-Przesadziłeś.- to było pierwsze słowo, które wściekły jak
nigdy Elvern powiedział, gdy weszli do sypialni. Nadal się do niego nie odwracał.
-Kochany...- Anioł zaczął przytulając się do pleców kochanka.
-Nie.- odsunął się od niego.- Daga ma prawo....
-El, kochany, popatrz na mnie.- ton głosu Azazela zmusił go do tego. Już zapomniał, że może tak
brzmieć. Taki pełen smutku. Jak wtedy...- potrząsnął głową, nie chciał o tym
myśleć, nie teraz.- Wiem, że źle postępuję. I nie chcę, żeby to tak wyglądało...
-Więc czemu!!!- Elf po raz pierwszy w życiu podniósł głos, aż podłoga się zatrzęsła.
-Bo wciąż mam wrażenie, że was stracę... to co robiłem w
przeszłości, moje odejście...
-Azazelu.- Elvern ujął go za rękę i powoli poprowadził do
fotela.- Obaj bardzo źle to znieśliśmy. Ale to nie o to chodzi i obaj to wiemy.
Kochany, byłeś tu od początku i wiem, że to może boleć, bo wcześniej patrzył
tylko na ciebie i byłeś najważniejszy, ale... Aza, kochasz go. Nie tylko jak
towarzysza, ale też trochę jak dziecko i to w nim widzisz. Nie cały czas, bo
widzisz, czujesz te zmiany i chcesz ich, to jak na niego patrzysz, to piękne, ale
wiem też, że zaraz potem czujesz się w jakimś stopniu... Ja wiem, że to nie jest
łatwe, nie tak jak ze mną. Wychowałeś go, ale przede wszystkim jesteś jego towarzyszem, przyszłym kochankiem, mężem, ojcem jego dzieci. Ale Daga ma życie poza tą sypialnią,
ma dużą rodzinę, innych ludzi, którzy go kochają. Ty nie możesz zastąpić mu
każdego i musisz to zrozumieć. W tym związku jest nas troje i jeśli Daga zechce
odejść, nic z tym nie zrobisz, a twoje zachowanie odstrasza go coraz bardziej.
Raz jesteś idealnym towarzyszem, a za chwilę zachowujesz się jak jego ojciec.
Azazelu, musisz zdecydować... obaj znamy decyzję, ale Daga to jeszcze chłopiec, ja to rozumiem, on nie.- pocałował go delikatnie w usta.
-Dziękuję ci, kochany.- wyszeptał anioł i przytulił go do
siebie mocno. Potrzebował takiej przemowy. Teraz nadejdzie trudniejsza część, przeproszenie Toma, ale to przecież może jeszcze poczekać. Teraz bardzo powoi
błądził palcami po plecach ukochanego i wdychał jego kojący zapach.
-Aza...- szepnął Elvern, ale już się poddawał, miękł z każdym
dotykiem coraz bardziej i gdy mężczyzna się podniósł, mimowolnie oplótł nogami jego biodra.
-Cii.. już się tobą zajmę.- uśmiechnął się Azazel, to zawsze
działało.
-Wiem, wiem.- Tom objął Syriusza w pasie i przysunął do siebie.
-To dobrze.- powiedział z westchnieniem.- Kochany, Azazel jest
jego przyszłym mężem...
-Ale nie rodzicem.- usiadł na łóżku z kochankiem na kolanach.- To...
-Cii...- Syriusz rozpinał koszulę Toma.- Obaj jesteście ważni,
a Daga zawsze będzie cię kochał.
-A ty?- Powoli poddawał się zręcznym dłoniom ukochanego.
-Ja kochałem cię od pierwszej sekundy, w której cię
zobaczyłem.- pocałował go w obojczyk- I będę, nawet po śmierci.
-A co z tym mężczyzną ze sklepu?- Tom unieruchomił mu głowę
tak, że patrzył mu głęboko w oczy.
