sobota, 26 listopada 2011

Rozdział 6

Ceremonia przydziału trwała już jakiś czas, jak przypuszczali, Draco i Pancy trafili do Slytherinu i nagle profesor  McGonagall zrobiła długą pałzę i spojrzała w stronę Dumbledora, ten kiwnął głową
-Potter, Harry!- i po tych słowach, na sali rozpętała się istna burza, starsi uczniowie rozglądali się nerwowo. Pierwszoroczni patrzyli na siebie na wzajem, ale nikt nie wychodził.
Severus poruszył się niespokojnie na krześle i popatrzył w stronę Daga, który zbladł i ściskał Draco za ręką tak mocno, że tamten aż się skrzywił. Azazel natomiast był rozdarty pomiędzy zamordowaniem dyrektora a porwaniem swojego towarzysza w ramiona i odegnaniem wszystkich trosk. Jednak spojrzenie  Snape'a skutecznie go powstrzymało. Mimo to krew się w nim gotowała, i uważnie patrzył na Daga przekazując mu mentalnie wiadomość że wszystko będzie dobrze.
-Czy jest na sali Harry Potter?- Zabrał głos Albus, jednak i tym razem nikt się nie odezwał- Minerwo kontynuuj- po chwili usiadł zrezygnowany i wściekły.
-Daga?- Draco uwolnił rękę z uścisku przyjaciela-Już dobrze
-Ale..
-Nie, oni nie wiedzą a ty się tak nie nazywasz. Spokojnie, bo dyrektor zwróci na ciebie uwagę
-Dobrze, głodny jestem- Daga, popatrzył na stół nauczycieli, Draco miał rację Dumbledore, patrzył na niego ze źle ukrywaną nienawiścią, szybko więc przeniósł wzrok na Severusa i Azazela obaj uśmiechnęli się do niego uspokajająco
-Ty głodny, świat się kończy- Draco poklepał go plecach i roześmiał się serdecznie
-No co jadłem tylko rano- powiedział obrażony
-Nic nic tylko ciebie zwykle trzeba zmuszać
-Aza powiedział...
-Ok to już wszystko jasne- Draco zrobił wszystkowiedzącą minę ale wyszczerzył do niego zęby.
Ceremonia dobiegła końca, Blaise usiadł naprzeciwko Draco, obok Pancy i Albus zabrał głos po raz drugi tym razem witał wszystkich i przypominał o zakazach, zaraz też na stołach pojawiło się jedzenie i uczniowie rozpoczęli rozmowy.
Przy stole nauczycieli też zawrzało
-Albusie, co z Potterem:?-Zapytała McGonagall
-Mam pewne przypuszczenia moja droga- Dumbledore raz jeszcze tym razem z ukrycia przyglądał się młodemu Blackowi, był niemal pewny że to jest właśnie jego zaginiony rycerzyk, musiał jeszcze tylko coś sprawdzić
-Ale jeśli on naprawdę zginął...
-Minerwo, Harry Potter nie mógł zginąć on jest naszą jedyną nadzieją- ują rękę kobiety w uspokajającym geście
-Skoro tak twierdzisz- dała za wygraną, ale nie była do końca przekonana

-Severusie, on coś podejrzewa- Azazel bacznie obserwował dyrektora
-Azazelu, nawet jeśli nikt nawet sam minister nie ma wstępu do tego działu- Severus miał nadzieje że ma rację jeśli jakimś cudem Dumbledore i Knot dowiedzą się prawdy katastrofa będzie nieunikniona
-Mam nadzieje że masz rację, jeśli mu się coś...
-Tak, wiem, mimo to jeśli teraz zwrócisz na siebie uwagę, plan nie wyjdzie
-Cierpi
-Nic mu nie będzie ma Draco, i po uczcie spotkamy się w moim gabinecie, na razie i tak nic nie możesz zrobić

-Daga, ty to masz szczęście- odezwała się Pancy
-Czemu?
-Azazel, on jest taki przystojny- rozmarzyła się dzwiewczyna
-Tak, tak- Blaise, próbował skierować rozmowę na inny temat, niestety z marnym skutkiem- Draco, będziesz startował do drużyny?
-Chciałbym, ale mi pewnie nie pozwolą- Draco wciąż jeszcze był zły z tego powodu
-E tam, Malfoyowi by nie pozwolili- Blaise, machnął ręką i zabrał się za jedzenie
-Daga, podobno byłeś głodny- Draco zauważył, że przyjaciel nie je
-Straciłem apetyt- skubnął jednak trochę nałożonego wcześniej spagetti.
Niewiele ponad godzinę puźniej szli już do lochów gdzie mieścił się pokój wspólny Slytherynu
-Draco, Daga, wy chodźcie za mną- odezwał się Severus, gdy zaprowadził już uczniów na miejsce, ci  bez słowa ruszyli za nim. Zatrzymali się dopiero przed jego prywatnym gabinetem. Gdy tylko weszli do środka, Azazel porwał Daga w ramiona
-Kochanie, tęskniłem. Wszystko dobrze? Niczego nie potrzebujesz?-usiadł z nim na jednym z foteli, raz po raz składając delikatne pocałunki na twarzyczce chłopca
-Aza wszystko dobrze- uśmiechnął się do niego, ale za chwilę przypomniał sobie wzrok dyrektora- Tu jest ten zły pan?
-Skarbie...
-Tak- wtrącił się Severus- Albus Dumbledore, chcę żebyście obaj na niego uważali
-Będziemy- zapewnił Draco, Daga pokiwał głową i wtulił się w ukochanego
-Daga, jeśli cię wezwie, nie wolno ci iść samemu- Severus był bardzo poważny
-Nie pujdę, Aza obiecałeś mi coś- przypomniał mężczyźnie
-Wiem kochanie, ale nie dzisiaj, jutro szkoła- pocałował go mimo to w usta, trochę dłużej niż zazwyczaj
-No dobrze- zrobił smutną minkę- Ale niech to będzie coś extra
-Będzie skarbie- przytulił go do siebie-Więc nic nie zrobimy?- pytanie skierował do Severusa
-Nic raczej nie da się zrobić ,ale jestem pewien, że wszystko będzie dobrze, nie powinniśmy sie martwić na zapas. Draco ta książka którą chciałeś będzie w przyszłym tygodniu- zmienił temat
-Dobrze wujku- usiadł koło kominka i wyjął zwinięty magazyn o Quidditchu i zaczął czytać.


Tymczasem w zapomnianym departamencie w ministerstwie Albus Dumbledore przeglądał dokumenty. I gdy już miał się poddać, natrafił na to czego szukał
Harry James Potter
prawdziwe imię Dada-Eweram Riddle Black
rodzice adpocyjni James Potter, Lilli Evans- Potter
prawdziwi rodzice Tom Marvolo Riddle, Syriusz Black
Dumdledoe przez chwile nie poruszał się w szoku, ale w jego głowie rodził się powoli plan i jeśli prawda wyjdzie na jaw to jeszcze może wszystko odkręcić. Na razie pozostawi to jednak dla siebie i weźmie chłopca pod obserwację.