poniedziałek, 28 maja 2012

Rozdział 41

Albus Dumbledore przyglądając się swoim uczniom klął na czym ten świat stoi.
Cały ten rok pójdzie na zmarnowanie bo Riddle nagle zniknął i nikt nawet w ministerstwie nie potrafił mu powiedzieć gdzie jest ten szczeniak. Severus poprosił o kilka dni urlopu, więc i z napojeniem mężczyzny eliksirem prawdy będzie musiał zaczekać.
Na domiar złego zatrudnił kompletnego idiotę, który na nic mu się nie przyda, bo jedyny który tak naprawdę go interesował wymknął mu się z rąk. Resztę dzieciaków może sobie molestować, szybkie zaklęcie zapominające i będzie po krzyku.
Tym czasem musiał szybko zmienić plany, bo wiedział, że z każdym kolejnym rokiem jego przeciwnicy rosną w siłę a on sam zostaje powoli sam na polu bitwy. Był świadom, że ma już nie wiele czasu.
Wstał więc od stołu i wyszedł, żeby wymyślić coś z dala od zgiełku szkoły.
Nienawidził go po prostu  ale grał tą rolę już zbyt długo by się z niej wycofywać.

Daga szedł obok Azazela przez wspaniałe barwne i jasne korytarze jego nowej szkoły. Już polubił to miejsce, ale bał się spotkania z innymi uczniami. Bo był tu jedynym człowiekiem.
-To tutaj- odezwała się dyrektorka, on wciąż uśmiechała się przyjaźnie, ale te kły. Chłopca przeszedł mimowolny dreszcz, zdawał sobie sprawy że kobieta jest niebezpieczna
-Kiedy chcesz mnie widzieć?- Azazel pragnął jak najszybciej znaleźć się sam na sam z ukochanym bo wiedział  że tan się boi i po prawdzie miał czego
-Gdy tylko znajdziesz czas, wprowadzę cię w nasz plan zajęć i zasady- odpowiedziała rozglądając się od okoła
-Jeszcze raz dziękuję- ujął jej dłoń i pocałował
-Dla Balama zrobię wszystko- zarumieniła się- A i ja na tym zyskam. Od dawna myśleliśmy o zmianie nauczyciela, a ty wydajesz się odpowiedni
-Zrobię co w mojej mocy- polubił ją i widział ich współpracę przebiegającą gładko i bez przeszkód
-A co z innymi uczniami?- Odezwał się cicho Daga, o którym przez chwile zdawali się zapomnieć
-O poznasz ich wszystkich już jutro, teraz nie ma w szkole nikogo- pogłaskała go po głowę. Na co Azazel zjeżył się trochę, to było zbyt poufne, zwłaszcza że Daga zareagował z uśmiechem. Mężczyzna zdawał sobie sprawy z własnej głupoty bo on sam się z nią spouchwalał, co rzecz jasna nic nie znaczyło, ale gdy to samo robił jego ukochany już coś mu się nie podobało. A to już samo w sobie było bardzo nie tak.
Daga tymczasem postanowił dać Azazelowi posmakować własnej mikstury, to on przecież jeszcze chwilę temu całkiem go ignorował, więc czy on nie mógł zrobić tego samego?
-Zostawię już was samych, żebyście się oswoili z pokojami i rozpakowali- kobieta zdawała sobie sprawy z tego co się dzieje i była tym rozbawiona, tych dwoje kochało się tak bardzo, że było to niemal widoczne gołym okiem., a z drugiej strony zdawali się prowadzić ze sobą wojnę. Zwłaszcza w tym momencie.
-Do widzenia- Daga posłał jej słodki uśmiech i otworzył drzwi pociągając za sobą Azazela

-Co się z tobą dzieje!- Krzyknąl mężczyzna w chwili gdy zostali sami i zamknął za sobą starannie drzwi
-Nic- odpowiedział chłopiec bliski płaczu
-Wybacz mi- podszedł do niego i przytulił
-Już- popatrzył mu w oczy i zdobył się na delikatny uśmiech, znał przecież prawdziwą przyczynę jego zachowania
-Kochanie jak ci się tu podoba?- Zapytał po raz pierwszy rozglądając się po przestronnym obłożonym książkami salonie
-Cała ta szkoła jest wspaniała- i on się rozejrzał. Te jasne kolory bardzo przypadły mu do gustu, było tu nowocześniej niż w domu- Aza mogę się wykąpać?
-Jeśli chcesz- pocałował go w policzek- możemy przecież rozpakować się później
-Chciałbym zrobić to sam- wciąż patrzył mu w oczy
-Oczywiście skarbie- ale jeszcze nie wypuścił go z objąć, to co zrobili dziś rano w bibliotece pobudziło go jeszcze bardziej
-To rozpakuj nas- Daga wspiął się na palcach i musnął wargami jego nagiego ramienia, po czym wyślizgnął się z jego objęć i poszedł powoli kręcąc biodrami w stronę dużych brzwi na przeciwko.
Mężczyzna rozbawiony pokręcił głową, chłopiec nie zdawał sobie sprawy co mu robił. No a może wiedział?

