poniedziałek, 19 marca 2012

Rozdział 27c

Daga nie mógł uwierzyć własnym oczom.
Spodziewał się wspaniałego prezentu ale nie wyobrażał sobie nigdy czegoś takiego.
Obok rodziców stał mały jednorożec
-Tom!- Pierwsza z szoku otrząsnęła się Bella
-Nie uważasz, że mój syn zasługuje na to co najlepsze- mężczyzna posłał jej wściekłe spojrzenie
-Oczywiście, że tak...- nie powiedziała nic więcej
-Tato to dla mnie?- Daga niepewnie podszedł do ojców z Azazelem idącym za nim w razie gdyby zwierze zaatakowało.
-Oczywiście, miałeś go dostać rok temu ale....- Syriusz ukrył twarz w ramieniu męża to było dla niego za dużo.
Nad jego głową Tom wymienił znaczące spojrzenia z Lucjuszem, który właśnie pojawił się w drzwiach.
Syriusz był w ciąży, choć prawdopodobnie on sam o tym jeszcze nie wiedział.

Daga zbliżył się do wyjątkowo spokojnego jednorożca i delikatnie pogłaskał go po grzbiecie. Zwierze, podeszło do niego bliżej i trąciło łbem jego ramie. Widać było że go zaakceptował.
Natomiast Azazel był wściekły. Tym razem Tom posunął się za daleko i nie miał znaczenia fakt że jest ojcem jego ukochanego. Dla niego to honorowa sprawa. A teraz nie miał jak przebić tego prezentu
-Powinniśmy skończyć jeść, goście nie długo będą- odezwała się Narcyza
-Tak, masz racje- Tom wziął syna na ręce i posadził go z powrotem na krześle
-Ale...- zaczął protestować
-Żeby opiekować się jednorożcem musisz mieć siłę i na pewno chcesz go pokazać przyjaciołom
-Tak- zabrał się szybko za jedzenie, a tym czasem skrzat domowy zabrał zwierze z salonu- Aza?- Zwrócił się do ukochanego, bo ten wydawał się być myślami zupełnie gdzie indziej- Aza!- Gdy ten nie odpowiedział pociągnął go za rękę
-Skarbie muszę na chwilę wyjść- popatrzył na niego z przepraszającym uśmiechem
-Teraz?- Chłopiec był zawiedziony
-Wrócę nim zauważysz źe mnie nie ma- złożył delikatny i szybki pocałunek na ustach ukochanego i zniknął
-Daga coś się stało?- Zapytał zdziwiony Lucjusz
-Nie- powrócił zmartwiony do jedzenia.


-Kłopoty?- Usłyszał za sobą Mauta
-Ciągle tu jesteś. Myślałem że masz już dość- nie odwrócił się w jego stronę
-Nie, do póki nie dostanę tego po co przyszedłem
-Tracisz czas- w końcu na niego spojrzał
-Za to co zrobiłeś należy ci się to co zrobię tobie- okrążył go z wrednym uśmiechem-Gdyby mały nie użył wczoraj magii byłby mój
-Jesteś chory. I on nie był twoim towarzyszem
-A czy to moja wina że pierwszy znalazłeś swojego. Zresztą to nie tylko przez Adama. Należy ci się
-Zabiję cię..
-Zmiękłeś. !00 lat temu wziąłbym twoje groźby serio. Teraz chodzisz jak zagra ci ten mały. Chociaż przyznaje jest na co popatrzeć i pomyśleć jak będzie mi dobrze gdy znajdę głęboko w tej ciasnej pupce i jak będę go rozrywać do środka...- I nie dokończywszy zdania zniknął. Nie zrobił tego jednak dobrowolnie, chociaż Azazel był wdzięczny za cokolwiek się stało, bo był już na skraju. A nie mógł go zabić nie bez pozwolenia.

Tymczasem do salonu przybywali coraz to nowi goście. Byli już Pancy i Draco, czekali tylko na Blaise, żeby wyjść i obejrzeć jednorożca.
Pokazało się też wielu ludzi których nigdy wcześniej nie widzieli oczywiście większość z dziećmi. Ale Daga nie chciał poznawać nikogo nowego. No i martwił się o Azazela, po prostu zniknął godzinę temu
-Daga, patrz- Pancy wskazała na miejsce gdzie przybyli zostawiali prezenty. Wujek Severus właśnie zostawił tam coś dużego
-Nie jesteś ani trochę ciekawy?- Przyjaciółka nie dawała mu spokoju
-Nie bardzo
-Daga, Azazel prawdopodobnie szykuje twój prezent, rozchmurz się- Draco w końcu oderwał wzrok od drzwi, szukał wzrokiem dziewczyny którą poznał jakiś czas temu, bardzo chciał, żeby przyjaciele ją polubili
-Wiem, pewnie masz racje, ale może pójdę go poszukać?- Zastanawiał się głośno
-A może szykuje niespodziankę i nie chce żebyś mu przeszkadzał. Chodź jest już Blaise- Pancy zauważyła czarnoskórego chłopaka
-I żadne z was nie dostało takiego prezentu- rozpromienłl się od razu bo nie mógł się doczekać widoku min przyjaciół.

