środa, 6 czerwca 2012

Rozdział 43a

Rubeus Hagrid wiedział zwykle więcej niż ktokolwiek się tego spodziewał.
Dlatego też ze smutkiem patrzył jak Albus Dumbledore staje się zły, ale do tej pory nic z tym nie robił, bo po pierwsze nie wiedział co a po drugie nie wiedział jak, czy też może nie był w stanie.
Aż do tego dnia gdy na Pokątnej spotkał Remusa Lupina, który według słów dyrektora przebywał za granicą i nie ,miał zamiaru wracać do kraju i ku jego wielkiemu zdziwieniu bardzo znajomego dużego czarnego psa.
Nie widzieli go więc postanowił ich śledzić, co nie było takie łatwe bo był przecież pół-olbrzymem. Mimo to poszedł za nimi na Nokturna do obskurnej knajpy która wyglądała jakby lada chwila miała runąć
-Hagridzie- spokojny głos Remusa zawsze go uspokajał nawet gdy ten był jedenastolatkiem
-Widziałeś mnie?- Zarumienił się pod gęstą brodą
-To nie było trudne- uśmiechnął się do niego i wskazał na krzesło na przeciwko- Ale co cię tu sprowadza?
-Albus- olbrzym opadł ciężko na siedzenie i popatrzył na mężczyznę
-A tak- on również westchnął, jeszcze dawno temu jako dziecko wierzył starcowi
-Ja wcześniej....- zaczął
-Nie wiedziałeś- przerwał mu rozglądając się po pomieszczeniu- Jak jest teraz?
-Naraża dzieci...ten nowy nauczyciel....i Komnata
-Tym ostatnim się nie martw- na ostatnim wolnym krześle nagle pojawiła się postać w tak bardzo naciągniętym kapturze że aż opadał mu na twarz
-Syriusz...- wyszeptał Hagrid, zawsze był przekonany o jego niewinności
-Tak- głos na chwilę zabrzmiał wesoło by po sekundzie spoważnieć- Tom nie ma zamiaru nic z tym robić a Dumbledore nie ma takiej mocy na szczęście no i Daga nie ma już w Hogwarcie
-To na prawdę twój syn- Rubeus znał odpowiedź po prostu to wszystko ciągle wydawało mu się nie prawdopodobne
-Tak mój i Toma ale jest teraz bezpieczny. Wracając do Hogwartu...
-Chcę wam pomóc Voldemort wydaje się być lepszym wyborem
-Tylko go tak nie nazywaj nie lubi tego- powiedział Syriusz ze śmiechem. Hagrid popatrzył na Remusa, on również się uśmiechał
-Tak po prostu mi ufacie?- Zdziwił się szczerze
-Nie mamy powodu żeby tego nie robić- Remus świdrował go swoim spojrzeniem jednocześnie używając swoich zmysłów by wyczuć ewentualny postęp
-Pamiętasz?- Głos Syriusza był łagodny i cichy jakby dochodził z oddali- Tej nocy gdy byłem przekonany że skończy się moje życie. W końcu udało mi się odnaleźć mojego synka. Tak bardzo za nim tęskniłem, ale było już za późno. Gdy cię z nim zobaczyłem, miałem jeszcze nadzieje, że mi go oddasz, że jeszcze nie wszystko stracone...
-Syriuszu ja...- Hagrid chciał coś powiedzieć, ale mówiący uciszył go gestem
-Nie obwiniam cię, chociaż chciałem. Tak może byłoby łatwiej. Ale robiłeś to co uważałeś za słuszne. Chciałeś go chronić, za każdą cenę i dlatego właśnie mogę...możemy ci wybaczyć. No i bardzo man się przydasz- dokończył już głośniej
-Zrobię wszystko- podjął jedyną w tej sytuacji słuszną decyzję
-A więc ruszamy- odezwał się Remus i obaj wstali
-Ruszamy?- Zdziwił się Hagrid
-Tak, do Twierdzy- Syriusz złapał go za ramie
-Nie powiedziałeś mu?- Domyślił się Remus i spojrzał na przyjaciela rozbawiony
-Nie bardzo- zmieszał się tamten i raz jeszcze pociągnął olbrzyma za ramię zniecierpliwiony. Hagridowi nie pozostało nic innego tylko dać się wyprowadzić mężczyzną z budynku i przenieść w nieznane

