wtorek, 31 stycznia 2012

Rozdział 19

Daga obudził się zły i zmęczony jak co rano dokąd tata nakrył go w sypialni Azazela i zrobił okropną awanturę. Ciągle gdy o tym myślał miał dreszcze:
Daga poczuł delikatne pocałunki na karku i ciepłe ręce na plecach. Nie otworzył oczu tylko uśmiechnął się i wtulił w poduszkę
-Dzień dobry skarbie- usłyszał szept mężczyzny tuż przy swoim uchu
-Hej- odwrócił się i zarzucił ukochanemu ręce na szyje
-Tom ma już dla ciebie plany na dzisiaj?- zapytał odgarniając włosy z czółka chłopca
-Nie wiem, tata mówił że chcę porozmawiać o powrocie do szkoły
-Tak, to dobry pomysł, ale czy to nie za wcześnie?
-Nie przecież straciłem rok
-I to moja wina, kochanie....
-Nie- pocałował go namiętnie
-Skarbie, powinienem cię chronić
-I to robisz- powoli przesunął rączkę niżej do linii spodni- Proszę- szepnął
-Wiesz jak bardzo tego chcę- pocałował go- Ale Tom nawet nie wie że tu jesteś i jeśli to odkryje...
-Nie odkryje- powędrował rączką do nabrzmiałego członka mężczyzny
-Kochanie pozwól mi- powoli rozpiął piżamkę i zaczął całować szczupłą pierś ukochanego. Daga ciągle miał rękę w spodniach Azazela i delikatnie przesuwał nią po drżącym kawałku ciała mężczyzny. Nie było mu łatwo się skupić bo rozkosz jaką dawały mu usta i język ukochanego nie dawały mu jasno myśleć.
-Oddychaj maleńki- szepnął mężczyzna całując go namiętnie powoli wkładając język do ukochanych usteczek. Wyciągną również rączki Daga ze swoich spodni i oplótł nimi swoją szyję.
-Pokaże ci coś- uśmiechnął się do niego ale zanim cokolwiek zrobił, poczuł zbliżającą się obecność Toma. Więc szybko oderwał się od chłopca, zakrywając ich obu
-Czemu...
-Tom- szepnął i przysunął go do siebie instynktownie zasłaniając przed atakiem.
Drzwi otworzyły się z trzaskiem. Pierwsze co zobaczył to różkżkę, a później do środka wszedł Lord Voldemort i Azazel po raz pierwszy w pełni zdał sobie sprawę kim mężczyzna jest na prawdę
-Wiedziałem!- Azazel przeleciał przez pokój. Postanowił się nie bronić
-Tato!- Daga rzucił się w stronę ukochanego
-Daga, idź do siebie- nie patrzył na syna
-Nie!
-Powiedziałem!- tym razem przeniósł wzrok na chłopca, zapłakana buzia poruszyła jego serce, ale nie przestał ciskać zaklęciami w mężczyznę
-Kochanie, idź nic mi nie będzie- głos Azazela na szczęście był spokojny
-Obiecujesz?
-Tak- Daga niechętnie opuścił sypialnie. Ale z korytarza wciąż jeszcze słyszał kłótnie.
Później nie było lepiej dostał pierwszy w życiu szlaban i Azazel nie mógł przebywać z nim sam na sam a to bolało. Nawet bardziej niż strata zaufania ojca.

Dzisiaj miał jednak powód żeby wstać. Do domu wracał Draco i Daga mimo wszystko bardzo się cieszył, że przyjaciel wraca może uda mu się przestać myśleć o tej całej sytuacji
-Daga- usłyszał głos taty z korytarza- Lucjusz będzie tu za kilka minut. Jeśli chcesz możesz udać się z nim na peron
-Na prawdę?- otworzył drzwi i uściskał serdecznie Toma
-Tak- uśmiechnął się- Wiem że ty i Draco jesteście przyjaciółmi i będziecie mieli dużo czasu na rozmowę
-Dziękuję.
-Nie ma za co Książę a teraz ubierz się i zejdź na śniadanie
-Dobrze- posłał mu jeszcze jeden uśmiech i zamknął za sobą drzwi.
Wiedział że bardzo się stara i doceniał to ale przed nim jeszcze daleka droga.

Azazel był wściekły co było normalne w jego stanie. Owszem widywał ukochanego codziennie ale nie mógł go dotknąć nawet niewinne przytulenie było zabronione. To nie było sprawiedliwe, jednak musiał się z tym jakoś pogodzić.
Zszedł na śniadanie w podłym nastroju. A gdy zobaczył że jego miejsce jest zajęte. Zawarczał cicho i usiadł naprzeciw ukochanego
-Aza- ucieszył się Daga
-Dzień dobry kochanie- posłał mu nikły uśmiech
-Jadę odebrać Draco. Chcesz jechać ze mną?
-Skarbie...
-To dobry pomysł- wtrącił się Lucjusz- Dla ochrony oczywiście- dodał pod wpływem spojrzenia Toma
-Oczywiście- skinął głową, wiedział że był zbyt surowy, ale duma nie pozwalała mu tego przyznać
-Tato?- Daga pociągnął go za rękę żeby zwrócić na siebie jego uwagę
-Tak?
-A możemy jeszcze pojechać na Pokątna?
-Jeśli będzie na to czas to tak- pogłaskał syna po głowie- Rebastanie Bello czekam na was w gabinecie- i wyszedł.

Pół godziny później, stali we 3 na peronie i czekali na przyjazd szkolnego pociągu. Daga był tak szczęśliwy że skakał żeby dojrzeć lokomotywę. W końcu Azazel posadził go sobie na ramionach. A Lucjusz skinął głową że nic nie powie Tomowi
-On nie jest zły- odezwał się po jakimś czasie
-Wiem. Byłem nie ostrożny...
-Już jedzie- Daga omal nie spadł gdy zaczął machać gwałtownie rękami.

Tłum uczniów kolorowym strumieniem wylewał się z wagonów. Wszyscy śmiali się i przekrzykiwali, wspominając miniony rok. Draco nie był wyjątkiem, razem ze starymi i nowymi przyjaciółmi obgadywali jeszcze ostatni tydzień gdy ktoś wskoczył mu na plecy
-Draco!
-Daga! Co ty tu robisz?- uściskał przyjaciela serdecznie
-Przyjechaliśmy do ciebie. Ja wujek i Aza
-Super. Chodź mam i tyle do opowiedzenia. Podobno twój tata wrócił- pociąnął go za rękę w stronę czekających mężczyzn
-Tato!- Draco przytulił się do Lucjusza
-Ja i mama tęskniliśmy- objął syna- Miałeś dobry rok?
-Tak. I mam tyle do opowiedzenia
-Możemy już iść?- zapytał Daga
-Dobrze. Poza tym zaczynamy zwracać na siebie uwagę- Azazel rozejrzał się po peronie, miał rację.
-Na Pokątną. Do lodziarni!- Krzyknęli obaj chłopcy
-Więc chodźmy- Lucjusz wziął syna za rękę. Azazel przytulił do siebie ukochanego i zniknęli z zatłoczonego peronu.



#################################################################################
Ostatnio ciężko z weną:( Poproszę o komentarze, może dzieki nim wróci szybciej:)







piątek, 27 stycznia 2012

Rozdział 18

Tom słyszał odgłosy z kuchni już piętro wyżej.
Był jednak pewny, że nikt jeszcze o niczym nie wie inaczej nie mógłby w spokoju doprowadzić się do porządku.
-Witajcie znowu przyjaciele- odezwał się od progu uciszając wszystkich
-Tom!- Bella pierwsza dobiegła do mężczyzny i uściskała go serdecznie. Nie miała jednak na to dużo czasu bo za chwilę została odepchnięta przez całą resztę zgromadzenia.
Po kliku minutach spokojnie można było dokończyć śniadanie
-Jakie masz teraz plany?- Zapytał Regulus
-Wyciągnę Syriusza
-Tom...On ... nie jest już taki jak kiedyś...-Zaczął Lucjusz który w ciągu 10 lat widział go 2 razy
-Spodziewałem się tego- kiwnął ze smutkiem głową- Dlatego musimy działać szybko.
-Postaram się wszystko zorganizować
-Dziękuję Lucjuszu. Gdzie jest Daga?
-Pewnie z Azazelem- odpowiedziała Narcyza
-I nie idę na śniadanie?- Tom znów był zły
-Tom, Azazel jest bardzo opiekuńczy...
-Wiem Rebastanie, po prostu to powinna być moja praca
-Może zostaw na razie Daga Azazelowi, a skup się na Syriuszu- zaproponował Regulus będąc w ciąży tęsknił za bratem bardziej niż kiedykolwiek
-Na prawdę jest dla niego odpowiedni?
-Powinieneś zobaczyć ich razem- uśmiechnął się do niego
-Sam nie wiem...
-Tom, daj Azazelowi szansę, jeśli ich oddzielisz Daga tego nie przeżyje- powiedziała Bella.
Nie zdążyli już więcej nic powiedzieć bo Azazel wszedł do kuchni z chłopcem na rękach. Daga chichotał tak mocno że miał łzy w oczkach
-Skarbie jeśli się uspokoisz zabiorę cię dziś do Londynu- Azazel posadził chłopca na krześle obok Toma a sam usiadł obok
-I tak mnie zabierzesz- pokazał mu język i posłał słodki uśmiech
-Tak kochanie- nie puszczając wzroku z Toma pocałował Daga zachłannie ale krótko w usta
-Daga,a może zostaniesz dzisiaj w domu- nie pozwoli by ktoś taki zabierał mu jedynego dziedzica z przed nosa
-Tato, ale ja tak rzadko wychodzę, a Aza już dawno mi obiecał
-Nie chcesz zostać?- był zawiedziony. Natomiast Daga nie wiedział co ma zrobić. Z jednej strony to przecież jego tata i marzył o tym żeby tu był a z drugie strony nie chce zranić ukochanego
-Możemy pójść innym razem- mężczyzna uśmiechnął się do niego i pogłaskał czule
-Naprawdę?
-Tak maleńki. A teraz jedz- w duchu jednak przeklinał Riddla, wiedział że tamten zrobił to specjalnie.

