środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział 55

-Nawet nie wiesz jak bardzo chciałem do was podejść.- wyszeptał Azazel powoli rozbierając ukochanego.
-I co byś zrobił?- Zapytał Elvern całując go po szyi.
-Posadziłbym cię na kolanach i wszedł w ciebie powoli.- elf leżał teraz pod nim całkiem nagi i więcej niż gotowy.
-Bogowie...- szepnął  El sięgając do rozporka anioła.- Chcę cię poczuć, teraz!
-A może mam się z tobą podroczyć?- jedną ręką dotknął jego sutka, a druga powędrowała do znów pobudzonego penisa.
-Nie!- Niemal krzyknął.- Proszę!- Elvern nie miał zamiaru cierpieć w wojnie swoich towarzyszy. On był tu całkiem niewinny. Azazel pochylił się i pocałował go zachłannie.
-Wyglądaliście tak wspaniale.-  sam zaczął się rozbierać jednocześnie pieszcząc go dłonią.- Daga na kolanach taki niewinny i słodki, a ty cały rozgrzany, gotowy, proszący o więcej.- był już nagi i przesunął rękę na pośladki kochanka.
-Wejdź we mnie.- szepnął elf podnosząc się lekko na łokciach i całując jego klatkę piersiową.
-Niecierpliwy.- uśmiechnął się głaszcząc go po policzku i kładąc się obok- Wskakuj, skarbie.- on sam był boleśnie sztywny, nie przywykł do tryskania w spodnie i to wcale go nie satysfakcjonowało. Elvern popatrzył na niego przez chwilę, jakby nie do końca zrozumiał, ale gdy jego wzrok spoczął na czerwonej erekcji, gotowej w każdej chwili wystrzelić, wiedział już co robić. Podniósł się i i kucnął kilka centymetrów nad nim. Dłonie Azazela spoczęły na jego biodrach, ale nie robiły nic. Elf, nie zamykając oczu, bardzo powoli opadał w dół biorąc go w siebie milimetr po milimetrze, pojękując chicho z przyjemności. Anioł uwielbiał to, jak bardzo jego kochanek jest ciasny. On też nie zamykał oczu. Jedna z jego dłoni przyciągnęła ukochaną twarz do pocałunku.
-Kocham cię.- wyszeptał, po raz pierwszy unosząc biodra. El westchnął przeciągle i przymknął oczy. Było mu wspaniale i wynagradzało to to, jak bardzo wcześniej się droczył.
-Ja ciebie też.- i powoli zaczął kręcić kółka biodrami, raz po raz zamykając oczy i przygryzając wargi. Azazel poruszał biodrami w górę i w dół, najpierw nie śpiesznie, rozkoszując się widokiem. Jedna ręka wciąż spoczywała na biodrze ukochanego, a drugą miał splecioną z dłonią elfa. Elvern nagle przyspieszył ruchy i pochylił się do pocałunku. Azazel natychmiast przytulił go do siebie i sam również przyspieszył. Czuł erekcje ukochanego wbijającą mu się w brzuch, była już lepka i wilgotna. Słyszał jęki kochanka tuż przy uchu, co podniecało go jeszcze bardziej.
-Razem.- wychrypiał uderzając to specjalne miejsce w  ciele elfa z taką siłą, że na chwilę zabrakło mu oddechu. Po sekundzie Elvern doszedł przygryzając aniołowi ucho. Azazel zalał wnętrze kochana w tym samym czasie.
El opadł na posłanie ciągle oddychając nie równo, ale nagle zaczął się śmiać.
-Sam nie wiem, czy dobrze wyjdę na tym, że jestem w samym środku tej waszej wojny. Szybko może mi braknąć sił.
-To się nie stanie, skarbie.- pocałował go i wstał.- odpocznij, ja doprowadzę się do porządku i znajdę tego diabełka.
-Dobrze.- przekręcił się na bok i zamknął oczy.

Daga w tym czasie znalazł się w sypialni wujka Regulusa, w której nie było jednak dorosłych. W dziecięcym łóżeczku leżały bliźniaki, chłopczyk spał smacznie, ale dziewczynka miała otwarte oczka i cichutko do siebie gaworzyła. On sam nie był przyzwyczajony do małych dzieci i przez kilka minut nie wiedział, czy powinien odejść, czy zostać i patrzeć, co się stanie. Jednak, gdy mała się do niego uśmiechnęła, wyciągnął rękę by ją pogłaskać.
-Syriusz mówił, że wróciłeś.- usłyszał za sobą Severusa.
-Cześć, wujku.- podszedł do niego i przytulił się.
-Witaj w domu.- uśmiechnął się i pogłaskał go.- Chcesz ją potrzymać?
-Nie, ja nie wiem...- zaczął, ale mężczyzna już trzymał córeczkę w ramionach.
-Nic jej nie zrobisz.Ona tobie też nie.- uśmiechnął się podając mu dziecko. Daga niepewnie wziął je w ramiona. Miał szczęście, bo mała była wyjątkowo grzeczna i się nie wierciła.
-Kochanie, ślicznie wyglądasz.- do pokoju wszedł Azazel.
-To już?- Daga zdziwił się, bo po pierwsze chciał pobyć sam, a po drugie teraz jego czeka kara.
-Tak bardzo mnie podnieciłeś.- szepnął mu do ucha tak, by Severus nie słyszał.- Marut przekazał mi bardzo ciekawe informacje.- zwrócił się do mężczyzny.
-Tak, dużo się tu działo.- przytaknął biorąc córkę na ręce i z powrotem kładąc ją do łóżeczka.- Ale o tym później.- spojrzał wymownie na Daga.
-Kto jeszcze jest w domu?- Zapytał chłopiec.
-Bella ma być za kilka minut. Jestem pewny, że chcesz się z nią zobaczyć.- Severus uniósł brew, coś między nimi było nie tak. Czemu Książę tak bardzo nie chciał przebywać z towarzyszem?
-To ja pójdę do salonu i poczekam na ciocię.- uśmiechną się do nich i wybiegł, zanim zdążyli zrobić cokolwiek.
-Chcesz mi coś powiedzieć?-Snape uniósł brew.
-Nie.- odpowiedział zimnym głosem.- Wszystko jest jak trzeba.
-Tylko czemu ja ci nie wieżę?- Nie spuszczał z niego wzroku.
-To już nie mój problem.- odwrócił się i wyszedł. Wiedział, że już nie dogoni chłopca, ale może Bella jeszcze nie przybyła.
Musiał szybko porozmawiać z ukochanym, zanim ktoś jeszcze zacznie coś podejrzewać.


################################################################################
Wiem krótko:(
Kochani, proszę o komentarze. Codzienne pisanie nie jest łatwe i chciałabym znać opinię na temat mojej ciężkiej, ale bardzo przyjemnej pracy:)