-Nawet gdybym cię nie kochał, nigdy nie byłbym z kimś takim.
Tom, wiesz, że jestem twój i nigdy nie byłem, ani nie będę nikogo innego.
-Nawet teraz? Gdy jest....
-A, tu cię boli.- roześmiał się i wstał.- Dobrze, więc...- machnął
ręką i stanął przed kochankiem całkiem nagi. Tom warknął przeciągle, ale nie
ruszył się z miejsca. Syriusz miał jakiś plan i chciał zobaczyć, do czego zmierza,
nie ważne jak bardzo się podniecał.- Widzisz?- Dotknął swoich bioder.- tu wciąż
jeszcze są ślady twoich dłoni. A tu- pogładził się po klatce piersiowej-
malinki i ślady ugryzień. Tu natomiast- teraz jego ręka zsunęa się na wpół
sztywny członek- nikt nigdy nie dotknął tego miejsca, tyko ty i ja.- odwrócił się
i powoli rozchylił pośladki.- To było twoje od lat, tak jak i cały ja, dusza, ciało i
serce.- wsunął palec do środka.- A teraz potwierdź moje słowa.- w sekundzie, w
której skończył to mówić, oplotły go silne ramiona i ciepły język zaczął lizać jego
szyję, doprowadzając go do drżenia.
Daga i Draco siedzieli w pokoju tego drugiego i przeglądali
jakąś książkę
-To tak wygląda?- Jasnowłosy chłopak przekręcił głowę w bok.-
Trochę niebezpiecznie.
-Sam nie wiem... dla mnie to wygląda wspaniale.- Daga
rozmarzył się przez chwilę.
-No bo ty jesteś nienormalny.- przyjaciel uderzył go w tył
głowy.- A co z pamiętnikiem? Myślisz, że już go mają?
-Chyba... sam nie wiem, ta kłótnia po zebraniu zepsuła
wszystko.
-To tylko wujek i Azazel pokazywali, który bardziej cię kocha.-
Draco znał to z autopsji, bo jego tata reagował podobnie na wujka Rudolfa.
-Ale jak mam im powiedzieć, że to nie konkurs.- westchnął
chłopiec i przewrócił stronę.- O kurczę!- Wykrzyknął, bo tym razem obrazek był
zbyt dziwaczny, nawet jak dla niego.- Chyba nie powinniśmy jednak tego oglądać.
– Tak.- zgodził się Draco.- A co do nich, to nic nie
rób, zawsze możesz to wykorzystać.- uśmiechnął się.
– I to ja jestem najbardziej rozpieszczony z nas
wszystkich...- uderzył przyjaciela poduszką w głowę, na co ten jednak nie
zareagował, tyko uniósł brew.
– Wracając do pamiętnika, co będzie, gdy go odkryją?-
Draco niepostrzeżenie ujął swoją „broń”.
–Mam tyko nadzieję, że będzie warto. Wiesz, jak
głupio się to pisało?- Wstał i znów wziął do ręki poduszkę.
–Tak, tak.- Draco zaatakował.
– Hej!!- Daga zachwiał się na nogach, ale szybko
mu oddał.- Te fantazje o innych mężczyznach były trudne.
– Bez gadania, Riddle, walcz.- Draco skoczył ku niemu.
–Dostaniesz za swoje, Malfoy.- krzyknął Daga ze
śmiechem. Po pokoju roznosił się już tylko
śmiech dwóch, dobrze bawiących się chłopców.
A więc myślą, że zagrożenie
minęło. Niech się bawią. Jeszcze zaatakuje i moc będzie moja, tyko moja. Razem z
dzieciakiem, takim wspaniałym i niewinnym. Ale i to się zmieni, gdy tylko dostanę go w swoje ręce.- takie myśli kłębiły się w głowie mężczyzny, obserwującego ich
wszystkich w ogromnym lustrze.- Jeszcze chwila i czekanie się opłaci. Odzyska to, co zostało mu odebrane.