środa, 16 listopada 2011

Rodział 3

Na Grimmauld Place 12 rozpoczął się właśnie nowy dzień.
Do przestronnej, ale niezbyt jasnej kuchni z dużym stołem otoczonym starymi, pięknie zdobionymi ciężkimi krzesłami, wpadł 11 nastoletni chłopiec. Zatrzymał się przy dzbanku, w którym parowała świeża kawa.
-Daga, co ja ci mówiłam?- W drzwiach stanęła Bella.
-Ciociu, tylko troszkę.- popatrzył na nią tymi swoimi dużymi, błękitnymi oczkami i zamrugał kilka razy niewinnie.
-Kochanie, kawa jest dla dorosłych.- potrząsnęła przecząco głową.- Naprawdę nie wiem, kto cię tego nauczył.
-Wujek Rabastan.- odpowiedział ze szczerym uśmiechem na małej ślicznej buźce.
-Usiądź, już za chwilę podam ci śniadanie.- raz jeszcze pokręciła głową uśmiechając się lekko, kilka razy machnęła różdżką i na stole pojawiło się śniadanie dla większej ilości osób.
-Jedz Książę. Nie mam pojęcia, jakim cudem wciąż jesteś taki mały i chudy.- to ostatnie wypowiedziała tak cicho, że jej nie usłyszał, za to zabrał się szybko za jedzenie. Nałożył sobie na talerzyk kilka kanapek z żółtym serem i nalał gorące kakao do srebrnego pucharu.
-Daga, maleńki, Draco właśnie prosił, żebyś go odwiedził go po śniadaniu.- do kuchni wszedł Rudolf i zajął miejsce obok niego.
-Mogę?- Zapytał Daga z buzią pełną jedzenia.
-Oczywiście.- zapewniła go kobieta.- Czy Severus już się z tobą kontaktował?- Zapytała męża.
-Nie, ale jeśli coś ma się stać, to już lada dzień.- właśnie w tej chwili próg przekroczył wysoki mężczyzna, któremu czarne włosy opadały do pasa. Pod  przylegającą do ciała koszulą widać było pięknie wyrzeźbione mięśnie, przy czym był szczupły. Opalona skóra kontrastowała z jasnym materiałem ubrania. Co jednak najbardziej przykuwało wzrok, to twarz, piękna niczym malowidło anioła na kościelnych ścianach, rysy miała jednak mniej delikatne, a oczy... tak te były najdziwniejsze, nie przypominały żadnych innych, były bowiem intensywnie żółte i teraz wyglądały groźnie, święcąc w pół mroku panującym w pomieszczeniu. Bez słowa usiadł przy chłopcu obserwując go i ignorując śniadanie.
-Azazelu- po kilku chwilach odezwał się Rudolf.- czy zechciałbyś pomóc dzisiaj Regulusowi w zaklinaniu medalionu?
-Pójdę tam gdzie Daga.- odpowiedział melodyjnym, mocnym, głębokim głosem.
-Tak, ale..
-Powiedziałem!- uderzył pięścią w stół, aż Daga podskoczył i przeniósł na niego przestraszone oczęta.-Wybacz mi.- położył mu uspokajająco dłoń na policzku.
-Myślę, że powinieneś pomóc wujkowi.- powiedział patrząc w żółte oczy towarzysza.
-Idziesz do Malfoyów, tam może być niebezpiecznie.- zaprotestował.
-A czy ten medalion nie jest do ochrony?- Chciał wiedzieć Daga. Słyszał o nim już od jakiegoś czasu, ale nikt nie chciał mu nic wyjaśnić, dlatego teraz zapytał nie spuszczając wzroku z Azazela.
-Kochanie, wiesz, że nie mogę...-Azazel miał problem, żeby cokolwiek odmówić temu ślicznemu aniołkowi.
-Dobrze, idę do Draco.- Daga wstał i wyszedł obrażony. Azazel już chciał podążyć za nim, ale ręka Rudolfa skutecznie go powstrzymała.
-Nie możesz mu powiedzieć, a zrobiłbyś to.- wyjaśnił mu, ale cofnął się pod wpływem wściekłego spojrzenia.

