piątek, 30 listopada 2012

Rozdział 75


Syriusz zastanawiał się, co zrobić. Chciał wybaczyć ukochanemu, który dla niego zrezygnował ze swoich planów... Właściwie nie zrobił tego tylko dla niego, a także dla siebie i syna. Mimo tego, że gest był wspaniały, bał się, że przez tą rozłąkę nie będą mogli być ze sobą tak, jak byli kiedyś.
Musiał jednak spróbować, a jeśli nic z tego nie wyjdzie, przynajmniej będzie mieć pewność, że to nie była jego wina. Będzie to znaczyło, że po prostu już do siebie nie pasują. Mimo, że takie myśli powodowały u niego niemal wymioty, wiedział, że tak musi być.
Ubrał się więc starannie i seksownie w ciemno-niebieskie, skórzane, obcisłe spodnie i czarną, prześwitującą koszulę z guzikami i wyszedł z pokoju. Był zaciekawiony, co jeszcze przygotował dla niego Tom i miał nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Gdy tylko zszedł do holu, zobaczył czekająca na niego zamaskowaną, znajomą postać na pegazie. Uśmiechnął się, ale nie podszedł bliżej. Za to Tom zeskoczył z wierzchowca i wolnym krokiem, nie zwracając uwagi na tłum gapiów, podszedł do niego i ukląkł u jego stóp.
-Kochany.- wziął go za rękę.- Czy zechcesz mi towarzyszyć?
-Gdzie?- Zapytał podejrzliwie.
-Gdzieś, gdzie będziemy tylko my.- wyczarował ogromny bukiet róż i wręczył mu go z uśmiechem.
-Dobrze.- zgodził się ostrożnie, przyjmując kwiaty. Minęło sporo czasu, kiedy mężczyzna ostatni raz był tak romantyczny. Teraz wszystko układało się tak, jak Syriusz sobie wymarzył. Nim zdążył skończyć myśl, poczuł, że jest brany delikatnie na ręce. Przytulił się do mężczyzny i czekał, co dalej się stanie. Podniecenie i wyczekiwanie sprawiło, że zaczął go boleć brzuch, ale to był przyjemny ból, taki, który pamiętał sprzed lat.
-Zamknij oczy. - usłyszał szept Toma i nie zastanawiając się nawet, spełnił prośbę. W mgnieniu oka poczuł na twarzy słońce i lekki wietrzyk. Nie czuł zimna, więc musieli się gdzieś przenieść. Był ciekawy, ale czekał cierpliwie.- Już możesz.- raz jeszcze usłyszał wibrujący głos i tym razem zadrżał.
Jego oczom ukazała się plaża z pięknym, czystym, lazurowym morzem, złocistym piaskiem i kilkoma palmami.
-Gdzie jesteśmy?- Zapytał zaskoczony.
-To prywatne miejsce Elverna... na granicy jego i naszego świata.- wyjaśnił Tom, obejmując go mocno. - Wyglądasz wspaniale.- przejechał ręką po jego klatce piersiowej.
-Tom...- westchnął.- Ja... nie teraz.- powiedział w końcu.
-Oczywiście.- w głosie Toma nie było na szczęście żalu, co nieznacznie ucieszyło Syriusza.- Ale mogę chyba podziwiać..bo naprawdę jest co.
-Ja... Tom, przepraszam.- wyjąkał w końcu, spuszczając wzrok.
-Ci... ty nie musisz przepraszać... mimo to cieszę się, że nic między wami...
-Nigdy.- wszedł mu w słowo.- Owszem, pocałowałem go, ale nie był tobą.- przytulił się do niego.
-Nie mówmy już o tym, dobrze?- Tom objął go czule i dopiero teraz Syriuszowi zaburczało w brzuchu.- Chodźmy, trzeba nakarmić tego potworka.- Uśmiechnął się Riddle.
-Tak.- zgodził się Syriusz. To był poranek pełen wrażeń, a dzień dopiero się zaczął. Miał jednak nadzieję, że wszystko w końcu ułoży się tak, jak powinno.

Regulus przyglądał się mężowi znad książki, którą czytał. Mężczyzna pochylał się nad biurkiem i poprawiał jeszcze jakieś wypracowania. Nie było to może najbardziej romantycznie spędzonych kilka godzin, ale mieli dla siebie cały dzień i przyszłą noc. Po zebraniu, które zarządził Tom, Bella zaoferowała, że weźmie dzieci do siebie, żeby oni mogli poświętować awans Severusa .Tylko że on chyba nie miał na to ochoty.
-Sev?- Odważył się w końcu odezwać.
-Tak, kochany?- Wreszcie oderwał się od sterty pergaminu.
-Ty chyba się nie cieszysz...- Podszedł w końcu do niego.- Dostałeś szansę...
-Kochany.- posadził go sobie na kolanach.- Sam nie wiem, czy to wszystko dobrze się potoczyło...
-Za dużo myślisz.- szepnął mu do ucha Regulus i pocałował w szyję.- Nigdy ci tego nie mówiłem... - rozpiął jeden guzik.- Ale bardzo mnie pociągają mężczyźni u władzy... twój tytuł najmłodszego Mistrza Eliksirów....
-Mężczyźni u władzy mówisz...- ujął jego twarz w dłonie i popatrzył w oczy.- Masz rację, to afrodyzjak... nawet bardzo duży.- pocałował go krótko, ale stanowczo.- A teraz, skoro jestem lordem Voldemortem...- rozerwał koszulę kochanka jednym sprawnym ruchem.- Mogę to wykorzystać.
-Zawsze- uśmiechnął się do niego i zakołysał biodrami. Severus przez ułamek sekundy popatrzył na stos pergaminów, ale nie wahał się. Nie pozwoli, by obowiązki zniszczyły jego rodzinę.
Podniósł się i postawił Regulusa na podłodze, nie zważając na jego cichy protest.
-Idź pod prysznic i czekaj na mnie.- pocałował go jeszcze raz.
-Tak jest.- uśmiechnął się i niemal pobiegł w stronę łazienki.
Może jednak przejęcie części obowiązków nie było wcale takie złe. Rozebrał się do naga i poczekał, aż usłyszał wodę po drugiej stronie drzwi. Dopiero teraz zaczął iść w ich stronę.
Ostrożnie otworzył drzwi, nie bardzo wiedząc, czego spodziewać się po drugiej stronie. To, co zobaczył, sprawiło, że jego penis stwardniał w oka mgnieniu. Piękna, opalona na złoto skóra kochanka była mokra i lśniąca. Włosy przykleiły mu się do policzków i szyi. Ręce błądziły po ciele. Oczy miał przymknięte.
-Jeśli tak bardzo ci się podoba- odezwał się cicho Regulus.- to możesz tu podejść i dotknąć. - uśmiechnął się zachęcająco.
-Oczywiście, że to zrobię.- warknął gardłowo i szybko pokonał dzielący ich dystans. - Więc ta władza...
-Jest taka seksowna.- zamruczał mu do ucha.
-Więc może pokażesz mi, jak bardzo cię kręcę.- położył mu rękę na ramieniu i delikatnie nacisnął w dół. Młodszy mężczyzna ukląkł z uśmiechem i polizał penis kochanka bardzo ostrożnie, ciągle spoglądając mu w oczy.
-Czy tak?- Zapytał najbardziej niewinnie, jak potrafił.
-Właśnie tak.- szepnął Severus i wsunął palce we włosy kochanka, ale nie kierował nim. Regulus był wspaniały sam w sobie. Raz jeszcze polizał erekcję ukochanego, ale tym razem zrobił to mocniej i wsunął jej czubek do ust. Owinął rękę wokół jego jąder i masował je delikatnie. Severus jęknął, gdy kochanek wsunął jego penis cały, aż do gardła. Zaczął poruszać ustami coraz szybciej, uciskał mocniej, jądra jednak masował bardzo ostrożnie, tak dla kontrastu. Język wsunął się nagle w dziurkę na czubku penisa, zlizując słoną ciecz, która zdążyła się tam nagromadzić.
-Wstań.- Severus nie chciał zabrzmieć ostro, tak po prostu wyszło. Na szczęście Regulusowi to nie przeszkadzało. Szczęśliwy podniósł się z kolan i popatrzył mu w oczy.
-Co teraz?- Zapytał przytulając się do niego. Severus nie odpowiedział, tylko pchnął go na ścianę i podniósł mu nogi do góry, zaplatając je na swoich biodrach. Zaatakował jego usta, całując szaleńczo. Ręce błądziły po pośladkach kochanka. Wsunął delikatnie jeden palec w ciepłą dziurkę. Regulus jęknął i
położył mu głowę na ramieniu, ocierając się o jego erekcję.
Severus warknął i wsunął drugi palec. Nie chciał tracić więcej czasu.
-Teraz.- szepnął Regulus, który sam był już na skraju. Snape zabrał palce i uniósł mu pupę, nasadzając go sobie na pulsującą erekcję. Regulus zsunął się po całej długości ogromnego penisa kochanka. Zamknął oczy i jęczał. Severus przytulił go mocniej do siebie. Obaj odnaleźli swój rytm. Całowali się namiętnie, Sev podgryzał mu szyję, ramiona. Regulus nie próbował powstrzymać krzyków. Powstrzymywał się przed dojściem. Chciał poczekać na kochanka i skończyć razem z nim. Uwielbiał to.
-Teraz, kochany.- Severus raz jeszcze zaatakował jego usta i przygryzł mu wargę. Obaj poczuli krew. Regulus doszedł pierwszy. Severus tuż za nim. Opadł na podłogę, uważając, by nie zgnieść kochanka. Ten miał zamknięte oczy i uśmiechał się błogo, oddychając ciężko.
-Tak, władza jest jak najlepszy afrodyzjak.- wydyszał w końcu Black.
-Nie, skarbie.- pocałował go w policzek.- to ty jesteś wspaniały.- woda była coraz bardziej zimna, więc wstał i odkręcił ciepłą.
-Nie chcę.- Reg też się podniósł.- lubię pachnieć jak ty.- uśmiechnął się do ukochanego.
-Dobrze.- roześmiał się Severus.- Chodźmy do łóżka.
-Z tobą zawsze.- przytulił się do niego i znaleźli się znów w sypialni.

