Niewysoki
chłopak z czarnymi włosami opadającymi gładko na ramiona, z dużymi niebieskimi
oczami otoczonymi długimi rzęsami, porcelanową cerą, czerwonymi pełnymi ustami
stał przed lustrem w samych tylko bokserkach, przymierzając coraz to inne ciuchy.
Był szczupły, ale ładnie umięśniony, na brzuchu miał nawet mały kaloryferek.
Lubił swoje odbicie, dlatego uśmiechał się lekko, gdy się oglądał.
-Jeszcze
nie gotowy?- Usłyszał obok głos swojego najlepszego przyjaciela. Spojrzał na
wysokiego blondyna ubranego na niebiesko z włosami gładko zaczesanymi do tyłu.
Draco był tak podobny do ojca, że gdyby nie dołeczki w policzkach, gdy się
uśmiechał, a które odziedziczył po matce i jej drobne uszy, ktoś mógłby go wziąć za klona Lucjusza.
-Nie
wiem, w co się ubrać. - popatrzył na niego błagalnie.
-Że
też ty nie odziedziczyłeś krztyny dobrego smaku...- westchnął blondyn i podszedł
do zostawionego na podłodze stosu ubrań, sprytnie unikając uderzenia butem.-
Gdzie jest Elvern?
-Zgadnij.-
westchnął Daga zrezygnowany. Im był starszy, tym miał większe problemy z Azazelem,
a on po prawdzie gotowy był już od roku. El też o tym doskonale wiedział.
Azazel nie mógł się przemóc, podobno z miłości.
-A
rozmawiałeś z nimi... znowu?- Draco usiłował wydostać jakieś spodnie z
plątaniny materiału i kucnął na podłodze.
-Nie.-
przewrócił oczami, pomagając przyjacielowi.- Według niego ciągle przecież jestem
dzieckiem.
-Myślę,
że da się z tym coś zrobić.- młody Mafloy uśmiechnął się do niego.- Czy ty wiesz, ile osób z mojego roku i nie tylko chciałoby choćby z tobą porozmawiać? Sam
słyszałem jak Ethan, ten z ostatniej klasy, wygłaszał poemat na temat twoich
oczu.
-Przesadzasz.-
machnął ręką zawstydzony Daga.
-Wcale...
ja wiem, że Azazel ma swoje powody, ale robią się już powoli śmieszne.
-A
myślisz, że ja tu stoję dla zabawy?- Wciągnął na siebie ciemne spodnie. Były na
niego przyciasne w taki sposób, że wyglądały jak druga skóra.- Czy one nie są
twoje?
-W
zasadzie tak, ale dawno z nich wyrosłem... jak nie chcesz...- zmieszał się
Draco.
-Skoro
uważasz, że to podziała.- uśmiechnął się do niego.
-Jak
nie, to przefarbuję się na rudo.- na te słowa roześmiali się obaj.- W sumie, to
dziwię się, że wcześniej ich nie zobaczyłeś.
-Jakoś..-
zaczął. - Zresztą nie ważne. Teraz mamy imprezę, a ja mam 16 lat i chcę przeżyć
swój pierwszy raz.- Daga był zdeterminowany, ale i tak się zarumienił.
-Na
mnie nie patrz, ja już to przeżyłem.- Draco uśmiechnął się tym razem z
wyższością.
-Tak,
tak.- znalazł sobie fioletową koszulę.- Tak może być?
-Oczywiście,
że tak... może będą z ciebie ludzie.- po tych słowach wyszedł. Daga został sam i
raz jeszcze przejrzał się w lustrze. Wyglądał seksownie, ale gdy się zaczernił,
co ostatnio
często mu się zdarzało, kontrast był zabójczy i działał niemal na każdego. Te
urodziny będą w końcu tymi, na które czekał, nawet jeśli miałby zginąć
próbując.
Sala
była przygotowana na imprezę. Wszyscy zebrani czekali na przybycie gościa specjalnego.
Tom i Syriusz siedzieli na swoich starych tronach. Po kryzysie cztery lata temu
powrócili silniejsi niż zwykle, a Ridle odkrył swoje nowe powołanie. Napisał i
nawet opublikował dwie książki. Syriusz nie mógł być dumniejszy.
