poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Rozdział 51c

Daga z jakiegoś powodu zaczął być wściekły.
A w zasadzie to znał powód, ale nie wiedział, że jest w nim tyle złości.
-Wytłumaczyć?- Zapytał cicho patrząc na Elverna. Azazel ciągle boleśnie ściskał jego ramię nie pozwalając się ruszyć. Elf pokiwał potwierdzająco głową- A więc dobrze. Po pierwsze, wy dwaj. Jesteście dorośli i się kochacie, dobrze, to wasze prawo przecież, ale czy któryś z was pomyślał o mnie? Cieszę się, że się połączyliście co nie znaczy, że mnie nie boli to, że zapomnieliście o mnie. Po drugie, ja nawet nie wiem czy jestem przystojny.- El otworzył usta, żeby mu przerwać.- Nie!- Chłopiec tupnął nogą.- Teraz ja mówię. Jesteście ze mną, kochacie mnie, ale to nie jest do końca naturalne. Ja was kocham obu, ale już nie wiem nawet, czy mnie lubicie. Ty Azazelu doszedłeś, a obaj cię potrzebowaliśmy i wiem, że gdyby nie to, że coś cię tu ściągnęło, to byś nie wrócił. Jak mam się z tym czuć? El, ty zostałeś i tak, byłem nieznośny, ale się poddałeś bez walki, byliśmy nieznajomymi współlokatorami. Teraz, gdy on wrócił, czy dotknąłeś mnie dłużej, niż ja tego chciałem? Azazelu, na ciebie nawet nie chcę patrzeć, jeszcze nie, ale czy to jest powód, żeby nie pokazywać mi, że mnie kochasz? I tak, to, co zrobiłem, było głupie i wiem, że was zraniłem, ale było to jednorazowe. Wy nieświadomie ranicie mnie od dłuższego czasu.- zakończył patrząc teraz na ziemię, jakoś udało mu się nie rozpłakać.
-Kochanie moje,- Elvern ukląkł przed nim. Daga miał rację, ale wcześniej jakoś o tym nie pomyślał.- wybacz, ja po prostu....
-Chciałeś mieć to, czego ja nie mogę ci dać, jeszcze...- dokończył za niego.- i cieszę się tylko...
-Byliśmy tak zajęci, skarbie.- i do Azazela to dotarło. Nie winił Elvena, nie do końca w każdym razie.- że ty myślałeś..- teraz już go puścił i również bardzo zawstydzony upadł na kolana obok elfa.
-A mnie z nim nic nie łączy, chciałem tylko...- zaczął, teraz to jemu zrobiło się dość głupio.
-To nasza wina.- Elvern wiedział, że na jednych przeprosinach się nie skończy i tym razem to także on był tym złym i to go bolało.
-Aniołku?- wtrącił się Azazel.- Czy jest coś, co pomoże ci nam wybaczyć?- Jak mógł być tak głupi? Kiedy Daga tak bardzo się zmienił, omal znów go nie stracił i połączenie czy nie, nie był też w stanie zatrzymać Elverna. Był idiotą i teraz widział to bardzo dokładnie.
-Nie wiem.- przyznał chłopiec, teraz i on miał łzy w oczach. Czemu nie mógł im o tym powiedzieć wcześniej? Czemu musiał narazić przyjaciela? Czemu musiał całować kogoś innego?- Może... -zaczął niepewnie.- Aza pocałuj mnie.- poprosił w końcu cicho, niemal niesłyszalnie. I już znalazł się z ramionach ukochanego. Tak dawno tego nie czuł, taki spokój i miłość bijąca z twarzy mężczyzny. Azazel przez krótką chwilę patrzył w oczy chłopcu bojąc się, że ten w ostatniej chwili się wycofa, ale nic takiego się nie stało i z lekkim uśmiechem pochylił twarz ku ślicznej buźce ukochanego i bardzo powoli złączył ich usta. Skrzywił się nieznacznie, gdy poczuł inny zapach tak blisko chłopca, ale tylko przez sekundę, bo po niej nastąpiła eksplozja uczuć. Już chyba obaj zapomnieli jak to jest, gdy są tak blisko. Początkowo miał być to krótki pocałunek, ale Azazel nie mógł się powstrzymać i polizał wargi chłopca. Ten rozsunął je bez protestu i anioł wsunął język w chętne usta pogłębiając pieszczotę.
Elvern nie mógł już tego znieść. Teraz wiedział jak czuł się Daga. Był zły i smutny, że zostawili go samemu sobie, a jednocześnie pogodzenie się towarzyszy napawało go radością. Wstał więc z kolan i objął chłopca od tyłu całując jego szyję.
-Przepraszam.- szepnął Daga, gdy już się od siebie oderwali.
-Ci..- Azazel pogłaskał go po policzku.- Po prostu nigdy więcej...
-Jeśli i ty obiecasz.- wtrącił się chłopiec dotykając jego włosów.
-Przyrzekam.- szepnął z uśmiechem.
-El?- Daga odwrócił się teraz do niego.
-Nie jestem zły kochanie.- objął go mocniej.- I teraz ty jesteś najważniejszy, obiecuję.
-To...- chłopiec nie był do końca pewny, czy o to mu chodziło, przecież nie chce, żeby byli smutni.
-Kochanie, to nie znaczy, że nie będziemy...
-To dobrze.- Daga uśmiechnął się, być może uda im się odbudować relacje.- Bo nie chcę żebyście cierpieli.- pocałował jednego i drugiego w policzek.
-Więc na co masz ochotę?- Zapytał Elvern urzeczony szczerym uśmiechem chłopca.
-Zostać tu i popływać.- powiedział zdecydowanie.
-Dobrze, kochanie.- Azazel miał bardzo zadowoloną minę. Teraz w końcu uwierzył że będzie dobrze.

