czwartek, 5 kwietnia 2012

Rozdział 31b

Jak i rok wcześniej to Draco buzia się nie zamykała. A Daga tylko siedział, nie był w stanie zjeść porządnego śniadania.
A to że wszyscy obecni przy stole dorośli obserwowali każdy jego ruch. Nawet wujek Regulus, który ostatnio nie opuszczał sypialni, przyszedł go wesprzeć.
-Daga, jeszcze możesz się wycofać- odezwał się Severus- Albus już ma jakiś plan, wezwał dzisiaj nowego nauczyciela obrony, nie jest dobrze
-Oj już przestań go straszyć- machnęła ręką Bella
-Poradzę sobie- szepnął Daga podnosząc głowę-Jestem lepiej przygotowany i Aza nie będzie odstępował mnie na krok- ujął mężczyznę za rękę, a ten w odpowiedzi posłał mu uspokajający uśmiech
-Postaram się zamienić ci szkołę jeszcze w tym tygodniu- Tom wciąż czuł się winny, to przez niego jego jedyny syn chciał się narażać
-Nie trzeba tato,  nie jestem już małym dzieckiem- mimo że Azazel wyjaśnił mu jego pomyłkę, chciał udowodnić, że coś mimo wszystko potrafi sam o siebie zadbać
-Synu....
-Na prawdę, będę pisał codziennie i jak coś się stanie, to będziecie wiedzieć i wtedy mnie stamtąd zabierzecie
-A nic mu się nie stanie, nie tym razem- Draco miał bardzo zaciętą minę
-Tak, Draco ma rację. Nie tym razem- Azazel pocałował ukochanego w policzek i posadził go sobie na  kolanach. Tom nawet nie drgnął, po dzisiejszym poranku nie miał prawa- Skarbie, zrobisz jak uważasz masz moje pełne poparcie, ale było tyle innych szkół
-Aza, proszę- schował buzie w zagłębieniu szyi mężczyzny
-Oczywiście, co tylko zechcesz- przytulił go do siebie
-O kurczę, Daga musimy iść bo się spóźnimy- Draco odstawił kubek z herbatą i wstał od stołu
-Tak, tylko....-Lucjusz nie miał pojęcia jak to rozegrać, przecież wszyscy nie mogą zjawić się na peronie
-Lucjuszu, pójdę z tobą- Syriusz wstał, żeby zaprotestować- Kochany, wiem że ty rówież tego chcesz ale nawet jako Łapa są tacy którzy mogli by cię rozpoznać
-A ciebie?- Nie dawał za wygraną
-Mniej rzucam się w oczy- pocałował go namiętnie
-Obaj powinniście zostać- Odezwał się Severus. Ale za chwilę zmieszał się pod wpływem wściekłych spojrzeń Czarnego Pana i swojego szwagra- Jeśli będzie z nami ktoś  jeszcze mogą być podejrzenia. Zwłaszcza ktoś nieznany- wyjaśnił szybko
-Severus ma racje- Syriusz powiedział nie pocieszony całując męża- Kochany, zostańmy, ryzyko jest zbyt wielkie - dotknął powoli językiem dwóch pierwszych kręgów na jego szyi i już wiedział że zmiękł
-Tak, macie racje- poddał się w końcu, chociaż to nie do końca mu się podobało.

-Daga, tylko uważaj na siebie- Syriusz przytulał go do siebie od paru dobrych minut, nie dopuszczając do niego nikogo , nawet męża
-Wujku bo na prawdę się sópźnimy- marudził Draco
-Już już- niechętnie go wypuścił, ale Tom nie dał synowi odejść
-Pisz codziennie, synu nie daj się Dumbledore, nie jest tak silny jak się wydaje, ale blokuj umysł jak cię uczyłem
-Dobrze tato, będę cały czas- uśmiechnął się do obojga rodziców- I nie martwcie się, tym razem będzie lepiej- uściskał ich szybko i stanął obok przyjaciela- To chodźmy już- Lucjusz zabrał oba kufry chłopców. A Daga zabrał klatkę w  której siedział piękny czarny kot. Z pozoru patrzył spokojnie na scenę rozgrywającą się przed nim, a tak na prawdę był gotowy do akcji by bronić swojego towarzysza i pana.
Azazelowi całkiem podobało się bycie kotem, widział i słyszał więcej, no i kwestia tego że Daga cały czas był pod jego opieką. Uśmiechał się w duchu gdy jego ukochany podrapał go za uchem. Tak ta forma zdecydowanie mu odpowiadała.