On sam zajął się uczeniem i podobno całkiem nieźle mu to wychodziło. Zawsze, mimo że byli tak zajęci, pojawiali się na zebraniach i w tych decyzjach, w
których następcy Voldemorta nie potrafili się dogadać, to oni mieli decydujące
zdanie. Jednak wszystko miało teraz charakter reprezentacyjny i w końcu było
dobrze. Syriusz, czasem patrząc na dzieci brata, czy przyjaciół, żałował,
że Daga nie
ma młodszego rodzeństwa. Życie jednak obrało dobre tory i miał nadzieję, że nic
tego nie zmieni.
-Coś
długo nie przychodzi.- Tom odezwał się do ukochanego.
-Chce
wyglądać pięknie.- Syriusz pocałował go w policzek. -W końcu przecież to jego
pierwsze oficjalne przyjęcie.
-Kochanie, czy jesteś na mnie zły?- Starszy mężczyzna spojrzał na niego uważnie.
-Po
prostu zmęczony.- uśmiechnął się.- Naprawdę nie rozumiem, czemu Daga zgodził się
na ten splendor.
-Nasz
mały chłopczyk musi zacząć się pokazywać... zwłaszcza teraz, gdy mamy coraz
mniej przyjęć.
-Bo
dzieci jest coraz mniej. - westchnął Syriusz.- Dobrze wiesz, że są tacy w Ministerstwie,
którzy myślą o zamknięciu Hogwartu.
-Tym
lepiej. Zresztą to Daga poprosił o takie przyjęcie. Ja byłbym zadowolony z
małego.- pocałował ukochanego.
W
tym momencie otworzyły się drzwi i do środka wolno wszedł Daga. Wszystkie oczy
zwróciły się na niego, a chłopak zarumienił się pięknie. Wywołało to kilka
zachwyconych westchnień. Daga stał w drzwiach w wyuczonej pozie. Uśmiechnął się
lekko, gdy zobaczył, że dwaj jego towarzysze podeszli do niego i każdy złapał
za jedną z jego rąk. Dopiero wtedy skinął głową i muzyka zabrzmiała raz jeszcze,
a ludzie powoli wracali do rozmów.
-Wyglądasz
przepięknie, skarbie. – zachwycony Elvern pocałował chłopca w policzek.
-Cudownie.-
westchnął Azazel, nie mogąc oderwać od niego oczu.
-To
dla was.- uśmiechnął się nieśmiało.
-Wszyscy
tak pożądliwie na ciebie patrzą.- anioł miotał wściekłymi spojrzeniami po całym pomieszczeniu.
- Na
pewno nie. - Daga roześmiał się wesoło i pobiegł do przyjaciół, którzy już do
niego machali.
- Mówiłem
ci. - Elvern przytulił się do Azazela.
-Nie
martw się, kochany, mam już plan.- anioł pocałował go zaborczo i pociągnął w stronę
stołu. Przez cały czas nie spuszczał jednak wzroku z chłopca. Jemu ufał, ale
było tu tyle nieznajomych osób, a jemu nerwy puszczały coraz częściej. Musi w
końcu połączyć się z nimi oboma, bo może stać się niebezpieczny.
Miał duże szczęście, że El to rozumie i wspiera, jak tylko może. Ale i on zaczął
się niecierpliwić coraz bardziej, a Daga był już na tyle duży... Tak, Azazel
podjął decyzję. Dziś, gdy przyjęcie się skończy, obaj jego ukochani dostaną to, na co czekali już od lat. Uśmiechnął się i pociągnął elfa na kolana, wdychając
jego uspokajający zapach. O ile wcześniej kogoś nie zabije. Daga zdawał się nie
dostrzegać swoich towarzyszy, stojąc w grupce swoich najstarszych przyjaciół.
Miał jednak na nich oko. Podświadomie czuł, że coś się stanie. I im bliżej było
wieczoru tym bardziej się denerwował.
-Zrobiłeś
się zielony.- stwierdził George Wesleay-Lupin, a stojący obok niego Lupin mu przytaknął.
-Tylko
myślę.- dla niepoznaki Daga uśmiechnął się do niego.
-Ja
wiem, że rozmowa z rodzicami, czy wujkami na ten temat może być dość
krępująca... dlatego jeśli jest cokolwiek...Pamiętaj, mogłeś o tym czytać i
śnić, nawet widzieć, ale to nigdy nie jest to samo, co będzie z tobą.