Daga był urzeczony łazienką a najbardziej dużym oknem wychodzącym na łąkę. Duża wanna i miękkie pachnące dywany też były wspaniałe. Z minuty na minutę podobało mu się bardziej i postanowił że gdy tylko wróci do domu poprosi rodziców o coś takiego.
Rozebrał się i puścił wodę, ale nie miał zamiaru zabawić tu długo. Ochlapał się tylko i nie wycierając zawiązał ręcznik na biodrach. Chciał żeby Azazel zrobił to co on mu dzisiaj a nie chciał o to prosić. Tak było zabawniej.
Przejrzał swoje dzieło w lustrze i z lekkim uśmiechem wrócił do salonu
-Aza?- Mężczyzna podziwiał widok za oknem, ale odwrócił się gdy tylko go usłyszał
-Coś się stało?- Zapytał cicho bo nagle wyschło mu w gardle
-Nic- podszedł do niego- Tylko czy ja naprawdę ci się podobam... To znaczy tak mówiłeś i wiem że nam nie wolno...
-Kochanie wiesz że to prawda- ostrożnie wziął go w ramiona
-Wiem tylko....
-Chcesz żebym ci pokazał?- Azazel przejrzał jego plan
-Ale mówiłeś że...- reszta zdania zginęła w namiętnym pocałunku. Mężczyzna podniósł go i posadził w dużym miękkim fotelu na przeciwko lustra. Sam ukląkł przed nim
-Nie zamykaj oczu. Patrz- wyszeptał i ściągnął z niego ręcznik. Już był w połowie twardy od samego pocałunku. Odjął w jedną rękę pęczniejącą męskość a drugą masował sutki jednocześnie całując szyję.
Daga od nadmiaru przyjemności zakręciło się w głowie. Zacisnął dłonie na materiale i oddychał głośno krzycząc cicho raz po raz.
-Pamiętaj nie wolno ci zamknąć oczu- wyszeptał mu do ucha nim przeniósł usta na brzuch. Chłopcu trudno było usiedzieć spokojnie, ale Azazel złapał go silno za biodra i po kliku krótkich pocałunkach na brzuchu. Wziął go całego do ust. Tym razem nie krył okrzyku. A jeszcze to że sam się sobie przyglądał. To było takie inne. Widzieć siebie w rozkoszy i ukochanego mężczyznę jak go doprowadza do tego stanu.  Azazel poruszał językiem bardzo szybko, ale usta trzymał w tej samej pozycji. Był ciekaw jak bardzo czuły jest jego ukochany.
Nie pomylił się bo gdy zataczał małe kółeczka na czubku penisa. Małe ciałko drgnęło. A jego usta wypełnił słony smak. Daga tymczasem krzyknął co sił w płucach i opadł zmęczony na fotel
-Kocham cię- wyszeptał i objął go
-Ja ciebie też- pocałował go i wtulił się w niego. Był zmęczony a jeszcze za mały żeby orgazm nie powodował senności.
Azazel więc wziął go  na ręce i zaniósł do sypialni. Gdy kładł go do łóżka już spał.
Przez chwilę przyglądał się ukochanemu towarzyszowi po czym wyszedł cicho z pokoju. I udał się do dyrektorki by załatwić to szybko.

piątek, 25 maja 2012

rozdział 40c

Daga już dawno nie był tak wściekły.
A już najbardziej na Azazela, powinien był mu powiedzieć a nie zajmować go wszystkim innym. No i to że myśli o nim jak o małym dziecku.
Aż cały się gotował. Jeszcze jakiś czas temu obiecał sobie że pokaże im wszystkim na co go stać, że jest godny być tym kim jest. Teraz znowu dopadły go wątpliwości.

Wybiegł teraz z domu i biegł przed siebie, chciał płakać ale nawet to mu nie wychodziło.
Zatrzymał się w końcu na polanie w środku lasu za domem. Nim zdążył złapać oddech opadł na ziemię zmęczony. Zamknął oczy i dopiero w tym momencie zaczęły płynąć mu łzy.

Nie wiedział też że jest obserwowany. Na jednym z pobliskich drzew przysiadł czarny kruk i z największym zainteresowaniem obserwował chłopca.
Nie było to oczywiści zwykłe zwierzątko, tylko mężczyzna którego spotkali na plaży. Był tu w swoim własnym celu. Jego rasa jak i wiele innych miało swoich towarzyszy i Daga był jego. Wystarczyło by się ujawnił i zabrał go z tego miejsca. Od tego mężczyzny który już się nim nie interesował.
I już miał do niego zejść gdy usłyszał czyjeś kroki i zrezygnowany odleciał.

Azazel po wybuchu Daga czuł się winny. Raz po raz zawodził ukochanego, chociaż tym razem winny był też Syriusz. To on chciał jak najszybciej ich odesłać. Rozumiał go bo jego małżeństwo niemal wisiało na włosku. Tak jak i jego związek.
Wstał więc i podążył za chłopcem, bo zawsze gdy znikał mu z oczu pakował się w jakieś kłopoty. On też odetchnie gdy będą już bezpieczni.
Gdy nie znalazł go nigdzie w domu zaczął się niepokoić i wytężył zmysły, żeby znaleść go szybciej. Musiał mu to wynagrodzić a czas pożegnań zbliżał się coraz bardziej. Nagle poczuł się chory. To oznaczało że Daga jest w niebezpieczeństwie. Przyspieszył więc poszukiwania i objął odpowiedni kierunek.

-Książę co tu robisz?- Usłyszał za sobą Severusa
-Nic- odpowiedział zły
-Nie chcesz odchodzić- stwierdził siadając obok niego
-Nikt nic mi nie mówi- odpowiedział po chwili
-Bo wszyscy się o ciebie martwią- objął go niepewnie
-Nie jestem dzieckiem. Aza też mnie tak traktuje...
-Kocha cię
-Jest ze mną bo jestem jego towarzyszem. Inaczej by umarł- wstał znów zły. Ten cały dzień robił się cora gorszy
-Skarbie to nie tak- Azazel wyszedł zza drzewa dokładnie w tym czasie, zszokowany i zasmucony tym co słyszy
-Tak!- Krzyknął tupiąc nogą jak rozkapryszone małe dziecko. Severus wstał z trawy, to nie był jego problem no i nie wiedział jak miałby zostać gdy jest to sprawa między dwójką kochających się ludzi będących na zakręcie. Oddalił się więc powoli
-Kochanie na prawdę tak myślisz?- Zapytał cicho podchodząc do niego
-Czasami- odpowiedział spuszczając główkę
-To nie prawda. Daga kocham cię najbardziej na świecie...
-Ale uważasz mnie za dziecko, o niczym mi  nie mówisz...
-Bo nie mogę znieść myśli że będziesz się martwił- opadł przed nim na kolana i ujął dłonie chłopca- To moja praca. Ja mam ci tego oszczędzić i uwierz mi że będę to robić nawet gdy będziesz miał 100 lat- pocałował go
-Po prostu chcę wiedzieć- wyszeptał po chwili
-Obiecuję- podniósł go i zakrył swoją peleryną, zbierało się na deszcz
-Musimy dzisiaj?- Zapytał wtulając się w ukochanego
-Tak. Wybacz że ci nie powiedziałem- pocałował go w policzek
-Wybaczam- uśmiechnął się do niego