Azazel już czekał na towarzyszy. Miał nadzieję, że niespodzianka im się spodoba. Tylko że zaczął już się denerwować. Od godziny było już ciemno. Wiedział, że nic im nie jest. Mimo wszystko, lepiej by się poczuł, gdyby już tu byli.
Nagle drzwi się otworzyły.
-Aza szkoda, że cie nie było.- Daga wpadł mu w ramiona cały zimny i przemoczony.
-Cieszę się, że ty miałeś dobrą zabawę.- pocałował go w policzek i popatrzył na Elverna. Ten wyglądał podobnie jak chłopiec, był może trochę bardziej zmęczony.- Obaj ściągajcie te przemoczone ubrania i do łóżka.
-A niespodzianka?- Zapytał Elvern.
-Najpierw muszę się wami zająć.- pocałował i jego.- A niespodzianka poczeka, aż wypijecie gorącą czekoladę.
-El, chodź.- Daga w końcu pociągnął go w stronę łazienki.- Ale taką z pianką.- upomniał chłopiec.
-Tak, Daga ma rację.- elf wziął go na ręce i zabrał do drugiego pomieszczenia. Anioł roześmiał się i pokręcił głową. Mają czas na wszystko, ferie się jeszcze nie skończyły, a rodziców Daga ma nie być jeszcze przez trzy dni. A może jeszcze wszystko dokładnie dopracuje. Jak na razie nie chciał, by jednen lub drugi się rozchorował, albo, co gorsza, obaj naraz. Tego by nie przeżył. Obaj jego ukochani potrafią być bardzo wymagający, a jak połączą siły, może sobie nie poradzić. Z drugiej jednak strony, widzieć uśmiech na ukochanych twarzach i rozpieszczać najważniejsze osoby w swoim życiu, jest najwspanialszą rzeczą pod słońcem.

poniedziałek, 26 listopada 2012

Rozdział 74


Tom obudził się bladym świtem i przyglądał się synowi. Syriusz miał wczoraj dużo racji. Zaniedbał ukochanego. Naprawą błędów zajmie się już dziś. Miał nadzieję, że mężczyzna mu wybaczy, chociaż zdawał sobie sprawę, że łatwo nie będzie. Pozostał jeszcze Daga, bo i jego musi przestać zaniedbywać, chociaż miał wrażenie, że syn wcale nie czuje się tak źle, jak Syriusz. Być może to zasługa jego towarzyszy. A może reszty rodziny, która wychowała go na wspaniałego, młodego człowieka i jego godnego następcę.
Syriusz obudził się sam, ale do tego zdążył się już przyzwyczaić. Tym razem jednak poduszka obok nie nosiła żadnych śladów po jego ukochanym i zdał sobie sprawę, że tą noc spędzili osobno. Przypomniał sobie ich wczorajszą kłótnię i na początku nawet trochę się zawstydził, ale jednocześnie był zdeterminowany. Jeśli Tom nie wziął sobie tego do serca, wyniesie się tam, gdzie ten go nie znajdzie. Z rozmyślań wyrwało go ciche pukanie.
-Proszę. - odpowiedział dopiero, gdy przekręcił się na plecy, co zresztą robił niespiesznie. Był pewny, kto stoi za drzwiami, a nie zamierzał już teraz pokazywać słabości.
-Dobrze spałeś, kochany?- Zapytał Tom, stając w drzwiach z tacą, na której było śniadanie.
-Tak.- odpowiedział i bardzo chciał, żeby jego głos brzmiał pewniej.
-Bardzo mnie to cieszy.- uśmiechnął się Tom i podszedł do niego.- Mam nadzieję, że będzie ci smakować... To twoje ulubione. - Syriusz spojrzał na tacę. Tom się nie pomylił, na sam widok naleśników oblanych czekoladą, ślinka napłynęła mu do buzi, a aromat świeżej kawy pobudzał go powoli do życia.
-Dziękuję. - posłał wyraźnie zdenerwowanemu Tomowi blady uśmiech.- Gdzie Daga?
-Rozmawia z Draco... mogę usiąść?- Zapytał.
-Tak.- Syriusz przesunął się, by zrobić mu miejsce.
-Kochany.- Tom wyciągnął rękę, by go pogłaskać, ale jakby w połowie zrezygnował z tego pomysłu i pozwolił dłoni opaść na posłanie. - Mam dla ciebie niespodziankę. Zostawię cię teraz i jak będziesz gotowy, proszę, przejdź do salonu.
-Tak zrobię. - Tym razem uśmiechnął się już pewniej, chociaż było mu smutno, że Tom jednak go nie dotknął. Tęsknił za tym, ale wiedział, że gdy tamten to zrobi ulegnie i jego silną wolę szlag trafi.
Tom wstał i wyszedł, starając się z całej siły nie odwrócić się, bo tak bardzo chciał rzucić się teraz na ukochanego, pocałować, przytulić, zanurzyć się w nim. Teraz jednak wiedział, że to nie jest rozwiązanie. Dlatego musi uzbroić się w cierpliwość.

Syriusz wyszedł z sypialni dopiero dwie godziny później, trochę zdenerwowany, ale też ciekawy tego, co zobaczy.
W pierwszej jednak chwili, gdy ujrzał całą swoją rodzinę i wszystkich innych Śmierciożerców, miał zamiar zawrócić.
-Tatuś!- Daga uwolnił się z objęć towarzyszy i przytulił do niego.
-Cześć, skarbie. - pocałował syna w policzek, chłopiec był doskonałym manipulatorem i dobrze wiedział, kiedy zachowywać się jak dziecko, a kiedy jak dorosły. - Wiesz może, co tu się dzieje?
-Tak.- zachichotał i poprowadził go na fotel obok tego, na którym siedział Tom. Gdy tylko usiedli, Riddle wstał.
-Moi drodzy.- odezwał się swoim głosem Lorda Voldemorta - Kilkoro z was wie, czemu was tu zebrałem. Dla większości będzie to duże zaskoczenie, ale kroki, które mam zamiar dzisiaj podjąć są ogromnie ważne dla mojej rodziny oraz dla naszej organizacji.... Przyjaciele, dziś oddaję mój tron. - nikt się nie odezwał. Niektórym osobom zaparło dech, kilka zakryło usta dłońmi, a wszyscy patrzyli na mężczyznę ze zdziwieniem i strachem.- Do czasu, aż Daga będzie gotowy, moje obowiązki przejmą Azazel, Severus i Lucjusz. Decyzja jest nieodwołalna. Zaniedbałem coś, co jest dla mnie najważniejsze i bardzo tego żałuję. Postaram się jednak zrobić wszystko, by odzyskać to, co straciłem. - usiadł z powrotem.
-Tom?- Pierwszy odezwał się Syriusz.-  Ty to...
-Kochany, dla ciebie. - ukląkł przed nim i wziął go za rękę. - Mam nadzieję, że powoli znów cię do siebie przekonam.- pocałował czule jego dłoń.
-Muszę...- wstał i wybiegł z salonu, żeby nikt nie widział jego łez.
-Tatusiu.- Daga zwrócił na siebie uwagę Toma.- Rozmawiałem z Azą i Elem i pomyślałem, że wrócę z nimi do domu.
-Synku, to miały być nasze wakacje.- odezwał się mężczyzna.
-Tak.- uśmiechnął się do niego Daga.- Ale chcę wrócić, my zrobimy sobie inny wypad, jak ty i tata się pogodzicie. - pocałował Toma w policzek i wrócił do Azazela.
-Jesteś pewny, malutki?- Zapytał mężczyzna.
-Tak, chcę mieć rodzinę z powrotem.- odpowiedział chłopiec z pełną powagą,- El, pomożesz mi się pakować?- Zwrócił się do elfa.
-Oczywiście, kochanie. - wziął go na ręce i zaniósł do jego sypialni. On sam nie był ciekawy, co się teraz stanie, a Daga jeszcze nie był na tyle duży, żeby zostać i patrzeć na kłótnie i awantury między rodzicami.

