poniedziałek, 21 maja 2012

Rozdział 40b

Azazel wszedł do sypialni Rebastana. On i Marut rozmawiali o czymś cicho
-Czego chcesz?- Odezwał się anioł
-Twojej pomocy- wyznał zamykając za sobą drzwi
-Pójdę pod prysznic- Rebastan uśmiechnął się do niego i założył szlafrok, po czym wyszedł. Obaj go obserwowali
-Słucham- Marut wstał i też się zakrył
-Ja i Daga dziś ruszamy do Akademii- usiadł w fotelu
-Czego więc chcesz ode mnie?- Nalał sobie wina, ale nie zaproponował Azazelowi
-Nie możesz być tylko tu...
-Tu jest mój towarzysz!- Zaczął się irytować
-I twoim obowiązkiem jest sprawiać by był szczęśliwy. A to oznacza mieć oko na nich wszystkich
-Skoro tak twierdzisz- wzruszył ramionami- Jak tam twoje napięcie?- Zmienił temat z wrednym uśmiechem
-Daga to dziecko- wstał zły
-Jeśli twoje podejście się nie zmieni i to  szybko to ktoś inny będzie miał przyjemność- i chociaż on sam nie interesował się już chłopcem, był pewien że takich jak on jest wielu
-Co ty wiesz- wycedził przez zęby ale zanim zrobił cokolwiek drzwi łazienki otworzyły się i stanął w nich Rebastan ubrany tylko w ręcznik. Azazel mimo wolnie przyglądał się mężczyźnie. Był dobrze zbudowany, blady i gładki, może trochę za chudy jak na dorosłego mężczyzne ale umięśniony.
Zwykle to tacy właśnie mężczyźni go pociągali
-Jesteś jeszcze- usłyszał wesoły głos Rebastana i to go otrzeźwiło
-Już wychodzę- popatrzył na wściekłego Maruta, on zauważył jego spojrzenie. Skinął tylko głową i wyszedł pospiesznie.
Wiedział że to było nie do zniesienia, mimo całej miłości do towarzysza był przecież mężczyzną z drugiej strony nawet sama myśl o zdradzie powodowała że robił się fizycznie chory.
Musiał coś wymyśleć i to szybko, ale było tyle innych spraw.

-O jesteś- uśmiechnął się do niego chłopiec
-Tak kochanie byłem tylko coś załatwić- usiadł obok niego na sofie w bibliotece
-Dobrze- Daga usiadł mu na kolanach z wielką książką w dłoni- Czytam o Akademi
-I podoba ci się?- Zapytał całując jego szyję
-Bardzo- rozpromienił się i zachichotał
-Cieszę się skarbie- robił się twardy, tylko że to ani czas ani miejsce.
Czego nie wiedział to tego że ukochany tylko na to czekał. Upuścił książkę niby przypadkiem i ześlizgnął się na kolana, ale zamiast podnieść ciężki przedmiot, dotknął małą rączką wypukłości w spodniach ukochanego
-Maleńki co ty?!..- Ale mimo tego że był bardzo zdziwiony nie był w stanie się odsunąć
-Tylko troszkę, nie jestem dzieckiem, wiem że ci ciężko- wyszeptał i zaczął rozpinać guziki rozporka.
Azazel już się nie opierał, ukochany miał racje to było mu potrzebne.
Daga tymczasem, uporał się ze spodniami i bielizną ale tylko wyciągnął nabrzmiały już członek bez ściągania ubrań wiedział że w każdej chwili  ktoś może tu wejść.
Posłał mu jeszcze jeden niewinny uśmiech i powoli polizał czubek męskości kochanka. Azazel zamknął oczy. To było cudowne. Chłopiec nagle zmienił taktykę i wziął do ust tyle ile był w stanie a całą resztę złapał do rączek i zaczął poruszać nimi w górę i w dół odwrotnie do ruchu w którym pracował jego języczek. Mężczyzna zasyczał z przyjemności. Wplótł palce w ciemne miękkie włosy i odchylił głowę do tyłu. Od spełnienia dzieliły go sekundy. Daga czują to zabrał ręce i przyspieszył ruchy językiem. Znowu dotykając tylko czubka drżącego cieknącego członka. Wziął go do buzi i zamruczał. Azazel doszedł gdy tylko poczuł drganie warg ukochanego.
-Kochany mój- wyszeptał podnosząc go z podłogi, sadzając z powrotem na kolanach i całując namiętnie.
-Podobało ci się?- Zapytał gdy już odzyskał oddech po pocałunku
-Zawsze aniołku- przytulił go do siebie. Może za bardzo się martwił.
-Kocham cię Aza- wyszeptał kładąc głowę na jego piersi
-Ja ciebie bardziej skarbie- pocałował go w czubek głowy
-Tu jesteście- usłyszeli glos Severusa, stał w drzwiach z synkiem na rękach- wszyscy was szukają
-Czemu?- Zainteresował się Daga
-Pożegnalny obiad- wyjasnił mężczyzna i odszedł
-Aza?- Zaniepokoił się chłopiec
-Wyruszamy już dzisiaj- na te słowa oczy jego małego skarba zaszkliły się łazmi- wybacz....- ale nie dokończył bo ten zerwał się z jego kolan
-To za wcześnie! nigdzie nie jadę!- I już go nie było. Azazel zdawał sobie sprawę że powinien był powiedzieć mu o tym wcześniej. Że to dla niego za dużo i za szybko ale jego bezpieczeństwo było ważniejsze. Zwłaszcza teraz. No i Daga chciał znaleźć się w Akademi, będzie tam szczęśliwy a to dla mężczyzny liczyło się najbardziej.
Wstał, doprowadził się do porządku i ruszył na poszukiwanie ukochanego.


###############################################################################
Komentujcie proszę:) Notki są krótkie bo wena tylko na tyle ma siły