Po śniadaniu Azazel oddalił się nie zauważony przez nikogo i sam udał się do Londynu.
Tymczasem Tom zabrał Daga do swojego prywatnego gabinetu
-Myślałeś o powrocie do szkoły?
-Tak ale..
-Wiem,. próby się nie powiodły i ja też nie jestem w stanie ci pomóc, to musi być Syriusz
-Dlaczego?
-Daga, jesteś za mały. To są sprawy dorosłych
-No dobrze- nie był jednak zadowolony- Podobno tata w szkole był kawalarzem i przyjaźnił się ze złymi ludźmi. Jak się poznaliście?
-To był zupełny przypadek- Tom usiadł wygodniej w fotelu biorąc syna na kolana i zatopił się w szczęśliwych wspomnieniach- To było na Pokątnej, kilka dni przed początkiem roku. Byłem zły, nie udało mi się załatwić pewnej sprawy na Nokturna. Przechodziłem  obok księgarni i właśnie wtedy wypadł z niej młody przystojny chłopak miał długie czarne włosy szlachetne rysy był naprawdę pięknym młodzieńcem jak z obrazów
- Wyrzucili cię- roześmiałem się
- Nic nowego. Ale jeszcze tam dzisiaj wejdę
-Jesteś zdeterminowany
-Zawsze- uśmiech chłopaka całkiem mnie zniewolił
-Chciałbym posłuchać o tym więcej
-Pewnie, ale to długa opowieść
-Ja mam czas. Tom Riddle
-Syriusz Black
I to było nasze pierwsze spotkanie. Później było ich wiele ale ciągle jeszcze nie wiedziałem co z tym naprawdę zrobić był młody i taki niedostępny. I to Syriusz zrobił pierwszy ruch

-Opowiedz
-2 miesiące później w Hogsmeade....- nie zdążył powiedzieć nic  innego bo ktoś zapukał do drzwi- Tak?- do gabinetu wszedł Azazel
-Skarbie, ominął cię obiad
-To już tak późno?
-Tak, chodź przywiozłem ci coś z Londynu- wszedł dalej i stanął przed nimi
-Na ręce?- Zapytał chłopiec niemal nieśmiało i wyciągnął rączki. Natychmiast został uniesiony i wtulony w ciepłą pierś ukochanego- Tato opowiesz resztę jutro?
-Oczywiście- posłał mu ciepły uśmiech
-Chodźmy już Aza, chcę zobaczyć co mi kupiłeś- pocałował go w policzek
-Z przyjemnością- popatrzył na Toma z tryumfem i wyszli.

Azazel posadził Daga na łóżku i podszedł do peleryny wiszącej na fotelu. Sięgnął do kieszeni i wyjął z niej małe niebieskie pudełeczko
-Kochanie gdy zobaczyłem to na wystawie od razu pomyślałem o tobie- podszedł do chłopca i wręczył mu prezent- chociaż w pewnym stopniu oddaje twoje piękno- ucałował go delikatnie usiadł obok. Daga otworzył pudełko i zajrzał do środka
-Aza dziękuję jest piękny- rzucił się mu w ramiona całując po całej twarzy
-Skarbie nie chcesz go włożyć?- zapytał mężczyzna z uśmiechem odsuwając chłopca od siebie
-Ty go włóż- usiadł i podał mu pudełeczko. Azazel wyjął z niego delikatny łańcuszek na którym był zawieszony równie delikatny symbol ochronny i zawiesił go ukochanemu na szyi delikatnie go przy tym całując- To elficka robota, dbaj o niego
-Będę- usiadł mu z powrotem na kolanach. Azazel nie czekał dłużej i zaczął go całować z ogromną pasją i uczuciem. Daga nie pozostał mu dłużny. Tylko że mężczyzna przerwał i położył ich na łóżku przytulając chłopca do siebie- Czemu przerwałeś?
-Nie chcę rozwścieczyć twojego taty i tak nie pała do mnie sympatią
-Ale...
-Kochanie proszę tak jest dobrze. A teraz opowiedz co dzisiaj robiłeś.
I Daga zaczął opowiadać z pasją żywo gestykulując, co jak zwykle wywołało uśmiech na twarzy jego towarzysza









poniedziałek, 23 stycznia 2012

Rozdział 17

Tom Riddle stanął w swojej starej sypialni. Po raz pierwszy od 10 lat. Mimo że dawno nikt tu nie był gdy zamknął oczy i głęboko wciągnął powietrze, czół jeszcze zapach ukochanego.
Tęsknota była w tym chyba najgorsza. Nie tylko zresztą za mężem, ale też za synem którego teraz musiał poznać i przekonać do siebie. A to zadanie utrudniał mu towarzysz Daga. Nie miał oczywiście nic przeciw niemu osobiście. Ale niebezpieczny upadły anioł jako kochanek jedynego dziedzica, nie był dobrym omenem.
W końcu postanowił obejrzeć się w lustrze.
Był szczupłym bardzo wysokim bladym mężczyzną o fioletowych oczach i czarnych krótkich włosach. Odkąd spoglądał na swoje odbicie przybyło mu kilka zmarszczek a silne kiedyś ciało nie było już w tak dobrej formie. To jednak wcale nie oznacza że wyglądał gorzej, był jednym z tych szczęśliwców którzy z wiekiem wyglądają znacznie lepiej.
Przebrał się w niezbyt dobrane czarne spodnie i założył czarny cienki sweter. Mimo że czuł się zmęczony było jeszcze wiele rzeczy do zrobienia.
Przemierzał ciemne ciche korytarze bez pośpiechu napawając się tym co widzi. Dom został zachowany wspaniale. Był również zadowolony, że nikt mu nie przeszkadzał. Nie był jeszcze w stanie stanąć na przeciwko ludzi. Lata samotności wyryły trwałe piętno na jego świadomości. Nie bał się ludzi, po prostu nauczył się być sam ze sobą i nie był w stanie stanąć przed dużą grupą ludzi, chociaż wiedział ,że na niego czekają. Teraz jednak musiał zobaczyć syna.
Sypialnia chłopca była jednak pusta. I dopiero teraz Tom się wściekł. Jeśli nie śpi w swoim łóżku, musi być w pokoju obok. Otworzył szybko drzwi i już miał rzucić zaklęcia na mężczyznę, ale i tu nikogo nie zastał. Opuścił różdżkę i wyszedł.
Zaczął teraz biegać szybciej otwierając każde drzwi, ale nigdzie go nie było. Dopiero gdy był blisko strychu poczuł energię mężczyzny i wiedział że Daga jest z nim. Nie zastanawiając się dużej niemal wyważył drzwi
-Ty!!- różdżka wycelowała w śpiącego mężczyznę
-Nie waż się- głos Azazela był spokojny i cichy
-Odejdź od niego- i on zniżył głos
-Mam do tego prawo...
-Nie odbieram ci go- Tom był na tyle inteligentny żeby wiedzieć , że może go zabić nie ruszając się z miejsca- Jestem jego ojcem i mam prawo
-Tak- podniósł się z chłopcem na rękach - Daj mu jednak spać
-Pozwól mi go nieść- nie był dobry w proszeniu, jednak było to konieczne.
Azazel wolno podszedł do mężczyzny, złożył delikatny pocałunek na usteczkach śpiącego ukochanego i przekazał go ojcu. Jednocześnie czując pustkę, od lat to on miał wyłączność na trzymanie Daga w ramionach.
-Dziś to ja zostanę z nim ty możesz spać u siebie- odezwał się Tom już przy sypialni syna. I nie czekając na odpowiedź otworzył drzwi i wszedł zamykając je przed nosem Azazela.
Położył syna na łóżku i przykrył, po czym wyczarował sobie wygodne krzesło i usiadł wygodnie. Niedługo później sam zasnął spokojnym snem od wielu wielu lat.

