sobota, 12 stycznia 2013

Rozdział 100

Weekend przyszedł zbyt szybko, jak dla Azazela.
Elvern wcale się nie martwił. Miał przecież poparcie obu ojców Daga, ale zawsze trochę obawiał się Toma. Miał nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze.
Daga od samego rana zaczął przygotowywać grunt pod nowinę. Co nie było łatwe.
Najpierw rodzice dostali swoje ulubione śniadanie, a on sam starał się być bardzo grzeczny i wysłuchać planów taty dotyczących jego szkoły. Które oczywiście musiały zaczekać, dopóki dziecko się nie urodzi, a może nawet dłużej. Wytrzymał spokojnie intensywne spojrzenie Syriusza, tak podobne do swojego, które zdawało się mówić "przejrzałem cię" i nawet zaoferował, że pomoże Tomowi w segregowaniu książek, czego nie znosił. Wolał czytać w bałaganie.
Azazel i Elvern powstrzymali się od dotykania ukochanego. Anioł ani razu nie wszczął kłótni z teściem. Dziś wszystko musiało być spokojnie i przebiec jak należy.
Elf uśmiechnął się do Syriusza. Tak, on już wiedział, ale niestety nie udało mu się przygotować ukochanego na wstrząs. Był z nim jednakże całym sercem.

– Daga. – zaczął Tom, gdy siedzieli po południu na werandzie i rozkoszowali się słońcem. Wszystko było gotowe, a chłopakowi serce waliło, jak oszalałe.
– Tak, tato? – Odwrócił się do niego powoli.
– Widzę, że nosicie obrączki. Możesz mi to wyjaśnić? – Uśmiechnął się do syna.
– Tato, bo widzisz. – zaczął powoli się do niego zbliżać. – Chcieliśmy, żeby wszystko było bardziej oficjalne... Połączenie jest ślubem. – Nikt mu nie przerywał, ale Azazel był gotowy, żeby w każdej chwili pomóc. – Tylko że... Znaczy, nie chcę ceremonii, może później... Chodzi o to...
– Synku, nie musisz się bać. – Tom wstał z fotela i objął chłopaka.
– Tak. – Przełknął ślinę. – No i to było zaraz po bitwie. Dzień, czy dwa... Ta śpiączka... I moje ozdrowienie...
– Wiem, jak to się odbywa. – Mężczyzna jednak nie chciał o tym myśleć. Mowa przecież o jego dziecku.
– I później zacząłem się źle czuć. – Daga popatrzył po zebranych i wszyscy trzej mężczyźni zachęcali go uśmiechami do mówienia. Już wiedział, że tata wie i to dodawało mu otuchy. – Na początku myślałem, że to nic. I wtedy Pansy mi coś powiedziała. A wujek Severus potwierdził.
– Daga. – Przerwał mu Tom. – Czy coś jest nie tak?
Chłopak podniósł na niego wzrok.
– Nie, tato, wszystko jest jak najbardziej w porządku. – Tym razem nie mógł powstrzymać łez szczęścia. – Bo widzisz.... za osiem miesięcy zostaniesz dziadkiem. – wyrzucił to w końcu z siebie i nastała cisza. Nikt nawet się nie poruszył. To oczywiście bardzo go zdenerwowało i stał teraz niepewnie przestępując z nogi na nogę, nie bardzo wiedząc, co dalej zrobić.
I wtedy Lord Voldemort zrobił coś, co wcześniej przydarzyło mu się tylko raz w życiu, gdy przyjaciele powiedzieli mu, że ukochany urodził mu syna - zemdlał.

KONIEC.

Dziękuję wszystkim czytelnikom, którzy byli ze mną od początku i patrzyli jak Daga dorasta. Było to moje pierwsze opowiadanie, ale chyba przyjęło się dobrze i jeszcze na długo zostanie w waszej pamięci.
Szczególne podziękowania dla Seya i Straga Bianca. Oczywiście też dla wszystkich komentujących. To dzięki wam historia szła dalej.