-Dzięki,
ale chyba dam sobie radę. - spłonął rumieńcem.
-Tylko
mówię. - starszy chłopak uśmiechnął się uspokajająco do niego. Pamiętał dobrze
jak to było z nim. On na szczęście miał Charliego,
który bardzo mu wtedy pomógł.- Zatańczysz?- Zmienił temat.
-Nie
po to się uczyłem, żeby podpierać ścianę. - Roześmiał się Daga i już był
ciągnięty na środek parkietu pod czujnym okiem Azazela i Remusa. Każdy przyglądał im się z tego samego powodu, mamrocząc co chwilę wściekłe słowa, gdy ktoś
odważył się dotknąć jednego z nich. Bawili się już kilka godzin bez żadnych
spięć, co, według niektórych zebranych, było rekordem. Daga, mimo że był szczęśliwy, zaczął odczuwać zmęczenie. Usiadł więc sobie w kącie i z delikatnym uśmiechem
patrzył na tłum gości. Nie zauważył, że nie
jest
tutaj sam.
-Solenizant
nie powinien siedzieć w kącie. - odezwał się cichy głos tuż przy jego prawym
uchu. Aż podskoczył z wrażenia.
-Jestem
zmęczony.- popatrzył na młodego czarnoskórego mężczyznę.
-Tak,
takie przyjęcia potrafią człowieka wykończyć. - zgodził się nakrywając dłoń Daga
swoją. - Założę się, że wolałbyś bawić się teraz z przyjaciółmi.
-Wybieramy
się nad morze za tydzień.- odpowiedział, ale czuł się w towarzystwie
nieznajomego coraz gorzej.
-Wspaniale.-
uśmiechnął się mężczyzna. – Myślę, że wyglądałbyś bardzo kusząco tylko w samych
bokserkach w blasku słońca. – oblizał pożądliwie wargi.- Nie to, żebyś teraz nie
nadawał się do schrupania.
- Muszę
wracać, będą się o mnie martwić.- przestraszony jego natarczywością wstał gwałtownie.
-Przecież
jesteś na sali.- niespodziewanie złapał go za biodro i pociągnął na kolana.-
Mówią, że wciąż jesteś nietknięty...
to jak mit. Syn Voldemorta, najpotężniejszy czarodziej na świecie...
-Właśnie. - Daga nagle przypomniał sobie o swojej mocy.
-Podobno
masz dwóch towarzyszy....może w tym problem.- zaczął wodzić rękami po jego klatce
piersiowej. W Dagę jakby diabeł wstąpił i nagle wszyscy usłyszeli głośny huk z
kąta, a chłopiec znalazł się w ramionach towarzyszy i ukrył twarz w szerokiej
piersi Azazela.
-Kochanie, co się stało?- Zapytał zdziwiony Elvern.
-Chcę
już iść. - popatrzył na niego dużymi oczami pełnymi łez.
-Oczywiście, skarbie. – zaniepokojony Azazel pocałował go w czoło i przekazał elfowi, po czym
wyszedł na podium.
-Koniec przyjęcia! - Ryknął zły. Wszystkie oczy zwróciły się na niego i przez kilka sekund nikt się nie poruszył. Po czym goście w szybkim tempie zaczęli wychodzić, żegnając solenizanta i jego rodziców. Tom i Syriusz podeszli do syna, który wciąż nie wyglądał najlepiej.
-Koniec przyjęcia! - Ryknął zły. Wszystkie oczy zwróciły się na niego i przez kilka sekund nikt się nie poruszył. Po czym goście w szybkim tempie zaczęli wychodzić, żegnając solenizanta i jego rodziców. Tom i Syriusz podeszli do syna, który wciąż nie wyglądał najlepiej.
-Chcesz
nam coś powiedzieć?- Zapytał zatroskany Tom.
-Nie.-
uśmiechnął się do taty.- Ale może otworzymy prezenty?- Elvern postawił go na
ziemi.
-Oczywiście.-
Syriusz poprowadził go do ogromnego stołu. Tom starał się nie myśleć o tym, co
chodzi po głowie pozostałym. Musiał pogodzić się z tym, że jego syn w końcu połączy
się z Towarzyszami,
co nie znaczyło, że miał ochotę się nad tym zastanawiać.
-Kochany, chodź.- Azazel objął Elvena.- Musisz mi pomóc.