W salonie zebrali się wszyscy domownicy i cała rodzina. W rogu stały już popakowane bagarze
-Tom nie możesz jeszcze zmienić zdania?- Zapytała Narcyza
-Wiesz że nie moja droga- uśmiechnął się do niej smutno. Akademia nie pozwalała na odwiedziny. Więc nie zobaczy syna do przyszłych wakacji. Serce mu pękało na kolejną rozłąkę. Ta jednak była słuszna. A on sam już zaczął planować przyszły rok
-To duże wyróżnienie- Lucjusz też nie miał uradowanej miny i on kochał malca jak syna
-Już idą- odezwał się Martu który został przez Rebastana przekupiony ogromną ilością perwersyjnego sexu do opuszczenia sypialni.
I miał rację, bo Azazel wkroczył do pokoju sekundy później z uśmiechniętym ukochanym na rekach. Na szczęście już się nie gniewał. A i mężczyzna miał w głowie szatański plan gdy tylko znajdą się z dala od domu. W końcu będzie mógł na nowo zbliżyć się do chłopca bez lęku że ktoś to odkryje.
-Tato- Daga podszedł do Syriusza i objął go, nie płakał miał tylko tak bardzo smutną minę
-Synku, wszystko dobrze, to tylko 10 miesięcy- sam siebie próbował przekonać
-I zawsze są listy- odezwał się Tom biorąc go na ręce
-Są?- Zapytał zdziwiony
-Tak, Balam zgodził się je przekazywać- odezwał się Azazel, na co Marut prychnął pogardliwie ale został zignorowany
-Pamiętaj że za niego odpowiadasz- odezwała się do niego Bella
-Wiem o tym- posłał jej figlarny uśmiech, mimo że ich spotkania były rzadkie rozumieli się jak mało kto
-I ucz się pilnie- dopowiedział Severus
-Będę obiecuje- Daga oderwał się od rodziców by uściskać i ucałować wszystkich członków rodziny. Z rozpędu uściskał też Maruta, który ku wściekłości Azazela go odwzajemnił
-Kochanie już czas- odezwał się gdy chłopiec raz jeszcze ściskał rodziców.
Daga stanął obok niego i ścisnął go za rękę, bał się ale za wszelką cenę chciał pozostać dzielny
-Do przyszłego roku- Azazel pożegnał ich tylko skinieniem głowy, natomiast jego ukochany machał dopóki rodzina nie zniknęła mu z oczu. Dopiero gdy zobaczył przed sobą ciemność zacisnął powieki.

-Popatrz skarbie- usłyszał głos ukochanego i poczuł delikatny pocałunek na policzku. Otworzył oczy. Stali przed wspaniałym pałacem mieniącym się wszystkimi kolorami tęczy. Było ciepło i słoneczne. Ale bardzo cicho tak jakby wszystko zastygło w oczekiwaniu
-Witajcie w Akademii Słońca- Znikąd pojawiła się przed nimi piękna kobieta z skórą tak białą że niemal srebrną i zielonymi włosami do pasa- Jestem Nefres i jestem tu dyrektorką
-Dzień dobry- odpowiedział speszony Daga
-Jakiś ty słodziutki- uśmiechnęła się do niego przyjaźnie odsłaniając wampirze kły- Azazelu- już poważniej zwróciła się do mężczyzny- wieczorem chcę z tobą porozmawiać na osobności a teraz chodźcie za mną zaprowadzę was do pokoi
-Dziękujemy- Azazel ruszył za kobietą przygarniając do siebie ukochanego. Teraz już całkiem spokojnie wyszedł na spotkanie nowym przeszkodą.


################################################################################
Ostatnio mało komentarzy:( Poszukuję Bety może ktoś podejmie się tego zadanie:)








poniedziałek, 21 maja 2012

Rozdział 40b

Azazel wszedł do sypialni Rebastana. On i Marut rozmawiali o czymś cicho
-Czego chcesz?- Odezwał się anioł
-Twojej pomocy- wyznał zamykając za sobą drzwi
-Pójdę pod prysznic- Rebastan uśmiechnął się do niego i założył szlafrok, po czym wyszedł. Obaj go obserwowali
-Słucham- Marut wstał i też się zakrył
-Ja i Daga dziś ruszamy do Akademii- usiadł w fotelu
-Czego więc chcesz ode mnie?- Nalał sobie wina, ale nie zaproponował Azazelowi
-Nie możesz być tylko tu...
-Tu jest mój towarzysz!- Zaczął się irytować
-I twoim obowiązkiem jest sprawiać by był szczęśliwy. A to oznacza mieć oko na nich wszystkich
-Skoro tak twierdzisz- wzruszył ramionami- Jak tam twoje napięcie?- Zmienił temat z wrednym uśmiechem
-Daga to dziecko- wstał zły
-Jeśli twoje podejście się nie zmieni i to  szybko to ktoś inny będzie miał przyjemność- i chociaż on sam nie interesował się już chłopcem, był pewien że takich jak on jest wielu
-Co ty wiesz- wycedził przez zęby ale zanim zrobił cokolwiek drzwi łazienki otworzyły się i stanął w nich Rebastan ubrany tylko w ręcznik. Azazel mimo wolnie przyglądał się mężczyźnie. Był dobrze zbudowany, blady i gładki, może trochę za chudy jak na dorosłego mężczyzne ale umięśniony.
Zwykle to tacy właśnie mężczyźni go pociągali
-Jesteś jeszcze- usłyszał wesoły głos Rebastana i to go otrzeźwiło
-Już wychodzę- popatrzył na wściekłego Maruta, on zauważył jego spojrzenie. Skinął tylko głową i wyszedł pospiesznie.
Wiedział że to było nie do zniesienia, mimo całej miłości do towarzysza był przecież mężczyzną z drugiej strony nawet sama myśl o zdradzie powodowała że robił się fizycznie chory.
Musiał coś wymyśleć i to szybko, ale było tyle innych spraw.

