czwartek, 1 marca 2012

Rozdział 24b

-Co ty tu do diabła robisz!- Azazel zerwał się na równie nogi gotowy do walki
-Daj spokój- machnął ręką tamten- nie po to tu jestem- usiadł na biurku ignorując złowrogie spojrzenie Azazela- Jak pewnie wiesz szykuje się wojna. A sokro ja nie mam towarzysza pomyślałem że pomogę ci tutaj
-I ja mam w to uwierzyć?
-Rób jak chcesz nie obchodzi mnie to. Ale nie masz wyjścia
-Mógłbym cię zabić...
-I zostawić tego maluszka?- Zapytał z ironicznym uśmiechem- Dobrze wiesz co się dzieje z tymi którzy złamią Prawo
-Więc odejdź. Obaj wiemy że nie chcesz tu być
-Kto wie może mi się tu nawet spodoba
-Ty.....- nie dokończył zdania bo drzwi się otworzyły i do sypialni wbiegł Daga
-Aza, gdzie byłeś? Tata cię szuka- skoczył w jego ramiona i zaczął całować po twarzy
-Skarbie- delikatnie odsunął go od siebie
-Co się dzieje?- Zszedł na ziemie i położył ręce na biodrach
-Kochanie...
-Nie kłopocz się- na dźwięk obcego głosu, Daga najpierw się troszkę przestraszył, ale mając przy sobie Azazela szybko ochłonął i odwrócił się  z stronę nieznajomego mężczyzny- Ty musisz być Daga, witaj- powoli podszedł do niego z wyciągniętą ręką ale zdążył przejść 5 kroków dzielących ich od siebie Azazel odepchnął go na ścianę
-Aza!- Krzyknął zły i wystraszony
-ńie martw się mały nic mi nie jest- wstał z podłogi
-Kochanie, najlepiej będzie jak stąd wyjdziesz- szepnął do chłopca wściekły mężczyzna
-Nie, zrobisz mu krzywdę- wziął go za rękę
-I dobrze. Zasługuje na to- podniósł Daga z zamiarem wyniesienia go z pokoju ale Marut był szybszy i zagrodził in drogę do drzwi
-Na prawdę nie wiem jak z nim wytrzymujesz jest taki agresywny- wyciągnął rękę i pogładził chłopca po włosach
-Zejdź mi z oczu- warknął przytulając Daga bliżej do siebie
-Poczekam- uśmiechnął się złośliwie i zniknął
-Kto to był?- Daga zapytał po chwili milczenia
-To upadły anioł jak ja ale nie jest dobry. Zawsze gdy się pojawia przysparza kłopotów. Proszę cię kochanie trzymaj się od niego z daleka
-Dobrze- pocałował go i pokręcił tyłeczkiem znajdującym się w dłoniach mężczyzny. Ten uśmiechnął się nieznacznie
-Skarbie nie teraz- nie słuchał go i znowu poruszył się tym razem otarł przyrodzeniem o jego biodra- Twoi rodzice...
-Już mnie nie kochasz- zrobił smutną minkę, ale tylko na kilka sekund- Tata chce z tobą porozmawiać o szkole
-Nie mów tak- pocałował go delikatnie- To dobry pomysł. Ale pójdziesz ze mną nie zostawię cię samego teraz gdy on się tu kręci
-Mam pomagać wujkowi z eliksirami
-No dobrze. Chodźmy- obdarzył go jeszcze jednym namiętnym pocałunkiem i opuścił sypialnie z ukochanym na rękach

Azazel wziął głęboki oddech i zapukał do sypialni przyszłych teściów. W tej samej chwili zdał sobie sprawę że wolałby walczyć z całą armią niż stawić czoła mężczyzną po drugiej stronie
-Wejdź- usłyszał Toma
-Chcieliście mnie widzieć
-Tak usiądź- Syriusz wskazał mu fotel na przeciw nich
-Daga musi wrócić do szkoły- Tom nie pozostawiał miejsca na kłótnie
-Najpierw jego moc...
-Tak kochany ale kiedy ją odzyska może być za późno na decyzje. A mamy dwie opcje Hogwart albo  Durmstrang
-Jeśli mogę- odezwał się Azazel- Słyszałem o Dumstrangu i myślę że to najlepsza opcja ,ale wątpię by Daga się zgodził. Nie zostawi przyjaciół..
-To samo mówię- Syriusz uśmiechnął się do niego- A z drugiej strony w Hogwarcie nie jest bezpiecznie
-Wiem że Daga wolałby zostać ale jak chcesz go tam ochraniać? Ostatnio to się nie udało- posłał złowrogie spojrzenie Azazelowi- A teraz Dumbledore zna całą prawdę
-Więc zaczekajmy jeszcze z decyzją- Syriusz prosząco spojrzał na męża- A może zostanie jeszcze rok z nami?
-Wiesz że bym tego chciał ale tak nie można
-Wiem wiem...
-Porozmawiaj z nim Azazelu, wyjaśnij co trzeba, ciebie posłucha bardziej niż któregoś z nas- powiedział to z nutą żalu w głosie
-Zrobię to ale to jego decyzja. A co z jego mocą?
-W jego urodziny, ale tym razem to Syriusz będzie w centrum
-Pójdę już- wstał
-Traktuj go dobrze- widać było że Syriusz bardzo się martwi
-Oczywiście że tak robię- uśmiechnął się do obu i wyszedł

Daga wyszedł z labolatorium cały brudny ale roześmiany.
Zawsze uwielbiał zabawę z eliksirami a dzisiaj udało mu się nawet prawie nie wywołać wybuchu.
Szedł teraz korytarzem otrzepując ubranie z kurzu i brudu. Nie zauważył że przed nim stoi Marut i uśmiecha się złowieszczo
-Powinieneś bardziej uważać maluchu- złapał go za ramiona chroniąc przed upadkiem
-Przepraszam- zarumienił się
-Nie ma za co- nie puścił go jednak zacisnął ręce na szczupłych ramionkach i przysunął go do siebie- Nie wyrywaj się nic ci nie zrobię
-Puść
-Ci- pochylił się i przejechał językiem po policzku chłopca- Do września go zabije i będziesz mój, a później oddam cię temu staruchowi- po tych słowach pocałował go brutalnie nie zważając na łzy- Nie powiesz mu o tym nie będziesz pamiętał- powiedział stanowczo patrząc mu w oczy
-Pójdę już- powiedział wesoło Daga
-Tak, idź Azazel na pewno się niepokoi- patrzył za odchodzącym chłopcem. Zemsta będzie naprawdę słodka