środa, 9 stycznia 2013

Rozdział 96

Od bitwy minęło już dwa tygodnie i Daga stwierdził, że podoba mu się ta nowa atmosfera w domu. Wszyscy byli jakby szczęśliwsi, wolniejsi i bardziej skorzy do śmiechu. Nawet dorośli. Większość uciekinierów opuszczała powoli posiadłość by przyzwyczaić się na powrót do starego życia. Artur bardzo chętnie oddał stanowisko najstarszemu synowi, który wprawdzie na początku się wzbraniał, bo uważał, że całkiem się do tego nie nadaje. W końcu jednak zgodził się zostać ministrem.
Pozostała kwestia szkoły, ale ją niespodziewanie rozwiązał Syriusz, gdy oświadczył, że Hogwart zostaje i że Minerwa, Hagrid i Poppy zajmą się nim od teraz.
Wprawdzie kobiety nie były z nimi w czasie wojny, ale obie pozostały neutralne na tyle że można im było zaufać. Szkoła zostanie otwarta już w tym roku i mężczyzna dostał nawet ofertę nauczyciela, nad którą będzie musiał się poważnie zastanowić, ale Tom wiedział jak ukochany bardzo tego pragnie. No i przecież jest Fiuu, więc nie będzie problemu z rozstaniem się.

Wszystko było by dobrze, gdyby nie to że Daga nie czuł się najlepiej od jakiegoś tygodnia. Nie mógł spać, bolał go brzuch i co rano wymiotował. Aby nie martwić towarzyszy musiał wstawać bardzo wcześnie. Koniec końców był bardzo zmęczony i rozkojarzony.
-Kochanie?- Do łazienki wszedł nagi Elvern - Wszystko dobrze?- Zapytał patrząc na niego z czułością.
-Tak - Daga uśmiechnął się, ale wyszło mu to dość blado. Mdłości nie do końca mu jeszcze przeszły.
-Skarbie - podszedł do niego i przytulił – Wiem, że ostatnio coś się dzieje. Aza też o tym wie i obaj bardzo się martwimy....
- Nic mi nie jest - wtulił się w jego ciepłe ciało - pewnie po prostu coś złapałem- stanął na palcach i musnął szyję mężczyzny - Wracamy do łóżka?- Zapytał pełnym erotyzmu głosem.
- Z największą przyjemnością - wziął go na ręce i mimo, że jego penis zaczął żyć własnym życiem, to wciąż się martwił. Daga nie wyglądał na chorego i tak sobie czasem bardzo cicho myślał, że może to wcale nie jest nic groźnego. Ale Azazel nie chciał o tym słyszeć. Nawet czysto hipotetycznie, bo obaj wiedzieli i znali ryzyko, mimo chęci bycia ojcami.
-Tu jesteście - anioł też już nie spał i gdy weszli usiadł - Wszystko dobrze?
-Tak- odpowiedzieli jednocześnie, a on już nie drążył tematu. El mimo wszystko postanowił, że jeśli Daga nie wydobrzeje szybko sam, zaprowadzi go do medyka choćby siłą. Owszem marzył o ich wspólnym dziecku... ale cena może być zbyt duża.
- Więc wracajcie tu do mnie. Jestem taki samotny w tym dużym łóżku - zajęczał żałośnie i poczekał, aż obaj ze śmiechem dołączyli do niego.

-Ty śpisz w ogóle?- Zapytała Pancy Dagę, gdy byli razem nad jeziorem.
- Gdy nie wymiotuje - przyznał zamykając oczy.
- Ile to już trwa?- Dziewczyna od pewnego czasu była zafascynowana leczeniem.
- Może półtorej tygodnia – odpowiedział.
- I tylko to? Znaczy masz inne objawy?- Pancy była niemal pewna co dzieje się z jej przyjacielem
- Boli mnie głowa, jestem zmęczony - teraz patrzył już na nią - a wiesz co mi jest? - Zainteresował się.
- Domyślam się - kiwnęła głową i wstała - ale idź lepiej do Severusa wiesz, że ja jeszcze się na tym do końca nie znam.
- Powiedz- popatrzył na nią dużymi proszącymi oczami, dziewczyna westchnęła i pochyliła się nad nim. Wprost do ucha wyszeptała mu : - Myślę, że jesteś w ciąży - nim zdążył zareagować odeszła szybkim krokiem.
Chłopak przez dobre 15 minut siedział bez ruchu niemal bojąc się oddychać. Owszem myślał o tym, ale myślenie to nie toco rzeczywistość. I nagle się uśmiechnął. Jeśli faktycznie nosi nowe życie, to zaryzykuje i urodzi. Trzeba tylko dowiedzieć się czy to prawda. Wstał i udał się do domu. Miał nadzieję, że Severus znajdzie dla niego czas.

- Chcesz żebym co? – Zapytał, gdy chłopak wyjaśnił mu o co chodzi.
- Wujku proszę.... jeśli Pency ma racje....- usiadł w fotelu.
- No dobrze - mężczyzna nie był do końca przekonany czy powinien. Daga nie był jeszcze pełnoletni. Powinien być tu Tom albo Syriusz.... chociaż z drugiej strony, gdyby przypuszczenia okazały się prawdą, ktoś by zginął, a on znajdowałby się na linii ognia. Westchnął i podszedł do szafki z eliksirami - wypij go i za 5 minut wszystko będzie wiadome.... chcesz żebym został?- Zapytał.
-Tak - chłopakowi trzęsły się ręce, ale opróżnił fiolkę i znów nastąpiło pełne oczekiwania milczenie. Obaj się denerwowali, a Daga wyglądał na poważnie chorego. Na dodatek cały się spocił. To było najdłuższe 5 minut w jego życiu. W końcu Severus wstał i podszedł do niego.
- Daga.... Książę.... - nie mógł do końca zebrać słów.
- Jestem prawda?- Domyślił się.
-Tak - Severus przytulił go do siebie - Nie jesteś zły?
- Zaskoczony – przyznał - ale nie zły.... wszystko będzie dobrze - uśmiechał się Daga.
- Jestem tego pewny - Sevrus w to wierzył, chłopak był młody i silny. A on dopilnuje, by magia dziecka mu nie zaszkodziła i urodził bez problemu - Zmykaj już.
- Wujku nie mów nikomu dobrze? - Poprosił już w drzwiach.
- Oczywiście, że tak- z tym musiał się zgodzić. Tom rozpęta piekło, gdy sie o tym dowie i nikt inny nie musiał w tym uczestniczyć.