Daga budząc się był bardzo zdziwiony. Pierwsze co przyszło mu do głowy, to to że leży w łóżku, ale nie jest to łóżko Azazela. Drugie to że ukochanego przy nim. Trzecia to to że ktoś go obserwował i że nie było to niepokojące jak powinno być.
Otworzył oczy i zobaczył przed sobą mężczyznę
-Daga, to ja- uśmiechnął się do niego
-Tata?- Zrobił wielkie oczy i usiadł szybko na łóżku
-Tak, wczoraj się udało- Daga szybko przebiegł przez pokój i przytulił się w końcu do ojca. Nigdy nikomu o tym nie powiedział ale zawsze o tym marzył i często myślał.
-Jak?- Daga płakał szczęśliwymi łzami
-Dzięki Severusowi. Ale nie mówmy  teraz o tym.
-Dobrze. Czemu tu jestem?
-To twój pokój
-Tak, ale zawsze śpię z Azazelem
-Proszę?
-No tak
-Daga jesteś dzieckiem, jeśli on....
-Tato to nie tak- roześmiał się- Po prostu jestem przy nim bezpieczny
-Niech będzie temu przeciwny jeśli to prawda, ale jeśli dowiem się że to coś innego...
-Wiem tato wujek Lucjusz wyjaśnił dlaczego możesz być zły- dał mu jeszcze szybkiego całusa w policzek i pobiegł do łazienki.
Tom wyszedł z sypialni syna i udał się do własnej.

Azazel nie spał już wcale. Wiadomości z domu były niepokojące ale nie one spędzały mu sen z powiek.
Wiedział że teraz wszystko się zmieni. Tom nie pozwoli mu być z Daga tak jak by tego chciał. Był świadom, że skończyło się spanie razem pocałunki i okazjonalna zabawa. Musiał to jednak przetrwać dla ukochanego
-Aza?- Z zamyślenia wyrwał go głos zza drzwi
-Wejeć skarbie- uśmiechnął się lekko.  Ledwo Daga przekroczył próg i zamknął drzwi już był w jego ramionach- Tęskniłem za tobą w nocy
-Ja za tobą też Aza ale tata, on wrócił
-Wiem, na pewno bardzo się cieszysz
-Tak. Tylko- posmutniał nie zacznie
-Tylko?
-Nie chce żebyście się nie lubili. On jest moim tatą
-Wiesz, że dla ciebie zrobię wszystko. Pogodziłem się z wilkołakiem. Twój tata nie powinien stanowić problemu- pocałował go namiętnie i usiadł z chłopcem na kolanach na najbliższym fotelu. Całowali się bez pośpiechu. Zapominając o całym świecie. Gdy już zabrakło im powietrze Azazel zaczął lizać i kąsać szyjkę chłopca. Daga bawił się guzikami koszuli mężczyzny i raz po raz pojękiwał z rozkoszy. Azazel miał ręce na na ciepłym brzuszku Daga i powoli głaskał coraz wyżej. Wiedział, że jest twardy i był świadom że Daga również i chociaż bardzo chciał znów go posmakować musiał zachować rozsądek, zwłaszcza teraz.
-Kochanie...Daga
-Dlaczego przerwałeś- chłopiec był niezadowolony
-Nie możemy, tata będzie cię szukał
-Ale ja chce
-Ja też maleńki ja też- pocałował go i zsadził z siebie- Ale to nie jest ten czas
-Moje 12 urodziny- przytulił się do niego i popatrzył prosząco
-Dobrze. A teraz muszę się doprowadzić do porządku- popatrzył na chłopca- I ty też skarbie
-Tak- jeszcze jeden szybki pocałunek i Daga zniknął z sypialni mężczyzny.
Azazel długo siedział bez ruchu. Zdał sobie sprawy, że Daga nie jest już tak niewinny jak by tego chciał i wini za to siebie. Jakoś będzie trzeba to ukrócić bo może z tego wyjść nieszczęście.







sobota, 21 stycznia 2012

Rozdział 16c

Severus uśmiechnął się z zadowoleniem. Miał już kamień a to była najtrudniejsza część zadania
-Czuję go- głos Toma tym razem zabrzmiał z bliska
-Tak, już niedługo. Wywar jest prawie gotowy
-Więc wracajmy
-Muszę czekać na sygnał od Draco, że jest już bezpiecznie
-Nie lubię wykorzystywać dzieci do misji, ale to rozsądne. Tylko czy da sobie radę?
-Draco jest doskonale przygotowany
-Szkoda, że nie przygotowaliście też mojego syna- w głosie zabrzmiała złość
-Daga, jest po prostu inny. To nie znaczy że jest miękki, po prostu trzeba  postępować z nim inaczej
-Zobaczymy. Chociaż być może przypomina bardziej Syriusza
-Tego bym nie powiedział- w tej samej chwili w kieszeni szaty Severusa coś zabrzęczał- Mamy sygnał- po tych słowach ponownie zabrał na plecy bezwładne ciało.
Droga powrotna była już znacznie prostsza. A w korytarzu wymamrotał zaklęcie i już niewidzialny wolnym krokiem ruszył do swojej pracowni. Był już całkiem blisko, gdy zobaczył nadlatującego feniksa. A to mogło oznaczać tylko kłopoty. Przystanął i czekał aż ptaszysko zostawi wiadomość i odleci.

Daga obudził się gdy na strych wdarły się pierwsze promienie światła. Niechętnie otworzył oczy i zauważył że drzwi są otwarte, ale nie widział nikogo. Chciał się podnieść ale ramiona Azazela oplatały go tak ciasno że nie mógł się praktycznie ruszyć.
-Nie obawiaj się- usłyszał cichy męski głos
-Kim jesteś?- chłopiec miał przestraszony głos
-Jesteśmy przyjaciółmi Azazela- tym razem głos należał do kobiety- A ty jesteś na prawdę prześliczny
-Lilith!- Męski głos był bardziej rozbawiony niż zły
-No co to prawda
-Czemu was nie widzę?
-Nie jesteśmy na tym planie... To na prwadę trudno wyjaśnić....
-Balamie jesteś beznadziejny- weszła mu w słowo kobieta- Tak jest po prostu szybciej. Ale nie martw się o to. Obudź Azazela kochanie
-Aza- Daga dotknął delikatnie twarzy śpiącego mężczyzny- Masz gości- to oczywiście nie pomogło, więc trochę zmieszany delikatnie ucałował usta ukochanego
-Daga nie to żebym na rzekał ale dlaczego mnie budzisz?- objął go i przysunął do siebie
-Bo tu ktoś jest- dopiero te słowa skutecznie obudziły mężczyznę. Szybkim ruchem zakrył ciałem chłopca i zawarczał wściekle
-I dlatego właśnie się tu nie pokazaliśmy- mężczyzna zaśmiał się cicho
-Balam- warkot ustał nieznacznie
-Nie mamy już wiele czasu- Kobieta była nie mniej opanowana- Nasz władca szykuje szturm na świat ludzi. Stracił zbyt wielu, ale ci którzy zostali są silni...
-Więc ochrona naszych towarzyszy musi być wzmożona. Ci którzy ich jeszcze nie mają dostali rozkazy pomocy- dokończyła kobieta
-Chyba  nikogo nie przyślą- Azazel był coraz bardziej wściekły
-Tylko to chcieliśmy ci przekazać
-A teraz idźcie- przytulił do siebie Daga i poczekał aż tamci się oddalą
-Aza co się dzieje?- był przestraszony
-Nic kochanie, wszystko dobrze- ucałował go
-Jesteś zły
-Po prostu zmęczony- położył się i ułożył chłopca obok
-No dobrze, ale rano wszystko mi opowiesz
-Tak- jeszcze jeden przelotny pocałunek i oboje znów spali

Severus znalazł się w pracowni i stanął przed przygotowanym wcześniej wywarem, całkowicie zapominając o wiadomości od dyrektora.
Wszystko było już gotowe. A ostatni składnik obracał wlaśnie w palcach.
-Severusie, musisz to zrobić teraz
-Wiem, Tom po prostu nie mogę uwierzyć
-Nasze marzenie w końcu zaczyna się spełniać
-Już czas- Severus włożył bezwładne ciało do kotła, wcześniej rozbierając do naga i ostrożnie umieścił w środku również kamień.
Wyjął z szafki niewielki flakonik i wlał zawartość.
Formułę którą miał wypowiedzieć odczytywał powoli raz po raz spoglądając na zmiany jakie zachodziły. Najpierw ciało Quirrell stopniało, a to co pozostało musiało być resztkami po Czarnym Panie. Ciało zresztą kształtowało się bardzo szybko a z nim rosła magiczna potęga.
Po niecałych 10 minutach Tom Riddle stał w całej swojej okazałości naprzeciw swojego sługi i przyjaciela
-Powinieneś chyba coś ubrać- to pierwsze słowa jakie wypowiedział zszokowany Severus. Na co obaj wybuchli śmiechem
-Tak masz rację. Udam się też do domu. A ty wykonuj dalej swoje obowiązki. Porozmawiamy jutro- włożył na siebie wcześniej przygotowane szaty i znikną w kominku.




piątek, 20 stycznia 2012

Rozdział 16b

Wieczór zbliżał się wielkimi krokami.
Severus powoli i ostrożnie przemierzał korytarze Hogwartu. W każdej chwili mógł zostać zdemaskowany ponieważ Dumbledore wrócił o dzień wcześniej. Nie powiedział o tym nikomu, żeby nie siać niepotrzebnej paniki.
Sam teraz chciałby znaleźć się teraz jak najdalej stąd. Oczywiście był zaszczycony, faktem że to on ma wykonać większą część zadania. Mimo to naprawdę nie chciał tu być.
Udało mu się dostać na trzecie piętro bez żadnych przeszkód
-Quirrell- przywitał beznamiętnym głosem czekającego na niego mężczyznę
-Snape- skinął mu głową tamten- Dlaczego chciałeś się spotkać akurat tutaj i to gdy wszyscy są na kolacji
-Zapewne wiesz, że Czarny Pan chce odzyskać ciało
-Tak...Ale...
-To wszystko co musisz wiedzieć- wyciągnął różdżkę- Drętwota- i ciało mężczyzny bezwładnie osunęło się na ziemie.
Severus wziął głęboki oddech i położył dłoń na klamce przy ciężkich dużych drzwiach, za którymi ukryty był trzygłowy pies. On stanowił pierwszą przeszkodę.