Draco podekscytowany czekał na przyjaciela tuż obok kominka, a w ręce trzymał list, który dzisiaj rano przyniosła mu szara sowa. Gdy tylko zobaczył, że płomienie zmieniają kolor, wstał z podłogi i zaczął podskakiwać.
-Daga, Daga, zobacz!- podbiegł do chłopaka, który właśnie otrzepywał ubranie.- Dostałem list ze szkoły. A gdzie twój?
-Ja nie dostałem jeszcze.- zmartwił się drobniejszy chłopiec.
-Nie martw się, może wyszedłeś przed pocztą.- blondyn zaprowadził go do kanapy i zaczął czytać list na głos.

-Severusie!- krzyknął do kominka Regulus.- Chodź tu szybko!
-Co się stało?- w płomieniach ukazała się głowa jego kochanka.
-Daga dostał list.- pokazał mu kopertę, a ten natychmiast wszedł do pokoju.
-Dumbledore nic mi nie mówił.- obejrzał list ze strachem w oczach.
-A Harry Potter jest w rejestrze?- Regulus spojrzał na bladą twarz ukochanego.
-To jest do ich obu...
-Co? Jak?
-Zawołaj wszystkich do salonu.- musnął wargami czoło Regulusa i wyszedł.
Po chwili dorośli siedzieli już na sofach i fotelach w przestronnym pokoju.
-Nie możemy do tego dopuścić!- Narcyza odezwała się pierwsza.
-Draco dostał list, nie możemy ich rozdzielić.- powiedział smutny Rabastan.
-Ale Daga-Eweram Black Riddle nie może pójść do Hogwartu, a Harry Potter nie istnieje.- Severus głośno myślał.
-A jeśli on będzie twoim synem?- Zwrócił sie do niego Lucjusz.
-To niedorzeczne!- krzyknął tamten.
-Tylko ty jesteś w szkole cały czas, nie będzie musiał się zmieniać, Dumbledore ci ufa, a ten list odeślemy.
-Lucjusz może mieć racje.- Bella kiwnęła głową z aprobatą.
-Porozmawiam z nim, ale...
-Jesteś na tyle potężny, że go przekonasz.- Narcyza położyła dłoń na ramieniu przyjaciela.
-A co z moim asystentem?- Przypomniał sobie nagle o Azazelu, bo ten już wcześniej zagroził, że jeśli Daga wyjedzie, on pojedzie z nim, albo uprowadzi chłopca.
-To zostaw mnie.- Lucjusz podszedł do kominka.- Zwołam zebranie rady.
-Tak, zobaczymy.

Tymczasem obaj chłopcy bawili się w najlepsze latając na miotłach pod okiem domowej skrzatki. Daga był urodzonym szukającym, za to Draco nie przepuścił ani jednej odbitej ku niemu piłki.
-Wracajmy już.- po jakimś czasie zaproponował Daga.
-Już za nim tęsknisz?- Zachichotał Draco, za co dostał tylko piłką w głowę.
-Dobrze, zresztą chcę porozmawiać z wujkiem Severusem.- z godnością zgodził się Draco i poprawił włosy, by każdy kosmyk był na swoim miejscu, tak jak u jego taty.

-Azazelu?-od progu usłyszał ukochany głosik.
-Wejdź, kochanie.- odłożył książkę i wyciągnął rękę do chłopca.
-Nie przeszkadzam ci?- zapytał siadając mu na kolanach i wtulając sie w jego szeroką klatkę piersiową.
-Ty, nigdy.- wyszeptał całując czubek jego głowy. Męczył się, znał go już od tylu lat, a nie mógł go dotknąć. To było gorsze niż tortury, dlatego błogosławił i przeklinał te chwile, gdy Daga był tak blisko.
-Draco dostał list. Co jest ze mną nie tak?- Zapytał po chwili podnosząc główkę, by na niego spojrzeć.
-Nic maleńki. Lada dzień na pewno przyjdzie.- zapewnił go głaskając po policzku.
-I pojadę do szkoły! I będę taki mądry jak wujek Severus!- ucieszył się zeskakując z kolan.
-Tak, kochanie, będziesz.- Azazel roześmiał się na taką szybką zmianę nastroju.
-Dobrze, wierzę ci, ty nigdy nie kłamiesz.- Daga przytulił się do jego nogi, ale po chwili odskoczył.- Zagrasz ze mną w szachy?
-Dla ciebie wszystko, aniołku. Przynieś plansze.