-Z
przyjemnością. - mężczyzna uśmiechnął się do niego, wspiął się na palcach i
pocałował przelotnie w usta, po czym pociągnął go w stronę sypialni. Daga zajmie
się jeszcze jakiś czas prezentami, ale i tak mają mało czasu, a wszystko musi
być idealne. W końcu nie codziennie trzy odrębne części łączą się w
jedno. A on sam miał już dawno ochotę utrwalić połączenie z Azazelem. Teraz to
już nie będzie konieczne.
Daga dojrzał i powoli wkracza w dorosłe życie. Niestety nadopiekuńczy Aza chyba nadal ma go za dziecko. Szkoda, że chłopak musi uciekać się do sztuczek, aby mu to uświadomić.
OdpowiedzUsuńZ kim Draco stracił cnotę, bo nic na ten temat nie napisałaś. Drań, nie pochwalił się przyjacielowi.
Następne pytanie do autorki to dlaczego w rodzi się tak mało dzieci, że chcą z tego powodu zamknąć szkołę? To jakaś tajemnicza sprawa.
Nachalny wielbiciel Dagi był strasznie paskudny, ale co się właściwie z nim stało? Chłopak zamienił go w żabę czy coś w tym rodzaju?:))
Chcę przeczytać wspomnienia Georga Wesleya, jak mogłaś tylko dać taką krótką wzmiankę o jego pierwszym razie.Liczę na dokładną relację!
Mam nadzieję, że Aza w końcu rzeczywiście dojrzał i się teraz nie wycofa z podjętej decyzji. Czekam na opis połączenia ich trojga!
no właśnie, zgodzę się z poprzedniczką, coś za daleko przeskoczyłaś w czasie z treścią opowiadania, poproszę opis Remusa i Georga, oraz z kim jest Draco, i co o za ciemnoskóry typek dobierał się do Daga?
OdpowiedzUsuńNo ale koniecznie musisz (:)) dać opis połączenia Daga z Towarzyszami!
Pozdrawiam i życzę weny
pseudopisarka
W sumie to się cieszę, że Daga nie jest już małym chłopcem:) Nie obraź się, ale ten rozdział był cudowny! Chyba najlepszy, jaki u Ciebie czytałam:) Wszystko było tak wymiarowane nie za dużo słodzenia, tak w sam raz:) Riddle wyrósł na przystojnego młodzieńca:) Nie dziwię się jego towarzyszom, że chcą go chronić. Zastanawia mnie ten skurczybyk, który zaczepił solenizatna.. Coś czuję, że będą kłopoty... Jak mogłaś skończyć w takim momencie?!:D
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na next! Pozdrawiam i weny życzę:)
Caathy.x1
Nie spodziewałam się tego. Ale mi się podoba, taki nagły przeskok w przyszłość fajnie wyszedł. Fajnie, że daga nie jest już małym dzieckiem tylko... Skończyć w takim momencie?!
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny rozdzialik:)
Przygotowania do tej pamiętnej nocy się zaczynają już się nie można doczekaćbędę czekać niecierpliwie
OdpowiedzUsuńSkończyć w takim momencie! To...a, nie będę sobie języka strzępić. Ty doskonale wiesz 'co'.
OdpowiedzUsuńDzisiejszy koment będzie nadzwyczajnie krótki, mianowicie:
CZEKAM
Powtórzę się, ale Ty już wiesz na co.
Weny i chęci!
Strzałka,
~Tirea
Sol!! Jak możesz kończyć w takim momencie xD Podobno tylko ja jestem taka zła, że tak robię xD Nie wolno nioo >_<
OdpowiedzUsuńRozdział był świetny, to przyjęcie,, ale ten typek, grrrr ubić, tak wystraszyć naszego aniołka...Pisz szybciutko:)Nie mogę się doczekać ich połączenia.,.
Twoja Maru;3
Jak można kończyć w takim momencie?!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że poza tą wpadką na końcu Daga będzie dobrze wspominał swoje urodziny. No i prezenty!
Czekam na kolejny rozdział :)
gnose
No czekam na następny rozdział . Mam nadzieję że wstawisz go szybko życzę weny . :)
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, jak zwykle Azazel nadopiekuńczy, i przez to Daga musi uswiadamiać że nie jest już dzieckiem...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka