środa, 19 września 2012

Rozdział 63a

Wojna, którą Daga prowadził z towarzyszami, trwała już od kilku dni i była coraz ostrzejsza. Zwłaszcza, że gdy Draco dowiedział się o planie przyjaciela, pomagał mu, jak tylko umiał. Daga nie spał nawet w ich wspólnej sypialni, tylko wrócił do swojego starego pokoju. Rumienił się na każdy, nawet najbardziej niewinny dotyk, od każdego członka rodziny. Jednocześnie umykał sprzed ramion Azazela tak skutecznie, że nawet Elvernowi zrobiło się żal anioła. Dla elfa miał jeszcze kilka niewielkich uścisków i buziaków, ale ani jemu, ani El'owi to nie wystarczyło.
Doszło do tego, że obaj mężczyźni zaczęli go śledzić.

-Daga!- Draco wpadł do salonu, gdzie przyjaciel właśnie ogrywał w karty wujka Rebastana.
-Co tam?- Uśmiechnął się do niego w taki sposób, że przyjaciel mimowolnie się zarumienił.
-Fred i George dostali pozwolenie!- Młody Malfoy uwielbiał i podziwiał starszych kolegów. Chciał, żeby Daga również ich poznał i polubił.
-Cieszę się.- kątem oka zobaczył, że do pomieszczenia wchodzi Elvern, ale nie zrobił żadnego ruchu ku niemu. Zdawał sobie sprawę, że zawsze jeden lub drugi jest jego cieniem. Miał chwilę dla siebie tylko wcześnie rano lub późno w nocy.- To będę w końcu mógł ich spotkać.
-I na pewno ich polubisz, są świetni.- Draco pochylił się nad mniejszym chłopcem.- I jeśli chcesz, mogą ci pomóc, a na pewno Fred, bo George jest gejem i byłby narażony na śmierć.- szepnął do niego obejmując przyjaźnie.
-Zobaczymy.- znów skupił się na grze pod czujnym okiem towarzysza, za którym tak bardzo tęsknił. Nie szło mu tak dobrze jak wcześniej, ale i tak po kilku minutach udało mu się wygrać.
-Dalej nie wiem, jak ty to robisz, malutki.- Rebastan nigdy jeszcze z nikim nie przegrał.
-Tak jakoś.- podszedł do niego i wpakował się mężczyźnie na kolana wtulając w ciepłą pierś.- Wujku, chciałbym zaczarować śnieg, ale nie udaje mi się. Pomożesz mi?- Zapytał patrząc mu głęboko w oczy i z satysfakcją widząc, jak robi się coraz bardziej czerwony i zmieszany. Nawet ktoś, kto jest już z kimś magicznie połączony, nie jest całkiem obojętny na jego czar.
-Dobrze, malutki, ale może nie dziś.- pogłaskał go po głowie szukając wzrokiem Elverna, który siedział posępnie w fotelu obok drzwi.
-Jutro.- zeskoczył na podłogę.- Draco, idziesz?- Wyciągnął do przyjaciela rękę.
-Nie, chcę zobaczyć czy i ja będę mieć szczęście.- chłopak już tasował karty. Daga wzruszył ramionami i wyszedł. Teraz pomęczy Remusa, z nim zawsze jest zabawa.

-Skarbie, poczekaj.- Elvern dogonił chłopca na korytarzu.
-Tak?- Na niego się nie gniewał, ale to, że go odrzucił, wciąż bolało.
-Chciałbym spędzić z tobą trochę czasu... Tylko ty i ja.- dodał, gdy Daga otworzył usta.
-No dobrze.- wziął go za rękę.- Może u mnie w pokoju.- zarumienił się niewinnie.
-Jak sobie życzysz.- posłał mu wdzięczny uśmiech. Musi w końcu spróbować to zakończyć, bo nie jest już w stanie panować nad własnymi żądzami i zajmować Azazela. A był pewny, że anioł zrobi coś, czego wszyscy bardzo by żałować.

