piątek, 30 listopada 2012

Rozdział 75


Syriusz zastanawiał się, co zrobić. Chciał wybaczyć ukochanemu, który dla niego zrezygnował ze swoich planów... Właściwie nie zrobił tego tylko dla niego, a także dla siebie i syna. Mimo tego, że gest był wspaniały, bał się, że przez tą rozłąkę nie będą mogli być ze sobą tak, jak byli kiedyś.
Musiał jednak spróbować, a jeśli nic z tego nie wyjdzie, przynajmniej będzie mieć pewność, że to nie była jego wina. Będzie to znaczyło, że po prostu już do siebie nie pasują. Mimo, że takie myśli powodowały u niego niemal wymioty, wiedział, że tak musi być.
Ubrał się więc starannie i seksownie w ciemno-niebieskie, skórzane, obcisłe spodnie i czarną, prześwitującą koszulę z guzikami i wyszedł z pokoju. Był zaciekawiony, co jeszcze przygotował dla niego Tom i miał nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Gdy tylko zszedł do holu, zobaczył czekająca na niego zamaskowaną, znajomą postać na pegazie. Uśmiechnął się, ale nie podszedł bliżej. Za to Tom zeskoczył z wierzchowca i wolnym krokiem, nie zwracając uwagi na tłum gapiów, podszedł do niego i ukląkł u jego stóp.
-Kochany.- wziął go za rękę.- Czy zechcesz mi towarzyszyć?
-Gdzie?- Zapytał podejrzliwie.
-Gdzieś, gdzie będziemy tylko my.- wyczarował ogromny bukiet róż i wręczył mu go z uśmiechem.
-Dobrze.- zgodził się ostrożnie, przyjmując kwiaty. Minęło sporo czasu, kiedy mężczyzna ostatni raz był tak romantyczny. Teraz wszystko układało się tak, jak Syriusz sobie wymarzył. Nim zdążył skończyć myśl, poczuł, że jest brany delikatnie na ręce. Przytulił się do mężczyzny i czekał, co dalej się stanie. Podniecenie i wyczekiwanie sprawiło, że zaczął go boleć brzuch, ale to był przyjemny ból, taki, który pamiętał sprzed lat.
-Zamknij oczy. - usłyszał szept Toma i nie zastanawiając się nawet, spełnił prośbę. W mgnieniu oka poczuł na twarzy słońce i lekki wietrzyk. Nie czuł zimna, więc musieli się gdzieś przenieść. Był ciekawy, ale czekał cierpliwie.- Już możesz.- raz jeszcze usłyszał wibrujący głos i tym razem zadrżał.
Jego oczom ukazała się plaża z pięknym, czystym, lazurowym morzem, złocistym piaskiem i kilkoma palmami.
-Gdzie jesteśmy?- Zapytał zaskoczony.
-To prywatne miejsce Elverna... na granicy jego i naszego świata.- wyjaśnił Tom, obejmując go mocno. - Wyglądasz wspaniale.- przejechał ręką po jego klatce piersiowej.
-Tom...- westchnął.- Ja... nie teraz.- powiedział w końcu.
-Oczywiście.- w głosie Toma nie było na szczęście żalu, co nieznacznie ucieszyło Syriusza.- Ale mogę chyba podziwiać..bo naprawdę jest co.
-Ja... Tom, przepraszam.- wyjąkał w końcu, spuszczając wzrok.
-Ci... ty nie musisz przepraszać... mimo to cieszę się, że nic między wami...
-Nigdy.- wszedł mu w słowo.- Owszem, pocałowałem go, ale nie był tobą.- przytulił się do niego.
-Nie mówmy już o tym, dobrze?- Tom objął go czule i dopiero teraz Syriuszowi zaburczało w brzuchu.- Chodźmy, trzeba nakarmić tego potworka.- Uśmiechnął się Riddle.
-Tak.- zgodził się Syriusz. To był poranek pełen wrażeń, a dzień dopiero się zaczął. Miał jednak nadzieję, że wszystko w końcu ułoży się tak, jak powinno.

