W końcu nadszedł czas wyjazdu. Cała rodzina stała w holu, żegnając się z bliskimi. Najgorzej miał Daga, który
musiał powstrzymać Azazela przed zabraniam go z powrotem do sypialni, zamknięcia
drzwi i wyrzucenia klucza. Na szczęście uspokajający dotyk Elverna pomagał i
mimo wszystko nie było aż tak źle.
-Skarbie, pamiętaj, uważaj na
siebie i nie wychodź nigdzie sam.- przypominał mu po raz któryś anioł.
-Aza, wiem.- uśmiechnął się do
niego.
-I nigdy, nigdy nie rozmawiaj
z nikim obcym i nie daj się nikomu dotknąć.- przestrzegł z cichym warknięciem.
-Aza, wszystko będzie dobrze.-
powiedział chłopiec.- A wy możecie mieć czas dla siebie i bardzo się z tego
cieszę, bo obaj na to zasługujecie.- przytulił się do mężczyzny i został
podniesiony w silnych ciepłych ramionach.
-Będę spokojny jak wrócisz do
domu, kochanie.- pocałował go w usta, a Daga przymknął oczy, gdy poczuł za sobą
równie gorące ciało Elverna i pocałunek za prawym uchem.
-Malutki, baw się dobrze.-
uśmiechnął się do chłopca, gdy w końcu anioł mu go przekazał.
-Będę.- pokiwał głową.- I przywiozę wam dużo prezentów.- obiecał, ucałował elfa i wyplątał się z ramion
towarzyszy, bo tata zaczął już powoli wyglądać na bardzo zniecierpliwionego, a
to nigdy nie wróżyło nic dobrego.
Daga wcisnął się między
rodziców i już ich nie było. Gdy otworzył oczy ujrzał bardzo
elegancki hol jakiegoś hotelu. Chłopiec zorientował się od razu, że jest to
miejsce dla czarodziei i uśmiechnął się jeszcze szerzej. Czuł się wspaniale, idąc między rodzicami, czując na sobie zaciekawione spojrzenia innych gości.
Kilka razy złapał kogoś nawet na tym, że patrzy na niego z zachwytem i pożądaniem
w oczach. Nie zwracał na to jednak uwagi i dumnie szedł na przód.
-I jak ci się podoba, kochany?-
Zapytał Tom ukochanego. Ten oglądał wszystko z zachwytem i nie zdołał nawet
odpowiedzieć, tyko rzucił się mu na szyję i pocałował.
-Dziękuję ci.- wyszeptał w
końcu.
-Skarbie, podziękujesz mi, gdy
zobaczysz naszą sypialnię.- głos Riddle'a zadźwięczał Syriuszowi w uszach, jak najsłodsza melodia i
pobiegł prosto do jego penisa, pobudzając go lekko.
-Tato, które piętro?- Zapytał
Daga tuż przy windzie.
-Ostatnie.- Tom uśmiechnął się
do niego. Był dumny z tego, w jaki sposób syn poradził sobie ze spojrzeniami w holu.
Sam nie zrobiłby tego lepiej. Wiedział, że Daga dorasta. Czasem tylko tak
trudno było mu się do tego przyzwyczaić. Tyle go ominęło. Nie tylko w życiu syna. Westchnął cicho. Wiedział, że, mimo że prawie wszystkie jego
plany się udały, niemal przegrał. Był świadom tego, że Syriusz jest gotów go
opuścić, a najgorsze jest to, że nie miałby mu tego za złe. Daga nie zna go i czasem miał wrażenie, że jego
jedyne dziecko się go boi. A przecież nie zawsze taki był....
-Tom, idziesz?- Cichy głos
ukochanego wyrwał go z zamyślenia.
-Oczywiście, skarbie.- uśmiechnął
się do niego i poprowadził swoją małą rodzinę do ich apartamentu.
-Jak tu pięknie.- Daga biegał
po całym pomieszczeniu, oglądając wszystko z zachwytem małego dziecka.
-Cieszę się, że ci się podoba, malutki.-Tom uśmiechnął się do niego.
-I to bardzo.- przytulił się do
ojca szczęśliwy.- Pójdę się rozpakować. – zabrał ciężki kufer i poszedł w stronę
swojej sypialni. Nawet on wiedział, że między rodzicami nie jest najlepiej.
-A i ja jestem bardzo
wdzięczny.- szepnął Syriusz, gdy chłopiec zniknął za drzwiami.- I bardzo chętnie
ci to pokażę.- stanął przed nim i bardzo powoli zaczął rozpinać płaszcz
ukochanego.