-Tom, podjąłeś dobrą decyzję. - uśmiechnęła się Narcyza, a Bella pokiwała głową.
-Tylko czemu to tyle trwało?- Rudolf podszedł do niego i klepnął w plecy. - Syriusz jest na skraju wytrzymałości.
-Tak, a jeśli mój brat jeszcze raz będzie w takim nastroju, to osobiście cię wykastruje. - stwierdził Regulus i założył ręce na piersi.- Tylko, Sevi, proszę nie rób tak, bo nie chcę takich problemów.- pocałował męża w policzek.
-Nigdy, kochany, nie zapomnę się tak jak Tom. - obiecał. - Dlatego jest nas trzech, abyśmy wspólnymi siłami podołali zadaniom.
-Oczywiście. - Przyznał Tom.- Już nigdy nie popełnię takiego błędu.
-I tam ma być. - wtrącił się Marut, obejmując swojego towarzysza.- Nie wiem, jak można zrobić coś takiego.
-To jednak nie jest nasza sprawa.- stwierdził Remus.- Teraz musimy pomóc nowym liderom. Muszę wracać. Tom, masz we mnie pełne poparcie. A wam pomogę. - zwrócił się do trzech mężczyzn i zniknął, spiesząc się do ukochanego.
Tom bardzo się cieszył, że wszyscy go poparli i nikt nie robił problemu z jego decyzji.
-Idź do niego. - Bella spojrzała na drzwi, za którymi zniknął Syriusz.
-Dziękuję wam.- uśmiechnął się do nich i poszedł do sypialni.

-Kochany?- Uchylił drzwi.- Mogę wejść?
-Oczywiście. - odpowiedział Syriusz, ale znów nie patrzył na niego.- Czemu ty....
-Skarbie mój.- Tom podszedł do niego i bardzo delikatnie objął. - Zrobiłem to dla ciebie. Muszę odejść, bo nie chcę ciebie stracić. Ty i Daga jesteście dużo ważniejsi. I w końcu muszę to udowodnić.
-Ale to przecież było wcześniej. - szepnął w końcu się odwracając, płakał.
-Tak. I co mi z tego przyszło? Straciłem cię na tyle lat. A teraz jeszcze to? Kiedyś przyrzekłem ci, że nigdy nie wypuszczę cię z rąk. A  teraz niemal to zrobiłem...
-Dziękuję ci za to... ale nie rób też tego tylko dla mnie.
-Robię to dla nas, kochany. - ujął jego twarz w dłonie.- Mogę cię pocałować?
-Proszę. – szepnął w końcu Syriusz i zamknął oczy. Tom nie całował go w ten sposób od lat. Ten pocałunek przypominał ten pierwszy. Aż mu dech na chwilę zaparło. Ale pieszczota bardzo szybko się skończyła.
-Kochany, to jeszcze nie koniec, muszę ci wszystko wynagrodzić.- odezwał się i przytulił go.- Teraz, skarbie, zostań, przebierz się i zejdź do holu...
-Nie chcę niczego. - odpowiedział słabo.
-Błagam cię, pozwól mi coś dla siebie zrobić. - pogłaskał go po policzku, po plecach.
-Chcę się pogodzić, ale nie tak jak do tej pory, że kończyło się tylko na obietnicach. – odpowiedział.
-Oczywiście, że tak. Do niczego nie będę cię zmuszał. Mimo że wyglądasz przepięknie i ledwo panuję nad swoimi rękami. - uśmiechnął się. A Syriusz pociągnął nosem i otarł łzy.
-Wcale nie. - pokręcił głową, ale uśmiechnął się lekko.
-Dla mnie zawsze jesteś cudowny.- szepnął mu do ucha.- Kochanie moje, załatwię tylko coś i mam nadzieję, że zejdziesz na dół.
-Zastanowię się.- wstał w końcu.- Idę się wykąpać.
-Oczywiście, mam tam dla ciebie twój ulubiony płyn i ciepłą wodę, wszystko już przygotowane. - oczywiście zapomniał, ale jedno machnięcie różdżką wszystko załatwiło. Tom wyszedł i zaczął przygotowywać kolejną część planu.
Musiał wierzyć, że wszystko będzie dobrze i jego rodzina przetrwa ten kryzys.

Daga już siedział u siebie w domu i miał nadzieję, że jego rodzicom się uda. Nie chciałby, żeby coś złego stało się z jego rodziną. Widział pozytywną zmianę u taty i to bardzo go cieszyło. Martwił się o to wszystko, bo przecież nigdy nic takiego nie przeżył.
-Kochanie, wszystko dobrze?- Zapytał Aza.
-Tak. Tylko martwię się o rodziców.- przyznał, przytulając się do ciepłej piersi ukochanego.
-Im się uda. Tom bardzo kocha Syriusza.- pocałował go.- Prawie tak, jak ja ciebie.
-A El?- Zapytał podejrzliwie.
-El również bardzo cię kocha.- odpowiedział elf od progu.- Tom poprosił mnie o moją wyspę.
-I?- Anioł patrzył na niego uważnie.
-I mogą się tam przenieść.- uśmiechnął się.- Daga, skarbie, przygotuj się, bo idziemy.
-Tak!- Krzyknął chłopiec i zeskoczył z łóżka.- Aza, idziesz z nami?
-Nie, malutki. Ja będę na was czekać z gorącym kakao i może z czymś jeszcze. - uśmiechnął się tajemniczo.
-Po prostu nie umiesz jeździć. - roześmiał się Daga.
-Nie umiem, to prawda. - przyznał ze śmiechem Azazel. - Powiem ci w sekrecie, że się boję. - szepnął mu do ucha, ale tak, żeby Elvern to słyszał.
-Niech Aza przygotuje nam te niespodzianki, a my już chodźmy.- elf zabrał chłopca na ręce, a ten poddał się delikatnym łaskotkom z głośnym piskiem. Przenieśli się w góry, zostawiając Azazela samego. On też miał na dziś wieczór bardzo dobry plan.

czwartek, 22 listopada 2012

Rozdział 73c


Tom jednak tak łatwo nie dał za wygraną i z trzaskiem wtargnął za ukochanym do łazienki.
-Mówię do ciebie! - Złapał Syriusza za ramiona i przekręcił tak, że stali twarzami do siebie. Młodszy mężczyzna nie podniósł jednak wzroku, by spojrzeć mu w oczy, jak to zawsze miał w zwyczaju, tylko usilnie wpatrywał się w jego klatkę piersiową.
-Ale ja nie mam ochoty z tobą rozmawiać.- powiedział w końcu cichym, martwym głosem.
-Syri...-Tom przełknął ślinę. Nigdy jeszcze nie słyszał takiego tonu u ukochanego.
-Idę się wykąpać i spać.- odpowiedział, jakby go nie słyszał i w końcu mu się wyrwał.
-Nie!!- Riddle raz jeszcze złapał Syriusza za ramiona, pchnął go na ścianę, przygwoździł go swoim ciałem i przyglądał się mu uważnie. - Jesteś mój, rozumiesz!? Dowiem się kim jest ten człowiek, wtedy pożałuje, że nawet na ciebie spojrzał. - syczał mu niebezpiecznie do ucha.
-To, co robię, nie powinno cię interesować. - Syriusz tym razem spojrzał Tomowi w oczy.- Nas, kochanie, łączy już tylko Daga i nic więcej.
-O czym ty mówisz?!- Tom niemal osunął się na kolana, słysząc te słowa. Miał jeszcze nadzieję, że do tego nie dojdzie, że jeszcze ma czas, że Syriusz pozwoli sobie wytłumaczyć.
-A nie, masz rację, jest jeszcze seks. Nawet nie pozwalasz mi pomóc w tych twoich ważnych misjach. Jesteś taki jak mój ojciec, który całe życie zdradzał matkę, aż w końcu się zbuntowała. Za dużo przebywałeś z arystokracją i przesiąkłeś ich zwyczajami. Gdybyśmy się nie rozstali po urodzeniu Dagi, to pewnie teraz też byś się tak zachowywał.
-Naprawdę w to wierzysz?- Tom patrzył na ukochanego ze łzami w oczach. Wiedział jednak, że mu się należało.
-A nie jest tak? Tom, do cholery! Dziś rano myślałem, że pobędziemy razem. Merlinie, ja się niemal na ciebie rzuciłem, a ty co?! Dostałeś list i już cię nie ma! Tak bardzo mnie zraniłeś. - tym razem to Syriusz płakał z żalu, z bólu.
-Kochany.- Riddle w końcu przytulił mężczyznę do siebie.- Wybacz mi. Wybacz.- szeptał gładząc płaczącego ukochanego po plecach.- Kocham cię.- ujął jego twarz w dłonie i pocałował czule, ale bez uśmiechu.
-Tom.- Syriusz w końcu powstrzymał się od płaczu.- Tęsknię, tak bardzo tęsknię.
-Już, już. - poprowadził go do kranu.- Jestem idiotą. Zaślepionym idiotą.- umył Syriuszowi twarz, nie wypuszczając go z objęć. Nie potrafił. Już nie. Dziś, właśnie przed chwilą zrozumiał, jakim był idiotą. To, że Syriusz był w stanie go zdradzić z nowo poznanym mężczyzną, że tak się dla niego wystroił, to był dla niego kubeł zimnej wody, który spadł na niego jak grom z jasnego nieba. Serce mu się krajało. Ale on przecież był wszystkiemu winien. Musiał przyjąć konsekwencje swoich głupich czynów.- Jesteś na pewno bardzo zmęczony.- odezwał się w końcu, gdy doprowadził mężczyznę do porządku.
-Tak.- wyszeptał i było widać, że chce się do niego przytulić. Wykonał nawet taki ruch, ale bardzo szybko oprzytomniał i znów stał obok niego wyprostowany jak struna. To też bolało.
-Więc idź się prześpij.- Tom pogłaskał Syriusza po policzku. Dziś będzie spał na kanapie. Nie sugerował nawet, że pójdzie za nim.
-A ty?- Syriusz zapytał, gdy weszli już do sypialni.
-Kochany, a chcesz tego?- Nie mógł oderwać wzroku od jego oczu. Tego jak szybko zmieniają się w nich emocje. Od zdziwienia, przez nadzieję, po smutek.
-Nie. - odpowiedział tym samym martwym głosem. Wyminął go nie zaszczycając nawet jednym spojrzeniem i w końcu wsunął się pod kołdrę i zamknął oczy. Tom przez kilka minut, płacząc, patrzył na ukochanego mężczyznę. Syriusz był mu najdroższą osobą, a on go tak zranił. Jednocześnie czuł coś w rodzaju ulgi, że kochanek wytrzymał to wszystko tak długo. To dawało mu cień nadziei.
Wyszedł z sypialni i usiadł w salonie na fotelu ukrywając twarz w dłoniach. Nie mógł przestać płakać.

-Tatusiu?- Daga dobrze widział, co stało się u rodziców, ale nie zamierzał się z tym zdradzać.
-Malutki, czemu jeszcze nie śpisz?- Popatrzył na synka i uśmiechnął się lekko.
-Obudziłem się teraz. - podszedł do ojca i usiadł mu na kolanach.- Płakałeś?- Zapytał dotykając jego twarzy.
-Kochanie, ja i tata mamy problemy.- westchnął. - Ale nie musisz się tym martwić.
-Martwię się.- Daga przytulił się do Toma.- Wiesz, powiem ci coś, ale proszę nie bądź zły. Obiecujesz?- Zapytał poważnie.
-Obiecuję. - przytaknął i pogłaskał syna po głowie.
-Bo... wiesz, ja nie powiedziałem wam wszystkiego... wtedy, po powrocie do domu... Jak pojawił się El, to było na początku roku... oni... no wiesz. - Tom nie przerywał tylko pokiwał głową.- no i wtedy jak oni.. to mnie ktoś zaatakował, nic mi się nie stało, bo przybyli na czas. Ale Aza był smutny, gryzł się tym, a potem odszedł...na początku byłem zrozpaczony, później tak bardzo zły, że chciałem żeby zginął. El nie był w stanie mi pomóc, on też był bardzo smutny i zły. Ale Aza w końcu wrócił. El szybko mu przebaczył, ale ja tego nie potrafiłem. Tak bardzo się bałem, że mnie zostawi. Byłem zazdrosny.. i chciałem im pokazać, że i ja też jestem czegoś wart. Nic nie zrobiłem oczywiście, ale ja i Aza bardzo długo nie mogliśmy dojść do siebie. Wiedziałem jednak, że bardzo się kochamy, mimo wszystkich smutnych chwil, które nas rozdzieliły. Mogłem się poddać. Nawet chciałem przez chwilę, ale tatusiu, to co nas łączy jest wiele warte. I mam nadzieje, że ty i tatuś... że się wszystko ułoży, nie chcę tego Phila... jest miły, ale to nie to samo, co ty...
-Skarbie, ja nigdzie się nie wybieram.- wykrztusił w końcu Tom zastanawiając się, jakim cudem jego dwunastoletni synek jest taki mądry i dojrzały. No i dawał mu rady w kwestii związku, co w jakimś stopniu naprawdę mu pomogło.
-Tatusiu, skoro tata wyrzucił cię z łóżka, to położysz się ze mną?- Zapytał Daga przytulając się do niego.
-Dobrze, malutki.- pocałował go w policzek i wstał z chłopcem na rękach. Zaniósł ziewającego syna do jego sypialni i położył się obok niego ściągając wcześniej buty i spodnie. 
Daga wtulił się w ciepłą pierś ojca i zamknął oczy. Nic już więcej nie powiedział. Miał nadzieję, że tata zrozumiał i rozwiąże tą sprawę szybko.
Tom leżał głaszcząc dziecko po głowie i myślał nad tym, co teraz zrobić. Musiał działać szybko. Nie bardzo tylko wiedział, co zrobić, bo tego nie załatwi kolacja i kwiaty.
Nagle wpadł na pomysł. Była to ostateczność, ale przecież nie będzie ryzykował utraty rodziny, tym bardziej, że Dumbledore'a już nie ma. Tak, zrobi to. I co najdziwniejsze, gdy tylko podjął decyzję. jakiś bardzo duży ciężar uleciał z jego piersi i odetchnął spokojnie.
Korzystając z tego, że Daga właśnie przewrócił się na drugi bok, wstał i znowu poszedł do salonu. Tam stanął przed kominkiem.
-Severus Snape, Lucjusz Malfoy, Azazel. – powiedział w płomienie.- pierwsza scena ukazała Severusa usypiającego swoją córeczkę
-Tom?- Zdziwił się mężczyzna.
-Wybacz późną porę. - uśmiechnął się do niego. - Jak tylko będziesz wolny potrzebuję cię tutaj. - scena się zmieniła. Tym razem Lucjusz siedział przy kominku i popijał piwo z butelki.
-Nawet nie pytaj..- powiedział Malfoy, gdy tylko go zobaczył.
-Nie muszę, urodziny Belli są za dwa tygodnie. - Tom posłał przyjacielowi uśmiech.- Potrzebuję cię. - scena znów się zmieniła, ale tym razem ujrzał plecy elfa unoszące się powoli w rytm cichych jęków. Na ciele Elverna pojawiły się duże ręce i Azazel podniósł się do siadu, przyciągając ciało kochanka do siebie. Anioł otworzył oczy i spojrzał na kominek.
-Riddle! - warknął i w kilka sekund zmienił pozycję tak, że Elvern leżał na łóżku szczelnie okryty kocem i też patrzył na niego z nieobecnym uśmiechem.
-Wybaczcie.- nie zraził się tym.- Daga jest bezpieczny i śpi.- dodał, zanim którykolwiek z mężczyzn zdążył zbombardować go pytaniami.- Azazelu, musisz jednak tu przyjść. Gdy tylko będziesz miał czas tej nocy.- Tom znów był w salonie. Miał  nadzieję, że mężczyźni pojawią się szybko. Było późno, a on mimo tego co się wcześniej działo, a może właśnie dlatego, czuł coraz większe zmęczenie.