Daga nie otwierał jeszcze oczu chociaż wiedział że jest już rano i wiedział że dziś pierwszy dzień nowej szkoły. Ale to nie dlatego ociągał się ze wstaniem. Było mu po prostu tak dobrze, że nie ruszałby się z łóżka już nigdy.
Leżał przytulony do piersi Azazela jak zwykle zresztą a z drugie strony po raz pierwszy obejmował go ktoś jeszcze jego nowy ukochany Elvern.
Zwykle nie lubił gdy ktoś jeszcze próbuje wedrzeć się między niego a Azazela, ale jego zaakceptował bardzo szybko i nawet polubił, pewnien też pokocha nawet może za kilka dni. Teraz jednak cieszył się ich ciepłem i bliskością. Nie wiedział że obaj mężczyźni obserwują go już od jakiegoś czasu
-Zawsze tak robi?- Wyszeptał Elvern
-Tak- Azazel spojrzał na mężczyznę z delikatnym uśmiechem, głaszcząc przy tym chłopca
-Jak wytrzymujesz?- Chciał wiedzieć gdy Daga poruszał tyłeczkiem
-Muszę- ale obaj wiedzieli że było mu ciężko, dlatego Elvern położył swoją mniejszą dłoń na jego dużej opalonej, chcąc dodać mu otuchy i przekazać że teraz ma przecież jego, a oni mogą się połączyć w każdej chwili- Skarbie otwórz oczka- zwrócił się do ukochanego. Elf głaskał jego plecy
-Nie tu mi dobrze- odpowiedział z bezczelnym uśmiechem i zakopał się pod kołdrę
-Kochanie chyba nie chcesz się spóźnić do szkoły- Elvern ściągnął z niego przykrycie
-Chcę- zacisnął mocniej powieki i ukrył twarzyczkę  w poduszce.
Azazel gdyby mógł pozwoliłby mu spać, wyglądał przecież tak słodko, ale miał obowiązki. Strapiony popatrzył na drugiego mężczyznę ale ten pokręcił przecząco głową i sam wziął chłopca na ręce
-Hej! Chcę spać!- próbował mu się wyrwać, ale nie chcąc go upuścić trzymał go mocno
-Maluszku proszę posłuchaj, przecież chciałeś tu być- powiedział mu do uszka przygryzając lekko jego płatek
-No dobrze- dał za wygraną rumieniąc się obficie- Aza  kąpiel?
-Już się robi- pocałował go w policzek i poszedł do łazienki żeby napełnić wannę ciepłą wodą. Daga był okrutnie rozpuszczony ale to właśnie w nim kochał, uwielbiał spełniać jego zachcianki.
Elvern niósł chłopca przytulonego ciasno do jego ciała i chłonął ten wspaniały zapach, podziwiał piękno i niewinność towarzysza. Obaj byli tacy różni. On sam stanowił jakby połączenie ich obu. Niemal tak wysoki jak Azazel. Z krótkimi brązowo błękitnymi włosami, tęczowymi oczami oraz zieloną skórą. Był zupełnie innej budowy. Wydawał się być dużo delikatniejszy, jego ciało było gładkie i gibkie niemal bez żadnych mięśni. Mimo to był niesłychanie silny. I choć nie był tak niewinny jak Daga nie miał w sobie też wiele z Azazela bo ten niewinność miał już wieki za sobą co wydawało się być groźne i powodowało jego gwałtowność.
Wszedł do łazienki i stanął nie zdecydowany bo zobaczył jak anioł wchodzi do wanny
-El, wanna- wyrwał go z zamyślenia głos chłopca
-Już kochanie- podszedł do Azazela i przekazał mu Daga- Ja nie muszę się spieszyć- ale nie mógł oderwać wzroku od wspaniałego opalonego muskularnego ciała
-Daga skarbie musisz się pospieszyć- Azazel patrzył jak chłopca który podejrzanie powoli ściągał z siebie piżamkę
-Już już- odburknął i niemal zerwał z siebie spodnie, po czym obrażony wszedł do wanny jak najdalej od mężczyzny i zaczął siź myć nie zwracając na nikogo uwagi/
Evlran wycofał się po kilku chwilach, on jeszcze nie mógł tu być.
Azazel obserwował ukochanego
-Aniołku jesteś zły?- Nie wytrzymał w końcu i zapytał ze strachem
-Nie, tylko nie chcę...- zaczął
-Ci.. wszystko będzie dobrze- przysunął się do niego i posadził sobie na kolanach
-Na pewno?- Zapytał patrząc mu w oczy
-Oczywiście- złączył ich usta w namiętnym pocałunku. Powoli wsuwając język w chętne usteczka ukochanego. Daga objął go za szyję i również dołączył swój język do gorącego tańca. Ale Azazel szybko się odsunął
-Musimy wyjść, bo się spóżnimy- wyjaśnił gdy chłopiec zrobił nieszczęśliwą minkę
-Wiem- uśmiechnął się do niego i pozwolił owinąć się ręcznikiem, po czym opuścił łazienkę
-Skarbie załóż to- Elvern podał mu ubranie, tu nie było szat, mógł nosić co tylko chciał. Dlatego też przygotował mu koszulę w kolorze morskim i ciemne obcisłe spodnie oraz wysokie buty
-Dziękuję- Daga przytulił się do niego a ten tuląc go do siebie wcale nie chciał go wypuścić
-No już, bo śniadanie za 10 minut- pocałował go w czoło i wolną ręką podał mu ubranie. Azazel już dawno był gotowy. Daga zabrał ubranie i zamknął się w sypialni
-Chodź tu- zwrócił się do niego Azazel, a gdy tylko do niego podszedł objął go i przytulił do siebie- Dziś w nocy- wyszeptał całując go w przymknięte powieki
-Dobre- uśmiechnął się do niego i musnął wargami jego usta
-No to jak idziemy?- Zapytał Daga rozbawionym głosem, widok obu mężczyzn bardzo mu się podobał
-Tak kochanie- Azazel wziął go na ręce i wyszli  z salonu zostawiając Elverna samego, on miał jeszcze czas do rozpoczęcia zajęć.