Daga nudził się okropnie w salonie, nie miał co czytać, ani z kim porozmawiać. Wszyscy nawet Aza byli zajęci. I to go złościło. Nie przywykł do takiego traktowania i chociaż rozumiał to było mu przykro że zostawili go samego. Obiecał cioci Belli że nie ruszy się z miejsca, ale po godzinie nie miał zamiaru dłużej siedzieć bezczynnie. Wstał z kanapy i udał się ciemnym korytarzem w stronę strychu. Tam zawsze było coś ciekawego.

Severus pokonał psa i osunął się w dół. Teraz czekały go trudniejsze próby a miał jeszcze nieść na plecach bezwładne ciało. Był zły i chociaż bardzo próbował się skupić jego myśli wciąż były przy ciężarnym kochanku.
Pierwsze przeszkody szły mu łatwo, pnącza i klucze już przeszedł teraz pozostały mu szachy i eliksiry. Ciało zaczęło mu ciążyć coraz bardziej
-Severusie- w ciemności odezwał się cichy głos
-Tom, już nie daleko
-Tak, nie wolno ci teraz zwątpić
-To nie to...
-Wiem, wszystko się ułoży jeszcze tylko kilka minut i będziemy u celu. Żałuję że nie mogę ci bardziej pomóc
-Tom nie ma takiej potrzeby
-Zawsze byłeś dumnym mężczyzną Severusie.
Stanął w końcu w przestronnej oświetlonej komnacie. Na środku stało Lustro Życzeń.

Daga przekładał właśnie ciężkie pudła żeby wyciągnąć z pod nich materac. Miał rację znalazł na strychu wiele ciekawych rzeczy. Magiczne kule, stare szachy, zapisane zwoje pergaminu. Chłopiec nucił sobie cicho i w końcu udało mu się uporać z ciężkimi pudłami, wyciągnął materac pod okno i ułożył się na nim wygodnie. Mając za plecami światło księżyca zaczął czytać jakieś stare opowiadania któregoś z członków rodziny.

Azazel pełen wyrzutów sumienia wszedł do salonu. Po szybkim rozejrzeniu się był pewien że Daga tu nie ma. Przestraszył się bo miał tu siedzieć i czekać. Ale dopiero gdy nie znalazł go również w  sypialni wpadł w panikę.
Nikt inny nie mógł mu teraz pomóc, zresztą wcale tego nie chciał żeby ktoś inny się w to mieszał. Poszukał jeszcze w innych miejscach w domu a z chwili na chwilę był coraz bardziej zaniepokojony. Nie wyczuwał wprawdzie żadnego zagrożenia. Ale zdarzało się już że się pomylił.
Przystanął na środku korytarza i zaczął wdychać zapach domu i nasłuchiwać. Żeby zlokalizować ukochanego.
I po kilku minutach w końcu go zlokalizował. Słaby ale wyraźny. Gdzieś z góry. Azazel pobiegł na strych. Zaniepokojony i zły. Nie powinien zostawiać ukochanego samego i nic nie było w tym przypadku dobrym usprawiedliwieniem.
-Skarbie?- Wszedł do zakurzonego pomieszczenia
-Myślałem że nie masz dla mnie czasu- powiedział obrażonym  tonem
-Maleńki, przepraszam, nie powinienem...
-Właśnie
-Rozumiesz jednak że to było ważne, żebyś odzyskał rodziców
-Wiem. Chodź tu- wyszeptał i zrobił mu miejsce
-Z przyjemnością- położył się obok chłopca i ucałował go przelotnie- Zaniedbałem cię
-Troszkę- położył głową na piersi mężczyzny
-Wybacz, kochanie. Wynagrodzę ci to- zaczął delikatnie całować szyjkę Daga
-Poczekaj- pieszczoty ustały w tej samej chwili- Czy im się uda?
-Nie wiem. Mam nadzieję
-I wtedy porozmawiam z tatą żeby cię polubił- cmoknął ukochanego w policzek
-Nie musisz. Wszystko będzie dobrze. A teraz czy mogę wrócić do całowania?
-Proszę- Ich usta zetknęły się ze sobą języki zaczęły toczyć bitwę o dominację. Ręce mężczyzny unosiły koszulkę i dotykały klatki piersiowej chłopca drażniąc palcami twardniejące sutki. Daga nie pozostawał mu dłużny. Gładził rączkami rozgrzane plecy i brzuch.
-Kochanie to tyle- oderwał usta od obojczyka ukochanego
-Czemu?- wciąż jeszcze nie mógł go puścić
-Bo nie mógłbym się powstrzymać- pocałował go jeszcze i przytulił
-Kocham cię Aza i jeśli tata  cie nie polubi to ja nie polubi jego
-Daga, nawet tak nie mów. Kochasz tatę. Obu. A ja nie  potrafił bym ci tego zabrać
-Ale...
-Już cichutko. Jeśli będzie mieć coś przeciwko. Ja się tym zajmę
-Obiecujesz?
-Dla ciebie wszystko, kochany.

Severus widział siebie w lustrze jak trzyma kamień i przygotowuje miksturę. Żeby tylko wiedział jak go dostać. Wpatrywał się w obraz coraz intensywniej i nagle jakaś myśl przyszła mu do głowy.
Nie chciał wykonać rytuału tylko zdobyć kamień. Oczyścił umysł i ponownie spojrzał w lustro.
Kamień znalazł się w jego ręce.


##################################################################################
Nie jest to mój najlepszy rozdział. Właściwie to wcale mi się nie podoba. Ale wy może macie inne zdanie. Dlatego prosze o jak najwięcej komentarzy :)
















środa, 18 stycznia 2012

Rozdział 16a

Dzień w którym wszystko miało się zmienić w końcu nadszedł.
Koniec roku szkolnego był za tydzień. A noc w której Tom Riddle odzyska swoje ciało miał rozpocząć się za 10 godzin. I mimo wczesnych godzin porannych atmosfera w domu była napięta.
-Aza?- Daga otworzył oczy, gdy zamiast wtulić się w ukochanego natrafił na zimną pościel
-Jestem skarbie- mężczyzna stał przy oknie i nie odwrócił się gdy to mówił
-Ale nie tu- usiadł na posłaniu
-Po prostu się martwię- i w końcu odwrócił wzrok i spojrzał na chłopca
-Czym. Wszyscy w domu są jacyś nerwowi
-Po prostu twój tata ma zamiar wykonać bardzo trudny rytuał dziś w nocy i wszyscy martwią się czy się on powiedzie...
-A ty?- Daga stanął obok Azazela
-Ja też się martwię, ale o coś innego kochanie. Wiesz że ja i Tom nie darzymy się sympatią a gdy tu będzie na stałe- przerwał głośnym westchnieniem
-Aza to mój tata chcę żebyś go polubił
-Oczywiście, postaram się maleńki- przytulił go do siebie i pocałował w czubek główki
-Idę do wanny. Pujdziesz ze mną?- Popatrzył mężczyźnie w oczy
-Bardzo bym chciał...
-Zapraszam cię- położył swoje niewielkie rączki na dużych dłoniach ukochanego
-Zrobimy tak. Ja przygotuje ci kąpiel a później pójdę zrobić ci śniadanie
-Nie- skrzyżował ręce na piersiach i dziecinnie tupnął nóżką
-Daga- uklęknął przed nim- Wiesz jak jest mi ciężko, proszę nie rób mi tego. Powoli zaczynasz dorastać a ja przekroczyłem granice zbyt wiele razy. Nie karz mi tego robić
-Dobrze, Draco pisał o chłopaku ze starszego rocznika którego zaprasza na wakacje może....- Jednak nim skończył zdanie został przyciągnięty do namiętnego pocałunku. Podniósł go do góry. Daga szybko oplótł nogami jego biodra i nie pozostawał bierny. Oddawał pocałunek z całą pasją i zachłannością na jaką było go stać. Azazel trzymał chłopca w żelaznym uścisku. Całował i lizał każdy skrawek bladej skóry jaki udało  mu się dosięgnął. W końcu odsunął ukochanego nieznacznie od siebie i popatrzył mu głeboko w oczy
-Jesteś mój i nie pozwolę żeby jakiś dzieciak się koło ciebie kręcił. Twoje ciało też należy do mnie i gdy przyjdzie czas udowodnię ci to. Teraz musisz czekać. Jeśli złapię kogoś obok ciebie zabiję go. Czy to zrozumiałe?- lekko polizał zaczerwienione wargi chłopca
-Tak wiem- uśmiechnął się do niego- Chciałem się z tobą podroczyć .Bo nie całowaliśmy się od kilku dni
-Oj skarbie- pogłaskał ciemne włoski chłopca i dał mu całusa w nosek- Idź już się wykąpać
-No dobrze, ale zrób naleśniki
-Cokolwiek zechcesz
Daga udał się niezbyt zadowolony do łazienki. A Azazel zszedł na dół modląc się w duchu żeby nie natknąć się na nikogo z domowników.

