czwartek, 10 stycznia 2013

Rozdział 97

Azazel i Elvern byli bardzo zaskoczeni, widząc, w jak dobrym Daga jest nastroju, gdy wieczorem wrócił do sypialni. Chłopak prawie śpiewał i tańczył, ale wciąż zdawał się nie zwracać na nich uwagi. Jakby żył teraz w swoim małym, szczęśliwym świecie. I w zasadzie tak właśnie było, bo gdy tylko Daga otrząsnął się z szoku jakiego doznał, gdy poznał prawdę o swoim stanie, przyszła niczym niepohamowana radość. Zastanawiał się tylko, czy potrzymać towarzyszy w niepewności, ale przecież on nie lubił i nie umiał mieć przed nimi sekretów.
- Aniołku, dziś rano byłeś jakiś inny. - Azazel objął go, gdy chłopak znalazł się obok.
- A teraz mam powody do świętowania. – odpowiedział, ale zamiast jak zwykle usiąść mu na kolanach, ulokował się na kanapie naprzeciwko obu mężczyzn.
- Kochanie...- zaczął El, ale Daga uciszył go bardzo władczym ruchem ręki. Wziął głęboki oddech i powrócił do milczenia. Cisza trwała jednak tylko kilka chwil.
- Chcę, żebyście na początku wiedzieli, że ja bardzo się cieszę. - podjął w końcu. - Mam nadzieję, że i wy bez problemu przymiecie to do wiadomości.... i chcę nosić obrączkę. Nie zależy mi na ceremonii. Każda, jaka się tu odbywa, ma w sobie tyle katastrof, że mimo, iż jestem romantykiem, jak to mówią moi przyjaciele, to wolałbym odpuścić sobie ceremonie... Wszyscy muszą wiedzieć, zwłaszcza tata, bo boję się jego reakcji. I obiecuje, że będę bardzo na siebie uważał i wykonywał wszystkie polecenia, bo wiem jakie to ważne.- w końcu nabrał powietrza i spojrzał na coraz bardziej zdziwionych towarzyszy. Azazel nawet wyglądał trochę śmiesznie z uchylonymi ustami. A oczy Elverna jakby powiększyły się dwukrotnie, ale żaden z nich się nie odezwał. – Wiecie, że od jakiegoś czasu nie czuję się najlepiej. - zaczął znowu. -Dziś dowiedziałem się dlaczego. Na początku trochę się bałem i nie mogłem uwierzyć. Pancy nie jest jeszcze magomedykiem, ale później poszedłem z tym do wujka i on potwierdził jej słowa. - jeszcze jeden głęboki oddech. - Azazelu, Elvernie, jestem w ciąży. - wyrzucił z siebie i spuścił wzrok, czekając na to, co się stanie.

Tylko że przez dłuższy czas nie działo się zupełnie nic i w końcu odważył się podnieść oczy. Obaj jego towarzysze siedzieli jak rażeni prądem, w dokładnie tych samych pozycjach co wcześniej, a ich twarze nie wyrażały żadnej emocji. Nawet oczy Ela, w których zawsze można było odczytać wszystko, co ten w danej chwili czuje, teraz były jakby martwe. I to właśnie przeraziło Daga. Sam nie wiedział, kiedy i jego oczy zaszły mgłą i po policzkach zaczęły płynąć mu łzy.
- Nie chcecie....- zaczął cicho, ale nie skończył, bo nagle znalazł się w ramionach obu mężczyzn.
- Przepraszam, kochanie. - Azazel scałowywał jego łzy.
- Ja też, skarbie. - Elvern gładził go po włosach. - To dla nas duże zaskoczenie, nie planowaliśmy jeszcze czegoś takiego....
- I musisz teraz bardzo uważać na siebie. - przerwał mu anioł.
- Ale cieszycie się? - Chłopak nie był do końca pewny, jak to zinterpretować.
-Jak możesz w to wątpić.- elf wziął go na kolana. - Po prostu myśleliśmy, że jest jeszcze czas.... że z tym zaczekamy....
- Ale, kochany, to wspaniała wiadomość, nawet jeśli masz tylko szesnaście lat... a może dlatego.- Azazel zaczął o czymś myśleć. - Tak! Twoja moc jest teraz najsilniejsza, później mogłyby być kłopoty. - pocałował go namiętnie. Nie chciał też zostawiać drugiego kochanka, więc jego też obdarzył pełnym miłości pocałunkiem.
- Kto o tym wie? - Zapytał Elvern. On też obawiał się reakcji Toma, może mniej niż powinien to robić Azazel, ale mimo wszystko.
- Wy, Pency i wujek Severus. - Daga uśmiechnął się, bo wiedział o czym myśli jego towarzysz. - Nie chcę, żeby ktokolwiek jeszcze wiedział... oczywiście powiemy im, ale jeszcze nie teraz.
- Tak będzie lepiej. - stwierdził Aza. - pójdę porozmawiać z Severusem. Nie znam się za bardzo na tych ciążach, może Marut będzie coś wiedział....
- Zaczekaj. - Daga wziął go za rękę. - Mamy na to czas. Dużo czasu. - drugą dłonią zaczął rozpinać koszulę mężczyzny. - A ja za wami tak bardzo, bardzo tęskniłem. - czuł pocałunki elfa na swoim karku.
- Skarbie, przecież jesteśmy tylko dla ciebie. - uśmiechnął się do niego Azazel.
- To chcę to zobaczyć. - chłopak wstał i wyminął mężczyznę, po czym usiadł na łóżku. - Najpierw was. - stwierdził i już powoli rozpinał rozporek.
- Chyba polubię tą ciążę. - roześmiał się Elvern i ukląkł przed Azazelem,który nie przestawał wodzić wzrokiem, to za jednym, to za drugim.