sobota, 25 lutego 2012

Rozdział 24a

Syriusz i Tom siedzieli razem na tarasie i czekali aż skrzaty podadzą im obiad.
-Już zapomniałem jak piękne jest słońce- szepnął urzeczony Syriusz patrząc w niebo. Tom w odpowiedzi ścisnął jego dłoń
-Nigdy więcej- powiedział cicho po jakimś czasie
-Wiem kochany, już wszystko jest dobrze- posłał mu lekki uśmiech i znów zwrócił twarz ku niebu

-Daga proszę cię nie biegaj- Azazel wiedział że to i tak nie pomoże, czuł się bardzo zmęczony, natomiast jego ukochany miał w sobie niewyczerpane pokłady energii
-Aza, ale muszę znaleźć tatów, na pewno będą źli
-Skarbie...No dobrze biegnij wrócę do sypialni i się położę- podszedł do niego i przytulił mocno do siebie
-Aza ty ciągle jesteś zmęczony. Coś się stało?
-Nie, kochanie...Nie wiem...
-Martwię się- Daga zrobił smutną minkę
-Wybacz- wziął go na ręce- Idź poszukać rodziców. Ja spróbuję się dowiedzieć co się ze mną dzieje- złożył delikatny pocałunek na ustach chłopca i postawił go z powrotem na ziemi
-Dobrze. Ale...
-Idź już- uśmiechnął się do niego. Daga wspiął się na palcach i złożył szybki pocałunek na piersi mężczyzny bo nawet stojąc na palcach tylko tam mógł dosięgnąć
-Wrócę za godzinę i zrobimy kąpiel- uśmiechnął się zadowolony ze swojego pomysłu
-Cokolwiek tylko zechcesz kochanie
-Dobrze

Daga biegał po domu zaglądając do każdego pokoju szukając rodziców. I oczywiście gdy wybiegał zza zakrętu wpadł na kogoś
-Synku- podniósł wzrok i spojrzał na ojców uśmiechających się do niego
-Szukałem was wszędzie- odwzajemnił uśmiech
-My ciebie też. Nie było cię na obiedzie, ten twój....
-Tom- przerwał mu Syriusz ostrzegawczo- Daga...Wiem że ty i Tom już się  trochę poznaliście, też bym chciał mieć tą szanse- dokończył bardziej łagodnie
-Tak!- Daga rzucił się tacie na szyje. Wzruszony Tom miał łzy w oczach zresztą nie tylko on Syriusz  też płakał
-Zrobiłem coś nie tak?- Odsunął się od nich chłopiec
-Nie synku, wszystko dobrze- Syriusz raz jeszcze wziął go w ramiona i pozwolił Tomowi objąć ich obu
-A możemy coś zjeść?- Daga zaczął boleć brzuch z głodu
-Nawet powinieneś- tym razem to Tom wziął go na ręce- A gdzie Azazel?
-W sypialni coś jest z nim nie tak- zrobił znów smutną minkę a do oczu napłynęły mu łzy
-Jestem pewny że nic mu nie będzie- uśmiechnął się do syna Syriusz. Tom nie powiedział nic, dla niego ta sytuacja była o tyle dobra że mógł się go pozbyć na jakiś czas. Tylko widok  smutku na twarzyczce syna odbierał mu satysfakcję.
-Chodźmy. Musisz nabrać siły. Obaj musicie- odezwał się po chwili i poprowadził ich z powrotem na taras