Lucjusz krążył po swoim gabinecie już od wczesnych godzin rannych. Miał też poważną migreną i ten dzień wcale mu się nie podobał.
-Możesz przestać wychodzisz dziurę w podłodze- Bella pojawiła się w kominku
-Mam złe przeczucia- odwrócił się do swojej szwagierki
-Jak i wszyscy, ale Severus jest odpowiednio przygotowany
-Szkoda tylko że taki rozkojarzony
-Tak jak i ty gdy miał się urodzić Draco...
-Tylko że wtedy nie mieliśmy takiej ważnej misji
-Z twoim podejściem...
-Bella ty nie byłaś w Azkabanie. Jeśli to się nie powiedzie Syriusz zginie. Tom również
-Wiem co jest stawką!- Bella była zirytowania
-Tak...Jest jakiś powód dla którego tu jesteś?
-Zabierz Draco ze szkoły, Narcyza jak wiesz nie może tego zrobić
-Za chwilę się tym zajmę- spojrzał na zegarek- A teraz mam spotkanie z Ministerm

-Sev to ważne mi nic się w domu nie stanie- Regulus siedział w labolatorium ukochanego
-Wiem po prostu nie mogę się skupić
-Kochany dziś wieczorem to się skończy- przyciągnął go do siebie i pocałował
-Tak- wdychał zapach kochanka jednocześnie gładząc jego brzuch
-Muszę wracać
-Nie
-Sev masz jeszcze wiele rzeczy do przygotowania ,a oboje wiemy że nie zrobisz tego gdy jesteśmy razem- raz jeszcze pocałował delikatnie usta drugiego mężczyzny- Będę czekał- po tych słowach zniknął

Tom czuł takie podniecenie jakiego nie czół od lat. Odkąd dowiedział się że w szkole jest Kamień Filozoficzny śnił o nocy w której w końcu wejdzie w jego posiadanie i odnowi swoją potęgę. I to miało się stać. Tylko kwestia godzin i wróci do ciała ,domu, syna i wreszcie zobaczy znów ukochanego za którym tak tęsknił. To musiało się udać. Wszystko już dawno zostało ustalone, przygotowania szły pełną parą.
Tak Dumbledore zapłaci za to co zrobił jego rodzinie.

Azazel zaniepokoił się długą nieobecnością Daga. Zwykle chłopiec szybko schodzi na śniadanie. Teraz czekał już 20 minut. I wcale mu się to nie podobało.
Wszedł znów na górę do swojej sypialni, ale i tu go nie było. Tknięty impulsem zajrzał jeszcze do łazienki.
I tam go zobaczył. Daga spał sobie w najlepsze w wannie. Wszystkie bąbelki zdążyły już się ulotnić więc podchodząc bliżej ujrzał ciałko towarzysza w całej swojej okazałości. To że  był mokry sprawiało że jego wyobraźnia szalała. Przełknął jednak ślinę i odwrócił wzrok. Poszukał ręcznika i wyjął śpiącego chłopca w wody. Nim poddał się pokusie zakrył go i wysuszył. Po czym ułożył z powrotem do łóżka samemu siadają obok. I siedział tak podziwiając swój mały skarb. I jeśli zapaliła się mu w głowie lampka ostrzegawcza teraz po prostu tego nie zauważył.


niedziela, 15 stycznia 2012

Rozdział 15b

Azazel i Daga przeszli do ogrodu i usiedli przy magicznej fontannie z której lało się to na co miał ktoś ochotę i która nigdy nie wysychała czy przestawała.
-Ty nigdy nie mówisz o swoim domu- Daga usiadł mężczyźnie na kolanach
-Bo nie ma o czym skarbie- uśmiechał się do niego
-Ale kogoś masz, mamę tatę albo kogoś- drążył temat
-Tak mam...Ciebie- pocałował go krótko w uszko
-Aza, ty wiesz o mnie wszystko a ja.....
-No dobrze kochanie- objął go mocniej i popatrzył przed siebie- Wiesz kim jestem i skąd pochodzę. Tam było inaczej. Nie mieliśmy rodziny dorastaliśmy w społecznościach. Proces rozrodczy zachodził raz do roku, ale przy pomocy magii. Każdy z nas otrzymywał najlepsze cechy od kliku starszych Aniołów i to tyle. A co do ciał to wytwarzane są dzięki specjalnym eliksirom. A później dorastamy na obserwatorów. Ale jak wiesz po rebelii wielu z nas przeniosła się tu. Po tym prawdopodobnie znieśli stary porządek. To wszystko i to nie jest ważne. Najważniejszy jesteś ty- przejechał językiem po karczku chłopca, a ten zaczął się wiercić
-Aza, a...- reszta zdania utonęła w chichotach
-Maleńki, na prawde ty wystarczasz mi do szczęścia ale mam kilkoro przyjaciół tu na ziemi- obrócił go tak że teraz siedzieli  twarzami do siebie
-Ale nigdy tu nie byli a ty zawsze jesteś ze mną...
-Cii.. Naprawdę jest dobrze. Mamy ze sobą telepatyczny kontakt
-Ale ja chcę ich poznać- ułożył usteczka w podkówkę
-Skarbie to nie jest...
-Wstydzisz się mnie?- Próbował wstać
-Nie, po prostu twoja rodzina nie....
-Porozmawiam z nimi. Ty zawsze sprawiasz że jestem szczęśliwy. Chcę się odwdzięczyć
-I robisz to kochanie. Gdy jestem przy tobie nie potrzebuję już nic innego- złożył delikatny pocałunek na wewnętrznej stronie dłoni chłopca
-Na prawdę?- spojrzał mu w oczy
-Oczywiście. Nie przejmuj się tym już
-No dobrze- pocałował mężczyznę w policzek i wtulił się w niego- A tata? Nie lubisz go prawda?- nie podniósł się ze swojej pozycji
-Nie znam go więc mu nie ufam to wszystko
-Ale to mój tata
-Wiem skarbie dlatego go toleruje. I jestem pewien, że jest godny zaufania ale ja nie ufam tak lekko zwłaszcza jeśli chodzi o ciebie
-No dobrze....- nastała cisza w której słychać było już tylko szum wody i śpiew ptaków- Śpiący jestem- ziewnął marszcząc nosek
-Więc śpij. Jestem przy tobie- oplótł go ciaśniej ramionami i pocałował w czubek głowy

Severus ułożył ukochanego delikatnie na łóżku nie przerywając pocałunku. Jego ręce natychmiast powędrowały do rozporka kochanka a usta całowały teraz szyje
-Sev?- cichy szept wyrwał go z letargu i spojrzał w oczy drugiego mężczyzny
-Robię coś nie tak kochany?
-Nie tylko... że...- jąkał się młodszy mężczyzna
-Reg. Na prawdę. Dlaczego gdy myślisz że coś mi się nie spodoba zawsze się jąkasz. Czy ty sie mnie boisz?
-Nie!- niemal krzyknął tamten- Tylko że rozumiem że cieszysz się z dziecka. Tylko że wiem że tego nie chcesz
-Cokolwiek to jest- ucałował go wciąż nie mogąc ochłonąć ze szczęścia
-Tym razem to ja chcę być na górze
-A myślisz że podołasz?
-Wiem że...
-Dałeś mi coś szczególnego. Więc i ja dam to tobie- ułożył się obok
-Naprawdę?
-Reg- przyciągnął go do jeszcze jednego namiętnego pocałunku. I tym razem już nie tracił czasu. Regulus całował namiętnie kochanka i rozpinał mu koszulę. Normalnie by się nie spieszył ale teraz był podniecony, oszołomiony ze szczęścia więc koniec końców większość guzików po prostu latała po pokoju.
-Użyj różdżki- usłyszał szept Severusa. Co też z ochotą zrobił. I leżeli obok siebie nadzy dotykając się coraz bardziej spiesznie- A teraz musisz...
-Wiem Sev- zaczął całować jego tors, brzuch, przygryzać sutki. Wywołując pomruk zadowolenia. Potem coraz niżej i niżej. I już był przy dużym i grubym penisie ale zdążył go tylko polizać gdy został pociągnięty ku górze
-Ja się tym zajmę. Ty przygotuj mnie
-Przepraszam
-Nie wszystko jest dobrze. To pierwszy raz dla nas obojga- pocałował go uspokajająco. Regulus wyjął z górnej szuflady szafki nocnej lubrykant i odetchnął głęboko. To nie on powinien być zdenerwowany. Mimo to nie chciał żeby coś poszło nie tak. Zanurzył palec w zimnej mazi. Jedną ręką rozsuwał pośladki a nawilżony palec drażnił wejście. Nie przestawał przy tym patrzeć w twarz Severusa. Już dawno było wiadomo kto gra którą rolę a teraz...
-Reg nie bądź delikatny- przemyślenia przerwał głos niecierpliwego już mężczyzny
-Ale...
-Pamiętasz swój pierwszy? Nie był tak dobry. Żaden nie jest, ale kocham cię tak jak ty mnie więc proszę przygotuj mnie szybko. Ja już cię pragnę- po tych słowach nie czekał już dłużej. I wdarł się jednym palcem w ciasny otwór. Tak ciasny że niemal niemożliwy. Słyszał szybki oddech Severusa. Czuł swoje coraz szybciej bijące serce. Zaczął powoli ruszać palcem najpierw do wewnątrz i na zewnątrz a chwile później już go zginał. Po niemym przyzwoleniu kochanka dołączył też drugi. Jego własny penis był nabrzmiały i więcej niż gotowy. Członek Severusa też niemal ociekał, ale pozostawił go samemu sobie.
-Reg już- I mimo że oboje wiedzieli że to za mało. To nie mógł się już powstrzymać. Z całą swoją gwałtownością zabrał palce i szybko wdarł się w wnętrze drugiego ciała. Krzyki słychać było w całym domu. Jeden z rozkoszy drugi z bólu. Obaj się nie poruszali. Nawet przestali oddychać.
Powoli- wychrypiał Severus. Regulus zaczął kołysać się w przód i w tył niemal nie zauważalnie. Co jednak nie pomogło bo ciepło i ciasnota ciała kochanka doprowadzała go do ostateczności
-Ja...
-Wiec zrób to szybciej. Ja też już dochodzę- uśmiechął się do niego. I przyspieszył tępo i głębokość. Teraz wchodził już cały z oszalałą prędkością.
-Razem- Severus złapał swój członek i wystarczyło kilka ruchów ręki i już było po wszystkim. Regulus doszedł wraz z kochankiem. Tym razem oboje już krzyczeli z rozkoszy.
-Sev?
-Nie pomyliłem się. To było cudowne. A może do czasu do czasu dam ci jeszcze udoskonalić technikę- pocałował go
.-Na prwdę?- podniósł się by na niego spojrzeć
-Tak. Tylko jeszcze nad czymś popracujemy- przytulił go do siebie- A teraz już śpij
-Dobrze. Sev dziękuję
-I ja tobie też kochany za wszystko