-Wzywałeś. - cała trójka pojawiła się w tym samym czasie, trochę zaskoczona późną porą, Azazel był najbardziej wkurzony z nich wszystkich.
-Usiądźcie. Lucjusz, ty wiesz o moich problemach. Ale nie o tym chcę z wami rozmawiać. Znalazłem jednak rozwiązanie. No, jakiś jego początek.- westchnął. - Dumbledore'a już nie ma. A ja nie potrafiłem odpuścić. I to niemal kosztowało mnie moją rodzinę. Wiem, że minie jeszcze dużo czasu nim Syriusz znów mi zaufa. Dlatego chcę, by wasza trójka przejęła moje obowiązki. - powiedział w końcu i patrzył na reakcje zebranych.
-Pomogę ci.- Pierwszy odezwał się Severus.- Ale nie bez nich.- wskazał gestem na pozostałą dwójkę. Otrząsnął się z szoku.
-Tylko dla Daga.- odpowiedział w końcu Azazel.
-Dziękuję wam.- Tom uśmiechnął się do nich.- Jutro po południu chcę was tu wszystkich i ogłoszę moją decyzję.- zamknął oczy.
-Tom, nie martw się, wszystko się ułoży.- Lucjusz i Severus siedzieli obok niego, Azazel już się deportował.
-Musi być.- odpowiedział. - A teraz przepraszam was, ale muszę się położyć. - wstał i wrócił do sypialni syna. Mężczyźni raz jeszcze popatrzyli na siebie i też zniknęli. Ciesząc się i bojąc, tego, co stanie się jutro. Zastanawiali się, czy uda im się godnie zastąpić Toma.

poniedziałek, 19 listopada 2012

Rozdział 73b


Wszyscy troje jedli śniadanie w milczeniu, powoli delektując się wspaniałymi daniami. Daga dyskretnie obserwował przybysza. Nie wyczuł w nim niczego złego, więc tylko się uśmiechał. Miał nadzieję, że tata Tom zrozumie, że źle postępuje i jego rodzice zostaną ze sobą, przecież bardzo się kochają. Nigdy nie słyszał o tym, żeby ktoś z jego rodziny się rozwiódł. Nawet on i Aza jakoś sobie poradzili.
-To możemy narty?- Odezwał się, gdy tylko zjadł ostatni kęs.
-Tak, skarbie, przecież ci obiecałem. El na pewno cię nauczył dobrze jeździć?- Zapytał Syriusz dopijając kawę.
-Tak. Nigdy nie pozwoliłby, żeby stała mi się krzywda.- chłopiec wstał i czekał, aż dorośli zrobią to samo.
-Zechcesz nam towarzyszyć? - Black zwrócił się do mężczyzny.
-Z największą przyjemnością.- rozpromienił się Philipe i bez pośpiechu ujął rękę Syriusza.- Pokażę wam najlepszy stok.
-Cieszę się.- uśmiechnął się do niego.- Nie jeździłem od lat- przyznał  Black z westchnieniem.
-Jak to możliwe?- Zdziwił się, patrząc na Syriusza.
-Jakoś nie było czasu.- odpowiedział wymijająco.- Daga, synku, pamiętaj, trzymaj się nas..mnie.- poprawił się szybko. To, że ktoś był z nim cały czas i zabiegał o jego uwagę, odrobinę wytrąciło go z równowagi. Już dawno nie czuł się tak wspaniale. Gdy był jeszcze nastolatkiem, był obiektem westchnień wielu osób. Ile może się zmienić przez dwanaście lat. Sam nie wiedział, jak to się stało, że się pogubili tak bardzo. Może to całe ratowanie świata, trwające latami, w końcu dało się we znaki. Może ich rozłąka coś w nich zmieniła.
-Wyglądasz cudownie, taki głęboko zamyślony.- Philipe objął go, niby po przyjacielsku, ale spragniony czułości Syriusz zadrżał mimowolnie. - Twój mężczyzna sprowadza na ciebie ból...
-Wybacz, ale nie chcę o tym rozmawiać.- odsunął się w końcu.
-Jak sobie życzysz, ale pamiętaj jestem obok, gdybyś mnie potrzebował.- March odszedł trochę dalej, ciągle wesoły i beztroski.
-I to może być problem.- westchnął cicho Syriusz.
-Tatusiu, stało się coś?- Zapytał Daga.
-Nic, malutki, po prostu tęsknię za twoim tatą.- poczochrał mu włosy z uśmiechem.
-A kiedy on wróci?- Nie dawał za wygraną chłopak.
-Mam nadzieję, że już nie długo. A jak tam sprawy z towarzyszami?- Mężczyzna szybko zmienił temat.
-Wszystko bardzo dobrze.- uśmiechnął się.- Tato, martwię się o was.
-Skarbie, ja i Tom... nic nam nie będzie. - tak bardzo chciał być pewny tych słów.
-Chodźcie już maruderzy, bo będzie tłum!- Zawołał do nich Philipe i Daga puścił się do niego biegiem.

Spędzili na stoku bardzo przyjemnie kilka godzin. Ruch na świeżym powietrzu dobrze im zrobił. Gdy wracali już do hotelu, aby coś zjeść, zmęczony Daga spał na rękach taty.
-Wciąż nie chcesz o tym rozmawiać?- Zapytał Phil ostrożnie.
-Wybacz, ale ja i Tom to drażliwy temat.
-Zadam ci tylko jedno pytanie. - Syriusz kiwnął głową.- Kochasz go, to oczywiste. Nie chcesz go opuścić. To widać, jesteś lojalny i oddany, to piękne. Tylko czy twoje życie nie za bardzo kręci się wokół jego spraw?
-Phil. - westchnął Black.- To nie tak....
-Nie odpowiadaj.- przerwał mu.- Sam o tym pomyśl. Co teraz mamy w planach?- Znów się uśmiechał.
-Musimy coś zjeść i sam nie wiem....
-Więc ja mam pomysł. A wieczorem, o ile twój syn zostanie sam, zabiorę cię na tańce. Z tymi biodrami i nogami musisz być świetny.- Syriusz zarumienił się zmieszany, ale przytaknął.
Obiad zjedli w tej samej restauracji co śniadanie. Daga cały czas zabawiał gościa opowieściami, nie mówił jednak nic o ojcu. Dla niego na chwilę przestał istnieć. Za każdym razem, gdy widział rumieniec na twarzy taty, gdy Phil łapał go za rękę, uśmiechał się jeszcze szerzej. A gdy zapytał go, czy zostanie sam wieczorem, zdawał się nie posiadać ze szczęścia. Chłopak gratulował sobie w duchu, że jest tak świetnym aktorem.

Resztę dnia też spędzili w zoo, potem w oceanarium i nawet w mugolskim kinie. Dlatego, nawet gdyby Daga miał zamiar pokrzyżować plany tacie, nie byłby w stanie, bo gdy tylko się położył, zasnął natychmiast, nie myśląc o niczym.
-To mały aniołek.- Phil patrzył na chłopaka.
-Tylko na takiego wygląda, to diabeł wcielony.- Syriusz roześmiał się cicho i nie było osoby na świecie, która by się tym nie zachwyciła.
-Będzie łamał serca jak, jego tata.- March wyszedł z sypialni Daga.- Pójdę się przebrać, wrócę za pół godziny.
-Dobrze. - Syriuszowi błyszczały oczy, jak za dawnych lat. W prawdzie kupił te spodnie dla Toma, ale co mu tam. Gdy mężczyzna wyszedł, wrócił do siebie i założył czarne, skórzane spodnie tak wąskie, że nie mógł wcisnąć bielizny i prześwitującą błękitną koszulę. Długie włosy związał w luźny kucyk i czekał na Marcha. Wiedział, że wygląda atrakcyjnie i zrobi wrażenie.
No i nie pomylił się, mężczyzna na jego widok potknął się z wrażenia o dywan.
-Chodźmy, Phil.- klepnął go w ramię. - Noc jeszcze młoda, ale nie chcę zostawiać Daga na długo.
-Tak, tak, oczywiście. - przytaknął mu, nie mogąc przestać się ślinić. Tego się nie spodziewał, ale przecież nie będzie narzekał.

Klub był może niepozorny, ale muzyka dobiegająca ze środka sprawiała, że obaj mężczyźni nabrali ochoty na zabawę. Syriusz po prostu wziął Phila za rękę i wciągnął go do środka, dając się ponieść wspaniałej atmosferze wolności. Doszedł go zapach spoconych ciał tłoczących się ze sobą w szalonym tańcu, zapach alkoholu i seksu. Od dawna tego mu brakowało.
-Widzę, że zmieniłeś zdanie.- uśmiechnął się Phil.
-Tylko trochę. - odwzajemnił uśmiech i od razu zaczął kołysać się w rytm muzyki.- Zatańcz ze mną.
-Z przyjemnością. - March pociągnął go na parkiet pilnując, by nikt inny go nie dotknął, co nie było łatwe, bo Syriusz przyciągał wzrok swoją urodą i wdziękiem. Nie było nikogo innego, kto wyglądałby równie kusząco.
Syriusz poddał się rytmowi i tańczył już od dłuższego czasu z wieloma mężczyznami, nikomu jednak nie dał się posunąć za daleko. Nawet Marcha trzymał na dystans, mimo że ten najwyraźniej chciał czegoś więcej.
Stali teraz przy barze i pili drinki. Phil przyglądał się jednemu z profesjonalnych tancerzy.
-Hej, jeśli chcesz...- zaczął podążając za wzrokiem drugiego mężczyzny.
-Nie. Jesteśmy tu razem.- położył mu dłoń na ramieniu.
-Phil...- Syriusz westchnął. - Powinienem wracać.
-Dobrze. - zaczął wyprowadzać troszkę już wstawionego mężczyznę na zewnątrz.
Świeże, zimne powietrze nie otrzeźwiło go wcale. Nadal jeszcze nie czuł się wolny i beztroski, nie potrafił zapomnieć o Tomie.
-Wybacz, zrujnowałem ci wieczór.- wyszeptał Syriusz.
-Nie... wszystko w porządku.- uśmiechnął się do niego mężczyzna.
-Skoro tak mówisz. - tym razem to on wziął go za rękę i stanął przed nim.- Chcę tylko...- szepnął, jakby do siebie i po prostu go pocałował. To był zwyczajny, tylko bardzo mokry i trochę niezdarny całus.
-Chyba się jednak zalałeś.- roześmiał się Phil.- Odprowadzę cię.
-Wybacz... kurcze...- był zażenowany.
-Wszystko dobrze.- uspokoił go i objął czule.