Regulus przyglądał się mężowi znad książki, którą czytał. Mężczyzna pochylał się nad biurkiem i poprawiał jeszcze jakieś wypracowania. Nie było to może najbardziej romantycznie spędzonych kilka godzin, ale mieli dla siebie cały dzień i przyszłą noc. Po zebraniu, które zarządził Tom, Bella zaoferowała, że weźmie dzieci do siebie, żeby oni mogli poświętować awans Severusa .Tylko że on chyba nie miał na to ochoty.
-Sev?- Odważył się w końcu odezwać.
-Tak, kochany?- Wreszcie oderwał się od sterty pergaminu.
-Ty chyba się nie cieszysz...- Podszedł w końcu do niego.- Dostałeś szansę...
-Kochany.- posadził go sobie na kolanach.- Sam nie wiem, czy to wszystko dobrze się potoczyło...
-Za dużo myślisz.- szepnął mu do ucha Regulus i pocałował w szyję.- Nigdy ci tego nie mówiłem... - rozpiął jeden guzik.- Ale bardzo mnie pociągają mężczyźni u władzy... twój tytuł najmłodszego Mistrza Eliksirów....
-Mężczyźni u władzy mówisz...- ujął jego twarz w dłonie i popatrzył w oczy.- Masz rację, to afrodyzjak... nawet bardzo duży.- pocałował go krótko, ale stanowczo.- A teraz, skoro jestem lordem Voldemortem...- rozerwał koszulę kochanka jednym sprawnym ruchem.- Mogę to wykorzystać.
-Zawsze- uśmiechnął się do niego i zakołysał biodrami. Severus przez ułamek sekundy popatrzył na stos pergaminów, ale nie wahał się. Nie pozwoli, by obowiązki zniszczyły jego rodzinę.
Podniósł się i postawił Regulusa na podłodze, nie zważając na jego cichy protest.
-Idź pod prysznic i czekaj na mnie.- pocałował go jeszcze raz.
-Tak jest.- uśmiechnął się i niemal pobiegł w stronę łazienki.
Może jednak przejęcie części obowiązków nie było wcale takie złe. Rozebrał się do naga i poczekał, aż usłyszał wodę po drugiej stronie drzwi. Dopiero teraz zaczął iść w ich stronę.
Ostrożnie otworzył drzwi, nie bardzo wiedząc, czego spodziewać się po drugiej stronie. To, co zobaczył, sprawiło, że jego penis stwardniał w oka mgnieniu. Piękna, opalona na złoto skóra kochanka była mokra i lśniąca. Włosy przykleiły mu się do policzków i szyi. Ręce błądziły po ciele. Oczy miał przymknięte.
-Jeśli tak bardzo ci się podoba- odezwał się cicho Regulus.- to możesz tu podejść i dotknąć. - uśmiechnął się zachęcająco.
-Oczywiście, że to zrobię.- warknął gardłowo i szybko pokonał dzielący ich dystans. - Więc ta władza...
-Jest taka seksowna.- zamruczał mu do ucha.
-Więc może pokażesz mi, jak bardzo cię kręcę.- położył mu rękę na ramieniu i delikatnie nacisnął w dół. Młodszy mężczyzna ukląkł z uśmiechem i polizał penis kochanka bardzo ostrożnie, ciągle spoglądając mu w oczy.
-Czy tak?- Zapytał najbardziej niewinnie, jak potrafił.
-Właśnie tak.- szepnął Severus i wsunął palce we włosy kochanka, ale nie kierował nim. Regulus był wspaniały sam w sobie. Raz jeszcze polizał erekcję ukochanego, ale tym razem zrobił to mocniej i wsunął jej czubek do ust. Owinął rękę wokół jego jąder i masował je delikatnie. Severus jęknął, gdy kochanek wsunął jego penis cały, aż do gardła. Zaczął poruszać ustami coraz szybciej, uciskał mocniej, jądra jednak masował bardzo ostrożnie, tak dla kontrastu. Język wsunął się nagle w dziurkę na czubku penisa, zlizując słoną ciecz, która zdążyła się tam nagromadzić.