Azazel zaniósł Daga do sypiali. Chłopiec nie obudził ani razu. Nawet gdy ułożył go na poduszce i przykrył kocem.
-Co ci chodzi po tej twojej główce skarbie?- Wyszeptał odgarniając długie włoski z anielskiej twarzyczki ukochanego. Ale wiedział, po prostu gdzieś w głębi Daga czuł się winny. On był otoczony kochającymi członkami rodziny a on był sam. Tylko że niepotrzebnie bo miał na prawdę szczęście. Był ze swoim towarzyszem i to już od lat. Położył się obok, przytulił chłopca do siebie wdychając jego słodki zapach sam zamknął oczy.
Tak nie ufał Tomowi ale wiedział że to uczucie jest odwzajemnione. Pozostało mu tylko udowodnić Czarnemu Panu że się myli i był w stanie zrobić wszystko by tego dokonać.






piątek, 13 stycznia 2012

Rozdział 15a

Po tych dramatycznych wydarzeniach wszystko wróciło do normy. Co uśpiło ich czujność do pewnego wiosennego popołudnia.
Daga siedział w ogrodzie i czytał książkę. Było całkiem cicho i ciepło. Był sam i cieszył się spokojem
-Szukaliśmy cię-  usłyszał za sobą głos Narcyzy
-Czy coś się stało?- zapytał odwracając się do cioci
-Severusowi udało się sprowadzić Toma- uśmiechnęła się do niego- Właśnie rozmawia z Azazelam
-Już idę- podniósł się i z książką pobiegł w stronę dworu

-A więc to ty uważasz się za towarzysza godnego dla mojego syna- głos dochodzący z niewładnego ciała był zimny ale i opanowany
-Tak- Azazel dopowiedział tym samym tonem
-To się jeszcze okaże- stwierdził niezbyt uradowany Tom- Ale byłeś pomocny, za co jestem ci wdzięczny. Mimo to nie podoba mi się ten związek. Daga to jeszcze dziecko...
-Nie zrobiłbym mu krzywdy- przerwał coraz bardziej zły Azazel
-Mimo to musisz zrozumieć że jest przeznaczony do wyższych celów, z czasem może chcieć cię opuścić, a twoja rasa....
-Chcę tylko jego szczęście, ale Daga mnie nie zostawi
-Jeśli tak uwarzasz....- dalszą rozmowę przerwało wejście Daga
-Aza- uśmiechnął się do mężczyzny i przytulił się do niego szybko
-Cześć kochanie- ucałował przelotnie czółko chłopca
-Daga- Tom jak i tamtym razem był wzruszony, tylko że wcześniej jego syn był smutny a teraz biło z niego jakieś światło a to wszystko dzięki mężczyźnie który tak czule go teraz obejmował. I momo, że nie do końca mu się to podobało postanowił dać temu na razie spokój.
-Tata- uśmiechnął się do ciała profesora i objął go szybko
-Mój książę już niedługo- wyszeptał mu do ucha
-Naprawdę?- popatrzył mu w "twarz"
-Tak pod koniec czerwca. Dlatego tu jestem. I oczywiście żeby porozmawiać z twoim towarzyszem
-Aza się mną opiekuje- podejrzliwie odszedł od mężczyzny i stanął między ojcem a ukochanym
-Wiem o tym. Wszystko jest dobrze. Po prostu nie byłem pewnien
-A teraz jesteś tato?- Daga miał strapioną minkę
-Tak, sprawia, że jesteś szczęśliwy. A na tym zależy mi najbardziej- teraz zapragnał uśmiechnąć się do dziecka
-A tatuś wróci?- powiedział po chwili ciszy Daga
-Tak, to będzie pierwsze co zrobimy. Syriusz na pewno będzie chciał cię poznać. On bardzo cię kocha. Tak jak i ja nie zapomnij o tym
-Wiem tato- posłał mu uroczy uśmiech i usiadł Azazelowi na kolanach. A ten od razu objął go i zatopił twarz  w jego  włosach
-A jak ci idą nauki?
-Dobrze, warze takie eliksiry jak wujek i znam teorię
-Mam nadzieje że niedługo odzyskasz swoją moc
-Ja też tato i wrócę do szkoły
-Tak Daga, chociaż nie wiem czy Hogwart to dobre miejsce, ale o  tym później
-Dobrze. A.....
-Tom, wszyscy już są chyba czas zacząć- od progu odezwał się Rebastan
-Tak. Daga skarbie muszę iść ale już niedługo będę miał dla ciebie tyle czasu ile zechcesz- położył mu dłoń na ramieniu
-Ja poczekam- raz jeszcze się do niego uśmiechnął
-Azazelu możesz do nas dołączyć- zwrócił się do mężczyzny
-Zostanę tu- odpowiedział bawiąc się długimi włosami chłopca
Tom i Rebastan wyszli zostawiając parę w salonie

-Nie lubisz taty?- po jakimś czasie odezwał się Daga
-To twoja rodzina- pocałował go w uszko
-Ale....
-Cii... Lubie go. A teraz pocałuj mnie- zbliżył usta do ust ukochanego i pocałował go delikatnie. Daga natychmiast zarzucił mu ręce na szyje i pogłębił pocałunek
-Kochanie- wyszeptał mężczyzna  i powoli zaczynał podnosić jego koszulkę
-Aza nie- cichy szept i buł powrócił z taką siłą że niemal zamdlał
-Aaaaaa!!!!!!- krzyknął niechcący zrzucając Daga z kolan
-Przepraszam- chłopiec zdał sobie sprawę z tego co zrobił
-To nie twoja wina maleńki- odpowiedział mu z trudem
-Zapomniałem...
-Już dobrze- pogłaskał go i uśmiechnął się blado- Co chcesz teraz robić?
-Może spacer?- Daga wciąż był przestraszony
-Skarbie nic się nie stało. Naprawdę. Nie pomyślałem- ucałował go przelotnie- No dobrze. Chodźmy, może znajdziemy w ogrodzie coś ciekawego
-Może- uśmiechnął się w wziął go za rękę

-To może się udać- Lucjusz odezwał się po skończonej przemowie Toma
-Tak a pułapki?- Bella była zaniepokojona
-Nie wiem jeszcze jak przejść ostatnią- Severus odezwał się z kąta sali
-Tydzień przed końcem roku- przypomniał Tom
-Mam nadzieje że do tego czasu się nie zorientuje- Regulus miał od początku swoje obawy, to przecież jego ukochany ma się tym zająć
-Nie zorientuje się, na pewno- Tom spokojnie rozwiał ich obawy- A teraz muszę wracać
-Tak oczywiście- Lucjusz wstał i podszedł do Toma. Za chwilę już ich nie było.