Phil nie wszedł z nim do pokoju, mimo że bardzo chciał. Po prostu raz jeszcze go pogłaskał i odszedł trochę zawiedziony, ale uśmiechnięty. Był zadowolony z tego, co zrobił. Poczuł się prawdziwym dżentelmenem.
Syriusz cicho wszedł do środka i nie zapalając światła poszedł do sypialni.
Tam niemal dostał zawału, gdy światło nagle się zapaliło i zobaczył, że Tom siedzi na łóżku.
-Powiesz mi, gdzie byłeś?- Znalazł się przy nim i wciągnął głęboko powietrze. - Jesteś pijany... Całowałeś się? - złapał go za ramiona.- Odpowiadaj!- Krzyknął, a jego oczy zapłonęły szkarłatnym blaskiem.
-Daj mi święty spokój.- Syriusz wyrwał mu się i uciekł do łazienki, zatrzaskując za sobą drzwi.


################################################################################
Kochani, dziękuję za 15 komentarzy przy ostatniej notce:) Mam nadzieję, że i tym razem będzie ich tyle, bo mój wen jest ciągle głodny :) Może dobijecie do 20? :)

niedziela, 18 listopada 2012

Rozdział 73a


W końcu nadszedł czas wyjazdu. Cała rodzina stała w holu, żegnając się z bliskimi. Najgorzej miał Daga, który musiał powstrzymać Azazela przed zabraniam go z powrotem do sypialni, zamknięcia drzwi i wyrzucenia klucza. Na szczęście uspokajający dotyk Elverna pomagał i mimo wszystko nie było aż tak źle.
-Skarbie, pamiętaj, uważaj na siebie i nie wychodź nigdzie sam.- przypominał mu po raz któryś anioł.
-Aza, wiem.- uśmiechnął się do niego.
-I nigdy, nigdy nie rozmawiaj z nikim obcym i nie daj się nikomu dotknąć.- przestrzegł z cichym warknięciem.
-Aza, wszystko będzie dobrze.- powiedział chłopiec.- A wy możecie mieć czas dla siebie i bardzo się z tego cieszę, bo obaj na to zasługujecie.- przytulił się do mężczyzny i został podniesiony w silnych ciepłych ramionach.
-Będę spokojny jak wrócisz do domu, kochanie.- pocałował go w usta, a Daga przymknął oczy, gdy poczuł za sobą równie gorące ciało Elverna i pocałunek za prawym uchem.
-Malutki, baw się dobrze.- uśmiechnął się do chłopca, gdy w końcu anioł mu go przekazał.
-Będę.- pokiwał głową.- I przywiozę wam dużo prezentów.- obiecał, ucałował elfa i wyplątał się z ramion towarzyszy, bo tata zaczął już powoli wyglądać na bardzo zniecierpliwionego, a to nigdy nie wróżyło nic dobrego.
Daga wcisnął się między rodziców i już ich nie było. Gdy otworzył oczy ujrzał bardzo elegancki hol jakiegoś hotelu. Chłopiec zorientował się od razu, że jest to miejsce dla czarodziei i uśmiechnął się jeszcze szerzej. Czuł się wspaniale, idąc między rodzicami, czując na sobie zaciekawione spojrzenia innych gości. Kilka razy złapał kogoś nawet na tym, że patrzy na niego z zachwytem i pożądaniem w oczach. Nie zwracał na to jednak uwagi i dumnie szedł na przód.
-I jak ci się podoba, kochany?- Zapytał Tom ukochanego. Ten oglądał wszystko z zachwytem i nie zdołał nawet odpowiedzieć, tyko rzucił się mu na szyję i pocałował.
-Dziękuję ci.- wyszeptał w końcu.
-Skarbie, podziękujesz mi, gdy zobaczysz naszą sypialnię.- głos Riddle'a zadźwięczał  Syriuszowi w uszach, jak najsłodsza melodia i pobiegł prosto do jego penisa, pobudzając go lekko.
-Tato, które piętro?- Zapytał Daga tuż przy windzie.
-Ostatnie.- Tom uśmiechnął się do niego. Był dumny z tego, w jaki sposób syn poradził sobie ze spojrzeniami w holu. Sam nie zrobiłby tego lepiej. Wiedział, że Daga dorasta. Czasem tylko tak trudno było mu się do tego przyzwyczaić. Tyle go ominęło.  Nie tylko w życiu syna. Westchnął cicho. Wiedział, że, mimo że prawie wszystkie jego plany się udały, niemal przegrał. Był świadom tego, że Syriusz jest gotów go opuścić, a najgorsze jest to, że nie miałby mu tego za złe. Daga  nie zna go i czasem miał wrażenie, że jego jedyne dziecko się go boi. A przecież nie zawsze taki był....
-Tom, idziesz?- Cichy głos ukochanego wyrwał go z zamyślenia.
-Oczywiście, skarbie.- uśmiechnął się do niego i poprowadził swoją małą rodzinę do ich apartamentu.

-Jak tu pięknie.- Daga biegał po całym pomieszczeniu, oglądając wszystko z zachwytem małego dziecka.
-Cieszę się, że ci się podoba, malutki.-Tom uśmiechnął się do niego.
-I to bardzo.- przytulił się do ojca szczęśliwy.- Pójdę się rozpakować. – zabrał ciężki kufer i poszedł w stronę swojej sypialni. Nawet on wiedział, że między rodzicami nie jest najlepiej.
-A i ja jestem bardzo wdzięczny.- szepnął Syriusz, gdy chłopiec zniknął za drzwiami.- I bardzo chętnie ci to pokażę.- stanął przed nim i bardzo powoli zaczął rozpinać płaszcz ukochanego.
-Syri...- szepnął Tom, ale ciepłe ręce na brzuchu i klatce piersiowej nie pozwoliły mu myśleć. Nie powiedział już nic, tylko poddał się dotykowi ukochanego mężczyzny. Obaj tego potrzebowali.
Syriusz klęknął przed nim i zaczął rozpinać mu spodnie, masując przy tym krocze. Sam nie mógł się już doczekać i był pewny, że nic im nie przeszkodzi. Bardzo jednak się pomylił, bo nagle przez kominek wleciał list.
-Tom.- mężczyzna wstał zrezygnowany, gdy ukochany złapał kopertę. - Kochany, możesz to na chwilę odstawić? Jesteś tak bardzo twardy, a ja tak bardzo cię chcę.- szepnął mu do ucha, po czym polizał szyję.
-Skarbie....Światło mego życia....- westchnął smutno.- Muszę, to ważne.- nawet nie chciał tego mówić. Wiedział, że będzie kłótnia i był na nią przygotowany.
-Dobrze.- odpowiedział Syriusz odwracając się w drugą stronę. Nie chciał, żeby Tom zobaczył jego łzy.-To załatw ważne sprawy, a ja rozpakuje się i idę się wykąpać. Może do mnie dołączysz...- i wyszedł do sypialni zrezygnowany, nawet nie trzaskając drzwiami, nie było po co.
Riddle przeczytał list od Malfoya i zbladł. Mężczyzna miał rację. Znów mieli problem, może nawet poważniejszy niż Dumbledore. Tylko, że powinien tu być... z drugiej strony jednak... Musiał.
Po kilku chwilach wszedł do sypialni. Syriusz nie patrzył na niego. Siedział tylko na łóżku i patrzył w okno.
-Kochany....
-Wracaj. Wiem, to ważne.- znów brak spojrzenia.
-Światło...- chciał do niego podejść.
-Nawet nie zaczyna.j- Syriusz uciął jego wywód. – Ja i Daga będziemy się tu świetnie bawić, a ty nawet jak zostaniesz, będziesz myślał tylko o tym, co tam się dzieje.
-Skarbie...- podjął próbę raz jeszcze.
-Powiedziałem, wyjdź!!- Krzyknął w końcu i wybiegł do łazienki. Tom usiadł na łóżku i ukrył twarz w dłoniach. Był w kropce, ale Syriusz miał rację. Nie zostałby tu spokojnie. Wziął swój kufer i napisał jeszcze przeprosiny do syna i ukochanego, po czym deportował się z hotelu.
Daga ze łzami w oczach obserwował to z ukrycia. Chłopiec musiał pomyśleć, co z tym zrobić, bo nie chciał rozłąki rodziców. Nie wiedział tylko, co zrobić, a nie chciał powiadamiać o niczym towarzyszy, chciał uporać się z tym sam.
Syriusz siedział na podłodze w łazience. Nie płakał, nie był zły. Po prostu siedział i patrzył przed siebie obojętnie, jakby nic już go nie obchodziło.
-Tato?- Daga zapukał do drzwi po 2 godzinach.
-Tak, skarbie?- Otworzył drzwi uśmiechając się do niego. Syn był jego jedynym jasnym punktem od jakiegoś czasu.
-Możemy pójść coś zjeść? Jestem bardzo, bardzo głodny.- posłał ojcu najpiękniejszy uśmiech, na jaki było go stać.
-Oczywiście, że tak.- wstał i wziął syna za rękę.- A na co masz ochotę?
-Naleśniki.- chłopiec roześmiał się i Syriusz musiał mu zawtórować.

