niedziela, 15 stycznia 2012

Rozdział 15b

Azazel i Daga przeszli do ogrodu i usiedli przy magicznej fontannie z której lało się to na co miał ktoś ochotę i która nigdy nie wysychała czy przestawała.
-Ty nigdy nie mówisz o swoim domu- Daga usiadł mężczyźnie na kolanach
-Bo nie ma o czym skarbie- uśmiechał się do niego
-Ale kogoś masz, mamę tatę albo kogoś- drążył temat
-Tak mam...Ciebie- pocałował go krótko w uszko
-Aza, ty wiesz o mnie wszystko a ja.....
-No dobrze kochanie- objął go mocniej i popatrzył przed siebie- Wiesz kim jestem i skąd pochodzę. Tam było inaczej. Nie mieliśmy rodziny dorastaliśmy w społecznościach. Proces rozrodczy zachodził raz do roku, ale przy pomocy magii. Każdy z nas otrzymywał najlepsze cechy od kliku starszych Aniołów i to tyle. A co do ciał to wytwarzane są dzięki specjalnym eliksirom. A później dorastamy na obserwatorów. Ale jak wiesz po rebelii wielu z nas przeniosła się tu. Po tym prawdopodobnie znieśli stary porządek. To wszystko i to nie jest ważne. Najważniejszy jesteś ty- przejechał językiem po karczku chłopca, a ten zaczął się wiercić
-Aza, a...- reszta zdania utonęła w chichotach
-Maleńki, na prawde ty wystarczasz mi do szczęścia ale mam kilkoro przyjaciół tu na ziemi- obrócił go tak że teraz siedzieli  twarzami do siebie
-Ale nigdy tu nie byli a ty zawsze jesteś ze mną...
-Cii.. Naprawdę jest dobrze. Mamy ze sobą telepatyczny kontakt
-Ale ja chcę ich poznać- ułożył usteczka w podkówkę
-Skarbie to nie jest...
-Wstydzisz się mnie?- Próbował wstać
-Nie, po prostu twoja rodzina nie....
-Porozmawiam z nimi. Ty zawsze sprawiasz że jestem szczęśliwy. Chcę się odwdzięczyć
-I robisz to kochanie. Gdy jestem przy tobie nie potrzebuję już nic innego- złożył delikatny pocałunek na wewnętrznej stronie dłoni chłopca
-Na prawdę?- spojrzał mu w oczy
-Oczywiście. Nie przejmuj się tym już
-No dobrze- pocałował mężczyznę w policzek i wtulił się w niego- A tata? Nie lubisz go prawda?- nie podniósł się ze swojej pozycji
-Nie znam go więc mu nie ufam to wszystko
-Ale to mój tata
-Wiem skarbie dlatego go toleruje. I jestem pewien, że jest godny zaufania ale ja nie ufam tak lekko zwłaszcza jeśli chodzi o ciebie
-No dobrze....- nastała cisza w której słychać było już tylko szum wody i śpiew ptaków- Śpiący jestem- ziewnął marszcząc nosek
-Więc śpij. Jestem przy tobie- oplótł go ciaśniej ramionami i pocałował w czubek głowy