-O jesteś- uśmiechnął się do niego chłopiec
-Tak kochanie byłem tylko coś załatwić- usiadł obok niego na sofie w bibliotece
-Dobrze- Daga usiadł mu na kolanach z wielką książką w dłoni- Czytam o Akademi
-I podoba ci się?- Zapytał całując jego szyję
-Bardzo- rozpromienił się i zachichotał
-Cieszę się skarbie- robił się twardy, tylko że to ani czas ani miejsce.
Czego nie wiedział to tego że ukochany tylko na to czekał. Upuścił książkę niby przypadkiem i ześlizgnął się na kolana, ale zamiast podnieść ciężki przedmiot, dotknął małą rączką wypukłości w spodniach ukochanego
-Maleńki co ty?!..- Ale mimo tego że był bardzo zdziwiony nie był w stanie się odsunąć
-Tylko troszkę, nie jestem dzieckiem, wiem że ci ciężko- wyszeptał i zaczął rozpinać guziki rozporka.
Azazel już się nie opierał, ukochany miał racje to było mu potrzebne.
Daga tymczasem, uporał się ze spodniami i bielizną ale tylko wyciągnął nabrzmiały już członek bez ściągania ubrań wiedział że w każdej chwili  ktoś może tu wejść.
Posłał mu jeszcze jeden niewinny uśmiech i powoli polizał czubek męskości kochanka. Azazel zamknął oczy. To było cudowne. Chłopiec nagle zmienił taktykę i wziął do ust tyle ile był w stanie a całą resztę złapał do rączek i zaczął poruszać nimi w górę i w dół odwrotnie do ruchu w którym pracował jego języczek. Mężczyzna zasyczał z przyjemności. Wplótł palce w ciemne miękkie włosy i odchylił głowę do tyłu. Od spełnienia dzieliły go sekundy. Daga czują to zabrał ręce i przyspieszył ruchy językiem. Znowu dotykając tylko czubka drżącego cieknącego członka. Wziął go do buzi i zamruczał. Azazel doszedł gdy tylko poczuł drganie warg ukochanego.
-Kochany mój- wyszeptał podnosząc go z podłogi, sadzając z powrotem na kolanach i całując namiętnie.
-Podobało ci się?- Zapytał gdy już odzyskał oddech po pocałunku
-Zawsze aniołku- przytulił go do siebie. Może za bardzo się martwił.
-Kocham cię Aza- wyszeptał kładąc głowę na jego piersi
-Ja ciebie bardziej skarbie- pocałował go w czubek głowy
-Tu jesteście- usłyszeli glos Severusa, stał w drzwiach z synkiem na rękach- wszyscy was szukają
-Czemu?- Zainteresował się Daga
-Pożegnalny obiad- wyjasnił mężczyzna i odszedł
-Aza?- Zaniepokoił się chłopiec
-Wyruszamy już dzisiaj- na te słowa oczy jego małego skarba zaszkliły się łazmi- wybacz....- ale nie dokończył bo ten zerwał się z jego kolan
-To za wcześnie! nigdzie nie jadę!- I już go nie było. Azazel zdawał sobie sprawę że powinien był powiedzieć mu o tym wcześniej. Że to dla niego za dużo i za szybko ale jego bezpieczeństwo było ważniejsze. Zwłaszcza teraz. No i Daga chciał znaleźć się w Akademi, będzie tam szczęśliwy a to dla mężczyzny liczyło się najbardziej.
Wstał, doprowadził się do porządku i ruszył na poszukiwanie ukochanego.


###############################################################################
Komentujcie proszę:) Notki są krótkie bo wena tylko na tyle ma siły



poniedziałek, 14 maja 2012

Rozdział 40a

Azazel patrzył ze zdziwieniem na ukochanego który bez słowa opuszczał jadalnie
-Kochanie co się stało?- W końcu udało mu się wykrztusić słowo. Chłopiec na prawdę zachowywał się dziwnie
-Nic- odwrócił się w jego stronę z łagodnym uśmiechem
-Skarbie mieliśmy plany nie pamiętasz już?- Podszedł do niego i objął
-No ale...- próbował się wyrwać delikatnie z jego objęć
-Wszystkim się zajmę aniołku- pocałował go w czoło- A teraz pozwól mi zaopiekować się sobą. Jesteś zbyt mały żeby się tym zajmować- wyjaśnił z uśmiechem
-Dobrze- zarzucił mu ręce na szyję i wtulił się w mężczyznę
-Zamknij oczka- wyszeptał i gdy chłopiec zacisnął powieki obaj zniknęli

-Teraz już możesz patrzeć- postawił ukochanego ale nie wypuszczał go z objęć
-Jak tu pięknie!- Daga otworzył oczy i rozejrzał się na około. Stali na ciepłej plaży. Niebo było błękitne bez żadnej chmurki. Lazurowe morze i czysty piasek. Kilka palm i krzyk ptaków w oddali.
Było też kilkoro ludzi. Azazel nie ufał sobie by być z chlopcem sam na sam.
-Wiedziałem że ci się spodoba- raz jeszcze wziął go na ręce i zaniósł w bardziej zacienione miejsce. Tam wyczarował koc i usiadł z zachwyconym chłopcem na kolanach.

-Tom?- Syriusz obserwował męża z bezpiecznej odległości bo ten wyglądał na wściekłego
-Słucham?- Popatrzył na niego z niezadowoleniem, ale twarz szybko mu złagodniała i ukląkł obok fotela w którym siedział
-Azazel ma rację i obaj to wiemy- wziął go za rękę
-Tak, to nie jest powód mojego zdenerwowania- wyznał z westchnięciem
-Co więc się dzieje?- Teraz Syriusz się zaniepokoił
-Pamiętasz jak mi powiedziałeś że spodziewasz się dziecka?
-Tak- uśmiechnął się mimo woli na to wspomnienie
-I jak wtedy przyrzekłem ci że zrobię wszystko by was ochronić?
-Tom to nie twoja wina....
-Czyżby?- Wstał wzburzony- Nie możesz być aż tak ślepy! Płacę za własną dumę i chęć zemsty!
-A ja przyżekłem ci że będę z tobą bez względu na wszystko!- Syriusz również wstał
-Kochany....- Tom był na skraju załamania. Cale jego życie powoli się załamywało. On sam był już tak bardzo zmęczony i czół że zawiódł tych których kocha najbardziej
-Już dobrze- Syriusz objął go i poprowadził do łóżka- Daga będzie bezpieczny. To najważniejsze. Wszystko inne rozwiążemy później
-Muszę- usiłował wstać
-Odpocznij, wyślę sowę i przełożę spotkanie- pocałował go i cicho wyszedł z sypialni.

-Azaz popływamy?- Zapytał Daga po jakimś czasie
-Kochanie porozmawiaj ze mną najpierw- był pewnie że chłopca coś trapi
-No bo ta akademia... Czy ona nie przyjmuje tylko magiczne stworzenia?
-Tak, ale Balam jest towarzyszem obecnej dyrektorki a ona sama jest pół-człowiekiem- wyjaśnił okrywając  śliczne  ciałko Daga ręcznikiem bo jakiś mężczyzna przechodził obok nich już 4 raz i jego wzrok wcale mu się nie podobał
-A ty?- Tego bał się najbardziej, że Azazel nie będzie mógł być tam z nim
-Kochanie wież mi nie rozważał bym tej opcji gdybym nie mógł być z tobą- złożył delikatny pocałunek na jego usteczkach i już miał się odsunął gdy Daga objął go mocniej za szyję
-Jeszcze- wyszeptał i tym razem to on wbił się w jego usta z ogromną pasją. I przez kilka sekund poddawał się temu. Już zaczął odwzajemniać pocałunek z równym uczuciem gdy przed jego oczami stanął  straszny obraz ukochanego leżącego we krwi na ciemnej zimnej posadce
-Skarbie nie- odsunął go od siebie delikatnie i odnalazł wzrokiem nieznanego mężczyznę. Wiedział że to on przesłał mu ten obraz
-Dlaczego?-  Głos chłopca niemal się załamywał
-Bo tak bardzo cię pragnę- wyszeptał zażenowany- Ale wiesz dobrze że nie mogę
-Przepraszam- przytulił się do niego- Ja tylko dorastam
-I jeszcze długo będziesz nie martw się- uśmiechnął się do niego- To co z tym pływaniem?
-Wracajmy już- wstał- Dziękuję że mnie tu zabrałeś- pocałował mężczyznę tym razem w policzek
-Ale chcesz już być w domu i dowiedzieć się więcej o akademii?- Uśmiechnął się do ukochanego
-Tak- gdy tylko Azazel wstał wskoczył mu w ramiona
-Więc jeśli tego chcesz tak będzie- przytulił go do siebie- Kocham cię- wyszeptał i zniknęli z plaży

