piątek, 31 sierpnia 2012

Rozdział 58

Gdy tylko Draco wyszedł z pociągu, zobaczył na peronie dawno nie widzianego przyjaciela. Wraz z jego rodzicami i Azazelem oraz jakimś nowym, którego nigdy wcześniej nie widział, ale po spodobie, w jaki obejmował on Daga, zorientował się, że to Elvern, jego drugi towarzysz.  Przystojny i jakby nie ziemski, tak jak anioł, chociaż niczym w sumie się nie wyróżniał.
Przyjaciel musi mu wszystko jeszcze raz opowiedzieć. To było naprawdę bardzo ciekawe i niezwykłe.

-Draco!- Daga podbiegł do niego i rzucił mu się na szyję.
-Hej!- Draco objął wciąż jeszcze bardzo małego przyjaciela.- Dobrze, że jesteś.- dosunął go od siebie na długość ramienia i ocenił, że troszkę zmężniał, ale wciąż jeszcze za mało. Nadal przypominał bardziej dziecko niż nastolatka, ale był bardzo szczęśliwy,a to było przecież najważniejsze.
-Oczywiście, że jestem. Pozwolili nam wrócić na święta, więc jestem.- uśmiechnął się do niego zadowolony.- Chodź, poznasz Ela.- pociągnął go za rękę w stroną małego tłumu, który po niego przybył.

-El, to jest właśnie Draco.- Daga z uśmiechem przedstawił towarzyszowi przyjaciela.
-Witaj, Daga dużo o tobie mówił.- uśmiechnął się do chłopaka.
-A ja czytałem sporo o tobie.- popatrzył na niego w taki sposób, że elf wiedział, że Daga pisze mu o  wszystkim co się działo.
-Jesteście więc dobrymi przyjaciółmi.- Elvern nie dał się zbić z tropu.
-Najlepszymi.- zapewnił Draco.
-Chyba powinniśmy już iść.- wtrąciła Narcyza rozglądając się po peronie. Kilkoro ludzi zaczęło się im dziwnie przyglądać.
-Tak.- Lucjusz poparł żonę. Nie chcieli kłopotów, a te zbliżały się coraz bardziej w postaci Artura Weasley'a.
-Skarbie.- Azazel podążył wzrokiem tam, gdzie patrzył Malfoy i bez ostrzeżenia wziął chłopca na ręce i objął Elverna.
Było jednak za późno, bo Weasley'owie już stali przed nimi.
-Wiem, że to twoja sprawka.- Artur skrzyżował ręce na piersiach i łypał groźnie na Lucjusza.
-Obawiam się, że nie wiem, o czym mówisz.- powiedział zimno blondyn.
-Dumbledore.- załkała Molly.- To był taki dobry człowiek. A ty go zniszczyłeś!
-Molly.- zaczęła łagodnie Narcyza, nim któryś z towarzyszących jej mężczyzn zaatakował.- To nie Lucjusz odprowadził do aresztowania....
-Nie oficjalnie.- przerwała jej.- Ale dobrze wiem, dla kogo pracujecie, a to coś- wskazała na Daga.- powinno być dawno zgładzone.


Azazel z prędkością światła przekazał chłopca Elvernowi i zaatakował kobietę. Nikt nie był w stanie go powstrzymać. Powalił ją na ziemię i wykonał jeden precyzyjny cios. Nie zabił jednak. Tego już nie robił. Nie gdyby musiał splamionymi krwią dłońmi dotykać ukochanych.
Molly leżała na ziemi nieprzytomna i zakrwawiona. A on zwrócił się do Artura takim głosem, że Daga i Elvern  przeszedł dreszcz.
-Radzę ci trzymać ją na jakiejś smyczy.- warknął i zranił również jego, gdy zobaczył, że sięga po różdżkę.
-Dość!- Krzyknął Elvern i anioł odwrócił się w jego stronę.
To, co zobaczył, wcale mu się nie spodobało. Elf był wściekły i przerażony, a Daga zaciskał oczy, z których płynęły łzy. Owszem, obelga była nieprzyjemna, ale nienawidził, gdy ukochany zachowuje się w ten sposób. Bardzo się w tedy bał.
-Myślę, że już wystarczy.- Lucjusz powiedział ostrożnie. Zrobili widowisko, a tego chciał uniknąć.
-Tak, uciekaj! Minister się o tym dowie!- Krzyczał Artur i tym razem to Malfoy rzucił na niego zaklęcie Drętwota- Niech ktoś zajmie się bałaganem!- Krzyknął do ludzi na peronie i wraz z całą grupą deportował się do dworu.

Gdy tylko się tam znaleźli, Draco podszedł do Elverna.
-Daga?- szepnął do przyjaciela- Wszystko dobrze?
-Tak.- odszepnął z niewyraźnym uśmiechem.
-Chłopcy, może idźcie do salonu.- zasugerowała Narcyza.- Przyślę wam kakao.- uśmiechnęła się do nich.
-Dobrze, mamo.- El puścił chłopca, ale przed tym go pocałował. powoli i delikatnie. Chciał mu przekazać, że wszystko dobrze i może na niego liczyć.- Chodź, opowiem ci o tym, co się działo ostatnio w Hogwarcie.
-Już idę, idę.- Daga roześmiał się i obaj pobiegli do salonu zostawiając dorosłych w korytarzu.

-Azazelu.- Elvern zwrócił się do ukochanego.- Kochany, chodź ze mną.- wziął go delikatnie za rękę, musiał się nim teraz zająć.
-On znów mnie nienawidzi.- szepnął anioł.
-On cię kocha.- pocałował go.- I ja także.- pociągnął go w stronę ich sypialni.

-To było straszne.- Daga przytulił się do przyjaciela.
-To Azazel, mały.- uśmiechnął się do niego Draco.
-Tak, ale już prawie zapomniałem.-westchnął.
-Opowiesz mi o tym?- Draco domyślał się, że anioł zrobił coś strasznego.
-Komuś muszę, a ty nikomu nie powiesz.- wziął do ręki kubek gorącego kakao i zaczął opowiadać o tamtym wydarzeniu.

Elvern napuścił ciepłej wody do wanny i dodał bąbelków. Rozebrał się do naga i wrócił do sypialni.
-Kochany, chodź ze mną.- szepnął zmysłowo do ucha anioła, który siedział wpatrując się w przestrzeń, ale to go obudziło.
-Ty wiesz, skarbie, jak mnie pocieszyć.- uśmiechnął się i wziął elfa na ręce.