Severus ułożył ukochanego delikatnie na łóżku nie przerywając pocałunku. Jego ręce natychmiast powędrowały do rozporka kochanka a usta całowały teraz szyje
-Sev?- cichy szept wyrwał go z letargu i spojrzał w oczy drugiego mężczyzny
-Robię coś nie tak kochany?
-Nie tylko... że...- jąkał się młodszy mężczyzna
-Reg. Na prawdę. Dlaczego gdy myślisz że coś mi się nie spodoba zawsze się jąkasz. Czy ty sie mnie boisz?
-Nie!- niemal krzyknął tamten- Tylko że rozumiem że cieszysz się z dziecka. Tylko że wiem że tego nie chcesz
-Cokolwiek to jest- ucałował go wciąż nie mogąc ochłonąć ze szczęścia
-Tym razem to ja chcę być na górze
-A myślisz że podołasz?
-Wiem że...
-Dałeś mi coś szczególnego. Więc i ja dam to tobie- ułożył się obok
-Naprawdę?
-Reg- przyciągnął go do jeszcze jednego namiętnego pocałunku. I tym razem już nie tracił czasu. Regulus całował namiętnie kochanka i rozpinał mu koszulę. Normalnie by się nie spieszył ale teraz był podniecony, oszołomiony ze szczęścia więc koniec końców większość guzików po prostu latała po pokoju.
-Użyj różdżki- usłyszał szept Severusa. Co też z ochotą zrobił. I leżeli obok siebie nadzy dotykając się coraz bardziej spiesznie- A teraz musisz...
-Wiem Sev- zaczął całować jego tors, brzuch, przygryzać sutki. Wywołując pomruk zadowolenia. Potem coraz niżej i niżej. I już był przy dużym i grubym penisie ale zdążył go tylko polizać gdy został pociągnięty ku górze
-Ja się tym zajmę. Ty przygotuj mnie
-Przepraszam
-Nie wszystko jest dobrze. To pierwszy raz dla nas obojga- pocałował go uspokajająco. Regulus wyjął z górnej szuflady szafki nocnej lubrykant i odetchnął głęboko. To nie on powinien być zdenerwowany. Mimo to nie chciał żeby coś poszło nie tak. Zanurzył palec w zimnej mazi. Jedną ręką rozsuwał pośladki a nawilżony palec drażnił wejście. Nie przestawał przy tym patrzeć w twarz Severusa. Już dawno było wiadomo kto gra którą rolę a teraz...
-Reg nie bądź delikatny- przemyślenia przerwał głos niecierpliwego już mężczyzny
-Ale...
-Pamiętasz swój pierwszy? Nie był tak dobry. Żaden nie jest, ale kocham cię tak jak ty mnie więc proszę przygotuj mnie szybko. Ja już cię pragnę- po tych słowach nie czekał już dłużej. I wdarł się jednym palcem w ciasny otwór. Tak ciasny że niemal niemożliwy. Słyszał szybki oddech Severusa. Czuł swoje coraz szybciej bijące serce. Zaczął powoli ruszać palcem najpierw do wewnątrz i na zewnątrz a chwile później już go zginał. Po niemym przyzwoleniu kochanka dołączył też drugi. Jego własny penis był nabrzmiały i więcej niż gotowy. Członek Severusa też niemal ociekał, ale pozostawił go samemu sobie.
-Reg już- I mimo że oboje wiedzieli że to za mało. To nie mógł się już powstrzymać. Z całą swoją gwałtownością zabrał palce i szybko wdarł się w wnętrze drugiego ciała. Krzyki słychać było w całym domu. Jeden z rozkoszy drugi z bólu. Obaj się nie poruszali. Nawet przestali oddychać.
Powoli- wychrypiał Severus. Regulus zaczął kołysać się w przód i w tył niemal nie zauważalnie. Co jednak nie pomogło bo ciepło i ciasnota ciała kochanka doprowadzała go do ostateczności
-Ja...
-Wiec zrób to szybciej. Ja też już dochodzę- uśmiechął się do niego. I przyspieszył tępo i głębokość. Teraz wchodził już cały z oszalałą prędkością.
-Razem- Severus złapał swój członek i wystarczyło kilka ruchów ręki i już było po wszystkim. Regulus doszedł wraz z kochankiem. Tym razem oboje już krzyczeli z rozkoszy.
-Sev?
-Nie pomyliłem się. To było cudowne. A może do czasu do czasu dam ci jeszcze udoskonalić technikę- pocałował go
.-Na prwdę?- podniósł się by na niego spojrzeć
-Tak. Tylko jeszcze nad czymś popracujemy- przytulił go do siebie- A teraz już śpij
-Dobrze. Sev dziękuję
-I ja tobie też kochany za wszystko

Azazel zaniósł Daga do sypiali. Chłopiec nie obudził ani razu. Nawet gdy ułożył go na poduszce i przykrył kocem.
-Co ci chodzi po tej twojej główce skarbie?- Wyszeptał odgarniając długie włoski z anielskiej twarzyczki ukochanego. Ale wiedział, po prostu gdzieś w głębi Daga czuł się winny. On był otoczony kochającymi członkami rodziny a on był sam. Tylko że niepotrzebnie bo miał na prawdę szczęście. Był ze swoim towarzyszem i to już od lat. Położył się obok, przytulił chłopca do siebie wdychając jego słodki zapach sam zamknął oczy.
Tak nie ufał Tomowi ale wiedział że to uczucie jest odwzajemnione. Pozostało mu tylko udowodnić Czarnemu Panu że się myli i był w stanie zrobić wszystko by tego dokonać.