-Przyniosę ci ksiązki- Azazel posadził go w wygodnym fotelu
-Ja...- ale mężczyzna uciszył go pocałunkiem
-Po prostu odpocznij- uśmiechnął się i poszedł w głąb biblioteki zostawiając ukochanego zwiniętego w kłąbek na puchatym fotelu.
Ten widok był bardzo rozczulający ale czas zaczął mu się bardzo i mimo tego że bardzo chciał po prostu zostać tam i się mu przyglądać nie mógł.

-Daga- do biblioteki wszedł jego tata- Gdzie jest Azazel?
-Poszedł poszukać książek- uśmiechnął się do niego znad komiksu
-Wszystko dobrze synku?- Dopiero teraz mu się przyjrzał, on też wyglądał na zmęczonego
-Tak tato- jego uśmiech zrobił się jeszcze szerszy i wrócił do czytania.
Umiłowanie do książek odziedziczył po Tomie on sam wzdrygał się na samą myśl o ogromnej bibliotece, tak było zawsze.
Przez parę minut obserwował swoje jedyne dziecko z ogromną czułością którą musiał nadrobić za te lata nieobecności.  Ale i on miał do załatwienia dużo spraw i to najlepiej przed tym jak Tom się obudzi.

-Azazelu- odnalazł go w najdalszym kącie pomieszczenia
-Tak?- popatrzył na mężczyznę
-Czy w akademii wszystko jest gotowe?
-Tak- powiedział z rosnącym niepokojem
-Dobrze więc już dziś  po kolacji się tam przeniesiecie- powiedział i oparł się o półkę
-Wszystko dobrze?- Zainteresował się nagle Azazel. Ale Syriusz tylko potrząsnął głowę i dalej bez słowa patrzył w przestrzeń.

Azazelowi wcale się to nie podobało, było zbyt dużo do zrobienia i to do tego wieczoru. Miał jednak szczęście gdyż Daga był tak pochłonięty komiksem że go nie zauważył.
Teraz nadszedł czas na rozmowę z Marutem a to nie będzie przyjemne.



################################################################################
Mam nadzieje że uda wam się dobić do 10 komentarzy liczę na was:) i zapraszam na nowy blog:)



wtorek, 8 maja 2012

Rozdział 39

Daga bardzo nie chciał dopuszczać do siebie myśli że jest już rano.
Bał się po prostu, że gdy rodzice odkryją jego obecność w domu odeślą go do Hogwartu bez możliwości wyjaśnienia czegokolwiek.
Dlatego też gdy tylko pierwsze promienie słońca spadły na jego twarz zakopał się w pościeli jeszcze bardziej i zacisnął oczy.
Azazel zaczął się śmiać cicho, dobrze wiedział co robi jego ukochany. Tak było zawsze gdy chłopiec twierdził że najlepiej przespać swoje problemy
-Azazelu mogę z tobą porozmawiać na osobności?- Zapytał Syriusz. Mężczyzna drgnął, już zapomniał że w sypialni jest ktoś jeszcze
-Tak oczywiście- pocałował Daga w czubek głowy bo tylko on wystawał mu z pod kołdry i wstał powoli
-Tom wciąż nie do końca cię zaakceptował- powiedział odwracając się by tamten się ubrał
-Nie dziwię mu się, dla niego ważne są czyny a ja....
-Po prostu było ciężko- i Syriusz się zasmucił, dzisiaj będzie musiał wyznać rodzinie prawdę
-Chciałeś porozmawiać więc chodźmy- Azazel ominął go i wyszedł na korytarz tamten podążył za nim rzucając jeszcze krótkie spojrzenie na syna.

-Azazelu, co się tak na prawdę stało?- Zapytał gdy tylko zamknął za sobą drzwi
-Popełniliśmy błąd ale już go naprawiłem- odpowiedział
-Tom....
-Syriuszu jesteś tak samo jego ojcem jak i Tom- przerwał mu- i chociaż rozumiem jego motywy nie możesz na to pozwolić
-Już z nim rozmawiałem i zgodził się zmienić plany- powiedział uspokajająco
-Mam nadzieje. A co się stało?- Popatrzył na jego brzuch
-Nie byłem gotowy- tym razem udało mu się nie płakać
-Muszę z wami porozmawiać. Chyba mam rozwiązanie- niezręcznie zmienił temat
-Po śniadaniu- i odszedł bo Azazel już chciał wejść z powrotem do sypialni

-Aza co się dzieje?- Zaspany głos ukochanego wyrwał go z zamyślenia
-Nic kochanie wszystko dobrze- zapewnił go z uśmiechem i podszedł do niego
-Czemu tata tu był?- Zaniepokojenie w głosie chłopca zaalarmowało też i jego
-Nie wiem może tęsknił- ale nie patrzył mu w oczy, to co się działo w tym domu również wcale mu się nie podobało i miał nadzieje że uda mu się powstrzymać i to
-Kłamiesz- powiedział Daga cichutko i wyszedł szybko z łóżka. Zraniony i bardzo zdziwiony. On sam nie wyczuwał niczego gorszego niż zwykle ale sam fakt że Azazel nie był z nim szczery było powodem do strachu
-Skarbie- mężczyzna podążył za nim do łazienki i usiadł na muszli patrząc jak Daga się rozbiera- To nie tak. Po prostu nie chcę cię martwić
-Nie jestem dzieckiem- odpowiedział i wszedł do wanny z ciepłą wodą
-Wiem- wyszeptał nie do końca przytomnie. Bo kto mógłby się oprzeć temu ślicznemu ciałku, teraz ociekającego wodą. Musiał przytrzymać się umywalki żeby nie dobrać się w końcu do towarzysza. Patrzył na niego tylko z rosnącym pożądaniem, zahipnotyzowany. W ustach całkiem mu wyschło i dziękował samemu sobie że ma na sobie dresy inaczej nie wyglądałoby to zbyt dobrze
-Aza!- Daga już od kilku minut próbował przywołać go z krainy fantazji. Dopiero gdy rzucił w niego mokrą gąbką ten popatrzył na niego przytomniej
-Słucham kochanie- posłał mu nieco zakłopotany uśmiech, dał się złapać jak dzieciak
-Może dołączysz?- Chłopiec patrzył na niego jakoś tak bardzo śmiało jakby go prowokował
-Skarbie- mimo woli podniósł się i podszedł do wanny. Położył rekę na ramieniu ukochanego i zaczął przesuwać ją w dół.
Daga zastygł w bezruchu, może i był jeszcze młody ale zaczął dorastać a takich okazji mieli coraz mniej i czasem wydawało mu się że Azazel po prostu tego unika. Więc sam postanowił doprowadzić do czegoś więcej niż zwykłego pocałunku, tak jak w pociągu.
-Książe- w całkiem cichym pomieszczeniu rozległ się głos jednego ze skrzatów domowych- Pan wzywa na śniadanie - i zniknął.
To skutecznie przywołało ich obu do rzeczywistości
-Chodź tu do mnie- Azazel wyciągnął ręce do chłopca i wyciągnął go z wody. Daga jednak nie puścił go tylko przytulił się mocniej- aniołku jesteś cały mokry przeziębisz się
-Tylko chwilkę- pocałował mężczyznę
-Po śniadaniu cię gdzieś zabiorę dobrze?- Zapytał po chwili gdy udało mu sie za pomocą magii osuszyć i ubrać drobne ciałko całkowicie do niego przylegające
-Gdzie?- Ożywił się
-Niespodzianka- pocałował go i sam się przebrał. Byli już spóźnieni a on miał poprosić Toma o coś na co ten pewnie i tak nie wyrazi zgody.

Zwykle przy stole znajdowali się wszyscy domownicy którzy obecnie znajdowali się w domu. Tym, razem w jadalni byli tylko Tom i Syriusz.
Gdy Azazel wniósł Daga rozmawiali o czymś cicho
-Azazelu, jesteś nam chyba winien wyjaśnienia- odezwał się Tom gdy tylko usiedli
-To nie jego wina- wtrącił się Daga- Nie mogłem tam zostać- spuścił wzrok i złapał ukochanego za rękę
-To zrozumiałe- uśmiechnął się do syna- Ale powinniśmy wiedzieć o tym wcześniej
-Zabrałem go najszybciej jak to było możliwe, nawet ze mną mógłby nie dożyć kolejnego dnia- Teraz to Azazel wściekł się nie na żarty Tom działał mu na nerwy tak jakby on w przeszłości nie ryzykował wszystkiego by być z ukochanym
-Nie kłucie się- upomniał ich Syriusz- Azazelu miałeś zdaje się jakiś pomysł
-Tak. Myślałem o Akademii Słońca. Znam tam kogoś- powiedział jednym tchem
-To chyba jedyne wyjście- Tom był wyraźnie zadowolony- Nawet Dumstrang nie zapewnia takiej ochrony
-Ale- zaczął Daga nie rozumiejąc wiele ludzie nie mieli tam wstępu tyle przeczytał w książkach- przecież...
-Wszystko dobrze kochanie jeśli twoi rodzice się zgodzą masz tam miejsce- wyjaśnił Azazel
-Tylko jak Dumbledore odkryje że cię nie ma- zastanawiał się głośno Syriusz
-I temu jesteśmy w stanie zapobiec- Tom ucałował dłoń męża- A teraz śniadanie. Omówimy wszystko po moim powrocie z Japonii dziś wieczorem- obaj mężczyźni przytaknęli mu szybko i na stole pojawiło jedzenie.
Daga stwierdził że chociaż nie wiele jeszcze z tego rozumie to skoro Azazel i rodzice są zadowoleni to on też będzie przynajmniej dopóki nie dowie się czegoś więcej.

################################################################################
Komentujcie i zapraszam na nowego bloga:) Rozdział dedykuje najwierniejszym czytelniczką. Dzięki dziewczyny za to że jesteście:)

piątek, 4 maja 2012

Rozdział 38

Daga w końcu nie miał w nocy koszmaru. Za to śniło mu się że leci. I tym razem wcale się nie bał. Zwykle miał lęk wysokości. Tym razem uśmiechał się lekko przez sen.
To Azazel był zaniepokojony, bo gdy się obudził w środku nocy z tak bardzo mu znanym uczuciem że coś jest nie tak. Otworzył więc oczy i... zamarł. Bo zasypiał z ukochanym w ramionach, a teraz nie dość że obudził się sam a w dodatku chłopca nie było nigdzie widać.
I już zerwał się w panice, gdy usłyszał nad  sobą cichy śmiech. Podniósł głowę i zobaczył Daga lewitującego tuż pod sufitem. Sam się uśmiechnął i bardzo delikatnie ściągnął go z powrotem na łóżku i wziął w ramiona.
Teraz mógł znów spokojnie zasnąć.