Restauracja była na wpół pusta. Zajęli stolik przy oknie. Daga od razu zobaczył, że jakiś mężczyzna przygląda się Syriuszowi. Może to nie było zbyt mądre, ale wiedział, że zazdrość jest najlepszym lekarstwem na problemy, jakie mieli jego rodzice. Sam z mądrością starca już to przecież przerabiał.
-Tato, ja pójdę do toalety.- powiedział po jakimś czasie, podejmując szybko decyzję.
-Dobrze, kochanie.- Syriusz też zauważył mężczyznę i mimowolnie się wyprostował. Może niewinny flirt w końcu wstrząśnie Tomem, albo po prostu będzie gwoździem do trumny, ale przecież musi coś w końcu zrobić i być mężczyzną takim, jakim był przed aresztowaniem.

Mężczyzna, gdy już Daga zniknął uśmiechnął się do Syriusza i śmiało podszedł do stolika.
-Masz słodkiego braciszka.- uśmiechnął się do niego przymilnie.
-To syn.- Syriusz był trochę onieśmielony.
-Nie wyglądasz na kogoś, kto miałby tak dużego syna. Mogę?- Zapytał wskazując na wolne krzesło obok niego.
-Proszę.- Syriusz spłonął rumieńcem tak mimowolnym i słodkim, że mężczyźnie dech zaparło.- Syriusz Black.- wyciągnął do niego rękę.
-Philiphe March.- ujął jego dłoń i bardzo powoli patrząc w oczy, ucałował ją.- Skoro to twój syn, to czy jego ojciec jest w pobliżu? Nie chciałbym mieć problemów. A chyba nie zostawiłby takiego pięknego kąska samego.- uśmiechnął się i pogłaskał Syriusza po policzku.
-Tom ma bardzo pilne sprawy do załatwienia.- wydusił z siebie.
-Co może być pilniejsze? Twój mężczyzna nie wie, co traci.- Philiphe nie spuszczał z niego wzroku.- Ale jeśli nie masz nic przeciwko, pokażę ci coś, czym możesz się zająć, czekając na tego, który cię zaniedbuje.
-Sam nie wiem.. Daga...- Syriusz powinien się wykręcić, ale ten wzrok tak pełny oddania, pożądania, chęci bycia z nim…
-Oczywiście, że zajmę się też twoim synem. Rozumiem, że nie chcesz go zostawiać samego, a ja nie jestem jakimś potworem. Wiem, że chcąc być z tobą choćby na chwilę, chociaż platonicznie, idziecie w parze.
-W takim razie z miłą chęcią.- Black uśmiechnął się do niego. Chciałby, żeby Tom się tak zachowywał, tak patrzył, tak mówił.
-Dziękuję ci za szansę.- March raz jeszcze ujął go za rękę- Nie będę naciskał. Widzę że kochasz swojego mężczyznę, jakkolwiek by cię nie ranił, podziwiam cię za to...
-Tak...- westchnął Syriusz- Jesteś Francuzem?- Zmienił temat. Nie chciał drążyć tematu Toma, nie teraz.
-Właściwie pół Amerykaninem. Moja matka jest Francuzką. Ty oczywiście masz ten wspaniały, brytyjski akcent.- uśmiechnął się i mrugnął.- Jest taki pociągający.
-Przestań, rumienię się jak nastolatek.- Syriusz roześmiał się nerwowo.
-Nie wstydź się tego.- Philiphe pogłaskał go po policzku.- Zasługujesz na odrobinę szczęścia. Jesteś jeszcze młodym mężczyzną. Wspaniałym...
-Dziękuję ci.- odpowiedział, nie mogąc powstrzymać uśmiechu.
-Ja wiem, co mówię.- powiedział i złapał za menu.- Wybacz, jestem głodny...
-Byłoby mi bardzo miło, gdybyś z nami zjadł.- powiedział Syriusz i sam zaczął studiować swoją kartę.
-Bardzo mnie to cieszy.- uśmiechnął się i przy stoliku zapadła cisza.
-Tatusiu, ten pan z nami zje?- Daga w końcu pojawił się obok.
-O ile nie masz nic przeciwko.- uśmiechnął się do syna.
-Bardzo chętnie.- Daga postanowił grać czarującego chłopca.- Daga. – wyciągnął rękę do mężczyzny.
-Philiphe.- ujął rękę chłopca i uściskał serdecznie.- Jesteś bardzo podobny do taty.
-Dziękuję. Tatusiu, a możemy później pojeździć na nartach? El mnie nauczył.
-Oczywiście, że tak kochanie.- roześmiał się Syriusz i mimo że nieobecność Toma bardzo bolała, postanowił chociaż na chwilę się tym nie zadręczać i pokazać synowi, że wszystko jest dobrze. Chociaż był świadom, że chłopiec wie o wszystkim.

#################################################################################

Kochani, znów jest mało komentarzy:( i mój wen cierpi, więc trzeba go nakarmić. I wróci, gdy zobaczy 15 ładnych wpisów. Bardzo na was liczę :)

piątek, 16 listopada 2012

Rozdział 72


Tom szedł wściekły obok Lucjusza. Mężczyzna z jakiegoś powodu nie chciał mu powiedzieć, o co chodzi w korytarzu. A on był podniecony i zły, że wyrwał go ze słodkich ramion Syriusza. To nie była najlepsza kombinacja.
-Powiesz mi w końcu, o co chodzi?- Warknął, gdy znaleźli się w gabinecie.
-Oczywiście, Tom.- Malfoy usiadł w fotelu.- Po prostu nie chciałem świadków... zwłaszcza w postaci Syriusza....
-Lucjuszu, kończy mi się cierpliwość.- wysyczał groźnie.
-Tom, mój człowiek dowiedział się...- mężczyzna westchnął głęboko i na chwilę przymknął oczy. Wydawał się starszy niż był i tak bardzo zmęczony-... Regest, on żyje.- dokończył cicho. Tom nawet się nie poruszył. Zdawało się, że zamarł, a w jego oczach pojawił się cień strachu.
-Jesteś pewny?- Zapytał po chwili.
-Jeszcze to sprawdzamy. Nie chciałem przy Syriuszu, on chyb...
-Nic nie wie.- dokończył Riddle.- Daj mi znać, czy plotki są prawdziwe i dziękuję za informacje.
-To mój obowiązek, Panie.- powiedział, wstając- A swoją drogą, twój ukochany ma pośladki niemal tak kształtne, jak moja żona.- na twarz mężczyzny wpełzł wredny uśmiech, odmładzając go o jakieś dwadzieścia  lat, ale gdy tylko te słowa wyszły z jego ust, pożałował, że w ogóle o tym pomyślał. Tom wyglądał na wściekłego i gotowego do ataku.
Malfoy musiał uciekać. Miał szczęście, że Tom nie miał przy sobie różdżki, ale nie chciał oberwać też w mugolski sposób. Sam nie potrafił się tak bić. A Czarny Pan był w tym całkiem dobry..
Lucjusz nie mał jednak dziś szczęścia i Tom w końcu dogonił go przy drzwiach do biblioteki.
-Nigdy więcej nie waż się...- Riddle  nadal był wściekły. Siedział na jasnowłosym mężczyźnie i już miał go uderzyć, gdy usłyszeli za sobą kroki.
-Co się tu dzieje?!- To była Narcyza.
-Nic, kochana- Lucjusz uśmiechnął się do niej.- Ja i Tom wdaliśmy się tylko w kłótnię.
-I musicie uciekać się do tak barbarzyńskich metod?- Uniosła brew.- Dorośli mężczyźni...
-Wybacz, Narcyzo.- Odezwał się w końcu Tom i bez ostrzeżenia uderzył Malfoya, łamiąc mu nos.- Nic ci nie powiem, moja droga.- zszedł z mężczyzny i podszedł do kobiety.- Zapytaj męża, może on wyjaśni ci wszystko.- powiedział i odszedł uśmiechając się do Narcyzy.