-Sev, możemy porozmawiać?- Regulus podszedł do ukochanego gdy ten czytał w swoim ulubionym fotelu
-Oczywiście najdroższy- odłożył książkę i spojrzał na mężczyznę
-Od jakiegoś czasu miałem przypuszczenia....Pamiętasz ten weekend miesiąc temu gdy odwiedziłem cię w Hogwarcie?
-Tak- na samo wspomnienie uśmiechnął się lubieżnie
-Bo ten...No...
-Reg?
-Wiem że nie przepadasz za dziećmi ale..
-Czy ty chcesz mi powiedzieć że, będę ojcem
-Tak....Cieszysz się?
-Jak możesz o to pytać- ujął męża za rękę i posadził sobie na kolanach- Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie- pocałował go zachłannie





piątek, 6 stycznia 2012

Rozdział 14c

-Witaj Severusie. Ufam że miałeś udane święta- Dumbledore zwrócił się do widocznie zaskoczonego mężczyzny
-Tak. Dziękuję dyrektorze- zamknął za sobą drzwi do gabinetu
-Usiądź proszę mam dla ciebie dobrą wiadomość- Albus uśmiechnął się wskazując mężczyżnie fotel.
Severus czuł się coraz bardziej niepewnie. Albus jeszcze nigdy przy nim się tak nie zachowywał
-Co się stło?- usiadł i zignorował czekającą na niego filiżankę herbaty
-Twój asystent co o nim wiesz?
-Niewiele- odpowiedział coraz bardziej zaniepokojony
-Severusie, zwykle jesteś ostrożniejszy- pokręcił głową z dezaprobatą
-Jest po naszej stronie dyrektorze
-Jesteś tego pewien?
-Tak. Tyle wiem. Nie interesuje mnie jego życie osobiste- zaczął sie bać że  którym napoili dyrektora może przestać działać
-Dobrze, mój chłopcze. A co z jego zniknięciem. Zrobił to zaraz po usunięciu za szkoły bratanka twojego męża. To niebezpiecznie dziecko, naprawdę dlaczego wybrałeś taką rodzinę.
-Tak Albusie. Mimo to zniknięcie Azazela nie ma z tym nic wspólnego. Został wezwany do domu w sprawach rodzinnych, dostaję od niego list raz w tygodniu
-Mimo to powinieneś sie temu lepiej przyjrzeć- po tych słowach w gabinecie nastała cisza. Dumbledore wszedł do umysłu swojego najwierniejszego współpracownika. To utwierdziło go w przekonaniu, że ten naprawdę nic nie wie
-Masz może w zapasach  Veritaserum?- Odezwał się po chwili
-Tak mam przynieść fiolkę dyrektorze?
-Bądź z nią gotowy wieczorem Severusie, jeśli coś o czym obaj musimy wiedzieć
-Dobrze-wstał i gdy nie usłyszał już nic od Albusa po prostu  powoli wyszedł

Severus gdy tylko znalazł się w swoim gabinecie. Zawiadomił Lucjusza.
- Narcyza mówiła, że Daga jest w śpiączce. Musieli go w niej umieścić, żeby nie zrobił sobie krzywdy-Lucjusz  pił już drugą szkankę whisky od rana i nerwowo chodził po gabinecie Severusa
-Dumbledore wypytywał o Azazela. Nie myślisz chyba...
-Obawiam się że tak przyjacielu. Nie możemy go zlokalizować. I ta rakcja Daga
-Chce użyć na nim serum prawdy
-Nie podziała czytałem o jego rasie
-Mimo to muszę go jakoś uwolnić- Severus rówież nalał sobie alkoholu on jednak wolał wódkę
-Znając Albusa to zablokował mu magię. Więc będziesz musiał nu ją szybko przekazać
-Nie jestem aż tak silny
-To proste zaklęcie. Tylko na tyle by sam się uwolnił i pamiętaj nie moze go zabić
-Tak wiem- westchnął- Daga sobie poradzi?
-Tak nie wybudzi siedopuki nie podasz mu antidotum- muszę iść- bądź ostrożny
-Będę- uśmiechnął sie smutno do przyjaciela i zaczął sie zastanawiać dlaczego jego życie jest takie cieżkie. Nie podejrzewał że dzisiaj zginie ale jak coś pójdzie nie tak to może stracić swoje stanowisko a to oznaczałoby przegraną Czarnego Pana.

Tom Riddle był z jakiegoś powodu niespokojny. Nie zdarzało zie to często, mimo wszystko. Owszem myśli o synu i mężu napawały go smutkiem i tęsknotą. Ale yo było inne. Czuł że coś sie zbliżą.  Quirrell był bezużyteczny nie wiedział nic i niczego nie potrafił sie dowiedzieć.
Jedyny pożytek był z niego taki, że mógł go całkowicie kontrolować. To dziś mujednak nic nie dało, bo próby odnalezienia Severusa spełzły na niczym.
Wściekłość go rozsadzała. Więc czerpał nikłą satysfakcję z ranienia sługi. I czekał mimo że cierpilwość nigdy nie była jego mocną stroną.

Azazel próbował uwolinć się bezskutecznie od chwili kiedy odzyskał przytomność. Wiedział, że Daga cierpi i to go niemal zabijał. Był też coraz słabszy. W myślach wyobrażał sobie co zrobi temu staremu durniowi jak tylko uda mu się przełamać blokady. Na razie zamał tylko dwie ale był wyczerpany. Musiał zebrać siły.
Niepokoiło go też to, że nie ma połączenia z ukochanym. Wierzył jednak że jego rodzina się nim zajęła. Chociaż sam chciałby to zrobić. Miecz go w swoich ramionach i całować jego delikatną skórę.
Nigdy nie powinien wychodzić dzisiaj rano. Ale to było ważne. Nie na tyle by utracić swój mały skarb. A tego właśnie sieobawiał.

Wieczór nadszedł jak dla Severusa za szybko. Zabrał mały flakonik z eliksirem i modlił się w duchu, żeby wszystko się udało.
-Nie potrzebnie sie tak denerwować Severusie-uśmiechnął siedo niego dyrektor
-Tak wiem Albusie, chociaż chciałbym wiedzieć o co chodzi
-Wszystko w swoim czasie mój chłopcze- po tych słowach ruszył naprzód.
Szli do miejscaz którego mogli sie swobodnie deportować.
-Zachwile odkryjesz wielką tajemnice- Dumbledore położył dłoń na ramieniu młodszego mężczyny zanim ten zdążył cokolwiek powiedzieć.
Znaleźli się w jakimś mrocznym lochu. Pod ścianą siedział bezsilny Azazel
-Poznajesz Severusie?
-Tak- mężczyzna głośno przełknął ślinę
-Więc to ty masz zaszczyt napojenia go- obdarzył go dobrotliwym uśmiechem i delikatnie popchnął w stronę wieźnia
-Azazelu słyszysz mnie?- starał się patrzeć w oczy mężczyźnie
-Tak
-Weź moc odemnie jesteś słaby, to od Zaklęć Niewybaczalnych
-Nie jesteś...
-Chcesz zobaczyć Daga czy nie?- Dumbledore nie był świadomy tej wymiany zdań. On widział tylko Severusa celującego różdżką w mężczyznę i zbliżająćego flakonik do jego ust.
I nagle w mgnieniu oka więźeń zniknął
-Severusie!
-Musiał to planować Albusie ja nie wiem...
-Gdzie on...- i tym razem urwał z powodu bólu jaki odczuwał na całym ciele
-Nie odszedłem starcze- Azazel zmaterializował się przed nim- Już raz ze mną zadarłeś. Tym razem zginiesz!
Severus nie mógł się ruszyć i nawet nie chciał. Obserwował jak Dumbledore zwija się z bólu, jak krew powoli wypływa mu z oczu nosa i uszu. Nie był to przyjemny widok ale ciezył się może w końcu wszystko wróci do normy.
Azazel napawał siecierieniem, dawno nie był tak okrutny. Postanowił odbić sobie za wszystkie krzywdy towarzysza.
-Kim...?- ale to tyle co Albus zdołał powiedzieć nim poczuł ogień w swoim ciele
-Twoim koszmarem- żółte oczy zalśniły miebezpiecznie. Gdy tamten osunał się na ziemie nieprzytomny
-Azazelu to nie twoje zadanie- Severus postanowił interweniować
-Nie wtrącaj się!
-To zadanie Daga. A on cię teraz potrzebuje wracaj do domu- na te słowa wściekły mężczyzna odwrócił się do niego
-Nic mu nie jest?- Złagodniał
-Jest w śpiączce a antidotum mam ze sobą- poczuł że czucie w mięśniach powraca i mógł się poruszać. Bez słowa podał czekającemu mężczyźnie fiolkę i tamten zniknął.


