poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rozdział 57a

Daga obudził się dziś w pełni szczęśliwy.
Po pierwsze był w domu, a po drugie był pewny, że rozmowy przyniosły efekt. Obaj mężczyźni jeszcze spali, a on usiadł i przyglądał im się z delikatnym uśmiechem na twarzy. Miał szczęście, obaj byli wspaniali i przystojni, chociaż każdy inaczej i dzięki temu podobali mu się jeszcze bardziej. Chociaż każdy na inny sposób.
-Dzień dobry, kochanie.- Azazel usiadł i pocałował chłopca w usta.
-Aza.- przytulił się do niego.- Nie chciałem cię obudzić.
-Nic nie szkodzi, malutki.- anioł był podniecony jak zawsze rano, a ciałko wtulające się w niego kusiło coraz bardziej.- Ale dajmy Elowi spać, dobrze?
-Oczywiście.- Daga uśmiechnął się do niego i usiadł mu na kolanach świadomy tego, co robi.- Dzisiaj przyjeżdża Draco.
-A to oznacza, że nie zobaczymy cię przez najbliższe dwa dni.- polizał ukochanego po szyi.
-Chyba.- pokręcił tyłeczkiem i w duchu uśmiechnął się z satysfakcją. Tęsknota za dotykiem Azazela paliła go już od dłuższego czasu. Ale teraz to się skończy.- Aza, idę pod prysznic.- wstał nagle patrząc, jak mężczyzna przełyka ślinę.
-Nie musisz się spieszyć.- raz jeszcze go pocałował i położył się z powrotem bijąc z myślami. Z jednej strony nie zrobi nic złego i to nie byłby pierwszy raz. Ale nie był pewny, czy uda mu się powstrzymać i świadomość tego, że mógłby go skrzywdzić raz jeszcze sprawiała, że fizycznie czuł się nie dobrze. Gdy zamknął oczy i wyobraził sobie jak ślicznie małe ciałko wygląda całe mokre, jak ciemne włoski opadają na twarzyczkę. Jak krople wody dotykają pełnych czerwonych ust. Jak biegną po klatce piersiowej, po brzuchu i coraz niżej.
Sam nie wiedział kiedy powędrował dłonią ku nabrzmiałej erekcji i zaczął powoli poruszać ręką w górę i w dół przymykając oczy, by nie stracić tego wspaniałego obrazu.

Daga tymczasem czekał. Był pewny, że się nie pomylił i że Azazel się zjawi. Już nie chodziło mu o zemstę na Elvernie, ale gdyby elf się obudził to też byłby dodatkowy plus.
Teraz nie pozostało mu nic, jak tylko rozkoszować się ciepłą wodą na skórze i ćwiczenie zaskoczonej reakcji, gdy ukochany się pojawi.

-Idź do niego- Azazel usłyszał Elverna i gwałtownie otworzył oczy.
-Słucham?- Popatrzył na kochanka.
-Obaj wiemy, że tego chcesz.- uśmiechnął się do niego całując namiętnie, ale nie dotykając.- A jak wrócisz, zajmiesz się mną.- elf położył się na swoim dawnym miejscu i wziął z szafki książkę, którą usiłował skończyć od 3 miesięcy. Może, gdy tamci się pogodzą, skończy i z czystym sumieniem dołączy do zabawy.
-Wiesz, jak sexownie teraz wyglądasz?- Anioł wychrypiał mu do ucha.
-O nie.- usiadł.- Nie możesz go ciągle unikać. Ja POCZEKAM.- ostatnie słowo wypowiedział wolno patrząc ukochanemu w oczy.- Czuję jak bardzo tego chcesz. Za każdym razem, gdy jest blisko, twoja skóra płonie, pożądanie jest niemal namacalne. Co oczywiście mi bardzo się podoba.- uśmiechnął się.- Ale jeśli nic z tym nie zrobisz, ja nie będę twoją nagrodą pocieszenia...
-El, jak możesz?- to, co mówił elf, nie mieściło mu się w głowie.- Ja nigdy bym... Kocham cię tak samo jak Daga, nie jesteś nagrodą pocieszenia, jesteś pierwszą.- objął go.
-Wiem, kochany.- wtulił się w niego.- I nie robisz tego świadomie, ale twój upór znów nas zgubi, a Daga nie przeżyje czegoś takiego raz jeszcze.
-Jak ty sobie radzisz?- Zapytał podnosząc się w końcu.
-Ja nie odczuwam jeszcze aż tak silnej potrzeby.- powiedział i wrócił do lektury kątem oka przyglądając się, jak Azazel zrzuca bokserki i znika w łazience.