Syriusz miał wyjść za ukochanym, ale zrezygnował z pomysłu. Gdyby chciał, sam poprosiłby go ze sobą.
Mieli problemy i to od jakiegoś czasu. Kilka zbliżeń lub pół zbliżeń. Czuł się pusty. Zaręczyny miały coś zmienić i troszkę coś ruszyło. Tylko znów zaliczali klęskę. Wyjazd był dla niego ostatnią szansą, nie był jednak w stanie powiedzieć o tym Tomowi.
Po tym jak ubrał na siebie bokserki znów się położył. Udowadniał mu tyle razy, że jest jego, ale czy to miało sens? Westchnął głęboko, przymknął oczy i położył ręce pod głowę rozrzucając długie, czarne włosy na jasnej poduszce.
Wiedział, że wygląda wspaniale. Jeszcze młody, z pięknym zregenerowanym ciałem. Kochał Toma najbardziej na świecie, ale jego cierpliwość wisiała na włosku.
-Skarbie?- Riddle wszedł do sypialni.
-Tak?- Zapytał nie patrząc w jego stronę.
-Kochany mój- Tom podszedł do łóżka i usiadł, głaszcząc go po policzku. - Wiem, że jesteś na mnie zły...
-Nie... znaczy tak...- odwrócił się do niego.- Dlaczego wciąż jesteśmy razem?- Patrzył na niego poważnie.
-Kocham cię, wiesz o tym.- mężczyzna był przerażony tym pytaniem, ale mógł je zrozumieć. - Udowodnię ci to, przyrzekam.- ujął  jego dłoń i pocałował.
-A jak?- Zapytał z nadzieją w oczach.
-Nic ci nie powiem, skarbie.- uśmiechnął się do niego i pochylił się, by nakryć usta kochanka swoimi.
-Pokaż mi, że jeszcze chcesz być ze mną... ja tak bardzo chcę być tylko twój.- szepnął Tomowi do ucha.
-Jesteś i zostaniesz.- w końcu go pocałował - Jesteś jeszcze moim niewolnikiem?- Tym razem to on zapytał z nadzieją.
-Nie.- odpowiedział Syriusz.- Ale ty możesz być moim.
-Z przyjemnością, kochany.- Tom już kiedyś próbował, jak to jest. Zrobiłby wszystko dla ukochanego, którego tak bardzo ostatnio zaniedbywał. Wiedział, jak naprawić sytuację i to zrobi. Nie pozwoli, żeby ktokolwiek inny go miał.Ta myśl sprawiała, że czuł się fizycznie chory.
-Więc połóż się wygodnie.- szeptał mu zmysłowo do ucha. Młodszy mężczyzna usiadł na biodrach kochanka i bardzo powoli zaczął go całować, biorąc jego ręce i magicznie unieruchamiając je nad jego głową.- Jesteś zdany tylko na mnie i to tak długo, jak będę chciał. Nie ważne kto i czego będzie od ciebie chciał. Tylko Daga może nam przerwać.- zassał prawy sutek Toma, a ten zadrżał pod nim,
-Tak, kochanie. - wychrypiał i zamknął oczy.
Syriusz czuł pod sobą pęczniejącego penisa, ale tylko pokręcił się nieznacznie, uśmiechając lekko. Tom będzie jego przez kilka godzin, jak tylko będzie mu się to podobało. Powoli i z rozmysłem, tak, jak często on był torturowany, tak jak by sobie tego życzył...

Azazel powoli się budził i z uśmiechem wtulił się w małe ciałko przed sobą. Tego chciał i za tym tęsknił. Obaj jego ukochani tak blisko. Zapachy mieszały się ze sobą tworząc wspaniały aromat, którym mógł się napawać do woli.
Elvern masował stopą jego krocze, również lekko się uśmiechając przez sen. Jedna z jego dłoni bardzo powoli przesuwała się po klatce piersiowej Daga. Chłopak spał jednak smacznie, cieplutki i zaróżowiony.
-Aza.- elf szepnął cicho jakby przez sen. Anioł podniósł głowę i spojrzał na niego uważnie. Scena przed nim była wspaniała, a stopa na nabrzmiałym penisie pobudzała coraz bardziej i nie mógł się powstrzymać przed cichym jękiem.
-Kochanie.- w końcu wyszeptał. – El, Daga jest z nami.
-Wiem.- elf w końcu otworzył oczy, ale nie zaprzestał pieszczoty.- Dołącz do mnie, tylko troszkę. Kochany, Daga tego chce, zobacz. Wejdź do jego umysłu.
-El.- Azazel westchnął z rezygnacją, ale nie mógł powstrzymać uśmiechu. Miał rację i on to czuł coraz wyraźniej.
-Umowa.- wziął go za rękę.- Jestem tu, nie zranisz go. Wyładujesz wszystko na mnie, chcę tego, bardzo chcę.- powoli przesuwał jego rękę ku penisowi chłopaka, ale i też ku swojemu.
-Powstrzymaj mnie.- poprosił jeszcze Azazel, nim dotknął czegokolwiek.
-Z największą przyjemnością, kochany.- uśmiechną się i pocałował mężczyznę, nim zamknął oczy. Duża dłoń na penisie pobudziła go od razu.
Daga spał jeszcze, gdy jego ukochani zaczęli zabawę. Jednak, gdy tylko sen zaczął mieszać się z jawą, ostrożnie otworzył oczy, by zobaczyć, że mężczyźni całują się nad jego głową, a on jest podniecony niemal do granic możliwości. Dwie ręce pieściły powoli jego nabrzmiałą erekcję, która uwięziona była między dwiema większymi. Ocierały się o siebie w szalonym tańcu.
-Dołączysz do nas, maleńki?- Zapytał Elvern, uśmiechając się do niego czule.
-Tak.- odwzajemnił uśmiech i bardzo chętnie wyciągnął ręce, by dotknąć mężczyzn. Prawa ręka dotykała brzucha i sutków Azazela, lewa tak samo pieściła Elverna. Mężczyźni pochylili głowy i całowali go powoli po ramionach twarzy.
Anioł przyspieszył pieszczotę. Elvern odchylił głowę do tyłu i jęknął. Daga zrobił to samo. Azazel uśmiechnął się, gdy to zobaczył. Obaj byli wspaniali, a on tak bardzo ich kochał. Elf miał rację, to był dobry pomysł.
Daga doszedł z głośnym jękiem. Poczuł, że Elvern robi to samo. W tej samej chwili spermy połączyły się ze sobą na dłoni i brzuchu anioła. Nie mógł się powstrzymać i on również doszedł. Opadł na posłanie i przyciągnął kochanków do siebie. Pocałował obu namiętnie.
-Jak było?- Zapytał El Daga.
-Wspaniale, dziękuję wam- tym razem to chłopak uniósł się i pocałował każdego z nich bardzo powoli i z czule.
-To my ci dziękujemy.- Azazel położył go sobie na piersi, a Elverna przysunął jeszcze bliżej, byli teraz niemal jednością.- śpij jeszcze, malutki.
 Tak.- zgodził się chłopak i ziewnął. Jutro miał wyjechać i mimo że jeszcze się nie spakował, nie mógł przepuścić takiej okazji, żeby być blisko ukochanych.
 Spakuję cie, dobrze?- Zapytał elf bawiąc się jego włosami.
 Dobrze, El. - wyszeptał i zamknął oczy, ukojony delikatnym dotykiem, biciem serc i ciepłem zasnął niemal od razu.
Za bardzo go rozpieściłeś.- pokręcił głową Elvern.
A ty w cale nie przyłożyłeś do tego ręki.- roześmiał się Azazel i on też zamknął oczy.- Później go spakujemy, chodź tu jeszcze.- nie pozwolił, by mężczyzna umknął mu z ręki.
Nigdzie się nie wybieram.- obiecał elf i zaklęciem uśpił siebie i kochanka. Chociaż na godzinę. Należało im się.

poniedziałek, 12 listopada 2012

Rozdział Jubileuszowy



Kochani! Dokładnie rok temu, siedząc przed komputerem, szukając czegoś› ciekawego do czytania, zamknęłam oczy i pomyślałam, o czym ja chciałabym przeczytać.
Tak powstał pomysł na opowiadanie Harry Potter i Najsilniejsza Magia. Każdy nietypowy paring stworzyłam z tego, czego nigdy nie czytałam. A Azazel powstał po czytaniu wielu opowiadań o połączonych przeznaczeniem ukochanych, chociaż wyszedł i tak oryginalnie :) Z Daga miałam problem, bo nie chciałam, żeby przypominał za bardzo Harry'ego, ale też żeby nie był kopią Draco przez to całe rozpieszczanie. Mam nadzieję, że dobrze wyszedł. Elvern miał być postacią negatywną, ale już przy drugiej odsłonie pokochałam go, jak wszystkich wcześniejszych bohaterów i został, chociaż bałam się, że nie uda mi się dobrze opisać trójkąta.
Chciałabym podziękować moim najwierniejszym czytelniczkom za to, że są ze mną tak długo. A także mojej becie, Seya i Strega Biance, bez których nie byłoby dalszego ciągu. Dziękuję wszystkim komentującym i tym leniuszkom, których trochę szantażowałam:) Mam nadzieję, że jeszcze ktoś nowy się odezwie. Dziękuję za wsparcie i za to, że wciąż czytacie wymysły mojej chorej wyobraźni:)