Tym czasem Azazel znalazł to czego szukał. Przyczyna jego zmęczenia była całkiem śmieszna. Był sflustrowany. Bliskość towarzysza i niemoc jego dotykania.
Uśmiechnął się z ulgą że to nic groźnego i położył na łóżku. Zamknął oczy i czekał. Nie trwało to długo. Sen przyszedł po kilku minutach.
Komnata oświetlona była setkami świec. Na środku stało ogromne łóżko zasłane czerwoną satynową pościelą. Mężczyzna stojąc w drzwiach uśmiechnął się lekko. Czekał na tą noc tyle czasu. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Teraz wystarczyło tylko czekać na ukochanego. Daga był jeszcze w łazience. I chociaż Azazel bardzo chciał do niego dołączyć chłopiec mu na to nie pozwolił. Wiedział że Daga jest zdenerwowany. Pierwszy raz zawsze był trudny. Nawet jeśli obaj bardzo się kochają.
Z zamyśleń wyrwał go dźwięk otwieranych drzwi. Przeniósł wzrok w tamtą stronę. Drzwi do łazienki zaczęły się powoli uchylać. Azazel niespiesznym krokiem szedł w stronę łóżka.  Zatrzymał się jednak gdy tylko ujrzał chłopca. Jego włosy ułożyły się miękko na ramiona i plecy. Blada skóra okryta tylko cieniutkim szlafrokiem nie do końca zawiązanym więc mógł podziwiać nagą pierś ukochanego. W świetle świec wyglądał przepięknie.
Mężczyzna podszedł wolno do chłopca i położył mu rękę na ramieniu w uspokajającym geście
-Wszystko dobrze kochanie?- Wyszeptał patrząc mu w oczka
-Tak- uśmiechnął się do niego słabo
-Skarbie jeśli nie chcesz....
-Chcę wiesz jak bardzo- przytulił się do niego i odetchnął głęboko gdy Azazel nagle go podniósł. Przeszedł niedużą odległość dzielącą ich od łóżka i powoli delikatnie ułożył chłopca na posłaniu, ciągle patrząc mu w oczy. Położył się obok niego i zaczął go całować. Najpierw po twarzy omijając usta. A później lizał niespiesznie jego szyjkę uśmiechając się za każdym razem gdy usłyszał pomruk rozkoszy.
-Aza- szepnął całkiem już rozluźniony Daga
-Słucham kochanie- oderwał się od obojczyka i przeniósł spojrzenie na zarumienioną twarzyczkę chłopca
-Ja..To znaczy...- zawstydzony odwrócił wzrok
-Kochanie czy tego chcesz?- Zapytał drażniąc przez materiał lekko już stojący członek ukochanego. Ten w odpowiedzi tyko skinął głową- Popatrz na mnie- dotknął dłonią ciepłego policzka i gdy Daga odwrócił głowę patrzył urzeczony w piękne zamglone oczka ukochanego teraz były przymknięte ale gdy poczuł na sobie wzrok mężczyzny otworzył je i ten utonął. Ręka wciąż spoczywała na na członku i delikatnie przesuwała się w górę i w dół ciągle przez materiał. Zniżył się i pewnie odsłonił gorący penis. Nie czekając ani chwili dłużej wziął go całego do ust. Nie spuszczając przy tym wzroku z kochanka. Daga przeżywał prawdziwą rozkosz. Ciepłe mokre usta i utalentowany język które teraz z takim zaangażowaniem pracowały nad tym by było mu dobrze i zapomniał o strachu działały cuda. Jego biodra wyrywały się do przodu. Z ust raz po raz wydobywał się cichy krzyk. Ręce Azazela odwiązały materiał i teraz swobodnie błądziły po jego skórze. Sam też zdjął z siebie szlafrok i Daga mógł teraz podziwiać jak wspaniale był zbudowany. Mięśnie grały pod opaloną skórą na ciele nie było ani jednego włosa. Wyrzeźbiony brzuch. Azazel był wspaniałym mężczyzną i należał tylko do niego.
Nagle Daga poczuł że coś jest niebezpiecznie blisko jego dziurki. Natychmiast sie spiął
-Spokojnie kochanie wszystko będzie dobrze- uspokajający szept tuż przy uchu i namiętny pocałunek. Teraz już palec Azazela dotykał delikatnie otworu nie wchodząc jeszcze ale masując. Niespodziewanie zrobił się mokry i naparł. Daga chciał się wyrwać ale Azazel nie pozwolił mu na to przytulił do siebie i całował- Nie skrzywdzę cię. Proszę rozluźnij się- Po chwili Daga to zrobił i kiwnął główką. Azazel delikatnie wsadził mały palec do środka i czekał patrząc na chłopca. Ponowne skinięcie i zaczął powoli ruszać wyciągając niemal do końca i coraz szybciej wkładając. Po chwili zdecydował się dołączyć drugi palec. Bardzo powoli. Kanał był ciasny co nie wróżyło nic dobrego bo był bardzo obdarzony. Nie chciał tego robić ale wyjął palce i wypowiedział w myślach zaklęcie
-Kochanie, wiem że to nie tak miało być ale nie byłbym w stanie cię przygotować- Daga przytaknął. Rozumiał Nie raz widział go przecież nago. Azazel przeniósł się między rozchylone nogi kochanka  i położył je sobie na ramionach. Jego własna erekcja był ciężka i bolała. To nie potrwa długo.

-Skarbie teraz oddychaj. Jeśli będziesz chciał żebym przerwał powiedz
-Wiem, ufam ci- objął go za szyję i pocałował. Po czym opadł na poduszki. Azazel bardzo ostrożnie popchnął swój członek w przygotowany otwór. Mimo to Daga krzyknął z bólu
-Wybacz. Teraz zostanę tak i poczekam na to aż się przyzwyczaisz i będzie mniej bolało- słowa jednak do niego nie dotarły. Owszem czół ból ale i coś jeszcze. Niewyobrażalna bliskość drugiej osoby i miłość. Po chwili kiwnął głową i Azazel zaczął się powoli poruszać. Najpierw Daga nie czół przyjemność tylko ból ale nagle członek ukochanego otarł się o jakieś miejsce w środku i zobaczył gwiazdy
-Jeszcze raz- poprosił cicho i gdy prośba została spełniona  nie czół już bólu tylko przyjemność tak wielką że niemal go rozsadzała. Azazel był bliski spełnienia. Złapał na nowo sterczący penis kochanka i poszać nim szybko. Pochylił się i pocałował namiętnie. Zaczął się też szybciej poruszać w środku
-Dojdź teraz- szepnął i sam spuścił się w ciasnym kanale kochanka. Daga podążył za nim`sekundę puźniej z głośnym krzykiem. Azazel opadł na chłopca zmęczony i spocony. Daga przytulił go tak samo zmęczony.
Gdy mężczyzna zdołał opanować oddech przekręcił się biorąc chłopca w ramiona
-Dziękuję- pocałował spocone czółko- Kocham cię
-Ja też cie kocham- Daga zamknął oczka i wtulił się jeszcze bardziej w kochanka. Azazel po kilku minutach również zasnał.
Sen który właśnie miał był tak obrazowy że nim jeszcze otworzył oczy był pewnie że to właśnie się stało. Mylił się jednak, choć nie był do końca zawiedziony. Teraz wiedział do czego musi się porównać sen był niemal idealny

-No no nie wiedziałem że jesteś aż taki obrazowy- usłyszał czyjś znajomy znienawidzony głos. Otworzył oczy i usiadł. Przed oczami miał swego znienawidzonego pobratymca Maruta.




##################################################################################
Przed napisaniem Tej sceny miałam stracha. Mam nadzieje że wyszła jako tako:) czekam na opinie:)