Albus po raz kolejny przeklinał swój los. Nie dość, że ten mały znów mu się wymknął i do szkoły miał przyjąć bękarta Snape'a i Blacka, to na dodatek rada kazała mu przyjąć jakiegoś pomocnika do warzenia eliksirów. Zaklął w duchu i już zaczął obmyślać plan na uprzykrzenie życia dwóm nieproszonym gościom. Po chwili w jego głowie zrodził sie szatański plan i uśmiechnął się zimno. Tak, ten rok dla Hogwartu będzie niezapomniany.





Rozdział 2b

-Co masz na myśli?- Regulus machnął różdżką i wyczarował kilka krzeseł. Lucjusz zajął jedno z nich, to samo zrobił upadły anioł wciąż jeszcze trzymając Daga na rękach.
-Ktoś od Dumbledore'a sprawdził dom tych mugoli. Już wiedzą, że coś poszło nie tak.- Lucjusz zmierzył wzrokiem przybysza i poszukał odpowiedzi w oczach pozostałych. Nie znalazł jej jednak, więc kontynuował.- Knot oskarża wszystkich, ale Weasley jest święcie przekonany, że to sprawka Śmierciożerców. Już robi wszystko, by przeszukać nasz dom.
-Co chcesz zrobić?- Do pokoju weszła Narcyza i aż przystanęła, gdy ujrzała przybysza z Dagą na kolanach. Ten jednak zdawał się być na tyle zadowolony, że dała temu spokój. Usiadła obok męża
-Bella i Rudolf odpadają, oboje są pod ścisłą obserwacją, a Lupin przepadł bez wieści.
-Jest jedno miejsce.- Severus skierował się w stronę Regulusa, po czym namiętnie pocałował mniejszego mężczyznę.- Mój stary dom na Spinner's End jest na tyle zabezpieczony, że możemy umieścić tam naszego Księcia do czasu, aż to się uspokoi, lub do 11 roku życia. Albus był dzisiaj wściekły. Podobno rozwalił cały gabinet i jestem pewien, że pożar w Zakazanym Lesie to też jego sprawa.
-Nie podejrzewa cię?- Regulus przytulił się do kochanka, a ten pocałował go w czubek głowy i pogłaskał po policzku.
-Nie, ja jestem bezpieczny. A teraz...- reszta zdania zginęła w szlochach Daga.
-Maleńki?- Azazel popatrzył na chłopca i zrozumiał. W kieszeni płaczcza ukryty miał nóż.
-Boli.- powiedział pomiędzy szlochami i pokazał mu skaleczoną rączkę.
-Cii, już chwileczkę.- podniósł rączkę do góry i wymamrotał kilka niezrozumiałych dla nikogo słów. Rana zniknęła. Pogładzil dziecko po policzku i otarł mu łezki.- Nie rozumiem. To mine tu ściągnęło?- Popatrzył po zebranych nie bardzo rozumiejąc.
-To jest skomplikowane.- Severus odezwał się z westchnieniem.- Myślę, że i ty jesteś nam winien wyjeścienia.
-Tak, jestem.-przyznał.- Jak już mówiłem, jestem upadłym aniołem. Nasza rasa została wygnana z innego wymiaru wiele stuleci temu. W naszym świecie nie było miłości fizycznej ani żadnej innej. Obserwowaliśmy jednak ludzi i ich uczucia. Wielu z nas wam zazdrościło i pewnego dnia jeden z moich współbraci przeszedł do waszego świata i zakochał się w kobiecie. Nasz władca przeklął tych, którzy byli zdania, że postąpił słusznie i wygnał nas z królestwa. Nasza klątwa polegała na tym, że możemy kochać tylko jedną osobę i większość z nich jest śmiertelnych, lub nas odrzuca, a my żyjemy wiecznie. Czy taka odpowiedź was satysfakcjonuje?- Zebrani przez całą opowieść byli całkowicie cicho. Teraz też nikt nic nie mówił.
