Azazel wszedł do sypialni Rebastana. On i Marut rozmawiali o czymś cicho
-Czego chcesz?- Odezwał się anioł
-Twojej pomocy- wyznał zamykając za sobą drzwi
-Pójdę pod prysznic- Rebastan uśmiechnął się do niego i założył szlafrok, po czym wyszedł. Obaj go obserwowali
-Słucham- Marut wstał i też się zakrył
-Ja i Daga dziś ruszamy do Akademii- usiadł w fotelu
-Czego więc chcesz ode mnie?- Nalał sobie wina, ale nie zaproponował Azazelowi
-Nie możesz być tylko tu...
-Tu jest mój towarzysz!- Zaczął się irytować
-I twoim obowiązkiem jest sprawiać by był szczęśliwy. A to oznacza mieć oko na nich wszystkich
-Skoro tak twierdzisz- wzruszył ramionami- Jak tam twoje napięcie?- Zmienił temat z wrednym uśmiechem
-Daga to dziecko- wstał zły
-Jeśli twoje podejście się nie zmieni i to szybko to ktoś inny będzie miał przyjemność- i chociaż on sam nie interesował się już chłopcem, był pewien że takich jak on jest wielu
-Co ty wiesz- wycedził przez zęby ale zanim zrobił cokolwiek drzwi łazienki otworzyły się i stanął w nich Rebastan ubrany tylko w ręcznik. Azazel mimo wolnie przyglądał się mężczyźnie. Był dobrze zbudowany, blady i gładki, może trochę za chudy jak na dorosłego mężczyzne ale umięśniony.
Zwykle to tacy właśnie mężczyźni go pociągali
-Jesteś jeszcze- usłyszał wesoły głos Rebastana i to go otrzeźwiło
-Już wychodzę- popatrzył na wściekłego Maruta, on zauważył jego spojrzenie. Skinął tylko głową i wyszedł pospiesznie.
Wiedział że to było nie do zniesienia, mimo całej miłości do towarzysza był przecież mężczyzną z drugiej strony nawet sama myśl o zdradzie powodowała że robił się fizycznie chory.
Musiał coś wymyśleć i to szybko, ale było tyle innych spraw.
-O jesteś- uśmiechnął się do niego chłopiec
-Tak kochanie byłem tylko coś załatwić- usiadł obok niego na sofie w bibliotece
-Dobrze- Daga usiadł mu na kolanach z wielką książką w dłoni- Czytam o Akademi
-I podoba ci się?- Zapytał całując jego szyję
-Bardzo- rozpromienił się i zachichotał
-Cieszę się skarbie- robił się twardy, tylko że to ani czas ani miejsce.
Czego nie wiedział to tego że ukochany tylko na to czekał. Upuścił książkę niby przypadkiem i ześlizgnął się na kolana, ale zamiast podnieść ciężki przedmiot, dotknął małą rączką wypukłości w spodniach ukochanego
-Maleńki co ty?!..- Ale mimo tego że był bardzo zdziwiony nie był w stanie się odsunąć
-Tylko troszkę, nie jestem dzieckiem, wiem że ci ciężko- wyszeptał i zaczął rozpinać guziki rozporka.
Azazel już się nie opierał, ukochany miał racje to było mu potrzebne.
Daga tymczasem, uporał się ze spodniami i bielizną ale tylko wyciągnął nabrzmiały już członek bez ściągania ubrań wiedział że w każdej chwili ktoś może tu wejść.
Posłał mu jeszcze jeden niewinny uśmiech i powoli polizał czubek męskości kochanka. Azazel zamknął oczy. To było cudowne. Chłopiec nagle zmienił taktykę i wziął do ust tyle ile był w stanie a całą resztę złapał do rączek i zaczął poruszać nimi w górę i w dół odwrotnie do ruchu w którym pracował jego języczek. Mężczyzna zasyczał z przyjemności. Wplótł palce w ciemne miękkie włosy i odchylił głowę do tyłu. Od spełnienia dzieliły go sekundy. Daga czują to zabrał ręce i przyspieszył ruchy językiem. Znowu dotykając tylko czubka drżącego cieknącego członka. Wziął go do buzi i zamruczał. Azazel doszedł gdy tylko poczuł drganie warg ukochanego.