-Syri...- szepnął Tom, ale
ciepłe ręce na brzuchu i klatce piersiowej nie pozwoliły mu myśleć. Nie
powiedział już nic, tylko poddał się dotykowi ukochanego mężczyzny. Obaj tego
potrzebowali.
Syriusz klęknął przed nim i
zaczął rozpinać mu spodnie, masując przy tym krocze. Sam nie mógł się już
doczekać i był pewny, że nic im nie przeszkodzi. Bardzo jednak się pomylił, bo
nagle przez kominek wleciał list.
-Tom.- mężczyzna wstał
zrezygnowany, gdy ukochany złapał kopertę. - Kochany, możesz to na chwilę
odstawić? Jesteś tak bardzo twardy, a ja tak bardzo cię chcę.- szepnął mu do ucha, po czym polizał szyję.
-Skarbie....Światło mego
życia....- westchnął smutno.- Muszę, to ważne.- nawet nie chciał tego mówić.
Wiedział, że będzie kłótnia i był na nią przygotowany.
-Dobrze.- odpowiedział Syriusz
odwracając się w drugą stronę. Nie chciał, żeby Tom zobaczył jego łzy.-To załatw
ważne sprawy, a ja rozpakuje się i idę się wykąpać. Może do mnie dołączysz...-
i wyszedł do sypialni zrezygnowany, nawet nie trzaskając drzwiami, nie było po
co.
Riddle przeczytał list od
Malfoya i zbladł. Mężczyzna miał rację. Znów mieli problem, może nawet poważniejszy niż Dumbledore. Tylko, że powinien tu być... z drugiej strony jednak... Musiał.
Po kilku chwilach wszedł do
sypialni. Syriusz nie patrzył na niego. Siedział tylko na łóżku i patrzył w
okno.
-Kochany....
-Wracaj. Wiem, to ważne.- znów
brak spojrzenia.
-Światło...- chciał do niego
podejść.
-Nawet nie zaczyna.j- Syriusz
uciął jego wywód. – Ja i Daga będziemy się tu świetnie bawić, a ty nawet jak
zostaniesz, będziesz myślał tylko o tym, co tam się dzieje.
-Skarbie...- podjął próbę raz
jeszcze.
-Powiedziałem, wyjdź!!-
Krzyknął w końcu i wybiegł do łazienki. Tom usiadł na łóżku i ukrył twarz w
dłoniach. Był w kropce, ale Syriusz miał rację. Nie zostałby tu spokojnie.
Wziął swój kufer i napisał jeszcze przeprosiny do syna i ukochanego, po czym
deportował się z hotelu.
Daga ze łzami w oczach obserwował to z ukrycia. Chłopiec musiał pomyśleć, co z tym zrobić, bo
nie chciał rozłąki rodziców. Nie wiedział tylko, co zrobić, a nie chciał
powiadamiać o niczym towarzyszy, chciał uporać się z tym sam.
Syriusz siedział na podłodze w
łazience. Nie płakał, nie był zły. Po prostu siedział i patrzył przed siebie
obojętnie, jakby nic już go nie obchodziło.
-Tato?- Daga zapukał do drzwi
po 2 godzinach.
-Tak, skarbie?- Otworzył drzwi
uśmiechając się do niego. Syn był jego jedynym jasnym punktem od jakiegoś czasu.
-Możemy pójść coś zjeść?
Jestem bardzo, bardzo głodny.- posłał ojcu najpiękniejszy uśmiech, na jaki było
go stać.
-Oczywiście, że tak.- wstał i
wziął syna za rękę.- A na co masz ochotę?
-Naleśniki.- chłopiec roześmiał
się i Syriusz musiał mu zawtórować.
Restauracja była na wpół pusta. Zajęli stolik przy oknie. Daga od razu zobaczył, że jakiś mężczyzna przygląda
się Syriuszowi. Może to nie było zbyt mądre, ale wiedział, że zazdrość jest
najlepszym lekarstwem na problemy, jakie mieli jego rodzice. Sam z
mądrością starca już to przecież przerabiał.
-Tato, ja pójdę do toalety.-
powiedział po jakimś czasie, podejmując szybko decyzję.
-Dobrze, kochanie.- Syriusz też
zauważył mężczyznę i mimowolnie się wyprostował. Może niewinny flirt w końcu
wstrząśnie Tomem, albo po prostu będzie gwoździem do trumny, ale przecież musi
coś w końcu zrobić i być mężczyzną takim, jakim był przed aresztowaniem.
Mężczyzna, gdy już Daga zniknął uśmiechnął się do Syriusza i śmiało podszedł
do stolika.
-Masz słodkiego braciszka.-
uśmiechnął się do niego przymilnie.
-To syn.- Syriusz był trochę
onieśmielony.
-Nie wyglądasz na kogoś, kto
miałby tak dużego syna. Mogę?- Zapytał wskazując na wolne krzesło obok niego.
-Proszę.- Syriusz spłonął
rumieńcem tak mimowolnym i słodkim, że mężczyźnie dech zaparło.- Syriusz Black.-
wyciągnął do niego rękę.
-Philiphe March.- ujął jego
dłoń i bardzo powoli patrząc w oczy, ucałował ją.- Skoro to twój syn, to czy jego
ojciec jest w pobliżu? Nie chciałbym mieć problemów. A chyba nie zostawiłby
takiego pięknego kąska samego.- uśmiechnął się i pogłaskał Syriusza po policzku.
-Tom ma bardzo pilne sprawy do
załatwienia.- wydusił z siebie.
-Co może być pilniejsze? Twój mężczyzna
nie wie, co traci.- Philiphe nie spuszczał z niego wzroku.- Ale jeśli nie masz nic
przeciwko, pokażę ci coś, czym możesz się zająć, czekając na tego, który cię
zaniedbuje.
-Sam nie wiem.. Daga...-
Syriusz powinien się wykręcić, ale ten wzrok tak pełny oddania, pożądania,
chęci bycia z nim…
-Oczywiście, że zajmę się też
twoim synem. Rozumiem, że nie chcesz go zostawiać samego, a ja nie jestem jakimś
potworem. Wiem, że chcąc być z tobą choćby na chwilę, chociaż platonicznie, idziecie w parze.
-W takim razie z miłą chęcią.-
Black uśmiechnął się do niego. Chciałby, żeby Tom się tak zachowywał, tak
patrzył, tak mówił.
-Dziękuję ci za szansę.- March
raz jeszcze ujął go za rękę- Nie będę naciskał. Widzę że kochasz swojego
mężczyznę, jakkolwiek by cię nie ranił, podziwiam cię za to...
-Tak...- westchnął Syriusz-
Jesteś Francuzem?- Zmienił temat. Nie chciał drążyć tematu Toma, nie teraz.
-Właściwie pół Amerykaninem. Moja matka jest Francuzką. Ty oczywiście masz ten wspaniały, brytyjski akcent.-
uśmiechnął się i mrugnął.- Jest taki pociągający.
-Przestań, rumienię się jak
nastolatek.- Syriusz roześmiał się nerwowo.
-Nie wstydź się tego.- Philiphe
pogłaskał go po policzku.- Zasługujesz na odrobinę szczęścia. Jesteś jeszcze
młodym mężczyzną. Wspaniałym...
-Dziękuję ci.- odpowiedział,
nie mogąc powstrzymać uśmiechu.
-Ja wiem, co mówię.- powiedział
i złapał za menu.- Wybacz, jestem głodny...
-Byłoby mi bardzo miło, gdybyś
z nami zjadł.- powiedział Syriusz i sam zaczął studiować swoją kartę.
-Bardzo mnie to cieszy.-
uśmiechnął się i przy stoliku zapadła cisza.
-Tatusiu, ten pan z nami zje?- Daga w końcu pojawił się obok.
-O ile nie masz nic przeciwko.-
uśmiechnął się do syna.
-Bardzo chętnie.- Daga
postanowił grać czarującego chłopca.- Daga. – wyciągnął rękę do
mężczyzny.
-Philiphe.- ujął rękę chłopca i
uściskał serdecznie.- Jesteś bardzo podobny do taty.
-Dziękuję. Tatusiu, a możemy później
pojeździć na nartach? El mnie nauczył.
-Oczywiście, że tak kochanie.-
roześmiał się Syriusz i mimo że nieobecność Toma bardzo bolała, postanowił
chociaż na chwilę się tym nie zadręczać i pokazać synowi, że wszystko jest
dobrze. Chociaż był świadom, że chłopiec wie o wszystkim.
#################################################################################
Kochani, znów jest mało
komentarzy:( i mój wen cierpi, więc trzeba go nakarmić. I wróci, gdy zobaczy 15
ładnych wpisów. Bardzo na was liczę :)