-Więc jakie masz zamiary?- Narcyza pierwsza odzyskała mowę.
-Naszym zadaniem jest bronić, opiekować się i uszczęśliwiać naszego towarzysza. Ale nikt nigdy nie poznał swojego, gdy był jeszcze nie dojrzały.
-Dlatego nasza kolej na wyjaśnienia.- Lucjusz zabrał głos.- Ojciec Dagi został okrzyknięty najgorszym zbrodniarzem czarodziejskiego świata od kilku wieków. Nie jest to jednak prawda. Oczywiście ma kilka pomysłów, żeby go zmienić, ale nie jest to nic złego. Największym jego wrogiem jest niejaki Albus Dumbledore, powszechnie uznawany za najlepszego czarodzieja i obrońcę. To on zabił ojca Dagi i uwięził jego tatę. To również przez niego był porwany, gdy miał 2 tygodnie i przez ponad rok był torturowany i głodzony.- na te słowa Azazel wydał z siebie cichy warkot i jeszcze mocniej przytulił chłopca do siebie.- Udało nam się go uratować, gdy Dumbledore próbował umieścić go w rodzinie zbrodniarzy. To było 6 lat temu i od tej pory jest spokój, aż do dzisiaj, więc skoro Daga znalazł się w niebezpieczeństwie. może dlatego tu jesteś. Może tym razem nie będziemy w stanie go ochronić.- zakończył smutno.
-Nie możemy dopuścić do tego, żeby minister czy ktokolwiek inny dowiedział się, że Daga tu jest.- Severus stwierdził oczywiste.
-A to miejsce, o którym mówiłeś?- Zapytał go Azazel.
-To tylko jedna z opcji...
-Grimmauld Place 12!- Krzyknął Regulus i zerwał się z kolan Severusa.
-Kochany...-przerwał mu ten.
-Nie, poczekaj, to jest dobry pomysł.-ucieszył się jak małe dziecko.-  Blackowie mają paranoję, nawet minister nie wejdzie tam bez pozwolenia i bez urazy mój drogi, ale wychowywałeś się wśród mugoli.- ponownie zajął swoje poprzednie miejsce.
-Tak, Regulus może mieć rację.- Rabastan odezwał się po raz pierwszy od dłuższej chwili.-Tylko sprawdź najpierw dom.
-Oczywiście.- Lucjusz wstał i podszedł do Azazela, a ten zrobił taki ruch, jakby chciał go zaatakować.- Daga śpi, chciałem go tylko przenieść do sypialni.- wyjaśnił cofając się o krok.
-Zrobię to.- wstał z chłopcem na rękach i raz jeszcze popatrzył groźnie na Lucjusza.
-Zaprowadzę cię.- odruchowo dotknął różdżki i wyszedł, a za nim szedł bardzo dziwny pochód.
W sypialni Daga Azazel rozejrzał się uważnie najwyraźniej szukając czegoś, co mogłoby mu się nie spodobać. Nie znalazłszy niczego takiego, delikatnie położył chłopca na łóżku, przykrył go i popatrzył na niego z miłością. Od pierwszej chwili bowiem pokochał tego małego aniołka.

Po kilku dniach wszystko zostało ustalone. Daga razem z Regulusem, Severusem, Bellą i Rudolfem oraz z nie odstępującym go niemal na krok Azazelem, przenieśli się do posiadłości rodziny Blacków. Nie obyło się bez łez bowiem Draco nie chciał wypuścić przyjaciela, tak samo jak Daga. Jednak po zapewnieniach, że będą się widywać codziennie, konflikt został zażegnany.
Dumbledore'owi raz jeszcze nie udało się zdobyć tego, co chciał, by osiągnąć swój cel i tym razem ukarał za to przykładnie jednego za swoich sług. Rubeus Hagrid zmienił zdanie o swoim pracodawcy.
A Albusowi pozostało czekać na jeszcze jedną szansę, gdy chłopiec skończy 11 lat i przekroczy próg Hogwartu.