poniedziałek, 19 listopada 2012

Rozdział 73b


Wszyscy troje jedli śniadanie w milczeniu, powoli delektując się wspaniałymi daniami. Daga dyskretnie obserwował przybysza. Nie wyczuł w nim niczego złego, więc tylko się uśmiechał. Miał nadzieję, że tata Tom zrozumie, że źle postępuje i jego rodzice zostaną ze sobą, przecież bardzo się kochają. Nigdy nie słyszał o tym, żeby ktoś z jego rodziny się rozwiódł. Nawet on i Aza jakoś sobie poradzili.
-To możemy narty?- Odezwał się, gdy tylko zjadł ostatni kęs.
-Tak, skarbie, przecież ci obiecałem. El na pewno cię nauczył dobrze jeździć?- Zapytał Syriusz dopijając kawę.
-Tak. Nigdy nie pozwoliłby, żeby stała mi się krzywda.- chłopiec wstał i czekał, aż dorośli zrobią to samo.
-Zechcesz nam towarzyszyć? - Black zwrócił się do mężczyzny.
-Z największą przyjemnością.- rozpromienił się Philipe i bez pośpiechu ujął rękę Syriusza.- Pokażę wam najlepszy stok.
-Cieszę się.- uśmiechnął się do niego.- Nie jeździłem od lat- przyznał  Black z westchnieniem.
-Jak to możliwe?- Zdziwił się, patrząc na Syriusza.
-Jakoś nie było czasu.- odpowiedział wymijająco.- Daga, synku, pamiętaj, trzymaj się nas..mnie.- poprawił się szybko. To, że ktoś był z nim cały czas i zabiegał o jego uwagę, odrobinę wytrąciło go z równowagi. Już dawno nie czuł się tak wspaniale. Gdy był jeszcze nastolatkiem, był obiektem westchnień wielu osób. Ile może się zmienić przez dwanaście lat. Sam nie wiedział, jak to się stało, że się pogubili tak bardzo. Może to całe ratowanie świata, trwające latami, w końcu dało się we znaki. Może ich rozłąka coś w nich zmieniła.
-Wyglądasz cudownie, taki głęboko zamyślony.- Philipe objął go, niby po przyjacielsku, ale spragniony czułości Syriusz zadrżał mimowolnie. - Twój mężczyzna sprowadza na ciebie ból...
-Wybacz, ale nie chcę o tym rozmawiać.- odsunął się w końcu.
-Jak sobie życzysz, ale pamiętaj jestem obok, gdybyś mnie potrzebował.- March odszedł trochę dalej, ciągle wesoły i beztroski.
-I to może być problem.- westchnął cicho Syriusz.
-Tatusiu, stało się coś?- Zapytał Daga.
-Nic, malutki, po prostu tęsknię za twoim tatą.- poczochrał mu włosy z uśmiechem.
-A kiedy on wróci?- Nie dawał za wygraną chłopak.
-Mam nadzieję, że już nie długo. A jak tam sprawy z towarzyszami?- Mężczyzna szybko zmienił temat.
-Wszystko bardzo dobrze.- uśmiechnął się.- Tato, martwię się o was.
-Skarbie, ja i Tom... nic nam nie będzie. - tak bardzo chciał być pewny tych słów.
-Chodźcie już maruderzy, bo będzie tłum!- Zawołał do nich Philipe i Daga puścił się do niego biegiem.

Spędzili na stoku bardzo przyjemnie kilka godzin. Ruch na świeżym powietrzu dobrze im zrobił. Gdy wracali już do hotelu, aby coś zjeść, zmęczony Daga spał na rękach taty.
-Wciąż nie chcesz o tym rozmawiać?- Zapytał Phil ostrożnie.
-Wybacz, ale ja i Tom to drażliwy temat.
-Zadam ci tylko jedno pytanie. - Syriusz kiwnął głową.- Kochasz go, to oczywiste. Nie chcesz go opuścić. To widać, jesteś lojalny i oddany, to piękne. Tylko czy twoje życie nie za bardzo kręci się wokół jego spraw?
-Phil. - westchnął Black.- To nie tak....
-Nie odpowiadaj.- przerwał mu.- Sam o tym pomyśl. Co teraz mamy w planach?- Znów się uśmiechał.
-Musimy coś zjeść i sam nie wiem....
-Więc ja mam pomysł. A wieczorem, o ile twój syn zostanie sam, zabiorę cię na tańce. Z tymi biodrami i nogami musisz być świetny.- Syriusz zarumienił się zmieszany, ale przytaknął.
Obiad zjedli w tej samej restauracji co śniadanie. Daga cały czas zabawiał gościa opowieściami, nie mówił jednak nic o ojcu. Dla niego na chwilę przestał istnieć. Za każdym razem, gdy widział rumieniec na twarzy taty, gdy Phil łapał go za rękę, uśmiechał się jeszcze szerzej. A gdy zapytał go, czy zostanie sam wieczorem, zdawał się nie posiadać ze szczęścia. Chłopak gratulował sobie w duchu, że jest tak świetnym aktorem.

Resztę dnia też spędzili w zoo, potem w oceanarium i nawet w mugolskim kinie. Dlatego, nawet gdyby Daga miał zamiar pokrzyżować plany tacie, nie byłby w stanie, bo gdy tylko się położył, zasnął natychmiast, nie myśląc o niczym.
-To mały aniołek.- Phil patrzył na chłopaka.
-Tylko na takiego wygląda, to diabeł wcielony.- Syriusz roześmiał się cicho i nie było osoby na świecie, która by się tym nie zachwyciła.
-Będzie łamał serca jak, jego tata.- March wyszedł z sypialni Daga.- Pójdę się przebrać, wrócę za pół godziny.
-Dobrze. - Syriuszowi błyszczały oczy, jak za dawnych lat. W prawdzie kupił te spodnie dla Toma, ale co mu tam. Gdy mężczyzna wyszedł, wrócił do siebie i założył czarne, skórzane spodnie tak wąskie, że nie mógł wcisnąć bielizny i prześwitującą błękitną koszulę. Długie włosy związał w luźny kucyk i czekał na Marcha. Wiedział, że wygląda atrakcyjnie i zrobi wrażenie.
No i nie pomylił się, mężczyzna na jego widok potknął się z wrażenia o dywan.
-Chodźmy, Phil.- klepnął go w ramię. - Noc jeszcze młoda, ale nie chcę zostawiać Daga na długo.
-Tak, tak, oczywiście. - przytaknął mu, nie mogąc przestać się ślinić. Tego się nie spodziewał, ale przecież nie będzie narzekał.

Klub był może niepozorny, ale muzyka dobiegająca ze środka sprawiała, że obaj mężczyźni nabrali ochoty na zabawę. Syriusz po prostu wziął Phila za rękę i wciągnął go do środka, dając się ponieść wspaniałej atmosferze wolności. Doszedł go zapach spoconych ciał tłoczących się ze sobą w szalonym tańcu, zapach alkoholu i seksu. Od dawna tego mu brakowało.
-Widzę, że zmieniłeś zdanie.- uśmiechnął się Phil.
-Tylko trochę. - odwzajemnił uśmiech i od razu zaczął kołysać się w rytm muzyki.- Zatańcz ze mną.
-Z przyjemnością. - March pociągnął go na parkiet pilnując, by nikt inny go nie dotknął, co nie było łatwe, bo Syriusz przyciągał wzrok swoją urodą i wdziękiem. Nie było nikogo innego, kto wyglądałby równie kusząco.
Syriusz poddał się rytmowi i tańczył już od dłuższego czasu z wieloma mężczyznami, nikomu jednak nie dał się posunąć za daleko. Nawet Marcha trzymał na dystans, mimo że ten najwyraźniej chciał czegoś więcej.
Stali teraz przy barze i pili drinki. Phil przyglądał się jednemu z profesjonalnych tancerzy.
-Hej, jeśli chcesz...- zaczął podążając za wzrokiem drugiego mężczyzny.
-Nie. Jesteśmy tu razem.- położył mu dłoń na ramieniu.
-Phil...- Syriusz westchnął. - Powinienem wracać.
-Dobrze. - zaczął wyprowadzać troszkę już wstawionego mężczyznę na zewnątrz.
Świeże, zimne powietrze nie otrzeźwiło go wcale. Nadal jeszcze nie czuł się wolny i beztroski, nie potrafił zapomnieć o Tomie.
-Wybacz, zrujnowałem ci wieczór.- wyszeptał Syriusz.
-Nie... wszystko w porządku.- uśmiechnął się do niego mężczyzna.
-Skoro tak mówisz. - tym razem to on wziął go za rękę i stanął przed nim.- Chcę tylko...- szepnął, jakby do siebie i po prostu go pocałował. To był zwyczajny, tylko bardzo mokry i trochę niezdarny całus.
-Chyba się jednak zalałeś.- roześmiał się Phil.- Odprowadzę cię.
-Wybacz... kurcze...- był zażenowany.
-Wszystko dobrze.- uspokoił go i objął czule.

Phil nie wszedł z nim do pokoju, mimo że bardzo chciał. Po prostu raz jeszcze go pogłaskał i odszedł trochę zawiedziony, ale uśmiechnięty. Był zadowolony z tego, co zrobił. Poczuł się prawdziwym dżentelmenem.
Syriusz cicho wszedł do środka i nie zapalając światła poszedł do sypialni.
Tam niemal dostał zawału, gdy światło nagle się zapaliło i zobaczył, że Tom siedzi na łóżku.
-Powiesz mi, gdzie byłeś?- Znalazł się przy nim i wciągnął głęboko powietrze. - Jesteś pijany... Całowałeś się? - złapał go za ramiona.- Odpowiadaj!- Krzyknął, a jego oczy zapłonęły szkarłatnym blaskiem.
-Daj mi święty spokój.- Syriusz wyrwał mu się i uciekł do łazienki, zatrzaskując za sobą drzwi.


################################################################################
Kochani, dziękuję za 15 komentarzy przy ostatniej notce:) Mam nadzieję, że i tym razem będzie ich tyle, bo mój wen jest ciągle głodny :) Może dobijecie do 20? :)