Marut miał duży problem. Nie skończył grozić Azazelowi gdy coś go od niego odciągnęło i wylądował przed domem. A w jego stronę zbliżały się dwie postacie. I nagle to poczuł. Jeden ze zbliżających się był jego towarzyszem. Tylko że był starszy niż normalnie.
Nie zdążył  jednak zacząć się nad tym zastanawiać bo drugi mężczyzna właśnie złapał jego przeznaczenie za rękę i pocałował w policzek.
W mgnieniu oka znalazł się przy nich i odepchnął tamtego
-Co ty??!!
-Ci już dobrze- dotknął policzka mniejszego mężczyzny
-Kto to?- Odepchnięty podniósł się z ziemi
-Nie wiem- Rabastan odsunął się od Maruta z chęciom niesienia pomocy swojemu chłopakowi. Tylko że wściekły upadły skutecznie mu to uniemożliwił łapiąc za rękę i znikając

Azazel wracał właśnie na przyjęcie z ułożonym planem w głowie. Przechodził własnie obok jednej z nie używanych sypialni, z której dobiegały dziwnie niepokojące głosy.
Otworzył drzwi i zamarł
-Azazel powiedz mu coś- Rebastan starał się uciec od Murata
-Znasz mnie i wiesz że to co mówi to prawda- nie móglłpowstrzymać śmiechu
-A czy ja wyglądam na 16 lat?!- Widać było że był poirytowany
-Daga nie ma...
-Dosyć. Albo mi pomożesz albo wyjdź!- Murat
-Bracie wybacz ale jesteś z tym sam- Azazel ze śmiechem zamknął drzwi.
Teraz wszystko się zmieni, co nie oznacza że są bezpieczni, ale mając po swojej stronie Murata mogą więcej. Nie oznacza to że mu wybaczył. Był mu teraz jednak poddany i nie tylko jemu, Rebastan potrafił być bardziej uparty niż Daga czy Tom.
Tak przeznaczenie zakpiło sobie z niego i to dość dobrze. Dlatego postanowił przez jakiś czas go nie męczyć, odegra się na nim później w końcu zemsta najlepiej smakuje na zimno.

Draco przedstawił Margareth przyjaciolom gdy tylko wrócili ze stajni. I ku jego radości od razu się polubili, nawet Daga nie miał nic przeciwko dziewczynie z tego cieszył się najbardziej.
Siedzieli teraz w piątkę w koncie sali i grali w karty. Daga coraz wyraźniej obserwował drzwi i widać było że jest z minuty na minutę bardziej zdenerwowany.
Aza!- Solenizant nagle poderwał się z miejsca i przebiegł przez salon potrącając kilku gości
-Kochanie wszystko dobrze?- Złapał go w ramiona i przytulił
-Teraz tak- pocałował go w nos i uśmiechnął się słodko- Miałeś wyjść na chwlię
-Wiem przepraszam. Coś mi wypadło, ale juz jestem i nigdzie nie idę- zaczął obsypywać twarz chłopca delikatnymi pocałunkami
-To dobrze. Tęskniłem i to moje urodziny
-Wiem skarbie i mam dla ciebie jeszcze jeden prezent
-Taki jak rano?
-Nie, ale na pewno ci się spodoba- postawił Daga na ziemi i objął ramieniem- Dam ci go na osobności
-Dobrze chodźmy- niestety w tym momencie na środku sali pojawił się wspaniały czekoladowy tort
-Muszę go pokroić i zdmuchnąć świeczki- Daga popatrzył w oczy ukochanemu
-Zaczekam, chodźmy nie pozwólmy twoim gościom czekać.
Daga zdmuchnął świeczki ale nie pomyślał życzenia miał wszystko i był szczęśliwy więc po co psuć to życzeniami. Syriusz i Tom pomogli mu pokroić tort i w końcu mógł się wymknąć na taras.

-Kochanie długo o tym myślałem bo twój prezent musi być wyjątkowy, a Tom i Syriusz przeszli samych siebie
-Aza nie musisz mi nic dawać
-Dla mnie to sprawa honoru- pocałował czekoladowe usta chłopca- Dlatego mimo tego że wiem nie wiele rzeczy może przebić jednorożca- wstał z ławki na której obaj siedzieli i ukląkł- Planowałem poczekać jeszcze kilka lat ale nie zaszkodzi dać  ci go wcześniej- wyją z kieszeni niebieskie pudełeczko i otworzył.
W środku był piękny złoty sygnet z zmieniającymi się co chwila srebrnymi runami
-Aza- wyszeptał wzruszony Daga
-To obietnica, że nic nas nie rozdzieli i nikt cię nigdy nie skrzywdzi- deliktatnie wsunął mu go na palec
-Dziękuję jest piękny- przytulił się do niego i zaczął płakać wzruszony
-Kocham cię- Azazel scałował łzy z policzków ukochanego i pocałował go namiętnie w usta.
Całowali się i przytulali przez długi czas aż zabrało im tchu
-Chcesz wracać do środka?- Daga siedział teraz Azazelowi na kolanach
-Jeszcze nie, posiedźmy tu jakiś czas
-Cokolwiek zechcesz skarbie- objął go jeszcze ciaśniej i patrzyli już bez słowa na zachód słońca.

To był wspaniały dzień dla obydwu ale był to niestety cisza przed burzą i nie mieli pojęcia jak bardzo w czasie kilku miesięcy ich życie się zmieni. Na razie cieszyli się sobą na wzajem.





##################################################################################
Moja wena głoduje i potrzebuje komentarzy. Nakarmcie ją. W nagrodę trochę bardziej gorący rozdział :)