niedziela, 18 listopada 2012

Rozdział 73a


W końcu nadszedł czas wyjazdu. Cała rodzina stała w holu, żegnając się z bliskimi. Najgorzej miał Daga, który musiał powstrzymać Azazela przed zabraniam go z powrotem do sypialni, zamknięcia drzwi i wyrzucenia klucza. Na szczęście uspokajający dotyk Elverna pomagał i mimo wszystko nie było aż tak źle.
-Skarbie, pamiętaj, uważaj na siebie i nie wychodź nigdzie sam.- przypominał mu po raz któryś anioł.
-Aza, wiem.- uśmiechnął się do niego.
-I nigdy, nigdy nie rozmawiaj z nikim obcym i nie daj się nikomu dotknąć.- przestrzegł z cichym warknięciem.
-Aza, wszystko będzie dobrze.- powiedział chłopiec.- A wy możecie mieć czas dla siebie i bardzo się z tego cieszę, bo obaj na to zasługujecie.- przytulił się do mężczyzny i został podniesiony w silnych ciepłych ramionach.
-Będę spokojny jak wrócisz do domu, kochanie.- pocałował go w usta, a Daga przymknął oczy, gdy poczuł za sobą równie gorące ciało Elverna i pocałunek za prawym uchem.
-Malutki, baw się dobrze.- uśmiechnął się do chłopca, gdy w końcu anioł mu go przekazał.
-Będę.- pokiwał głową.- I przywiozę wam dużo prezentów.- obiecał, ucałował elfa i wyplątał się z ramion towarzyszy, bo tata zaczął już powoli wyglądać na bardzo zniecierpliwionego, a to nigdy nie wróżyło nic dobrego.
Daga wcisnął się między rodziców i już ich nie było. Gdy otworzył oczy ujrzał bardzo elegancki hol jakiegoś hotelu. Chłopiec zorientował się od razu, że jest to miejsce dla czarodziei i uśmiechnął się jeszcze szerzej. Czuł się wspaniale, idąc między rodzicami, czując na sobie zaciekawione spojrzenia innych gości. Kilka razy złapał kogoś nawet na tym, że patrzy na niego z zachwytem i pożądaniem w oczach. Nie zwracał na to jednak uwagi i dumnie szedł na przód.
-I jak ci się podoba, kochany?- Zapytał Tom ukochanego. Ten oglądał wszystko z zachwytem i nie zdołał nawet odpowiedzieć, tyko rzucił się mu na szyję i pocałował.
-Dziękuję ci.- wyszeptał w końcu.
-Skarbie, podziękujesz mi, gdy zobaczysz naszą sypialnię.- głos Riddle'a zadźwięczał  Syriuszowi w uszach, jak najsłodsza melodia i pobiegł prosto do jego penisa, pobudzając go lekko.
-Tato, które piętro?- Zapytał Daga tuż przy windzie.
-Ostatnie.- Tom uśmiechnął się do niego. Był dumny z tego, w jaki sposób syn poradził sobie ze spojrzeniami w holu. Sam nie zrobiłby tego lepiej. Wiedział, że Daga dorasta. Czasem tylko tak trudno było mu się do tego przyzwyczaić. Tyle go ominęło.  Nie tylko w życiu syna. Westchnął cicho. Wiedział, że, mimo że prawie wszystkie jego plany się udały, niemal przegrał. Był świadom tego, że Syriusz jest gotów go opuścić, a najgorsze jest to, że nie miałby mu tego za złe. Daga  nie zna go i czasem miał wrażenie, że jego jedyne dziecko się go boi. A przecież nie zawsze taki był....
-Tom, idziesz?- Cichy głos ukochanego wyrwał go z zamyślenia.
-Oczywiście, skarbie.- uśmiechnął się do niego i poprowadził swoją małą rodzinę do ich apartamentu.

