie zrobił nic więcej. Elf tym czasem polizał członek kochanka bardzo nieśmiało i uśmiechnął się, gdy ten ze świstem wciągnął powietrze. Bez ostrzeżenia wziął go całego do buzi i zaczął delikatnie ssać przytrzymując biodra partnera w żelaznym uścisku.
Azazel tak zatracił się w przyjemności, że niemal nie spostrzegł, że tym razem on niczym nie kieruje. Zdał się na łaskę ukochanego i wcale nie było to takie straszne, jak kiedyś myślał. On, dominujący towarzysz, pozwalający zrobić ze sobą wszystko. Może jeszcze kiedyś odwróci tak role...
Nie pomyślał już o niczym, bo język Elverna zaczął robić się coraz zwinniejszy, a jedna ręka zaczęła pieścić jego pośladki.
-El, kochany, co ty robisz?- Podniósł go tak, że patrzyli sobie w oczy.
-Pokazuje, że cię kocham.- szepnął i polizał jego wargi.
-Tylko palce, dobrze?- pogłaskał go całując po szyi.
-Dobrze.- jeszcze jeden pocałunek i elf wrócił na swoje poprzednie miejsce. Tym razem ruchy jego warg były coraz szybsze, a język coraz śmielszy. Azazel miał trudności z zachowaniem resztek godności, a gdy szczupły palec wślizgnął się w jego wejście, nie wytrzymał i z głuchym krzykiem doszedł wprost do buzi kochanka. Ten tylko się uśmiechnął i połknął nasienie.
-El...
-Nie chcesz tego, prawda?- Popatrzył na niego.
-Jeszcze nie teraz.- przyznał i zmienił pozycję. Teraz to Elvern leżał pod nim. Elf rozsunął nogi w zapraszającym geście. Azazel nie musiał pytać, nie musiał prosić. Pocałował go tylko namiętnie kosztując siebie w ukochanych ustach i bez chwili namysłu wziął go do ust.
-Bogowie!- Elf był bardzo wrażliwy, a im bardziej uległy towarzysz, tym jest wrażliwszy, więc Daga będzie krzyczał przy najmniejszym dotyku.
-Ci...- wyczarował przepaskę i zawiązał usta kochanka.- Teraz ja się pobawię.- uśmiechnął się do niego i wrócił do lizania i ssania jego członka.
Wiedział, że El nie wytrzyma długo i dlatego chciał to wykorzystać. Nie przyspieszał jednak tępa. Bez pośpiechu wodził językiem po stojącym członku, lepkim i wrażliwym. Elf wydawał z siebie słodkie odgłosy mimo knebla, który bynajmniej nie przeszkadzał mu cieszyć się z tego, co się dzieje.
Azazel po raz ostatni polizał czubek penisa ukochanego i przyjął jego nasienie. Smakował wspaniale.
Podniósł się i przytulił go do siebie.
-Nie kłóćmy się już.- poprosił anioł po kilku minutach.
-Postaram się.- El zaczął być głodny. Jednak nagle stwierdził, że to, co robił Daga, nie bardzo mu się podobało.

Chłopcy zmęczeni skokami do wody i pływaniem położyli się na trawie. Resy miał 15 lat i był jednym z niewielu wyglądających całkiem ludzko uczniów.
-Więc co teraz zrobisz?- Zapytał młodszego przyjaciela.
-Skoro Aza tak mnie traktuje, to chyba to proste.- wzruszył ramionami.
-A El?- chłopak lubił elfa, tak samo jak Daga, wiec był jakby po środku tego sporu.
-No własnie.- westchnął.- Dlatego wybrałem ciebie.
-Daga mały...- to mu pochlebiało, ale nie bardzo chciał zakończyć życie z ręki zazdrosnego anioła.
-Nie zrozumiałeś mnie.- roześmiał się serdecznie.- Po prostu spędzaj ze mną dużo czasu. El mu wyjaśni.
-No bo już się bałem, że będziesz chciał mnie uwieść.- to mógł zrobić, będzie zazdrosny, ale bez wyraźnego dowodu jest bezpieczny.
-A myślisz, że bym nie potrafił?- Daga popatrzył na niego urażony.
-Myślę, że mógłbym ulec.- szepnął niby sam do siebie, ale przyjaciel i tak go usłyszał.
-Naprawdę?- Zdziwił się.
-Przecież jesteś taki śliczny.- pogłaskał go po policzku. Chłopiec spłonął rumieńcem i zrobił coś, o co nawet sam siebie by nie podejrzewał. Pocałował przyjaciela i to nie w policzek, tylko w usta. Krótka pieszczota, |edwo muśnięcie nawet praktycznie nie poczu|i nic mimo że miła, utwierdziła go w przekonaniu, że nie kocha nikogo poza swoimi towarzyszami.
Nie zdążył jednak tego powiedzieć, bo nagle dwóch wściekłych mężczyzn rozdzieliło chłopców.
-Resy, wracaj do szkoły.- szepnął pełen wściekłości elf. Tego nie trzeba mu było dwa razy powtarzać. Uśmiechnął się do Daga przepraszająco i zniknął.
-Teraz przesadziłeś.- Azazel wściekle zacisnął uścisk na ramieniu chłopca.
-Wyjaśnij.- El miał ten sam wyraz twarzy. Założył ręce na piersi i patrzył z uporem na Daga. Teraz będzie musiał z nimi porozmawiać, nie było innego wyjścia.