Usiedli na podłodze, jak wiele razy wcześniej, ale tym razem Daga nie siedział między jego nagami i nie przytulał się, jakby chcieli stopić się w jedno. Teraz siedział po turecku kilkanaście centymetrów przed elfem.
-El, chciałeś porozmawiać.- po kilku minutach kompletnej ciszy i tego, że mężczyzna patrzył na niego dziwnym, nieprzytomnym wzrokiem, Daga w końcu się odezwał.
-A tak, kochanie.- potrząsnął głową.- Proszę cię przestań...
-Nie.- przerwał mu chłopiec zakładając ręce na piersi.- Nie jestem dzieckiem.
-Wiem o tym.- westchnął wyciągając ku niemu dłoń.- Azazel też, ale to, co robisz, musi się skończyć, nim on coś zrobi.
-El, on nic nie zrobi... dla niego ja mam ciągle pięć lat i tak już zostanie. Przepraszam tylko, że ty musisz cierpieć.
-Kochanie, chodź do mnie.- rozłożył ramiona i pozwolił, by chłopiec się do niego przytulił.- Azazel chce cię posiąść jak najszybciej. Jego natura daje o sobie znać, bo ty robisz się coraz starszy. To dlatego tak się zachowuje. Nie chcesz, by zrobił ci krzywdę, prawda?- Ciało Daga i jego zapach sprawiły, że niemal zapomniał o tym, dlaczego tu jest. Musiał zamknąć oczy, by się na niego nie rzucić. Chociaż to i tak nie wiele dawało, bo nie mógł wyłączyć innych zmysłów.
-Nie.- szepnął chłopiec.- Ale nie jestem dzieckiem. Ja wiem, co to seks, wiem, co wy robicie. Kiedyś was widziałem...i tak nie jestem gotowy, ale kiedyś...
-Widziałeś?- Ocknął się elf.
-Tak, po tym jak wrócił... i macie siebie na wzajem....
-Skarbie, wierz mi, to nie tak, jak myślisz. Obaj cię potrzebujemy w każdej sekundzie naszego życia.- odważył się pocałować go w policzek.- Ale nie możesz za szybko dorosnąć.
-I nie chcę tego, ale nie jestem taki niewinny.- zmienił pozycję tak, że byli odwróceni do siebie twarzami.- I to wasza wina.- uśmiechnął się.
-Postaram się.- Elvern pochylił się i ucałował delikatnie te słodkie usta.
-Ja również.- Azazel zmaterializował się obok nich. Był blady i jakby wychudzony, ale uśmiechał się czule.
-Hej! Oszukałeś mnie!- Daga zerwał się na nogi.
-Nie, El nie wiedział, że już wróciłem.- anioł  mówił prawdę.
-Och...- chłopiec zmieszał się i usiadł na swoim wcześniejszym miejscu.
-To już skończysz tę torturę? Zwłaszcza jeśli chodzi o tego całego Rohn'a. Skarbie, to niebezpieczne.
-Nie lubię go.- przyznał Daga bawiąc się palcami Azazela.
-Wszystko będzie dobrze.- anioł przytulił ukochanych mężczyzn i zastanawiał się, ile jeszcze będzie musiał cierpieć i ile błędów popełni, nim ich życie w końcu się ustabilizuje.

Remus przechodził właśnie obok salonu, gdy nagle uderzył go niesamowicie piękny zapach. Serce zabiło mu mocniej i zaczął nasłuchiwać. W domu znajdował się jego Towarzysz, a on musiał go mieć. Usłyszał za drzwiami jakieś śmiechy. Jeden należał do Draco, a dwa pozostałe były mu nie znane, ale skupił się na jednym. Jego druga połowa była za drzwiami. Nie czekał na nic. Pozwolił wilkowi przejąć kontrolę. Otworzył drzwi i stanął w progu. Był tu razem z bratem. Wysoki rudowłosy młodzieniec.
-Towarzysz.- warknął i w mgnieniu oka znalazł się przy Georgu obejmując go.
-Tato!! Wujku!!- Draco wybiegł z pokoju nawołując kogoś z dorosłych. Tego się nie spodziewał.
-Smoku, co jest?- Zapytał Fred nie spuszczając wzroku z brata i mężczyzny. Ku jego zdziwieniu brat wcale się nie wyrywał, tylko spokojnie czekał na dalszy przebieg wydarzeń nawet uśmiechając się lekko.
-Remus znalazł Towarzysza w twoim bracie.- wyjaśnił im Tom, który wszedł właśnie do pokoju.
-No to będzie jazda, mama padnie.- Fred zaczął się śmiać.
-To jest pewne.- George też się roześmiał, ale na dźwięk gardłowego warkotu tuż przy uchu przestał tak szybko, jak zaczął.
-Remi, chodź do mnie.- Syriuszowi udało się zaklęcie kontroli i już odciągał Lupina od Weasley'a.- Opowiesz mi teraz wszystko w bibliotece.
-Tak.- wychrypiał wilkołak i zniknął wraz z przyjacielem.
-To co teraz?- Fred przestał rechotać i popatrzył na zebranych.