-Kochany mój- wyszeptał podnosząc go z podłogi, sadzając z powrotem na kolanach i całując namiętnie.
-Podobało ci się?- Zapytał gdy już odzyskał oddech po pocałunku
-Zawsze aniołku- przytulił go do siebie. Może za bardzo się martwił.
-Kocham cię Aza- wyszeptał kładąc głowę na jego piersi
-Ja ciebie bardziej skarbie- pocałował go w czubek głowy
-Tu jesteście- usłyszeli glos Severusa, stał w drzwiach z synkiem na rękach- wszyscy was szukają
-Czemu?- Zainteresował się Daga
-Pożegnalny obiad- wyjasnił mężczyzna i odszedł
-Aza?- Zaniepokoił się chłopiec
-Wyruszamy już dzisiaj- na te słowa oczy jego małego skarba zaszkliły się łazmi- wybacz....- ale nie dokończył bo ten zerwał się z jego kolan
-To za wcześnie! nigdzie nie jadę!- I już go nie było. Azazel zdawał sobie sprawę że powinien był powiedzieć mu o tym wcześniej. Że to dla niego za dużo i za szybko ale jego bezpieczeństwo było ważniejsze. Zwłaszcza teraz. No i Daga chciał znaleźć się w Akademi, będzie tam szczęśliwy a to dla mężczyzny liczyło się najbardziej.
Wstał, doprowadził się do porządku i ruszył na poszukiwanie ukochanego.
###############################################################################
Komentujcie proszę:) Notki są krótkie bo wena tylko na tyle ma siły
*_* kyaaa Daga to zrobił*_* aww,,, moja wyobraźnia szaleje, chce jeszcze jeszcze, ale nie teraz na to pora ^^
OdpowiedzUsuńBiedny Daga, będzie tęsknił za wszystkimi,,, pisz szybciutko *_*
Twoja Maru <3
Wygląda na to, że Daga ma o wiele więcej odwagi od Azazela.Dziwię się tylko, że zrobił od razu coś takiego. Było nie było to jeszcze całkiem niewinny chłopak.
OdpowiedzUsuńWcale nie dziwię się, że mały tak zareagował. Nie miał czasu się pożegnać z przyjaciółmi, ani z rodziną.
Biedny Daga- znowu pożegnanie, ale teraz przynajmniej powinien być bezpieczny. Mam nadzieję że Akademia mu się spodoba :) No i jak on się postarał dla Azazela ;) Dobrze że nie jest tak ślepy żeby nie zauważyć stanu ukochanego.
OdpowiedzUsuńOby Marut nie miał racji i nikt poza Azą nie dobrał się do Daga.
Sev z dzidziusiem to musiał być miły widok:)
Czytało się przyjemnie.
gnose
W sumie to przyznam Marutowi rację, mimo że Daga ma tylko 12 lat, to już niejeden miał na niego ochotę, lepiej żeby Aza wyperswadował im to z głowy, bo Riddle jest tylko jego;) Akcja w bibliotece była nieziemska i zastanawiam się kiedy będzie takich więcej;p Nie dziwie się chłopcu, że jest mu smutno na wieść iż wyjeżdżają...
OdpowiedzUsuńOj, masz rację. Rozdzialik króciutki, ale milutki:)
Pozdrawiam i weny życzę:)
Caathy.x1
O jaaa, szkoda mi Dagi, że wyjeżdżają... w tej szkole moglo by być więcej scen a'la ta z biblioteki ; D
OdpowiedzUsuńWeny, weny i jeszcze raz weny!
Bezimienna...
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, oj biedy Dagda, ale im wcześniej tam się znajdzie tym lepiej... no i nam dorasta...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka