środa, 26 września 2012

Rozdział 64

Dumbledore wyszedł z cienia i wyciągnął różdżkę w stronę nieprzytomnego chłopca.
Nie tak chciał go zabić, ale wiedział, że nie wszyscy mu tu ufają, przez co kończył mu się czas.
-Rohn, co się stało?- Azazel pojawił się niespodziewanie obok niego. Za aniołem stanął Elvern. Albus zaklął w duchu. Niemal zapomniał o ich połączeniu.
-Nie wiem, wracałem z sowiarni i zobaczyłem go na podłodze.- powiedział spokojnie.
-Malutki, w co ty się wplątałeś?- Elf delikatnie podniósł chłopca i nagle zmarszczył czoło, ale nic nie powiedział. Coś mu tu bardzo nie grało.
-El, kochany, wszystko dobrze?- Anioł oczywiście zobaczył minę towarzysza.
-Tak.- uśmiechnął się do niego.- Zaniosę Daga do pokoju, a ty pomóż przynieść eliksiry.- powiedział i zniknął.
-Jeśli go nie uleczysz, zabiję cię gołymi rękami.- warknął Azazel i złapał medyka ze ramię ciągnąc go do nowego szpitala.

Elvern już domyślił się, co się stało. Dobrze znał sytuację i wiedział, kim jest Rohn. Nie był tylko pewny, czy może komuś powiedzieć. Nikt go przecież nie wtajemniczał w żadne plany, może oni wiedzą. Przynajmniej ktoś z domowników.
-Daga?- Syriusz wszedł do sypialni z zamiarem porozmawiania z Azazelem, ale gdy zobaczył nieprzytomnego syna zapomniał o wszystkim innym.- Co mu się stało?
-Panie Black... Syriuszu.- poprawił się.- Ten Zarus... Rohn nie jest tym, za kogo się podaje.
-Co masz na myśli?- Usiadł na łóżku.
-W naszym świecie szkolą nas sztuki Widzenia, ale tylko po użyciu dość silnej magii, takiej jak teraz... Nie jestem do końca pewien, ale myślę, że on zagraża temu domowi. To może być nawet Dumbledore.
-Możesz to sprawdzić?- Syriusz zaczął się obawiać. Tak łatwo było ich podejść, a teraz jego dziecko znów cierpi.
-Nie bez pomocy Daga. Jeśli mam rację, to tylko on może to zrobić.- Elvern położył dłoń na ramieniu mężczyzny. Wyglądał, jakby w przeciągu minuty przybyło mu dziesięć lat.- Syriuszu, będzie dobrze.- uśmiechnął się do niego mając nadzieję, że jego czar podziała i chociaż w pewnym stopniu ukoi nerwy mężczyzny.
-Wiedziałem, że ryzykuję chcąc go mieć w domu na święta.- wyszeptał Black patrząc na syna.- Tom nie może wiedzieć.
-Oczywiście.- kiwnął głową chociaż nie bardzo rozumiał dlaczego.
-Muszą panowie wyjść.- Rohn z Azazelem weszli do pomieszczenia.
-Zostajemy.- Elvern usiadł na fotelu i pociągnął zaskoczonego anioła ku sobie. Jeśli ma to zrobić musi się pospieszyć, bo gdy tylko Daga całkiem dojdzie do siebie, połączenie zostanie przerwane i nic z tego nie będzie. Sam jednak tego nie`zrobi, nie jest na tyle silny, ale magia Azazela doda mu potrzebnej mocy.
-Jeśli tak...- Rohn wyciągnął różdżkę i zaczął badać chłopca. Nie spieszył się. Może jednak mu się uda i ten już się nie obudzi.

-El?- Azazel odezwał się w myślach ukochanego.
-Kochany, to Dumbledore, jestem prawie pewny, ale Daga musi to odkryć.- odpowiedział spokojnie i poczuł jak ręka kochanka zaciska się na jego dłoni.
-Jak mu pomóc?- Anioł nie spuszczał wzroku z łóżka.
-Daj mu jego moc, połączę się z nim dzięki naszemu połączeniu.- wyjaśnił.
-Wszystko się uda, prawda? -Azazel nie lubił być tak bezsilny, to on powinien zrobić to, co Daga będzie musiał, jeśli El ma rację.
-My go zabijemy przez ciało Daga, jego dusza zostanie nienaruszona.- elf pocałował go delikatnie w policzek.
-Razem, kochany.- Azazel przytulił go do siebie i skupił całą swoją energię na ich ukochanym maluszku.

Daga wiedział, że coś się dzieje. Mimo tego, że był nieprzytomny czuł narastającą moc. Niemal w niej tonął. Wiedział, że ktoś przywraca go do świadomości, ale on nie był jeszcze gotowy.
Syriusz siedział na parapecie i obserwował jak fałszywy medyk nachyla się nad jego synkiem i nagle stało się coś, czego nikt się nie spodziewał, a na pewno nie on.
Daga zaczął świecić białym światłem i uniósł się kilka centymetrów do góry.
Albus odskoczył przerażony i upadł na ziemię. Światło zalało pokój tak, że nic nie było widać, a gdy zniknęło, po młodym medyku nie było ani śladu. Na podłodze leżał Dumbledore, ale to nie on był tym, na którego Syriusz patrzył. Daga stał teraz przy łóżku i wciąż jeszcze świecił delikatnie. Nie był do końca świadomy... a może był. Black sam już nie był pewny.
-Teraz odbiorę, co mi zabrałeś.- mówił jak zwykle, a jednocześnie głos miał stary. Chłopiec bardzo powoli podszedł do sparaliżowanego strachem starca i położył mu rękę na czole.
Przez chwilę nic się nie działo, lecz nagle Albus zaczął krzyczeć, coraz głośniej w miarę jak magia młodego Riddla opuszczała jego ciało.
Azazle i Elvern stanęli po obu stronach chłopca i położyli dłonie na jego ramionach.
-A teraz odejdź, zostaw ten świat.- mówili jednym głosem, a ciało Dumbledore'a obróciło się w jednej chwili w szkielet. Światło zniknęło, a Daga opadł w ramiona Azazela.
-To koniec?- Syriusz odzyskał mowę po dobrych paru minutach.
-Tak. On już wam nie zagraża.- Elvern uśmiechnął się do niego.- Daga teraz będzie spał. Ale nic mu nie jest, odzyskał moc...
-To nie znaczy, że jest bezpieczny.- wtrącił anioł.- Jeszcze wiele osób nie zna prawdy i uważa was za zło.
-To teraz nie ważne.- Syriusz wstał.- Pokażę, co się stało Tomowi, a wy zajmijcie się nim.- uśmiechnął się do obu mężczyzn i wyszedł.


#################################################################################
Dziwnie to trochę wyszło, ale musiałam zabić Dumbledore'a, żeby dać miejsce na nowe zagrożenia.  Mam nadzieję, że wyszło to w miarę :)