Syriusz siedział razem z Regulusem na tarasie obserwując bawiące się na kocu dzieci.
-Reg, wiesz, że Tom poprosił mnie o rękę?- zaczął po chwili ciszy.
-Przecież jesteście małżeństwem.- zdziwił się jego brat.
-To była szybka ceremonia, przecież nawet cię tam nie było.- przypomniał.
-Takie czasy, teraz jest lepiej.- powiedział i on nie miał ślubu, nie zdążyli z tym nigdy.
-Dlatego chcę cie prosić o to, byś był moim drużbą.
-Ja?- Reg był dość zdziwiony, chociaż właściwie nie był pewnie dlaczego.
-Oczywiście, braciszku.- uśmiechnął się do niego.- No, chyba że nie chcesz...
-Chyba żartujesz.- przerwał mu szybko.- Oczywiście, że będę twoim drużbą. A kiedy?
-Wakacje, wtedy Daga wróci do domu.- uśmiechnął się nieznacznie, tęsknił za synem.
-Dobrze.- Reg uśmiechnął się do brata, podczas gdy ten znów miał nieobecny wyraz twarzy.

Daga obserwował mężczyzn pływających w jeziorze i uśmiechał się błogo. Było mu dobrze i ciepło. Po raz pierwszy od dłuższego czasu.
Nie wybaczył jeszcze do końca Azazelowi, ale nie mógł znieść tego, co było wcześniej, a po tamtym wyznaniu wiedział, że obaj będą się starać. Obiecał sobie, że będzie leszy.
-Kochanie?- usłyszał Elverna.
-Tak?- Nawet się nie zorientował, kiedy mężczyzna podpłynął tak blisko.
-Chciałeś popływać, prawda?- objął go i podniósł.
-Tak.- zachichotał i nagle znalazł się w wodzie.
-Jeszcze będziesz miał za swoje.- roześmiał się i odpłynął jak najdalej mógł, nim któryś z mężczyzn zdołał się zorientować, co się dzieje.