-Wstań.- Severus nie chciał zabrzmieć ostro, tak po prostu wyszło. Na szczęście Regulusowi to nie przeszkadzało. Szczęśliwy podniósł się z kolan i popatrzył mu w oczy.
-Co teraz?- Zapytał przytulając się do niego. Severus nie odpowiedział, tylko pchnął go na ścianę i podniósł mu nogi do góry, zaplatając je na swoich biodrach. Zaatakował jego usta, całując szaleńczo. Ręce błądziły po pośladkach kochanka. Wsunął delikatnie jeden palec w ciepłą dziurkę. Regulus jęknął i
położył mu głowę na ramieniu, ocierając się o jego erekcję.
Severus warknął i wsunął drugi palec. Nie chciał tracić więcej czasu.
-Teraz.- szepnął Regulus, który sam był już na skraju. Snape zabrał palce i uniósł mu pupę, nasadzając go sobie na pulsującą erekcję. Regulus zsunął się po całej długości ogromnego penisa kochanka. Zamknął oczy i jęczał. Severus przytulił go mocniej do siebie. Obaj odnaleźli swój rytm. Całowali się namiętnie, Sev podgryzał mu szyję, ramiona. Regulus nie próbował powstrzymać krzyków. Powstrzymywał się przed dojściem. Chciał poczekać na kochanka i skończyć razem z nim. Uwielbiał to.
-Teraz, kochany.- Severus raz jeszcze zaatakował jego usta i przygryzł mu wargę. Obaj poczuli krew. Regulus doszedł pierwszy. Severus tuż za nim. Opadł na podłogę, uważając, by nie zgnieść kochanka. Ten miał zamknięte oczy i uśmiechał się błogo, oddychając ciężko.
-Tak, władza jest jak najlepszy afrodyzjak.- wydyszał w końcu Black.
-Nie, skarbie.- pocałował go w policzek.- to ty jesteś wspaniały.- woda była coraz bardziej zimna, więc wstał i odkręcił ciepłą.
-Nie chcę.- Reg też się podniósł.- lubię pachnieć jak ty.- uśmiechnął się do ukochanego.
-Dobrze.- roześmiał się Severus.- Chodźmy do łóżka.
-Z tobą zawsze.- przytulił się do niego i znaleźli się znów w sypialni.

Azazel już czekał na towarzyszy. Miał nadzieję, że niespodzianka im się spodoba. Tylko że zaczął już się denerwować. Od godziny było już ciemno. Wiedział, że nic im nie jest. Mimo wszystko, lepiej by się poczuł, gdyby już tu byli.
Nagle drzwi się otworzyły.
-Aza szkoda, że cie nie było.- Daga wpadł mu w ramiona cały zimny i przemoczony.
-Cieszę się, że ty miałeś dobrą zabawę.- pocałował go w policzek i popatrzył na Elverna. Ten wyglądał podobnie jak chłopiec, był może trochę bardziej zmęczony.- Obaj ściągajcie te przemoczone ubrania i do łóżka.
-A niespodzianka?- Zapytał Elvern.
-Najpierw muszę się wami zająć.- pocałował i jego.- A niespodzianka poczeka, aż wypijecie gorącą czekoladę.
-El, chodź.- Daga w końcu pociągnął go w stronę łazienki.- Ale taką z pianką.- upomniał chłopiec.
-Tak, Daga ma rację.- elf wziął go na ręce i zabrał do drugiego pomieszczenia. Anioł roześmiał się i pokręcił głową. Mają czas na wszystko, ferie się jeszcze nie skończyły, a rodziców Daga ma nie być jeszcze przez trzy dni. A może jeszcze wszystko dokładnie dopracuje. Jak na razie nie chciał, by jednen lub drugi się rozchorował, albo, co gorsza, obaj naraz. Tego by nie przeżył. Obaj jego ukochani potrafią być bardzo wymagający, a jak połączą siły, może sobie nie poradzić. Z drugiej jednak strony, widzieć uśmiech na ukochanych twarzach i rozpieszczać najważniejsze osoby w swoim życiu, jest najwspanialszą rzeczą pod słońcem.