poniedziałek, 3 września 2012

Rozdział 59

Woda w wannie była ciepła i pachnąca.
Azazel posadził elfa na puchowym dywanie obok i bez słowa zaczął się rozbierać.
-Może ci pomóc?- Zapytał w końcu Elvern. To on miał sprawić, by ukochany poczuł się lepiej, a nie odwrotnie, na co się zapowiadało.
-Chodź do mnie, kochanie.- Azazel usiadł na brzegu wanny i patrzył jak elf podchodzi do niego na kolanach zmysłowo kołysząc biodrami.
-Co chcesz, żebym zrobił?- Zapytał Elvern patrząc mu w oczy i dotykając delikatnie bokserek.
-Wyjmij go, skarbie.- pogłaskał go po policzku i czekał, aż ukochany wykona zadanie.- A teraz ssij go powoli i patrz mi w oczy cały czas.- elf z uśmiechem najpierw wolno polizał samym koniuszkiem języka napletek, by, gdy penis zaczął drżeć, wchłonąć go w całości patrząc przy tym w oczy kochanka.
-Wspaniale.- wyszeptał Azazel i wplótł ręce w jego miękkie długie włosy, ale nie popędzał go. Po prostu patrzył i rozkoszował się powolnymi ruchami ciepłych ust i języka.
Po kilku minutach poczuł chłodną dłoń masującą skórę wokół erekcji i zamknął oczy odchylając głowę do tyłu. Elvern przyspieszył ruchy i kucnął kładąc ręce na biodrach kochanka, przytrzymując go na miejscu. Wiedział, że Azazel jest już blisko. Przesuwał dłonią po trzonie penisa, a językiem drażnił samą główkę raz po raz atrzymując się na maleńkiej szparce. Uśmiechał się przy każdym drżeniu.
Wciąż na niego patrzył. Twarz anioła wyrażała czystą przyjemność, była łagodna i jeszcze piękniejsza niż zwykle. A gdy otworzył oczy, by spojrzeć na elfa, doszedł nagle, bez ostrzeżenia na jego twarz.
-Kochanie.- szepnął podnosząc go z kolan i sadzając na swoje.- Taki seksowny.- uśmiechnął się do niego i zbliżył język do jego twarzy, by zlizać spermę.- Elvern na pierwszy dotyk języka roześmiał się.
-Łaskocze.- przytulił się do mężczyzny, a ten nie przestając pieszczoty wsadził kochanka do wanny i sam usiadł twarzą do niego.
-Dziękuję ci.- pocałował go dzieląc się z nim resztką własnego smaku.- Tego mi było trzeba.
-Zawsze do usług.- położył się w wodzie i położył stopy na nogach Azazela. Anioł natychmiast zaczął je masować.

- To musiało być okropne.- Daga właśnie skończył opowiadać o tym wydarzeniu.
-Było. Draco, ja myślałem, że on już nie wróci i że El też mnie zostawi.- miał łzy w oczach.- I to zimno jakie od niego biło. Ode mnie też. Odrzucałem go, bo wiedziałem że oni....- rozkleił się całkiem.
-Hej.- Draco wziął przyjaciela w ramiona.- Już wszystko dobrze. Jest już z wami.- głaskał go po głowie.
-Tak.- pociągnął nosem.- Zle oni znów... Draco, to dorośli mężczyźni.
-I obaj kochają cię nad życie, no i masz plan. Trzymaj się go i będzie dobrze.- nie znosił, gdy Daga płakał. On nie powinien znać łez.
-Tylko czasem myślę, że oni mnie już nie chcą. Aza zawsze sam mnie dotykał. Teraz może jest troszkę lepiej, ale to ja głównie pakuje mu się na kolana, czy go całuję. Jakoś mi się udało z tym prysznicem, ale pewnie znów długo nic nie będzie.
-A El?- Draco nie wiedział, co mu poradzić. On nie miał i nie będzie mieć takich problemów.
-On jest chętniejszy.- uśmiechnął się nieznacznie.
-Więc uderzaj tu. Obaj wiemy, jaki jest Azazel. To zazdrośnik. A wam nic nie zrobi. No i przecież możesz sam to robić. O tym śniłeś, tak?- Obaj się zarumienili.
-Nie wiem, czy bym mógł.- sen to co innego, a samemu robić coś takiego, w dodatku na pokaz... Nie był do tego przekonany.
-Hej.- Draco uśmiechnął się do niego.- Przecież nie takie rzeczy już robiłeś.
-Może masz rację. A ty jak? Udało ci się zaprosić Meggi na randkę?- Daga zmienił sprytnie temat i wziął z tacy ciastko.
-A wiesz, że tak.- Draco wciąż był z siebie niezmiernie dumny i zaczął opowiadać.

-Sev?- Regulus podniósł się na łokciu, by popatrzeć na ukochanego, który czytał obok.
-Tak, skarbie?- Nawet na niego nie popatrzył.
-O co prosiłeś Toma?- Nie to chciał wiedzieć, ale to może być dobry początek. Ostatnio nie rozmawiają ze sobą, o czułościach też można było zapomnieć.
-O zwerbowaniu profesjonalnego medyka.- odłożył książkę.
-Ah.- Reg chciał wstać, ale Severus złapał go za rękę.
-Kochanie, ja wiem, że cię zaniedbuję, ale to przez pracę na dwie strony...
-Wiem.- przerwał mu zły.- I nic nie mówię.
-Płaczesz w nocy.- szepnął całując go delikatnie w usta.
-Nie prawda.- oburzył się, ale kłamstwo było tak duże, że niemal czuł je na języku.
-Boisz się, że już cie nie kocham, że dałeś mi to czego chciałem i teraz jesteś mi niepotrzebny.- przytulił go.- A to nie prawda, tęsknie każdej minuty, gdy nie jestem z tobą. Gdy ty płaczesz i ja płaczę. Moja skóra płonie z pragnienia, by cię dotknąć. To ja się boję, że masz kogoś. Już nie mówisz, co u ciebie....
-Bo nie chcesz.- wyszeptał.
-Reg, ten medyk, on jest szansą. To na niego spadnie praca. A gdy to nastąpi, zabiorę cię, gdzie tylko zechcesz na dwa tygodnie z dziećmi lub bez.
-Bez.- zdecydował od razu, chciał być troszkę samolubny.
-Dobrze.- pocałował go.- Kocham cię.
-I ja ciebie.- teraz na jego ustach zagościł uśmiech, po raz pierwszy od jakiegoś czasu szczery.

Azazel i Elvern weszli do salonu, gdzie powinien być ich mały ukochany. I tam własnie go znaleźli, ale ani on, ani Draco ich nie widzieli, bo obaj byli zajęci zaciętą grą w karty i objadaniem się ogromnymi ilościami słodyczy.
-Wygrałem!- Ucieszył się Daga.
-Masz po prostu szczęście.- Draco założył ręce na piersi.
-Kochanie.- Azazel podszedł do ukochanego i cmoknął go w policzek, a Elvern przytulił od tyłu.- Wiem, że chciałeś się wybrać na  Pokątną.
-A tak.- Daga ciągle był rozbawiony.- Muszę kupić prezenty. Draco, idziesz?
-Nie, dzisiaj mam już dość.- uśmiechnął się do całej trójki i wyszedł.
-To idziemy?- Daga objął Elverna za szyję.
-Oczywiście.- uśmiechnął się do niego i wyczarował im płaszcze. Po czym zniknęli.