Daga był świadom otwierania drzwi i słyszał powolne kroki, ale się nie odwrócił. Nie drgnął nawet, ignorowanie opanował do perfekcji i niewielu było ludzi potrafiących odgadnąć to, czego chce najbardziej.
I teraz, nawet gdy drzwi do kabiny się otworzyły, zamknął tylko oczy i gdy Azazel go objął, drgnął zaskoczony.
-Aza.- uniósł głowę by na niego spojrzeć. Ten wyraz twarzy był tym, za czym tęsknił. Czyste pożądanie połączone z miłością.
-Cii, skarbie.- szepnął i pocałował go w usta zlizując krople wody z warg. Daga jęknął i pozwolił, by język mężczyzny wsunął się do jego chętnej buzi. Jednocześnie jedna dłoń mężczyzny objęła go mocniej i przysunęła bliżej do piersi, druga sięgnęła do widocznie gotowego członka. Gdy tylko musnął go palcami, ciałko ukochanego drgnęło i stracili kontakt. Azazel pochylił się i całował szyję Daga rozkoszując się jękami wydobywającymi się z jego gardła.
Ręka przesuwała się coraz szybciej, a Daga nie potrafił ustać już spokojnie drżał i wyrzucał biodra przed siebie. Druga obejmująca go dłoń przesuwała się po jego klatce piersiowej drażniąc jego sutki i bardzo delikatnie przesuwając palcami po żebrach i kościach biodrowych, co jeszcze bardziej go podniecało.
-Aza!- Dag  nagle doszedł i opadł na posadzkę. Anioł usiadł obok całując chłopca po twarzy.
-Wszystko dobrze, kochanie?- Zapytał obejmując go.
-Tak, dziękuję.- przytulił się do niego bardziej.- Ale...
-Maleńki, byłeś cudowny.- szepnął mu do ucha.- Już zapomniałem, jak szybko i pięknie reagujesz, jak bardzo twoje ciało jest wrażliwe. A ja przecież żyję by sprawiać ci przyjemność.- jeszcze raz go pocałował.
-Kocham cię.- powiedział Daga patrząc mu w oczy.
-I ja ciebie kocham.- pomógł mu wstać- A teraz już prawie pora na śniadanie.
-Tak.- uśmiechnął się.- Zgłodniałem.
-I bardzo dobrze, chudzinko.- klepnął go w tyłeczek i wyszedł z kabiny.

-Albusie, wszystko gotowe.- Knot wszedł do celi ciągnąc za sobą nieprzytomnego młodego człowieka.
-To dobrze, jutro przecież proces.- wstał z fotela.- A to kto?
-To Zarus Rohn, jest medykiem, świeżo po studiach, ale już zaczyna mieć dobrą reputację.
-Niech będzie.- Dumbledore podszedł do nieprzytomnego.- Trochę młody, ale może dzięki temu uda mi się szybciej.- wymamrotał.
-Nie mamy dużo czasu. Rohn ma się stawić w szpitalu za godzinę.- Knot spojrzał na zegarek.
-I będzie tam.- Dumbledore stał już w ubraniach młodego medyka.- Podaj eliksir.- Minister zrobił to, co mu kazał i patrzył jak dokonuje się przemiana.
Trwało to może 5 minut i po niej to Dumbledore był nieprzytomny, a Rohn stał i przeglądał się w lustrze.
-Dopilnuj, by zginął.- zwrócił się do Knota wskazując na bezwładne ciało.
-Z tym nie będzie problemu. Chodźmy już.- nie chciał tu być dłużej niż to koniecznie.
-A więc nowe życie wzywa.- Dumbledore wyszedł pierwszy z uśmiechem na twarzy. Wygrana znów majaczyła mu na horyzoncie i tym razem nie spocznie, dopóki jej nie otrzyma.
Rohn zwróci na siebie uwagę Czarnego Pana już jutro, a później już łatwo będzie wejść w jego łaski i zabić chłopaka jeszcze w tym roku szkolnym.



################################################################################
Chyba ostatnio to, co piszę wcale się wam nie podoba:( Czekam na 10 komentarzy i dopiero wstawię nową notkę. Nie ma sensu pisać, gdy tylko jedna, czy dwie osoby wyrazi opinię.