Marut tej nocy nie mógł zasnąć. Rebastan znów go odrzucił. Tym razem jednak miał ku temu powód, ale to nie znaczy że mu się podobało. Zamiast spać przy ukochanym krążył wściekły nad dworem i przeklinając wszystkich jego mieszkańców. A już najbardziej Azazela. To wszystko było jego winą.
Chociaż tak na prawdę wiedział, że nie ma w tym jego winy. Mimo to nie był w stanie myśleć logicznie, dlatego też po godzinie bezsensownego latania, przeniósł się do sypialni współplemieńca
-Czego tu chcesz?-Odezwał się cicho Azazel
-Sam nie wiem- podszedł do łóżka przyglądając się zafascynowany w scenę przed nim
-Nie denerwuj mnie- warknął- miałem ciężki dzień
-A pomyślałby ktoś że mając towarzysza będziesz szczęśliwy- powiedział zgryźliwie i usiadł w fotelu
-I kto to mówi?- Podniósł się- Nie powinieneś być ze swoim?
-No i tu jest problem- zmaterializował sobie kieliszek wina- Odrzucił mnie
-A co ja mam z tym wspólnego?- Zapytał zdziwiony
-Przekazałem mu informacje o twoim maluszku- wypił łyk- Ale widać że nie zaimponowałem mu tak jak powinienem
-Jakie informacje?- Teraz zainteresował się i zaniepokoił, nie wierzył w całkowitą odmianę Maruta
-Wszystko co ty już wiesz- uśmiechnął się wrednie
-Więc po co tu jesteś?- Azazel robił się teraz bardzo niecierpliwy
-A gdzie mam być?
-W swojej sypialni- wstał z łóżka, i uśmiechnął się gdy zobaczył jak Daga wtula się w jego poduszkę i mruczy coś niezrozumiale cichutko- Rebastan jest rozsądny...
-Nie jeśli chodzi o jego rodzinę- przyznał trochę teraz smutny
-Dam ci dobrą radę- podszedł do niego i położył dłoń na ramieniu, na co  Marut trochę się wzdrygnął ale nie  odsunął- Każdy towarzysz to delikatne stworzenie ale bardzo łatwo jest go do siebie znowu przysunąć, wystarczy kilka czułych słówek i pocałunków. Po za tym skoro jesteście połączeni...
-Tylko ten jego temperament- wtrącił strapiony
-I ty narzekasz?-Uniósł brew- Widać zmiękłeś
-Dobra dobra już idę- wstał- i nie zmiękłem tylko mi zależy- i po tych słowach już go nie było.
Azazel pokręcił rozbawiony głową i wrócił do ciepłego łóżka.
Do świtu zostało kilka godzin a on musiał odpocząć.

Syriusz obudził się po bardzo nie spokojnym śnie. W końcu dotarło do niego co tak na prawdę się stało. I płakał teraz cicho w ramionach śpiącego ukochanego.
Sięgnął też myślami do lat szkolnych, gdy wszystko jeszcze było proste. Pamiętał dzień w którym wszystko tak naprawdę się zmieniło. Nigdy nie żałował swoich decyzji, ale teraz gdy jego rodzina znów była w niebezpieczeństwie i życie straciło jego nie narodzone dziecko. Był wściekły i smutny. Dumbledore tak bardzo go zawiódł. A jeszcze będąc w Hogwarcie miał o nim bardzo dobre zdanie.
Teraz gdy myślał o mężczyźnie jego jedyne myśli były tylko takie żeby go zabić bardzo powoli i brutalnie.
-Syriuszu?- Tom odezwał się zaspanym głosem
-Nie chciałem cię obudzić- pocałował go w ramię
-Nie szkodzi kochany. Jak się czujesz?- Zapytał głaszcząc go po twarzy
-Fizycznie lepiej. Ale....-zaczął ale cała reszta zdania utonęła we łzach
-Już spokojnie- przytulił go do siebie-  Poradzimy sobie
-Chcę żeby zginął- wychlipał- Zbyt długo już cierpimy
-I zginie- uspokajał go- Ale jeszcze nie teraz musimy być cierpliwi
-Tom, proszę cię- wtulił się w niego
-Kochany dla ciebie wszystko, dopilnuję planu- dał za wygraną i scałował łzy z twarzy ukochanego, nie chciał przysparzać mu więcej zmartwień. To i tak odbije mu się na zdrowiu
-Dziękuję Tom- pocałował go w policzek- Pójdę zobaczyć się z Regulusem
-Syriuszu jest 2 w nocy- upomniał go
-Chcę go tylko zobaczyć- wstał i nałożył szlafrok- Zresztą przy noworodkach wątpię żeby spał. Ale ty nie czekaj- pochylił się i musnął ustami wargi męża
-Poczekam- ziewnął i już było pewne że zaśnie za chwilę

Syriusz zapukał cicho do sypialni brata, ale nikt mu nie odpowiedział więc ostrożnie otworzył drzwi i wszedł.
To co zobaczył w pokoju przywołało uśmiech na jego twarzy.
Na dużym łóżku spali Severus Regulus i dwoje ich dzieci wszyscy przytuleni do siebie. Jego brat wtulał się w kochanka i trzymał na piersi córeczkę. Severus natomiast jedną ręką obejmował ukochanego a drugą trzymał przy sobie synka który zaczął wierzgać malutkimi nóżkami.
Syriusz stał przez chwilę zapatrzony w tą scenę gdy nagle nie wiadomo skąd na jego policzkach pojawiły się łzy. Płakał z żalu ale też trochę i ze szczęścia że obaj przetrwali trudne czasy. Po pewnym czasie zamknął drzwi i przeszedł korytarzem do wydawałoby się pustej sypialni syna. I tu czekała go niespodzianka, bo zamiast pustego łóżka w którym chciał się położyć zobaczył na nim dwie postacie.
Daga z jakiegoś powodu wrócił do domu. Miał bardzo dużą ochotę dowiedzieć się co tak na prawdę się stało, ale będzie na to czas rano. Teraz po prostu usiadł w fotelu i patrzył na synka, wciąż jeszcze był taki mały. Wyglądał na jakieś 9 lat. To go nadal martwiło chociaż był zdrowy.

Syriusz już powoli usypiał gdy usłyszał od strony łóżka jakieś pomruki. Już miał wstać i sprawdzić co się stało gdy usłyszał cichy uspokajający głos Azazela
-Cichutko skarbie. Jestem tu- Syriusz widział że mężczyzna gładzi chłopca po główce i całował po twarzyczce- Nie bój się nic ci nie grozi.
I te słowa i gesty przekonały do końca Syriusza że Azazel jest odpowiednim mężczyzną dla syna, nawet jeśli dużo starszym od niego. I że Daga był jeszcze niewinnym dzieckiem. To jednak nie było takie ważne w ich relacji. Jeszcze nie.
To uspokoiło go do końca i raz jeszcze pogrążył się w spokojniejszym niż wcześniej śnie.