Marut i Rebastan leżeli jeszcze w łóżku. Anioł w końcu przekonał towarzysza że jest go godzien i wczoraj udało im się zbliżyć po raz drugi. I ciągle miał mało.
-Kochany, wiem że wczoraj cię wymęczyłem...
-Nie, lóżko to nie wszystko, takie związki już miałem- to oczywiście nie było to co Marut chciał usłyszeć
-Wybacz- pocałował go w czoło- Po prostu jesteś taki piękny, taki pociągający- zawisł nad nim całując powoli nagą pierś kochanka
-Marut, proszę, jestem zmęczony- odepchnął go delikatnie
-Dobrze, masz rację. Prześpij się- uśmiechnął się do niego czule- A ja przygotuję ci kąpiel- jeszcze raz musnął wargami jego usta i wstał.
Niestety nie zdążył nawet wyjść z sypialni, gdy poczuł że Albus go wzywa. Zapomniał o tym już całkiem, to zdawało się być tak odległe jak poprzednie życie.
Wszedł do łazienki, cicho zamknął drzwi i zniknął.
-Czego chcesz?- Był zły, nie powinien w ogóle godzić się na współpracę ze staruchem
-Mamy 1 września, a ty nie poczyniłeś żadnych postępów- odpowiedział spokojnie dyrektor
-I nic  nie zrobię, dzieciak wraca tu, sam- może i on będzie miał coś z tego że Azazel chce zniszczyć Dumbledora, lubił patrzeć na cudze cierpienie, a brak ostrzeżenia  o swoim pobratymcu powinno właśnie do tego doprowadzić
-Sam? To ciekawe- powiedział sam do siebie- Nie jesteś mi już potrzebny, a nie mam czasu cię torturować, nie wchodź mi więcej w drogę- powiedział do Maruta i usiadł z powrotem za biurkiem. Nie było sensu rzucać na niego żadnych zaklęć one i tak ledwo na nich działają. A kto wie czy nie przyda mu się w przyszłości. Teraz musi pomyśleć co zrobić z nową informacją.
I Marut był zadowolony z takiego obrotu spraw. Nie minęło dużo czasu powinien jeszcze zdążyć wrócić nie zauważony.
Jednak gdy tylko znalazł się z powrotem w łazience, wiedział że coś jest nie tak
-Kochanie?- Zajrzał do sypialni. Rebastan nagi siedział na łóżku z brodą na kolanach i twarzą ukrytą w dłoniach- Co się dzieje? Proszę mów do mnie- znalazł się przy nim w oka mgnieniu
-Powinienem się zgodzić. Wtedy byś nie poszedł- powiedział cicho
-Nie proszę nie mów tak- ujął twarz ukochanego w swoje dłonie- To nic, po prostu nie masz w łazience żadnych olejków- skłamał szybko, kiedyś o wszystkim mu powie, ale jeszcze musi zdobyć jego pełne zaufanie
-Przepraszam, poniosło mnie- przytulił się do niego
-Nic nie szkodzi . To chodź już bo woda całkiem wystygnie- wziął go na ręce i dziękował Losowi że potrafi tak dobrze kłamać

Severus pochylał się nad kołyską w której spały jego dzieci. Wciąż jeszcze nie mógł uwierzyć, że Los tak hojnie go obdarzył
-Są piękne- Regulus stanął obok i położył mu głowę na ramieniu
-Tak i takie spokojne. Wybacz że muszę wracać- objął ukochanego
-Po prostu bądź najczęściej jak tylko możesz w domu- pocałował go w policzek- Następne nosisz ty- uśmiechnął się niewinnie
-Reg!
-Żartowałem, wątpię czy będzie jeszcze jakieś, ciąża u mężczyzn jest niebezpieczna, medyk....
-Kochany, dałeś mi więcej niż kiedś ośmieliłem się śnić- tym razem to on go pocałował najpierw delikatnie, a później powoli rozchylał wargi ukochanego językiem. Tęsknił za tym, na szczęście coraz częściej dawał mu znaki że jest gotowy znów się z nim kochać.
Nie zdąrzyli zrobić nic więcej bo mała Liv zaczęła cicho płakać
-Nawet twoja córka nie chce powiększenia rodziny- zażartował Regulus i podniósł dziecko
-Porozmawiamy jeszcze- pocałował Liv i objął kochanka raz jeszcze, nie chciał iść, ale praca jest ważna, zwłaszcza teraz
-Muszę iść kochany- wyszeptał mu do ucha
-Wiem, idź już. Tylko na wróć noc. Narcyza weźmie dzieci a ja mam dla ciebie niespodziankę
-Już się nie mogę doczekać- pocałował go tym razem przelotnie i opuścił sypialnie był już spóźniony.

Peron jak zwykle był zatłoczony. Daga trzymał się blisko Lucjusza a Draco już do kogoś machał
-Daga, chodź poznasz moich nowych znajomych- nim przyjaciel zdążył zaprotestować blondyn ciągnął go w stronę pociągu. Odwrócił się jeszcze i w przelocie pomachał wujkowi.
Weszli do przedziału. Oprucz Pency, Megi i  Blaise siedziało jeszcze trzech starszych chłopaków.
-Daga, to jest Lee, Fred i Geroge. Oni są z nami- przedstawił nieznajomych
-Chłopaki, a to nasz Mały Książe, Daga Riddle- uśmiechnął się do pozostałych i usiadł wygodnie na jednym z wolnych siedzeń, które przypadkiem było tuż obok Megi. Daga zajął miejsce przy oknie.



################################################################################
Wielkie podziękowania dla Justusia7850, ze to że zgodziła się sprawdzać moją pisanine. Jesteś nie oceniona