-Jak tu pięknie.- Daga biegał po całym pomieszczeniu, oglądając wszystko z zachwytem małego dziecka.
-Cieszę się, że ci się podoba, malutki.-Tom uśmiechnął się do niego.
-I to bardzo.- przytulił się do ojca szczęśliwy.- Pójdę się rozpakować. – zabrał ciężki kufer i poszedł w stronę swojej sypialni. Nawet on wiedział, że między rodzicami nie jest najlepiej.
-A i ja jestem bardzo wdzięczny.- szepnął Syriusz, gdy chłopiec zniknął za drzwiami.- I bardzo chętnie ci to pokażę.- stanął przed nim i bardzo powoli zaczął rozpinać płaszcz ukochanego.
-Syri...- szepnął Tom, ale ciepłe ręce na brzuchu i klatce piersiowej nie pozwoliły mu myśleć. Nie powiedział już nic, tylko poddał się dotykowi ukochanego mężczyzny. Obaj tego potrzebowali.
Syriusz klęknął przed nim i zaczął rozpinać mu spodnie, masując przy tym krocze. Sam nie mógł się już doczekać i był pewny, że nic im nie przeszkodzi. Bardzo jednak się pomylił, bo nagle przez kominek wleciał list.
-Tom.- mężczyzna wstał zrezygnowany, gdy ukochany złapał kopertę. - Kochany, możesz to na chwilę odstawić? Jesteś tak bardzo twardy, a ja tak bardzo cię chcę.- szepnął mu do ucha, po czym polizał szyję.
-Skarbie....Światło mego życia....- westchnął smutno.- Muszę, to ważne.- nawet nie chciał tego mówić. Wiedział, że będzie kłótnia i był na nią przygotowany.
-Dobrze.- odpowiedział Syriusz odwracając się w drugą stronę. Nie chciał, żeby Tom zobaczył jego łzy.-To załatw ważne sprawy, a ja rozpakuje się i idę się wykąpać. Może do mnie dołączysz...- i wyszedł do sypialni zrezygnowany, nawet nie trzaskając drzwiami, nie było po co.
Riddle przeczytał list od Malfoya i zbladł. Mężczyzna miał rację. Znów mieli problem, może nawet poważniejszy niż Dumbledore. Tylko, że powinien tu być... z drugiej strony jednak... Musiał.
Po kilku chwilach wszedł do sypialni. Syriusz nie patrzył na niego. Siedział tylko na łóżku i patrzył w okno.
-Kochany....
-Wracaj. Wiem, to ważne.- znów brak spojrzenia.
-Światło...- chciał do niego podejść.
-Nawet nie zaczyna.j- Syriusz uciął jego wywód. – Ja i Daga będziemy się tu świetnie bawić, a ty nawet jak zostaniesz, będziesz myślał tylko o tym, co tam się dzieje.
-Skarbie...- podjął próbę raz jeszcze.
-Powiedziałem, wyjdź!!- Krzyknął w końcu i wybiegł do łazienki. Tom usiadł na łóżku i ukrył twarz w dłoniach. Był w kropce, ale Syriusz miał rację. Nie zostałby tu spokojnie. Wziął swój kufer i napisał jeszcze przeprosiny do syna i ukochanego, po czym deportował się z hotelu.
Daga ze łzami w oczach obserwował to z ukrycia. Chłopiec musiał pomyśleć, co z tym zrobić, bo nie chciał rozłąki rodziców. Nie wiedział tylko, co zrobić, a nie chciał powiadamiać o niczym towarzyszy, chciał uporać się z tym sam.
Syriusz siedział na podłodze w łazience. Nie płakał, nie był zły. Po prostu siedział i patrzył przed siebie obojętnie, jakby nic już go nie obchodziło.
-Tato?- Daga zapukał do drzwi po 2 godzinach.
-Tak, skarbie?- Otworzył drzwi uśmiechając się do niego. Syn był jego jedynym jasnym punktem od jakiegoś czasu.
-Możemy pójść coś zjeść? Jestem bardzo, bardzo głodny.- posłał ojcu najpiękniejszy uśmiech, na jaki było go stać.
-Oczywiście, że tak.- wstał i wziął syna za rękę.- A na co masz ochotę?
-Naleśniki.- chłopiec roześmiał się i Syriusz musiał mu zawtórować.

Restauracja była na wpół pusta. Zajęli stolik przy oknie. Daga od razu zobaczył, że jakiś mężczyzna przygląda się Syriuszowi. Może to nie było zbyt mądre, ale wiedział, że zazdrość jest najlepszym lekarstwem na problemy, jakie mieli jego rodzice. Sam z mądrością starca już to przecież przerabiał.
-Tato, ja pójdę do toalety.- powiedział po jakimś czasie, podejmując szybko decyzję.
-Dobrze, kochanie.- Syriusz też zauważył mężczyznę i mimowolnie się wyprostował. Może niewinny flirt w końcu wstrząśnie Tomem, albo po prostu będzie gwoździem do trumny, ale przecież musi coś w końcu zrobić i być mężczyzną takim, jakim był przed aresztowaniem.