###################################################################################
Znowu krótko ale mam problem z dostępem do neta. W przyszłym tygodniu będzie już dobrze. Przeczytam też zaległości u was bo wiem ze mam:) proszę  o dużo komentarzy:)



wtorek, 1 maja 2012

Rozdział 37

Tom stał przy łóżku męża. Ukochany spał jeszcze nie świadomy tragedii jaka ich spotkała. Najdłużej zatrzymywał wzrok na jego teraz już płaskim brzuchu. Eliksir Severusa zadziałał zadziwiająco dobrze. Po rozwijającym się dziecku nie było już śladu.
Chciał tak stać godzinami i oszczędzić mężowi cierpienia ale nie mógł. Już za kilka godzin musiał być w Rumunii. Dlatego też z bardzo smutną miną wziął z szafki eliksir. Podniósł go delikatnie i wlał do gardła kilka kropel specyfiku.
Syriusz zaczął otwierać oczy już po paru minutach zaczął otwierać oczy
-Tom...
-Spokojnie-ułożył go z powrotem na poduszkach
-Co się stało?- Zapytał słabo. Tom z westchnieniem usiadł obok i wziął go za rękę
-Kochany- zaczął nie patrząc na niego-wczoraj w nocy...
-Straciliśmy dziecko- dokończył za niego Syriusz
-Tak- Tom nie potrafił już powstrzymać łez. I wtedy to Syriusz objął go czule. Wiedział ile dziecko tak naprawdę dla niego znaczy
- Wszystko będzie dobrze- przyciągnął go do siebie
-Naraziłem cię...
-Obaj wiedzieliśmy że to może się stać- pocałował go
-Nie jesteś zły?- Spojrzał mu w oczy
-Kochany,m jestem smutny i bardzo zmęczony ale jeszcze nie jest za późno
-Tak- otarł łzy- Jak się czujesz?
-Zmęczony. Zostań ze mną- przytulił się do niego
-Zawsze- teraz to Tom zaczął obsypywać go delikatnymi pocałunkami. Może z poczucia winy, może z bólu jaki jeszcze odczuwał.
Syriusz sam chciał płakać, ale teraz to jego kolej żeby być silnym. I to właśnie starał się teraz robić. Przytulając do ukochanego i uspokajająco głaszcząc po policzku. Dał się też całować, chociaż było to ostatnie czego tak na prawdę chciał.

Daga po kilku partiach szachów usnął wtulony w ukochanego. I w tym samym momencie pojawił się Balam
-I przemyślałeś tą sprawę?- Zapytał od progu
-Jeśli masz jakiś inny pomysł- Azazel popatrzył na niego niemal błagalnie
-Rozmawiałem z moją towarzyszką i mam dla ciebie dobrą wiadomość. Jest dyrektorką Akademii Słońca..
-Nie jest więc człowiekiem- wszedł mu w słowo zdziwiony przyjaciel
-W połowie. W każdym razie chodzi o to że obaj macie tak miejsce. Ty jako nauczyciel a Daga jako uczeń. Akademia w pełni rozwinie jego zdolności no i powiedzmy sobie szczerze. Żadna ludzka szkoła nie jest dla niego odpowiednia
-Ty to masz szczęście-uśmiechnął się do niego- Porozmawiam z kim trzeba...
-Przypominam ci że jest twój...
-I ma 12 lat. Znam jego rodzinę na tyle dobrze, że wiem iż powinienem
-Nigdy bym nie pomyślał....- Balam zaczął się śmiać
-Skończ już- warknął Azazel i wstał z chłopcem na rękach- Dziękuję za gościnę
-Zawsze- powiedział wciąż jeszcze się śmiejąc.
 Wielki Azazel tańczący jak zagrają mu ludzie. I to nie tylko jego mały aniołek. Ale i jego cała rodzina. Świat staje na głowie

Azazel przeniósł ich do sypialni we dworze. Nie zamierzał już nigdy postawić nogi w Hogwarcie. Tamten etap mieli już zakończony.
Lilith, Balam i Severus mieli rację za długo dał sobą pomiatać. Daga był jego a ta więź jest silniejsza niż więzi rodzinne. To muszą zrozumieć.
Ostrożnie położył chłopca na łóżku i zaczął powoli rozbierać. Bez pośpiechu zaczął go rozbierać. O dziwo nie widział w tym nic erotycznego. Tylko troskę o ukochaną osobę którą tyle razy zawiódł. Ta myśl sprawiała mu fizyczny ból. Dlatego ukrył swoją rosnącą żądzę.
Daga obudził się gdy Azazel przykrył go kocem, i czekał z zamkniętymi oczami aż mężczyzna położy się obok, ale gdy po kilku minutach wciąż go nie było usiadł zdziwiony na łóżku i rozejrzał się po ciemny pokoju
-Aza?-Zapytał nie pewnie
-Jestem skarbie- usłyszał od strony okna
-To chodź tu- poprosił
-Kochanie....
-Proszę cię. Nie mogę zasnąć bez ciebie- wyszedł z łóżka i podszedł do niego
-Dobrze, skoro tak mówisz- podniósł go i raz jeszcze położył tym razem kładąc się razem z nim
-Dlaczego ciągle jesteś smutny?
-Nie jestem aniołku- pocałował go w nosek
-Jesteś
-Daga....- westchnął- po prostu boję się o ciebie
-Ja o ciebie też- tym razem to on go pocałował- Nie chcę żebyś się martwił wszyscy inni to robią
-Ale to mój obowiązek
-Nie. Twoim obowiązkiem jest być ze mną- głos chłopca był stanowczy
-Cokolwiek rozkażesz książę- roześmiał się i pocałował go w usta- A teraz już śpij kochanie
-Ty też Aza- ziewnął i wtulił się jeszcze bardziej w pierś mężczyzny. Po chwili obaj już spali

Dumbledore czekał w gabinecie na Molly. Mieli do omówienia ważną sprawę, a kobieta się spóźniała. Nie lubił tego
-Już jestem- odezwała się od kominka
-Na reszcie- odezwał się zimno- Mam pewien pomysł jak zbliżyć do nas dzieciaka
-Zamieniam się w słuch- usiadła
-Zorganizuję w szkole niebezpieczeństwo..
-Albusie robisz to co roku- wtrąciła
-Tak , ale tym razem to Voldemort będzie za to dopowiedzialny- uśmiechnął się złośliwie
-Czego oczekujesz ode mnie?- Zainteresowała się
-Ginny. Ona będzie celem
-Jeśli taka jest ofiara dobrze
-Nie obawiaj się nie pozwolę jej zginąć. To będzie tylko ostrzeżenie i odpowiednia przynęta
-Ufam ci Albusie i wiem że wszystko co robisz robisz dla większego dobra- uśmiechnęła się do niego
-Dziękuję ci moja droga- wstał z fotela
-To dla mnie przyjemność- i ona się podniosła i bez słowa wróciła do domu.

Tak tym razem jego plan musi się powieść. Bo kto nie jest odporny na cierpienie dzieci. Nawet one mają tyle współczucia by zrobić wszystko żeby inne nie były zagrożone. Tak dni młodego Riddla są policzone. Jest przecież taki jak Syriusz poświęci wszystko dla dobra przyjaciół i rodziny.


################################################################################
Wybaczcie że taki krótki ale przy następnym postaram się bardziej. Komentujcie:)