 
Azazel pojawił się w swojej sypialni i spojrzał na łóżko w którym leżał chłopiec.
-Maleńki mój- powiedzaił z czułością siadając obok. Pogłaskał po ciemnej główce i przez chwilę gładził dłonią policzek. Podniósł go do pozycji siedzącej i pocalował. Po czym wlał w usteczka antidotum
-Skarbie słyszysz mnie?- Szepnął
-Aza...?- Słaby głosik chłopca rozległ siepo kilku chwilach
-Tak kochanie, ale nic nie mó- położył się układając ukochanego na swojej piersi
-Co się stało?-Dumbledore, zaskoczył mnie...
-Nic ci nie jest?- podniósł się szybko
-Nie wszystko dobrze. Dlaczego byłeś w śpiączce?- raz jeszcze wziął gow ramiona
-Bo...- i kilka łez spłynęło po małej buźce
-Daga- mężczyzna był zaniepokojony dziwnym zacgowaniem towarzysza
-Miałem straszny sen i ciebie nie było i ...
-Już już skarbie. Wszystko dobrze- pocałował go lekko. Ale to nie wystarczyło. Prekręcił ich tak że zawisł nad chłopcem- pamiętasz wtedy gdy wyszedłeś spod prysznica?
Daga ufnie pokiwał gółką
-Musisz mi na to pozwolić innaczej bół wróci
-Tak chcę- Tylko tyle potrzebował. Rozpiał guziki piżamki Daga i powoli zaczął całować najpierw delikatną szyjkę co wywołało chichot. A chwilę później wodził już językiem po klatce piersiowej delikatnie przygyzająć od czasu do czasu. Omijał jednak sutki. Daga podrywał siew górę i kręcił biodrami żeby móc ocierać się o mężczyznę. Chichot przeszedł w jęki rozkoszy. A gdy Azazel dotknął językiem lewego sutka z gardła chłopca wydobył sie pomruk rozkoszy. Ręce mężczyzny ściągały powoli spodnie Daga. I nagle chłopiec leżał pod nim całkiem nagi. Azazel podniósł się by podziwiać ten widok. Zaróżowiona skóra, przymknięte oczka, rozchylone usteczka. Sam nimal jednym ruchem pozbawił sie ubrania pozostawijąc jedynie bokserki. Raz jeszcze pochylił się na chłopcem tym razem całują podbrzusze. Próbował się nie spieszyć ale sterczący członek Daga był zbyt kuszący, więc po kilku pocałunkacg pilizał penis doprowadzając małe ciałko towarzysza do drżenia. I w końcu odważył sie wzić go do ust. Językiem lizał główkę a ręka ruszała szybko w górę i w dół słuchając jęków ukochanego. Po tylko kilku minutach Daga niemal doszedł. Dlatego też Azazel zabrał rękę i wsadził cały członek do ust. W tej samej chwili poczułm ciepłą substancje w ustach. Daga smakował wybornie, jak najsłodszy nektar. Po jednej kropli był uzależniony. Daga natomiast krąciło sie w głowie, czuł gorąco w całym ciele i tak jakby odpłyawł. Jeszcze nigdy nie było mu tak cudownie. Do czasu az zorientował sie że wszystko już się sknczyło a Azazel leży obok i mu sie przygląda.
-Prze...
-Kochanie dziękuję ci- pocalował go w usta
-Lubisz?
- Oczywiście- uśmiechnął sietuląc go do siebie- a teraz idź już spać
-Dobrze. Kocham cię Aza- szepnał zamykając oczy
-Ja ciebie też maleńki- meżczyzna również zamknął oczy zmęczony po całym cieżkim dniu z tak wspaniałym zakńczeniem.

####################################################################################
To chyba mój najdłuższy rodział. Więć proszę o komentarze. Mam nadzieje na conajmniej 5. :)




poniedziałek, 2 stycznia 2012

Rozdział 14b

Dumbledore razem z nieprzytomnym mężczyzną wylądował w ciemnej piwnicy.
Początkowo zamierzał umieścić go w Hogwarcie, ale stwierdził, że było by to jednak ryzykowne. Dlatego też umieścił go w piwnicy swojego opuszczonego dworu.
Wyczarował kilka mocnych łańcuchów i podśpiewując cicho przykuł mężczyzną do ściany i zabezpieczył jeszcze kilkoma zaklęciami żeby więzień nie uciekł gdy do nie będzie.
Zdawał sobie sprawy, że będą go szukać. Miał tylko nadzieje, że nie wpadną na jego trop zbyt wcześnie.
Na razie jednak nie przejmował się zbytnio. Uradowany powodzeniem misji deportował się na błonie szkoły i bardzo spokojnie powędrował do środka. A uśmiech nie schodził mu z twarzy.

Daga spał sobie w najlepsze. We śnie był w jakimś bardzo ciepłym miejscu. Na plaży. Leżał sobie na ciepłym piasku i obserwował łagodne morskie. Był sam ale wcale się nie bał. Czuł, że Azazel jest tuż za rogiem i ze jest bezpieczny. Zapragnął zobaczyć ukochanego. Podniósł się więc, otrzepał i ruszył po ciepłym piasku  z uśmiechem. Chciałby tu zostać na zawsze. Cisza i spokój, za którymi czasem tak tęsknił i było coś jeszcze czego wciąż jeszcze nie umiał nazwać. Ale to było takie dobre.
W oddali widział już wysoką postać. Jego lekki uśmiech rozszerzył się i przyspieszył kroku
-Aza!- krzyknął machając do mężczyzny. Postać odwróciła się  jego stronę i również pomachał.
I wtedy coś się stało. Od morza zawiał zimny wiatr i pokazały się ciemne chmury.
Daga stracił nagle poczucie bezpieczeństwa. Przyspieszył kroku, żeby szybciej znaleźć się przy Azazelu. 
Niestety im szybciej szedł tym postać mężczyzny zdawała się oddalać. Teraz dopiero zaczął się bać. Stawało się coraz ciemniej. I zimniej. Chłopiec zaczął biec. Niestety stracił ukochanego z oczu, jakby tamten rozpłynął się w powietrzu. 
Daga przystnął zdezorientowany. Plaża zniknąła teraz były tylko skały, i ciemność. Przeraźliwie zimny wiatr i znikąd pomocy. Osunął się bezsilnie na ziemie i zaczął płakać. 
Wiedział, że to tylko koszmarny sen, ale pustka jaką czuł była tak bardzo realna
-Jesteś sam, i tak będziesz już zawsze. Wszyscy cię opuszczą. Jesteś zakałą świata, twoi rodzice zginęli tylko przez ciebie- głos dochodził go zewsząd. Daga zakrył uszy rękami by tylko zagłuszyć okrutne słowa.

Nie wiedział jak długo tak krzyczał i płakał, gdy do jego świadomości zaczął dochodzić jeszcze jeden głos. Tym razem kobiecy.

Narcyza szła korytarzem do kuchni mimo, że Draco dopiero niedawno wrócił do szkoły już za nim tęskniła. Często jedyną dla niej pociechą był mały Daga.
Przechodziła właśnie obok sypialni Azazela w której na pewno znajdował się chłopiec. Tylko że im była bliżej tym była bardziej zaniepokojona. Odgłosy jakie dochodziły  zza drzwi nie były odgłosami szczęśliwej pary. Słyszała tylko krzyki i płacz.
Otworzyła drzwi i zobaczyła chłopca rzucającego się po łóżku, płacząc przez sen.
-Daga, skarbie ocknij się- usiadła na krawędzi posłania i lekko potrząsnęła śpiącego za ramię. Nic to jednak nie dało
-Obudź się proszę- raz jeszcze potrząsnęła jego ramie ty razem mocniej. I pomału zaczął się uspokajać. Ale zbyt wolno- Remusie!- zawołała jedyną osobę która była w domu.
-Co się dzieje Narcyzo?- mężczyzna zjawił się w ułamku sekundy
- Nie mogę go obudzić. Severus powinien mieć jakieś środki..
-Już idę nie dotykaj go to może pogorszyć sprawę- po tych słowach wybiegł z pokoju
Po chwili wrócił trzymając jakąś fiolkę
-Muszę go przytrzymać, a ty wlej mu całość do buzi- podał kobiecie płyn i złapał wyrywającego sie chłopca w silne ramiona, odchylił jego twarz do tyłu i palcami rozchylił wargi- Teraz- Narcyza szybko wlała zawartość fiolki do ust dziecka i ten zaczął się krztusić
-Daga otwórz oczy- Remus położył go zpowrotem na posłanie- No już maleńki jesteś w domu- ucalował go lekko w czółko.
Chłopiec powoli otwierał oczy
-Co..Aza!- zerwał się nagle do pozycji siedzącej
-Spokojnie, oddychaj. Miałeś zły sen- próbował go uspokoić Remus
-Chcę do Aza- rozpłakał się i znów opadł na poduszkę
-Skarbie Azazel miał coś do załatwienia jest w Londynie- odezwała się Narcyza
-Chcę do Aza- powtórzył i schował się pod kołdrę
-Narcyzo może spróbuj go odnaleźć- Remus był naprawdę zbity z tropu
-To najlepsze wyjście- kobieta wstała i ze smutkiem popatrzyła na maleńkie trzęsące się ciałko.

Azazel ocknął się nagle. Był w ciemnym pomieszczeniu przykuty do ściany. Czół na sobie zabezpieczające zaklęcia.
-Nie!!!!!!!!!!!!!!- krzyczał próbując się wyrwać. Nie zdołał jednak. Skupił więc myśli na ukochanym, miał nadzieje że zdoła się z nim połączyć.

Daga uspokoił sią trochę, nie miał już siły płakać. Nie miał siły oddychać. W myślach przywoływał do siebie  Azazela. Wiedział, że jest w mieście i coś załatwia ale niepokój pozostał.
-Kochanie- usłyszał nagle. Odsunął przykrycie i rozejrzał się po pokoju. Był jednak sam- Skarbie musisz zawiadomić Severusa....- i po tym znów nie było nic

Dumbledore z zadowoleniem powrócił do swojego gabinetu i przy pomocy dwukierunkowego lusterka zajrzał do swojego więźnia. Już się ocknął. Teraz musiał wykonać jeszcze jedną część planu, ale do tego będzie mu potrzebny Severus.




#################################################################################
Miałam więcej nie pisać ale pewne osoby nalegały :) proszę o jak najwięcej komentarzy :)