Mężczyzna, gdy już Daga zniknął uśmiechnął się do Syriusza i śmiało podszedł do stolika.
-Masz słodkiego braciszka.- uśmiechnął się do niego przymilnie.
-To syn.- Syriusz był trochę onieśmielony.
-Nie wyglądasz na kogoś, kto miałby tak dużego syna. Mogę?- Zapytał wskazując na wolne krzesło obok niego.
-Proszę.- Syriusz spłonął rumieńcem tak mimowolnym i słodkim, że mężczyźnie dech zaparło.- Syriusz Black.- wyciągnął do niego rękę.
-Philiphe March.- ujął jego dłoń i bardzo powoli patrząc w oczy, ucałował ją.- Skoro to twój syn, to czy jego ojciec jest w pobliżu? Nie chciałbym mieć problemów. A chyba nie zostawiłby takiego pięknego kąska samego.- uśmiechnął się i pogłaskał Syriusza po policzku.
-Tom ma bardzo pilne sprawy do załatwienia.- wydusił z siebie.
-Co może być pilniejsze? Twój mężczyzna nie wie, co traci.- Philiphe nie spuszczał z niego wzroku.- Ale jeśli nie masz nic przeciwko, pokażę ci coś, czym możesz się zająć, czekając na tego, który cię zaniedbuje.
-Sam nie wiem.. Daga...- Syriusz powinien się wykręcić, ale ten wzrok tak pełny oddania, pożądania, chęci bycia z nim…
-Oczywiście, że zajmę się też twoim synem. Rozumiem, że nie chcesz go zostawiać samego, a ja nie jestem jakimś potworem. Wiem, że chcąc być z tobą choćby na chwilę, chociaż platonicznie, idziecie w parze.
-W takim razie z miłą chęcią.- Black uśmiechnął się do niego. Chciałby, żeby Tom się tak zachowywał, tak patrzył, tak mówił.
-Dziękuję ci za szansę.- March raz jeszcze ujął go za rękę- Nie będę naciskał. Widzę że kochasz swojego mężczyznę, jakkolwiek by cię nie ranił, podziwiam cię za to...
-Tak...- westchnął Syriusz- Jesteś Francuzem?- Zmienił temat. Nie chciał drążyć tematu Toma, nie teraz.
-Właściwie pół Amerykaninem. Moja matka jest Francuzką. Ty oczywiście masz ten wspaniały, brytyjski akcent.- uśmiechnął się i mrugnął.- Jest taki pociągający.
-Przestań, rumienię się jak nastolatek.- Syriusz roześmiał się nerwowo.
-Nie wstydź się tego.- Philiphe pogłaskał go po policzku.- Zasługujesz na odrobinę szczęścia. Jesteś jeszcze młodym mężczyzną. Wspaniałym...
-Dziękuję ci.- odpowiedział, nie mogąc powstrzymać uśmiechu.
-Ja wiem, co mówię.- powiedział i złapał za menu.- Wybacz, jestem głodny...
-Byłoby mi bardzo miło, gdybyś z nami zjadł.- powiedział Syriusz i sam zaczął studiować swoją kartę.
-Bardzo mnie to cieszy.- uśmiechnął się i przy stoliku zapadła cisza.
-Tatusiu, ten pan z nami zje?- Daga w końcu pojawił się obok.
-O ile nie masz nic przeciwko.- uśmiechnął się do syna.
-Bardzo chętnie.- Daga postanowił grać czarującego chłopca.- Daga. – wyciągnął rękę do mężczyzny.
-Philiphe.- ujął rękę chłopca i uściskał serdecznie.- Jesteś bardzo podobny do taty.
-Dziękuję. Tatusiu, a możemy później pojeździć na nartach? El mnie nauczył.
-Oczywiście, że tak kochanie.- roześmiał się Syriusz i mimo że nieobecność Toma bardzo bolała, postanowił chociaż na chwilę się tym nie zadręczać i pokazać synowi, że wszystko jest dobrze. Chociaż był świadom, że chłopiec wie o wszystkim.

#################################################################################

Kochani, znów jest mało komentarzy:( i mój wen cierpi, więc trzeba go nakarmić. I wróci, gdy zobaczy 15 ładnych wpisów. Bardzo na was liczę :)